Jak wielbłąd dostał garb
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Jak wielbłąd dostał garb |
Pochodzenie | Takie sobie bajeczki |
Wydawca | Wydawnictwo M. Arcta |
Data wyd. | 1922 |
Druk | R. Kaniewski |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Stanisław Wyrzykowski |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
Oto historyjka o tem, jak wielbłąd dostał garb.
Na początku lat, gdy ziemia i wszystko, co istnieje, było całkiem nowe, a zwierzęta właśnie zaczęły pracować dla ludzi, był sobie raz wielbłąd, który żyl pośród wyjącej pustyni (co ma oznaczać, że pustynię napełniało wycie zwierząt), gdyż nie miał ochoty pracować, a przytem sam był wyjcem. Żywił się przeto gałązkami, cierniami, tamaryndami, mleczem i innemi chwastami i był bezwstydnie leniwy. A gdy się kto do niego odezwał, to odpowiadał:
— Hm-bug!
Tylko — Hm-bug! — i nic więcej.
W poniedziałek rano przyszedł do niego koń, z siodłem na grzbiecie i wędzidłem w pysku, i rzekł:
— Wielbłądzie, o, wielbłądzie, pójdźno stąd i pobiegaj, jak my wszyscy.
— Hm-bug! — odparł wielbłąd — i nic więcej.
Koń odszedł precz i opowiedział to człowiekowi.
Potem przyszedł pies z laską w pysku i rzeki:
— Wielbłądzie, o, wielbłądzie, chodźno i aportuj, jak my wszyscy.
— Hm-bug! — odparł znów wielbłąd.
A pies odszedł precz i opowiedział to człowiekowi.
Po nim przyszedł wół z jarzmem na karku i rzekł:
— Wielbłądzie, o, wielbłądzie, pójdźno i orz, jak my wszyscy.
— Hm-bug! — odrzekł wielbłąd.
A wół odszedł precz i opowiedział to człowiekowi.
Na schyłku dnia przywołał człowiek i konia, i psa, i wołu i rzekł:
— O, wy trzej, bardzo mi was żal, (zwłaszcza, że ziemia i wszystko, co istnieje, jest całkiem nowe); ale ten zwierz Hm-bug z pustyni widocznie nie może pracować, gdyż inaczej byłby tutaj; więc dam mu pokój, a wy musicie dwa razy tyle pracować, aby go zastąpić.
To ogromnie rozgniewało tę trójkę (zwłaszcza, że ziemia i wszystko, co istnieje, było całkiem nowe), więc na brzegu pustyni odbyli palaver (zebranie) i dochodzenie i sąd pięciu mężów i pauwau.
I przyszedł wielbłąd, żując mlecze, i był bezwstydnie leniwy i wyśmiał ich wszystkich. A potem rzekł: — Hm-bug — i odszedł sobie precz.
Wtem zjawił się Dżin, mający nadzór nad wszystkiemi pustyniami; przyleciał w obłoku kurzu (Dżinowie zawsze podróżują w ten sposób, bo to są czary) i zatrzymał się przy palaverze i pau-wau owej trójki.
— Dżinie wszystkich pustyń! — przemówił koń — czy to tak być powinno, aby ktoś próżnował, zwłaszcza, że ziemia i wszystko, co istnieje, jest całkiem nowe?
— Oczywiście nie — odparł Dżin.
— Fiu! — zawołał Dżin i gwizdnął. — Na wszystko złoto Arabji, to wielbłąd!
— Powiada: — Hm-bug! — odezwał się pies — i nie chce aportować.
— A czy jeszcze co powiada?
— Tylko: Hm-bug! i nie chce orać — odezwał się wół.
Dżin zawinął się w swój płaszcz, ochraniający od kurzu, i udał się w podróż napowietrzną przez pustynię i spotkał bezwstydnie leniwego wielbłąda, przyglądającego się swemu odbiciu w kałuży wody.
— Mój długi, sapiący przyjacielu — przemówił Dżin — co ja o tobie słyszałem? Nie chcesz pracować, chociaż ziemia i wszystko, co istnieje, jest całkiem nowe?
— Hm-bug — odparł wielbłąd.
Dżin usiadł, wsparł brodę na ręce i jął obmyślać wielki czar, a wielbłąd przyglądał się dalej własnemu odbiciu w kałuży wody.
— Z powodu swego bezwstydnego lenistwa przyczyniasz trójce zwierząt dodatkowej pracy już od poniedziałku rano — rzekł Dżin i jął dalej obmyślać czar, wsparłszy brodę na ręce.
— Hm-bug! — odparł wielbłąd.
A wielbłąd znów odrzekł: — Hm-bug!
Ale zaledwo wymówił: — Hm-bug! ujrzał, że na jego grzbiecie, z którego był ogromnie dumny, wypiętrza się wielki, gruby, chwiejący się garb.
— Widzisz to? — spytał Dżin — to twój własny Hm — bug, na który naraziłeś swą szanowną osobę wskutek swego bezwstydnego lenistwa. Dziś jest czwartek, a od poniedziałku rano, kiedy się praca rozpoczyna, nie zrobiłeś dotychczas nic. Idź-że teraz do pracy!
— Czyż mogę pracować — odrzekł wielbłąd — z tym Hm-bugiem na grzbiecie?
— Uczyniłem go umyślnie — odpowiedział na to Dżin — właśnie dlatego, że przez trzy dni próżnowałeś. Możesz teraz przeto trzy dni pracować bez jedzenia; możesz żyć ze swego Hm — bugu! A więc nie mów, że nic dla ciebie nie zrobiłem! Idź precz z pustyni do tamtej trójki i zachowuj się przyzwoicie.
Wielbłąd usłuchał i przyłączył się wraz ze swym garbem i wszystkiem innem do trójki pracowitych zwierząt.
Ale od tego czasu po dziś dzień ma garb na grzbiecie. A trzech dni, które zmarnował, gdy ziemia i wszystko, co istnieje, było całkiem nowe, nie wyrównał nigdy i nigdy się nie nauczył zachowywać się przyzwoicie.