Kot w butach (1931)
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Kot w butach |
Pochodzenie | Ulubione baśnie |
Wydawca | M. Arct |
Data wyd. | 1931 |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Żył raz sobie stary młynarz.
Miał trzech synów, jak dębczaki;
Byli zdrowi, pracowici,
Przytem chwaty i junaki.
Lecz najlepszy, najweselszy
I różowy jak poranek
Był młynarza syn najmłodszy,
Co na imię zwał się Janek.
Stary młynarz zachorował
I zakończył życie swoje.
Nad dobrego ojca trumną
Dzieci łez wylały zdroje.
A gdy żal ich ustał nieco,
To się spadkiem podzielili.
Brat najstarszy młyn wziął z chatką,
Gdzie od dzieci wszyscy żyli.
Średni dostał osła Burka,
Co na mlewo nosił zboże.
Jak cierpliwie kłapouszek
Brał na grzbiet swój wór po worze!
A najmłodszy, dobry Janek,
Co go zwali Jaś-sierota,
W całym spadku dostał tylko,
No! zgadnijcie!... Dostał — kota!
Kot był duży, ładny, biały,
Łowił w młynie myszy, szczury;
Bardzo mądre miał spojrzenie,
Ostre zęby i pazury.
Biedny Janek siadł na progu
I tak smutnie myśli sobie:
— Na szerokim Bożym świecie
Co ja z kotem moim zrobię?...
Stach młyn dostał, Wawrzek osła,
Toć zarobią, ile trzeba;
A mnie zawsze braknąć będzie
Choćby nawet kęsa chleba!
Gdy tak Janek duma sobie,
Kot go w nogę trącił nosem,
Biały łebek wzniósł do góry
I przemawia ludzkim głosem:
— Nic się nie bój, miły panie,
I miej zawsze w przyszłość wiarę;
Kup mi tylko mocny worek
I wygodnych butów parę.
Spojrzyj śmiało i wesoło,
Chmurną troskę spędź z oblicza;
Gdy usłuchasz mojej rady,
Zrobię z ciebie królewicza!
Jaś-sierota razem z kotem
Do miasteczka zaraz śpieszy.
Kupił buty, kupił torbę.
Strój go kotka wielce śmieszy.
Jeszcze dodał mu kapelusz,
By miał cały strój prawdziwy.
W tem ubraniu nasz Białasek
Tak wyglądał, jak myśliwy.
— Dowidzenia — kotek rzecze, —
Dowidzenia, miły panie!
Wiem, że blisko są zajączki,
Muszę iść na polowanie.
I na łąkę poszedł bujną,
W torbę włożył liść kapusty.
Sam czatuje za kamieniem...
A tu zając skacze tłusty.
Patrzy, wącha, włazi w worek
I kapustę smacznie chrupie.
A kot worek cap czem prędzej
I już złapał zwierzę głupie.
Potem torbę wziął na plecy,
Idzie żwawo do stolicy.
Na królewski wchodzi zamek,
Gdzie król siedzi w swej świetlicy.
— Królu — rzeknie — wielki królu!
Hołd swój śle ci książę Janek
I zajączka ci przysyła,
Co go złowił w ten poranek.
Król zajączki bardzo lubił,
Więc uprzejmie podziękował.
— Radbym — powie — z twoim panem
W jego zamku poucztował.
Jutro z rana go odwiedzę,
Razem z córką mą, królewną;
O wizycie go zawiadom,
I niech czeka mnie na pewno.
Ledwo błysnął złoty ranek,
Szóstka siwków pędzi żwawo.
Na rumakach droga uprząż
W blaskach słońca lśni jaskrawo.
A w karocy król z królewną,
W złotej szacie i w koronie!
Wtem się rozległ krzyk Białaska:
— Gwałtu! ludzie! pan mój tonie.
Zbóje w drodze go napadli
I do naga zrabowali!
Do tej rzeki go rzucili
I uciekli znowu dalej.
Król posyła odzież księciu.
— Niechaj przyjmie miłość wasza!
Dobrotliwie się uśmiecha,
Do karety go zaprasza.
A królewska piękna córa,
Gdy spojrzała na sierotę,
Co miał oczy takie modre,
Co miał włosy, jak len, złote,
Zaraz się w nim zakochała,
Szczerze Janka polubiła,
Grzecznie rączkę mu podała
I uprzejmie z nim mówiła.
Kot tymczasem biegnie naprzód,
Wszystkich z pola wnet zwołuje:
— Moi dobrzy, pamiętajcie,
Co mój pan wam nakazuje:
— Gdy karoca tu przystanie
I ktokolwiek was zapyta:
— Czyj ten bór jest, czyja łąka,
Łan pszenicy, albo żyta,
Niechaj każdy z was odpowie,
Że to wszystko księcia Jana,
Bo inaczej wnet go spotka
Sroga kara króla pana.
Jakoż wkrótce król nadjeżdża.
— Czyj ten piękny kawał ziemi? —
— Księcia Jana! — wszyscy kmiecie
Rzekną głosy wnet zgodnemi.
— Czyje lasy? — król zapyta —
I ta rola zaorana?
Znów wieśniacy odpowiedzą:
— To jest wszystko księcia Jana!
— O, mój książę — władca rzeknie —
To masz, widzę, powiat cały.
Przy ogromnych takich dobrach
Musisz zamek mieć wspaniały?
Kot tymczasem wpadł do zamku
Straszliwego czarownika,
Co na obiad i śniadanie,
Jak kot myszy, ludzi łyka.
— Czy to prawda, mości panie —
Do olbrzyma rzeknie śmiało
— Że się sztuką czarodziejską
Możesz zmienić w myszkę małą?
— Cha! cha! — zaśmiał się czarownik —
Czy ja mogę? ot, pytanie!
I maleńka szara myszka
Wnet biegała tuż przy ścianie.
Kot się szybko rzucił na nią,
Schrupał myszkę do kosteczki.
Potem witał miłych gości,
Uchyliwszy swej czapeczki.
Uczta była już gotowa.
Król z królewną siadł za stołem.
Przy królewnie książę Janek
Obiadował z nimi społem.
A po uczcie król tak rzecze:
— Lubię ciebie, książę Janie!
Swą ci córkę dam za żonę,
Z nią królestwa pół we wianie.
Wnet odbyło się wesele.
Suto na niem jedli, pili.
A mądrego kota w butach
Wszyscy bardzo polubili.
Jaś od króla pół królestwa,
Jako posag, zaraz dostał.
Tak, jak Białas przepowiedział,
Królewiczem Janek został.
Zobacz też
edytuj- Kot w butach – wydanie ilustrowane z nagraniem