Boska komedja (Dante, 1909)/Czyściec/Pieśń XVII
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Boska komedja II. Czyściec |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1909 |
Druk | W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Edward Porębowicz |
Tytuł orygin. | Divina Commedia |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
PIEŚŃ XVII.[1]
1 Jeśliś był w górach od mgieł pochwycony,Przez które tyle dopatrzy spowita 4 Przypomnij, gdy ćma wilgotna i zbitaZaczyna rzednąć, jak słabem i bladem 7 A pojmiesz, idąc wyobraźni ślademI tak ci słońce właśnie widne będzie 10 Więc stopy moje w jednym stawiąc rzędzieZ Mistrza stopami, wystąpiłem z chmury 13 O wyobraźni, w takie nas wichuryZdolna porywać, że rogów tysiące[3] 16 Kto tobą rządzi, kiedy zmysły śpiące?Snać rządzi światło o niebiańskiej treści[4], 19 Bezbożność dziewki, co swój kształt niewieściZmieniła w ptaka, pieśni miłośnika, 22 A tutaj duch mój tak szczelnie przymykaSwe wrota i tak sam się w sobie zwinie, 25 Potem mi w szczytną wyobraźnię spłynieKrzyżowanego okrutnika zjawa 28 Tuż wielkie widmo Ahaswera stawaI przy Esterze Mardoch sprawiedliwy, 31 A skoro prysnął owy obraz żywy,Jak bańka w świateł barwistych ozdobie, 34 Ujrzałem widmo dzieweczki w żałobie[6],Która mówiła: »Z jakiej-że przyczyny 37 Umarłaś, aby nie tracić Lawiny,Przecie daremnie; otom rozżalona, 40 Jak się sen łamie, gdy powiek osłonaPrzepuści nagle jasne zorze brzasku 43 Tak znikło widmo owego obrazku,Skoro strzeliła jasność[7] w oczy moje 46 Obróciłem cię, by poznać, gdzie stoję.Gdy głos mówiący: »Wstępujcie na stopnie« 49 Pragnieniem dusznem biegłem tak pochopnieWypatrzeć mówcę, iż mi się wydało, 52 A jak się kryje słońca świetlne ciałoNadmiarem blasków, co nas w oczy rażą, 55 »Duch to jest boży, co nas pod swą strażąNie oczekując prośby, wyprowadzi; 58 Rad nam, jak inni samym sobie radzi[8]:Kto widząc obcy mus, czeka wezwania, 61 Niech zaproszenie doda ci wytrwania;Przed zejściem nocy trzeba kończyć drogę, 64 Tak mówił Wódz mój, zaczem siły wzmogęI zwracam kroki na wyniosłe schody. 67 Uczułem z blizka jakby wiatru chłodyOd skrzydeł i głos ten: Błogosławieni 70 W górze już gasnął ostatek promieni,Po których zaraz idzie noc na świecie 73 »O siły moje, dlaczego mdlejecie?«Mówiłem, czując mocy niedostatek 76 Jużeśmy stali, gdzie schodów ostatekDochodzi ściany i o tę granicę[10] 79 Nadstawiam ucha, czy skąd nie pochwycęWieści, przez nowe te biegnącej kraje, 82 »Drogi mój ojcze, jaki to się kajeGrzech w okoleniu, gdzie nas stopa wniosła? 85 A on: »Tu miłość cnoty, niedorosłaDo obowiązku, prości się i czyści; 88 Posłuchaj pilnie, by ci oczywiściejTa rzecz przezemnie była ukazana; 91 Czy w Stwórcy, czyli w stworzeniu z rąk PanaWyszłem, jak to wiesz, miłość tkwi niezbędna, 94 Miłość wrodzona zawsze jest bezbłędna,Lecz druga czasem pochybi w wyborze, 97 Tam, — póki stawia za cel dobro boże,Tu, — póki sama swe miarkuje chuci, 100 Lecz skoro ku złym myślom się obróci,Lub z niepomierną troską w dobro godzi, 103 Z tego, jak widzisz, jasno się wywodzi,Że miłość równie cnotę sobą iści, 106 Że zaś jest miłość swej własnej korzyściSamolubnemu stworzeniu konieczna, 109 A iżby była rzecz w zasadzie sprzeczna:Twór niezwrócony ku pierwszej przyczynie, 112 Ze złych miłości znamy więc jedynieZłą ku bliźniemu miłość; otóż ona 115 Ten czeka, rychło czyjś kres się dokona,Na nędzy bliźnich buduje rachuby, 118 Ów stracić nierad władzy, cześci, chlubyPrzez to, że nadeń wzrośnie wielkość cudza 121 Tam krzywda w człeku taką wściekłość wzbudza,Iż jego serce mściwością zażega 124 Te trzy miłości niżej tego brzegaKają się; teraz ową ci zwiastuję, 127 Każdy bezwiednie i niejasno czuje,Że jest gdzieś dobro, co duszę pokoi, 130 Chęć, co leniwo ku nieba ostoiDąży, w tym kresie czyścowych umorzeń 133 Jest inne dobro, co nie zbawi stworzeń,Bo nie jest szczęściem, ni jest w niem zasada 136 Miłość takiemu dobru zbytnio radaW trzech wyższych kołach łzami się opłócze: 139 Pragnę byś doszedł sam, więc nie pouczę[12].
|
- ↑ Taras III. Gniew.
- ↑ blask, co już dolin porzucił krawędzie. Słońce tak się zniżyło, że oświecało już tylko wierzchołek góry.
- ↑ rogów tysiące. Jedna z anekdot o Dantem opowiada, że bawiąc w Sienie, zadumany nad książką nie widział turnieju, który odbywał się na placu. Może też anekdota została dorobiona do tego ustępu B. K.
- ↑ światło o niebiańskiej treści. W czasie snu wyobraźnia jest rzekomo poddana wpływowi gwiazd, stąd jej moc prorocza.
- ↑ W. 19—30. Przykłady gniewu ukaranego. Pierwszym jest wizja Filomeli (o której wyżej, p. IX, w. 14), drugim wizja Hammana ministra króla Persów Ahaswera. Hamman, kiedy wykrył się jego spisek przeciw Mardocheuszowi i Żydom, został ukrzyżowany na krzyżu, który był sam przygotował. (Patrz ks. Esther, III—VII). Jak Farinacie w Piekle Dante nie odmawia mu szacunku.
- ↑ widmo dzieweczki w żałobie. Jest nią Lawinia, córka króla Latyna i Amaty, która odebrała sobie życie z rozpacznego gniewu, sądząc, że Eneasz zabił w pojedynku Turnusa i że Lawinia musi zostać jego żoną.
- ↑ strzeliła jasność, nb. bijąca z Anioła pokoju stojącego na przejściu z trzeciego do czwartego tarasu.
- ↑ Rad nam, jak inni samym sobie radzi. Człowiek nie czeka prośby, ażeby uczynić rzecz miłą sobie; miłość Anioła do ludzi jest tak wielka, jak ich miłość siebie samych, zatem pierwszy i nieproszony wzywa ich do wstępowania.
- ↑ Błogosławieni — Pokój czyniący, słowa Anioła pokoju, siódme błogosławieństwo ewangeliczne.
- ↑ Granica trzeciego tarasu. Zapada noc, poeci zatem wedle praw panujących w Czyścu nie mogą postępować dalej.
- ↑ W. 79—111. Teorja miłości według św. Tomasza z Akwinu. Są dwa rodzaje miłości: 1) miłość wrodzona, naturalna, wspólna wszystkim stworzeniom. Taka jest np. miłość siebie samego, czyli instynkt samozachowawczy; 2) miłość moralna, rozumna, właściwa istotom obdarzonym wolną wolą. Jedynie ta druga może być źródłem zarówno cnoty jak grzechu.
Miłość cnoty nie dorosła — Do obowiązku. tj. opieszałość w spełnianiu czynów cnotliwych. - ↑ W. 112—139. Porządek moralny podziału Czyśca. »Zła miłość« jest źródłem wszystkich grzechów; według jej rozlicznych odmian układa się skala kar czyścowych. Zła miłość występująca w postaci pychy, zazdrości i gniewu, jako cięższa oczyszcza się na niższych tarasach; miłość nieustatkowana w formie opieszałości, popędliwości, skąpstwa, obżarstwa, zmysłowości pokutuje w regionach wyższych.