Władysław St. Reymont. Próba charakterystyki/V

<<< Dane tekstu >>>
Autor Kazimierz Bukowski
Tytuł Władysław St. Reymont. Próba charakterystyki
Wydawca Wydawnictwo Zakładu Narodowego Imienia Ossolińskich
Data wyd. 1927
Druk Drukarnia Zakładu Narodowego Imienia Ossolińskich we Lwowie
Miejsce wyd. Lwów — Warszawa — Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Indeks stron


V
NASTROJE CHWILI I TRYLOGJA HISTORYCZNA

Ruchliwa, wiecznie czynna i nieustannie chłonąca życie natura artystyczna Reymonta nie zadowolniała się jedynie tworzeniem wielkich koncepcyj powieściowych, odtwarzających psychologję zbiorowisk ludzkich, ale poddawała się chętnie wrażeniom i nastrojom chwili, sięgając do różnych tematów nieraz krańcowo od siebie odległych.
W ten sposób między jednem a drugiem większem dziełem, między „Komedjantką“ a „Ziemią obiecaną“, „Chłopami“ a „Buntem“, pisał Reymont szkice, nowele i powieści, w których kreślił w żywy i bezpośredni sposób obrazy, wzięte wprost z rzeczywistości bieżącej chwili lub opracowywał nasuwające się mu zagadnienia i tematy literackie i filozoficzne. Tych nowel i obrazków zebrało się w ciągu twórczości literackiej Reymonta pełnych kilka tomów. Różnorodność ich tła i tematów świadczy wymownie o ogromnej żywotności talentu Reymonta, który ustosunkowywał się twórczo do każdego ważniejszego zdarzenia swojego życia.
Z pilnego obserwowania codziennego życia chłopów powstały więc obrazki, jak: W jesienną noc“, W porębie“ i Legenda wigilijna“, ujmujące w żywy i plastyczny sposób charakterystyczne i typowe cechy natury chłopskiej, jej ścisłe i nierozłączne współżycie z przyrodą, słowem wszystko to, co znalazło swój pełny i doskonały wyraz w „Chłopach”.
Owocem włóczęgi po świecie i wrażeń odniesionych z podróży do Włoch i Francji są żywe i barwne opowiadania, jak pełna humoru i dowcipu nowela „Z pmiętnika“, opisująca w formie pamiętnika podróż trojga głupich i trywjalnych osób, ojca, matki i córki, do Włoch, jak opis wiosny włoskiej i polskiej w noweli „Dwie wiosny”, malujący z całym przepychem soczystych barw wspaniałość i piękno polskiej przyrody wiosennej, jak trzy obrazki „Burza“, „Tęsknota“ i „Ostatni“, będące bezpośredniem odbiciem jego wrażeń z pobytu w nadmorskiej Bretanji. Opisy przyrody zajmują z nich naczelne miejsce, kreślone barwami i tonami o intensywnej sile odczucia, o wnikliwej zdolności ogarniania wszystkich ukrytych tajemnic jej piękna. W trzech ostatnich obrazkach z Bretanji opisuje Reymont morze, odtwarzając potęgę i wielkość tego rozwydrzonego żywiołu z taką samą niepospolitą plastyką jak senne krajobrazy zacisznej wsi polskiej. Zajmuje go wszędzie ruch, gra barw i kolorów, orgja tonów i gestów. Echem wrażeń podróżnych jest też nowela „W palarni opjum“, przedstawiająca fantastyczne sny palacza opjum, obrazek „Los Toros“, osnuty na tle walki byków w Hiszpanji, i dłuższy pamiętnik podróży do Włoch „Z wrażeń włoskich“, notujący przygodne impresje z wszystkich etapów drogi od Padwy do słonecznego Neapolu.
Obok wrażeń z podróży znajdujemy wśród drobnych opowiadań Reymonta utwory, powstałe pod chwilowym wpływem różnych modnych prądów i stylów literackich, jak nowelki „W głębiach“, „Przy robocie“, „Sielanka“, „W porębie“, „Przed świtem“, poruszające jaskrawe tematy sielankowej miłości i tragicznej śmierci w sposób szablonowy, potrącający silnie o melodramat. Należą one bezsprzecznie do najsłabszych w twórczości Reymonta. Do tych wytworów zmiennej chwili należy również stylizowana „żałosna idylla o pękniętem porcelanowem sercu japońskiem“ p.t. „Komurasaki“, powstała niewątpliwię w nastroju panującego podówczas modernizmu. Natomiast opowiadanie „Pewnego dnia“, pisane również przygodnie, posiada silniejsze akcenty dramatyczne i wiąże się z całokształtem indywidualności twórczej Reymonta.
Bezpośredniem odbiciem chwili są nowele osnute na tle wstrząsających duszą narodu wypadków politycznych, zaznaczających się krwawym stygmatem w jego dziejach. Góruje w nich nadewszystko uczucie, rozpłomienione silnemi wzruszeniami i podsuwające twórczej wyobraźni poetyckie wizje epokowych wydarzeń. Bohaterski czyn marynarzy japońskich, dobrowolnie zatapiających swoje okręty przy Porcie Artura, znalazł swój poetycki wyraz w noweli p. t. „Ave patria“, zaś pamiętne dni listopadowe 1905 roku, przygnębiające swoim ponurym tragizmem, w pamiętniku „Z konstytucyjnych dni“. Maluje w nim Reymont nastrój Warszawy w ciągu bolesnego tygodnia, zaś w noweli „Cmentarzysko“ opisuje grozę rewolucyjnych dni w Łodzi i posępną wizję zamkniętej i opustoszałej wskutek strejku fabryki. Echem rewolucji 1905 roku jest również nowela „Na krawędzi“ i opowiadanie „Czekam“, odzwierciedlające w plastyczny i żywy sposób nastrój niespokojnego i trwożliwego oczekiwania rewizji, atmosfery aresztowań nocnych i gorączkowego lęku przed gwałtem i uciskiem.
Na tle ostatniej wojny osnuty jest cykl opowiadań „Za frontem“. Są to plastyczne obrazki, o silnej ekspresji dramatycznej i wybitnej jędrności stylu, malujące różne epizody wojenne: wstrząsającą scenę ostrzeliwania kościoła w czasie mszy i potężny akt wiary rozmodlonego ludu, wynoszącego wraz z kapłanem, wśród huku pękających w kościele granatów, Najświętszy Sakrament („I wynieśli“) — wzniosły obraz niezłomnej wytrwałości i ukochania rodzinnej ziemi („Orka“) — bohaterską duszę chłopa, Michała Kozła, który w Szczytnem poczuciu twardego obowiązku orze swoje pole wśród gradu kul i umiera, trzymając w dłoni zaciśnięte do siewu ziarno, i bezgraniczny tragizm wypędzonej z rodzinnego gruntu jego rodziny, zmuszonej do uchodzenia przed widmem wojny („Za frontem“) — pełną grozy dolę opuszczonego psa chłopskiego, który wraca do zgliszcz swojej chałupy, szukając w niej schronienia, a znajduje tylko wygłodniałe zwierzę ludzkie, czyhające na jego mięso („Dola“). Wszystkie te epizody malowane są z naturalistyczną dosadnością w bezpośredniem oddaniu rzeczywistości, z przekonywającą wyrazistością w ujmowaniu objawów niepokonanej, twardej woli człowieka w walce z niszczycielskim żywiołem wojny, w ukazywaniu zwycięskiego ducha organizacji i pracy ludzkiej, triumfującego nad straszliwą anarchją i rozsprzężeniem wojny .
Z siłą plastyki tych nowel mierzyć się może chyba jeszcze jeden cykl wrażeń, wydobytych z odmętów tragicznych przeżyć narodu: „Z ziemi chełmskiej”. Zawiera on bolesny i ponury obraz martyrologji unitów chełmskich, zmuszanych gwałtem przez rząd carski do przyjmowania znienawidzonej wiary prawosławnej. Jeden z krytyków wskazuje słusznie głęboko uczuciowy, niemal „ewangeliczny” ton tej książki i pisze o niej: „Ta książka jest może najtrwalszym pomnikiem, jaki wystawił sobie Reymont w duszy zbiorowej narodu, bo siłą i napięciem zawartego w sobie uczucia, bo pełnym wyrazem instynktu narodowego przewyższa ona inne dzieła znakomitego pisarza“ (Zdzisław Dębicki: Wł. St. Reymont, laureat Nobla. Warszawa 1925, str. 23).
Przejściowe, pod naporem chwilowego nastroju wytworzone zainteresowanie się zagadnieniami okultyzmu i tajemnic zaświata zrodziło powieść „Wampir“. Odbiega ona daleko od całej twórczości Reymonta zarówno egzotycznością swojego tematu, jak fantastycznością dziedziny, do której sięga jego wyobraźnia. Poraz pierwszy bowiem i jedyny zagłębił się Reymont w atmosferę cudowności, kreśląc historję literata, Zenona, opętanego suggestywną siłą przez kobietę-wampira, piękną Daisy, uczennicę fakirów indyjskich, i przeżywającego fantastyczne chwile wędrówek w cudowne światy nierzeczywistości i snu na jawie i tajemnicze fenomeny rozdwojenia osobowości.
Dziełem przelotnych wrażeń są dwie dłuższe opowieści „Księżniczka“ i „Osądzona“. Pierwsza powstała pod wpływem podróży Reymonta do Ameryki i zetknięcia się z chłopską emigracją polską. Treścią jej są dzieje obudzania się instynktu i sentymentu polskiego w osiadłej od lat w Chicago młodej Polce. W drugiej czerpie znów Reymont temat z tragicznej ziemi chełmskiej, rysując postać bohaterskiej chłopki, przeżywającej męczeński dramat duszy pod wpływem doznanych cierpień i katuszy.
Z utworami, powstałemi pod wpływem nastrojów chwili, łączy się wkońcu także baśń „Bunt“, chronologicznie ostatnia książka Reymonta. Jest ona wyrazem jego ustosunkowania się do rewolucji bolszewickiej, której skrajnie wywrotowe hasła obudziły jego zawsze czujny i wrażliwy zmysł społeczny.
„Bunt“ jest to alegorja, zaczerpnięta z świata zwierzęcego. Królewski pies Rex (imię alegoryczne), bity bezlitośnie, wypędzony z dworu i szczuty niemiłosiernie przez dziedziczkę, buntuje się przeciw ludziom. Zaufanymi jego przyjaciółmi i towarzyszami są: chłopak Niemowa, wyrosły wśród dworskiego bydła, i wilk Kulas. W imię haseł wolności, równości i szczęścia ogólnego porywa za sobą cały świat zwierzęcy i na czele nieprzeliczonych rzesz dwunogich i czworonogich istot wyrusza w bój o święte prawa. Stacza więc najpierw zwycięską walkę z ciemiężycielami ludźmi, a potem, wsłuchany w czarodziejską opowieść żórawi o ziemi obiecanej „gdzieś za górami i rzekami”, o tej ziemi mlekiem i miodem płynącej, gdzie kwitnie wolność i niezakłócone szczęście, wiedzie tysiączne rzesze baranów, krów, koni, wilków, lisów, całe stada kur, kaczek, gęsi, wieprzów i łasic ku wymarzonym celom. I idą te stada i gromady, prowadzone przez Rexa, przez pola i lasy, góry i doliny, grożąc zalewem wszystkiego, co stanie na ich drodze. Ale w tej długiej i ciernistej drodze, najeżonej trudnościami, opada ciągnące rzesze coraz silniejsze zwątpienie, a w duszy Rexa budzi się podświadomie tęsknota do człowieka, którego mózg myślał za nich. Trud, znój, głód i zmęczenie dziesiątkują falangi wiernych i wsączają w nie zwolna jad niezadowolenia i rezygnacji. Ziemia obiecana daleko, a siły zbuntowanych zwierząt na wyczerpaniu. Tylko Rex, wsłuchany w pieśń żórawi, zwiastujących bliski cel, zwalcza w sobie i w innych ducha zwątpienia. Kiedy jednak cel jest już niemal osiągnięty, gdy mają przekroczyć ostatnią górę, gromada buntuje się przeciw swojemu wodzowi, rozszarpuje w oszalałym gniewie Rexa, a widząc w napotkanym przypadkowo gorylu uosobienie człowieka, składa mu hołd poddańczy, jako swemu panu i władcy.
Reymont, odczuwający bardzo żywo wszystkie odruchy zbiorowości, dał w swojej alegorji obraz ludzkości współczesnej, wyzbywającej się tradycji i ustalonego porządku, aby drogą gwałtownego przewrotu dojść do wymarzonych ideałów „wolności, równości i szczęścia wszystkich“. Źródłem powstania tej alegorji jest bezsprzecznie krwawa rewolucja bolszewicka. W „Buncie“ zawarł Reymont namiętny protest przeciw spychaniu ludzkości do stanu zwierzęcego bytowania, do tworzenia zbiorowości, nie poddanej żadnym wyższym celom, zasklepionej w egoistycznem używaniu dóbr ziemskich, w skrajnym, barbarzyńskim, ateistycznym materjalizmie. W zbiorowości, której piewcą był zawsze Reymont, widział on ideał zorganizowanej pracy, opartej na dążeniu do osiągnięcia najwznioślejszych zasad religijnych i etycznych. Stworzony przez rewolucję bolszewicką ustrój sowiecki wydał się Reymontowi powrotem do natury, do zupełnego upadku wszystkich moralnych zasad, stanowiących ideał zorganizowanej pracy ludzkiej. Stąd za przenośnię użył świata zwierzęcego, chcąc tem samem uwydatnić i podkreślić jego podobieństwo, jako surowego, brutalnego i bezkrytycznego elementu, do współczesnej ludzkości. Jest też w alegorji Reymonta gorzka ironja, nietylko w zobrazowaniu tego „owczego pędu“ omamionej rewolucyjnemi hasłami ludzkości, biegnącej naoślep do utopijnej krainy szczęścia, ale także w symbolicznej postaci goryla, mającego zastąpić jej ideał Boga[1].
Alegorja Reymonta jest więc przeciwstawieniem się współczesnym dążeniom ludzkości, propagowanym przez bolszewizm, i wynika z głębokiego przemyślenia ideologji ludzkiej zbiorowości, partej tęsknotą do rewolucji w imię ogólno-społecznych haseł i wracających do rzeczywistości twórczego współżycia na gruncie zorganizowanej pracy i twardych, nieugiętych zasad etycznych uspołecznionej gromady.
„Bunt“ stanowi wybitny zwrot w twórczości Reymonta. Z wnikliwego obserwatora życia zmienia się twórca „Chłopów“ w fantastę, tworzącego baśniowy świat siłą czysto intelektualnej wyobraźni. Rzut tej wyobraźni nie wytrzymuje jednak próby. Obraz buntu, oderwany od rzeczywistości, nie posiada siły wyrazu ani epickiej ekspresji dramatycznej. Jedynie w odczuciu świata przyrody, w odtwarzaniu zwierzęcych postaci i ich naturalnych instynktów, jest Reymont niezawodnym mistrzem i czystej krwi epikiem.
Nie zawodzi również Reymonta w „Buncie”, jak we wszystkich większych utworach, dar doskonałego wnikania w psychologię zbiorowości. Z rozmachem opisuje wszystkie odruchy wielkiej masy zwierzęcej, najdrobniejsze przejawy jej wspólnego poddawania się sugestji pięknych słów i rewolucyjnych haseł. Uplastycznia też wyraziście i barwnie każdy zbiorowy akt woli i energji gromady zwierzęcej, każdy stadłowy poryw jej ślepej, brutalnej, żywiołowej siły.
W większości tych nowel, obrazków i powieści, pisanych pod bezpośredniem wrażeniem przeżywanych wypadków i wydarzeń politycznych, należących już dzisiaj do historji, znać usilną dążność Reymonta do uchwycenia zbiorowej duszy narodu w jej żywotnej ekspansji uczuciowej i moralnej, do wydobycia wszystkich niezniszczalnych i wiecznie trwałych pierwiastków jej niezłomnej woli wytrwania, żelaznej odporności, życiotwórczej energji i zdrowej siły społecznej, opartej na poczuciu twardego obowiązku poddawania się prawom. organizacji i pracy.
Chwila dzisiejsza nie wystarczyła jednak Reymontowi. Doszukując się źródeł zbiorowej energji narodu, postanowił sięgnąć w przeszłość i dać przekrój duszy polskiej w czasie najtragiczniejszego jej przełomu, w epoce rozbiorów Polski i upadku Państwa Polskiego.
Po raz pierwszy przymknął oczy na rzeczywistość widzianą i zagłębił się wyobraźnią w rzeczy minione, osnute poetyckim nimbem legendy. Napisał trylogję historyczną „Rok 1794”.
Przystępując do pisania tej powieści, ważył się Reymont na krok bardzo śmiały. Raz, że powieść historyczna, mająca w Polsce świetnych przedstawicieli, doszła w swoim wspaniałym rozwoju do szczytu rozkwitu w mistrzowskich dziełach Henryka Sienkiewicza i Stefana Żeromskiego, po drugie, że Reymont, tkwiący wszystkiemi nerwami swojego talentu w rzeczywistości, w powieści współczesnej, wchodził w zupełnie sobie obcą dziedzinę twórczości. Przytem potężny temat, zamykający w sobie okres czasu, stanowiący epokowy przełom w dziejach Polski, nasuwał ogromne trudności. Wymagał bowiem nietylko dokładnego przygotowania historycznego, ale wnikliwego wczucia się w psychologję narodu, w ogrom tych wszystkich skomplikowanych przyczyn, tkwiących na dnie dziejowej tragedji, które stały się bezpośredniem źródłem faktów.
Z natury talentu Reymonta wynikało, że dążył on do szerokiego ogarniania całości i skupił całą swoją uwagę na malowaniu barwnych, żywych, plastycznych scen zbiorowych, oddających ogólny nastrój chwili. Dlatego też nie poszedł drogą Sienkiewicza i nie użył historji za tło dla wysnucia zajmującej fabuły z kilku fikcyjnymi bohaterami, ale odtworzył wiernie fakty dziejowe w ich pragmatycznym związku, kładąc silny nacisk na polityczno — dyplomatyczną stronę opisywanego momentu dziejowego. Dążność ta zaważyła na charakterze trylogji, odbiegającej daleko od romantycznej powieści historycznej i tworzącej swoim objektywizmem i drobiazgowym, szczegółowym, niemal fotograficznym sposobem traktowania tematu nowy typ realistycznej powieści historycznej.
Trylogja Reymonta obejmuje szerokie malowidło wszystkich brzemiennych w dziejową doniosłość wydarzeń, jakie się rozegrały w Polsce od sejmu grodzieńskiego w roku 1793, na którym podpisano drugi rozbiór Polski, aż do zupełnego wypędzenia Moskali z Warszawy w dniu świąt Wielkanocnych 1794 roku. Akcja pierwszego tomu, zatytułowanego „Ostatni Sejm Rzeczypospolitej“, skupia się dokoła doniosłych i niesłychanie tragicznych obrad sejmu w Grodnie, w 1793 roku. Na jego arenie rozgrywają się zaciekłe walki o całość Rzeczypospolitej, którą sfora zaprzedanych Rosji magnatów oddać chce na powtórne rozdarcie. Bohaterami smutnego dramatu są posłowie na sejm z bezwolnym królem Stanisławem Augustem na czele i stojący poza nimi spiritus movens całej zdradzieckiej akcji, rosyjski ambasador imperatorowej Katarzyny, Sievers. Zaprzedańcy carowej, Ożarowscy, Pułascy, Kossakowscy, Ankwiczowie, Zabiełłowie, Tyszkiewiczowie, Bielińscy, Muszyńscy, to straszna galerja przesuwających się przed nami zdrajców i jurgieltników, pracujących skwapliwie w sejmie i poza sejmem nad zgubą Rzeczypospolitej. Niecne ich intrygi są ośrodkiem rozmów na wspaniałych balach na cześć „Semiramidy Północy”, carowej Katarzyny, na wystawnych przyjęciach u ambasadora Sieversa, w buduarach i salonach magnatów i ich kochanek, na ulicy i w koszarach wojskowych. Sieć zdrady, przeciw której walczy zaciekle garstka uczciwych patrjotów, rozciąga się na wszystkie zakamarki bujnego życia w Grodnie. Aż przychodzi decydująca chwila, „milczący sejm“, na którym mimo opozycji cnotliwych, jak Skrzydłowski, Skarżyński, Mikorski, Krasnodębski, Kimbar, Karski, Gosławski, pod groźbą Sybiru, armat i bagnetów uchwalono drugi rozbiór Polski. W drugim tomie, zatytułowanym „Nil desperandum“, akcja zaczyna się początkowo we wsi, następnie w Warszawie. U szerokich warstw narodu, począwszy od uczciwych i prawych magnatów aż do mieszczan i ludu, budzi się zdrowy odruch przeciw haniebnej robocie zdradzieckich sojuszników carowej. W tajemnicy tworzą się związki i sprzysiężenia, które pod formą loży wolnomularskiej i konfederacyj przygotowują się do dzieła zbrojnego powstania. Gotuje się ten nastrój w całej Warszawie, na ulicy, w warsztatach rzemieślników, w teatrach, salonach i pałacach bogatych mieszczan, szlachty i magnatów. Zuchwalstwo ambasadora rosyjskiego Igelströma, gospodarzącego coraz brutalniej w Warszawie, pod okiem króla i rządu Rzeczypospolitej, dolewa oliwy do ognia. Spiskowcy łączą się ze sobą, rozpościerają sieć tajnej organizacji na całą Rzeczpospolitą. Na horyzoncie zjawia się tajemnie szeptane imię Tadeusza Kościuszki. Wkońcu nadchodzi straszna noc. Igelström aresztuje najgorliwszych patrjotów i wywozi kibitkami na Sybir. Godzina działania uderza. Generał Madaliński rusza na Warszawę. Tom trzeci, zatytułowany „Insurekcja“, tworzy potężny epilog tego wielkiego historycznego czynu. Jesteśmy świadkami aktywnego udziału w walce wyzwoleńczej chłopów polskich, którzy po raz pierwszy stają w szeregach wolnych obywateli jako współtwórczy czynnik odrodzenia ojczyzny. Akcja tej części trylogji, będąca wynikiem zbiorowej woli wszystkich warstw społeczeństwa, skupia się dokoła trzech wielkich aktów wyzwolenia: uwolnienia Krakowa, bitwy pod Racławicami i wypędzenia Moskali z Warszawy.
W ramach tych wypadków historycznych dał Reymont własną wizję narodu, wydobywającego z najgłębszych pokładów swojej istoty ukryte, wiecznie trwałe pierwiastki swojej siły i energji. Wizję tę oparł jednak na trwałej podstawie faktów historycznych, zachowując w należytych rozmiarach stosunek fikcji do prawdy.
W opisie wszystkich wypadków, zarówno głównych jak podrzędnych, dbał Reymont o bezwzględną ścisłość historyczną, czerpiąc materjał z notatek, pamiętników i dokumentów i podając je w artystycznej parafrazie. Nie naruszył też nigdzie równowagi między działaniem osób wymyślonych a postaciami historycznemi. Wprawdzie bohater jego powieści, porucznik Zaręba, wysuwa się wszędzie na pierwszy plan, nie odgrywa on jednak nigdzie roli decydującej, lecz jest jedynie rzecznikiem uczuć i myśli autora. Wszystkie postacie historyczne, jak król Stanisław August, zdradzieccy posłowie Ankwicz, Kossakowski, Ożarowski i inni, dworzanin króla Boscamp, ambasadorowie Sievers i Igelström, naczelnik Tadeusz Kościuszko, szewc Kiliński i wszystkie inne osobistości znane z historji, są, osobami, biorącemi bezpośredni udział w powieści. Ścisłość historyczną posunął Reymont do tego stopnia, że w przeciwieństwie do innych powieściopisarzy historycznych, a szczególniej Sienkiewicza, ukrócił działalność osób fikcyjnych na rzecz postaci historycznych. Przygody zmyślonego bohatera, Sewera Zaręby, jego romans z piękną szambelanową Izą, miłość do zawadjackiej panny Cesi, epizodyczne sceny przygód jego przyjaciela Woyny i panny Radzimińskiej, dwóch zuchowatych chłopców, Staszka i Kacpra, i wszystkich skupionych dokoła nich osób, usuwają się na plan drugi wobec dominującej przewagi wydarzeń i osób historycznych. I zachodzi tu niemal odwrotny stosunek, jak w powieści Sienkiewicza: sceny i osoby wymyślone są tłem dla wydarzeń i postaci historycznych. Ale stosunek ten, proporcjonalnie zachowany, nie psuje nigdzie artystycznej harmonji powieści.
Nie zacieśnił się też Reymont do jednej warstwy narodu, do jednego kompleksu objawów jego życia, ale uwzględnił równomiernie wszystkie czynniki i elementy, tworzące zbiorową duszę społeczeństwa, dając wyczerpujący obraz jego życia we wszystkich odcieniach i rozgałęzieniach. Z racji swej dążności do wydobycia najaw najtęższych sił w narodzie wyznacza naturalnie poważne miejsce warstwie chłopskiej, widząc w niej zdrowe zarodki przyszłej potęgi narodu. Obok bohatera Zaręby, będącego przedstawicielem nieskażonego zgnilizną i rozkładem moralnym odłamu szlachty, stawia Reymont trzech innych bohaterów, wyzwolonego chłopa, jego ordynansa, Kacpra i nieustraszonych parobków Staszka i Maciusia. Oni są wyrazicielami budzącej się z bezczynności i niewoli społecznej warstwy chłopskiej, która organizm narodu zasila nową energją i żywotną siłą. Nie działają oni jeszcze pod wpływem świadomej woli, kierując się raczej nieomylnym instynktem chłopskiego rozumu, podświadomemi odruchami zdrowej moralnie natury. Oddani duszą i ciałem sprawie wyzwolenia narodu, biorą czynny udział we wszystkich głównych działaniach. Za nimi zaś stoi olbrzymia społeczność chłopska, która pojawia się po raz pierwszy w zorganizowanej i aktywnej postaci na polach bitew pod Racławicami i na ulicach Warszawy. Przed nią otwiera się droga do wolności nietylko politycznej, ale także społecznej, muszą ją jednak wywalczyć krwawym znojem w bojach o niepodległość ojczyzny.
Mimo usilnej tendencji, aby warstwie chłopskiej wyznaczyć w powieści miejsce uprzywilejowane, jako najzdrowszemu czynnikowi narodowemu, dbałość o harmonję artystyczną dzieła nakazała Reymontowi zachować odpowiednią proporcję w rozkładzie wszystkich warstw reprezentujących naród. Chłopi wchodzą więc do powieści równie epizodycznie, jak magnaci, szlachta, wojsko i mieszczanie, jakkolwiek rzucone jest na nich najsilniejsze światło.
Dążeniem Reymonta było uchwycenie w trylogji zbiorowego wysiłku narodu, całości duszy polskiej, aby wydobyć najaw wszystkie tkwiące w niej możliwości i trwałe zadatki przyszłego odrodzenia. Pisząc „Rok 1794”, sięgnął Reymont poza opisywaną epokę w bliższą mu teraźniejszość. Jego wizja historyczna była tylko odskocznią dla myśli, doszukującej się trwałych podstaw pod gmach budującej się przyszłości. „Bo w try — logji historycznej Reymonta” — powiada Adam Szelągowski — „nie jest przedstawiony tylko rok 1794, lecz cała historja późniejsza stuletnia aż do dni dzisiejszych. Jest to zatem epos, którego bohaterem jest cały Naród polski. I dlatego wiele trzeba czasu, ażeby był zrozumiany i wchłonięty” (Adam Szelągowski: Artyzm historyczny Reymonta. „Tygodnik Ilustrowany“, nr. 2 z 9 stycznia 1926, str. 28).
Ogarnianie wszystkich elementów, składających się na opisywaną chwilę historyczną, jako wypadkową zbiorowego wysiłku narodu, wyryło też swoje charakterystyczne znamię na kompozycji i formie zewnętrznej powieści. Reymont usuwa fabułę na plan drugi, mało troszczy się o psychologję zarówno postaci fikcyjnych jak historycznych, lecz z drobiazgową ścisłością odtwarza psychologję masy. Stąd powieść jego pozbawiona jest niemal zupełnie czynnika romansowego, opartego na postaciach fikcyjnych, tak charakterystycznego w romantycznych powieściach historycznych Sienkiewicza i Żeromskiego, jak też pierwiastka wyłącznie historycznego z silnie nakreślonemi postaciami historycznemi. Powieść Reymonta daje szerokie, bogate tło obyczajowe, na którem rozgrywa się dramat zbiorowej woli narodu. Ośrodkiem akcji jest zawsze zbiorowość, tłum, gromada ludzka, a nie jednostka. Ruchy mas, celowe i zorganizowane lub odruchowe i podświadome wysiłki rzesz, tworzą właściwy element powieści. Reymont jako poeta zbiorowości objawia tu znowu wybitną zdolność ujmowania różnorodnego i wielokształtnego oblicza gromady ludzkiej. Nie rozprasza się jednak, jak w „Fermentach“ lub „Ziemi obiecanej”, ale dąży nieustannie do syntezy i zwartości. Niezliczone drobne sceny, tworzące mozaikową, nieraz barokową obfitość realistycznie oddanych szczegółów, wiążą się w piękną i organiczną całość. Jego opisy batalistyczne, odtworzone z zadziwiającą plastyką, skupione są zawsze dokoła aktów zbiorowych, a opisy natury tworzą barwne plamy na jednolitym obrazie ruchu i działania.

Jakkolwiek trylogja Reymonta jest dziełem wielkiego i dojrzałego talentu, świadomego swych celów artystycznych, nie dorasta do wyżyn „Chłopów”, chociaż nawet Reymont uważał ją za najdoskonalszy swój utwór. Oderwany od rzeczywistości, na której zawsze mocno się opierał, stracił w niej Reymont podstawę dla swojej wyobraźni. Wzrok jego, przystosowany znakomicie do chwytania pełni stającego się dzisiejszego życia, nie potrafił odwrócić się w przeszłość i żyć fikcyjną złudą. Wynikało to już z natury jego nawskroś realistycznego talentu. Dał więc jedynie Reymont w trylogji świetne studjum obyczajowe, przepojone głęboką wiarą w potęgę duszy narodu i z rozmachem nakreślone malowidło zbiorowej jego woli, dotarłszy przez prawdę historyczną do najgłębszej prawdy życia polskiego.






  1. Jest to niejako aluzja do naukowej teorji Darwina, wynoszonej do wyżyn kultu religijnego.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Kazimierz Bukowski.