Biblia Wujka (1923)/Pierwsza Księga Samuela 14


Poniżej znajduje się Pierwsza Księga Samuela podzielona na rozdziały. Jeżeli chcesz skorzystać z całego tekstu zamieszczonego na jednej stronie, przejdź tutaj.

Biblia Wujka
Stary Testament - Pierwsza Księga Samuela

1 - 2 - 3 - 4 - 5 - 6 - 7 - 8 - 9 - 10 - 11 - 12 - 13 - 14 - 15 - 16 - 17 - 18 - 19 - 20 - 21 - 22 - 23 - 24 - 25 - 26 - 27 - 28 - 29 - 30 - 31


ROZDZIAŁ XIV.
Jonathas, syn Saulów, z swym kopiennikiem poraził wojsko Philiatyńskie, ale po zwycięstwie, że przeciw przysiędze ojcowskiéj miodu skosztował, zaledwie za przyczyną ludu śmierci uszedł.

I przydało się dnia jednego, że Jonathas, syn Saulów, rzekł do pachołka, giermka swego: Pójdź, a przejdźmy do straży Philistyńskiéj, która jest za onem miejscem. A ojcu swemu tego nie powiedział.

Lecz Saul mieszkał na końcu Gabaa pod malogranatem, który był w Magron: a było z nim ludu około sześci set mężów.

A Achias, syn Achitoba, brata Ichaboda, syna Phineesa, który poszedł był z Heli, kapłana Pańskiego w Sylo, nosił Ephod. Ale i lud nie wiedział, gdzie był poszedł Jonathas.

A były między górami, przez które usiłował Jonathas przebyć do strażéj Philistyńskiéj, wysokie skały z obu stron, a na sposób zębów skały, ztąd i zowąd zawiesiste, imię jednéj Boses, a drugiéj imię Sene.

Skała jedna wyniosła się ku północy przeciw Machmas, a druga ku południu przeciw Gabaa.

I rzekł Jonathas do młodzieńca, giermka swego: Pójdź, przejdźma do strażéj tych nieobrzezańców, jeźli snadź Pan będzie czynił za nami; boć nie trudno Panu wybawić albo w wielu albo w trosze.

I rzekł mu giermek jego: Czyń wszystko, co się podoba sercu twemu, idź, kędy chcesz, a z tobą będę, gdziekolwiek zechcesz.

I rzekł Jonathas: Oto my idziemy do tych mężów. A gdy się im ukażemy,

Jeźli tak rzeką do nas: Poczekajcie, aż przyjdziem do was: stójmy na swem miejscu, a nie chodźmy do nich.

10 A jeźli rzeką: Wstąpcie do nas, wstąpmy; bo je Pan dał w ręce nasze. To nam będzie za znak.

11 I ukazali się obaj strażéj Philistyńskiéj: i rzekli Philistynowie: Ono Hebreowie wychodzą z jaskiń, w których się byli pokryli.

12 I mówili mężowie z onéj straży do Jonathy i do giermka jego i rzekli: Wstąpcie do nas, a ukażemy wam coś. I rzekł Jonathas do giermka swego: Wstąpmy, pójdź za mną; bo je Pan dał w ręce Izraelowi.

13 A tak wstępował Jonathas pnąc się na rękach i na nogach, i giermek jego za nim: tedy jedni padali przed Jonathą, a drugich giermek jego zabijał idąc za nim.

14 A była pierwsza porażka, którą poraził Jonathas i giermek jego, około dwudziestu mężów na połowicy staja, które zwykło para wołów na dzień zorać.

15 I stał się dziw w obozie po polach: ale i wszystek lud strażéj ich, którzy byli wyjechali dla łupu, zdumiał się: i strwożyła się ziemia, i stał się jako dziw od Boga.

16 I wyjrzeli stróżowie Saulowi, którzy byli w Gabaa Benjamin, a ono moc porażonych, i tam i sam uciekających.

17 I rzekł Saul do ludu, który był z nim: Poszukajcie a obaczcie, ktoli z nas odszedł. A gdy się dowiadowali, naleziono, że niemasz Jonathy i giermka jego.

18 I rzekł Saul do Achias: Przystaw skrzynię Bożą; (bo tam była skrzynia Boża w on dzień z synmi Izraelowymi.)

19 A gdy Saul mówił do kapłana, trwoga wielka wszczęła się w obozie Philistyńskim, i pomału się wzmagała, i głośniéj sie rozlegała. I rzekł Saul do kapłana: Wściągnij ręki twojéj.

20 Zawołał tedy Saul i wszystek lud, który był z nim, i przyszli aż na miejsce bitwy, ano każdego miecz był obrócon na towarzysza jego, a porażka bardzo wielka.

21 Lecz i Hebreowie, którzy z Philistynami byli wczora, i dziś trzeci dzień, i przyjechali byli z nimi w obozie, wrócili się, aby byli z Izraelem, którzy byli z Saulem i z Jonathą.

22 Wszyscy téż Izraelczycy, którzy się byli pokryli na górze Ephraim, usłyszawszy, że uciekali Philistynowie, złączyli się z swymi w bitwie. I było z Saulem około dziesiąci tysięcy mężów.

23 I wybawił Pan dnia onego Izraela, a bitwa ona zaszła aż do Bethawen.

24 A mężowie Izraelscy złączyli się z sobą dnia onego: a Saul poprzysiągł lud, mówiąc: Przeklęty mąż, któryby jadł chleb aż do wieczora, aż się pomszczę nad nieprzyjacioły mymi. I nie jadł wszystek lud chleba.

25 I wszystko pospólstwo ziemie przyszło do lasu, w którym był miód na polu.

26 I wszedł lud do lasu i ujrzał miód płynący, ale żaden nie przytknął ręki do ust swoich; bo się bał lud przysięgi.

27 Ale Jonathas nie słyszał, gdy ojciec jego lud poprzysięgał: i ściągnął koniec laski, którą miał w ręce, i omoczył go w plastrze miodu, i obrócił ręką swą do ust swoich, i oświeciły się oczy jego.

28 I odpowiadając jeden z ludu, rzekł: Przysięgą zawiązał lud ojciec twój, mówiąc: Przeklęty mąż, któryby jadł chleb dzisiaj, (a lud był ustał.)

29 I rzekł Jonathas: Strwożył ojciec mój ziemię: widzieliście sami, że się oświeciły oczy moje dlatego, żem ukąsił trochę miodu tego.

30 Jako daleko więcéj, gdyby się lud był najadł korzyści nieprzyjaciół swych, którą nalazł? azaby nie większa była porażka w Philistynach?

31 Bili tedy dnia onego Philistyny od Machmas aż do Ajalon, i spracował się lud bardzo.

32 A obróciwszy się do łupów, pobrał owce i woły i cielce, i rzezali na ziemi, i jadł lud ze krwią.

33 I powiedzieli Saulowi, mówiąc: Że lud zgrzeszył Panu, jedząc ze krwią. Który rzekł: Zgrzeszyliście: przytoczcie do mnie już teraz kamień wielki.

34 I rzekł Saul: Rozbieżcie się między lud, a rzeczcie im, aby przywiódł do mnie każdy wołu swego i barana: zabijcie na nim, a jedzcie, a nie zgrzeszycie Panu, jedząc ze krwią. A tak przywiódł wszystek lud każdy wołu w ręce swojéj aż do nocy, i zabijali tam.

35 I zbudował Saul ołtarz Panu: a tedy najprzód począł budować ołtarz Panu.

36 I rzekł Saul: Przypadnijmy na Philistyny w nocy, a burzmy je, aż objaśnieje zaranek, i niezostawmy z nich męża. A lud odpowiedział: Czyń wszystko, co się zda być dobrze w oczach twoich. I rzekł kapłan: Przystąpmy sam do Boga.

37 I radził się Saul Pana: Mamli gonić Philistyny? Daszli je w ręce Izraelowi? I nie odpowiedział mu dnia onego.

38 I rzekł Saul: Przywiedźcie tu wszystkie węgły ludu, a dowiadujcie się i patrzcie, przez kogo stał się grzech ten dziś.

39 Żywie Pan, Zbawiciel Izraelski, iż jeźli przez Jonathę, syna mego, się stał, bez żadnego odmienienia umrze. Na co mu się żaden ze wszystkiego ludu nie sprzeciwił.

40 I rzekł do wszego Izraela: Odstąpcie wy na jednę stronę, a ja z Jonathą, synem moim, będę na drugiéj stronie. I odpowiedział lud Saulowi: Co jest dobrego w oczach twoich, uczyń.

41 I rzekł Saul do Pana, Boga Izraelowego: Panie, Boże Izraelów, daj znak: Co jest, żeś nie odpowiedział słudze twemu dzisia? Jeźli na mnie albo na Jonacie, synu moim, jest ta nieprawość, daj pokazanie: albo jeźli ta nieprawość jest na ludu twoim, daj poświęcenie. I nalezion jest Jonathas i Saul, a lud wyszedł.

42 I rzekł Saul: Rzućcie los między mną a między Jonathą, synem moim. I padł los na Jonathę.

43 I rzekł Saul do Jonathy: Powiedz mi, coś uczynił. I powiedział mu Jonathas i rzekł: Kosztując skosztowałem końcem laski, która była w ręce mojéj, trochę miodu, a oto ja umieram.

44 I rzekł Saul: To mi niech uczyni Bóg, i to niech przyczyni, że śmiercią umrzesz, Jonatha.

45 I rzekł lud do Saula: A więc Jonathas umrze, który uczynił zbawienie to wielkie w Izraelu? To niesłuszna: żywie Pan, jeźli spadnie włos z głowy jego na ziemię; bo z Bogiem czynił dzisia. Wybawił tedy lud Jonathę, że nie umarł.

46 I odjechał Saul, a nie gonił Philistynów, a Philistynowie téż poszli na miejsca swoje.

47 A Saul potwierdziwszy królestwo nad Izraelem, walczył wokoło przeciw wszystkim nieprzyjaciołom jego: przeciw Moab i synom Ammon i Edom i królom Soba i Philistynom, a gdzie się kolwiek obrócił, wygrawał.

48 I zebrawszy wojsko, poraził Amaleka, i wyrwał Izraela z ręki pustoszących go.

49 A synowie Saulowi byli Jonathas i Jessui i Melchisua: a imiona dwu córek jego: imię pierworodnéj Merob, a imię młodszéj Michol.

50 A imię żony Saulowéj Achinoam, córka Achimaas: a imię hetmana wojska jego Abner, syn Ner, brat stryjeczny Saulów.

51 A Cys był ojciec Saulów, a Ner ojciec Abnerów, syn Abielów.

52 A walka przeciw Philistynom była tęga po wszystkie dni Saulowe; bo, kogokolwiek ujrzał Saul męża silnego i sposobnego na wojnę, przyjmował go do siebie.