Jezuici w Polsce (Załęski)/Tom I/046

<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Załęski
Tytuł Jezuici w Polsce
Podtytuł Walka z różnowierstwem 1555—1608
Wydawca Drukarnia Ludowa
Data wyd. 1900
Druk Drukarnia Ludowa
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały Tom I
Indeks stron


§. 46. Stosunki religijne w Szwecyi 1569—1574.

Sprawy religijne zastał Jan III. w największem zamieszaniu.
Rdzennie katolicka i pobożna Szwecya, niechętnie tylko, stopniowo i po kilkakrotnym orężnym proteście, krwawo stłumionym, przyjęła luteranizm ostatecznie na synodzie w Westeras 1544. „Odpadnięcie Szwecyi od Kościoła, uważa trafnie ks. Theiner, nie jest, jak w Niemczech, dziełem walk religijnych, i kościelno-politycznych opinij, które tu i ówdzie stały się przekonaniem; było ono raczej oburzającym i bezprawnym zamachem zuchwałego i potężnego władcy, który narzucił niemiecką reformacyą pobożnemu i nic o niej nie wiedzącemu ani jej nie pragnącemu ludowi, wbrew czci i sumieniowi, środkami, jakich tylko dostarczyć może chytrość, obłuda i srogość. Chciwość (majątków duchownych, stanowiących w Szwecyi dwie trzecie części wszystkich dóbr ziemskich) i żądza nieograniczonej władzy (krępowanej dotąd powagą episkopatu i papieża), oto jedyne motywa tego, niczem nie dającego się usprawiedliwić czynu“[1]. Luteranizm był wprawdzie religią panującą, ale tradycye katolickie tkwiły głęboko w ludzie, zwłaszcza w Uplandyi, Westmanlandyi i Dalekarlii, które to prowincye, zwłaszcza ostatnia na ośm zawodów zrywały się do zbrojnego oporu przeciw innowacyom luterskim. Sam Dalin przyznaje, że lud po wielu miejscach nazywał siebie katolickim. Lud rozumiał to i czuł dobrze, że razem z starą wiarą i wolnością sumienia odbierają mu wolność i prawa polityczne, które dotąd jako osobny stan posiadał, i ograniczają wolność jego osobistą, więc się tem energiczniej bronił przed nową wiarą.
Aby go podejść, oszukać, zatrzymano w liturgii niektóre katolickie obrzędy, nawet część mszy św., tytuły i ubiór biskupów, choć tę godność piastowali żonaci predykanci; panowała tu zresztą dla braku urzędowej agendy dowolność największa a stąd chaos i zamieszanie. Wśród kleru starszego wiekiem wielu jeszcze znalazłeś katolickich w duszy księży, pokostem tylko luterskim pociągniętych i małżeństwem skrępowanych. W miastach wszelako, niemieckiej przeważnie ludności, i po dworach szlachty, rozpierającej się na dobrach duchownych wstręt do papizmu był wielki, a fanatyczni Luteranie znajdowali punkt oparcia najprzód w więzionym Eryku XIII, potem w Karolu księciu Sudermanii, który zazdrośnem okiem patrzał na koronę Jana IV, twierdząc że w myśl umowy „pod dębemu w Wadstenie do współpanowania przypuszczony być powinien.
Wszelako absolutne niemal rządy Gustawa, samowola i teroryzm szalonego Eryka tak wszystkich okiełznały, przyzwyczaiły do uległości i potulności wobec króla, że gdyby Jan III sam otwarcie przeszedł do katolicyzmu, katolicką wiarę odrazu ogłosił za panującą w Szwecyi, z pozostawieniem wszelako części zabranych dóbr duchownych panom i szlachcie, na co Stolica św. ostatecznieby przyzwoliła, to bez żadnych wstrząśnień, bez prześladowań i gwałtownych środków, Szwecyą w ciągu lat 20 zostałaby napowrót katolicką. Nawet 19-letni książę Karol spuściłby z swego ferworu luterskiego, gdyby uczuł silną rękę brata nad sobą, a spokojne posiadanie zabranych dóbr duchownych miał zapewnione. Ale Jan III był w niezgodzie z własnem sumieniem.
Umysł to głębszy, do badania i refleksyi nawykły, w onej czteroletniej samotności więzienia czytaniem Ojców kościoła i poważnych dziel katolickich oświecony, pod tchnieniem wierzącej, a pobożnej i tkliwej małżonki, z którą codziennie długie godziny się modlił i rzeczy boskie rozpamiętywał, upobożniony, nic dziwnego, że uczuł wstręt i obrzydzenie dla luteranizmu, że stercora haec sunt, błotem luterskie pisma i księgi nazywał. Ale król Jan nie miał pokory dosyć i siły woli dosyć, aby dogmata katolickie przyjąć wszystkie, bez zastrzeżeń i modyfikacyj. Stworzył sobie swój własny ideał Kościoła katolickiego, na nauce starych Ojców Kościoła wrzekomo oparty i do urządzeń pierwszych czterech wieków zbliżony. Acz z innych motywów, zachciało się i jemu, jak Gustawowi, być reformatorem, utworzyć sobie jakiś kościółek narodowy z żonatym klerem, liturgią szwedzką i komunią pod dwiema postaciami. Mniemał, że tym sposobem przysięgi dochowa i katolicyzm przywróci[2].
Wmawiał więc w siebie, że reform tych wymagają względy polityczne i ostrożność; w gruncie rzeczy domagała się ich jego własna pycha rozumowa i próżność reformatorska. Stąd w jego własnej duszy rozdwojenie, połowiczność, stąd też w akcyi jego na zewnątrz jako króla i władcy, brak siły, stanowczości, półśrodki, wreszcie zwątpienie, i przegrana. Drażliwy, jak każda próżność, zrażał się do każdego, kto natarł na niego i parł do stanowczej akcyi. Dlatego i królowa ostrożnie bardzo i z delikatnością iście niewieścią, dotykała tej ważnej sprawy, błagała papieża, Hozyusza, Jezuitów, aby nie nalegali, kwestyi na ostrzu miecza nie stawili, w trudne położenie króla wchodzili, czyli innemi słowy, aby miłość jego własną, próżność i upór sekciarski oszczędzali. Słuchano próśb pobożnej matrony, i zaprzepaszczono sprawę bożą.
Z tem wszystkiem w usposobieniu króla i w całem braniu się jego do tej sprawy było coś zagadkowego. Długo nie umiano rozwiązać zagadki, dopiero po kilku latach wpadł na jej trop domyślny O. Possevino. Oto król Jan przysięgą zobowiązał się „utrzymać ten stan rzeczy w Szwecyi, w jakim ją zostawił ojciec jego, Gustaw I.“, to znaczy, że państwową religią Szwecyi pozostanie luteranizm. Kto się od króla tej przysięgi domagał? Nikt, wykonał ją król Jan, gdy jeszcze księciem będąc, pokłócił się 1568 r. z królem Erykiem, a ten go przezwał „papistą“. Urażony tem Jan, świadczy to obecny sprzeczce sekretarz Eryka, Sfen Elofson, zaklął się, żeby Bóg nigdy do tronu nie dopuścił ani jego, ani też syna jego, jeżeli to prawda[3]. Trudno jednak uwierzyć, aby Jan odważył się przysięgać przed Erykiem na koronę swoją i syna, kiedy niedawno przyznał następstwo tronu synom Eryka, z Mansownej zrodzonym. Prawdopodobniejsze to, że król Jan III, okrzyknięty przez kcia Karola i jego partyą „papistą“, chcąc zrzucić z siebie podejrzenie, złożył z początkiem sierpnia 1579 r. przed radą koronną przysięgę, o której wyraźnie wspomina Possevino[4], „że nie połączy się z Kościołem rzymskim bez dyspensy na komunią pod dwiema postaciami“. Że taką, czy podobną przysięgę król złożył, nie ulega wątpliwości[5]. Odpowiadała ona zasadniczej myśli króla, który chciał przywrócić w Szwecyi katolicyzm, ale nie rzymski, nie „papizm“, ale swego pomysłu taki, na który zgodzićby się mogły wszystkie wyznania chrześcijańskie. Przysięga ta postawiła króla odrazu w fałszywej pozycyi, krępowała jego akcyą katolicką i tłumaczy wiele.
Stany bowiem szwedzkie wiedziały dobrze o sympatyach katolickich króla Jana. Nawykłe do posłuchu, gdy król rozkazywać umiał, brały na kieł, gdy niepewność i słabą rękę uczuły. Skrępowany przysięgą Jan III, rozkazywać już nie umiał, zmuszony był działać ostrożnie, po kunktatorsku, pchać sprawę naprzód i znów ją cofać, aby nie drażnić, a właśnie tem drażnił najbardziej, ośmielał i rozzuchwalał. Chcąc pogodzić przysięgę swą z przywróceniem katolicyzmu, wyobrażał sobie, wmawiał w papieża i jego legatów, że Szwedom koniecznie potrzeba komunii pod dwiema postaciami, żeństwa księży i liturgii narodowej, podczas gdy zupełnie wystarczało zostawić szlachtę w posiadaniu dóbr duchownych. Zabezpieczona z tej strony, dopomogłaby raczej królowi do obalenia luterskiej wiary, na której jej w gruncie rzeczy mało zależało, a z księżą żonatą, w urzędników państwa przez Gustawa zamienioną, sprawa była tem łatwiejsza, że stary, a giętkiego charakteru arcybiskup Petri, któremu przecie na zatrzymaniu żony zależeć bardzo nie mogło, mógł dać w tej mierze przykład budujący i wolę króla powagą swą poprzeć[6]. I w Polsce wołano o to samo, stworzyć sobie chciano kościół jakiś narodowy, nie otrzymano nic z tego, a przecie różnowierstwo runęło, bo w Polsce, jak w Szwecyi, nie wyrosło ono z wnętrza narodu, ale było plantą egzotyczną, nasadzoną tam ręką przybłędów, nowatorów, tu ręką tyrana. Ale niefortunna przysięga paraliżowała wszystko. Szwecya miała pozostać na pozór luterską, a w gruncie i wnętrzu swojem zmienić się w katolicką, Jezuici i legat papieski mieli w myśl króla dopomódz mu do tej szczególnej w swym rodzaju kombinacyi lutersko-katolickiej, a Stolica św. dać na nią sankcyą. Naturalnie, że Stolica św. utopiom Jana III folgi czynić nie mogła; zrażony tem król, dał za wygraną, umarł Lutrem, i Szwecyą jak objął, tak zostawił luterską i w luteranizmie zacietrzewioną.
Po za tą kwestyą religijną ukrywała się rachuba polityczna. Jan III potrzebował papieża i Jezuitów nietylko, aby swoją reformę katolicką w Szwecyi przeprowadzić, ale ażeby plany swe polityczne urzeczywistnić. Jakież to plany?
Po siedmioletniej niszczącej wojnie Szwecyi z Danią o używanie herbu trzech koron (Norwegii, Danii i Szwecyi), zakończonej pokojem w Szczecinie 1570 r. nader upokarzającym dla Szwecyi, bo oddać musiała południowe swe wybrzeże, zapłacić Danii 200.000 tal. kontrybucyi i uznać pretensye duńskie do Inflant — głównym zamiarem, przewodnią myślą rządów Jana była odwetowa wojna z Danią, jej upokorzenie i zgnębienie, a to tembardziej, że król duński, Frydryk II., występował jako „głowa wszystkiego luteranizmu“, którego niecierpiał, nienawidził król szwedzki. Ale na wojnę potrzeba pieniędzy, a tych ubogi skarb szwedzki nie miał, potrzeba sojuszów z sąsiadami, z Moskwą zwłaszcza, Polską, z cesarzem, aby wolne ręce mając od nich, całą potęgę zwrócić na Danią. Pieniędzy mogły obficie dostarczyć sumy neapolitańskie, z których 50.000 dukatów należało się tytułem legatu Zygmunta Augusta 19 czerw. 1572 r. królowej Katarzynie, a które 1574, wraz z dochodami z księstwa Baru i Rezy, wynosiły 3 miliony dukatów, pomiędzy Jagiellonki rozdzielić się mające. Wypłata legatu i procentów od części sum neap., przypadającej na Katarzynę, zależała od Filipa II, a właściwie od wice-króla jego w Neapolu, hr. Mendozy, który z wypłatą nie spieszył. Pośrednictwo papieża było tu bardzo pożądane; aby je uzyskać, potrzeba było przywdziać maskę katolicyzmu i zgłosić się z chęcią nawrócenia Szwecyi. Dla „nawróconego“ króla Jana łaskawszym będzie i „katolicki“ król Filip II, i cesarz, i król polski, słowem katolicka Europa; więc i pieniądze Mendoza wypłaci, i sojusze łatwiej się zawrą.
Rozchodziło się o Inflanty, do których miał pewne prawa król polski, ale rościł też prawa król duński, której część, Estonią, posiadła Szwecyą, ale resztę, właściwe Inflanty, zagarnął w latach 1558—1578 car Iwan. Z tym carem zawarł pokój szalony Eryk 1567, ale car przyobiecanej w punktach pokoju królowej Katarzyny Jagiellonki nie dostał za żonę, zresztą wszelkie traktaty z nim niepewne, a nuż zechce mu się zabrać Estonią. Należy się przed nim zabezpieczyć zatwierdzeniem pokoju z r. 1567, a do tego potrzebna pomoc cesarza.
Podrastał królewicz Zygmunt, wcześniej później zasiądzie on na tronie polskim; należałoby mu zawczasu opatrzeć małżonkę, a z cesarskiego domu; dla uświetnienia dynastyi Wazów i dla politycznej podpory koligacya z Habsburgami potrzebna. Luterski Jan III pokusić się o to nie mógł, ale „nawrócony“ Jan III mógł to łatwo uzyskać. W gruncie serca ani lutrem, ani kalwinem on nie był, ale nie był też katolikiem rzymskim, „papistą“, jak się w XVI wieka wyrażano. Czemże więc był? Katolikiem swego pomysłu — sekciarzem upartym, bo z przekonania, że jego katolicyzm prawdziwy, że uszczęśliwi Szwecyą, że cała protestancka Europa i Rzym na nią się zgodzi — a on, Jan III, dokaże największego dzieła: religijnej unii Europy. Były to utopie, przywidzenia, do których przyłączyły się interesa polityczne — jedne i drugie zmuszały Jana zbliżyć się do Rzymu, nawiązać stosunki z Grzegorzem XIII, Jezuitami, którymi ten papież chętnie się posługiwał.
Zrazu nie poznano się w Rzymie na katolicyzmie Jana; mniemano, że to ten katolicyzm rzymski, a nie sekciarski. W błąd ten popadł kardynał di Como, któremu Grzegorz XIII prowadzenie układów z Janem powierzył i kongregacya dla spraw szwedzkich, popadł i legat Possevino do tego stopnia, że on sam „nawrócenie“ Jana jako czyn dokonany rozgłosił w świętem mieście i po katolickich dworach Europy. Nie dali się wprowadzić w błąd O. Warszewicki i kardynał Hozyusz; pierwszy wątpił o możliwości nawrócenia króla Jana, drugi nie wierzył w jego szczerość. Gdy się nareszcie kard. di Como i Possevino o błędzie przekonali, nie mogąc „nawrócić“ króla Jana, postanowili przez polityczne usługi trzymać go na wodzy, a tymczasem królewicza Zygmunta utwierdzić w rzymskim katolicyzmie i chorej królowej Katarzynie nieść pomoc duchowną. Po nim, po Zygmuncie, spodziewano się na pewno, że on „nawróci“ Szwecyą[7].
Oto klucz dla zrozumienia misyi jezuickiej w Szwecyi. Przypatrzmy się jej szczegółom.
O pierwszych zaraz zapędach reformatorskich Gustawa I Wazy wiedziała Stolica św. przez żarliwego biskupa z Linkopingu, Jana Braske. Więc Adryan VI wyprawił 1523 prałata Magnusa Storę, jako legata do Szwecyi. Wybór nie był szczęśliwy; Magnus, dobry teolog, do Kościoła i Stolicy św. przywiązany, ale próżny i chwiejny, i dlatego przez Gustawa na arcybiskupstwo Upsali i prymasostwo powołany, zamiast oprzeć się stanowczo w samych początkach, ustępstwami i moderantyzmem swoim ułatwił Gustawrowi robotę i lubo sam odepchnął pokusę przejścia na luteranizm i wolał pójść na wygnanie, to przygotował do tego grunt wyborny następcy swemu, Wawrzyńcowi Petri, zlutrzałemu, żonatemu arcybiskupowi. Wobec takiej pobłażliwości i uległości królowi prymasa, której przyszedł w pomoc podobny mu słabością charakteru biskup z Westeraes, Piotr Manson, bezskuteczne były nawoływania listowne Klemensa VII, zaprosiny Pawła III na sobór powszechny do Mantuy 1536 r., heroiczne prawie czyny poświęcenia i żarliwości biskupa Jana Braske, męczeńskiej śmierci biskupa Sunnanwader, prałata Magnusa Knuta; dzieło niszczenia katolicyzmu w Szwecyi postępowało naprzód[8].
Do napół szalonego Eryka XIV zaraz po jego na tron wstąpieniu 1561 r. wyprawił Paweł IV legata Jana Franceschi biskupa Zacyntu, wyjednawszy mu dla pozoru tytuł posła cesarza Ferdynanda I. Legat poznawszy bliżej charakter Eryka i stosunki na dworze i stolicy, ani próbował napocząć właściwej swej misyi, było zaś nią nakłonienie Eryka do powrotu na łono Kościoła, ograniczył się na ceremonialnem poselstwie od cesarza.[9]
Za to tem pewniejsza zabłysła nadzieja, gdy na tronie Wazów zasiadł Jan III, samotnością więzienia, czytaniem Ojców św. a nadewszystko dobroczynnym wpływem pobożnej a roztropnej małżonki prawie już katolik. Królowa sprowadziła na swój dwór 1572, za pośrednictwem królewnej Anny i Hozyusza, zacnego kapłana Jana Herbesta, (brata Jezuity Benedykta) ponieważ z onych dwóch dawnych kapelanów „jeden zapadł na zdrowiu, drugi złamany wiekiem, obadwaj dopraszają się powrotu do ojczyzny[10]. Herbest mógł oddać dobre usługi królowi, gdyby ten szczerze, bez zastrzeżeń pragnął powrotu do Kościoła. Ale jak wiemy, on chciał być także reformatorem: wraz z sekretarzem swym, dobrym skądinąd człowiekiem, ale luteraninem, Piotrem Fechtem, układał w największej tajemnicy nową agendę czyli rituale sacramentorum, i nowy mszał, czyli lutersko katolicką liturgię[11] mszy św. a tymczasem przez tego Fechtena nakłonił episkopat szwedzki zebrany w grudniu 1571 w Sztokholmie do podpisania 17 „artykułów kościelnych“, przywracających hierarchią katolicką i jej jurisdykcyą, ordynacye i konsekracye biskupów, ceremonie, obrzędy, kult świętych, mszę św., sakramenta wszystkie, modlitwy za zmarłych, wiarę w Chrystusa Pana w Najświętszym Sakramencie, bieżmowanie przez biskupów, spowiedź do ucha, udzielanie ostatnich sakramentów, zalecony zaś powrót do celibatu kapłanom i restytucyą zakonów. Mieszanina to bezładna dogmatów z ceremoniami, sakramentów z sakramentaliami, nie wolna od błędów. Król sam zwrócił dobra klasztorowi Brygitek w Rewia, zabrane przez ojca i brata, i w Nodennal w Finlandyi, odbudował oprócz innych, kościół św. Klary w Sztokholmie, nie pozwalał zabudowywać placów, na których stały zburzone przed 20 i 30 laty kościoły i klasztory w nadziei, że one tam dźwigną się kiedyś. Także dla kościołów luterskich niezmiernie był hojny, iż prawie nie było jednego, któryby nie zaznał królewskiej dobroczynności“[12].
Królowej zostawił zupełną wolność korespondowania z Rzymem i Polską, z Grzegorzem III, Hozyuszem, Kromerem i rodziną swoją. Co więcej, pozwolił jej sprowadzić na pedagoga dla pięcioletniego Zygmunta, katolickiego księdza Mikołaja Miloniusza, ale równocześnie ulegając parciu możnych panów, chciał aby drugim edukatorem był luter Arnold Grothusen i kazał mu „wychowywać syna na nadzieję obu państw“ a wiec po katolicko-lutersku. On sam wyuczył się polskiego jezyka, po bezdzietnej śmierci Zygmunta Augusta, wystąpił jako kandydat do tronu Polski, której oddawał zabraną przez Gustawa Estonią, i był przekonany, że wcześniej czy później syn jego Zygmunt na polskim zasiędzie tronie, bo znał przywiązanie Polaków do krwi Jagiellonów, choćby po kądzieli.
Co do religii — poselstwu swemu dał 19 kwiet. 1573 taką instrukcyę: „Zastrzegamy sobie wyznawać religię chrześcijańską, jaką nam się podoba, i to samo prawo zastrzegamy dla naszych dziedziców, zwłaszcza, że sami nie możemy wiedzięć, jaką religią sobie wybiorą, gdy dojdą do lat swoich[13]. Oto katolicyzm Jana.
Pierwszym jego aktem jako reformatora dopiero w 1544 roku zreformowanego kościoła szwedzkiego był dekret 1569 w 13 puktach karcący występki kleru „rozpustę, mordy, szalbierstwo i spekulacye, zbytek i lenistwo“; biskupi niech będą ostrożni w wyświęcaniu kleryków, surowi w przestrzeganiu dyscypliny kościelnej; w całej Szwecyi obchodzony ma być jako uroczyste święto dzień Przemienienia pańskiego. Drugim aktem było przyjęcie i ogłoszenie na synodze upsalskim 1572 przez nawykłego do królewskiego posłuchu arcybiskupa Petri i całe duchowieństwo nowej agendy, ułożonej jak wspomnieliśmy, przez Fechtena, poprawionej i uzupełnionej przez króla. Nadto uchwalił synod, że każdy, ktoby się nowej agendy nie trzymał, ma do roku Szwecyę opuścić[14].
Nie zważając na ten edykt, ks. Herbest rozrzucił po całym kraju broszurę, krytykującą ostro agendę, i dowodzącą, że nie półśrodki, ale szczery, zupełny powrót do katolicyzmu ocalić może Szwecyą, przez co naraził sobie króla iż wyzbyć się jego coprędzej z Szwecyi pragnął. Odpowiedział w obronie agendy arcyb. Petri dziełkiem przedrukowanem niemal dosłownie z pism niemieckich reformatorów, ale odpowiedź ta na razie przebrzmiała bez skutku.
Czy nie było prościej przywrócić starą z przed roku 1540 katolicką agendę? czy byłby się temu oparł arcybiskup i kler, który bez protestu przyjął nową, zbliżoną do tamtej, wywracającą do góry dnem reformę luterską i z wyraźną przez arcybiskupa dodaną klauzulą: „agenda ta dopuszcza wiele innych jeszcze ulepszeń, które on (arcybiskup) następcom swym zaleca“? Ale Jan III chciał być katolikiem-reformatorem a stał się zwyczajnym sekciarzem.
Trzecim donioślejszym jeszcze aktem, to przyjęcie nowej liturgii mszy św. na podstawie Missale romanum ex anno 1562 i innych obrzędów starożytnej wiary“, o której dopiero wspomnieliśmy, na synodzie sztokholmskim 11 czerwca 1574 przez nowego arcybiskupa imiennika tamtego, Wawrzyńca Petri[15] i biskupów z Westeraes Erazma i z Linköping Gestricha, potulne kreatury królewskie, a za nimi poszło w ciągu roku cale duchowieństwo. Otworzył synod król „jako głowa kościoła“ mową, w której wskazywał „na klęski, wywołane nauką Lutra i Kalwina w Niemczech, Francyi i Niederlandach, na niezgody herezyarchów między sobą“. Aby Szwecyą od podobnych klęsk uchronić, należy zbliżyć się jak najbardziej do pierwotnej chrześcijańskiej nauki, na starożytnych Ojcach Kościoła opartej, bo jawną teraz stało się rzeczą, że przodkowie nasi chcąc usunąć niektóre nadużycia i błędy, wyrwali wraz z nimi wiele najpoważniejszych rzeczy i urządzeń ze szkodą pobożności i moralności. Wypada więc dzieło odrodzenia (reformę reformy) rozpocząć od nowego rytuału mszy św., który wam tu przedkładam, następnie przywrócić to wszystko, w czem odstąpiło się od starożytnej wiary i jej obrzędów“[16].
I znowu bierze ochota zapytać, czy ten potulny służalczy synod byłby się odważył na jedno słowo opozycyi, gdyby król zamiast bałamutnego fabrykatu swej głowy, zamiast onej agendy i mszału i 17 artykułów kościelnych, przedłożył mu księgę ustaw Soboru Trydenckiego do przyjęcia? Myślę że nie.
Wszystkim tym innowacyom „papistycznym“ w dogmatyce zarówno, jak w ceremoniach i rytach dał swoją sankcyą generalny synod sztokholmski w lecie 1575 zebrany i ogłosił je jako obowiązujące cały kościół szwedzki. O jakimkolwiek oporze nikt nie myślał. Owszem nowa agenda i nowa liturgia dogadzała potrzebom i upodobaniom mas ludu, wśród których tkwiło jeszcze głęboko tradycyjne przywiązanie do starej katolickiej wiary. Co więcej, lud ten a nawet szlachta nie podnieśli słowa jednego protestu, gdy król dekretem z 9 paźdz. 1575 przywrócił dawne dziesięciny i takowe składać rozkazał duchowieństwu. Prawda, że uczynił to pod grozą kar surowych, a nawet kary śmierci, ależ pod taż grozą mógł król przywrócić komunię św. pod jedną postacią, mszę św. łacińską i usłuchanoby go.
Jedynym poważnym przeciwnikiem liturgii janowej był kżę Karol, ambitny, władzy chciwy, z chwiejności i sekciarstwa króla korzystać umiejący, trzymający się gorliwie luteranizmu, nie z pobudek religijnych, ale że ten do absolutyzmu rządowego lepiej się nadawał jak katolicyzm, a w danym razie służyć mógł i istotnie posłużył za środek agitacyjny przeciw Janowi i jego synowi. Kiedy król przez osobne poselstwo zażądał od niego przyjęcia nowej liturgii i uchwał sztokholmskiego synodu, odmówił stanowczo, zastawiając się ostatnią wolą ojca[17]. Król nie umiał rozkazywać, a należało to uczynić odrazu i zmusić do posłuchu księcia, dopokąd ten silnej partyi koło siebie z różnych malkontentów jeszcze nie utworzył. Widząc słabość króla wobec oporu księcia, nabrali otuchy wszyscy, którzy w luteranizmie interes jakiś mieć mogli, a inni przez chęć opozycyi. Niebawem rzeczy doszły do tego, że baby sztokholmskie podniosły formalny rokosz w obronie „czystego luteranizmu“, wykrzykując zawzięcie przeciw liturgii nowej „papistycznej“, dziełu jak wiemy króla.
Wśród tych reformacyjnych robót króla, królowa wyprawiła z końcem 1572 dwóch zaufanych mężów, Turego Bielke i Piotra Rosin do Rzymu, wrzekomo dla wyszukania w archiwach dokumentów do sprawy spadku po matce Bonie i sum neapolitańskich potrzebnych, w rzeczy zaś samej w legacyi do Grzegorza XIII, aby poinformować go dokładnie o stanie rzeczy w Szwecyi, zasięgnąć rady i pomocy, król bowiem domagał się od niej, aby komunikowała pod dwiema postaciami[18]. Aby zmylić uwagę opinii publicznej, dwaj ci ablegaci udali się pierw na dwór cesarza Maksymiliana I. Owocem rzymskiej legacyi były listy papieża do króla, wzywające go otwarcie a szczerze do powrotu do wiary św., oraz breve do królowej, zachęcające ją do wytrwania w chwalebnych usiłowaniach i zapowiedź legata papieskiego, którego prędki przyjazd oznajmiały listy Hozyusza[19].
Król rad był nawiązaniu stosunków z Rzymem i zezwolił na nie — raz że pragnął rozprawić się z uczonymi teologami w sprawie liturgii, zwłaszcza zaś komunii św. pod dwiema postaciami i dlatego prosił o Jezuitów[20], a powtóre, że Rzym był mu potrzebny w sprawie barskiej, jak nadmieniłem wyżej. Hozyusz, bawiący pod ten czas w Rzymie, przejrzał odrazu to podszywanie interesu pod sprawę religii, rad jednak był, że król Jan pragnie mieć Jezuitów u siebie i ofiarował w tem swą pomoc u jenerała Mercuriani. Tymczasem posłał utrapionej królowej świeckiego kapłana, Jana Herbesta.





  1. Theiner. Schweden und seine Stellung zum h. Stahl. I, 121. Gustaw I w duchu luteranin, zachował pozory katolickiego króla aż do r. 1544. Z siedmiu biskupów Szwecyi, jeden tylko arcybiskup Linköpingu, Jan Braske, jako drugi Hozyusz, zastawiał się odważnie w obronie wiary, skończył też życie na wygnaniu w Lędzie na Kujawach 1538. Prymas Upsali Magnus, człek próżny i chwiejny, lubo do luteranizmu nie przeszedł, był narzędziem w ręku reformatora Gustawa. Powoli biskupstwa poobsadzał Gustaw skrytymi lub jawnymi lutrami. Po wyjeździe z kraju Magnusa, nowy arcybiskup Wawrzyniec Petri, uczeń Lutra i otwarty luteranin, dopomogł Gustawowi dokonać reformacyi, poświęcił biskupów podobnych sobie służalstwem i herezyą a ci pousuwawszy gorliwych z probostw, nie tak wielu ich zresztą było, kapłanów, wprowadził żonatych i zlutrzałych. Olbrzymie dobra duchowne miały być ponętą dla szlachty, aby przeszła do nowej wiary.
    Więc najprzód uchwałą sejmu 1526 odebrano duchowieństwu dziesięciny i obrócono na potrzeby państwa. Potem na sejmie w Westeraes 1527 r. spisano „reces“ uchwalający konfiskatę wszystkich dóbr duchownych na rzecz skarbu i wszystkich fundacyi po roku 1454 uczynionych, na rzecz rodzin fundatorów, a więc szlachty. Duchowieństwu odjęto wszelkie przywileje i eksemcye oraz prawo apelowania do Rzymu. Nominacye biskupów i proboszczów należą do króla. Zbyteczne parafie (było wszystkich 1022) mają być zniesione, lub kilka połączone w jednę. Klątwy i cenzury kościelne znoszą się. Księża mają wykładać z ambony „czyste słowo boże“ i nauczać go w szkole; wolno im się żenić. Za tę konfiskatę dóbr i fundacyi wyznaczono duchowieństwu roczne pensye.
    A klasztory? Było ich w Szwecyi 53. Z tych zniósł Gustaw od razu 32. resztę zniszczył stacyami wojskowemi, zaborem dóbr i pozostawił „na wymarcie“. Najdłużej utrzymał się klasztor PP. Brygitek w Wadstenie bo do r. 1593, który taką był świętością dla Szwecyi, jak Częstochowa dla Polski dlatego tknąć się go nie śmieli Gustaw i Eryk, a Jan III. otaczał go czcią, odnowił i na nowo uposażył. Kościół jednak już za Gustawa zamieniono na zbór luterski, a dobra w części rozdrapano. Zakonnice przez lat prawie 40 pozbawione pomocy i posługi kapłanów, trwały wiernie w swej regule. Possevino znalazł ich 1580 r. jeszcze 18, pokrzepił na duchu, nowicyat otworzył i dał kapelanów. Dopiero rejent Karol sudermański 1593 r. za uchwałą sejmu rozegnał te ostatnie szczątki katolicyzmu w Szwecyi. Brygitki wasteńskie schroniły się do Polski, znalazły przytułek w Gdańsku.
    Wyrzuceni z klasztorów mnisi i mniszki tułali się po kraju, przechodzili na luteranizm, gorszyli rozpustą lud. Rozpustą, nieuctwem, chciwością celował i zlutrzały kler tak, że Gustaw „jako głowa kościoła“ 1544 publiczną nań nałożył pokutę, ośmiodniowy post i jałmużny, a na sejmie w Arbogu 1546 okólnym listem karcił go i upominał. Czynił to samo, acz na próżno, żonaty prymas apostata Petri. Messenius V, 14—18, 22—41 i prawie cały tom V. Dalin III, 68, 101, 104—110, 116—143 i t. d. Geijer II, 36—94. Dzieduszycki. Rys dziejów Kościoła kat. w Szwecyi, 65 90.
  2. Messenius VII, 28. Dalin IV 27.
  3. Geijer II, 215—216 w przypisku.
  4. Archiw. watyk. Nunz. di Germania t. 92, str. 186. Possevino do kard. di Como 10 sierpnia 1579.
  5. Dalin stwierdza to wyraźnie. Opowiada, że książę Jan jeszcze więźniem będąc dał uroczyste przyrzeczenie, królowi Erykowi „że ani on, ani syn jego papistycznych zasad nie przyjmie“. (III 531). Że wbrew tym uroczystym przyrzeczeniom, przez słabość dla swej żony, dał się do papistów przeciągnąć i syna swego w nauce papistów przez ks. Mikołaja Miloniusza, Belgę, wychowywał. To pogrążyło Szwecyą w wielkie nieszczęście“ (IV, 25), jego zaś samego stawiło wobec księcia Karola w złem świetle i dlatego „dokładał najwięcej starań aby go dla sprawy przyjęcia nowej liturgii pozyskać“. Książe Karol wszelako odmówił stanowczo, „bo to się sprzeciwia testamentowi ś. p. ojca Gustawa Wazy i własnemu króla Jana tegoż testamentu zatwierdzeniu“ (IV. 59).
    Theiner w dziele „Schweden und seine Stellung zum h. Stuhl“ str. 581 opowiada, że w sierpniu 1578 Possevino otrzymawszy od króla po długiej z nim rozmowie kategoryczne oświadczenie, że jeżeli papież na żądanie jego się nie zgodzi, to on wszelkie z Rzymem stosunki zerwać musi, „zdobył się na odwagę i zapytał przez swoich przyjaciół króla: czy też przypadkiem nie zobowiązał się przysięgą do przywrócenia kielicha w swem państwie“. Król przez 4 swych sekretarzy odpowiedział mu, „że tak jest“. Z tej naracyi wszelako trudno wnieść czy tę przysięgę dopiero wtenczas, w sierpniu 1578, wymogli na królu ministry i senatory luterskie, czy też złożył ją pierwej i kiedy?
    Wreszcie w liście do Grzegorza XIII z dnia 14 października 1579 stwierdza to sam Possewino, jak opowiem niżej. Theiner Urkunden nr. 137).
  6. Legat Possevino podawał królowi 1578 bardzo praktyczny na to sposób. Żonaci proboszczowie niech pozostaną z rodzinami na swych probostwach i biorą z nich dochody, ale zarząd duchowny swych parafii niech oddadzą bezżennym już księżom wikaryuszom, których zamiast dotychczasowych luterskich küstnerów, czyli kościelnych, niech sami opłacają.
    Pozostają więc czem byli in temporalibus, zaś in spiritualibus wyręcza ich vicarius dirigens et caelebs. Powoli wymrze żonaty kler, a pozostanie tylko kler bezżenny.
  7. Porównaj: Koneczny „Jan III Waza i misya Possevina“ rozd. I, II.
  8. Theiner. Schweden und seine Stellung zum h. Stuhl I, 236—7, 313. Braske widząc bezskuteczność swego oporu, usunął się 1528 do Gdańska, dokąd już pierwej Magnus nie mający odwagi ani być jak przysłało legatem i prymasem, ani zostać lutrem, był się schronił. Obydwaj listami błagali Klemensa VII, Karola V i Zygmunta o pomoc dla uciśnionego kościoła w Szwecyi, a katolików szwedzkich utwierdzali w stałości i wytrwałości. Theiner I, 206—10 Urkunden nr. IX—X). Odważnego obrońcę wiary biskupa z Westeraes Sunnanwadera, proboszcza jego kapituły Magnusa Knuta, ogłosił Gustaw buntownikami, zdrajcami, sam wystąpił w roli ich oskarżyciela, a sąd krzywoprzysiężny w Sztokholmie skazał ich na ścięcie 1527. Na miejsce ściętego biskupa, prymas Magnus z rozkazu króla poświęcił Piotra Mansona, którego prekonizował Klemens VII. Ten zaś na rozkaz króla i bez prekonizacyi papieskiej konsekrował trzech biskupów Sommara, Stroemfelda i exdominikanina apostatę Skitego.
    Oto początek protestanckiej szwedzkiej hierarchii, w której prawowita sukcesya wnet przerwaną została. (Messenius V, 14—18).
  9. Dalin III. 422. Theiner nie wspomina o tej legacyi.
  10. Jagiellonki III, 143 ks. Wojciech jednak pozostał jeszcze czas dłuższy w Sztokholmie.
  11. Liturgia Suecanae Ecclesiae, catholicae et orthodoxae conformis. Holmiae 1576. Mylnie przypisuje Messenius VII, 39, Jezuitom autorstwo tego fabrykatu. Nie było ich jeszcze w Szwecyi, kiedy tę ajendę układano. Warszewicki bawił krótko, i pewnieby do takiej „Liturgii“ ręki nie przyłożył, a Mikołaj Norweg przybył dopiero w kwietniu 1576. Theiner I, 401, 409, 415—19.
    Messenius (VII str. 27) twierdzi, że królowi służyła za model do jego liturgii książka Jerzego Cassandra z rozkazu ces. Ferdynanda wydana w Niemczech 1564 r. p. t. Consultatio de articulis religionis inter catholicos et protestantes controversis, którą Jan przedrukować kazał w Sztokholmie 1577. Twierdzi dalej (str. 28—39) że za Feehtenem krył się ks. Herbest i on to wstęp do „Liturgii szwedzkieju napisał i główne jej artykuły tchnące katolicyzmem zredagował. Że wreszcie król Jan, za namową Fechtena, Jezuitę Mikołaja Norwega i towarzysza jego do Szwecyi sprowadził.
  12. Messenius VII. 43.
  13. Geyer II. 215.
  14. Messenius VII. 5, 35—38.
  15. Tego Wawrzyńca Petri nazywają jedni Gotusem, inni Peterssohnem. Przed swą nominacyą zobowiązał się pisemnie królowi, że wprowadzi na nowo spowiedź do ucha, ostatnie sakramenta, modlitwę za umarłych, zakony i zachęcać będzie kler do celibatu. (Messenius VII).
  16. Messenius, II. 31. Theiner. I, 398.
    Dalin, chociaż z protestanckiego punktu widzenia, przedstawia rzecz zgodnie z nami: „Jan wychowany w luteranizmie, wielce oczytany, zwłaszcza w Ojcach Kościoła, myślał, że potrafi znaleść średnią drogę, która i Katolików i Lutrów zadowolni, i służbę bożą tak urządzić, jaką ona w pierwszych wiekach chrześcijaństwa według jego wyobrażenia była. Polecił sekretarzowi swemu Fechtenowi i Janowi Herbestowi (?) ułożyć mszał pełen papieskich ceremonij i sentencyj, aby kościół szwedzki powoli do tego (do katolicyzmu) przyzwyczaić. Ponieważ stary arcyb. Wawrzyniec Petri już umarł, więc i Król miał wolne ręce. Rok przedtem 1573 zebrali się przedniejsi duchowni w Sztokholmie i zatwierdzili, co ten znakomity mąż przeciw Herbestowi napisał, ale z obawy przed królem nie śmieli tego ogłosić. Teraz zaś w czerwcu 1574 zwołał ich król do Sztokholmu, gdy już Wawrzyniec Petri Gotus, mąż po myśli królewskiej, został arcybiskupem. Z nim to i z zwolennikiem jego biskupem Erazmem w Westeraes wszedł król w tajemne narady co do przyjęcia liturgii; obydwaj pochwalili ją. Potem do reszty biskupów i kleru miał długą mowę o tym mszale i o zgodności jego z pierwszym apostolskim Kościołem; ci także zatwierdzili ów mszał, bo go jeszcze dokładniej nie przejrzeli, tak, że przed końcem tego roku 1574 wielka część kleru nań się podpisała. Nie dosyć tego. Na wezwanie króla w lecie 1575, całe duchowieństwo udało się do Sztokholmu. Nowy arcybiskup 14 lipca poświęcony został w papieskich, (katolickich) szatach i ceremoniach, a d. 18 sierpnia liturgia, albo nowy porządek kościelny został jednogłośnie przyjęty. Cały stan duchowny otrzymał upomnienie mówić kazania raczej według starych Ojców Kościoła, jak według protestanckich nauk w Niemczech. Była to rzecz nadaremna, aby jaki uczciwy ksiądz się sprzeciwił. Jednym grożono, drugim pochlebiano, między innemi zatwierdzeniem przywilejów duchownych. Tak więc musieli się wszyscy poddać wysokim swym zwierzchnikom“. (IV, 49, 50. Messenius VII. 33, 36).
  17. Messenius VII 41 Dalin IV 38, 59. Król na trzy zawody domagał się od Karola przyjęcia liturgii. Ten ustnie, a potem pisemnie 13 marca 1576 odmówił „ponieważ liturgia ta sprzeciwia się testamentowi ojca, który sam król zatwierdził“.
  18. Ona też raz czy dwa tak uczyniła, ale trapiona wyrzutami sumienia, wysłała przez siostrę swą Annę list do kard. Hozyusza z prośbą, aby jej wyjednał papieskie rozgrzeszenie. Grzegorz XIII w delikatnej bardzo formie zganił to królowej i dał spowiednikowi jej Herbestowi potrzebne do rozgrzeszenia facultates. Hozyusz tez przypomniał niebodze, że więcej należy słuchać Boga, niż ludzi, ze gdzie o sprawę wiary się rozchodzi, bardziej należy kochać Jezusa Chrystusa niż męża i być posłuszną majestatowi bożemu wobec którego wszelki ludzki majestat proch tylko i popiół (Opera Hosii II Epistolae 177, 178, 186). Aby zażegnać tę niefortunną kwestyę, Hozyusz wygotował obszerny memoryał do króla i królowej, w której dowodzi, że sami heretycy nie wiedzą czego chcą i atakują „nową wiarę“. Dlatego „zamiast popierać używanie kielicha, od czego zbawienie bynajmniej nie zależy“ niech król pojedna się z Kościołem i Szwecyą do tej unii przyprowadzi „wtenczas imię WKM. stałoby się nieśmiertelne i byłaby to najprzyjemniejsza Bogu ofiara“. (Theiner. Urkunden nr. XV). Jagiellonki polskie III, 143.
  19. Theiner I, 375—8. Dalin IV, 34—85. Hosii epistolae.
  20. Massenius VII, 39. Geijer II, 26. Tak twierdzą protestanci. Z źródeł jezuickich wynika, że dopiero 1574 królowa przy odjeździe Warszewickiego, prosiła króla o kilku Jezuitów.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Załęski.