Jak skauci pracują/Co jeszcze było na wystawie
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Jak skauci pracują |
Rozdział | Co jeszcze było na wystawie |
Wydawca | nakładem autora |
Data wyd. | 1914 |
Druk | W. L. Anczyc |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
CO JESZCZE BYŁO NA WYSTAWIE
Komitet wystawowy nie mógł pomieścić wszystkich nadesłanych okazów w przewidywanych oddziałach i na przeznaczonych miejscach. Ja także w jednym rozdziale nie mogłem ich opisać, nie chcąc suchym wyliczaniem nużyć czytelnika.
Początkowy plan rozmieszczenia oddziałów w olbrzymiej sali musiał ulec w ostatniej chwili kilku zmianom. Ścieśniono oddziały, zwężono nawet przejścia dla publiczności, ażeby tylko móc wszystko pomieścić.
Wchodząc na galerję w jednym z kątów sali, miałeś przed sobą widok, który mógł cię przykuć do miejsca na godziny. Był to minjaturowy model obozu skautowego.
Czytelnicy znajdą jego podobiznę w tej książce i zapewne bez słów objaśnienia nie poznaliby, że to model, a nie obraz rzeczywistości. Ja także, gdybym na wystawie nagle stał się liliputem, uważać mógłbym ów obóz za prawdziwy. Kiedym bowiem wziął jeden z minjaturowych rowerów do ręki, widziałem na nim wszystkie części składowe prawdziwego roweru. Podobny płaszcz i wąż gumowy, podobnie osadzone sprychy kół, podobne rączki i hamulec, nawet pedały i — zdziwicie się może — obracając pedałami wprawiało się w odpowiedni ruch tylne koło i cały rower. Z taką samą dokładnością były odrobione wszystkie kołki od namiotów, wszystkie szczegóły domu, mostów, drzew i t. d.
Model ten został wykonany wspólnie przez skautów okręgu skautowego Wolverhampton (Anglja).
16 postaci skautów, 1 skautmistrza i 1 obcego niesionego na noszach, wykonali w plastelinie skauci z Wolverhamptońskiej szkoły sztuk pięknych. Figurki te były wyrzeźbione ze wszystkimi możliwymi szczegółami i — jak wszystko w olbrzymim modelu — kolorowane. Willę i domek na pompę (niewidoczny na fotografji) wykonała 1 Wolverhamptońska Drużyna Skautowa. Namioty, koce w nich i płachty gumowane na ziemię, talerze cynowe i t. d., most drewniany i t. d., oraz tło, przedstawiające okolicę Wolverhamptonu, wykonała 2 Wolverhamptońska Drużyna. Płoty, most linowy, manierki na wodę — 5 Wolverhamptońska Drużyna. Teren obozu odrobiono w 15 osobnych częściach różnych wysokości, które następnie razem zestawiono i pokryto mchem i kamieniami; wykonała to Patshullska Drużyna. Nosze i apteczkę wykonała Tettenhallska Drużyna. Wózek skautowy, dzbanki, naczynia kuchenne, łopatkę i siekierkę — drużyna z Sedgley. Kuchnię obozową, piłę, siekierę, rowery, latarnię, lunety, gitarę, trąbkę i łódkę — drużyna z Efanden.
Jedynie tylko pompa, tłocząca wodę w górę do wodospadu i do fontanny, była pożyczona od jednej z firm w Birminghamie. Podobną pompę rotacyjną wykonali skauci pracujący w warsztatach w Culwell, ku ich jednak wielkiemu ubolewaniu pompa ta zapodziała się gdzieś na poczcie i na czas nie przyszła.
Za przekręceniem guzika elektrycznego, obóz zostawał oświetlony minjaturowymi lampkami, które imitowały ogniska obozowe, latarnie w namiotach, lampy w domu i t. d.
W ten sposób do wykonania tego małego arcydzieła wystawowego przyczyniło się wielu skautów. Praca też ich podobała się nadzwyczaj i skupiała zawsze koło siebie tłum widzów, którzy nie mogli się nadziwić, że z taką dokładnością wykonano minjaturowe widelce, noże, kubki i nawet bandaże w aptecze obozowej!
Na tej samej galerji pomieszczono bogaty oddział pod tytułem »Sztuka i Rzemiosło« (Art and Craft). Były tu przeważnie prace wykonane z dowolnej inicjatywy skautów, a nie pod znakiem określonej sprawności skautowej.
Widzieliśmy tu roboty z zakresu sztuki stosowanej w metalu i skórze, w drzewie — rzeźbione i inkrustowane, odlewy szklane i t. d.
Na szczególną uwagę zasługiwały piękne wyroby kute w żelazie: świecznik, ramki i t. d. Jak wiadomo są to prace bardzo kosztowne i trudne do wykonania.
Wyroby z blachy są już rzeczami łatwiejszymi. Z pomiędzy tych zapamiętałem blachę przed kominek.
Dalej widziałeś artystycznie wykonane małe meble, wieszadła, szachownice, tace drewniane. Na wszystkich tych niemal wyrobach, jak i na wielu innych w tym oddziale, twórcy umieścili lilję skautową. Dowód, że pracowali z myślą o swojej ukochanej organizacji.
Do bardzo pięknych okazów należy również zaliczyć większość rzeźb, rysunków i malowideł. Była tam mała statua skauta; były rzeźbione w drzewie lub odlewane w gipsie godła patrolów, takie same, jak na chorągiewkach patrolowych, tylko plastyczne; było wiele innych rzeźb i bardzo ładnie z wosku wykonane rośliny. Były portrety króla i królowej. Były chorągiewki z godłami patrolów, ale ptaki i zwierzęta na nich nie zaznaczone jedną barwą czerwoną, lecz dokładnie oddane farbami z natury. Był mały witraż. Motywy roślinne do dekoracji. Malowidła na szkle i na porcelanie. i t. d.
Pomiędzy wyrobami, które trudno podciągnąć pod jakąś kategorję (tace, talerze malowane i t. d.) można jeszcze zaznaczyć oprawy zwyczajne i artystyczne książek, oprawy obrazów, hafty, drzeworyty i roboty jubilerskie.
Pod napisem — »Te rzeczy zostały ocalone ze śmietnika« — umieszczono okazy godne oglądania: — wyroby blaszane, talerze ozdobne na ścianę i t. p. zrobione z materjału, który się wyrzuca na śmietnik — bo ze starych puszek blaszanych na konserwy albo na mleko kondensowane oraz z potłuczonej porcelany.
Można się było uśmiać z jednego obrazka, na którym malutki skaut zwraca się z zadartym noskiem do wysokiej damy i pyta: — »Przepraszam Panią, czy nie widziała Pani gdzie w pobliżu drugiego mężczyzny w takim ubraniu, jak moje?«.
Osobno zebrano w oddziale tym modele. A były między nimi bardzo piękne: maszyny parowe, lokomobila, jachty, okręty i t. d., mały warsztat tkacki oraz
tkanina na tym modelu wykonana, łodzie i okręt żaglowy, czółenka tkackie, model wieży chińskiej (z londyńskich Kew Gardens), lokomotywa, wycinanki z drzewa i t. d., i t. d. Maszyny parowe i lokomobila były na wystawie w ruchu.
Między tymi szczególnie zwróciły moją uwagę pstre dywaniki ze skrawków sukna. Materjał na jeden taki dywanik kosztuje 8 d. (= 31½ kop. = 81 hal. = 68 fen.), gdyż tyle kosztuje materjał używany na worek, na którym przetyka się dywanik. Skrawki sukna nic nie kosztują, gdyż można je za darmo dostać jako odpadki u każdego krawca. Jedynym narzędziem do roboty jest kolec drewniany. Odpadki sukna tnie się na podłużne wązkie skrawki i mniej więcej tak dobiera, ażeby różne barwy były ze sobą pomieszane. Ażeby wetkać jeden skrawek, robi się kolcem w materji workowej blizko siebie dwie dziurki i do każdej z nich wpycha się tym samym kolcem oba końce skrawka. Gdy już cały worek zostanie przetkany skrawkami, obraca się go na drugą stronę i zrównuje się sterczące skrawki nożyczkami. — Oto cała robota, bardzo prosta i bardzo szybko wykonywana; przedstawia prymitywny dywanik strzyżony, zupełnie wystarczający pod biurko. W handlu kosztuje on 5 do 6 szylingów.
»Jeśli to tak bardzo łatwe, czemuż Wy nie uczynicie tego?« — zapytałbym za przykładem angielskim nasze kłopocące się finansami drużyny.
Jako okazy przemysłu skautowego widziałem też droższe maty (kilimy) wełniane przed kominki i t. p. w paski i w pewne wzory. Dalej — hamaki, dywaniki
strzyżone więcej odpowiadające tej nazwie (materjał na nie kosztował 6 s. 6 d., gotowy dywanik zaś 10 s.), artykuły konfekcji damskiej, wyroby koszykarskie i pleciennicze, zabawki oraz wykonywane na zamówienie hafty i sztuczne kwiaty. Gdzieindziej zaś jeszcze zebrane: — skrzypce, półeczki i artystyczne stoliczki, bęben, roboty włóczkowe, zwierciadło i wiele innych.
Ryc. 16. |
Model obozu, wykonany przez 9 drużyn skautowych.
|
Ryc. 17. |
Zebranie oficerów skautowych w Bingley Hall.
|
Central Notts. Oddział Miejscowy Związku Skautów‑Chłopców | ||||||
LOWDHAMSKA DRUŻYNA SKAUTOWA. | ||||||
KILIMY I SZTUCZNE KWIATY NA ZAMÓWIENIE. | ||||||
WZORAMI, CENAMI I T. D. SŁUŻY: — | ||||||
G. COTTAM (pomocnik skautmistrza), | ||||||
LOWDHAM, | ||||||
NOTTS. |
Zauważyłem, że wiek przeciętny skautów, którzy wykonywali te prace, wynosił 12½ lat. Niektóre roboty zostały wykonane przez 7-o letnich »skautów« [1].
Między okazami przemysłu skautowego umieszczono też indyjskie łóżko obozowe, wykonane według wskazówek Thompson-Seton’a (Skauta Naczelnego Stanów Zjednoczonych).
Przy wszystkich tych rodzajach »przemysłu« skauci racowali na wystawie.
Zapewne do tego samego działu »przemysłu skautowego« należy zaliczyć umieszczone gdzieindziej szyte przez skautów koszule i spodenki skautowe, swetery i włóczkowe sztylpy przez nich wykonane i t. p. Również apteczki skautowe składane przez skautów.
O, jak bardzo posunęlibyśmy naprzód postęp naszego kraju, gdyby polscy skauci nie słuchali tylko tej opowieści, a wzięli się jak angielscy do pracy i umieli poradzić sobie w trudnościach własnym przemysłem! — Przedewszystkiem mogliby wyrabiać sami dla siebie swój ubiór i rynsztunek skautowy. Jeśli doskonały i niedrogi rynsztunek angielskiej Głównej Kwatery (Headąuarters) pozwala wielu skautom wyrabiać sobie samym niektóre artykuły umundurowania i w ten sposób nabywać je taniej, to dlaczegożby skauci polscy swoją pracą nie mieli poprawić znacznie gorszych i droższych — z powodu słabej organizacji — dotychczasowych swoich dostaw[2].
Jeżeli kilka drużyn będzie wyrabiało paski skautowe, kilka innych — laski, inne będą szyły koszule i spodeńki, jedna będzie składała apteczki skautowe i t. d. — można będzie łatwo przy pomocy kilku pism skautowych i przyjaciół skautów zorganizować sprzedaż tych artykułów — i w ten sposób skauci udoskonalą przemysł swoich dostaw (gdyż wtedy i przedsiębiorcy prywatni będą musieli poprawić swoje wyroby).
Ale oprócz tego skauci mogą się łatwo przekonać, że zarobkowanie na wzór angielski »przemysłem skautowym« jest w większości wypadków znacznie praktyczniejsze, niż n. p. powszechne u uczniów gimnazjalnych dawanie korepetycji. — Skaut nie powinien być bezradny i jeśli trzeba poradzić na trudności własne albo swojej drużyny, powinien umieć to uczynić. Jak zaś to uczynić, pokazała to birminghamska wystawa.
Małą salkę przylegającą do sali wystawowej zamieniono na widownię teatralną. Tu zwykle dwa razy dziennie składano programy i skauci dawali przedstawienia.
Skąd myśl, ażeby skauci udawali aktorów?
Można znaleźć jej dwa źródła.
Naprzód jen. Baden-Powell zachęcał skautów, ażeby każdy z nich nauczył się czegoś wesołego, czy zajmującego i mógł na żądanie zaciekawić innych. Wnet też weszło w zwyczaj, że gdy po całodziennym skautowaniu patrol czy drużyna zasiadała dokoła obozowego ogniska, patrolowy wstawał pierwszy i swoim opowiadaniem, śpiewem, deklamacją czy monologiem skrócał dłużące się przed spaniem godziny. Gdy skończył, słuchacze dawali mu oklaski i śpiewali chórem sławną pieśń »In gonjamaa«[3]. Teraz patrolowy wzywał któregokolwiek skauta, ażeby ten z kolei zajął słuchaczów. Wezwany nie mógł odmówić. Wzamian słuchacze nigdy nieśmiałych nie wygwizdywali... wszak i oni niegdyś musieli po raz pierwszy wystąpić przed większym kołem. — Jeżeli zwłaszcza zebrały się dokoła tego samego ogniska dwa nieznane dotąd patrole, czas w ten sposób płynął nadzwyczaj wesoło i nieraz kończył się tańcem szkockim czy »skautowym«, kiedy-to jeden ze skautów naśladuje walkę z lwem albo z dzikim bawołem. — Takie występy skautów wyrabiają śmiałość, pewność siebie i poważne traktowanie nawet zabawy. Przymioty w życiu — niepoślednie.
Ten sam zwyczaj wzywania skautów do pokazania, co umieją, był również powodem, że i drużynę polską w Birminghamie kilkakrotnie wezwano do popisów: — najpierw na przeglądzie 5 lipca przed księciem Arturem, potym na wystawie w oddziale stolarskim i wkońcu wobec wszystkich na estradzie.
Drugi powód stworzenia teatru na wystawie skautowej mógł być ten, że każda niemal angielska drużyna skautowa daje od czasu do czasu jakiś wieczorek »muzyczno-wokalny«, jakby go nazwano w naszych gimnazjach. Przedstawienia takie dają zawsze spory fundusz skarbowi drużyny, chyba też nigdy nie są niezajmujące. Skauci bowiem szukają pomysłów, ażeby nie być banalnymi i nie grają starych arji z operetek, ale pokazują na scenie swe własne życie — więc gawędę i zabawy przy obozowym ognisku, więc udany alarm i ratunek przy pożarze albo zaczadzeniu, więc sztuczkę obrazującą wyświadczenie »przyjacielskiej usługi« i t. d.
Byłem, razem z polską drużyną, tylko na jednym przedstawieniu w teatrze wystawowym. Oprócz pantomin i małych sztuczek widzieliśmy wówczas na scenie następującą »gawędę obozową«. — Przybywa patrol skautów i postanawia rozbić obóz i wybudować most przez rzekę, ażeby jutro iść dalej. Jeden ze skautów, badając teren, spostrzega na ziemi ślady Indjan. Wobec tego straż otrzymuje polecenie dawania szczególnego baczenia. Gdy budowę mostu w oczach widzów skończono i spuszczono pomost na widownię, patrol zasiada dokoła ogniska — i następują zwyczajne sceny i zabawy.
Między popisującymi się śpiewem i t. d. miał wystąpić i dyrektor całej wystawy, pastor Everard Digby. Pastor Digby jest oficerem skautowym (komisarzem skautowym północnego okręgu Londynu), jak wielu angielskich pastorów i księży katolickich — i dlatego i jemu nie wypadało odmówić, kiedy skauci poprosili go, ażeby publicznie powiedział im coś przy ognisku. Te same prawa i zwyczaje, które obowiązują skautów, odnoszą się wszak i do oficerów skautowych.
Pastor Digby wszedł na estradę, pogwarzył z kilku skautami i następnie zadeklamował »Zemstę« Tennysona, osnutą na tle walki Hiszpanów z Maurami. Kiedy zaś otrzymał brawo i żądano od niego czegoś jeszcze, wypowiedział świetny monolog, o »jednym, jedynym, samotnym... włosie, który na środku głowy sterczał na dowód, że nie była łysą«.
Gdy pastor Digby odszedł, przybył na scenę drugi patrol. Teraz nastąpiły wspólne zabawy i zawody obu patrolów — taniec wojenny, mocowania, boksowanie z przewiązanymi oczyma.
Nagle, piekielny świst i z widowni wpada na scenę po zbudowanym moście patrol przebrany za czerwonoskórych Indjan. Następuje walka, w której mimo wszystko czujny obóz białych zwycięża.
Gdy zwycięstwo dokonane, następuje jeszcze raz śpiew zwycięskich patrolów wraz ze skautmistrzem, który przygotował to przedstawienie.
Warto zaznaczyć, że nie tylko pomniejsi oficerowie skautowi występowali na scenie. Tego samego dnia na poprzednim przedstawieniu występował i jenerał Baden-Powell, który dając przykład gotowości skautowej, recytował dowcipne wiersze amerykańskie »Excelsior«, które wywołały dużo śmiechu. — Do czego się skautów zachęca, w tym i samemu trzeba brać udział. Gdy tyle było rzeczy ciekawych na samej wystawie, nic dziwnego, że teatr skautowy nie był zawsze pełny. Zaraz jednak po pierwszym przedstawieniu skauci zorjentowali się, że samemi ogłoszeniami nie złapią gości i wbiegli w pantominowych kostjumach na wystawę, czym taką ściągnęli na siebie uwagę, że następne przedstawienia było już przed kim grać.
W Bingley Hall wystawiono również kilka dużych obrazów olejnych i kilka rzeźb, wykonanych przez artystów (nie-skautów) i odzwierciedlających tę coraz bardziej wzrastającą popularność, jaką zdobywają sobie skauci w Anglji.
Jeden obraz nosił tytuł: — »Gdybym był chłopcem raz jeszcze« — a przedstawiał dwie osoby: ojca i syna w izbie robotniczej. Syn właśnie kończy przypinanie swego rynsztunku skautowego, chusta, torba i kapelusz czekają nań na krześle; z szybkiego ruchu chłopca widać, że śpieszy się, by zdążyć na czas na miejsce zbiórki swojego patrolu. Ojciec patrzy na syna i wspomina swoje młodzieńcze lata. Jemu było ciężej na świecie, nikt w młodości nie dał mu takich przyjaciół i takiej zabawy, z której wraca się radosnym, z iskrzącymi oczyma, ze zdrową cerą i z coraz piękniejszą duszą. Ten ojciec żałuje, że sam rozkoszy skautowania nigdy nie zaznał. — Skauci, którym wasi przyjaciele ten dar dali, szanujcie go i korzystajcie zeń, póki czas jeszcze![4]
Drugi obraz przedstawiał skauta i zbliżającego się doń Chrystusa. Skaut w swoim pokoju stoi wpatrzony w rozpiętą na stole mapę. Obok notes, ołówek, chorągiewka — to patrolowy i wnet ma wyruszyć, by poprowadzić swoje Lwy czy Orły na harce. Król, któremu wszyscy skauci ślubują wierność, Chrystus, zbliża się doń i błogosławi jego czyste myśli. Ten skaut nie będzie w życiu »raubritterem«, jeno rycerzem, który zawsze stanie w obronie uciśnionych i w obronie prawdy.
Inny obraz miał pod sobą słowa skautowego hasła: »Bądź Gotów«. Dwu skautów szuka na mapie domu czy chaty. Trzeci już gotów, by z kilku drobiazgami iść do chorego, pomóc mu i swoją wesołością rozproszyć jego smutki. To skauci-pielęgniarze.
Na dochód wystawy ofiarował też jen. Baden-Powell kilkanaście swoich rysunków, szkiców i obrazków. Były to przeważnie rysunki piórkiem, z których następnie robiono reprodukcje dla ilustrowania gawęd jenerała. Ktokolwiek widział artykuł lub książkę, pisaną i ilustrowaną przez Skauta Naczelnego, ten wie, jakie to są śmiałe i piękne rysunki. To też jest dowodem skautowej skromności, że naznaczono na nie ceny po kilka lub kilkanaście szylingów.
Znany angielski rzeźbiarz, którego szczególnie cenił król Edward VII, Albert Bruce-Joy, wystawił bardzo ładną rzeźbę skauta z chorągiewką patrolowego. Skaut na niej przedstawiony nie jest posągiem greckim w najnowszej szacie, lecz zwyczajnym — zdrowym chłopcem.
Pomniejszych rzeźb, fotografji i obrazów było również kilka.
Na tej samej estradzie, na której codziennie grała wyśmienita orkiestra 1 bataljonu Brygad Strzeleckich na zmiany z orkiestrami skautowemi, dudarzami i t. p.,
wiele razy w ciągu tygodnia wystawowego stawali mówcy, zwracając się bądź do całej publiczności, bądź do specjalnie zebranych oficerów skautowych.
Poza przeglądami większość uroczystości zlotowych rozgrywała się w obrębie ścian olbrzymiej Bingley Hall’i. — Przedstawię je tu krótko i w porządku chronologicznym.
2 lipca (w środę) o godz. 12-tej w południe punktualnie (jak na skautów przystało) zgromadzili się na estradzie w głębi sali księstwo Aleksandrostwo of Teck, szwagrostwo króla Jerzego V, burmistrz (Lord Mayor) Birminghamu, jen. Baden-Powell i wielu znamienitych członków Związku skautów.
Poprzednio jeszcze, rano, podejmował księstwo i tych gości śniadaniem na ratuszu miejskim burmistrz.
Teraz z estrady miano ogłosić otwarcie wystawy. Gdy się goście zebrali, skaut w pięknym szkockim stroju wręczył księżnej bukiet, poczym witał zebranych imieniem miasta burmistrz. Z kolei wstała księżna Teck i oświadczyła, że wystawa jest otwartą.
Następnie w mowie swej jen. Baden-Powell przebiegł rozwój ruchu, tak silnie popieranego przez niedawno zmarłego króla Edwarda, i dziękował księstwu za tę »przyjacielską usługę«, jaką oni swoją obecnością wyświadczają ruchowi. — W odpowiedzi księcia był zwłaszcza ciekawym ustęp, w którym on mówił, jak miał zaszczyt, służąc pod jen. Baden-Powellem w wojnie matabelskiej, kiedy nawiązał z nim tak bardzo cenione braterstwo broni, osobiście przekonać się o tym nadzwyczajnym wpływie, jaki osoba Baden-Powella zawsze
wywierała na podkomendnych, udzielając wszystkim swego zapału i swego ducha.
Obojgu księstwu wręczył jen. Baden-Powell złote »odznaki wdzięczności« (Thank badges), ofiarowywane przez członków organizacji tym, którym od skautów należy się wdzięczność. — Jest to ładna mała odznaka rozpięta na krzyżyku-swastyce — tak doskonale znanej w ornamentyce naszych tatrzańskich góralów, symbolu Boga-Słońca starożytnych praojców naszych, Arjów, dziś jeszcze rozpowszechnionej wśród wszystkich ludów od środkowej Azji po wybrzeża zachodnie Afryki. W pojęciu skautów ma swastyka oznaczać szczęście, posiadacz zaś jej faktycznie może odnieść nieraz korzyść, gdyż regulaminy skautowe postanawiają: — »Odznaka uprawnia posiadacza do zażądania pomocy od jakiegokolwiek skauta i kiedykolwiek. Skaut, widząc
osobę, która ma tę odznakę, podejdzie do niej, zasalutuje i spyta, czy może oddać jaką usługę«.
Kiedy następnie obecni zaczęli przeglądać wystawę, rośli skauci ze szkoły rolniczej w Wadhurst stanowili straż przyboczną księstwa.
3 lipca (w czwartek) otworzył wystawę earl of Dartmouth i w swojej długiej mowie podkreślił znaczenie skautostwa, jako systemu wychowawczego.
4 lipca (piątek) otworzył wystawę »naczelny skaut morski«, dawniej jeden z pierwszych admirałów floty brytyjskiej, siwowłosy lord Karol Beresford, który tego
samego dnia popołudniu odbywał przegląd »skautów morskich« na,zbiorniku w Edgbaston.
Tego dnia redaktor Scout’a, oficjalnego tygodnika Głównej Kwatery Skautowej, w obecności jen. Baden-Powella i wielu wybitnych osobistości podejmował w Bingley Hall’i w klubie skautmistrzów oficerów i skautów z angielskich kolonji.
5 lipca przedpołudniem zwiedził wystawę młody bratanek królewski, książę Artur of Connaught, który tylko na ten jeden dzień przyjechał do Birminghamu. Popołudniu defilowało przed nim około 30.000 skautów na terenie parku Perry Hall.
Tego samego dnia wieczorem w zamkniętym pokoju restauracji wystawowej podejmował obiadem reprezentantów zagranicznych organizacji skautowych p. C. C. Branch, »komisarz międzynarodowy« Głównej Kwatery.
Uprzedzę nieco wypadki, jeśli tę rzecz tu opiszę, gdyż najpierw wspomnę o obecnych reprezentantach organizacji skautowych różnych narodów, co miałem zamiar opisać w rozdziale IV, i o pewnym sukcesie Polaków, co z treści należy do rozdziału VI. — Skoro jednak książkę od sali wystawowej zacząłem, chcę przedstawić wszystko, co się w niej działo. Obiad ten zaś zasługuje na obszerniejszą wzmiankę.
Następujące kraje były reprezentowane na obiedzie: — i) Francja — przez p. Henry Bonnamaux, założyciela Éclaireurs Unionistes de France i skauta naczelnego tej organizacji; 2) Hiszpanja — przez p. Teodoro de Iradier’a, sekretarza jeneralnego hiszpańskiej organizacji skautowej; 3) Holandja — przez p. Metelerkamp’a, sekretarza jeneralnego i skautmistrza skautów holenderskich; 4) Norwegja — przez p. T. Kaysera, skautmistrza drużyny norweskiej; 5) Polska — przez p. Bronisława Bouffałła, założyciela pisma »Skaut« w Warszawie, oraz przez Andrzeja Małkowskiego, którego traktowano jako założyciela polskiej organizacji skautowej; zaproszenie na obiad aż dwu Polaków było
w tych warunkach dowodem szczególnej uprzejmości Anglików oraz uznania naszych usiłowań w Polsce przez komisarza międzynarodowego; 6) Szwecja — przez p. A. Launes’a, skautmistrza drużyny szwedzkiej; 7) Węgry — przez p. Edwarda J. Bing’a, założyciela i skauta naczelnego węgierskiej organizacji skautowej; 8) Włochy — przez p. J. R. Spensley’a, założyciela włoskiej organizacji skautowej i skauta naczelnego Gienui.
Z pomiędzy Anglików obecni byli na obiedzie: — jen. Baden-Powell z żoną, p. C. C. Branch, pułk. Ulick G. C. de Burgh, jen. Edmond Elles, p. P. W. Everett, p. Gerald Legge, p. H. Geoffrey Elwes i kap. A. G. Wade.
Ciekawy był przebieg tego »urzędowego« obiadu.
Po zwyczajnym wypiciu na rzecz króla pierwszy z toastem powstał gospodarz, p. Branch. Mówił po francusku, ale witając zebranych zaraz po kilku słowach oświadczył, że wobec obecności Skauta Naczelnego, jemu oddaje głos, gdyż on rzecz lepiej wyrazi. — Zaskoczony tym twórca ruchu, wstał z uśmiechem i rzekł: —
»Messieurs, je suis bien fâché de vous parler dans cette langue, car je ne parle pas bien français... mais je parle anglais assez bien«. (»Panowie, jestem zakłopotany, chcąc mówić do was w tym języku, ponieważ nie mówię dobrze po francusku ...ale zato mówię dość dobrze po angielsku«.)
Łatwo zrozumieć, że po tym powiedzeniu wszyscy obecni wybuchnęli siarczystym śmiechem. — Nieodłączny humor najlepszego skauta naszych czasów i w tej chwili go nie opuścił.
Następnie jenerał mówił już po angielsku, a mówił o wielkim znaczeniu skautostwa dla postępu ludzkości i dla nawiązania lepszych stosunków między narodami. Nie wszystkie narodowe skautostwa idą zgodnie obok siebie, ale te, które tu widzimy, postępują, jak tego prawo skautowe wymaga i uważają skautów obcych narodowości za braci. Kiedy pokolenie dzisiejszych skautów dorośnie, bądźmy przekonani, że urządzi lepiej pod niejednym względem obecne stosunki społeczne i międzynarodowe. A w dobrej sprawie narody skautów będą się wzajemnie wspierać.
Odpowiadał jenerałowi najpierw skaut naczelny Francji, p. Bonnamaux. Nie znając angielskiego, mówił po francusku z właściwym narodowi swemu wdziękiem. W braterstwie skautów francuskich i angielskich widział jeszcze silniejsze zaciągnięcie węzłów między obu narodami, które dzisiaj coraz więcej się popierają i których przyjaźń schodzi z dziedziny polityki na teren serca. Przeczytał też bardzo ładny wiersz alegoryczny, który na tę chwilę ułożył jeden z francuskich skautmistrzów, a który łączył bratnim uściskiem éclaireurs de France z boy scouts of England.
Następny przemawiał skaut naczelny Węgier, p. Bing. — Młody ten, może dwudziesto-trzy letni człowiek, sprawia miłe wrażenie swoją dzielnością a mówi jak urodzony mówca. W przemowie swej wniósł projekt utworzenia międzynarodowego wydziału dla skautostwa (International Board of Scouting), w którymby omawiano pożyteczność pomysłów skautowych, powstałych wśród różnych narodów i który miałby pewną moralną i rozjemczą władzę nad poszczególnemi organizacjami skautowemi. — Częstym hear, hear! (słuchajcie!) obecni potwierdzali słuszność wypowiedzianych poglądów.
Zwrócono się wkońcu i do mnie, ażebym coś powiedział w imieniu Polski. — Powiedziałem, że jeśli obecni chcą coś usłyszeć od Polaka, mogę im powiedzieć, że w dalekim kraju, którego może nawet nie znają, bije tysiące młodych serc, pragnących dorównać skautom angielskim. Są u nas trudności, o których w wolnej Anglji nie mają pojęcia, ale mimo to znajdujemy możność rozwijania zasad Baden-Powella, któremi są zasady honoru, obowiązku i braterstwa. W ruchu skautowym znaleźliśmy to, czego tak bardzo dla naszego znękanego klęskami narodu było potrzeba. Dlatego choć dalecy, czujemy największą cześć i wdzięczność względem Baden-Powella, za dar, który on dał zarówno naszemu narodowi, jak i swojemu.
Odpowiadał jen. Baden-Powell, podkreślając jeszcze raz pożytek łącznej pracy dla dobra przyszłego pokolenia i wyrażając nadzieję, że wymiana wizyt pomiędzy narodami będzie coraz częstszą. J. K. W. książę Artur of Connaught kazał oświadczyć, że był bardzo mile uderzony obecnością tylu gości z pomiędzy obcych narodów i że dziękuje im za ich przybycie do Anglji. Zwłaszcza zobowia.zany jest tym skautom cudzoziemskim, którzy na przeglądzie przed nim dawali popisy (jenerał mówił to zwrócony do mnie) — i kazał powiedzieć, że złoży o nich raport królowi. — Ostatnie słowa odnosiły się do Polaków.
Przy końcu obiadu jen. Baden-Powell ofiarował każdemu z obecnych swój portret z własnoręcznym podpisem. Reprodukcja tego portretu znajduje się na czele tej książki. — Osobiście wyniosłem jeszcze jedną pamiątkę, gdyż kiedy na odwrotnej stronie Menu obiadowego, wydrukowanego ładnie przez skautów-drukarzy na wystawie, obecni na pamiątkę podpisywali jeden drugiemu swoje nazwiska, zapytałem przez sąsiada jen. Baden-Powella, czy nie zechciałby na mojej karcie narysować małego szkicu ołówkiem. Jenerał uczynił
to, rysując na poczekaniu lewą ręką bajecznie śmiejącego się skauta. Jenerał od dzieciństwa pisał i rysował zarówno obu rękoma i teraz posługuje się dowolnie tą, która jest mniej zmęczona.
6 lipca, w niedzielę, od godz. 215 do 4-tej popołudniu odbywało się w Bingley Hall’i zebranie oficerów skautowych, któremu przewodniczył jen. Elles, a które skupiło 423 komisarzy i skautmistrzów.
Zagajając je, jen. Baden-Powell powiedział, że wystawa otworzyła oczy publiczności i jemu samemu, pokazując, jakie wielkie znaczenie posiada skautostwo jako środek wychowawczy. Z wielką radością spostrzegł, że na wystawę przybyli z Londynu przedstawiciele ministerstwa oświaty, którzy obchodząc wystawę, robili sobie o wszystkich rzeczach zapiski.
Pierwszą rzecz, jaką podniesiono w dyskusji, była sprawa »starszych skautów«. Niektórzy mylnie tłumaczyli słowa regulaminu, że granica wieku chłopców, którzy się zaciągają do drużyny, jest od lat jedenastu do ośmnastu — i nie troszczyli się już o skautów, którzy skończyli ośmnasty rok życia i dla których trzebaby już znaleźć inne zajęcia, niż dla młodszych skautów. Wyjaśniono, że regulamin powiada, że zaciągnąć się do drużyny można tylko przed ośmnastym rokiem życia, ale że gdy się już raz jest skautem, powinno się nim zostać przez całe życie, i zawsze można być czynnym członkiem drużyny. Przy niektórych drużynach utworzono oddziały »starszych skautów« od lat 18 do 21, których obecność w drużynie okazała się bardzo pożyteczna. Należałoby też tworzyć drużyny wyłącznie złożone ze »starszych skautów« i prowadzić z nimi pracę w inny sposób, niż z młodszymi. Oczywiście wielu starszych skautów zostanie oficerami skautowymi, a wielu rozjedzie się, szukając pracy zawodowej. Ale i z tymi należy utrzymać łączność, przeprowadzając hasło: — »Gdy raz skautem — skautem na zawsze«.
Drugim przedmiotem dyskusji było, jak pozyskać więcej skautmistrzów. — Sprawę tę omawiał pierwszy p. Elwes, redaktor miesięcznika dla oficerów skautowych, Headquarters Gazette, który powiedział, że prócz liczenia na obecnych skautów, którzy z czasem zostaną skautmistrzami, należy ciągle jeszcze przyciągać do ruchu ludzi z poza organizacji. — W dyskusji podniesiono, że szczególny brak skautmistrzów daje się odczuwać w małych wioskach rolniczych i że tam robota stoi pracą nauczycieli i skautmistrzyń, których wiele przyjechało ze swymi drużynami chłopców na zlot, a których praca, zarówno jak i praca nauczycieli szkół prywatnych i publicznych, jest bardzo pożyteczna. Ażeby dawnych patrolowych wyszkolić na skautmistrzów, należy tworzyć dla nich osobne oddziały ćwiczebne oficerskie. Tam, gdzie niema skautmistrza, należy wybrać najdzielniejszego człowieka i dać mu podręcznik »Scouting for Boys«, a gdy on go dwa razy od deski do deski przeczyta, napewno weźmie się do pracy i obejmie komendę nad drużyną.
Trzecim przedmiotem dyskusji była sprawa funduszów drużyn, których w wielu okolicach Anglji trzeba mieć sporo, ażeby opłacić koszta izby skautowej i wynajmu terenu pod obóz. Zgodzono się, że przedewszystkiem o fundusze powinny się starać same drużyny, nie krępowane w tym przez »związki miejscowe«.
W tym miejscu zebranie przerwano, choć właśnie dyskusja coraz bardziej się ożywiała. Cóż, kiedy o 4-tej wszyscy mieli być obecni w katedrze birminghamskiej.
7 lipca otwierał wystawę lord Leigh.
8 lipca otworzył wystawę jen. Baden-Powell. — Byliśmy obecni podczas tej sceny i dlatego z własnych notatek mogę ją streścić.
Lord Hampton, jeden z najbardziej na wystawie czynnych oficerów skautowych, zagajając zebranie, zwrócił się do Skauta Naczelnego z mową, w której mu dziękował za całą jego działalność oraz podnosił współudział pani Baden-Powell w pracy swego męża. Rzekł też, że nie tylko uczucia skautów Birminghamu, ale z pewnością wszystkich skautów, każą mu powiedzieć, że skauci do swoich dotychczasowych 10 praw skautowych dodali 11-ste — mianowicie »miłość i cześć dla Skauta Naczelnego«.
W odpowiedzi Skaut Naczelny powiedział to mniej więcej: —
»Panie i Panowie! Prawie z żalem otwieram dziś wystawę, ponieważ jest to jej ostatni dzień. Doznaliśmy tak gościnnego i serdecznego przyjęcia od ludności Birminghamu, że żal nasz jeszcze wzrosnąć musi.
»Dziękuję za wyrażone pod moim adresem uprzejme słowa. Co się tyczy mojej żony, to może będzie to ciekawe, jeśli powiem, że od czasu naszego ślubu pracujemy jako skauci razem i oboje zupełnie tak samo odnosimy się do ruchu, który zarówno ukochaliśmy. Dlatego mamy nadzieję, że skuteczność naszej pracy jeszcze się bardziej wzmoże i tym będziemy mogli podziękować za te uczucia miłości i sympatji, które nam w dniu naszego ślubu wyraziło tylu skautów i oficerów skautowych.
»Wystawę tę zrobiliśmy nie jako przedstawienie, ani jako przedsiębiorstwo, ale ażeby w sposób zajmujący przedstawić publiczności cele ruchu skautowego przez pokazanie zgłoszonych drużyn skautowych przy pracy oraz oznak sprawności, tak jak my je rozumiemy.
»Wielu już z Szanownych Państwa rozumie, co te oznaki znaczą. Wszystkie prace, jakie tu widać, zostały dokonane przez samych skautów. A są to bardzo ładne prace, wkraczające w zakres każdego niemal rzemiosła i rękodzieła. Świadczą one, że ich wykonawcy będą kiedyś przedsiębiorczymi, uzdolnionymi i ofiarnymi obywatelami naszego kraju. Powagi wychowawcze przekonywują się, że droga, którą myśmy wskazali, jest właściwą w wychowaniu chłopców i coraz częściej wprowadzają te same pierwiastki w swoich szkołach, które w ten sposób w naszym kraju stają się coraz bardziej podobne do szkół skautowych. Wielu z wychowawców nie chciało uwierzyć, że prace te zostały wykonane przez chłopców poza godzinami szkolnymi. A jednak wszystkie nasze oznaki zostały wydane nie dlatego, że kogoś zmuszano do pracy, ale że własna ambicja chłopców do tej pracy ich zaprzęgała.
»W pierwszych dwu latach wydano 180.000 oznak sprawności — oznakę skauta ze służby ambulansowej zdobyło dotąd przeszło 30.000 chłopców. Tylu chłopców zdało pomyślnie egzaminy z ratownictwa. — Ale w innych sprawnościach zostało wydanych jeszcze więcej oznak. — Niedawno wprowadzona oznaka pielęgniarza, którą Szanowni Państwo widzicie reprezentowaną tu przez ubogi pokoik schorzałej staruszki,
Ryc. 18. |
Obóz skautów. — Po lewej stronie kantyna dla skautów i namiot restauracyjny. Po prawej skaut z Polski obok swego namiotu.
|
Ryc. 19. |
Obóz w Perry Hall. — Na pierwszym planie komendant obozu, lord Glanusk. Dalej kilku gości.
|
»Muszę osobno powiedzieć, że skauci Birminghamu byli szczególnie uprzejmi i bardzo nam pomogli w urządzeniu tej wystawy. Są oni naprawdę skautami. Dotąd mieliśmy w Birminghamie stosunkowo niewielu skautów, choć jest to wielkie miasto przemysłowe i dlatego zatrudnia wielu chłopców po fabrykach i biurach. Dziś każdy chłopiec z Birminghamu, który jeszcze nie jest skautem, z zazdrością patrzy na tę pracę, której tu dokonano i napewno żałuje, że nie jest skautem i że nie mógł brać w niej udziału. Mam nadzieję, że obecnie każdy chłopiec tego miasta zaciągnie się do patrolu skautowego. Kujcie więc żelazo, póki gorące.
»Mieliśmy bardzo przyjemy wypadek, kiedy pułkownik Martineau, lord major (burmistrz) Birminghamu, dziękował nam za dobre zachowanie się chłopców, którzy przybyli tu w tak wielkiej liczbie i z którymi ani w mieście, ani na wystawie nie było najmniejszego kłopotu. Powiedział on, że doniesiono mu, że skauci w wielu wypadkach wyświadczyli w ciągu tego tygodnia przysługi przyjacielskie o publicznej użyteczności. Byliśmy dumni, słuchając tych słów.
»W sobotę na przegląd przed J. K. W. ks. Arturem of Connaught stanęło mniej więcej 30.000 skautów. Wszyscy oni zachowywali się wyśmienicie i oni i ich oficerowie wykazali, że karność i dobra organizacja nie są u nich tylko na papierze, ale w czynach.
»Oprócz skautów, mamy dziś 10.000 oficerów skautowych, którzy uczą swoich młodszych braci bezpłatnie. Ażeby dopomóc naszemu wspólnemu dziełu i naszej ojczyźnie, łożą oni zarówno dużo czasu jak i pieniędzy. Jest to już zaiste duża liczba, 10.000, i świadczy, że nie wszyscy ludzie są egoistami; ale potrzeba nam jeszcze więcej pracowników i jeszcze więcej wysiłków, ażeby nasza praca dla ojczyzny osiągnęła pełne powodzenie. Zwłaszcza tu, w Birminghamie, potrzeba gwałtownie więcej oficerów skautowych.
»Muszę także podnieść pracę pań, które wstąpiły w wielkiej liczbie do naszego Związku jako skautmistrzynie (ladies scoutmasters)[5]. I ich pomoc okazała się bardzo skuteczną dla naszej organizacji. Życzę im też, aby naprawdę pomogły w wychowywaniu charakterów chłopców i zbudowaniu lepszej przyszłości dla naszego narodu.«
Oto treść przemówienia, oddana o tyle dokładnie, o ile to mogłem uczynić w pośpiesznym zapisywaniu wygłaszanych myśli. — Choć mowa ta krótka zawiera momenty silne. — Gdybyśmy my w Polsce mogli kiedyś usłyszeć podobne z ruchu skautowego sprawozdanie!
Po jenerale przemawiali jeszcze inni. W przemówieniach swoich stwierdzali solidarność z działaniem swego Naczelnika i wyrażali to samo, co on zdobył sobie we wszystkich drużynach młodocianych skautów, cześć dla jego męskiego charakteru, uwielbienie dla jego gienjalnego programu pracy.
Kiedy zaś wkońcu p. Legge wzniósł okrzyk na cześć jenerała, czuć było w uniesieniu całego audytorjum i wszystkich skautów, że to nie konwencjonalne trzy okrzyki, ale prawdziwy zapał wojska dla swego Wodza.
∗
∗ ∗ |
Czy to już wszystko?
Nie. — Ale przejdźmy obok reszty szybszym krokiem.
Skautmistrz kap. A. G. Wade razem z patrolem skautów Głównej Kwatery[6] zbudował na sali wystawowej jaskinię człowieka przedhistorycznego. Według otrzymanych objaśnień, była to jaskinia z epoki 10.000 lat przed nar. Chr. Widać w niej było patrol Ichtjosaurusów w domu; obraz życia codziennego skautów w epoce kamiennej, zajętych przy wyrobie narzędzi kamiennych (oznaka kamieniarska!), przy rozpalaniu ogniska i t. d.; oraz jedyny »podobno« zbiór przedhistorycznych narzędzi kamiennych, które zupełnie zastępowały nowoczesną broń i narzędzia.
Ten sam pomysłowy skautmistrz wystawił ze swymi skautami domek, nad którym napis opiewał: — »Byk w sklepie z porcelaną; najwięcej śmiechu za i pensa«. Była to zabawa »jarmarczna«. Mogłeś rzucić małą piłkę drewnianą i jeśliś dobrze trafił w który z ustawionych na półkach talerzy, mogłeś się cieszyć, żeś go stłukł. Ponieważ zaś talerze były małe i kule małe, talerze były tanie a każdy rzut kosztował pensa, więc »Byk« przynosił duży dochód wystawie. Oprócz dochodu czynił on i dużo hałasu.
W obrębie sali wystawowej były trzy restauracje i kawiarnie. Oprócz najdroższej na galerji, gdzie podejmowano znamienitych gości, była kawiarnia dla publiczności i bufet dla skautów. Ten ostatni był tak niedrogi, że polska drużyna uważała za praktyczne jeść tam kilka razy podwieczorek i wieczerzę.
Również w tej samej, obszernej jak dziurawa kieszeń sali, urządzono urząd pocztowy, obsługiwany przez skautów, duży pokój dla zbiórek skautów, klub dla skautmistrzów, pokój dla komisarzów, garderoby i t. d., i t. d.
Wreszcie na sali wystawowej umieściły swoje pawilony niektóre firmy, dostarczające rynsztunku dla skautów, oraz inne, więcej lub mniej związane z potrzebami skautów. Wynajęcie miejsca dla tych firm dało, oczywiście, Komitetowi wystawy niemały dochód.
Warto przytym zaznaczyć, że rywalizujące z angielską Główną Kwaterą Skautową w dostawach dla skautów firmy, nie spotykają się bynajmniej z niechęcią pierwszej. Naogół dostarczają one wyrobów gorszych (choć nie zawsze) ale tańszych i dlatego że są tańsze, mają znacznie więcej, niż Główna Kwatera, odbiorców. Jest to, oczywiście, ujemna strona dostaw skautowych, gdyż prawie zawsze lepiej jest kupić artykuł nieco droższy a znacznie trwalszy, który nie będzie służył na kilka wycieczek, ale na całe lata. — Organizacji skautowej czyni to jeszcze tę szkodę, że odbiera jej znaczny dochód[7]. — Mimo to jednak angielska Główna Kwatera nigdy nie sprzeniewierzyła się zasadzie wolnego handlu i nigdy nawet nie odmawiała w swoich wydawnictwach miejsca na ogłoszenia współzawodniczących przedsiębiorców. — I teraz więc, gdy kilku z nich zgłosiło się o miejsce dla swoich wyrobów na wystawie, miejsce to dostali.
Między pawilonami dostawców skautowych pierwsze i najobszerniejsze miejsce zajmował pawilon Oddziału Wyprawowego angielskiej Głównej Kwatery Skautowej. Miał on też najwięcej okazów i niewątpliwie w najlepszym gatunku. Oddział ten zasłużył już sobie za swoje wyroby piękne pochwały nie tylko na Wyspach Brytyjskich, ale i w Kanadzie, Belgji i Holandji (których jest jedynym prawie dostawcą) oraz wszędzie tam zagranicą, gdzie jego wyroby są więcej kupowane.
Dalej szły pawilony dostawców skautowych: — z Birminghamu — The Boy Scout's Depôt; Stockwin & Bennet, 16 Worxester Street; Lee, Longland & Co., Broad Street; W. G. Grenville, Cherry Street; Legg & Co., Bromsgrove Street (tylko ekwipunek obozowy); Cuxson, Gerrard & Co., Ltd. (tylko ekwipunek ambulansowy, apteczki i t. p.); z Londynu — Dunhill’s, 145/147 Euston Road, N. W.; z Manchesteru — Alec Watson, 39, Picadilly. Prócz tych, dwie firmy (G. F. Braggins & Co., Banhury, Oxon; Steel Trucks Coy, 18, College Street, Lambeth, London, S. E.) wystawiły swoje wózki na bagaż skautów; kilka zaś firm wystawiło swoje fotografje, konserwy, książki dla skautów
i urządzenia biurowe, przybory strażackie, narzędzia ogrodnicze, plastelinę, wagi i t. d. Co mię między tymi przedmiotami bardzo zaciekawiło, była to maszyna do dyktowania (Dictaphone Co., 39, Corporation Street, Birmingham). Oddaje ona ze zdumiewającą dokładnością słowa dyktowane do tuby. Maszyny te wprowadzone w urzędach publicznych w Stanach Zjednoczonych A. P. wykazały olbrzymią praktyczność, zaoszczędzały bowiem czas i pieniądze. Najdroższa z nich kosztuje 20 funtów.
Pod kierunkiem swoich oficerów skauci ustawili na środku sali wystawowej olbrzymie słupy lodu. Obok nich puszczono fontannę, która znakomicie pomagała wentylatorom w ochładzaniu powietrza olbrzymiej sali.
∗
∗ ∗ |
Było to Prawo Skautowe, wypisane w skróceniu na dwu olbrzymich tablicach, umieszczonych na słupach po obu stronach estrady, a rzucających się każdemu
w oczy.
Prawo to, które pod hasłem nowożytnego rycerstwa skupiło i złączyło węzłami braterstwa wszystkich tych młodych i starych skautów i wszystkie obecne
narodowości, mówiło wielkiemi literami: —
- ↑ O tych skautach patrz pod »Wilczęta« według »Alfabetycznego Przeglądu Treści«.
- ↑ Angielski ubiór i rynsztunek skautowy, złożony z 13 przedmiotów, kosztuje 13 s. 6 d. t. j. 16,40 kor. 9 artykułów tego rynsztunku według cennika Magazynu Komisji Dostaw Skautowych, ul. Sokoła 7, Lwów — kosztuje 32,60 kor. W tym ostatnim jedne tylko spodnie i torba (sumka) mogą być uważane za lepsze od angielskich, wszystkie inne są gorsze.
- ↑ W pieśni tej patrolowy intonuje: — »In gonjama — gonjama«, a chór odpowiada mu: — »Ynwubu. Ja boh! Ja boh! Ynwubu«. Słowa te oznaczają: — »On jest lwem!« »On jest czymś więcej, niż lwem. Jest hipopotamem!«
- ↑ Reprodukcję kolorową tego obrazu na kartonie 36×49 cm. można nabyć w Głównej Kwaterze po cenie 1 s. Tytuł obrazu: If I were a boy again; mai. E. S. Carjos.
- ↑ Mowa tu nie o oficerkach skautowej organizacji dziewcząt (girl guides), ale o oficerkach w drużynach skautowych chłopców.
- ↑ W Boy Scouts' Headquarters jest stale zatrudnionych kilku pomocników w załatwianiu korespondencji, obsługiwaniu gości w oddziale dostaw i t. d. Oczywiście są to skauci. Zorganizowali się oni w osobny patrol.
- ↑ Equipment Department dał Głównej Kwaterze Skautowej czystego zysku ze sprzedaży rynsztunku skautowego w r. 1910/11 — £ 1.694, s. 7, d. 9; w r. 1911/12 — £ 1.340, s. 14, d. 3. Czyni to przeciętnie rocznie około 15.000 rb. albo 37.500 kor. albo 30.000 mk. Inne dochody, z wyjątkiem funduszów przeznaczonych na specjalne cele, wynosiły: w r. 1910/11 — £ 2.610, s. 4, d. o; w r. 1911/12 — £ 2.744, s. 3, d. o. Czyli, że w pierwszym z wymienionych lat dochód z dostaw skautowych stanowił 39,3% ogólnego dochodu Głównej Kwatery; w następnym zaś roku ten sam dochód — 32,8%. — Dochód to bardzo znaczny, jeśli się zważy bardzo trudne położenie finansowe Głównej Kwatery oraz jej coroczny deficyt.