[208]XXI.
Jak Krymhilda do Hunnów jechała.
1290
Niechajże gońce jadą, rozpuszczając wodze,
Ja powiem, jak się wiodło królowej po drodze
Kiedy ją już Giselher i Gernot żegnali,
Co przy niej zawsze wiernie i usłużnie trwali.
1291
Jechali aż do Fergen na brzegach Dunaju,
Ztamtąd znów nad Ren mieli powracać do kraju,
Więc się żegnać poczęli, a przy pożegnaniu
Płyną łzy, jak przy dobrych przyjaciół rozstaniu.
1292
A Giselher tak rzecze do oblubienicy:
„Siostro, jeśli zażądasz kiedy mej prawicy
„Albo jeśli pomocy zapragniesz w potrzebie,
„Donieś jeno, a chętnie pospieszę do ciebie!“
1293
Więc szczerym pocałunkiem pożegnała krewnych,
Przy rozstaniu słów wiele wymienili rzewnych
Lennicy margrabiego, cnego Rydygiera.
Królowa dziewic pięknych ze sobą zabiera
1294
Sto i cztery: na każdej lśniły stroje krasne
Żywą barwa, koło nich lśnią puklerze jasne,
Bo rycerze się blizko panien uwijali.
Tamci zasię z powrotem do dom pojechali.
1295
Więc przez bawarską ziemię jechali pochodem,
Aż doniesiono, iż się nieznanym narodem
[209]
Roją drogi, gdzie klasztor wznosi się na skale,
Kędy Inn do Dunaju toczy swoje fale.
1296
Na passowskiej stolicy był biskup tej pory.
Wezwał męże, by swoje opuścili dwory,
Naprzeciw gości spieszył bawarską dzielnicą:
Spotkał się biskup Pilgrym tara z oblubienicą.
1297
Ale rycerzy jego droga ta nie nuży,
Kiedy z nią obaczyli dziewcząt orszak duży;
Więc każdy tyra widokiem chciał oczy napieścić
I prędko obmyślano, jak gości umieścić.
1298
Więc biskup z siostrzenicą wnet w Passowie stanie,
A gdy się dowiedzieli tamtejsi mieszczanie,
Iż to Krymhilda, córka siostry jego Uoty,
Witali grzecznie, pełni uprzejmej ochoty.
1299
Pilgrym myślał, że dłużej zostaną na dworze,
Ale margrabia Ekwart rzekł: „To być nie może!
„Musimy w Rydygiera wnet jechać rubieże,
„Bo nas tam uprzedzeni czekają rycerze.“
1300
Wiedziała Gotelinda o wszystkiem niemylnie,
Więc się krząta i córkę swą przystraja pilnie,
Bo Rydygier jej kazał woli swej udzielić,
By królowe przejęciem sutem rozweselić.
1301
I nakazał wyjechać w jego lennych gronie
Do Anizy naprzeciw. Więc męże na konie
Siedli, drogi na okół pełne były rzeszy
Orężnej, co naprzeciw gości chętnie spieszy.
1302
Już się do Ewerdingen podróżni zbliżyli.
Bawarowie, co łupiąc po drogach krążyli,
Gdyby swoim zwyczajem napadli tabory,
Sprawiliby w orszaku pewnie kłopot spory,
[210]
1303
Ale dzielny margrabia wszystkiemu zaradził,
Bo z sobą tysiąc dzielnych rycerzy prowadził,
A już przybyła jego Gotelinda śliczna,
Za nią hucznym orszakiem rzesza mężów liczna.
1304
Gdy przez Trunę na pola przybyli otwarte,
Już tam dla nich namioty stały rozpostarte,
By się wygodnie mogli na nocleg rozłożyć.
Rydygier myślał, jak im wygody przysporzyć.
1305
Więc Gotelinda zamku opuściła progi
Jadąc naprzeciw. Kędy spojrzałeś na drogi,
Wszędzie brzęcząc wędzidłem żwawy orszak spieszył.
Toż Rydygier z przyjęcia świetnego się cieszył.
1306
A kiedy się na polu zeszły rzesze obie,
Nuż toczyć koniem zgrabnie, nuż gonić ku sobie
Rycerskim obyczajem. Patrzyły dziewice
I Krymhilda to widząc rozjaśniła lice.
1307
Gdy hufce Rydygiera z tamtymi się zwarły,
A kopie na tarczach w kawałki się starły,
Wnet do góry wyrzucą drzewce pokruszone:
Na cześć kobiet rycerze zwiedli harce one.
1308
A kiedy ukończyli, dopiero witanie
Przyjazne i gościnne, — więc obiedwie panie
Zbliżyły się, a komu nie brakło ochoty
Służyć niewiastom, ten miał dosyć do roboty.
1309
Więc pan z Bechlarn podjechał, kędy jego żona
Szlachetna margrabina stała ucieszona,
Ze zdrów i taki odniósł z tej podróży skutek
I wielką się uciechą zakończył jej smutek.
[211]
1310
A kiedy się przywitał z ukochaną żoną,
Prosił, by zsiadła z konia a z nią niewiast grono.
Rzucili się rycerze, by chwycić za strzemię,
I grzecznie pomagali im zstąpić na ziemię.
1311
Gdy Krymhilda ujrzała, iż zsiadają z koni
I margrabina z dworem swoim idzie do niej,
Szarpnie lejcem, by konia na miejscu osadzić,
I rozkaże, by żywo na ziemię ją zsadzić.
1312
Więc na ramieniu wuja biskupa oparta
Szła do Gotlindy, mając u boku Ekwarta,
Ustępują jej wszyscy na okół z szacunkiem
A ona margrabinę wita pocałunkiem.
1313
Małżonka Rydygiera rzecze mową tkliwą:
„Witam was, droga pani, ach, jakżem szczęśliwą,
„Iż w tym kraju was oczy me oglądać mogą!
Ach, jakże błogosławię tę godzinę błogą!“
1314
— „Niechże Bóg wam zapłaci!“ — odrzecze królowa,
„A jeśli mnie z Ecelem przy zdrowiu zachowa,
„Ta godzina wam będzie zadatkiem radości!“
Nie wiedziały, co los im zgotuje w przyszłości.
1315
Skromnie się przybliżały niewieście orszaki,
Koło nich się uwija rycerz jaki taki,
Powitawszy się społem usiadły na trawie,
Przyglądali się obcym rycerze ciekawie.
1316
Nalewano im wina, — lecz że dzień ubiegał,
Więc orszak cały dłużej pola nie zalegał,
Jechali, gdzie namioty zgotowano wielkie,
Tam podróżni wygody mieli znaleźć wszelkie.
[212]
1317
Spoczywali wygodnie noc całą do rana.
Zamku Bechlarn mieszkance według woli pana
Przygotowali wszystko, aby zacnych gości
Przyjąć i nie uchybić w niczem gościnności.
1318
Rano ujrzeli w murach okna otworzone
I na ściężaj zamkową otworzono bronę,
Wjechali goście w zamek uprzejmie przyjęci.
Rydygier, co potrzeba dla nich, miał w pamięci.
1319
Wychodzi jego córa, z nią niewieścia świta
A potężna królowa łaskawie ją wita,
Była przy niej i matka, margrabiego żona,
Poczęło się witanie dziewiczego grona.
1320
Do sali zbudowanej w kunsztownym sposobie
Ująwszy się za ręce poszły panie obie,
Pod oknami Dunaju fale się toczyły,
Piękny widok zachwycał, — chłód powiewał miły.
1321
Wesoło się na zamku drużyna bawiła,
Aż się Krymhildy mężom nareszcie sprzykrzyła
Podróż długa, nie mogli oprzeć się tęsknicy.
Wybrali się też z nimi z Bechlarn wojownicy.
1322
Rydygier wiernie służył i radą i czynem
Krymhildzie, — ona drogich pierścieni tuzinem
Udarowała córkę jego i ozdobą
Najlepszą, jaką miała w podróży ze sobą.
1323
A chociaż jej zabrano Nibelungów złoto,
Każdy, kto ją obaczył, służył jej z ochotą,
Chociaż jeno datkami małymi obdarza;
Lecz hojnie opatrzyła służbę gospodarza.
1324
Zaś pani Gotelinda, także uprzejmości
Pełna, dawała dary dla nadreńskich gości,
[213]
Każdego z nich, z wyjątkiem chyba bardzo małym,
Obdarzyła klejnotem lub strojem wspaniałym.
1325
Gdy po posiłku orszak w drogę się wybiera,
Ofiaruje swe służby żona Rydygiera
Królowej, iż rozkazy jej spełni z ochotą.
A Krymhilda z jej córką żegna się z pieszczotą.
1326
„Jeżeli pozwolicie“, rzekło dziewczę do niej,
„To wiem, że mi i ojciec tej drogi nie wzbroni
„I do was mnie do kraju Ecela zabierze.“
Widziała ztąd królowa, że ją kocha szczerze.
1327
Drużyna już pod zamkiem w pogotowiu stała,
Więc się szlachetna pani już pożegnać miała
Z margrabiego małżonką i ślicznem dziewczęciem,
Panny też się żegnały szczerem uściśnięciem.
1328
Drugiego powitania los im już poskąpił. —
Kiedy orszak pod mury Mödlingu podstąpił,
Wyniesiono im wina pełne złote czary
Na drogę, — więc drużyna spełniła puhary. —
1329
Na onym zamku wtedy rycerz Astolt siedział.
Wskazał podróżnym drogę, jak najlepiej wiedział,
Do Austryi ku Mutaren zawsze w dół Dunajem.
Tam królową rycerskim czczono obyczajem.
1330
Tu biskup się rozstawał z siostrzenicą tkliwie,
Jako ma postępować, radził jej życzliwie,
By takiej czci nabyła, jaką miała Helka:
To też ją w Hunnów ziemi cześć spotkała wielka.
1331
Nareszcie orszak stanął u Trajzemy fali.
Rydygiera lennicy w jej usługach stali,
Póki Hunnowie swymi nie przybędą szlaki,
Doznała też królowa od nich czci wszelakiej.
[214]
1332
Miał tu król Hunnów zamek wielki i wspaniały
Nad Trajzemą, a ziemie dalekie go znały,
Zwąc go Murem Trajzemy, — tu siedziała Helka
Niegdyś, — a nigdy w świecie cnota taka wielka
1333
Nie zdarzy się, Krymhilda jedna sprostać może.
Więc się też doczekała, iż na Ecla dworze
Dobre imię i chwałę zyskała wszelaką,
Los jej smutki pociechą wynagrodził taką.
1334
Król Ecel tak był mocen i taki potężny,
Iż gdzie się jeno znalazł jaki rycerz mężny,
Przybywał na dwór jego, czyli to poganin
Starej jeszcze był wiary, czyli chrześcijanin.
1335
U niego, jakbyś pewnie próżno szukał wszędy,
Widziałeś chrześcijańskie i stare obrzędy,
A jako tam żył który, albo co wyznawał,
Król każdemu łaskawie z swych dostatków dawał.
|