Targowisko próżności/Tom I/XVI
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Targowisko próżności |
Tom | I |
Rozdział | Tajemniczy list |
Wydawca | J. Czaiński |
Data wyd. | 1914 |
Druk | J. Czaiński |
Miejsce wyd. | Gródek Jagielloński |
Tłumacz | Brunon Dobrowolski |
Tytuł orygin. | Vanity Fair: A Novel without a Hero |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tom I Cały tekst |
Indeks stron |
W jaki sposób odbył się ślub Rebeki, to nie powinno nikomu wydawać się niepojętem. Któż może w samej rzeczy przeszkodzić pełnoletniemu kapitanowi do wzięcia indultu i wejścia do kościoła w towarzystwie dojrzałej już panienki? Któż nie wie że kobieta silnej woli potrafi znaleść tysiące sposobów do zrobienia tego, co sobie raz postanowiła? Tak się i w tym wypadku stało. Pewnego dnia kiedy miss Sharp poszła odwiedzić swoją przyjaciółkę Amelję Sedley, widziano jakąś młodą osobę, dziwnie do Rebeki podobną, wchodzącą do jednego z kościołów w City w towarzystwie jakiegoś wąsala. Po niejakim czasie ta sama para wyszła z kościoła i młoda osoba wsiadła do powozu, znajdującego się nie daleko.
W wielkiem mieście, gdzie tylu poważnych lodzi żeni się z kucharkami, podobny obrzęd zaślubin, jak tu opisaliśmy, nikogo razić, ani zadziwiać nie może.
List Rebeki był dla Rawdona sygnałem, na który stawił się z równą gotowością jak na rozkaz swego pułkownika. Nie miał on potrzeby wkładać swej odpowiedzi w trzeci tom kazań, dzięki Rebece, która wymknęła się zręcznie pannie Briggs i przyszła sama na miejsce schadzki, gdzie wierna przyjaciółka już na nią czekała. Rawdon zgodził się na wszystko, co Rebeka postanowiła. Któż lepiej od niej potrafiłby wszystko ułożyć? Gdyby plan Rebeki był zupełne przeciwny temu, jaki mu podała, przyjąłby go z równym entuzjazmem w tem przekonaniu że jest najlepszy.
— Twój rozum, moja Becky, może na dwóch wystarczyć — zawołał z uniesieniem — widziałem nieraz ludzi zadziwiającej zręczności, ale nie znam nikogo ktoby mógł tobie sprostać. Ty jedna zdolna jesteś wydobyć nas z tych kłopotów.
Potem wyznaniu wiary kapitan zajął się energicznie wykonaniem najwyższych rozkazów, które zależały na tem żeby nająć pomieszkanie nie daleko koszar wojskowych. Rebeka pozwalała się wykraść ku wielkiej radości kapitana, który od kilku tygodni pracował nad tem, ale nie mógł jej do tego nakłonić. Tego samego dnia jeszcze mieszkanie było już najęte, fortepian przyniesiony, a kwiatów znalazło się tyle że możnaby zapełnić było całą oranżerję. Szalów, rękawiczek, pończoch jedwabnych, pachnideł, zegarków i bransoletek złotych była taka ilość, na jaką tylko ślepa miłość i kredyt nieograniczony wystarczyć może. Po tych przygotowaniach kapitan poszedł do klubu, żeby coś wypić, uspokoić podniecone zbytecznie nerwy i czekać już chwili, która miała stanowczo jego losy rozstrzygnąć.
Wypadki dnia poprzedzającego, szlachetna bezinteresowność Rebeki, jakieś tajemnicą okryte nieszczęście, wiszące nad jej głową jak miecz Damoklesa, i nakoniec cicha rezygnacja z jaką interesująca miss Sharp znosiła swoje cierpienie, podwoiły a może potroiły czułość i serdeczność miss Matyldy Crawley.
Już to powszechnie wiadomo że nic nie budzi w kobietach tyle współczucia jak sprawy sercowe, miłość nieszczęśliwa, ba — nawet miłość szczęśliwa. Ileż to razy kiedy młoda para stoi w kościele u kresu swych życzeń, można widzieć cały legjon kobiet, zupełnie obcych orszakowi weselnemu, zalewających się rzewnemi łzami. Nie jedna z tych kobiet nie widziała nigdy panny młodej, ale zanosi się od płaczu podczas, gdy przyjaciele pana młodego mają oczy zupełnie suche, a kapłan wiąże ręce stułą i organista śpiewa Veni Creator nie doznając najmniejszego wzruszenia.
Dzięki tej strunie, drgającej łatwo w sercu niewieściem, Rebeka była przedmiotem najczulszej troskliwości swojej opiekunki. Nigdy też miss Sharp nie była tak ujmującą w rozmowie, nigdy nie śpiewała takim czarującym głosem jak tego wieczora, Miss Briggs była równie pod wpływem tego uroku, pomimo boleści doznawanej na widok rywalki, budzącej coraz żywszą sympatję w sercu ukochanej Matyldy. Biedna Arabella ledwie łzy stłumiła słysząc jak Rebeka mówiła że nigdyby nie chciała opuścić swojej najdroższej opiekunki.
— Moja dobra przyjaciółko! odpowiedziała ze słodyczą miss Crawley — Nie ulega wątpliwości że się z sobą nie prędko rozstaniemy. Po tem co zaszło, nie może być mowy nawet o powrocie do domu mego niegodziwego brata. Zostaniesz więc ze mną. Briggs jeździ często do swoich krewnych, będzie zatem mogła odwiedzać ich ile tylko się jej podoba; a ty, moje kochane dziecko, będziesz pielęgnować biedną staruszkę.
Serce poczciwej Briggs mało nie pękało z żalu.
Gdyby Rawdon Crawley, zamiast pić w tawernie dla uspokojenia nerwów, znajdował się w tej chwili w Park Lane, to więcej jak pewna że młoda para upadłszy do nóg starej ciotki, otrzymałaby zupełne przebaczenie i powieść nasza byłaby skończona. Los zrządził inaczej.
Mistress Firkin miała pod swojemi rozkazami młodą wieśniaczkę z Hampshire, wychowaną we dworze, do której należało zanieść codzień rano dzbanek wody świeżej do pokoju miss Sharp, czego sama Firkin nie zrobiłaby nawet gdyby jej głowę uciąć miano: Ta dziewczynka miała brata w kompanji kapitana Crawley i znała, jak się zdaje, tajemnicę naszej bohaterki. Podejrzenie to nie jest bezzasadnem, zważywszy że Betty Martin kupiła sobie za pieniądze, które dostała od Rebeki, żółty szal, parę trzewików zielonych i błękitny kapelusz z czerwonem piórkiem. Wiemy zaś zkądinąd że hojność Rebeki nie była nigdy bezinteresowną.
Trzeciego dnia po tym pamiętnym wypadku kiedy sir Pitt składał hołdy u stóp małej Sharp, słońce zeszło jak zwykle i Betty Martin o zwykłej godzinie z dzbankiem wody w ręku zastukała do drzwi Rebeki.
Żadnej odpowiedzi. Betty stuka powtórnie, nikt nie odpowiada, cisza zupełna. Betty Martin wchodzi do pokoju i... o! zdziwienie! nie ma nikogo! Łóżko świeże i nietknięte, tak jak było wczoraj usłane. W kącie pokoju dwie walizy obwiązane sznurkiem, a na stoliku list przypięty do poduszeczki na spilki, pokrytej różowym atłasem.
Betty zbliżyła się ostrożnie na palcach do stolika, jak gdyby się obawiała żeby list nie odleciał, obejrzała się do koła, uchwyciła list końcami palców, zaśmiała się i zaniosła go do pokoju miss Briggs.
Jakim sposobem Betty poznała że list był adresowany do miss Briggs? trudno na to odpowiedzieć. Chodziła ona będąc na wsi do szkółki niedzielnej, zostającej pod zarządem pani Bute Crawley pastorowej, ale sztuka czytania była jej tak obcą jak astronomja albo chemja organiczna i nieorganiczna.
— Oho! miss Briggs — wołała Betty — Oho! to coś zabawnego się stało! Nie ma nikoguteńko w pokoju panny Rebeki; łóżko nie tknięte tylko ten list do pani na stole zostawiony.
— Cóż to znaczy? zawołała miss Briggs, upuszczając z przerażenia grzebień na ziemię i odrzucając na plecy mały warkocz zmiętych włosów. Cóż to jest? Porwanie! Miss Sharp uciekła! Cóż tu się dzieje!
Zdawało się że miss Briggs chciała połknąć list oczami: przebiegała go z największą chciwością i oto co w nim wyczytała:
„Kochana miss Briggs znajdzie — pewna jestem — w swem dobrem sercu choć trochę współczucia i pobłażania dla nieszczęśliwej swojej przyjaciółki, która ze łzą w oku i z błogosławieństwem na ustach zmuszona jest opuścić ten dom, gdzie biedna sierota przytułek dla siebie znalazła. Obowiązki, od których mnie nic uwolnić nie może, nakazują mi spełnić wolę męża i udać się pod skromną strzechę, gdzie wspólnie szczęście lub niedolę dzielić z nim powinnam. Najdroższa miss Briggs! Zechciej uwiadomić o tem moją najukochańszą przyjaciółkę i opiekunkę; powiedz jej że oddalając się od niej zrosiłam łzami poduszkę, na której ten anioł spoczywa. O! ileż nocy bezsennych spędziłam przy tem łóżku, czuwając nad moją najdroższą opiekunką! O! jakżebym chciała koić zawsze jej cierpienia, jeżeliby, broń Boże, była tego potrzeba. Z jakąż radością będę witać znowu ten dom, gdzie tyle drogich zostawiłam wspomnień! Z jaką trwogą oczekiwać będę odpowiedzi, mającej ostatecznie stanowić o moim losie! Cokolwiekbądź nastąpi, w sercu mojem nigdy nie wygaśnie wdzięczność dla drogiej mi istoty, która mnie sierotę raczyła uznać godną żebym została jej bratową. Kiedy sir Pitt zaszczycił mnie swoją propozycją, powiedziałam mu że nie jestem już wolną; ale nie miałam odwagi wyznać mu że nie mogę zostać żoną tego, którego jestem już córką! Tak — poślubiłam najlepszego, najszlachetniejszego z ludzi, a tym jest Rawdon Crawley! Wierna wykonanej przysiędze, nigdy go nie opuszczę. Zacna moja przyjaciółko! przebłagaj za nas ciotkę mego Rawdona, i uproś ją niech nas nie odpycha, ale niech przytuli do swego łona kochające ją dzieci! Oby Najwyższy wysłuchał prośby moje i zlewał strumienie łask i dobrodziejstw na dom, który ze ściśniętem sercem żegnać dziś muszę.
Rebeka Crawley.“
Północ!
W chwili, kiedy Briggs kończyła czytać list który powracał jej straconą rolę powiernicy miss Matyldy Crawley, mistress Firkin weszła do pokoju.
— Mistress Bute Crawley — powiedziała Firkin — przyjechała w tym momencie i prosi o herbatę.
Briggs w rannym szlafroczku, z rozpuszczonemi włosami z tyłu i z papilotami na czole, znalazła się w mgnieniu oka obok pastorowej z listem Rebeki w ręku.
— O! mistress Firkin! — wołała Betty grubym głosem — Co za awantura! Miss Sharp uciekła z kapitanem; oboje są już w drodze do Gretna-Green.
Możnaby cały rozdział zapisać wykrzyknikami, malującemi wzruszenie służebnej, ale nie chcemy ubliżać samym paniom, których wrażenia są niezaprzeczenie godniejsze uwagi czytelnika.
Pani pastorowa, zmęczona nocną podróżą, siedziała przy kominku, kiedy miss Briggs wleciała oznajmiając wielką nowinę.
— Nie jest że to widoczne — mówiła żona pastora, ochłonąwszy z pierwszego wrażenia — że sama Opatrzność mnie tu przysyła w chwili, kiedy moja obecność pomoże mojej siostrze do zniesienia tak strasznego ciosu? O! ja zawsze mówiłam że po tej dziewczynie nic dobrego spodziewać się nie można; widać było z jej oczu że to nikczemnica. Ale nie pojmuję ślepego przywiązania miss Crawley do Rawdona, tego rozpustnika, naznaczonego od Boga piętnem potępienia! Ten wypadek może przynajmniej mojej siostrze oczy otworzy i przekona ją o zepsuciu tego nędznika.
Miss Crawley nie opuszczała nigdy sypialnego pokoju przed południem. Przynoszono jej zwykle do łóżka czekoladę, podczas kiedy Becky czytała głośno Morning Post. Dla oszczędzenia drażliwych nerwów Matyldy, postanowiono wstrzymać się do jej ukazania się w salonie z wyjawieniem tego co zaszło, i oznajmiono jej tylko o przybyciu bratowej. Miss Crawley przyjmowała zwykle podobną wiadomość bardzo obojętnie, ale teraz była prawie kontenta że miała z kim pomówić o śmierci lady Crawley, o nowych zamiarach swego brata i o jego niespodziewanem oświadczeniu się Rebece.
Komuż nieznaną jest zręczność kobiet w przygotowaniu do przyjęcia złych wiadomości? Nasze damy spiskowe doskonale się z tej roli wywiązały. Przybrały one postać tak tajemniczą, że miss Crawley nie wiedząc jeszcze o niczem, uczuła już w sobie jakieś obawy i niepokój. Po pierwszych uściskach i po kilku wymienionych zapytaniach, miss Crawley wsunęła się w głąb fotelu i opowiedziała scenę, której sir Pitt i Rebeka byli głównemi aktorami. Ta chwila wydała się pastorowej stosowną, żeby przystąpić do drażliwej operacji.
— Rebeka odmówiła baronetowi — rzekła mistress Bute — bo... bo... nie mogła zrobić inaczej.
— Wiem ja to bardzo dobrze że wszystko ma swoją przyczynę — odpowiedziała miss Crawley — wiem — i mówiłam wczoraj mojej Briggs że Rebeka kocha kogo innego.
— Tak jest — rzekła z kolei Briggs — ona kocha kogo innego, a nawet niestety! jest już mężatką!
— Tak; jest już mężatką, powtórzyła mistress Bute.
— Jakto? zawołała miss Crawley. Co za przewrotność tej małej Sharp; nic mi nie powiedzieć! Niechże tu zaraz do mnie przyjdzie.
— Ah! nie przyjdzie ona tak prędko — mówiła Briggs pomału — tylko nie potrzeba lękać się i niepokoić... Co się stało to się już nie powróci; Rebeka pojechała na długo... a może na zawsze.
— Kiedy? gdzie? a któż mi przygotuje czekoladę? Niech mi ją tu w tej chwili przyprowadzą! Ja chcę natychmiast widzieć ją tu, natychmiast!
— Na miłość Boga, Briggs, nie dręcz ją dłużej — zawołała pastorowa. — Niech lepiej o wszystkiem się już dowie!
— Mówicie że jest mężatką — rzekła zniecierpliwiona miss Crawley — więc za kogoż wyszła?
— Za... za krewnego...
— No dosyć już! mówcie; bo chyba chcecie umyślnie moje nerwy rozdrażnić!
— Ach! moja kochana, odwagi! Miss Briggs, podtrzymuj ją... Matyldo! znoś mężnie ten straszny cios!... Rebeka jest żoną Rawdona Crawley.
— Rawdon ożeniony... z Rebeką... guwernantką... Nie, nie... to kłamstwo! Precz z mego domu szalona warjatko! I ty stara, głupia Briggs... ty śmiesz... jeżeli to prawda, to twoja jest sprawa... Myślałaś że go wydziedziczę dla ciebie... rozumiem dobrze te knowania
Miss Crawley traciła prawie przytomność i wymawiała w gniewie jakieś niezrozumiałe wyrazy.
— Ach! cóż to za nieszczęście! wtrąciła pastorowa — córka profesora rysunków jest żoną Rawdona!
— Jej matka pochodzi z rodziny Montmorency’ch — krzyknęła miss Crawley urywając taśmę od dzwonka.
— Jej matka była baletnicą, a może czemś gorszem jeszcze — odparła odważnie pastorowa.
Miss Crawley dostała jakichś paroksyzmów nerwowych, musiano zatem zanieść ją do łóżka i sprowadzić lekarza z chirurgiem. Mistress Bute zajęła miejsce przy łóżku chorej.
— Przecież to jest obowiązek krewnych — mówiła litościwie mistress Butte — żeby ją pielęgnować w chorobie.
Zaledwie ułożono chorą do łóżka, kiedy się pojawił sir Pitt.
— Gdzież jest Becky? Czy już spakowała swoje rzeczy? Przyjeżdżam umyślnie żeby ją zabrać z sobą do Crawley-la-Reine.
— Jakto? czy pan jeszcze nie wiesz o jej związku potajemnie zawartym? spytała zdziwiona Briggs.
— A co mnie to obchodzi? odrzekł sir Pitt. No to jest mężatką, ot i po wszystkiem. Proszę jej powiedzieć że czekam na nią; niech się spieszy.
— To pan nic nie wiesz że jej nie ma już w domu? Miss Crawley mało nie umarła z rozpaczy jak się dowiedziała że pan kapitan Rawdon jest mężem Rebeki.
Pominiemy tu przekleństwa, miotane przez oburzonego w najwyższym stopniu baroneta. Miss Briggs przelękniona uciekła czemprędzej.
Następnego dnia straszne rzeczy działy się w Crawley-la-Reine. Sir Pitt w przystępie szalonego gniewu tłukł i niszczył wszystko w pokoju Rebeki. Wszystkie jej suknie w kawałki podarte zostały wyrzucone za okno. Młoda Horrocks, córka szafarza, wzięła sobie część tych łachmanów, zaś pozostałe użyły córki baroneta na kostiumy do grania komedji.
Kilka dni zaledwie minęło od pogrzebu lady Crawley, nikt przecież nie poświęcił tej biednej kobiecie ani jednej łzy, ani jednego wspomnienia.
— A jeżeli stara nie da się przeprosić? — mówił Rawdon do Rebeki, zajętej opatrywaniem nowego fortepianu, próbowaniem rękawiczek, szalów etc. — Cóż będzie Becky, jeżeli stara się nie da ugłaskać?
— Ja biorę wszystko na siebie — mówiła Daliła, obsypując pieszczotami Samsona.
— Ty wszystkiego potrafisz dokazać — odrzekł Rawdon, całując maleńką rączkę — zdaję się zupełnie na ciebie!