Poezya (Lemański 1906)

<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Lemański
Tytuł Poezya
Pochodzenie Nowenna
Wydawca Książnica Polska
Data wyd. 1906
Druk Piotr Laskauer i Sp.
Miejsce wyd. Warszawa — Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


LVI.



Poezya — duszy przybytek.
Tak... ale życia ubytek.
Milszy banknotów mi zwitek.

Pieśni z myślowych tkać nitek?
By zatkać sobie świat wszystek?
Wolę ja szczebiot kobiétek.

Wierszy upajać się czarem?
Wolę się z dziewką sprządz w parę,
I poić ust jej nektarem.

Dziewka mi duszy dobytek
Że wszystkich wywala skrytek.
Znajdź upojniejszy napitek?

W żyłach mi kipi krew warem,
Kiedy przez godzin z nią parę
Odmieniam amo, amare.

O Venus! bóstwo ty stare!
Oto z nektarem tę czarę
Spełniam na twoją ofiarę!





LVII.



Wasza miłość — papierowa:
Tylko słowa! tylko słowa!
Niech was Bóg, poeci, chowa!

Wiem, przytoczysz mi tę racyę:
Poezya wywyższa nacye,
Ale to są czcze oracye.

Wielka rzecz — wiązana mowa!
Mnie, gdy zwiąże białogłowa,
To mi pieśń gra Orfejowa.

Dziew cielesną komplikacyę,
Inkarnacyę, ruchów gracyę,
Biorą w żywą adoracyę.

To mi poezyi osnowa!
To mi siła tworzeniowa!
Płodna, ścisła, przedmiotowa!

Wszelkie stylu inowacye,
I ducha manifestacye
Dam za łona palpitacyę.





LVIII.



Kwitnie myśl, gdy chuć umiera:
Wybuch żądz duszę pożera,
Et cetera, et cetera!..

Gdy z pożytkiem chcesz dla sztuki
Tworzyć, żądze spakuj w juki....
Banialuki, banialuki!

Parnasu arystokracya
To czystych muz adoracya:
E — także fizyka racya.

Oto moje argumenty:
Kiedy jesteś z żądz wyżęty,
Na nic wszelkie ci talenty.

Leniwieje myśl­‑abstrakcya,
Słabnie w sztuce ruch i akcya,
A to żadna satysfakcya.

To są rzeczy błędne, chore.
Rzuć więc uduchowień zmorę,
Niech ci krew, jak żagiew gore!





LIX.



Co jest poezyą?.. Wir tanów?
Brzęk mazura? Strój ułanów?
Bitwa?.. Nad tem się zastanów!

Hm?.. Poezyą praca bywa:
Nie ta, co tworzy, odkrywa,
Jeno ta... „praca poczciwa.“

Też są poetyczne dzieje,
Gdy się panicz zetnie, przeje,
I z dziewczyną mknie w aleje.

Wróbli świegot w liściach. Rano.
Kół gumowych bystre piano...
Jest poezyą... (acz pijaną).

Również jest poezyi nutka
W tem, gdy wiosną, wśród ogródka,
Grucha młodzieniec i młódka.

Świegocą o czemś na prześcig.
On chce czegoś... Jej proteścik,
I pocałunków szeleścik.





LX.



Piszą poezye i piszą.
Ach, czas tym życia okpiszom
Powiedzieć prawdę. Niech słyszą.

Zwichnął los; wyszedł z kolei;
Nie śpi, jak trzeba, i nie je:
Ot — źródło masz epopei.

Chory, zdradziła go żona;
Nie dopisuje mamona:
Ot — i gotowa canzona.

Prosił o rękę podwiki;
Ona mu daje koszyki:
Ot — zkąd powstają liryki.

Wszystko to znane, wiadome.
Zdrowo gaś życia oskomę —
To dzieł najlepszym jest tomem.

Urządź się wedle praw prawa;
Grosz rób, i z lewa, i z prawa;
Żyj, mrzyj, i skończona sprawa.





LXI.



Jadalność, pijalność, spalność,
I innych dóbr używalność —
To idealna realność.

Panienka, (wisienka), krosienka;
Na młodych piersiach sukienka —
To poetyczna piosenka!

Bukiety, fety, kinkiety;
Zaręczynowe sygnety —
Również są godne poety.

Człek na ołtarza kląkł stopnie.
Ślub. Gdy się wyżyn tych dopnie,
Jest poetycznie okropnie!

Poezya — w dziatek wydaniu
Na świat, w edukowaniu
I w zacnem grosza zbieraniu!

Przeżyć bez ducha frenezyi
Życie i bez herezyi —
No... to jest kawał poezyi!





LXII.



Poezyi słowo się wzięło
Z greckiego: robię — pojeo.
Więc poetyzuj! — rób dzieło!

Tak jakoś w życiu się prowadź,
Byś grosz miał! Grosz ten rachować
Ucz się, i chować, i chować!

Chimery precz — faramuszki!
W izbie miej z bibuł kwiatuszki,
Gips Mickiewicza, Kościuszki!

Gość mruknie podczas wizytek:
Hm... widzę nie dba o zbytek,
Czci narodowy zabytek...

Żyj sobie w ducha prostocie!
Szanuj tych, co mają krocie!
To są do szczęścia promocye!

Płyń! Do złotego płyń runa,
Cny człecze! Bo, do pioruna!
Najcniejszem dziełem — fortuna!





LXIII.



Co tam pióra, kałamarze!
Com napisał, wszystko mażę.
Milsze życia mi wojaże.

Samotnemu człeku smętno.
Znajdę dziewczynę ponętną,
Pojętną i ku mnie chętną.

Byt, jak glob, bieguny dwa ma:
Duch i ciało; czystość — plama;
Raj bez win i grzech Adama;

Morze i ląd; wir i tama;
Oś i panew; człek i dama;
Śpiew i wtórująca gama.

Co tam czystych złud miraże!
Chcę zrealnieć w ludzkim gwarze,
Czuć woń kobiet, stroje, twarze...

Zrzucam ascetyczne piętno.
Dosyć! Niech mi bije tętno
Rozkoszą inteligentną!





LXIV.



Dziewczyna: ogień, krew, mleko...
Włosy po plecach jej cieką
Promieniujących smug rzeką.

Jak książkę, dziewczynę ja cenię.
Zwierzchnią oprawę mam w cenie;
Kocham jej grzbietu złocenie.

I kocham ogień jej wnętrza:
Na licach jej się wywnętrza
Krew‑treść, od waru gorętsza.

Książka mi jest, jak kochanka:
Gładzę jej opraw ubranka,
Papieru wzrusza mię tkanka.

Ach, gdyby to mieć po zgonie
Złoconych opraw symfonie,
Druk na czerpanym japonie!

Ach, gdyby ksiąg, skór weliny,
Dziew grzbiety — szczęścia paginy
Zabrać na tamten brzeg inny!





LXV.



Wstęp w świat. Niemowlęcość bosa.
Młodość. Szkolne kazamaty.
Smak pierwszego papierosa.

Wąsów porost niebogaty.
Pierwsza miłość... Na Heliosa!
Poetyczne to tematy!

Niegdyś tam... owemi laty...
Człowiek rwał się hen — w zaświaty.
Chciał z bogami żyć „ty na ty.“

Lecz JĄ poznał!.. We Frascati
Były schadzki. Miłość... Jad jej
Człek wyżłopał — do apatyi.

Ba! Na plecach — tyla kosa!
Oczy — jak groty Erosa,
Bodły mnie wprost i z ukosa...

Słyszysz?.. Śmierci brzękła kosa...
O, zaklinam was, niebiosa,
Wróćcie moje dni młokosa!




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Lemański.