Żywot Michała Anioła/Śmierć

<<< Dane tekstu >>>
Autor Romain Rolland
Tytuł Żywot Michała Anioła
Wydawca Wydawnictwo B. Rudzki
Data wyd. 1924
Druk Drukarnia Narodowa w Krakowie
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Wacław Berent
Tytuł orygin. Vie de Michelange
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
ŚMIERĆ.
....Et l’osteria
È morte.[1]

Śmierć tak upragniona, a tak zwlekająca, —

ku nędznym śmierć leniwo krocząca,[2]

— nadeszła.
Mimo krzepkiej budowy, podtrzymywanej mniszym trybem życia, nie oszczędzały go choroby. Nigdy nie powrócił już całkowicie do zdrowia po dwóch złośliwych atakach febry, w r. 1544 i 1546; kamienie w pęcherzu[3], podagra[4] i cierpienia wszelakie podkopały do reszty jego siły. W poemacie żałośnie rubasznym z ostatnich lat życia roztacza obraz wszystkich nędz swego ciała, trawionego dolegliwościami bez liku:

Jako rdzeń drzewa w korze swej zamknięty,
Żyję samotny tutai i ubogi,
Jak duch w naczyniu, czarami zaklęty.
............
Głos mój, jak szerszeń, w naczyniu uderza,
Kości i żyły mam w skórzanym worze.
............
Zęby w klawisze instrumentu mienię.
............
Musi oblicze me siać przerażenie.

W jednem mem uchu pająk sieć rozprzędza,
W drugiem mi śpiewa świerszcza nocna zwrotka;
Charczę z kataru, który sen odpędza.
............
Sztuka wielbiona, w której miałem tyle
Sławy, do tego przywiodła mnie przecie:
W obcej się służbie, starzec biedny, chylę.

Jestem zniszczony, gdy mnie śmierć nie zmiecie.[5]

„Drogi mój messer Giorgio, — pisał do Vasariego w czerwcu 1555 r., — poznacie po mem piśmie, że wybiła moja osiemdziesiąta czwarta godzina...“[6]. Vasari, który go odwiedził na wiosnę 1560 r., zastał go w wielkiem osłabieniu. Z trudem wychodził z domu, nie sypiał prawie wcale; wszystko wskazywało, że nie pożyje już długo. W miarę opadania z sił, stawał się coraz to łagodniejszy i łatwo wybuchał płaczem.
„Odwiedziłem mego wielkiego Michała Anioła, — pisze Vasari. — Nie oczekiwał mego przybycia i był niem tak bardzo wzruszony, jak ojciec, odzyskujący straconego syna. Objął mnie za szyję, całował tysiąckrotnie, płacząc z radości (lacrymando per dolcezza)[7].
Nie stracił przytem nic z jasności sądu i z energji. Podczas tychże odwiedzin, o których pisze Vasari, rozmawiał z nim długo o rozmaitych sprawach artystycznych, udzielał mu rad, dotyczących jego prac i towarzyszył mu konno do świętego Piotra[8].
W sierpniu 1561 r. miał atak. Rysował bez przerwy trzy godziny, bosonóż przytem, — gdy nagle schwyciły go bóle i padł na ziemię w drgawkach konwulsyjnych. Służący jego, Antonio, znalazł go bez przytomności. Cavalieri, Bandini i Calcagni przybiegli natychmiast. Michał Anioł przyszedł tymczasem do siebie. Po kilku dniach wyjeżdżał już konno i pracował nad rysunkami do Porta Pia[9].
Oporny starzec nie dopuszczał do tego, aby pod jakimkolwiek pozorem zajęto się jego osobą. Nieustanną męką dla jego przyjaciół było to poczucie, że muszą go pozostawiać w samotności, pod grozą nowego ataku, w otoczeniu służby niedbałej i niesumiennej.
Spadkobierca jego, Lionardo, otrzymawszy niegdyś tak szorstką odprawę, gdy zaniepokojony o zdrowie stryja chciał zjechać do Rzymu, — nie odważał się przybyć ponownie. W lipcu 1563 r. pyta go za pośrednictwem Daniela da Volterra, czy nie radby go czasem zobaczyć; a uprzedzając podejrzenia o interesowność ze strony nieufnego do ostatka Michała Anioła, każe dodać, że interesy jego idą doskonale, że jest bogaty i niczego nie potrzebuje. Złośliwy starzec kazał mu odpowiedzieć, że cieszy go to niezmiernie; a skoro tak jest, więc to niewiele, co sam posiada, rozda ubogim.

Po miesiącu, Lionardo, niezbyt uszczęśliwiony taką odpowiedzią, ponawia swe kroki, wyrażając niepokój, jakim go przejmuje zdrowie Michała Anioła i otoczenie jego najbliższe. Tym razem Michał Anioł napisał do niego wściekły list, świadczący o zdumiewającej żywotności tego starca ośmdziesięcio-ośmioletniego, — na sześć miesięcy przed śmiercią:
„Wnioskuję z listu Twego, że dajesz wiarę pewnym zazdrosnym łotrom, którzy, nie mogąc mnie okradać i robić ze mną co im się podoba, przesyłają Ci zato w listach całą kupę kłamstw. To jest banda łajdaków; a Ty jesteś tak głupi, że dajesz wiarę temu, co Ci piszą o moich sprawach, jak gdybym ja był dzieckiem. Każ im się wynosić do licha: to są ludzie naprzykrzeni, pełni zawiści i wiodący życie żebraków. Piszesz mi, że cierpię jakoby z powodu złej obsługi; ja zaś odpowiadam Ci na to, że co się tyczy mej służby, nie mogę być obsłużony wierniej, obchodzą się też ze mną pod każdym względem jak najlepiej. Co zaś do obawy kradzieży, o czem napomykasz, muszę Ci odpowiedzieć, że moi domownicy są ludźmi tego rodzaju, iż mogę być pod tym względem całkowicie spokojny i mieć do nich zupełne zaufanie. Myśl więc raczej o sobie i nie wtrącaj się w moje sprawy, bo ja bronić się potrafię w potrzebie, a dzieckiem nie jestem. Bywaj zdrów“.[10]

Nie tylko Lionardo niepokoił się o spadek. Całe Włochy były spadkobiercą Michała Anioła, — zwłaszcza książę toskański i papież, którym zależało na tem, aby nie zginęły rysunki i plany, dotyczące budowy świętego Wawrzyńca i świętego Piotra. W czerwcu 1563, wskutek nalegań Vasariego, zlecił książę Cosimo posłowi swemu, Averardowi Sorristori’emu, aby drogą poufną wyjednał u papieża, wobec starczego osłabienia Michała Anioła, ścisły nadzór nad jego mieszkaniem oraz tymi wszystkimi, którzy bywają w jego domu. W razie śmierci nagłej miano natychmiast spisać inwentarz całego dobra: rysunków, kartonów, papierów, pieniędzy i baczyć, aby w pierwszym zamęcie nie wyniesiono z domu czegokolwiek. Rzecz oczywista, iż starano się usilnie, aby Michał Anioł niczego nie spostrzegł[11].
Ostrożności te nie były zbyteczne. Zbliżał się skon. Ostatni list Michała Anioła pochodzi z 28 grudnia 1563 r. Od roku nie pisywał sam prawie wcale; dyktował jedynie i podpisywał. Daniel da Volterra załatwiał jego korespondencję.
Pracował wciąż. 12 lutego 1564 r. spędził cały dzień na nogach przy swej Pietà[12], 14 lutego opadła go gorączka. Tiberio Calcagni, powiadomiony o tem, przybiegł natychmiast i nie zastał go w domu. Mimo deszczu Michał Anioł poszedł na przechadzkę po Campagnii. Gdy powrócił, Calcagni czynił mu wymówki, że postępuje nierozważnie, wychodząc na taką pogodę.
— Czegoż chcecie, — odparł. — Jestem chory i nie mogę sobie znaleźć miejsca.
Niepewność słowa, jego wejrzenie, cera twarzy, zaniepokoiły bardzo Calcagniego. „Koniec może nie nastąpić natychmiast, — pisze do Lionarda, — obawiam się jednak, iż jest niedaleki“[13].
Tegoż dnia prosił Michał Anioł Daniela da Volterra, aby go odwiedził i pozostał przy nim. Daniel posłał po lekarza, Fryderyka Donatiego; zaś 15 lutego na życzenie Michała Anioła napisał do Lionarda, iż może przyjechać i widzieć się z nim, „lecz, żeby miał się na ostrożności, bo drogi są obecnie nie dobre“[14].

„Opuściłem go, — dodaje Volterra od siebie, — nieco po ósmej wieczorem; był całkowicie przytomny i spokojny, lecz bardzo osłabiony nieustannem odrętwieniem członków. Dokuczało mu to tak bardzo, że między trzecią a czwartą postanowił wyjechać konno, jak to zwykł czynić codzień nad wieczorem. Chłód, osłabienie głowy i nóg uniemożliwiły mu tę przejażdżkę; powrócił tedy i zasiadł przy kominku w fotelu, na którym spoczywa o wiele chętniej, niźli w łóżku“.

Był przy nim wierny Cavalieri.
W przeddzień śmierci dopiero zdecydował się położyć do łóżka. Podyktował testament w pełnej przytomności ducha, otoczony przyjaciółmi, oraz służbą. Oddawał „duszę Bogu, a ciało ziemi“. Pragnął „powrócić bodaj martwym“ do ukochanej Florencji. — Poczem wstąpił

... po burzy
Straszliwej, w słodką przystań ukojenia[15].

Było to w piątek, 18 lutego, około piątej po południu[16]. Skłaniał się dzień... „skłonem dla ostatniego“, który był dlań „pierwszym w spoczynku ostoi“[17].
Spoczywał wreszcie. Osiągnął cel pragnień swoich: wstąpił duszą szczęsną...
... tam, gdzie czas nie bieży.[18]


Takiem było to życie boskiego cierpienia.

O, gdybym nim był! mając los za kata,
Oddałbym chętnie, — za srogość wygnania
I cnotę jego, — całe szczęście świata.[19]





Ukończywszy dzieje tego tragicznego żywota, odczuwam udrękę pewnego skropułu. Zapytuję siebie, czy pragnąc dać towarzyszy niedoli ku podtrzymaniu na duchu tych, którzy cierpią, nie sprawiłem jedynie tego, żem dorzucił ból jednych do boleści drugich. Czy nie należałoby mi raczej, wzorem tylu innych, przedstawić wyłącznie bohaterstwo bohaterów, rzucając zasłonę na otchłań ich smutku!
— A jednak, nie! Prawda przedewszystkiem! Nie obiecałem swym przyjaciołom szczęścia kosztem kłamstwa, szczęścia, mimo wszystko i za wszelką cenę. Obiecałem im prawdę, chociażby za cenę szczęścia, prawdę męską, która rzeźbi dusze wieczne. Jej tchnienie jest surowe, lecz czyste: obmyjmyż w niej nasze serca małokrwiste.
Wielkie dusze są, jak wysokie szczyty. Wiatr je smaga, osłaniają chmury: oddycha się jednak na tych wyżynach głębiej i mocniej, niźli gdziekolwiek. Powietrze ma na nich tę czystość, która omywa serce z jego zmaz; a gdy się chmury rozstąpią, jest się wówczas wzniesionym ponad rodzaj ludzki.
Taką była ta góra olbrzymia, która wznosiła się we Włoszech renesansowych, a której zarys, profilem człowieczej męki, gubi się w oddali nieba.
Nie utrzymuję bynajmniej, aby ludzie przeciętni zdołali żyć na tych szczytach. Lecz niechże raz do roku wstąpią na nie w pielgrzymce. Odnowią na nich tchnienie swych płuc i krew żył swoich. I poczują się na tej wyży bliżej Przedwiecznego. A gdy zejdą potem na niziny życia, będą mieli serce skrzepione ku walkom dnia powszedniego.
ROMAIN ROLLAND.





  1. Poezje LXXXI. (Staff, 110).
  2. c’ a miseri la morte è pigra e tardi...
    Poezje (LXXIII30; Staff, str. 192).
  3. W marcu 1549 poradzono mu wodę z Viterbo, po której czuł się lepiej (List do Lionarda). — Cierpiał na kamienie jeszcze w r. 1559.
  4. W lipcu 1555.
  5. Poezje (LXXXI. Staff, 110).
  6. List do Vasari’ego (22 czerwca 1555 r.): — „Nie tylko stary już jestem, — pisał do Varchi’ego, — lecz liczę się już nieomal między umarłych“. (Non solo son vecchio, ma quasi nel numero de’ morti).
  7. List Vasariego do księcia Cosimo de Medici.
  8. Miał wówczas ośmdziesiąt pięć lat.
  9. Wówczas to przypomniał sobie kontrakt zawarty przed 60-ciu laty ze spadkobiercami Piusa III na budowę ołtarza Piccolominich w Sienie, — i teraz chciał go wykonać.
  10. List do Lionarda (21 sierpnia 1363).
  11. Vasari.
  12. Jest to owa Pietà niewykończona z pałacu Rondaninich. (List Daniela da Volterra do Lionarda; 11 czerwca 1564 r.),
  13. List Tiberia Calcagni’ego do Lionarda (14 lutego 1564 r.).
  14. List Daniela da Volterra (17 marca 1564 r.).
  15. Da l’orribil procella in dolce calma.
    Poezje CLII. (Staff, 285).
  16. W piątek, 18 lutego 1564 r. — Przy śmierci byli obecni: Tomasso dei Cavalieri, Daniel da Volterra, Diomede Leoni, dwaj lekarze: Federigo Donati i Gherardo Fidelissimi oraz służący Antonio del Franzese. — Lionardo przybył do Rzymu na trzeci dzień dopiero.
  17. De giorni mie’, ............
    L’ultimo primo in piu tranquilla corte.

    Poezje (CIX41; Staff 179).

  18. Beata l’alma, ove non corre tempo!

    Poezje LIX, Staff, 68.

  19. Fuss' io pur lui! c'a tal fortuna nato,
    Par l'aspro esilio suo con la virtute
    Dare' del mondo il piu felice stato!

    Poezje CIX37; Staff 176.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Romain Rolland i tłumacza: Wacław Berent.