Boska komedja (Dante, 1909)/Piekło/Pieśń XXV
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Boska komedja I. Piekło |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1909 |
Druk | W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Edward Porębowicz |
Tytuł orygin. | Divina Commedia |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
PIEŚŃ XXV.[1]
1 Tak powiedziawszy, rabuś pięści obieW dwie figi złożył[2] i w butnej zajusze 4 Odtąd być wężom przyjacielem muszę:Jeden nań wpełznął, krtani sięgał pyskiem, 7 Drugi ramiona ciałem oplótł ślizkiemA łeb z ogonem w kluczkę wiążąc z przodu 10 Ej-że Pistoja! czemu twego groduNie przeklniesz w popiół rozpaść się na szczęty, 13 Równie bezbożnej między piekieł skrętyNie naszłem pychy, bo nawet u ducha, 16 Zbluźnił i umknął z wężem miast łańcucha;Wtem przypadł Centaur, z wściekłości się pieni 19 W Maremmie[5] tyle gadów się nie pleni,Ile ich lazło po grzbiecie poczwary 22 Pod potylicą, wczepiwszy się w barySiedział smok; skrzydeł nastroszył się błoną, 25 Mistrz rzekł: »To Kakus[6], co granitów łonoPod Apeninów drążone posadą 28 Nie chadza razem z Centaurów gromadą;On to podstępem Herkulesa pożył[7], 31 Ale się dowcip jego wnet ułożyłOd strasznych razów maczugi olbrzyma: 34 Wtem Centaur przebiegł i znikł przed oczyma[8].A trójca duchów szła dołem[9]. W rozmowy 37 I patrząc na nas zawoła: »A kto wy?«...Więc tu się nasza gawęda urywa, 40 Jam ich nie poznał, ale jak to bywa,I jak się właśnie zdarzyło w tej porze, 43 Wołając: »Cianfo! Gdzieżeś to nieboże?«...[10]Ja żeby ostrzec, że tu coś się święci, 46 Gdybyś słuchaczu wierzyć nie miał chęci,Wcale-bym tobie nie dziwił się, skoro 49 Poglądam po nich, gdy za jedną zmorąWąż sześcionożny bieży; raptem skoczył 52 Dwiema średniemi tułów mu otoczył,Ramiona ujął w przednie nogi obie, 55 Tylne po udach ściągnął i w tej dobieChwost między nogi opuściwszy dołem 58 Nigdy tak powój nie okrąża kołemPnia, jak ci obaj ciałmi się zczepili, 61 Potem się jako ciepły wosk stopili,Zmieszali barwy i jestestw znamiona, 64 Jako więc w ogniu karta przypalona,Na której barwy tracą czystość swoję: 67 Więc duchy patrząc na dziwne przestroje:»Agnelu, co za kształt przybierasz nowy, 70 W tej chwili obie stopiły się głowyI dwa ujrzałem lica w jedno zlane, 73 Dwie pary ramion na jedno zebrane,Nogi i uda, tułowy i brzuchy 76 Pierwotną postać pokruszyły duchy:Stwora się zdała ni to czem, a niczem 79 Jako jaszczurka pod słonecznym biczemZ krzaku do krzaka w dzień kanikularny 82 Tak do dwu drugich potępieńców marnejPostaci żmijka przypadła gniewliwa[11], 85 W miejsce skąd pierwszy pokarm nam przybywaSkoczył gad i kłem cios duchowi zadał, 88 Ranny stał prosto, patrzał, nic nie gadał,Tylko w przeciągłe zapadł poziewanie, 91 Żmija na niego, on poglądał na nię:Ona paszczęką, a on kurzył raną 94 Niech teraz Lukan zamilknie z odmianąSwego Nassyda, albo Sabellona[12], 97 Niech Aretuza i Kadmus Nazona[13],Ten zmienion w węża, a tamta w krynicę 100 Bo nigdy on tak dwu natur graniceNie zniósł, by z formą w dwoistej osobie 103 Oto w jakim się złożyli sposobie:Ogon się w dwoje rozczepił u gadu; 106 Łydki i uda ze ścisłego składuTak się spoiły i tak w siebie wsiękły, 109 W nogi się zmieniał gadu chwost rozpękły,Kształt nóg zaś ginął; skóry co je kryły, 112 Ramiona coraz w pachy zachodziły,A łapy węża ściągane ku dołu 115 Potem zaś tylne, związane pospołu,Stały się członkiem wstydliwym człowieka, 118 Gdy nową barwę na obu wypiekaDym, razem szerć im zmienia w tymże czasie: 121 Więc jeden padał, drugi wstawał zasię,Lecz wciąż wlepiali w siebie niecne oczy; 124 Ten co stał teraz, pysk we skronie wtłoczy,A zaś z nadmiaru materji wchłoniętej 127 Z reszty zaś paszczy na tył nieściągniętej,Jak twarzy ludzkiej wymaga budowa, 130 U leżącego wzdłużała się głowaZaczem w głąb czaszki uszy się wsuwały 133 Więc język mowny pękł na dwa kawały,A węża język rozczepiony, składem 136 Duch, co z człowieka stał się teraz gademSycząc umykał w głębokie parowy, 139 Wreszcie od niego grzbiet odwrócił nowyI mówił tamtym: »Niechże Bozo czyni 142 Te dziwy w siódmej widziałem pustyni:Jeśli chybiło nieco moje pióro 145 A choć mi oczy zachodziły chmurą,Choć się zmysł mieszał tą kształtów zatratą, 148 Nie zdradził mi się Puccio Sciancato.On jeden z trójcy widnej nam przez chwilę 151 Trzeci, to powód łez twoich, Gaville[14].
|
- ↑ Koło VIII, jar 6. Złoczyńcy (c. d).
- ↑ W. 1—2. rabuś pięści obie — W dwie figi złożył, giest i bluźnierstwo złoczyńcy-świętokradcy. Villani opowiada, że na zamku Pistojczyków nazwiskiem Carmignano sterczały z wieży dwa kamienne ramiona, pokazujące »figę« Florencji. W statutach miasta Prato znajdował się paragraf stanowiący, że kto pokaże »figę« wizerunkowi P. Jezusa lub Matce Boskiej, zapłaci 10 lirów kary.
- ↑ Gdyś gorsza niźli szczep twojego rodu. Założycielami Pistoi mieli być rozbici i rozprószeni stronnicy Katyliny.
- ↑ Co był z tebańskich murów gromem zdjęty. Kapaneo został z murów strącony gromem Jowisza w chwili, kiedy zbluźnił bogu (patrz p. XIV, w. 46 i nast.).
- ↑ Maremma, część nadmorska Toskany, bagnista i niezdrowa, dawniej podobno pełna wężów.
- ↑ Centaur Kakus, syn Wulkana, rabuś i okrutnik, który według podania miał swą jaskinię w górze awentyńskiej. Nie chadza z Centaurami na straży kręgu gwałtowników, gdyż oprócz okrucieństwa działał podstępem i zdradą.
- ↑ podstępem Herkulesa pożył. Kakus ukradł Herkulesowi z pastwisk na Awentynie stado złożone z czterech byków i czterech krów, a odebrane niegdyś królowi Hiszpanii Gerjonowi. Dla zmylenia śladów uprowadził je wlokąc tyłem. Herkules domyślił się podstępu, dopędził złoczyńcę i zabił uderzeniami maczugi.
- ↑ W. 34. i nast. Należy zauważyć nastrój tajemniczy wywołany ruchami niespokojnymi potępieńców tego jaru.
- ↑ A trójca duchów szła dołem. Są to: Agnolo Brunelleschi, Buoso degli Abati i Puccio Sciancato de’ Galigai, wysocy urzędnicy florenccy, którzy dopuszczali się przeniewierstw na szkodę publiczną.
- ↑ Cianfa z rodu de’ Donati lub też degli Abati.
- ↑ Żmijka gniewliwa. Jest nią przemieniony Fran. Guercio Cavalcanti, obywatel florencki.
- ↑ Niech teraz Lukan zamilknie z odmianą
Swego Nassyda, albo Sabellona.
Lukan w Farzalii p. IX opowiada, że Sabello żołnierz z armii Katona przebywającej puszczę libijską, ukąszony od węża rozpadł się i rozsypał w popiół. Nassydjusz, inny żołnierz ukąszony od żmiji miał wzdąć się tak, iż pękł wraz z pancerzem. Istotnie, niniejszy epizod »przemian« należy do największych arcydzieł sztuki epickiej. - ↑ Aretuza i Kadmus Nazona. Owidjusz w Metamorfozach, p. III, opowiada o przemianie Kadmusa, założyciela Teb, w węża; w p. V zaś o przemianie nimfy Aretuzy w źródło.
- ↑ powód łez twoich, Gaville. Jest nim Franciszek Guercio de’ Cavalcanti, którego mieszkańcy ziemi Gaville zabili za zdzierstwo i kradzieże. Krewni jego pomścili srodze tę śmierć na zabójcach.
Proces przemian przedstawiony z takim niezrównanym artyzmem odbył się jak następuje: Naprzód zjawili się poecie: Agnolo Brunelleschi, Buoso Donati i Puccio Sciancato; potem nadbiegł Cianfa w postaci sześcionożnego węża i z Brunelleschi’m zlał się w kształt jednego potworu. Następnie Guercio Cavalcante w postaci źmiji przemienił Donatiego w węża, sam zaś odzyskał postać ludzką; ludzkiego kształtu równie nie stracił Sciancato.