[180]XIX.
Jak skarb Nibelungów do Wormacyi przywieziono.
1101
Gdy szlachetna Krymhilda tak została wdową,
Został margraf Ekewart z drużyna bojową
Przy niej w kraju, nie szczędząc w służbie jej mozołu
I opłakując pana z królową pospołu.
1102
W Wormacyi koło tumu dom jej postawiono,
Budowlę nową, wielką, pięknie ozdobioną.
Tam z czeladzią osiadła na wdowiej oprawie
A w kościele spędzała większą część dnia prawie
1103
Na grób ukochanego chodziła codziennie
(Rzadko to opuściła) — bolejąc niezmiennie:
Za spokój jego duszy modląc się do Boga,
Wiernie opłakiwała małżonka nieboga.
1104
Choć ją Uota z swemi niewiasty cieszyła,
W sercu Krymhildy rana tak bolesna tkwiła,
[181]
Iż ulgi dać nie mogło jej pociechy słowo,
Bo nigdy żal nie miotał może białogłową
1105
Tak, jako po swym mężu Krymhilda płakała.
W niedoli też dopiero cnota jej jaśniała, —
Opłakiwała męża do samego grobu —
Aż do zemsty strasznego użyła sposobu.
1106
I tak, odkąd ją krzywda spotkała niestarta,
Żyła po śmierci męża już roku półczwarta,
Guntera wciąż milczeniem obojętnem karząc
A wrogiego Hagena spojrzeniem nie darząc.
1107
Rzekł raz Hagen do króla: „Spróbować by warta,
„Czy wasza siostra w złości zawsze tak uparta.
„A może Nibelanga skarby do tej ziemi
„Sprowadzi, — nie źle będzie obłowić się niemi.“
1108
Król rzekł: „Spróbować można, bracia nam pomogą.
„Prośmy ich, niech łagodzą jej zawziętość srogą
„I wymogą, by skarb tu przywieść po jej woli.“
— „Ja myślę,“ — rzecze Hagen, —„że nam nie pozwoli.“
1109
Więc od króla na dwór jej wysłań margraf Gere
I Ortwin. Na wezwanie, niosąc prośby szczere
Poszedł i Gernot do niej i Giselher młody,
Wiernie bratniej przyjaźni dając jej dowody.
1110
Gernot, książę burgundzki, tak do niej przemawia:
„Pani, już ci po mężu żal serce zakrwawia
„Za długo, toż bolesne skargi przestań mnożyć.
„Król chce swej niewinności dowody ci złożyć.“
1111
— „Ja go przecież nie winię! to Hagena dzieło!“
Rzekła, „Mnie się niebacznie słóweczko wymknęło,
[182]
„Gdzie męża zranić można, alem nie myślała,
„Iż ku niemu tak srogą nienawiścią pała.
1112
„Inaczej bym go w ręce nie wydała wroga,
„A teraz łez bolesnych nie lała nieboga:
„Ale też mej przyjaźni nie zyska morderca.“
Więc ją Giselher błagał znów z całego serca,
1113
Aż się nareszcie króla pozdrowić zgodziła.
Przyszedł Gunter, z nim druhów co najlepszych siła,
Tylko Hagen przed oczy jej się nie pojawił,
Świadom był winy, że ją strapienia nabawił.
1114
Godziło się i jemu przyjść, kiedy Guntera
Przyjmuje i gniew dawny pocałunkiem ściera.
Pewnie byłby się przed nią stawił bez bojaźni,
Gdyby swą radą mąk jej nie zadał i kaźni.
1115
Nigdy ugody bardziej łzami nie oblano
Między krewnymi; w żalu nad niezapomnianą
Stratą, oprócz jednego, wszystkim przebaczyła,
Jeno mordercę męża z zgody wyłączyła.
1116
Niedługo potem oni umieli przesadzić,
Że Krymhilda swe skarby kazała sprowadzić
Z ziemi Niblungów; do niej należał szafunek
Tego złota, bo to jej ślubny podarunek.
1117
Po skarb się wybierali Giselher z Gernotem,
Ośm tysięcy mężów miało się tem złotem
Obładować, z jaskini przywożąc go skrytej,
Kędy pod Alberyka strażą był ukryty.
1118
A gdy po skarb spieszących ujrzano, jak biegli,
Alberyk do przyjaciół rzekł, co skarbu strzegli:
[183]
„Wzbraniać skarbu nie możem, nie mamy doń prawa,
„Gdyż należy się ślubna królowej wyprawa.
1119
„Ale nigdyby pewnie nie przyszło do tego,
„Gdybyśmy nie stracili płaszcza cudownego
„Z Zygfrydem razem; onby pomódz mógł zbawiennie,
„Ale go mąż Krymhildy brał na się codziennie,
1120
„I niestety korzyści nie odniósł stąd wiele,
„Że nam płaszcz on cudowny odebrał tak śmiele
„I kraj zwojował cały!“ — Tak do siebie mruczy
Wierny klucznik i smutno idzie szukać kluczy.
1121
Stali męże Krymhildy i krewniaków spor
Pod górą, — ano skarb już wynoszą i biorą
Na statek, co na morskiej kołysał się fali,
Potem z nim w górę Renem do dom pojechali.
1122
A można o nim dziwy słyszeć niewymowne:
Dwanaście wozów, wszystkie wysoko pakowne,
Siusiało, obracając trzy razy, z pieczary
Wozić przez cztery doby z góry te ciężary.
1123
Było tam jeno złoto i drogie kamienie.
A skarbiec ten ni grzywny nie straciłby w cenie,
Choćbyś z niego świat cały hojnym żołdem wspierał.
— Wiedział Hagen, dla czego skarbu się napierał.
1124
Najdroższa złota różczka leżała pod spodem
Ktoby się na niej poznał, mógłby nad narodem
Każdym władzę mieć, ziemię opanować całą.
Poszło Albryka krewnych z Gernotem niemało.
[184]
1125
A gdy skarby do ziemi zwieźli Gunterowej
I oddali je w ręce Zygfrydowej wdowy,
Wnet nimi napełniono wieże i komory.
Takich bogactw nie widział tu nikt do tej pory.
1126
Lecz choćby tego było tysiąc razy więcej,
A Zygfryd mógł żyć zdrowo, ona najgoręcej
Pragnęła by z nim zostać choć w jednej koszuli.
Nigdy bohater żony wierniejszej nie tuli.
1127
Więc kiedy skarb już miała, przybywało siła
Obcych rycerzy do niej, a ona dzieliła
Między nich te bogactwa z książęcą hojnością,
Iż każdy się zdumiewał szczodrą łaskawością.
1128
I biednych i bogatych obdarzała złotem.
„Jeśli tak dalej pójdzie,“ mówił Hagen o tem,
„To sobie wnet w usługi zyska szyki chrobre
„Mężów dzielnych, a to nam nie wyjdzie na dobre.“
1129
Ale Gunter rzekł: „Skarby jej należą z prawa,
„Jakże to mam odmienić, jako je wydawa?
„Ledwiem doszedł, iż na mnie spojrzała z ochotą, —
„Nie troszczmy się, jak srebro wydaje i złoto.“
1130
Hagen na to: „Człek mądry, jako się należy,
„Nigdy kobiecie takich skarbów nie powierzy.
„Bo ona hojnym tego dokona szafunkiem,
„Iż tę jej szczodrość krewni przypłacą frasunkiem.“
1131
Lecz Gunter odpowiedział: „Wszakżem jej ślubował,
„Iż ją będę bezpiecznie w moim kraju chował,
„I dotrzymam, — wszak siostra to moja jedyna.“
Hagen na to: „Niech na mnie spadnie cała wina!“
[185]
1132
— Ale przysięgę potem złamali panowie
I skarb on wielki wkrótce odebrali wdowie.
Hagen zabrał jej klucze. Srogi gniew Gernotem
Zawładnął, kiedy rycerz dowiedział się o tem.
1133
A Giselher rzekł młody: „Złość Hagena szkodzi
„Za wiele siostrze; już to powstrzymać się godzi.
„Gdyby nie był mym krewnym, dałby za to głowę!“
Wdowa zaś teraz skargi rozpoczęła nowe.
1134
Gernot mówił: „Na wieki przyjdzie nam się kłócić
„O te skarby, więc lepiej w wody Renu rzucić
„Te bogactwa; niech leżą tam w rzece bez pana!“
Do Giselhera siostra przyszła zapłakana
1135
I rzekła: „Ach pamiętaj o mnie, bracie drogi,
„I weź w obronę mienie i życie niebogi!“
On odrzekł: „Tak uczynię i dokonam, tuszę,
„Skoro wrócę, bo teraz w drogę jechać muszę.“
1136
Król się właśnie za kraju wybierał rubieże.
Z nim krewni i z drużyny co lepsi rycerze,
Hagen sam został, straszną zawiścią pałając
Ku Krymhildzie: jej szkodzić zamierzał zostając.
1137
Bo zanim król z wyprawy do domu powrócił
Hagen zabrał skarb cały i do Renu rzucił,
Topiąc go koło Lochheim; pewnie o tem marzył,
Że zeń kiedyś skorzysta, — los inaczej zdarzył.
1138
Wreszcie z liczną drużyną wrócili książęta
A Krymhilda im szkodę skarży, żalem zdjęta,
Z nią dziewki i niewiasty, bolejąc niezmiernie.
Chętnie by jej Giselher chciał dopomódz wiernie,
[186]
1139
I wszyscy zgodnie rzekli: „Hagen źle postąpił!“
Ale ten pierwszej złości swych panów ustąpił,
Powróciwszy znów łaskę ich zyskał bezpiecznie
Lecz Krymhilda mu zawiść poprzysięgła wiecznie.
1140
Pierwej nim Hagen ukrył skarb w rzeki odmęcie
Wszyscy sobie nawzajem poprzysięgli święcie,
Iż miejsca nie wydadzą — gdzie ukryty został.
Ani im, ani innym potem się nie dostał.
1141
Krymhilda znowu miała do żalu powody,
Płakała straty męża i tej nowej szkody,
Iż skarby utraciła, a skargi i żale
Aż do grobowej deski nie ustały wcale.
1142
Po śmierci męża, — mówią prawdziwe powieści, —
Mieszkała tam trzynaście lat w ciężkiej boleści,
Nie przestając się swojej doli wdowiej żalić.
Wierną była, lud cały musiał jej to chwalić.
|