Teatr był pełny.... Sztukę po raz pierwszy grano
I sztuka padła strasznie — nie z autora winy....
Bohaterem był aktor, z talentu jedyny,
Lecz psuł, jakby z umysłu swą rolę. — Sykano....
Kurtyna spadła wreszcie, a w téj saméj chwili
Na scenę blady, drżący wpadł autor spieniony —
Dyszał gniewem, jak wulkan, a twarz miał Gorgony. Reżyser umknął, inni w kąty się pokryli.
Straszny poeta z miną zjawił się zbójecką
Słuchajcie! — wiersze mówi z przejęciem głębokiém
I zdaje się, że w słowo wlewa duszę całą —
Na paradyzie młodych aż sto serc zadrżało,
A drugie tyle w krzesłach, gdy rzuciła okiem
— Ach skończyła!... Okrzyki rozbrzmiewają wszędzie,
Drą się gardła i ręce puchną od klaskania —
Patrzcie, jak się przymila, jak się wdzięcznie kłania —
Publiczności?... — Nie, temu ot tam, w pierwszym rzędzie.
Szczęśliwy!... wstaje dumny z licem uśmiechniętém
I tryumfu wzrok rzuca po wzburzonéj fali —
On jeden tu wybrany wśród tych, co klaskali....
— Ba!... ona jest aktorką!, a on.... recenzentem.
Wędrowna trupa nową sztukę wystawiała
W szopie, co się świątynią Melpomeny stała;
Małomiejska śmietanka już obsiadła ławy,
A parter po złotówce zajął tłum ciekawy.
Orkiestra z pięciu grajków dudliła siarczystą
Polkę, w któréj się puzon kłócił z klarnecistą....
Od godziny czekano na dzwonek suflera —
Kurtyna nie szła w górę mimo głośne krzyki
I tupania znudzonéj czekaniem publiki....
— „Pierwszy komik — mówiono — jeszcze się ubiera“... Za sceną, na podłodze, w ciasnéj garderobie
Leżał mężczyzna.... kostium błazna miał na sobie,
Łysa peruka zwisłą nakrywała głowę.
Nos przyprawny i lica były karminowe.
Nad nim klęczał z lancetem w drżacéj ręce lekarz
I dyrektor stał blady z miną skłopotaną....
— Cóż?... — Finis, serce pękło. — A pił jeszcze rano!...
Potém ku drzwiom się rzucił: — Franek, czegóż czekasz?
Brać kostyum i na scenę, w sali pełno osób,
Zastąpisz go.... spektaklu odkładać nie sposób. .................
W dziesięć minut zasłona pomknęła do góry,
Klarnet ostatnie takty dudlił uwertury,
Śmiech się rozległ na scenie, a oklaski w sali....
Aktorzy z tajemniczą grozą w kąt zerkali,
Gdzie leżał pod firanką zimny trup ich brata....
W muślinach i atłasie, w złotym szychu cała,
Jak brylantowy motyl po scenie fruwała,
Fałszywe jéj klejnoty dodawały blasku —
Śliczną była, jak anioł na świętym obrazku.
A kiedy sztuczne słońce światłem ją oblało —
Zdawała się być gwiazdą, albo lilją białą.
I jako pani elfów z cudowném obliczem,
Zapominała biedna, że w życiu jest.... niczém,
Że wszechwładna królowa na scenie, w balecie —
Jest tylko córką praczki ubogiéj na świecie
I kiedy zrzuci z siebie strój kąpany w złocie —
Musi wracać w łatanych bucikach po błocie
I z ułudnych ją marzeń rychło głód ocuci,
Gdy do zimnéj izdebki pod strychem powróci....
∗ ∗ ∗
A kiedy zmruży oczy tańcem roziskrzone,
Zły duch pokuszeń przed nią odchyla zasłonę
I zda się jéj, że świat jest teatralną salą,
W któréj się same słońca, jak kinkiety palą —
Pełno lóż dookoła, a jak sala długa,
W każdéj hrabia lub gruby bankier na nią mruga
I wabi, jak Małgosię uśmiechem Mefista.... .................
Dziś uśnie jeszcze głodna, zmęczona i czysta.
Scena ten raz w wspaniałą salę się zmieniła —
Pod marmurowych sklepień pyszne kolumnady
Cisnął się tłum.... od stropu fala świateł biła,
Tetrarcha galilejski siadał do biesiady....
Skinął.... drużyna grajków w dzwonki uderzyła
I do tańca stanęła.... córa Herodyady.
∗ ∗ ∗
Wśród widzów szmer się rozszedł — Kto miał oczu dwoje,
Rzucił je tam na scenę, kędy tanecznica
W wyzywający uśmiech ustroiwszy lica,
Zdała się mówić tłumom: „Patrzcie, oto stoję
„Dumna swych świeżych wdzięków czarem i urodą
„Na wasze pokuszenie, jak rozkosz wcielona!...
„Piękną jestem, jak słońce, jak jutrzenka młoda,
„Podziwiajcie te oczy, ten blask, te ramiona!“...
I tłum podziwiał wszystko w zmysłowym zachwycie,
Z kielicha sztuki sącząc słodkie upojenie....
W plastyczny kształt poezya tchnęła nowe życie,
Tłum dyszał.... Herodyada pląsała po scenie,
Kostym ją zmieniał raczéj w jakąś Frynę grecką,
Odkrywając posągu pół-nagość klasyczną —
Szał tańca roznamiętniał ją: bachantkę-dziecko
I nadawał jéj czaru siłę demoniczną....
∗ ∗ ∗
Przyparta do kulisy w najciemniejszym kątku,
Stała kobieta blada z zaciętemi usty....
Słuchając sztuki, drżała, jak liść, od początku
Aż do ostatniéj sceny szału i rozpusty.
Z pod łuków brwi ściągniętych wzrok padał, jak strzała
Na półnagą tancerkę w pląsach, a w tym wzroku
Boleść, smutek, wstyd jakiś, przygnębienie miała
I dziki często płomień przemknął w suchém oku.
Jak blade widmo smutku stała tam ponura....
Skończono wreszcie sztukę.... Wśród zachwytów krzyku
Powracała na scenę Herodyady córa,
Za grę, taniec i kostium, wzywana bez liku.
Tłum, jak potwór łakomy, i nienasycony,
Chciał ją pożréć oczyma, i oklaskiem wabił....
Dyrektor nie dał więcéj podnosić zasłony
I tém resztkę zapału krzykaczy osłabił.
W kulisie na uboczu przed kobietą bladą
Stała tryumfatorka z twarzą rozpaloną
I pękiem kwiatów chłodząc rozpalone łono,
Pytała: „Jest-żeś dumna swoją Herodyadą?...“
Lecz tamta bólem matki rozpacznie załkała
— „Po com ja cię dziewczyno na scenę oddała!...“
U wejścia za kulisy, po ciemnych podsieniach
Snuł się wyrostek blady.... kaszkiet wypłowiały
Na bakier, kołnierz w górę, ręce miał w kieszeniach;
Było chłodno.... kolana pod biedakiem drżały.
Skrzypnęły drzwi i wyszedł płaszczem otulony
Mężczyzna bohaterskim Koryolanów krokiem....
— Ah, to pan!... szepnął młodzik. Hamlet rzucił okiem
I niecierpliwie wstrząsnął głową i ramiony.
— Czego?... przecież dostałeś za wieczór dwa złote....
Jeszcze mało?... — Aj panie, rubla daćby warto,
Piekielną miałem dzisiaj przez pana robotę —
Ot, bomble są na dłoniach, połę mi oddarto,
Ale téż brawko było w każdéj scenie prawie!
— Nie dam więcéj! — Ej panie.... — Dam.... po benefisie!
I poszedł.... chłopak splunął, zmrużył oczy lisie
I mruknął: — Tfu, i wartoż służyć dzisiaj sławie.