Faust (Goethe, tłum. Zegadłowicz)/Część pierwsza/Ogród
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Faust |
Wydawca | Franciszek Foltin |
Data wyd. | 1926 |
Druk | Franciszek Foltin |
Miejsce wyd. | Wadowice |
Tłumacz | Emil Zegadłowicz |
Tytuł orygin. | Faust |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst Cała część 1 Cała część 2 |
Indeks stron |
OGRÓD
FAUST / MAŁGORZATA / MEFISTOFELES
MARTA MAŁGORZATA Z FAUSTEM, MEFISTOFELES Z MARTĄ SPACERUJĄ NAPRZEMIANY
MAŁGORZATA Ja wiem, pan tylko tak z grzeczności FAUST Ponad mądrości cenię więcej (całuje ją w rękę)
MAŁGORZATA Nie trzeba, nie! przepraszam bardzo, (przeszli)
MARTA Więc wy tak, panie, zawsze w drodze? MEFISTOFELES Ciągle ku innym, nowym krajom MARTA W latach młodzieńczych łatwiej sami MEFISTOFELES Ze zgrozą czasem myślę o tem. MARTA Zawczasu zmieńcie się, bo potem... (przeszli)
MAŁGORZATA Co z serca — z myśli! mówię śmiele, FAUST Wierzaj nadobna, to co zwą mądrością, MAŁGORZATA Czy tak? FAUST Doprawdy: skromność, cnota MAŁGORZATA Panu wciąż nowość myśl odmienia, FAUST Pani samotna? MAŁGORZATA Tak; gospodarstwo jest nieduże, FAUST Anioł, gdy w ciebie podana. MAŁGORZATA Samam to dziecko wychowała zaczęło chodzić, paplać — wierzcie, FAUST Cichego szczęścia miałaś dużo. MAŁGORZATA Ciężkie przeżyłam z siostrą znoje: (przeszli)
MARTA Biedne niewiasty! czyż jest sposób MEFISTOFELES Więcej podobnych pani osób, MARTA Czy pan wciąż lata za czemś nowem? — MEFISTOFELES Przysłowie mówi: szczęście to rodzina, MARTA Chętki nie zaznał pan w swem życiu całem? MEFISTOFELES Właściwie wszędzie mile czas spędzałem. MARTA Rzec chciałam: miał pan zamiary uczciwe? MEFISTOFELES O, z niewiastami żarty niegodziwe! MARTA Ach, nie rozumie mnie pan? MEFISTOFELES To mnie rani (przeszli)
FAUST Mówisz — poznałaś kto ku tobie kroczy, MAŁGORZATA Wszak zauważył pan: — spuściłam oczy. FAUST I wybaczyłaś mi natręctwa moje MAŁGORZATA Wtedy to siebie zapytałam drżącą, FAUST Kochanie! MAŁGORZATA Chwilkę! (zrywa margerytkę — obrywa płatki jeden po drugim)
FAUST Cóż to będzie? wian? MAŁGORZATA Zabawka — FAUST Jaka? MAŁGORZATA Wyśmieje mnie pan! (zrywa i szepcze) FAUST Co mówisz? MAŁGORZATA
(półgłosem)
Kocha — nie kocha mnie nic! FAUST Urzekła mnie, dziewczę, piękność twoich lic! MAŁGORZATA
(w dalszym ciągu)
Kocha — nie kocha — kocha — nie kocha — (zrywa ostatni płatek; — z słodką radością)
Kocha mnie! FAUST Tak, lube dziecię! Słowem tem rozpocznij (bierze jej ręce)
MAŁGORZATA Drżę cała! FAUST Nie drżyj! niechaj w oczu mowie, MAŁGORZATA
(żegna go uściskiem ręki — zrywa się, wybiega)
(Faust trwa chwilę w zamyśleniu — idzie za nią)
MARTA
(wchodzi)
Zapada noc. MEFISTOFELES Już na nas czas. MARTA Chętniebym, mili, zatrzymała was MEFISTOFELES O tam, zakręt mija, MARTA Młodzieniec jej sprzyja. MEFISTOFELES A ona jemu — tak się zawsze splata
|