Jak wielbłąd dostał garb

<<< Dane tekstu >>>
Autor Rudyard Kipling
Tytuł Jak wielbłąd dostał garb
Pochodzenie Takie sobie bajeczki
Wydawca Wydawnictwo M. Arcta
Data wyd. 1922
Druk R. Kaniewski
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Stanisław Wyrzykowski
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
IV.
JAK WIELBŁĄD DOSTAŁ
GARB?

Oto historyjka o tem, jak wielbłąd dostał garb.
Na początku lat, gdy ziemia i wszystko, co istnieje, było całkiem nowe, a zwierzęta właśnie zaczęły pracować dla ludzi, był sobie raz wielbłąd, który żyl pośród wyjącej pustyni (co ma oznaczać, że pustynię napełniało wycie zwierząt), gdyż nie miał ochoty pracować, a przytem sam był wyjcem. Żywił się przeto gałązkami, cierniami, tamaryndami, mleczem i innemi chwastami i był bezwstydnie leniwy. A gdy się kto do niego odezwał, to odpowiadał:
— Hm-bug!
Tylko — Hm-bug! — i nic więcej.
W poniedziałek rano przyszedł do niego koń, z siodłem na grzbiecie i wędzidłem w pysku, i rzekł:
— Wielbłądzie, o, wielbłądzie, pójdźno stąd i pobiegaj, jak my wszyscy.
— Hm-bug! — odparł wielbłąd — i nic więcej.
Koń odszedł precz i opowiedział to człowiekowi.
Potem przyszedł pies z laską w pysku i rzeki:
— Wielbłądzie, o, wielbłądzie, chodźno i aportuj, jak my wszyscy.
— Hm-bug! — odparł znów wielbłąd.
A pies odszedł precz i opowiedział to człowiekowi.
Po nim przyszedł wół z jarzmem na karku i rzekł:
— Wielbłądzie, o, wielbłądzie, pójdźno i orz, jak my wszyscy.

— Hm-bug! — odrzekł wielbłąd.
A wół odszedł precz i opowiedział to człowiekowi.
Na schyłku dnia przywołał człowiek i konia, i psa, i wołu i rzekł:
— O, wy trzej, bardzo mi was żal, (zwłaszcza, że ziemia i wszystko, co istnieje, jest całkiem nowe); ale ten zwierz Hm-bug z pustyni widocznie nie może pracować, gdyż inaczej byłby tutaj; więc dam mu pokój, a wy musicie dwa razy tyle pracować, aby go zastąpić.
To ogromnie rozgniewało tę trójkę (zwłaszcza, że ziemia i wszystko, co istnieje, było całkiem nowe), więc na brzegu pustyni odbyli palaver (zebranie) i dochodzenie i sąd pięciu mężów i pauwau.
I przyszedł wielbłąd, żując mlecze, i był bezwstydnie leniwy i wyśmiał ich wszystkich. A potem rzekł: — Hm-bug — i odszedł sobie precz.
Wtem zjawił się Dżin, mający nadzór nad wszystkiemi pustyniami; przyleciał w obłoku kurzu (Dżinowie zawsze podróżują w ten sposób, bo to są czary) i zatrzymał się przy palaverze i pau-wau owej trójki.
— Dżinie wszystkich pustyń! — przemówił koń — czy to tak być powinno, aby ktoś próżnował, zwłaszcza, że ziemia i wszystko, co istnieje, jest całkiem nowe?
— Oczywiście nie — odparł Dżin.

— Otóż — mówił dalej koń — pośród twej wyjącej pustyni jest stworzenie (również wyjące), które ma długą szyję i długie nogi, a od poniedziałku rano nie wykonało ani odrobiny pracy. Nie chce nawet biegać.
Na tym obrazku widzisz Dżina, rozpoczynającego czar który wywołał garb na grzbiecie wielbłąda. Najpierw nakreślił palcem w powietrzu linję, a linja stężała, potem uczynił obłok, a potem jajko; wszystko to widać na dolnej części obrazka — a potem powstała z tego magiczna dynia, która się przemieniła w olbrzymi biały płomień. Potem Dżin wziął swój czarodziejski wachlarz i rozdmuchiwał nim płomień, tak długo, dopóki tenże nie przemienił się w czar. Był to czarownik zdolny i istotnie bardzo uprzejmy, aczkolwiek wyczarował wielbłądowi na grzbiecie garb, chcąc go ukarać za jego lenistwo. Bowiem Dżin wszystkich pustyń jest najmilszy ze wszystkich Dżinów i nigdy nie byłby uczynił czegoś naprawdę nieprzyjemnego.

— Fiu! — zawołał Dżin i gwizdnął. — Na wszystko złoto Arabji, to wielbłąd!
— Powiada: — Hm-bug! — odezwał się pies — i nie chce aportować.
— A czy jeszcze co powiada?
— Tylko: Hm-bug! i nie chce orać — odezwał się wół.
Dżin zawinął się w swój płaszcz, ochraniający od kurzu, i udał się w podróż napowietrzną przez pustynię i spotkał bezwstydnie leniwego wielbłąda, przyglądającego się swemu odbiciu w kałuży wody.
— Mój długi, sapiący przyjacielu — przemówił Dżin — co ja o tobie słyszałem? Nie chcesz pracować, chociaż ziemia i wszystko, co istnieje, jest całkiem nowe?
— Hm-bug — odparł wielbłąd.
Dżin usiadł, wsparł brodę na ręce i jął obmyślać wielki czar, a wielbłąd przyglądał się dalej własnemu odbiciu w kałuży wody.
— Z powodu swego bezwstydnego lenistwa przyczyniasz trójce zwierząt dodatkowej pracy już od poniedziałku rano — rzekł Dżin i jął dalej obmyślać czar, wsparłszy brodę na ręce.
— Hm-bug! — odparł wielbłąd.

— Nie powtórzyłbym tego raz jeszcze, gdybym był na twojem miejscu — odezwał się Dżin — mógłbyś to powiedzieć o jeden raz za dużo, ty sapiąca kreaturo; chcę, abyś pracował!
Ten obrazek przedstawia Dżina wszystkich pustyń, kierującego czarem z pomocą swego czarodziejskiego wachlarza. Wielbłąd gryzie gałązkę akacji i właśnie powiedział: „Hm-bug“, ale o jeden raz za dużo (co mu Dżin przepowiedział), i w ten sposób powstał garb. Wielki włóknisty przedmiot, wyrastający z drugiego, podobnego do cebuli, to czar, na którym znajduje się garb. Ten garb odpowiada dokładnie płaskiej części grzbietu wielbłąda. Wielbłąd jest zbyt zajęty przyglądaniem się swemu pięknemu wizerunkowi w kałuży, aby mógł zauważyć, co się z nim dzieje.
Pod tym głównym obrazkiem znajduje się drugi, przedstawiający ziemię, oraz wszystko, co istnieje, gdy było całkiem nowe. Zobaczysz na nim dwa dymiące wulkany, kilka innych gór, kilka kamieni, jezioro, czarną wyspę, krętą rzekę, wiele innych przedmiotów, a nawet Arkę Noego. Nie mogłem narysować wszystkich pustyń, któremi Dżin zarządza, więc narysowałem tylko jedną, ale zato ogromnie pustą.
A wielbłąd znów odrzekł: — Hm-bug!

Ale zaledwo wymówił: — Hm-bug! ujrzał, że na jego grzbiecie, z którego był ogromnie dumny, wypiętrza się wielki, gruby, chwiejący się garb.
— Widzisz to? — spytał Dżin — to twój własny Hm — bug, na który naraziłeś swą szanowną osobę wskutek swego bezwstydnego lenistwa. Dziś jest czwartek, a od poniedziałku rano, kiedy się praca rozpoczyna, nie zrobiłeś dotychczas nic. Idź-że teraz do pracy!
— Czyż mogę pracować — odrzekł wielbłąd — z tym Hm-bugiem na grzbiecie?
— Uczyniłem go umyślnie — odpowiedział na to Dżin — właśnie dlatego, że przez trzy dni próżnowałeś. Możesz teraz przeto trzy dni pracować bez jedzenia; możesz żyć ze swego Hm — bugu! A więc nie mów, że nic dla ciebie nie zrobiłem! Idź precz z pustyni do tamtej trójki i zachowuj się przyzwoicie.
Wielbłąd usłuchał i przyłączył się wraz ze swym garbem i wszystkiem innem do trójki pracowitych zwierząt.
Ale od tego czasu po dziś dzień ma garb na grzbiecie. A trzech dni, które zmarnował, gdy ziemia i wszystko, co istnieje, było całkiem nowe, nie wyrównał nigdy i nigdy się nie nauczył zachowywać się przyzwoicie.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Rudyard Kipling i tłumacza: Stanisław Wyrzykowski.