[41]I.
Odpoczywa, złożył skronie
Na jedwabnych mchach;
Na pościeli miękkiej tonie
W nieprzerwanych snach.
W leśnej ciszy odpoczywa
Pośród wonnych tchnień.
Paproć włosy mu pokrywa...
W koło chłód i cień.
Czarne świerki go kołyszą,
Szepcąc tęskny śpiew,
A motyle złote wiszą
Na gałązkach drzew.
Na ramionach mu zielony
Rozpostarł się bluszcz...
I gwar ptasząt przytłumiony
Dolatuje z puszcz.
[42]II.
Noc zapada, z ziemi wstają
Zwolna srebrne mgły;
Szare płaszcze zarzucają
Na wilgotne mchy.
Mkną i płyną, jak jeziora
Zalewają las.
W lesie straszno — duchów pora:
A on śpi jak głaz.
Księżyc przedarł swe promienie
Przez zielony dach
I przetopił mgły i cienie
W brylantowych skrach.
Odmieniają kształty drzewa
Wśród tych światła fal...
Po wierzchołkach wicher śpiewa
Dzikiej pieśni żal.
[43]III.
Nad perłową mgławisk falą
Błędne światła drżą;
Mgły się kłębią i krysztalą, —
Lżejsze w górę mkną.
Przybierają postać bladą
Eterycznych ciał;
Wstają, lecą — znów się kładą,
Gdy je wietrzyk zwiał.
Przeźroczyste srebrne mary
Napełniają bór,
Cicho płyną przez moczary
Jak girlandy chmur.
W księżycowym drżącym blasku
Mglistych dziewic splot
Ponad mgłami wszczyna w lasku
Fantastyczny lot
[44]
I zatacza lekkie kręgi
Pląsających dziew,
I rozwija jasne wstęgi
Pośród czarnych drzew.
Pląsa, leci wietrzna rzesza,
Nad gęstwiną mknie...
Pod świerkami się rozwiesza,
Gdzie spoczywa w śnie.
<
[45]IV.
Posplatane, dłoń za dłonią,
Jak za cieniem cień,
Wciąż się wietrzą, pędzą, gonią
Wśród falistych drżeń.
Wiotkie kształty i kibicie
Rozkołysał bieg:
To nad ziemią, to w błękicie
Srebrny znaczą ścieg;
To spadają gwiazd kaskadą,
To się łamią w łuk,
To się topią w jasność bladą
Pośród mlecznych dróg.
Uniesione w ciągłym wirze
W tańca dziki szał,
Tworzą wieńce, wstęgi, krzyże
Z eterycznych ciał.
[46]
Fosforyczne biją blaski,
Oczy ogniem skrzą,
Z pod tęczowych szarf przepaski
Żywiej łona drżą:
Aż zmęczone szybkim lotem
Rozpuszczają włos,
Pod zielonym drzew namiotem
Piją krople ros;
I z konwalii dzwonków śnieżnych
Wysysają miód,
I w postawach nimf lubieżnych
Nocny piją chłód.
[47]V.
Po nad świerków ciemne szczyty
Księżyc w górę wstał
I oświecił parów skryty,
Gdzie młodzieniec spał.
Zobaczyły tanecznice
Pod arkadą drzew
Uśpionego blade lice
I na sukniach krew:
Więc zlatują z lekka, z cicha,
Koło niego tuż;
Patrzą bliżej — nie oddycha,
Serce nie drży już!
W półotwartych oczach zgasnął
Wszelki życia ślad:
I poznały, że nie zasnął,
Lecz, że w boju padł.
[48]
Jak kochanki nad kochankiem
Duże leją łzy,
Skroń mu wieńczą kwiatów wiankiem
I pierś myją z krwi...
Pieszczotami senność wieczną
Chcą mu z czoła zdjąć, —
Bytu trwałość nadpowietrzną
Chcą mu w piersi tchnąć...
[49]VI.
Wicher jęczy, zgina drzewa...
Szumi cały bór;
Nad umarłym rzewnie śpiewa
Mglistych dziewic chór:
„Powstań, powstań! zimny bracie.
Twardy sen twój rzuć!
W eterycznej duchów szacie
Znów na ziemię wróć!
„Kształtów życia ci pożyczy
Księżycowy świt;
We mgle duchów tajemniczéj
Będziesz znowu kwitł.
„Ciało da ci promień, drżący
Na powierzchni fal,
I cień chmurki pierzchającéj
W nieskończoną dal...
[50]
„Uprzytomni się w naturze
Współczujący duch,
W harmonijnym istnień chórze
Wejdzie w wieczny ruch.
„Będziesz wszystkiem, będziesz niczem
W wszechświatowym śnie:
Zestawieniem mgieł zwodniczem
Na błękitów tle,
„Kroplą rosy, trawy listkiem,
Światłem nocnych zórz —
Będziesz niczem, będziesz wszystkiem
W oceanie dusz.
„Będziesz ludziom niewidzialny,
Trącać skrzydłem świat
I z krainy idealnéj
Wonny rzucać kwiat.
„Z szumem wiatru, z liści drżeniem,
Czystem światłem lśniąc,
Będziesz poił serca tchnieniem
Zaświatowych żądz.
„Więc cię pozna i dostrzeże
Sercem swojem lud,
I pieśń gminna cię ubierze
W wdzięczny podań cud.
[51]
„Twe nieznane poświęcenia
I ofiarny zgon
Przejdą w dalsze pokolenia
Na przyszłości plon.
„Co noc wstaniesz czysty, świeży
I z legendy rąk
Weźmiesz złoty miecz rycerzy
I światłości krąg.
„Co noc płynąć będziesz z nami
W szafirową toń
I nad ziemią, nad kwiatami
Spijać czystą woń.”
[52]VII.
Na głos pieśni, wstrząsającéj
Niemą grobu straż,
Zadrżał lekko młodzian śpiący
I odwrócił twarz.
Z jego piersi koralowy
Znowu prążek ściekł...
Rzucił wkoło wzrok surowy
I z westchnieniem rzekł:
„Kto mnie budzi, kto mnie woła?
Poco na świat zwie?
Czyż mi jeszcze zwrócić zdoła
Jasne życia dnie?
„Czy mi odda rozkwit ciała,
Świeżych zmysłów wdzięk,
Rozkosz, co je nastrajała
W harmonijny dźwięk?
[53]
„Grób nie odda mi jutrzenki
Życiodajnych sił,
Bo z zazdrosnej śmierci ręki
Wraca tylko pył!
„Mamże jeszcze marnym cieniem
Na mogile stać?
Fosforycznym lśniąc płomieniem,
Przeszłą męką trwać?
„Co noc boleść swą odświeżyć,
Wskrzesić wspomnień moc
I pozorem życia przeżyć
Nieskończoną noc?
„Mamże znów nawiązać krwawą
Rozerwaną nić?
Wrócić z bólem i niesławą,
Nie mogąc się mścić?
„Między żywych pójść ukradkiem —
Jedną z próżnych mar, —
I pozostać zbrodni świadkiem
A wspólnikiem kar?
„Nie chcę bytu mglistej szaty
Na ramiona kłaść,
I przeszłości zwiędłe kwiaty
Nie chcę śmierci kraść!
[54]
„Nie chcę wieńczyć się łańcuchem,
Nie chcę stroić w pleśń,
Ani na świat wracać duchem,
Niosąc grobów pieśń.
„A i z wami, blade cienie,
Nie chcę w nocnej mgle
Księżycowe ssać promienie
Na błękitów tle.
„Chcę pozostać zimny, czysty,
Na posłaniu mchów,
I spoczynek mieć wieczysty
Nieprzerwanych snów.
„Niech natury wieczna praca
Wznawia dalszy byt;
Niech proch w koło istnień wraca
Witać nowy świt,
„Niech po świecie się rozproszy
Tysiącami tchnień,
Niech odżyje tchem rozkoszy
W jasny życia dzień!
Lecz ja spocząć chcę na wieki...
Od duchów i ciał
Równie obcy i daleki —
Będę cicho spał.”
[55]VIII.
Księżyc zaszedł w ciemne chmury,
Ukrył srebrny blask;
W lesie słychać śmiech ponury,
Nocnych ptaków wrzask.
A na nocy czarnej szacie
Znikły światła mdłe,
Rozpłynęły się postacie
W lekką, siną mgłę.
I pozostał sam w ciemności
Skryty w lasu głąb,
A na straży snu cichości
Stoi świerków klomb.
Serca jego już nie nęka
Echo ziemskich burz,
I nie zbudzi go jutrzenka, —
Bo spoczywa już!