Jana Kochanowskiego Dzieła polskie (1919)/Tom II/Całość
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Jana Kochanowskiego Dzieła polskie |
Podtytuł | Tom II |
Pochodzenie | Jana Kochanowskiego Dzieła polskie |
Wydawca | Tow. Akc. S. Orgelbranda S-ów |
Data wyd. | [1919] |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI |
Indeks stron |
JANA KOCHANOWSKIEGO WARSZAWA
|
JANA Nikomu, albo raczej wszytkim swoje księgi
JANA KOCHANOWSKIEGO. Intactis opulentior. Byś wszytko złoto posiadł, które, powiadają, Lepszego rządu Getae[5] grubi używają, Po co statut i prawa chwalebne stawiamy, I przybywać[16] mu rzkomo, ale nie wiem czemu, Serce roście, patrząc na te czasy:
Dzbanie mój pisany,[26] Pijali przed tem i filozofowie, Złota to strzała i krom[27] wszego jadu była,
Kto ma swego chleba Król macedoński; lecz mu się tak zdało, Acz mię twa droga,[39] miła, barzo boli,
Trudna rada w tej mierze, przyjdzie się rozjechać, Zajźrzę wam, gęste lasy i wysokie skały, Gdzieśkolwiek jest, Bożeć pośli dobrą godzinę! Lecz jako na błędnem morzu, nie tam, gdzie chcemy, Chcemy sobie być radzi?
Kto mi dał skrzydła, kto mię odział pióry Kroka[61] patrz, jako, siedząc tak wysoko,
Stronisz przedemną, Neto nietykana, Muszę wyznać, bo się już niemasz na co chować:
O piękna nocy nad zwyczaj tych czasów,
Patrzaj, jako śnieg po górach się bieli, Na stół przynoszą wina, Nie za staranim, ani prze mą sprawę, W liczbę fortunnych i za tego miano, Królom moc na poddane i zwierzchność dana,
Słońce już padło, ciemna noc nadchodzi, Chronię się ludzi, sama nie wiem czemu, Czołem za cześć, łaskawy mój panie sąsiedzie, Wiem, żeby mię psi przed się twoi pilnowali, — A kto z nieżadnym[107] głosem przed pany zaśpiewaj: Żal mi cię, niebogo
Miło szaleć kiedy czas po temu,[114] Czas ucieka, a żaden nie zgadnie, Ty spisz, a ja sam[122] na dworze Gładkość wprawdzie sługi daje,
Rozumie mój, prózno się masz frasować,
Nieźle czasem zamilczeć, co człowieka boli, Zegar, słyszę, wybija, Dosyć na dniu ma statek, To drugi wnet rozciska, Użałuj się, kto dobry, a potłucz zawiasy Dobrze już nie szaleję ja, furta strapiona;
JANA KOCHANOWSKIEGO. Przeciwne chmury słońce nam zakryły,
Potem i zbytnie zawarły się zdroje, Każ ty nam zasieść przy ciepłym kominie, Nie dbam, aby zimne skały
Nie wierz fortunie, co siedzisz wysoko,
W twardej kamiennej wieży, i za troistemi Tyranny datkiem; datkom hetmani hołdują,
Wieczna sromota i nienagrodzona Zbójce (niestety) zbójce nas wojują,
Królewno lutnie złotej, i rymów pociesznych,[176] Niefortuna pokaże, tam więc człowiek czuje, Słońce pali, a ziemia idzie w popiół prawie,
Nie frasuj sobie, Mikołaju, głowy,
Nie porzucaj nadzieje, Nic wiecznego na świecie: Może kto ręką sławy dostać w boju, Na niej rząd wszytek; swego męża ona Stateczny umysł pamiętaj zachować,
Niemasz, i po drugi raz niemasz wątpliwości,
Panu dzięki oddawajmy, Któremu jako sam mniema,
Wy, którzy pospolitą rzeczą władacie,
Nie zawżdy Apollo strzela,
Nic po tych zbytnich[224] potrawach; nic po tem Nie godzien tego ten świat zawykłany, Ucieszna lutni, w której słodkie strony
Jest kto, coby wzgardziwszy te doczesne rzeczy, Jaką, rozumiesz, zazdrość zjednałeś sobie,
Srogie łańcuchy na swem sercu czuję, Proszę, jeśli się z tobą co śpiewało, Nie zawżdy piękna Zofija,
Niezwykłem, i nie leda piórem opatrzony Po palcach wszędy nowe piórka się puszczają, O SOBÓTCE. Gdy słońce Raka[258] zagrzewa,
Siostry, ogień napalono
To moja nawiętsza wada,
Bo w trosce człowiek zgrzybieje Za mną, za mną, piękne koło,
Komum ja kwiateczki rwała, Tobie, miły, nie inszemu,
Zwierzęć się, gromado moja,
Gorące dni nastawają,
Prózno cię patrzam w tym kole,
Pracowite woły moje, Ja płaczę, a żal zakryty[302] Krwią na rąbku[305] wypisała
Owa[314] u ciebie, mój miły,
Skrzypku, by w tej pięknej rocie[318] A kiedy cię pocałuję, Wsi spokojna, wsi wesoła, Krwią drudzy zysk oblewają,[327]
Czego chcesz od nas, Panie, za Twe hojne dary?
JANA TARNOWSKIEGO
Kamieńby był nie człowiek, ktoby w twej żałości
Harda myśl, niech jako chce z fortuną się zbraci,
I kamień[355] stał i koło,[356] stały rzeczne brody, Bo nakoniec i Państwa szerokie ustają,
PAMIĄTKA
Tobie niechaj ta karta będzie poświęcona, Pomnią tu pruskie pola,[368] pomni nieszczęśliwa Żeć się ten gość podobał z dalekiego kraju. Gdy przeważny[380] Tezeus, pragnąc ręki podnieść Ale iż pospolitej ustąpić potrzebie A za przyjaźnią wiatrów i dobrej pogody, Pożegnawszy, szedł morzem ku polskiej granicy, Pan twego przedsięwzięcia z łaską nie przyjmował, Nie słucha, ale w morskiem rozgniewaniu pływa Jeszcze mówił, a każdy już stał w swoim rzędzie Czemu mię przedtem raczej srogie nie pożarły Doniosą, gdzie żywego szczęście mieć nie chciało,
ALBO POZOSTAŁE PISMA.
|
JANA KOCHANOWSKIEGO.
Pewienem tego, a nic się nie mylę,
Nie ma świat nic trwałego, a to bardzo grzeczy: Oko śmiertelne Boga nie widziało, Kto władnie niebem? kto gwiazdami rządzi,
Kiedyby[437] kogo Bóg był swemi słowy
Panie, jako barzo błądzą, Świadczą gwiazdy niezliczone, Spałem jako zarzezany, Coby ty, urodziwa Hanno, na to dała, Oszukały się króla tessalskiego córy,[449]
Który jako ozdodę[461] i piękność szacuje,
DO ZALOTNEJ. Bodajci złe dni! — Nie chcesz mię miłować, Biadaż mnie na cię, to mi głowę psujesz, Kiedy się rane zapalają zorza, Jednęż mam wolność w swej ciężkiej niewoli, Jać albo zdrowia w tym frasunku zbędę, Kto mi wiary dać nie chce, daj ją oku swemu, Która gładkością wszytki pierwsze tak minęła[478], Juno, porzuć swój gniew długi, Prózna twa chłuba, nie kochaj się w sobie,
Pod Parnazem, gdzie strumień sławnej wody bieży, M. X. ARCYCISKUPA[486] GNIEŹNIEŃSKIEGO.[487] W jakiej tesknicy doma pozostały, Czekając twego Psałterza czas dawny, Tobie bądź chwała, Panie wszego świata, Krom dobrej sławy, która z cnoty roście, Nowotnym rymom, abych przodkom twoim Znać, że się człowiek nie na rozkosz rodzi, Niedługo, dziatki, tej gry waszej będzie, Czego za świeża skorupa nawrzała, Jakoby też rok bez wiosny mieć chcieli, Wszystko myśliwcy na tym biednym świecie: Aza nie lepiej sławy cnej poprawić, Prawa są równie jako pajęczyna: Gdy szczęście nie chce i rada pobłądzi, Nie — kto ma złoto, ma perły, ma szaty, Gdy będą Boga usta wyznawały, Biedna starości! wszyscy cię żądamy, Omylny świecie, jakoć się tu widzi, Lukrecyą mię zwano, w Rzymiem się rodziła, Ja to, Klelia, płynę przez Tybrową wodę, Nie tylkoś nauczonym sławna rymem swoim, Bógżeć zapłać, o królu, żeś ten most zbudował, Którego bohatera będzie wola twoja, Pański majestat widzieć, choć nie wojewodą, —[513] Jeśli ma być człowiekiem zwan bogobojniejszym, Tak nakarmił, że prosić musieli pokoju; PISARZA SENDOMIERSKIEGO. Kaspra Kochanowskiego tu schowano kości, Stara skarga a prózna, na śmierć się żałować, Synu mój, słusznie się zły człowiek śmierci boi,
Jaż to ciebie cieszyć mam, smętny Radziwile, Że w tej mierze już więcej przydać nic nie miały. Co raz Bóg przejźrzał,[529] to już być musi, Niewinna duszo, owaś ty już w niebie, Kto mię w mym ciężkim frasunku ratuje? Kto kiedy miał słuszniejszą przyczynę płakania?
Prózne nasze staranie Psalmy syłam, gdzie kogo nabożnego słyszę,
J. KOCHANOWSKIEMU.
Srogie się zewsząd zakurzyły dymy, Wiele Tatarzyn nam złego nabroił, Ledwie Lot uszedł ze dwiema córkami,
HELŻBIECIE PISARSKIEJ [541]. Helizabet Pisarska tu leży, kochanie Tegoż i po śmierci swej uprzejmie wam życzy,
|
JANA KOCHANOWSKIEGO.
Ewa, wszytkich rodzajów matka, słusznie w tych historyach pierwsze miejsce zastępuje.[542] A to nie tak prze dawność, abo uprzedzenie[543] wszytkich inszych ludzi, jako prze dziwny początek i niezwyczajne stworzenie swoje. Abowiem, czem się biała płeć przed męską chłubić może, nie jest tak jako Jadam z gliny ulepiona, ale, jako Mojżesz pisze, z kości szczerej i z boku wzięta. O którem pierwszych rodziców naszych stworzeniu kto chce więcej co wiedzieć, niż się z prostych słów Mojżeszowych podobno domyślić może, między inszemi niechaj czyta dyalog wtóry o miłości, nauczonego[544] Żyda Leona,[545] gdzie wywodzi, iż Plato swego Androgina z tego miejsca Mojżeszowego wyczerpnął; w czem jeśli mu wiara ma być dana, albo nie, sądzić o tem nie jest rzecz naszego przedsięwzięcia teraźniejszego.
Chiomara, żona niejakiego Ortiagonta, była natenczas pojmana, kiedy Rzymianie Galaty[547] w Azyej porazili. Ta, przy szacowaniu korzyści, dostała się jednemu rotmistrzowi, który z nią tak poczynał, jako mniemał, że mu wolno było. A iż się w nim pospołu było zeszło i niepowściągliwość i łakomstwo, będąc w tem od przyjaciół onej niewolnice przenajdowany,[548] pozwolił ją dać na okup.[549] Gdy tedy czas naznaczony przyszedł, powinowaci onej paniej, odłożywszy pieniądze, samę z rąk od niego wzięli. Rotmistrz, chcąc przedsię ludzkość niejaką po sobie pokazać, prowadził ją aż do rzeki, gdzie się wozić[550] miała. Ona nie tak dalece na teraźniejszą uczynność jego, jako barziej na pierwsze zelżenie swe pomniąc, słudze po cichu rozkazała, aby go zabił. Sługa, upatrzywszy czas, uczynił rozkazaniu paniej swej dosyć. A ona, uciąwszy trupowi głowę, zawinęła ją w szatę i tak w drogę z sobą niosła. Potem, przyszedłszy przed męża, rzuciła ją przed nogi jego. Mąż zlękł się naprzód, potem dorozumiawszy się, co było, spytał jej, mali za rzecz przystojną chować komu wiarę? I owszem, powiada, ale to przystojniejsza, aby z tych, którzy łoża mego są winni, tylko jeden żyw był.[551]
Teophanes niejaki miał dziewkę, imieniem Arystoklią. Tę dwa młodzieńcy miłowali: Strato i Kallistenes. Strato był bogatszy i barziej pannę miłował; Kallistenes zasię więtszą łaskę znał i pannie był niejako powinowaty. Ojciec, iż się barziej jednego obawiał, niż drugiego, myślił dołożyć się[553] wieszczków apollinowych, któregoby z nich miał sobie za syna wziąć? Ale Strato, mając od sług domowych tę sprawę, że nań panna łaskawsza, niźli na Kallistena, starał się o to uprzejmie, aby pannie wolno było sobie męża obrać. Potem, gdy Teophanes jawnie przy wszytkich dziewki pytał, a ona Kallistena obrała, znać było zarazem, że się tem Strato obraził. W kilka dni potem przyszedł w dom do Teophana, gdzie był i Kallistenes, i obiecał im to, że acz mu nieszczęście jakieś żony zajźrzało,[554] jednak jako począł, chciał z nimi w dobrej przyjaźni mieszkać. A oni zatem prosili go na wesele. On, obiecawszy, starał się, aby na ten dzień co nawięcej towarzystwa i sług sobie sposobił, które nieznacznie między ciżbą rozsadził i znaku pewnego czekać kazał. A gdy pannę do ślubu wiedziono, dawszy znak pomocnikom swym, rzucił się sam naprzód do niej. Kallistenes, obaczywszy, chciał mu ją gwałtem wydrzeć. Słudzy z obu stron panom swym pomagali; owa że w tym rozruchu pannę między sobą rozerwali tak, iż gardło dać musiała. Co bacząc, Kallistenes zniknął z oczu ludzkich tak, iż go potem nikt nie widział, ani o nim słyszał. A Strato, tuż przed wszytkimi stanąwszy nad panną, swą własną ręką się zabił.
W Galacie dwoje paniąt zacnych było: Sinatus i Sinoryx, którzy i zachowaniem i majętnością równi sobie byli, i sami między sobą dobrej przyjaźni używali. Z tych jeden Sinatus pojął żonę, imieniem Kammę, białągłowę, która natenczas i urodą i uczciwością przed inszemi przodek[556] miała. Tej rozmiłował się Sinoryx; a iż jej prośbami użyć nie mógł, o poniewoleniu też prózno miał myślić, pókiby był Sinatus żyw, radę niepobożną wziął przed się, że dał potajemnie Sinata zabić. Mało potem posły swe do Kammy posłał, żądając jej w małżeństwo. Ona wiedząc, kto przyczyną jej sieroctwa był, myśliła o tem, jakoby się niewinnej krwie męża swego pomścić mogła. A iż i Sinoryx miary w swej prośbie nie miał i przyjaciele ją do tego ustawicznie wiedli, aby przyjaźnią jego nie gardziła, dała się namówić i wskazała poń,[557] aby do niej do kościoła przyszedł a tam ślub z nią brał. Skoro przyszedł, przyjęła go wdzięcznie i wiodła przed ołtarz. Tam, wziąwszy w rękę czaszę złotą, czyniąc w rzeczy[558] ofiarę wedla zwyczaju pogańskiego Dyanie, napiła się sama naprzód a ostatek Sinoryxowi podała, a w czaszy była trucizna, którą gdy wypił, ona, klęknąwszy przed ołtarzem, te słowa głosem rzekła: Tobą świadczę, nazacniejsza bogini, żem tylko w nadzieję dzisiejszego dnia po mężu swym dotychmiast żywa została; abowiem, straciwszy niemal połowicę dusze swojej, co mi tak długi czas przynieść mógł, okrom nadzieje tej dzisiejszej pomsty, której żem się za pomocą twą doczekała, z radością i wesoło do męża idę. A tobie, zły człowiecze, miasto łożnice grób, a miasto wesela pogrzeb przyjaciele i krewni twoi sprawią. Co Sinoryx słysząc, i już niejako jad w sobie czując, zlęknąwszy się, wypadł z kościoła, a nie mogąc żadnej rady wypitej truciźnie naleść, mordowawszy się długo, tejże nocy umarł. A Kammę i w tem Bóg pocieszył, że nie pierwej umarła, aż o śmierci nieprzyjaciela swego usłyszała.
Kiedy Aleksander, król macedoński, wziął przez moc Tebas, żołnierze zarazem do łupu się rzucili, dom Timokliej, o której teraz rzecz, zastąpił[560] jeden z przedniejszych hetmanów aleksandrowych. Ten, poczynając sobie w domu, jako jego myśl niosła, i na samę Tymoklią baczenia nie miał. Nadto pilnie się wywiadował, jeśliby gdzie pieniędzy albo skarbów jakich nie zakopała, grożąc jej czasem, czasem też i łagodnemi słowy jej używając. Ona, jako była białagłowa rostropna, rada była tej drodze, którą mogła się nad nieprzyjacielem lekkości[561] swej pomścić — i powiedziała mu, że wszytki swoje skarby wrzuciła w jeden dół, który był w ogrodzie. Człowiek chciwy kazał się zarazem do ogroda prowadzić i dół sobie ukazać, a obaczywszy, że nieowszem trudne spuszczenie było, spuścił się weń. Timoklia rozumiejąc, kiedy już na dnie samem był, poczęła nań walić kamienie tak gęste, że stamtąd żadnym obyczajem wynić[562] mu nie dała, aż go prawie w ziemię wbiła. Co gdy się nazajutrz ogłosiło, pojmano Timoklią i wiedziono przed króla. Król, bacząc w niej tak z urody jako i z twarzy powagę jakąś, pytał jej, co by zacz była, — która mu w te słowa odpowiedziała: Jestem Timoklia, siostra Teagenowa, który, niedawno zwiodłszy bitwę z wami o wolność wszystkiej Grecyej, jest zabit, abyśmy my tego były uszły, co dziś cierpiemy. A iżem ja tę lekkość dziś popaść musiała,[563] która na mój ród nigdy nie przychodziła, śmierci namniej się nie zbraniam, bo wolę umrzeć, niźli takiej drugiej nocy czekać, jeślibyś ty tego zbronić nie chciał. Dziwował się król i sercu i baczeniu onej poważnej białejgłowy i kazał wywołać, aby od tego czasu żaden gwałt się nie dział uczciwym domom. A Timoklią wolno puścił i rozkazał, aby i ona sama i wszyscy krewni jej bez szkody wszelakiej byli.
Aristotimus, tyran elieński, w nadzieję[565] króla Antygona, surowo i niepobożnie z ludźmi swymi się obchodził. Między inszymi niesprawiedliwymi jego postępki znaczny i to jest, co nad Philodemem uczynił. Ten miał dziewkę, imieniem Mikkę, którą Lucius niejaki, dworzanin tyrannów,[566] rad widział. Posławszy tedy sługę swego ten to isti,[567] kazał jej do siebie przyść. Toż jej ojciec i matka, bojaźnią przyciśnieni, radzili; ale ona, klęknąwszy u nóg ojcowskich, prosiła i dla Boga, aby jej po hańbę i lekkość[568] chodzić nie dopuszczał, a raczej obrał widzieć ją umarłą, niżeli sromotnie żywą. Lucius, widząc, że się poseł nierychło wraca, będąc nieprawie trzeźwi, szedł sam w dom do Philodema. Tam, zastawszy pannę u nóg ojcowskich klęcząc,[569] rozkazał jej prawie z grozą, aby z nim szła; w czem iż go nieprawie posłuszna być chciała, podrapawszy na niej szaty, zbił ją okrutnie. Ojciec potem i matka, patrząc na tak żałosną rzecz a nie mogąc nic prośbą zyskać, z płaczem do Boga o pomstę wołali. A Lucius, będąc i winiem i gniewem zapalony, przed oczyma własnych rodziców onę niewinną dziewkę zabił. Nie ruszyła ta rzecz namniej Aristotima i owszem wiele ich, którzy o tę krzywdę mówili, dał stracić, drugie z miasta wygnał, których około czterech set do Etoliej wyjachało. Ci, wskazując[570] częstokroć do niego, aby żony i dzieci ich za nimi puścił, nie mogli tego u niego zyskać.
JANA KOCHANOWSKIEGO.
Co to jest, ks. plebanie, że tak bardzo źle tuszycie Rzeczypospolitej naszej?
Niejednociem ja sam taki, mój Panie, ale wszyscyć to ludzie tak mali jako i wielcy wobec mówią, żeśmy zginęli; a bych dobrze[572] żadnej przyczyny na to powiedzieć nie umiał, jeno że tak jest głos pospolity, tedy jednak i tej samej wróżki lekce nam pokładać[573] nie potrzeba. Abowiem od dawnych wieków już się temu ludzie przypatrzyli, i przysłuchali, że na cokolwiek jednostajnie[574] wszyscy się zezwalają, to trudno chybić ma, i stąd urosł on głos zawołany:[575] Vox populi, vox Dei. A nakoniec i filozofowie którzy nie lada na czem się wieszali, ale prawdy, tak jako kłębka po nici szukali, chcąc to rozumem wywieść, że Bóg jest, tem się naprzód zakładali,[576] że się na to wszytki a wszytki ziemskie narody zezwalają, a żaden tak gruby[577] nie jest, któryby Boga jakokolwiek nie wyznawał.
Prawdać jest, żeć ludziom jakoś serce upadło, co i mnie samego nieprawie[578] cieszy; ale odłożywszy te wróżki na stronę (jako je ty zowiesz) chciałbych od ciebie co gruntowniejszego słyszeć.
Mówić o przyszłych rzeczach, mój panie, to są wszytko wróżki, albowiem Bóg mocen wszystko jako chce obrócić; wszakże iż to jest na ten czas[579] wola twoja, powiem ja, co w tej mierze o rzeczypospolitej naszej rozumiem. Upadają rzeczypospolite, i jako każda rzecz wszelka, albo prze wnętrzną, albo prze zwierzchnią przyczynę. Zwierzchnia przyczyna jest gwałt, lub nieprzyjaciel postronny. Wnętrznych zda się być więcej, ale wszystkie niemal, jako strumienie do głównej rzeki, tak do niezgody się ciągną, za którą rzeczypospolite niszczeją. Bo w rosterku albo sama od swych sił rzeczpospolita upaść musi, co się rzymskiej dostało, albo w nieprzyjacielskie ręce przyjdzie, jako Grecya za niedawnych lat. Co się postronnych nieprzyjaciół tycze, nikt nie jest tak tępy, żeby nie baczył, między jakimi sąsiady siedzimy, i co za niebezpieczeństwo stąd nad nami wisi: bo i tym, którzy się nam jawnie nieprzyjacioły stawią (prawda się rzec musi) odeprzeć nie możemy, i tych, które sobie jakokolwiek za przyjacioły poczytamy, nieprawie szanujemy. A o niesfornych myślach naszych, niźli co pocznę mówić, słuchajmy pierwej, co o roztargnionem[580] państwie on najwyższy Prorok powiada: Omne, inquit, regnum in se divisum desolabitur[581] które słowa nie tak dalece prorockim duchem są powiedziane, jako względem własnych a nieodmiennych przyczyn zniszczenia wszelakiego państwa. Bo iż miasta i wszytki rzeczypospolite na zgodzie naprzód zasiadają[582] i potem rostą, tedy zasię niezgodą a rostyrkiem upadać muszą, bo contraria contrariis facillime dissolvuntur.[583]. To naprzód obaczywszy, przypatrzmyż się potem sami sobie, azaśmy już tego gruntu rzeczypospolitej naszej, to róznemi praw pospolitych wykłady, to wiarami rozlicznemi nie poruszyli? A co się praw tycze, nie jest rzeczą tajną, z jaką waśnią, z jakiemi swary i z jakiem nakoniec odpowiadaniem[584] tę Exekucyą[585] na nogi stawiacie; a z niej nie widzę, byście co inszego dotychmiast[586] z obudwu stron odnieśli, jeno niechuć[587] i waśni przeciw sobie. Z drugiej strony, żebychmy nie tylko w świeckich, ale i w dusznych rzeczach od siebie różni byli, roztargnęliśmy się na dziwne i rozmaite wiary, które roztargnienie jaką waśń między ludzi wnosi. Stąd rozumieć możem, iż wszytki wojny, którekolwiek jeszcze z przodku krześcijanie z pogany wiedli, zniskąd nie pochodziły, jeno z rózności wiary; ani one krześijańskie wojska, albo własniej[588] ćmy zebranych zakonników,[589] tak dalece o Jeruzalem, albo o Konstantinopole z Turki i z Saraceny się bili, jako o samego Chrystusa więcej, a o wiarę Jego. Tę przyrodzoną waśń, która z róznych wiar idzie, opuściwszy pogany, samiśmy na się za tem roztargnieniem obrócili; a nie tylko że Turków w Tracyej albo w Azji nie szukamy, ale sami z sobą (czego się Boże pożal!) krwawe bitwy zwodzim, a to wszystko prze różność wiary. Wielkie tedy przeklęctwo, iż czego więcej nie rzekę, zasłużył, który tak święty związek i to chwalebne zjednoczenie między ludźmi targa, a godzienby, aby wszystkie rzeczypospolite, którekolwiek całość i bezpieczeństwo swe miłują, tego prawa przeciwko niemu użyły, które na rozsiewcę rostyrku, i skaźcę rzeczypospolitej jest postanowione. Bo wiara i prawo (za łaską tych dzisiejszych nowych teologów) zda się, iż oboje ku jednemu kresu ciągną, to jest, ku utwierdzeniu i bezpieczeństwu rzeczypospolitych; a kto jedno z tych gwałci, ten jednako rzeczypospolitej szkodzi. A co mówię, iż tak wiara jako i prawo do jednego kresu ciągną, to jest, do utwierdzenia rzeczypospolitej, tedy to owemu nie jest nic przeciwno, co więc odemnie i od inszych w kościele słychasz, iż dla tego Pan Bóg jeszcze dawno przez proroki, i zaś potem przez Syna swego wolą swoję nam objawił, aby stąd był poznan i chwalon, bo ta chwała pańska to za sobą niesie, iż kiedy wszyscy jednostajnie Boga wyznawać i słuchać będziem, tedy nie tylko dusznego błogosławieństwa, wedle obietnic nam uczynionych, dostąpim, ale i rzeczpospolitą, co za zgodą idzie, mocną i obronną na tym świecie sobie i swym potomkom postanowiem. Ani się nam tak skąpie o nieprzebranej dobroci pańskiej i łasce przeciw[590] rodzajowi ludzkiemu rozumieć godzi, żeby, przepomniawszy dobra i pożytku naszego, samę tylko chwałę swą na myśli mieć miał: albo ubezpieczywszy nas o przyszłem wiecznem błogosławieństwie, żeby też o tym doczesnym naszym żywocie myślić nie miał — ale jako Pan dobrotliwy i rodzajowi ludzkiemu zawżdy przychylny, podał nam jedną drogę, której się trzymając, i na świecie w porządku i w bezpieczeństwie więtszem żyć, i po śmierci wiecznego żywota dostąpić możem. A ta ista[591] droga jest wiara nasza, a nauka Jego święta. I nie rzekł nic, jako ja rozumiem, wierze naszej przeciwnego u Cicerona Scipio, mieniąc to, iż Bóg nic milszego na świecie nie ma, jeno zbory porządnie postawione, a to są rzeczypospolite, bo iż on rodzaj ludzki miłował, podobieństwo, że i to, co napiękniejszego i co napożyteczniejszego ludzie między sobą mają, rad widzi. A nietylko rad widzi, ale jako baczny gość, od chudego[592] gospodarza w dom wezwany, dostatku swego część, tak wiele dla swej jako i gospodarskiej poczciwości[593] za sobą nieść każe; także i Bóg rozumiejąc, iż w tem porządnem zgromadzeniu, nietylko ludzkie bezpieczeństwo pewniejsze, ale i chwała jego gruntowniejsza być miała, przyłożył się i sam ku tej społeczności, a praw ludzkich i uchwalonych zwyczajów, objawieniem samego siebie, i nauką swą niebieską podparł i ratował. Abowiem jeszcze tej rzeczypospolitej ani gruntownej, ani porządnej zwać możem, gdzie bojąc się kaźni,[594] co prawo w sobie ma, ludzie swój urząd czynią, bo, by karania zniknąć[595] mogli, grzeszyliby; ale tam dopiero bezpieczeństwo jest i rząd dobry, gdzie ludzie nie dla bojaźni jakiej, ale z cnoty swej dobrze czynią, bo tacy, by dobrze[596] i kaźni ujść mogli, przedsię źle czynić nie będą, a to jest skutek wiary. Stąd się tedy znaczyć może, iż jeszcze więcej na wierze, niźli na prawach porządnej rzeczypospolitej należy,[597] bo prawa tylko na ciała ludzkie moc mają, które z przyrodzenia inszym panom, to jest, umysłom są podane.[598] Ale wiara myśli ludzkie sobie sposabia, zaczem to idzie, że i umysłem i ciałem ludzkiem zaraz władnie, czego prawa tak dalece nie mają, i to, co mają, bez wiary słabo dzierżą. Kto tedy wiarę zdawna od wszystkich przyjętą wzrusza, (iż się ku pierwszej powieści swej wrócę) fundamentów rzeczypospolitej wzrusza.[599] Co mu tem więcej za złe ma być poczytano, iż czego Bóg rzeczypospolitej ku jej naprawie użyczyć raczył, tego on swym niebacznym postępkiem ku jej skazie używa. Zdało mi się za rzecz potrzebną, mówiąc o niezgodzie naszej, na tem miejscu nieco się zabawić: a to dla tego, iż ludzie którym to należy, nie chcą rozumieć, z jakiem niebezpieczeństwem rzeczypospolitej ten spór o wiarę złączon jest; druga,[600] aby ci, którzy tego rozruchu są przyczyną, obaczyli, iż ten kres rozmnożenia chwały pańskiej, do którego się oni biorą, daleko mijają, abowiem wnoszą rosterk między ludzi, zaczem pewny upadek, jakom to z przodku okazał, idzie rzeczypospolitej — a straciwszy rzeczpospolitą, nie wiem, jaką oni chwałę pańską w swej głowie budują? — ja inszej nie widzę, jeno jaka dziś w Egipcie, w Azji, w Grecyej, jaka w tych wszystkich królestwach, które poganin krześcianom wydarł, a wyrzuciwszy z kościołów prawdziwą chwałę pań, ską[601], Mahometowi swemu je poświęcił.
Spytaćby ich, kogoby woleli, Mahometa, czy papieża?
Nic w tem nie wątpię, żeby się wiele takich nalazło, coby na Piłata wołali: dimitte nobis Barrabam.[602]. Ale czas nam podobno w rzecz wstąpić, a okazać to już do końca, czemu się ja o Rzeczpospolitą naszę lękam.
I owszem bo tego od ciebie czekam.
Nieprawie i to znak dobry, mój panie, na co się i Satyr[603] skarży, żeśmy starych a chwalebnych obyczajów odstąpili, a miasto tego jęliśmy się zbytków, rozpusty, wszeteczności, łakomstwa i temu równia.[604] O takiej odmianie słuchaj, co mądrzy ludzie rozumieją. Wychwalić się nie może Cicero na niektórem miejscu wiersza Enniuszowego, który tak się u niego czyta: Moribus antiquis stat res Romana virisque — to jest: obyczajmi starymi stoi rzeczpospolita rzymska i mężmi — który wiersz (mówi Cicero) i krótkością i prawdą zda się jakoby z oraculum był wyrzeczon, bo ani ludzie, gdzieby było tych obyczajów miasto nie miało, ani obyczaje, gdzieby byli tacy ludzie nie rządzili, nie mogliby byli albo założyć, albo tak długo trzymać tak wielkiej, tak świątobliwie, i tak szerokowładnej rzeczypospolitej. A przeto za pierwszych lat onych i zwyczaj ojczysty zacnych ludzi używał i stare obyczaje a dawny porządek zachowywali poważni ludzie. Ale nasz wiek wziąwszy rzeczpospolitą jako malowanie najpiękniejsze, jeno już prze starość nieco zeszłe, nietylko że go temi farbami, któremi było,[605] odnowić zaniedbał, ale i tego nie uczynił, aby był przynajmniej wizerunek jego a zwierzchnie linie zachował. Albowiem co dziś mamy z onych starych obyczajów, któremi ten[606] powiada, źe[607] rzecz rzymska stoi, które w takie zaniedbanie przyszły, że nie tylko ich nie używamy, ale ani o nich wiemy. A o ludziech co mam powiedzieć? obyczaje bowiem niedostatkiem ludzi zginęły, z którego upadku nie tylko że mamy liczbę dać, ale jako o głowę mamy się sprawować;[608] naszemi bowiem występy[609], nie nieszczęściem jakiem, rzeczpospolitą słowy tylko trzymamy, ale rzeczą już stracili. Tu słyszysz co ten mądry, a w rzeczypospolitej swej godny człowiek o tej skazie obyczajów trzyma, że ludzi występne a rozpustne, mężobójce prawie rzeczypospolitej zowie. A jeśli Enniusz prawdę powiadał, iż staremi obyczajmi rzymska rzecz stoi, nieomylił się i Cicero na tem, tusząc, że ten upadek starych obyczajów miał za sobą i rzeczpospolitą potargnąć: bo jeszcze za jego wieku za tem starych obyczajów wzgardzeniem przyszli w rostyrk Rzymianie, w którym jako wiele ludzi między sobą potracili, strach i słychać; nakoniec pod tyranna[610] wpadli, którego potem nigdy z siebie zrzucić nie mogli, aż ona tak wielka, i tak zacna rzeczpospolita ku temu końcowi przyszła, że jej cień nie został. Nie godzi się tedy nam tej rozpusty i tych dzisiejszych zbytków naszych lekce ważyć, a zwłaszcza, wiedząc jakich obyczajów to ludzie byli, którzy naprzód tę sławną rzeczpospolitą założyli i długo trzymali: bo regna iisdem artibus conservantur, quibus ab initio parantur.[611] Najduje się w rejestrach starych (iż na ten czas to samo przypomnię) wiele usłanie królewskiego łoża stało[612], wiele nasłanie[613] kaftana, wiele wino, kiedy król goście miał, bo to tam przydano, wierzę, aby się wiele nie zdało; co kiedy dziś czytamy, kto jest między nami, coby się temu nie śmiał? Tak skromnie naonczas królowie polscy żyli, żeby tych[614] czasów i podły[615] ziemianin wstydził się tak żyć. Cóż rozumiemy o pospolitym człowieku, kiedy tacy królowie byli? Znać, że naonczas nie w długich obiadach, ani w cudzoziemskiem piciu szczęścia albo mnimania[616] swego ludzie pokładali, ale rychlej w trzeźwości a w mierze, która ludziom rycerskim jest potrzebna. Iż tedy dawnych królów żywot, a przytem bez pochyby i poddanych mizerny się zda przeciw[617] naszym dzisiejszym pospolitym utratom, nie masz się czemu dziwować, bo oni tem jako skazą[618] rzeczypospolitej gardzili, na co my się dziś wysadzamy. Ale w czem też oni znaczni być chcieli, temby się nam z nimi na sztych puścić,[619] którym probierzem[620] ja natenczas być nie chcę. Chwalą wszytki historje Kuryusa rzymskiego, który siedząc przy ognisku a rzepę sobie piekąc, nie chiał[621] ani spojrzeć na one znamienite dary, którym[622] u niego Samnitowie pokój odkupić[623] chcieli. Tożci podobno i oni naszy cni królowie czynili, a bez pochyby i poddani: w piekarniach siadali, a przedsię nieprzyjaciołom swym srodzy byli. Ale niechając starych obyczajów, których już w Polszcze niemasz, wróćmy się do dzisiejszych, dla których i ja po Ciceronie ojczyźnie swojej źle tuszyć muszę. I zda mi się, źe[624] rzeczpospolita ma niejakie podobieństwo w tej mierze z ciałem człowieczemm abowiem co ludzie pospolicie mówią, iż każdy człowiek przed śmiercią się odmieni, to podobno stąd idzie, iż umysły ludzkie (jako medykowie powiadają) sequuntur temperaturam corporis[625], która póki w swej mierze trwa, a nie jest naruszona, póty i człowiek obyczajów zwykłych się trzyma. Ale skoro ono zjęcie[626] i spółek wilgotności[627] przyrodzonych, na których żywot zależy, imie się[628] dzielić i psować, tedy i obyczaje ludzkie muszą nieco się odmienić, bo jako się już rzekło, ciało a umysł mają z sobą porozumienie. Także równie i w rzeczypospolitej się dzieje, póki się ona swych praw, swych uchwał statecznie trzyma, póty ludzie urzędu swego i powinności przestrzegają; jak namniej rzeczpospolita osłabieje, a z miejsca swego postąpi, wnet i w obyczajach odmiana będzie: jeśli karności na występne niemasz, tam bez pochyby wszeteczność i swawola panować musi, jeśli urzędy i pierwsze miejsca za pieniądzmi idą, tam nie dziw, że ludzie są chciwi i łakomi; jeśli ćwiczenia żadnego ludzie młodzi nie mają, tam z próznowania zbytek i utraty rostą; jeśli zapłaty cnota nie ma, tam chuć ku służbie rzeczypospolitej zgasnąć musi; a nakoniec, iż wszytki jednem słowem zamknę, jeśli między dobrym a między złym braku[629] niemasz, tam daleko więcej złych niźli dobrych będzie, bo z przyrodzenia wszyscyśmy ku złości skłonni, jeśli nas co od niej nie pohamuje. A miałyby nas hamować prawa i ci, którzy są praw stróżmi; czego jeśli nie czynią, kiedy tedy być żabom na desce, aż bocian przyleci, jako Ezop baje. Acz tak baje, że co inszy filozofowie wiele około odmiany rzeczypospolitych pisali, to jednym przykładem i krótkiemi słowy zawiązał. Abowiem za niedbalstwem przełożonych roście contemptus legum,[630] a kto pod prawem żyć nie chce ten pod tyrannem musi, bo to już ostatni muńsztuk na swawolą. Inaczej nie wysiedziałby się[631] przed nią, jako i pierwej przed Giganty i Bóg w niebie. Złe tedy a swowolne obyczaje, jako się już nieraz rzekło, są przyczyną zginienia rzeczypospolitej. A złych obyczajów zasię przyczyna skażone nasze przyrodzenie naprzód, a potem Rzeczypospolitej niedbałość, to jest przełożonych, którzy ludzi swowolnych i występnych w czas nie hamują, albo i sami zły przykład z siebie dają, tak w nabywaniu łakomem majętności, jako i we wszelakim inszym sposobie żywota.
Ale cóż to Rzeczypospolitej szkodzić ma, żem ja albo łakomy, albo utratny? i owszem co się utrat tycze, mnie to barziej niż komu inszemu wadzi; a łakomy to podobno winien, żeby się rad dobrze miał.[632]
Kiedyby łakomy człowiek do tego tylko kresu się brał, aby się miał dobrze, mógłby się jakokolwiek cierpieć; ale iż chciwość nie jest nasycona i owszem im więcej ma, tem jeszcze więcej chce, przeto trudno się tem człowiek łakomy zdobić ma, że to czyni, aby się miał dobrze, bo już ten kres dawno minął[633]; ale jako jego chciwość nie ma ani końca, ani miary, tak i on ku dobremu mieniu nigdy nie przyjdzie; bo nie tego on chce, aby się miał dobrze, (co na używaniu rzeczy nabytych zależy) ale żeby miał co nawięcej, a tego nigdy i sam nie używał i drugiemu używać nie dał; i dla tegoż prawdziwy ono wierszyk jest: Avarus nisi cum moritur nihil recte facit — łakomy, powiada, chyba umierając dobrze czyni. A rzeczypospolitej tem łakomstwo wadzi, iż ona trwałą żadnym obyczajem być nie może, jeno gdzie cnoty, a przystojęństwa ludzie się dzierżą; co wszystko łakomstwo wywraca, bo niemasz tak sprosnej niecnoty, i tak szkaradnego uczynku, do któregoby chciwość a łakomstwo człowieka nie przywiodło; stąd fałsze, stąd trucizny, stąd mordy, stąd zdrady nad[634] pany własnymi i podawanie[635] zamków i miast w ręce nieprzyjacielskie. Filip król macedoński, kiedy mu o dziwnie twardym a niedobytym zamku powiadano, pytał, jeśliby tam osioł z skrzynią złota doleźć nie mógł, dając poznać, iż pieniędzmi wszystko zyskać może. A Jugurta będąc więźniem w Rzymie, ująwszy sobie pierwsze pany pieniędzmi, i przeprawiwszy sobie winę przez dary,[636] puszczon był wolno, a oglądając się na Rzym, te słowa często powtarzał: miasto przedajne i zginienia bliskie, jeśli kupca najdzie. Tymże duchem i on Pontius Samnis (którego Cicero wspomina), powiedział: Gdzieś[637] mię to była fortuna na te czasy zachowała, kiedy Rzymianie dary brać poczęli, nie dałbych im był dłużej panować. Mogę też tu i nowo zeszłą[638] panią naszę przypomnieć, którą chcąc hamować, aby była do Włoch nie jeździła, uczyniono było edykt, iż ktobykolwiek z nią był jechał, ten poczciwość[639], jeśli szlachcic, a jeśli chłop, tedy gardło miał stracić. Dobra to była rada, bo zatem nie miałby był pan nasz dzisiejszy takich trudności około Baru[640] własnej macierzyzny[641], ani około zebrania jej. Ale cóż potem? jeno przez jednę noc ten edykt trwał. Nazajutrz zasię wołano, iż nietylko wolno każdemu z królową jechać, ale jeszcze nadto król będzie utraty nagradzał tym, co z nią pojadą. Skądże tak prędka odmiana? abo którym tego fortelem doszło? Trudno to wiedzieć, bo się w nocy działo, a ci też już podobno pomarli, co o tem wiedzieli. Ale to jednak królowa przed swymi już będąc, w drodze w głos powiadała: Si voluissem, et filium mihi vendidissent[642]. Z tych tedy przykładów obaczyć możesz, w jakiem niebezpieczeństwie i ten pan i ta rzeczpospolita jest, gdzie ludzie na pieniądze chciwi, bo u takich ani żona, ani dzieci, ani ojczyzna i Bóg podobno nie jest tak miły, jako jest złoto. A utratni, by tacy wszytko[643] chcieli być, jakom o jednym słyszał, którego gdy pytano: co będziesz czynił, utraciwszy wszystko? — powiedział: będę grał na lutni i tem się pożywię — by, mówię, tacy wszytko byli, jeszczebych je jako tako cierpiał. Ale owo gorszy qui sua perdiderunt, cum deest, aliena sequuntur[644]; nie mogąli inaczej, więc rosterki sieją, rzeczpospolitą mieszają, żeby im się też w tem rozruchu co dostało, jako więc w ogień bywa, że nie wszyscy gaszą. Taki był Katylina w Rzymie, przewieczerzawszy wszystkę majętność swą, chciał się na rzeczpospolitą rzucić, a iż mu nie szły ciche praktyki, ujechał z Rzymu, zebrał wojsko z takichże jako i sam, nakoniec zwiódł bitwę, a jako Bóg chciał, przegrał, i sam na placu został, a około niego przedsię siła zacnych Rzymian tak z tej, jako i z owej strony legło. Nie tylko sobie tedy ludzie utratni szkodliwi, jakoś ty o nich powiadał, ale i rzeczypospolitej barzo wadzą, jako się z tego przykładu znaczy. Toż niebezpieczeństwo jest rzeczypospolitej od ludzi swowolnych i rozpustnych, bo oni, gardząc prawem, wzgardzają urząd i zwierzchność pańską, która jeśliby im kiedy groźna była, tych dróg będą chcieć szukać, mieszając i podburzając ludzi, jakoby wszytkiego zniknąć mogli; a gdzieby im to nie szło, tedy ojczyznę i pana zdradziwszy, do nieprzyjaciela zjadą, i wódzmi przeciw ojczyznie swej będą, jakich przykładów w historyach pełno. Do tegoż kresu i ambicya ludzi wiedzie, bo gdzie przewieść[645] swego praktykami nie mogą, tam się abo do gwałtu pospolicie uciekają, albo z postronnymi niejakie porozumienia i bunty miewają, co wszytko są ścieżki ku zgubie rzeczypospolitej. Mam za to[646], że już stąd rozumiesz, jako złe a rozpustne obyczaje rzeczypospolitej szkodzą.
Rozumiem dobrze, ale słucham dalej.
I toć nie mała, i mówionoć już o tem na kilku sejmiech; ale jako naszy umieją rzeczy podać, a potem z miejsca nikam.[647]
Na kogóż wotowali?
Każdy na swego.
Takżeć i naonczas będzie, jeśli kiedy przyjdzie ktemu, a wie Bóg, jaka zgoda będzie; Panie Boże, chowaj nam tego Pana długo. Więc patrzaj dalej, jako się droga ku złemu ściele. Opatrzyli[648] to byli dobrze przodkowie naszy, aby tempore interregni[649] przedsię rzeczpospolita w porządku była; uczynili prymatem arcybiskupa gnieźnieńskiego i dali mu moc sejm składać, na którymby król miał być obieran i od niego koronowan. W jakiejże dziś cenie arcybiskup? albo będziemli go chcieć wszyscy słuchać? — powiadają, że jest sługą antychrystów, Boże uchowaj być mu w czem posłusznym. A jeśli ten nierząd będzie, że tego staradawnego zwyczaju odstąpim (Boże daj to, abych ja skłamał) — ale niźli my króla obierzem, tem[650] ich już kilka mieć będziem. W tem się też przypatrz naszemu nierządowi, że tak wielkie królestwo, między tak wielkiemi nieprzyjacielmi siedząc, hetmana nie ma; starostwoby tak długo nie wakowało. Nazbytechmy bezpieczni. A on Włoch prawdę powiedział, że sorte in Polonia vivitur[651]; aż kiedy nagła potrzeba przyjdzie, toż go szukać będziem, a Boże daj to, byśmy go wżdy naleźli. Ktemu owo zaniedbanie zamków potrzebnych, że ich nie naprawują, a dają się im walić, nieprawie i to dobrze, bo czasu potrzeby, gdzie się indziej z żoną i z dziećmi ludzie uciec mają? A moglibyśmy się Połockiem karać[652], bo ten jeno przez złe opatrzenie zginął, a Boże daj to, byśmy go tak łacno zasię dostać mogli, jakośmy go stracili. Ale ja wątpię. Słuchajże mię dalej. Przychodzą mi na myśl wiersze jedne, które Cicero z jakiejś komedyej starej przywodzi, a będą nam też służyć ku naszej rzeczy, bo o upadku rzeczypospolitej mówią. Pyta jeden: Quaeso, qui vestram rempub. tam cito amisistis? Odpowiada mu drugi: Proveniebant oratores novi, stulti, adolescentuli[653]
Chybabyś chchiał[654] oratores posły wykładać.
A jakoż? aza nie tak w kancelaryej piszą: oratori nostro[655], posłowi naszemu.
Zgadzam się i w tem z tobą, że źle, gdzie ich wiele rządzi; lepiej, by mało, a mądrych.
A na to zezwolisz mi, co gdzieś Plato mówi, że za odmianą muzyki i rzeczpospolita odmienić się musi?
Trudna to na mię.
Nie śmiem nic przeciw Platonowi mówić, bo to słyszę uczony człowiek był; ale masz tych wróżek co więcej?
A nie wiem, bymci już co miał; to przypomnię, że się już mało nie wszytki królestwa obeszły[666] tą niezgodą o wiarę, i rzadkie, któreby jakiej znacznej klęski nie wzięło. Naposzledzej[667] teraz Francya, a po niej Niderland. Boję się, aby nas też ten pożar nie doszedł, bo similes causae similes effectus[668] przynoszą; Pana Boga by nam trzeba prosić, aby nam dał ducha swego. Dobrze, że mi przyszło na pamięć, jużem był chciał przestać, jakoż to samo[669] powiedziawszy, przestanę. Rozumiem temu, żeś słychał o starej jakiejś praktyce[670], która nieprawie dobrze tej koronie za tych czasów naszych tuszy; ale i to masz tak pewną jakobyś sam na to patrzał: W Poznaniu jest sala wielka biskupia; tam, niźli ją był nieboszczyk biskup Czarnkowski odnowił, byli namalowani rzędem wszyscy królowie polszczy, jakoż podobno jeszcze i dziś są. Owa po królu Zygmuncie nie zostało już miejsca inszym królom jeno jednemu. Tam kiedy przyszło malować dzisiejszego też Pana na tem miejscu, które, jakom powiedział, już jeno jedno było zostało, przypatrując się, naleziono nad niem pismo na wapnie żelazem albo nożem wykreślone temi słowy: hic Regnum mutabitur[671]. Tego nie wiedzieć kto to pisał i jako tam dolazł, bo pod samym stropem. Może być, że ten, ktokolwiek był, stąd wziął naprzód wróżkę, iż to już jeno jednemu królowi miejsce było zostało; a może też być, że jakim inszym duchem, którego my nie wiemy. Jakokolwiek, rzecz pewna, że to tam było napisano; ważnoli to ma być, abo nie ważno, nie śmiem się na żadną stronę skłonić. Ale jednak może uść między insze wróżki, jako i drugie, a Pan Bóg mocen wszystko w dobre obrócić. To, com rozumiał o rzeczypospolitej naszej i przecz się o nią boję, wszystkom powiedział. Poprawdzie trzeba się było lepiej na to rozmyślić i inszym porządkiem podobno mówić, ale wedle czasu nie mogło być inaczej, a też z tem nie pójdę do drukarnie.
Toś już powiedział i wywiódł, żeśmy Polacy we złej toni; powiedzże mi, jużli mamy do końca o sobie zwątpić czy jest jeszcze jaka nadzieja?
Toby o tem mówić, jakoby temu upadkowi zabiegać.
Aza nie o tem na sejmach radzą?
I owszem o tem, jeno iż nam i podatku pilno[672].
I za ten podatek widzę nie wiele sprawili: z Polski konie i pieniądze wynieśli, a Litwę ogłodzili.
Owa nie umiesz jeno ganić, co jest łacno; ale ukazać drogę, jakoby to naprawić, toby mądrego rzecz.
Przetoż ja się tego zbraniam, abych o tem nie mówił, iż wiem, że od mądrych daleko[673]. Ale jednak czasu swego powiem ja przedsię, co rozumiem. Bo teraz zda mi się, że i jam się namówił i tyś się nasłuchał.
Przestawam na tem zdaniu i, kiedykolwiek będziesz chciał o tem mówić, jako obiecujesz, będę cię zawżdy rad słuchał.
HISTORYA NAGANIONA.[674]
JANA KOCHANOWSKIEGO.
Jako wszytkie niemal insze narody baśniami więcej, niźli czem pewnem, początków swych dowodzą, tak i polski naród przodków swoich do tej doby nie jest pewien. Bo puściwszy na stronę Noego i owe wszystkie genealogie, przez które naród słowięński niedrożnie[675] i niepodobnie[676] wiodą — ten Czech z Lechem bratem, które nam i Czechom już za napewniejsze przodki krojnikarze naszy podawają, ciągną za sobą jeszcze nieco wątpliwości, że potomkowie nie owszeyki[677] się do przodków swych znać[678] mogą. Naprzód u żadnego historyka, którzykolwiek naród słowięński wspominają (prócz tych mówię, co od naszych brać mogli) nie najdują się ci dwa wodzowie słowięńscy, Lech z Czechem. A nietylko historykowie cudzoziemscy ich nie wspominają, ale ani Kadłubski, który, Polakiem będąc, polską krojnikę pisał, w swej historyej żadnej o nich, ile pomnieć mogę, wzmianki nie czyni. Potem, którzykolwiek tego Lecha z Czechem na nogi stawiają[679], tak niedowodnie tego swego mniemania popierają, że i synów ich, albo potomka jakiegokolwiek właśnie mianować nie umieją i o sprawach ich tak głucho piszą, że w tej rzeczy niewiadomość tylko swoję, a bezpieczność[680] pisania samę okazują. Mimo to wszytko nie baczą się w tem, że kto chce twirdzić, iż te dwa narody od Czecha i Lecha dopiero w tych krajach imiona swoje wzięły — ten (mówię) winien też to oznajmić, jako je przedtem, niż w te kraje przyszli, zwano, ponieważ każdy naród słowięński swojem własnem przezwiskiem zawżdy był mianowan, jako to: Bulgarowie, Serbi, Słowacy i wiele inszych, które historycy zarazem[681] za ich przyszciem[682] ich własnemi imiony zową. Czego iż oni nie ukazują, nie wiem, jaka im i w ostatku wiara ma być dana? Bo to nie jest podobno, aby te dwa tak wielkie narody, które dwoje[683] królestwo założyły, będąc zwłaszcza w te kraje przychodniami, nie miały mieć własnego swego imienia do tego czasu, aż kiedy się im dopiero ten Czech z Lechem zjawił. A zjawił się w tych krajach dopiero i pod ten czas, kiedy nowo te kraje nowe osiadali[684] i na mieszkanie się sobili.[685] Bo chociaby kto rzekł, że to byli Słowacy[686], tedy to nie może stać. Bo Słowacy przeszli przez Dunaj i nad morzem Weneckiem usiedli, gdzie i dziś siedzą i od nichże ziemię tamtę Sławonią zową. A iż tak Polacy jako i Czechowie, Ruś ktemu i Moskwa i wiele inszych, narody słowięńskimi się mianują, to stąd przyszło, że historykowie z tego narodu ludzi najpierwej Słowaki poznali i światu jakoby oznajmili. Przetoż którzykolwiek jedno tymże językiem mówili, za Słowaki je mieli i to jakoby powszechne imię wszytkim tego języka narodom dali. Ale na nowotku[687], jako Czechowie, Ruś, Bulgarowie, Serbi abo Sorabi, tak i Słowacy, acz tego języka, ale różny i osobny naród był, który, jakom wyższej powiedział, przeprowadził się przez Dunaj i w Illiryku osiadł. Czechowie tedy i Polacy nie byli prawymi Słowaki nigdy, żeby z tego narodu mieli się w Czechy i w Lachy przekrzcić. Bo co niektórzy twierdzą, żeby Czech i Lech z słowięńskiej ziemie, albo jako oni zową, z Kroacyej wyszedł — to jest baśń; bo z tych tu północnych krajów i sami Słowacy tam przyszli, jako z prawdziwych historyj się znaczy. Ani to jest podobieństwo, aby w tak małej ziemicy tak wiele się ludzi spostrzeć[688] miało, jako to są te dwa narody. A Rusi, tak ludnemu narodowi, i owym, co nad Gdańskiem[689] morzem mieszkali, co rzeczem? — czyli też ci z Kroacyej poszli? Podobniejsza rzecz daleko, że z tej tu wielkości tamta garść ludzi, iż tak mam rzec, wyszła. Jako tedy przodkowie naszy nie z Sławoniej wyszli, tak ani Słowaki byli; a jeśli nie byli Słowaki, a tych imion dzisiejszych od Czecha i Lecha dopiero dostali, musieli jakiekolwiek imię przedsię mieć, jako je z staradawna zwano. Około[690] Lachów w starych historyach nic się nie najduje. Ale jako Czechowie nie od Czecha podobno idą, tego niedawnego zwłaszcza, tak i Lachowie podobno skąd inąd rychlej to przezwisko odnieśli, niźli od tego istego[691] Lecha, brata Czechowego. Domacać się w tej mierze prawdy, nie mając zwłaszcza pisma przed sobą żadnego, trudna rzecz jest. Czecha każdy słowięński naród Czechem zowie; Polaka Lachem tylko sama Ruś mianuje. Czy to jest jakoby ucinek całego słowa Polak, z przewróceniem ostatniej litery cienkiej w swoją hrubą? Czyli nas od wiary latskiej, to jest łacińskiej (bo sami są greckiej) Lachy zową, a to wedle etymologiej, bo jako od czeskiej Czech, od włoskiej Włoch, tak od latskiej wiary Lach wiedzion być może za tą tych dwu liter, którą między sobą mają, bliskością: s. aldo[692] ts, a z greckiem x a naszem ch? Czyli też podobno jako Czech od wieku Czechem, tak i Lach zawżdy był zwan Lachem, które imię, chociaśmy je my, a za nami wszytki skoro[693] narody, nowem imieniem, to jest Polakiem jakoby zatłumili, Ruś przedsię sama zatrzymała i nie Polaki nas, ale Lachy postaremu po dziś dzień jeszcze zowie. Czyli jako Grekowie wszytki narody na zachód słońca mieszkające Latinos zową, tak też Ruś jeszcze przykładem[694] nas także Włachami[695] (którem słowem nas i Grekowie zową), odjąwszy pierwszą literę, Lachami przezywają?[696] Prokop Cezaryński, zacny[697] historyk, o Kaukazie i o granicach Iberskich mówiąc: — tu (powiada) między inszymi narody Alani i Abazgi mieszkają, i Cekki i Hunni, które i Saberi zową. Z tych słów mógłby się kto podobno domyślać, że Czechowie naszy od tamtych Cekków idą, zwłaszcza, że te wszytki narody, które on tu na tem miejscu mianuje, przyszły potem do Europy i około Dunaja miejsca posiedli. Żeby się też z nimi i ci Cekkowie ruszyli i w Niemczech zasiedli. Ale prze wielkość słowieńskiego narodu nie śmiałbych ja tego twirdzić, aby wszyscy z tego źrzódła iść mieli; chybaby i Alani i Abazgi tegoż języka byli, bo Hunni inszy są. Przyszcie tych wszytkich narodów, które się tu mianują, do Dunaja część, drudzy ku zachodu. Wątpić w tem nie trzeba, że jeśli nas z staradawna Lachy nie zwano, tedyśmy przedsię na to miejsce przezwisko jakie insze mieć musieli; abośmy jeden naród z Czechy byli, a za czasem się roztargnęli. Bo to imię Polak nowe jest i tu dopiero w tych krajach urosło od pola bez chyby[698] względem inszych, którzy albo przy lesiech, albo przy górach, albo przy nizinach, lubo dolech mieszkają i od tych miejsc imiona niosą. A choćci u mnie niemałe podobieństwo do prawdy się zda, że i Czechy zawżdy Czechami zwano i polski naród Lachy jeszcze z przodku[699] się nazywał, wszakże mogło też to być, że oni imię swe dawne jeśli które insze nad[700] Lacha mieli, straciwszy, od Lecha potem jakiego już w tych krajach Lachy się nazwali. Bo nie darmo przedsię w historyach naszych Leszkami się kilka książąt nazywało; jakoby to od wielkiego jakiegoś Lacha mniejszy Laszkowie za czasem się pokazali i przodka swego imię jakoby wskrzesili.
WYKŁAD CNOTY.
Cnotę i w nieprzyjacielu i w nieznajomych miłujemy. Ale to słowo cnota wiele w sobie zamyka.
Naprzód mądrość, która czego szukać, a czego się chronić, uczy.
Potem sprawiedliwość, która każdemu, co jego jest, dać każe.
Trzecia wielkość umysłu, która na wzgardzeniu rzeczy doczesnych zależy.
Czwarta skromność tak w mowie, jako i w uczynkach.
A z tych czterech cnót, jako czterech studzien, wiele inszych cnót pochodzi, które obyczaje ludzkie naprawiają.
Na rozumie zasię nauki się przyjmują, których jest wiele. Napierwsze miejsce — rycerskie i prawne, po nich nauki wyzwolone mają.
Dwie tedy rzeczy człowieka szlachcią: obyczaje a rozum; obyczaje z cnót pochodzą, a rozum z nauk; obiedwie rzeczy w sobie mieć, rzecz nieprzepłacona jest człowiekowi. Ale jeśli przy jednej tylko masz zostać, raczej przy cnocie, niż przy nauce zostań; bo nauka bez cnoty, jako miecz u szalonego, i sobie i ludziom szkodzi; cnota, choć dobrze[701] sama będzie, chwalebna jest i pożyteczna.
Miłują tedy ludzie cnotę, a przy cnocie naukę; miłują też i pożytki. A prostych ludzi niczem rychlej nie przywabisz, jako hojnością, a dary. Ale taki przyjaciel trwały nie jest, abowiem datek więcej, niż ciebie miłuje, a kiedy nie będzie co dać, i przyjaciela nie będzie, okrom którzy na dobrodziejstwa pamiętają, których barzo mało.
Trzeba tedy dwu rzeczy w tej mierze. Naprzód, abyś tak dawał, jakobyć zawżdy dostawało. Druga abyś tym dawał, którzy tego są godni, bo dobremu dobrze czyniąc, sobie dobrze czynisz.
Ale i słowy może człowiek pożyteczen być drugiemu, kiedy mu w jego potrzebie poradzi, kiedy go z jakiej nieprzystojnej sprawy wystrzeże[702]; za to wszytko człowieka ludzie miłują.
Trzeci sposób jest zachowania dostawać[703], kiedy kto komu jest ku rozkoszy[704], w czem tego trzeba przestrzegać, aby dla podobania[705] komu, przeciwko cnocie a przystojności nic się nie występowało. Chwalić go nie tak w oczy, jako przed ludźmi, kogo chcesz przyjacielem mieć, dobrze.
Ale że jest rzecz niepodobna, wszystkim się podobać (bo co jeden miłuje, tem się drugi brzydzi) dosyć będzie, kiedy ten, który zachowania szuka, cnotliwie a przystojnie się w każdej rzeczy zachowa, przeczby[706] go słusznie każdy miłować miał. Czego jeśli nie dostąpi, nie jego wina będzie (bo on wszytko uczynił, co mógł) ale tych, którzy cnoty nie miłują.
Ale i wiele przyjaciół sobie jednać, nie jest do końca[707] dobrze; abowiem miłość roztargniona[708] na wiele części nie jest tak mocna, jako spólna a spojona, a kto kogo pomału[709] miłuje, tego też pomału miłują.
Moja rada tedy, aby człowiek niewiele przyjaciół miał, ale takich, którymby się dufać godziło: jako był Pylades a Orestes, jako był Piritous a Tezeus, Damon a Pitias, Scipio a Scaevola.
Takich przyjaciół dostawać, acz i to wszytko służy, co się tam powiedziało, wszakoż osobliwej i tu nauki trzeba, a nawięcej powolności, wszakoż tak, jako się powiedziało, póki się cnoty nie tknie, a jako Grekowie mówią, po ołtarz[710].
Jednakie też obyczaje, jednakie zabawienia[711] człowieka ku człowieku pospolicie ciągną; jako żołnierz ku żołnierzowi, myśliwiec ku myśliwcowi zawżdy się ma.
Ale jako złota w ogniu, tak przyjaciela w potrzebie doświadczamy. Jeśli tedy na towarzysza co przyjdzie, pomni, że natenczas masz miejsce okazać się, jeśliś mu przyjacielem; bo pochlebce, pókiś w szczęściu, jako cień w jasny dzień, tak cię naszladują[712]; jako namniej fortuna zmyli, równie jako i cień, kiedy słońce za chmurę zajdzie, ani wiedzieć, gdzie się podzieją. Przystoi tedy prawemu przyjacielowi, na złość fortunie, która niestała jest, przy towarzyszu mocnie stać.
Ale że fundament przyjaźni cnota jest, niech się o to człowiek naprzód stara, aby co nalepszym był, potem, będąc sam dobrym, u dobrych przyjaźni szukał.
Gnuśny, utratny, łakomy, zwadliwy — niedobry przyjaciel. Dobrodziejstwo, nadzieja, miłość, nauka, powolność, pochlebstwo — wszystko to nam miłość u ludzi jedna.
Herkules co czynił, aby był miłowan?
Dwie są przyczynie[713], które miłość w ludziech pobudzają: rzecz własna, a to, co w sobie ma godność miłości, albo co jest godno miłowania.
A NIEPRZYSTOJNA CZŁOWIEKOWI.
A NIEPRZYSTOJNA CZŁOWIEKOWI.
Rzecz niezwykłą uszom waszym powiem; rozumiem temu[714], że mię nie wszyscy radzi słuchać będą. Ale kiedy ja prawdę powiem, niechaj mię każdy, jako chce, sądzi. Tę nadzieję mam, że ludzi baczne, którzy przystojność a sromotę rozeznać mogą, po sobie mieć będę. Zaprawdę zbytku żadnego chwalić nie mogę; ale to nacięższa bywa, kiedy ludzie jawną lekkość cudnemi słowy zdobią, a za coby się sprawnie[715] wstydać mieli, to sobie nie tylko za kochanie, ale i za chęć poczytają. A puściwszy na stronę wiele innych rzeczy, jeśli co pod słońcem tak sprosnego naleziono być może, jako jest pijaństwo, w którem człowiek i Boga i ludzi i powinności swej, naostatek i sam siebie zapomnieć musi. A wżdy[716] to ludzie tak sobie cukrować umieją, iż żadna biesiada, żadna krotochwila bez pijaństwa być nie może; tem zachowania szukać, tem się ludziom podobać chcą. Taki każdy przyrodzeniu swemu jawną niechuć okazuje,[717] a prawie znać dawa, że mu to niewdzięczno[718], że go Bóg człowiekiem, a nie inszą bestyą stworzył. Bo jeśli wdzięczen tego i człowiekiem się rad widzi, — czemu rozum, którym od innych zwierząt jest różny, dobrowolnie swem pijaństwem tłumi? czemu dowcip[719] a baczenie[720], co nad inne bestye ma, swem obżarstwem tak nikczemnie traci? Nie trzeba mi na szaleństwo ich dowodów wiele; niechaj sami powiedzą, jeśli wszytko pomnią, co się wczora działo. I naleźli sobie wymówkę, kiedy już co zrobią, że się pod pijany wieczór stało[721]. Temeś więtszej kaźni godzien, żeś i bliźniego obraził i ktemu żeś się upił. Czynią wiele przykrości ludziom spokojnym szaleni, którzy abo prze ciężką niemoc, abo prze jakie frasunki rozumu pozbyli; ale to od nich przedsię skromnie[722] ludzie przyjmują, a snadź ich więcej bliźniego przygoda niźli swoja własna krzywda boli. Ale pijany żadnej w tej mierze wymówki słusznej nie ma, ani mieć może, bo go o szaleństwo żadna przyczyna postronna, żadna przygoda, albo kaźń pańska[723], ale jego własna chuć, jego wola sama, a zły nałóg przyprawuje. Ktoby mógł wyliczyć, jako wiele zwad, jako wiele morderstwa i innych wiele haniebnych rzeczy się dzieje prze to zbytnie a niemierne pijaństwo? O czem człowiek po trzeźwiu ani pomyśli, to wszytko, upiwszy się, popełni. Żadna tak sromotna rzecz nie jest, którejby się on wstydził; żadna tak sprosna, którejby się on nie ważył; wszytko mu równo, i Bóg się czasem nie wysiedzi[724]. Jako się im też to płaci, to każdy na oko widzi. Samo przyrodzenie jako z niewdzięcznych synów winy bierze[725]: tego na ręku[726], tego na nogach karze, ten puchnie, ów gnije; abo wrzodliwi, abo trędowaci, żadnego zdrowego nie masz; to, wniwecz[727], co ich nagle pomrze, abo co ich pobiją. Taką rozmaitą barwę swym dworzanom zwykła niemierność[728] dawać, tak je sobie stroi, tak im służbę płaci. Co u mnie tem więcej w podziwieniu jest, że ludzie, choć dobrze baczą, że tego zdrowiem przypłacają, a wżdy jednak zbytków swych przestać nie mogą, ani mierności żadnym obyczajem naszladować chcą, przez którąby i rozum i zdrowie spełna zachować mogli. Abowiem kiedy ludzie najlepiej swą powinność i baczą i czynią, jeno trzeźwio[729]; kiedy najlepiej dowcipu swego ku wszelkiej sprawie użyć mogą, jeno kiedy się ani jedłem, ani piciem zbytniem nie przełożą[730]. Zaprawdę, jako słońce światłość swoję traci, gdy za chmurę zajdzie, tak rozum ludzki od zbytków tępieje. A to nadziwniejsza, że człowiek natenczas zda się sobie namędrszym, kiedy nasprośniejszy; zda się sobie namężniejszym, kiedy nasłabszy; skąd łatwie niedostatek, abo poruszenie rozumu znaczyć się może[731]. Ale trzeźwość, będąc świadoma dobrze i sił i niedostatków swoich, nigdy człowieka w to nie wda, czemuby sprostać nie mógł, i owszem rychlej godności[732] swej (co wszytko rozum sprawuje) zamilczy, niźli się o rzecz sobie nierówną pokusi. Nieprzepłacona jest rzecz rozum, choć będzie czasem w słabem, a w ułomnem ciele, bo radą swoją więcej pomoc może, niźli nawiętsza głupia moc. Jakiej tedy chwały taka cnota niegodna, której się trzymając, nie tylko rozum zdrowy, ale i moc zupełną mamy? Trzeźwość a miara, toć są nawierniejszy stróże zdrowia naszego. Za tych pomocą nie tylko człowiek wiele ciężkich niemocy się ustrzeże, ale i niektórych zbędzie. I to jest napierwszy wstępek ku uleczeniu wszelakiej niemocy, skromne a mierne postanowienie[733] życia. Krótce mówiąc, ta jedna cnota wszytkim innym drogę ściele; tak rozum ludzki i umysł sprawuje, że się na nim wszelka poczciwa nauka, wszelka cnota łatwie przyjąć może, ku czemu wszytkiemu pijaństwo a zbytek nam drogę zamykają. Przy tej ja cnocie zostawam, przy tej się opowiadam. O zachowanie abych nie stał[734], żaden mi tego przyczytać[735] nie może, ale się wolę czem inszem o nie starać, niż pijaństwem; bo temu nie wierzę, aby kto sobie prawego przyjaciela, a któremuby bezpiecznie dufać mógł, tem kiedy zjednał. I tak pospolicie mówią: kogo u pełnej[736] nabędziesz, tego u pełnej pozbędziesz. Cnota a układne obyczaje, te ludziom zachowanie jednają; w pijaństwie nic takiego nie widzę, na coby ludzie słusznie łaskawi być mieli; tego wiele, czemby się sprawnie brzydzić mogli. Ale mi podobno rzeczesz: u Włochóweś tego nawykł. Prawda, że nie u Niemców; bo takież ożralcy[737], jako i my. Ale jeślić się Włochów w tem naszladować nie zda, najdziesz to i u Turków, które ty za pogany masz. Lecz baczny człowiek nie to ma czynić, co u drugiego widzi, ale to, co mu przystoi. Nie kładęć za powinność cudzych obyczajów, ale tylko, aby[738] się im przypatrzył; a będą li się z cnotą a z rozumem zgadzać, czemu ich naszladować nie masz? Nie przeto, że tak Włoch abo Hiszpan czyni, ale przeto, że tak twoja powinność niesie.[739] Bo cukruj ty sobie, jako chcesz, pijaństwo, zawżdy je przedsię mierności najdziesz przeciwne. A jeśli mierność (na co mi każdy pozwoli) cnotą nazwać musim, na cię samego się puszczę, abyś pijaństwu słuszne a przystojne przezwisko samże znalazł.
JANA KOCHANOWSKIEGO.
Czarnkowski, Biskup Poznański, będąc podagrą barzo udręczony, zwykł był częstokroć przed wielkim bólem te słowa mówić: Prze Bóg, dobij kto, odpuszczę. Trafiło się, iż leżąc w tejże chorobie, nie był nikt inszy przy nim, jeno Tatarzyn Kamarady, sługa jego; ten pomniąc, co więc pan mówił, ofiarował mu się z posługą swą: Panie, powiada, daj ty mnie bachmata[741], a każ mię wolno do hordy przepuścić, a ja ciebie zareżę[742], jako prosisz. Biskup obaczył się[743], że z tym żle żartować: Dobrze, powiada, Kamarady, ale każ tu komu pierwej do mnie, że mu rozkażę, aby cię po mej śmierci dobrze odprawiono i wolno puszczono. Wyszedł Tatarzyn i zawołał kilku sług do pana. Pan, ujźrzawszy sługi, dopiero z onego przestrachu otrzeźwiał i kazał Tatarzyna do wieże wsadzić, a sam potem był ostrożniejszy.
Kanclerz jeden koronny częstokroć zwykł to był mawiać: Z każdym się zgodzę, jedno z łakomym nic; bo on chce, a ja też chcę.
Tenże, upoiwszy małmazyą jednego kanonika sędomierskiego, kiedy mu powiedziano nazajutrz, że umarł, nic inszego na to nie powiedział, jeno to, iż mu był jeszcze jednej[746] nie spełnił.
Spytek Jordan, kasztelan krakowski, mówiąc w radzie o doległościach, które wysokie urzędy za sobą niosą, też to powiedział: Co sobie Spytek nagotuje, to mu pan krakowski zje.
Ksiądz Siemikowski, mając beneficium jedno controversum[747], w którem mu Gamrat, arcybiskup gnieźnieński przeszkadzał, wziął tę radę przedsię, że przystał do tegoż arcybiskupa, rozumiejąc, że on jako słudze już swemu nie miał mu w tem przeszkadzać; i tegoż dnia prawie, kiedy mu go zalecono i kiedy mu rękę dał,[748] chcęcy uczynił wzmiankę około swego beneficium. Tam Gamrat zarazem[749] opowiedział się[750], że to beneficium jego jest podawania[751], ani żadnego na niem chce cierpieć, jeno kogo on na nie wsadzi. Siemikowski zasię prosił, aby raczył nań tak wzgląd mieć, jako na sługę już swego, a tego mu życzył. Ale Gamrat porożem na to barzo wstrząsał[752]. Co Siemikowski obaczywszy, rzekł: Nu, miłościwy księże, jaciem dla tego był do W. M. przystał, abych był miał pomoc z W. M., ale iż widzę, że prózno, a ja zaś odstawam[753]. I dawszy mu rękę, szedł precz.
Ksiądz Trąbski, służąc Szydłowieckiemu, nieprawie[754] był posług pilen; tam, gdy go niektórzy z towarzyszów upominali, aby był pilniejszy: Oj, powiada, wiemci ja, jako za kopę[755] służyć.
Gamrat, arcybiskup, gniewał się na księdza Krupskiego. Trafiło się, iż arcybiskup jechał z zamku w Krakowie, a ksiądz Krupski na zamek, i przyszło im się mijać prawie już przed kamienicą arcybiskupią. Księdza Krupskiego koń miał ten obyczaj, że od koni nie dał się ladajako odwodzić i często się trafiało, że potkawszy się z drugimi, rad się nazad wracał. Toż i natenczas uczynił, bo ksiądz Krupski chciał arcybiskupa ochotnie minąć, a szkapa jego stanął i zatarł się z koniem arcybiskupim tak, że się żadnym obyczajem nie dał odwieść, aż tak z nim pospołu do kamienice wjachał z wielkim strachem i frasunkiem księdza Krupskiego. Arcybiskup począł się był z przodku gniewać, ale obaczywszy potem, co się działo, śmiał się niewymownie i prosił księdza Krupskiego na obiad i tam się z nim zjednał.
Ksiądz Myszkowski, biskup płocki, kiedy się trafiło komu prze[757] zdrowie czyjekolwiek u jego stołu pić, prosił, aby to siedząc odprawowano, a jeśliby już wstawać, tedy przynamniej niechajby ci tylko stali, kto pije i do kogo piją, bo ci jakokolwiek już mają przyczynę do stania. Ale, powiada, kiedy dwa do siebie piją, a trzeci też do nich wstanie — jakoby rzekł: Pijcie też do mnie.
Ocieski, kanclerz koronny, dziwnie się o to gniewał, kto, u jego stołu jedząc, obrus kiedy oplusnął. Panu Wolskiemu, kasztelanowi czerskiemu, trafiło się to, że jedząc u niego, oblał obrus. Gospodarz, jako to był zwykł, okazał, że mu to niemiło. Co pan czerski obaczywszy, kazał chłopcu grosz na stół położyć, mówiąc: Niech to praczce dadzą, aby ten obrus uprała.
Baranczuch, Tatarzyn, którego był pan jego w Rzymie kardynałowi jednemu darował, kiedy go potem po kilku lat jeden z znajomych, trafiwszy się do Rzymu, pytał, jako się ma? — powiedział: Niedobrze; trawę jesz kak[759] baran — dając znać, że mu się sałata włoska nie podobała.
Polak jeden, jechawszy na naukę do Włoch, nie był tam jeno przez lato, a na zimę przyjechał zaś do domu; kiedy go ojciec pytał, czemu tak rychło przyjechał, — powiedział: że mię tam przez wszytko lato trawą[760] karmiono, takżem się bał, żeby mi zimie siana nie dawano.
Król Zygmunt miał ten obyczaj, że zawżdy, umywając się, dawał pierścienie z palców trzymać tymczasem któremukolwiek dworzaninowi. Trafiło się raz, że, siadając już za stół, przepomniał ich u tego, komu je był podał, a ten też nie przypomniał. W rok potem, zdejmując także pierścienie z palców przed wodą[761], sięgnął się tenże po nie, któremu je też był przedtem dał. Król ręki umknął, mówiąc: Wróćcie mi one pierwej, com wam był tak rok dał trzymać.
Tenże król Zygmunt, iż nigdy sam nie siadł do stołu swego, ale zawżdy któremukolwiek panu, abo i kilkiem[763] siadać kazał, — ksiądz Naropiński przewiedział to był tak, iż niemal zawżdy do królewskiego stołu siadał, choć mu nic nie mówiono. Chcąc mu tedy to król omierzić, spytał go przed obiadem, już kiedy miał prawie za stół siadać: Ksze[764] Naropiński! umyliście się? — Umył, powiada, miłościwy królu! — Idźcież do domu jeść.
Tenże król Zygmunt, grając flusa[765], iż mu przyszły dwa króla, powiedział, że ma trzy króle; kiedy go gracze pytali: a trzeci gdzie? — A tom ja, powiada, trzeci; i wziął grę.
Gamrat arcybiskup, iż był pan hojny, co zatem więc rado chodzi, był też i dłużny; a gdy mu przypominano od kogo, aby o tem myślił, jakoby dłużnikowi zapłacić: — Dosyciem ja, powiada, myślił, gdziem pieniędzy miał dostać; niechajże też on myśli, skąd mu je zapłacą.
Tenże był winien pewną sumę pieniędzy X., w której, iż był już na poły zwątpił, przedsię przynamniej chodził na każdy dzień do jego stołu i kto go jeno pytał: — Dokąd idziesz? — Idę, powiada, swoje pięćset złotych odjadać u księdza arcybiskupa.
Stańczyk powiadał, że niemasz więtszych łgarzów w Polszcze, jeno arcybiskup Gamrat, a Maciejowski biskup krakowski; bo ów powiadał: wszytko wiem — a nie wiedział nic; ten zaś mówił: rad, wierę[766], nie wiem — a wszytko wiedział.
Ziemianin jeden w Polszcze, ożeniwszy się, w kilka niedziel zastał[767] a żona leży w połogu, i pocznie okna, co były zasłonione, oddzierać[768] i frasować się. A żona, leżąc: — Nie frasuj się, powiada, nie frasuj, nie twoje.
Na Sejmie Lubelskim 1569, kiedy byli panowie litewscy przed skończeniem Unijej cicho ujechali, między inszymi żarty, których było niemało, te dwa wierszyki na ścianie było napisano:
Litwa z nami uniją uczyniła strojną,
Uciekli, zostawiwszy Haraburdę z Woyną.
Ziemianin jeden szedł przez kościół, gdzie natenczas niemałą liczbę kapłanów biskup poświęcał. I spyta, coby to za ceremonie były. Odpowiedział mu jeden, że to są akolitowie, co je biskup święci. Rozumiem, powiada, na naszę to pszenicę wróble.
Ciecierski w Radomskiej ziemi, usłyszawszy żaka pod oknem, który, wywróciwszy niebacznie słowa, tak śpiewał: Jezus Judasza przedał, etc. — Dobrze tak, powiada, bo Go on też był przedtem przedał.
Siemieński w Radomskiej ziemi, mieszkając w mili od klasztora, albo bliżej Sieciechowskiego, iż to ludzie nań wiedzieli, że około żony[769] był niejako zelozus[770], przy biesiedzie u niegoż w domu, umyślnie wzmiankę około wtargnienia Tatarów uczyniono; tam, gdy każdy swe widzenie[771], jako w takiej trwodze powiadał, gdzieby się z żoną i dziećmi udać, pytali Siemieńskiego: a ty gdzie z swoją? Drugi, siedząc podle niego: — Nie wiem gdzie indziej, jeno do klasztora. A Siemieński zatem: — A wie go dyabeł, komuby się pierwej bronić, czy Tatarom od muru, czy mnichom od żony.
Pan Dębieński, kanclerz koronny, mając poruczenie od króla, aby pewną sprawę, która się natenczas toczyła przed królem, na inszy dzień odłożył, temi słowy powiedział: — W tej a w tej rzeczy, tak król Je. M. dekret czyni, etc., a tę drugą odkłada do sądnego dnia, — miasto tego, co miał rzecz: do sądowego dnia. Ale tak podobno chciał tknąć[772] kunktacyej, która zbytnia była.
Siła sobie ludzie mądrzy dawnego wieku, moi łaskawi panowie, głowy utroskali, chcąc to światu wywieść[774], że przygody, nieszczęście i smętki wszelakie mogą człowiekowi nie być ciężkie, ani silne; ale temu wszystkiemu rozum dobrze zdołać i wytrzymać może. I mieli po sobie wywody wielkie i ważne, jako się onym zdało; ale, jako sama rzecz okazuje, nie barzo potężne. Bo nietylko tego w ludzi wmówić nie mogli, ale i między samymi rzadki, któryby to był na sobie przełomił, żeby był w tej mierze według nauki swej się zachował. Tak podobno wszytko łatwiej słowy wyrzec, niźli rzeczą samą wypełnić. I niemasz się zaprawdę czemu dziwować, że mądre i szerokie wywody smętku i żałości ludzkiej pohamować nie mogą; bo trudno jest z przyrodzeniem walczyć a serce człowiecze nie jest kamienne, ani żelazne, jakiego żadna troska i żaden żal nie ruszy — ale z tejże krwie, co sam człowiek, i z tegoż ciała stworzone, które jako radość i pociechę swoję czuje, tak z nieszczęścia i z przygody frasować się musi. Doświadczamy tego sami na sobie, daj Boże, aby nie tak często; ale zaiste, doświadczamy. A my więc teraz za tym[775] niefortunnym terazniejszym przypadkiem naszym czujemy, co to jest żałość. Abowiem straciliśmy w domu swoim tego, jakiego drugiego (prawda się znać musi[776]) — nie mamy. A straciliśmy nie tak brata, jako właśniej ojca. Bo po zeszciu rodziców naszych, mając on nie tylko laty, ale i rozumem przed inszą bracią, wszystki trudności nasze spólne, które więc po zmarłym ojcu na dzieci pospolicie przypadają, wziął był na swoję pieczą i tak się z nimi sprawował, żeśmy za pilnością jego żadnego uszczerbku w sprawiedliwości swej nie wzięli. A, zacośmy mu i dziś wielce powinni, nie tylko nam chudobę nasze wcale zachował, ale i przyjaźń sąsiedzką, bośmy do tej doby, z czego Panu Bogu bądź chwała, ani przysięgi żadnej, ani zaszcia żadnego z nikim nie mieli. Co wszystko Bogu naprzód, a potem jego obmyślawaniu i przestrodze przypisać musimy. A nietylkoć w młodszych leciech i w niebytności drugich nam był radzien i pomocen; ale przez wszystek wiek swój, jako brat prawdziwy, trudności naszych wszelakich przestrzegał i bronił. A ta więc jego godność, którą go był Bóg opatrzyć raczył, nie była tak okresona[777] abo wązka, żeby się tylko w domu jego samym zawierać miała, ale siła obcych ludzi, siła wdów i sirot ubogich rady jego używało, której on nie funtem iście, że tak mam rzec, ani łokciem przedawał, ale i darmo i hojnie wszytkim potrzebnym użyczał, i tak wiernie, że na radzie jego żaden się nigdy nie omylił. Słusznie tedy prze śmierć jego dziś na sobie ten ubiór nosimy i na sercu żal wielki mamy, z któregośmy i obronę doma i między ludźmi dobrą sławę mieli. Ale nam pododno[778] teraz więcej trzeba na taką rzecz się zdobywać, któraby żałość naszę rychlej leczyć, jeśliby to można rzecz była, niźli jątrzyć i szerzyć mogła. Jakoż niepomału się stąd cieszymy, że przy tej ostatniej posłudze brata naszego W. M. tak wiele i tak zacnych osób widzimy. Bo nie leda to znak jest łaski W. M. przeciwko niemu. Kiedybyście W. M. komu żywemu tę uczciwość czynili, mogłoby się jakokolwiek zdać, że to w nadzieje przypodobania jakiego, abo więc i oddania czynicie. Ale czyniąc to umarłemu kwoli, który tego oddać już nie może, żadnej wątpliwości w tem nie mamy, że to W. M. z uprzejmej i prawej chęci przeciwko niemu czynicie, dając to nie tylko nam braciej i powinowatym jego znać, ale wszystkim ludziom wobec, że uczciwe zachowanie brata naszego nie umarło z nim pospołu, ale żywie w sercach W. M. cnotliwych ludzi. A toć jest on owoc wiary, cnoty i godności jego, z którego my powinowaci cieszyć się niepomału mamy, a potomstwo jego przykład brać może, aby, ojcowskim strychem[779] się sprawując, do tegoż zachowania i do tejże dobrej sławy przyść kiedy mogli. Za tak wielką tedy łaskę, którą W. M. temu zmarłemu ciału okazać raczyli, W. M. panom swym wielce dziękujemy, prosząc Pana Boga, aby on sam za nas, którzy tego tak dalece odsłużyć nie możem, W. M. to hojnie płacić i nagradzać raczył. Tego zaprawdę i sobie i tym ubogim sirotom, także i uczciwej i stroskanej małżonce jego życzymy i prosimy, aby oni tej łaski W. M., której ojciec ich po W. M. nie tylko za żywota, ale i po śmierci doznawał, mogli być też uczesniki. A oni, za powodem nas też starszych, starać się pospołu z nami będą, jakobyśmy łaskę W. M. sobie zasługiwali — Panie Boże, daj tylko, aby w potrzebach pocieszniejszych, niźli ta jest.
JANA KOCHANOWSKIEGO.
FOGELWEDERA.[780]
Mój łaskawy Panie Fogelweder,[781] a w tem imieniu wszytkie prelatury wszytkich kościołów zamykam, służby swe w łaskę W. M. zalecam. Ille ego qui quondam singulis fere septimanis tabellarium ad te Varsoviam mittebam[782], teraz już rzadziej i to okkurentów[783] czekam. Qui fit Maecenas? usque metu micuere sinus[784], kiedym w liście nalazł: „Król Jego M. już pozwolić raczył”, bo to już, rzekę, nie śmiech; nie będzie mi ten mówił: radzę, rozmyśl się na to dobrze. Tak żeciem chwilę był raptus[785]. Alem przedsię z dawną swą fantazyą został. A iżeś mi W. M. był napisał, że takie rzeczy praesentiam postulant[786], chciałem był tam W. M. temi czasy nawiedzić. Ale dum molior[787], coraz tam bardziej około powietrza ludzie coś natrącają. A tak, żebych nie został przed bramą jako Bergamaszek, wolałem sam doma poczekać, zwłaszcza, że i sejm podobno niedaleko i moja rzecz snadniejby tam poszła, kiedy będziem w kupie. Więc nie wiem, jeślim to dobrze wymyślił; aveo scire quid tu sentias[788]. Solus viri molles aditus et tempora noras[789]. Psałterz iżeś W. M. obiecał, dobrześ to W. M. uczynił; quid enim promittere laedit[790], ale póki go czekać, żeś W. M. kresu nie założył, i to jest nieźle. Bo to Hessus[791] trzy lata robił, a przedsię źle. Utcumque est[792], nie wiem, co za oracyą posłowie na witaniu Królowi Jego Mości przyniosą na sejm; ja się o trzydzieści psalmów staram, tractant fabrilia fabri[793], trzydzieści mówię i z dawnymi, bych zaś w nieprawdzie nie został. Co się tycze reguły, którąś mi W. M. napisał, abym jej strzegł in vertendo[794], jest bardzo dobra i pewna. Jeno ja miewam czasem pisząc wizye; ukazują mi się dwie boginie: jedna jest necessitas clavos trabales et cuneos manu gestans ahena[795] a druga poetica, nescio quid blandum spirans[796]. Te dwie, kiedy mię obstąpią, nie wiem, co z niemi czynić. Formido quid aget, da Venus consilium[797].
Wiem, że takich fraszek do W. M. uszu nikt nie przynosi, jeno ja sam, ani on Mojżesz, abo raczej Gdańszczanin in arduis illius Reipubl. negociis ad te amandatus[798]. Ale iż W. M. też w liście swym Musas nie przypominasz, tem śmielej ja też earum w liście swym memini[799]. Wszakże, aby z onych wierszów posteritas[800] czego takiego o W. M. nie rozumiała, miasto Mojżesza włożyłem Schenschmida, bo tem czasu swego był in aula frequens[801]. Et tibi Schenschmid haeret iampridem qua via cumque comes[802]; bo jeśli W. M. pomnisz, był silny importun[803]. Jego M. X. referendarza by pytać; jeno że snadź nie od Gdańszczan przyjeżdżał, ale od Elblążan i zatem boję się, aby nie było minus autoritatis[804] w tej personie, iż to od mniejszego miasta. Wszakże jeszcze tego nie drukuję, będzie czasu jeszcze dosyć poprawić, si videbitur[805]. Tak my sam na wsi: kiedy już zasiejemy, komin wkoło obsiędziemy a ladaco i mowiemy i piszemy. Tu frontem nugis solvere disce meis[806]. Zatem bądź W. M. po staremu łaskaw.
Dat. w Czarnolesiu 6 octobris, 1571.
DO JANA ZAMOYSKIEGO.[807]
I stęsknąć mi W. M. nie dasz. Więc nie wiem, mam-li to od W. M. za krzywdę brać. Ale jednak, chcesz-li mię W. M. na świecie dłużej mieć, nie każ mi W. M. teraz nic pisać. Bo w dobrem zdrowiu ledwe jakie takie operae pretium[808] człowiek uczynić może; teraz neque res, neque verba suppetunt[809]. A prosto, jako on mówi: animus simul cum re concidit[810]. Nie pomnisz W. M., co on więzień wielkiego Aleksandra uczynił, że, bojąc się, aby był pierścienia nie chybił a sławy dobrego strzelca nie utracił, umyślił był raczej gardło dać, niż łuku przed królem pociągnąć. I jam tegoż mało nie uczynił (wprawdzie nie tak doskonały strzelec), jeno że łaska W. M. droższa u mnie, niż wszytka poetica. Jeśli co nie grzeczy (a bodaj nie wszytko), któż winien? Ja naprzód a W. M. też poczęści qni[811] scribere cogis[812], chociaż zły aspekt.
Za tem się łasce W. M. zalecam mego Miłościwego Pana. W Czarnolesie 14 Januarii 1580.
JANA KOCHANOWSKIEGO.
JANA KOCHANOWSKIEGO.
(W r. 1594 Jan Januszowski, drukarz krakowski, wydał książeczkę pod tytułem „Nowy karakter polski z drukarnie Łazarzowej i orthographia polska Jana Kochanowskiego, Jego M. P. Łukasza Górnickiego etc. etc., Jana Januszowskiego”. Obszerny wstęp, po wyjaśnieniu celu wydawnictwa, kończy się w taki sposób:
„Abyśmy tedy ten zapał odwalili, potomnym, obcym, i sami sobie winni nie zostali, a co więtsza, abyśmy i sami peregrini w języku własnym nie byli, tu tymi karaktermi nowymi, (którem gwoli ojczyźnie swej dla języka polskiego, nie bez kosztu wielkiego, dawno wydać był umyślił, by mię były obietnice i nadzieje płone próżno nie karmiły) przypatrować się będziemy, co to jest ortographia polska, czego język polski w pisaniu potrzebuje: skąd co, jako, gdzie, i na którem miejscu litery której i jakiej używać, byśmy zasię, jako ono mówią, in scirpo nodos[813] nie szukali. Ja każdemu zdanie jego własne wcale zostawuję; jedno iż litera nowa następuje. Otóż aby i ortographia nowa polska była, a tem jeśliż nie co dobrego zbudować, gdyż to wolno każdemu przyjąć i zganić, wżdy przynajmniej owym, co lepiej umieją i lepsze rozumieją pobudkę dać, aby skarbu swego do ziemie nie kopali, albo i molom psować nie dopuszczali, albo też i drugim co tego dawno ode mnie pragnęli, abyśmy żądaniu dosyć uczynić mogli.
Nim jednak do rzeczy przystąpię, te kilka słów pierwej przełożę, że dla wywodu lepszego, i gruntowniejszej rzeczy, kładę tu ortographią onego po wszystkiej Europie zawołanego Jana Kochanowskiego, Polaka, nie jedno rzeczą samą, ale i pismem i mową, który mało co przed śmiercią swoją, jako o rzeczach inszych, tak i o tej Polskiej Ortographiej, którą w drukarni baczył mojej i w liściech moich, począł był ze mną konferować; na piśmie przedsię nic nie okazał, a w tem go też śmierć niespodziana bez wieści zapadła. Aż po śmierci jego, Jaśnie Wielmożny, a mój przed laty M. Pan, Jeo M. Pan Jan Zamoyski, Kanclerz i Hetman wielki Koronny, mówiąc tym sposobem o tejże ortographiej ze mną, między inszemi rzeczami dał mi tęż Ortographią Polską tegoż Kochanowskiego, ręką własną pisaną.
Ortographia tedy Polska Jana Kochanowskiego rzędem obiecadła prowadzi się tym sposobem, karakterem ukośnym i prostym.
A, trojakie Polacy mają: Pierwsze zową łacińskie, które ma swój znak nad sobą, kreskę z góry na dól wiedzioną od prawej ręki ku lewej, jako żádny, to jest niecudny. Drugie zową swojem, to jest, polskiem, którego znak jest kreska także nad nim, ale od lewej ku prawej ręce, jako żàdny, to jest, nikt. Trzecie zowiemy ciężkiem, które ma kreskę przez się jako porządny. To ostatnie zawżdy swym znakiem znaczyć trzeba; dwoje pierwsze jeno w ten czas, kiedy słowo jednako się pisze, a za różnej tej istej litery wymawianiem, różny ma i wykład, jako się tam wyższej ukazało w tem słowie żádny a żàdny. Czasem też dla dobrych rymów te znaki są dobre.
B, dwoje: pierwsze nie jest nic różne od łacińskiego, jako ślub, to jest przyrzeczenie. Drugie — nasze własne, a to kreskę ma nad sobą, a iż się rzadko trafia, nie wadzi nic, że zawżdy znaczone będzie, chociaby też słowo żadnej różnice około wykładu nie miało.
C, troje: pierwsze z łacińskiem jedno, jako nic: drugie z kreską jako, nić: trzecie z przydaniem tej litery, z, jako, czeladź. Ale o tych pierwszych dwu chcę powiedzieć na końcu, gdzie o wszytkich literach, które się kolwiek na dwoje albo na troje dzielą, będę mówił.
D, jedno, jako drab, dąb.
Dz, troje: pierwsze, gdy piszem: wiedz, to jest bądź pewien: drugie z kreską, jako wiedź, to jest za rękę, abo za cokolwiek; trzecie z kreską na dole.
E, troje: pierwsze równe łacińskiemu, a to ma kreskę nad sobą, jako i łacińskie a, jako w tem słowie: Panie, Domine. Drugie nasze, jako tu, panie, dominae. Ostatnie z kreską albo z ogonem, jako to, uczynię. A w pisaniu tych wszytkich tak sie zachować, jako sie i o pierwszej literze mówiło: to jest, aby znaki na żadnym nie były, chyba gdzie trzeba dla przyczyny powiedzianej; wyjąwszy to ostatnie, które zawżdy swe piątno ma nieść.
F, jedno, jako farba.
G, także; chyba to powiedzieć trzeba, że go Polacy nie używają na dwoje jako łacinnicy, ale tylko w jedno, jako tu: garniec. Jedwab przez i, nie przez, g.
H wedle gramatyków nie jest litera. Polacy kiedy chcą wymówić greckie, X, tedy piszą, ch, jako: chwalą, chwilą.
I, Polacy używają, jako i łacinnicy, i miasto vocalisza, jako: nigdy; i miasto consonantem, jako: Jan; do diftongu mem zdaniem snadniejsze ypsylon, jako: móy, day, albo daj, mój.
K, jedno: kokosz, kur.
L, dwoje: jedno łacińskie, które tak pisać: ladaco, lód, wilk, ktokolwiek. Drugie barbarum, które tak pisać: kłótka, łaskawy, łakomy.
M, dwoje: pierwsze jako tu: dom; drugie z kreską, jako to: uskroni.
N, dwoje także i z tymiż znaki: dzwon, skroń, schroń się, etc.
O, dwoje: jedno łacińskie bez znaku, jako tu: oko; drugie grubsze z znakiem jeśli trzeba, jako wósk, na wosku wycisnąć, albo na wózku jechać.
P, dwoje: jedno proste jako: łup, to jest korzyść; drugie z kreską: łup’, to jest drzyj.
Q, rzadko, albo nigdy nie używamy, jako: kwaśny, abo quaśny.
R, jedno.
S, troje: pirwsze jako i łacińskie, jako to: Samson; drugie z kreską, jako w tem słowie: oś, po łacinie axis. Trzecie piszem — sz, jako tu: szacunek. Ale to chcę przydać, iż się często w polskim języku trafia, że po s, idzie, c, a ty obiedwie literze mają z sobą jakąś spólność, bo się trojako obie wymawia, i pospolicie którym sposobem c, się wymawia, tymże też i s, jako tu: sczęśliwy, sczodry, ścisły, miłość, na desce etc. Tedybych chciał dla skromnego pisania, aby tylko c, się znaczyło, tam gdzie się znaczyć ma, abo które tego potrzebuje, a s, aby się już z niego znaczyło, ponieważ to przyrodzenie mało nie wszędy mają, że jako brzmi poślednie tak i przednie; nie pisać tedy: szczodry, ale: sczodry etc. Kilka słów się najduje, które się pod tę regułę nie podają, jako to mieśce (nie podoba mi się miejsce, jako piszą), bo już inaczej, s, brzmi, niszli, c; mówiem też abo: dwie grusce, abo dwie gruszce, pięście, albo pięszcie, ale i tu jest już insza różnica.
T, jedno: a po, th, w polskim języku nic, chyba gdzie greckie słowa: Thetis.
V, abo vokalisz, abo consonans: kiedy consonans dwojako się pisze: naprzód prosto: w radzie, władnie; drugi raz z kreską, jako ułow’ ryb.
X, mało używamy; rychlej miasto niego, ks. a jako, s, trojako, tak, iks, trojako mówiemy. Wszakże mało nie lepiej pisać: xiądz, xini, axamit, niżli przez ks; kszykać, to lepiej tak jako się tu napisało, abo znak jaki dać, jako i inszym.
Y, nie jest dwoje i, jako w szkołach źle zwać uczą, ale ypsylon greckie; o jego naturze na końcu powiem.
Z, troje: pierwsze jako to: zamek; drugie z kreską na wierzchu, jak tu: mroźno; trzecie z kreską przez pół[814], jako tu: żyweś. Z, kiedy jest praepositio, nie łączyć go z słowem, ale je rózno kłaść, jako: z izby.
Ty dwie pierwsze literze, małą samy między sobą różność mają z przyrodzenia, ale między inszemi literami, jako my Polacy dziś piszem, wielką odmianę czynią, a zwłaszcza między temi, które są wyższej napisane, a mianowicie które się kolwiek na dwoje abo na troje dzielą, mówię ex consonantibus. Bo kiedy przed nimi idą, odmieniają się każda w swą naturę, że inaczej brzmieć muszą kiedy po którym, y, idzie, a inaczej kiedy proste i, jako to na tem miejscu, kiedy rzekę: baby, to jest, stare żony, a babi, co po łacinie obstetricatur — już tu inaczej b. brzmi a inaczej tam, bo naprzód jest b, własne łacińskie, a tu jest owo, co kreskę miewa nad sobą, którego też i łacinnicy nie inaczej używają, jeno jako i my, kiedy po nim idzie ten vokalisz i, jako w tem słowie: bilis, tibi. A to, co mówię o tej literze, b, toż służy tym wszytkim wyższej napisanym, które się na dwoje, abo na troje dzielą. Kiedybyśmy tedy własną różnicę między b a b’, obaczyli, także i między c, a c[815], s, a ś, etc., tedyby w tej mierze nie potrzeba było tej litery y. Ale raczej niżby tak wiele tych znaków było, niechaj po jednym b, jedno i, chodzi a po drugim y, bo jednak tej różnicy niemasz w żadnych inszych vokaliszach, chyba w tych, a gdy się na końcu też trafi, jako skub’, łup’ etc. albo w pojśrzodku, jako poświątne, ktokolwiek. Gdzie tedy po c, abo po s, abo po z, idzie ta litera i, tam już nie trzeba kreski żadnej na nie kłaść, bo ta ista kreska, kto się dobrzy przypatrzy, nic inszego nie znaczy jeno to iste i, które gdy się napisze podle niego, już go na wirzch kłaść nie będzie trzeba, jako w tej mierze, ani na b, ani na l, kładą, gdy po nich idzie i, jako tu: biedny, lieniwy, piesczony, etc.
Dla skromniejszego pisma wedle tych liter cz, d, dż, r, t, ż, kiedy się trafi pisać i, albo y, raczej to małe i, chybaby się komu inaczej zdało: rim albo rym, wszytko za jedno: dim albo dym także; wszakże jakom powiedział, dla skromniejszego pisania wolę to iste i.
Piszą też niektórzy te panie, hae dominae, albo ty panie; ja to poślednie wolę, ale żeby się przez ypsylon pisało jako tu stoi, a ti, po łacinie tu, przez i, i dla różnice tylko wykładu, boć oboje jednako brzmi.
Każde cudzoziemskie swoją orthographią, jako greckie grecką, łacińskie łacińską, etc.
Obiecadło wedle Ortographiej Pana Kochanowskiego tak idzie:
A a à á ą b b’ c ć cz d dz dź dż é è ę f g h ch i j k l ł m m’ n ń o ò ó p p’ q r rz s ś sz t u w w’ x y z ź ż.
PIEŚNI: | Str. |
Księgi pierwsze ............. | 3 |
Księgi wtóre ............... | 43 |
Pieśń (Czego chcesz od nas, Panie) ....... | 97 |
O ŚMIERCI JANA TARNOWSKIEGO .......... | 99 |
PAMIĄTKA Janowi hrabi na Tęczynie ......... | 109 |
FRAGMENTA albo pozostałe pisma: | |
Dedykacya J. Januszowskiego J. Firlejowi ..... | 123 |
Wszystkie fragmenta poetyckie ........... | 129 |
POEZYE PRZYPISYWANE J. Kochanowskiemu: | |
O zburzeniu Sodomy .............. | 165 |
Nagrobek Helżbiecie Pisarskiej ........... | 168 |
PISMA PROZAICZNE: | |
Wzór pań mężnych ............ | 173 |
Wróżki .................. | 183 |
O Czechu i Lechu historya naganiona .... | 211 |
Wykład cnoty ............... | 219 |
Iż pijaństwo jest rzecz sprosna a nieprzystojna człowiekowi ....... |
225 |
Apophtegmata ............... | 233 |
Przy pogrzebie rzecz ............ | 245 |
LISTY Jana Kochanowskiego: | |
List do Stanisława Fogelwedera .......... | 251 |
List dedykacyjny do Jana Zamoyskiego ....... | 255 |
ORTOGRAFIA POLSKA Jana Kochanowskiego ....... | 259 |
Stronica | wiersz | wydrukowano: | zamiast: |
4 | — 19 od góry | próżnych | próznych |
20 | — 2 „ | przedemną | przede mną |
21 | — 2 od dołu | rówien | rówień |
23 | — 17 od góry odnośnik 2) winien być przy wyrazie: znam | ||
38 | — 5 od dołu (odnośnik 2) |
Stryjbowski | Stryjkowski |
102 | — 26 od góry | piekiełne | piekielne |
114 | — odnośnik 2) | usadowiony | usadowioną |
251 | — odnośnik 1) wiersz 6 |
lateinische | lateinischen |
- ↑ przekład ody 24, księgi III Horacego.
- ↑ pożyć kogo lub czego = pokonać kogo, co.
- ↑ koczujących.
- ↑ u Horacego: Scythae.
- ↑ Getowie, u Rzymian Dakowie (Daci), plemię pochodzenia trackiego.
- ↑ wspólne.
- ↑ będące wspólną własnością.
- ↑ w staropolszczyźnie: rządzić kogo, co.
- ↑ dopełniacz liczby pojedyńczej.
- ↑ ukrócić.
- ↑ występki.
- ↑ kraje gorące.
- ↑ przejęte.
- ↑ zniewieściałość.
- ↑ malowanych.
- ↑ czas teraźniejszy, z przyrostkiem ć.
- ↑ zbywa.
- ↑ to jest takiemu, któremu się nie wiedzie.
- ↑ w części — podług Horacego (ody siódmej i dwunastej, księgi IV).
- ↑ wyżej (wyszej od pierwiastka wys).
- ↑ jak należy.
- ↑ prawdziwego.
- ↑ zupełnie.
- ↑ altaną.
- ↑ przekład ody 21, księgi III Horacego.
- ↑ malowany.
- ↑ bez.
- ↑ nie chybiająca.
- ↑ choćby.
- ↑ choćbyś.
- ↑ wysokie grody = starostwa.
- ↑ w krótkim czasie.
- ↑ nieprzejednana.
- ↑ byś odebrał, co ci ludzie winni.
- ↑ pozostanie.
- ↑ to jest skarbiec.
- ↑ będzie mył.
- ↑ przekład ody Horacego do Galatei (III, 27); Kochanowski opuścił trzy pierwsze i dwie ostatnie zwrotki oryginału.
- ↑ podróż.
- ↑ liczba podwójna.
- ↑ czy na jawie?
- ↑ widziadła senne.
- ↑ nalega na ciebie.
- ↑ utrzyma.
- ↑ pospolite, zwykłe.
- ↑ niewidocznie.
- ↑ w nadziei (plonu).
- ↑ karz.
- ↑ postanowił, zrządził.
- ↑ szmaragdem.
- ↑ szczęśliwym byłbym, gdybym korzystał z tego (z twej pięknej duszy w pięknym ciele) tak, że nie omyłiłbym ( Błąd w druku — winno być: omyliłbym.) się, iż niema niczego lepszego.
- ↑ zwrotka z Horacego, ody 29, księgi III.
- ↑ kończy.
- ↑ podlegamy jej prawom.
- ↑ nie zdoła tego odgadnąć.
- ↑ jednać sobie.
- ↑ w małym statku
- ↑ trzy ostatnie zwrotki również z Horacego (Oda 29, księga III).
- ↑ powrotne, wracające się.
- ↑ księżyc z odmianami światła.
- ↑ Krakusa.
- ↑ zdradza.
- ↑ Przemysław.
- ↑ to jest Leszek II, który pozyskał tron, pokonawszy współzawodnika w gonitwie konnej.
- ↑ zupełnie.
- ↑ nabrała otuchy.
- ↑ Kazimierz I.
- ↑ Biały i Czarny.
- ↑ Łokietek.
- ↑ Warneńczyk.
- ↑ wielu.
- ↑ Zygmunt August.
- ↑ nie oddaje.
- ↑ staropolski wyraz opiek = opieka.
- ↑ przekład ody 23, księgi I Horacego.
- ↑ jakoby.
- ↑ choćby.
- ↑ bodajby się nie cieszył trwale.
- ↑ bodaj odchorował.
- ↑ pieśń ta napisana na noclegu obozowym podczas wyprawy Zygmunta Augusta w roku 1568 do Radorzkowic za Wilno, skąd miała wyruszyć do Moskwy.
- ↑ dopełniacz od rówien.
- ↑ powstała.
- ↑ Starodub — twierdza w województwie czernihowskiem, zdobyta przez Jana Tarnowskiego w r. 1535.
- ↑ powierzony.
- ↑ nie mogła sprostać.
- ↑ przekład (w znacznej części) ody dziewiątej, księgi I Horacego.
- ↑ ślubi = nie ręczy.
- ↑ widzę.
- ↑ czas śmierci.
- ↑ przekład ody I, ks. III Horacego (z opuszczeniem pierwszej strofy).
- ↑ nie da się wyprzedzić.
- ↑ Penelopa, żona Ulissesa.
- ↑ pozazdrościła.
- ↑ Parys.
- ↑ do szczętu.
- ↑ ostatecznie.
- ↑ bez dzięki, koniecznie, gwałtem.
- ↑ pierwszeństwo.
- ↑ zmożesz.
- ↑ lekarstwo na wymioty dawane ptakom myśliwym.
- ↑ zwrócił.
- ↑ głodują, gryzą.
- ↑ oszaleć z mózgu = stracić rozum.
- ↑ w starej polszczyźnie często używano formy: porwan, porwon, porwoneś, parwonaś, porwoniście. Używano jej z celownikiem: dyabłu, katu, śmierci, co znaczy: niech go dyabeł, kat, śmierć porwie.
- ↑ zabita śmierć = zabójstwo.
- ↑ muszkietów.
- ↑ Żadny = w starej polszczyźnie znaczyło: szpetny; nieżadny = nieszpetny.
- ↑ wagant = głos w śpiewie nie należący do żadnego z czterech głównych.
- ↑ porównaj Fraszki: Na Barbarę (Księgi pierwsze) i Do dziewki (Księgi wtóre).
- ↑ szalić kimś = odbierać komu rozum.
- ↑ Szkoty, kupcy (Szkoci osiedlali się u nas bardzo licznie w XVI wieku, zajmując się handlem i rzemiosłami. Wskutek tego wyraz szot oznaczał kupca).
- ↑ niezupełnie.
- ↑ ostatnie dwie zwrotki — naśladowane z ody 15, księgi III Horacego.
- ↑ Horacyuszowskie: dulce est desipere in loco.
- ↑ to jest sąsiadowi.
- ↑ od trzeźwi, ia, wie.
- ↑ (pijcie).
- ↑ kto nie może zdecydować się prędko na wesołość, dobrą myśl.
- ↑ jutro (podobnie: o północy, o godzinie i t. d.)
- ↑ porzuć, zaniechaj.
- ↑ naślad. ody 10, księgi III Horacego.
- ↑ tutaj.
- ↑ niegdzie; forma stopnia wyższego.
- ↑ nieużyte.
- ↑ chętnie.
- ↑ Eumenidy, Furye.
- ↑ zmiękczyły.
- ↑ gdyby.
- ↑ nieborak.
- ↑ na swoje złe.
- ↑ po swej woli.
- ↑ stateczność.
- ↑ pieśń w duchu Horacego.
- ↑ ostatek należy się wesołości.
- ↑ wolny od przygany
- ↑ znikomość.
- ↑ gdyby.
- ↑ ustąpiwszy z głowy.
- ↑ mowa tu zapewne o skrzyni żelaznej na pieniądze, wożonej w r. 1511 przez kupców augsburskich, Fuggerów, którzy na mocy umowy z papieżem Juliuszem II jeździli z jego bulami po Europie i zbierali pieniądze na budowę kościoła św. Piotra. Stryjbowski (księga 23, rozd. 6) nazywa ich Fogarami albo Fokierami.
- ↑ w pierwszych 24 wierszach poeta naśladuje elegię 16-tą, ks. I Propercyusza; reszta pieśni to przekład tejże elegii.
- ↑ nie odebrała.
- ↑ młotki na drzwiach, t. j. kołatki.
- ↑ głowica = rękojeść miecza, gałka u laski.
- ↑ podle nocy czyli co noc.
- ↑ w znaczeniu: futryn (podwój, l. m. podwoje).
- ↑ nieznośne.
- ↑ oby.
- ↑ przeminęło.
- ↑ choćby.
- ↑ pozwalała.
- ↑ Genezę tej pieśni wyjaśnia artykuł w „Ateneum” 1876. Tom I.
- ↑ już wyszła z brzegów.
- ↑ opamiętaj się.
- ↑ w pierwszem wydaniu tej pieśni (prawdopodobnie z r. 1558) zamiast strofy ostatniej jest takie zakończenie:
Lecz to nam dawno Bóg obiecał z nieba,
Że się takich wód bać już nie potrzeba;
Dziękujmy Jemu już z prawego serca
Za dobrodziejstwa. - ↑ celownik liczby podwójnej.
- ↑ oszczędny.
- ↑ ciemności śmierci.
- ↑ skarbce.
- ↑ wyżej.
- ↑ przekład ody 16-tej, ks. III Horacego (z pewnemi zmianami).
- ↑ psów.
- ↑ Filip.
- ↑ skarbcu.
- ↑ przybywa.
- ↑ związków.
- ↑ wystrzega się.
- ↑ żyzne wybrzeża u ujścia Wisły.
- ↑ zysku.
- ↑ pieśń napisana z powodu napadu Tatarów w r. 1575 na Podole, skąd uprowadzono 55,000 jeńców, nie mówiąc o zabitych oraz bogatych łupach.
- ↑ kotarha — wyraz tatarski, oznaczający namiot pilśniowy; stąd pochodzi kotara.
- ↑ mowa tu o ucieczce Henryka Walezyusza.
- ↑ nie narzuca.
- ↑ dopełniacz od formy rzeczownikowej = małej rzeczy.
- ↑ talary.
- ↑ poemat utworzony według Horacego (księga I, oda 24) a napisany prawdopodobnie na śmierć Zofii Odrowążówny ze Sprowy, która była najpierw żoną kasztelana wojnickiego, Jana Krzysztofa Tarnowskiego a potem Jana Kostki, wojewody sandomierskiego.
- ↑ Melpomena.
- ↑ tęsknych.
- ↑ to jest napoju zaczerpanego z rzeki Lety.
- ↑ spalone.
- ↑ liść.
- ↑ pieśń z czasów bezkrólewia po ucieczce Henryka Walezego.
- ↑ nie z północy lub południa.
- ↑ skłoni.
- ↑ rokosze.
- ↑ według Plenkiewicza, jest to aluzya do odbytej w ten sposób elekcyi po śmierci mitycznego Przemysława, złotnika (Kronika Kadłubka, ks. I).
- ↑ bardziej rączemu.
- ↑ forma przysłówkowa = ostatni raz.
- ↑ straci.
- ↑ naślad. ody 3-ciej, ks. II Horacego.
- ↑ górą.
- ↑ przezroczystym.
- ↑ nie dojrzeje (t. j. nie nadejdzie).
- ↑ następca, potomek.
- ↑ posiądzie.
- ↑ do łodzi Charona.
- ↑ idzie za ciałem.
- ↑ odmawia innym, czego sama nie posiada.
- ↑ nie ma wady.
- ↑ pukać się, spukać się = pęknąć, pękać się.
- ↑ jadami.
- ↑ dwie ostatnie strofki wzięte z Horacego, oda 2-ga, księga III.
- ↑ pieśń napisana po zawarciu (r. 1582) z Iwanem Groźnym traktatu, zapewniającego Polsce Inflanty i Połock. ( Przypis błędny — pieśń ta została opublikowana już w 1580 jako pierwsza w zbiorze Piesni trzy Iana Kochanovvskiego, O wzięciu Połocka, O statecznym słudze R.P., O vczciwey małżonce wydanym w Warszawie przez Walentego Łapczyńskiego w drukarni latającej Mikołaja Szarfenbergera).
- ↑ władca.
- ↑ od: rówień, ia.
- ↑ ważna to rzecz.
- ↑ usprawiedliwić.
- ↑ jeśliś trwożliwy, nie odgrażaj się zuchwale.
- ↑ komu się pierwszemu kłaniać. Szłyk — w starej polszczyźnie: czapka spiczasta. Poselstwo Iwana Groźnego, po przybyciu do Krakowa 1579 roku, żądało, aby król, przyjmując je, powstał z tronu i zdjął czapkę.
- ↑ pokazuje rogi.
- ↑ dawny miejscownik liczby mnogiej.
- ↑ ochronić.
- ↑ bramy.
- ↑ umierz nad sobą panować.
- ↑ pieśń ta stanowi również jeden z chórów w „Odprawie posłów greckich”.
- ↑ dać sprawę, rachunek.
- ↑ winnemu.
- ↑ wynijść, wyjść.
- ↑ grafem.
- ↑ w złotogłowach, w złotogłowiu.
- ↑ używa jednej z drugim na przemian.
- ↑ mowa o przygodzie Marsa z Wenerą, których Wulkan schwytał na schadzce i nakrył ich siecią.
- ↑ słuszna rzecz.
- ↑ niepowrotny.
- ↑ zbytkownych.
- ↑ mięta.
- ↑ obdarzony.
- ↑ liczyć na co, polegać na czem.
- ↑ przekład (nieco zmieniony) ody 11, ks. III Horacego.
- ↑ bramy.
- ↑ Danaidy.
- ↑ beczkę bez dna.
- ↑ mężów własnych.
- ↑ ciemności.
- ↑ forma przysłówkowa = po bydlęcemu.
- ↑ jako przystoi.
- ↑ poeta zwraca się do przyjaciela swego, Piotra Myszkowskiego, biskupa krakowskiego, u którego bawił w gościnie.
- ↑ liczba podwójna.
- ↑ drobnych.
- ↑ starczy, nie brak.
- ↑ t. j. i ślub dać i rozwód.
- ↑ liczba podwójna.
- ↑ naśladowanie 172 sonetu Petrarki.
- ↑ żyję.
- ↑ przekład ody 32-ej, księgi I Horacego.
- ↑ żwawy, dzielny.
- ↑ t. j. Kupidyna.
- ↑ liczba podwójna.
- ↑ m dodane dla rymu.
- ↑ pora przyjazna.
- ↑ przygoda (occasio) u Rzymian miała długie włosy na przedzie, tył zaś głowy goły; chciano przez to oznaczyć, że kto nie korzysta z chwili i nie chwyta okazyi za włosy, ten już jej nie schwyci, gdy się od niego odwróci.
- ↑ przekład ody 20 księgi II Horacego (z pewnemi zmianami).
- ↑ zbyt odważnego.
- ↑ łabędź.
- ↑ północne gwiazdy.
- ↑ odmiennego.
- ↑ zbytecznym.
- ↑ psalmów.
- ↑ wstępuje w znak Raka (to jest w drugiej połowie czerwca).
- ↑ narzędzia muzyczne, podobne do dud.
- ↑ bylicą (ziele obrzędowe przy Sobótkach).
- ↑ od innych.
- ↑ ojcowski obyczaj.
- ↑ czynią szkodę (od kazić).
- ↑ od sąsiada (sąsiadka).
- ↑ raźniejszy.
- ↑ czyżby też tej tu nie było.
- ↑ forma przysłówkowa = inaczej.
- ↑ otóż.
- ↑ odwdzięczyć się.
- ↑ czynić.
- ↑ sprzyja.
- ↑ czuwaj.
- ↑ zawstydzić, zdradzić.
- ↑ celownik przyczyny, używany w starej polszczyźnie.
- ↑ dowcipnego.
- ↑ kara średniowieczna za mniejsze przewinienie, polegająca na tem, że skazany musiał ciągnąć na powrozie kota przez rzekę.
- ↑ ośmiel się zbliżyć, nie wstydź się.
- ↑ t. j. okrywa się śmiesznością, chociaż nie uległ tej karze.
- ↑ kto cię wykierował na błazna.
- ↑ t. j. żeś na taką karę zasłużył.
- ↑ t. j. spryt, przebiegłość.
- ↑ dziś: strzeż się.
- ↑ w zgromadzeniu.
- ↑ t. j. kto kogo przemoże: kot chłopa, czy chłop kota.
- ↑ t. j. myślenie o ukochanym.
- ↑ chęcią, skłonnością.
- ↑ swoją chęcią t. j. weźmiesz miłość moją, a oddasz mi swoją.
- ↑ gdyby.
- ↑ zaiste.
- ↑ t. j. postępować.
- ↑ urazić.
- ↑ przechera, przebiegły, szalbierz.
- ↑ w miarę, sumiennie.
- ↑ pękają.
- ↑ przyda się.
- ↑ młodsi.
- ↑ w ostatku, w końcu.
- ↑ Boga jeno chwalić.
- ↑ nie przeszkodzą, nie przegrodzą.
- ↑ szron, mróz.
- ↑ kora z wierzby lub brzozy.
- ↑ utajony.
- ↑ porów. Owidyusza Metamorfozy V w. 438—686 o przemianie Filomeli w słowika.
- ↑ stało się zgubą.
- ↑ na płótnie.
- ↑ doniesienie.
- ↑ nieświadomy.
- ↑ dziś: wety.
- ↑ t. j. Tereusz, który w micie o Filomeli został przemieniony w dudka.
- ↑ Prokne, przemieniona w jaskółkę.
- ↑ Filomela.
- ↑ odkąd żyją.
- ↑ wypadłoby mi płakać.
- ↑ otóż.
- ↑ upadek.
- ↑ ażebyś.
- ↑ prócz tego.
- ↑ zgromadzeniu.
- ↑ dopełniacz częściowy.
- ↑ liczba podwójna.
- ↑ wydatne.
- ↑ prawdziwie.
- ↑ rozmowie.
- ↑ schutniejszą = godniejszą kochania.
- ↑ niż na piędź, o piędź.
- ↑ t. j. obrońca.
- ↑ t. j. żołnierze.
- ↑ zagadki trudne do rozwiązania.
- ↑ pląsy.
- ↑ rodzaje tańca.
- ↑ siatkę.
- ↑ zasadzkę.
- ↑ strofa ta znajduje się również dosłownie w Pieśniach II, 2.
- ↑ od sprzątania; dziś: skrzętna.
- ↑ t. j. z łańcucha, powroza.
- ↑ nawykają.
- ↑ nienaruszone.
- ↑ w pieśni tej jest kilka ustępów naśladow. z Horacego Epod. II.
- ↑ z biernikiem, na wzór składni łacińskiej (dziś: swojem).
- ↑ znaczenie tego wiersza niejasne: albo poeta mówi „nad Ciebie nie ma nikogo, komu byśmy właściwiej ofiary składać mogli”; albo też wydrukowano tu błędnie Cię zamiast nie (t. j. serce).
- ↑ której nie można obejść.
- ↑ spalone.
- ↑ powszechnej straty.
- ↑ miejscownik od Moskiew (W. Księstwo Moskiewskie).
- ↑ malym.
- ↑ pożyteczny.
- ↑ t. j. Oceanu Atlantyckiego.
- ↑ nie zmogła.
- ↑ polegać na tem.
- ↑ odrodzić się od ojca.
- ↑ przeznaczył.
- ↑ nie zgnębiło.
- ↑ liczba mnoga od wiece.
- ↑ termin.
- ↑ Syzyfowy.
- ↑ w które wpleciony był Iksyon.
- ↑ pod tym warunkiem.
- ↑ forma skrócona dla miary wiersza.
- ↑ czyżby.
- ↑ w postępkach.
- ↑ mówiącego.
- ↑ jako wygnaniec.
- ↑ usilnie.
- ↑ biernik.
- ↑ pośpieszna.
- ↑ tak w czasie pokoju, jak i na wojnie.
- ↑ znakomici.
- ↑ Jędrzej Tęczyński odznaczył się w bitwie pod Grunwaldem.
- ↑ Jan i Andrzej Tęczyńscy wyruszyli z Władysławem do Węgier.
- ↑ odrodzić się od nich.
- ↑ niezupełnie.
- ↑ popierać czego; dziś: kogo, co.
- ↑ obraneś = obran jesteś.
- ↑ rodu.
- ↑ przeznaczenie.
- ↑ pokonać.
- ↑ Aryadna.
- ↑ jakąż to.
- ↑ doprowadzoną do szaleństwa.
- ↑ bardzo odważny.
- ↑ Krępak = Łomnica, jeden ze szczytów Tatr.
- ↑ dzisiaj: porównać się z kim.
- ↑ celownik liczby podwójnej.
- ↑ chociażby.
- ↑ razem.
- ↑ kotwicę.
- ↑ oglądać będziesz.
- ↑ zamysły.
- ↑ pocisk.
- ↑ dziś: Wilejka.
- ↑ od wieków usadowiony.
- ↑ króla.
- ↑ dla, z powodu.
- ↑ w wydaniach późniejszych: cierpliwemi.
- ↑ właśnie.
- ↑ przeznaczone, wskazane.
- ↑ mowa tu o Katarzynie Jagiellonce, żonie Jan, księcia finlandzkiego a brata króla szwedzkiego, Eryka.
- ↑ pożądany.
- ↑ niezapomniane.
- ↑ przedsięwziąłeś, zająłeś się swemi sprawami.
- ↑ doprowadził do skutku.
- ↑ przemocą, gwałtem.
- ↑ pęd, bieg.
- ↑ Gdańska.
- ↑ powoli.
- ↑ gdy.
- ↑ kapitan okrętu.
- ↑ na głos.
- ↑ delegat.
- ↑ przewidywał.
- ↑ jeżeli to nie są one.
- ↑ miejmy się na baczności.
- ↑ zanim.
- ↑ na chwilę.
- ↑ gorączka.
- ↑ obym.
- ↑ żywotem, życiem.
- ↑ synowej.
- ↑ parki, z których dwie przędły nić żywota a trzecia przecinała to pasmo.
- ↑ niepohamowany.
- ↑ niespokojne.
- ↑ a nuż.
- ↑ kładzie się, upada.
- ↑ uwróć = zwrot, nawrot pługa po przeoraniu skiby.
- ↑ burz.
- ↑ brodzić jak bóbr w wodzie, w błocie.
- ↑ widocznych.
- ↑ skłonny do rozrzutności.
- ↑ dokazać tego, ugodzić w to.
- ↑ dawniej: rzędzić kogo, co; dziś: rządzić kim czem.
- ↑ odpocząć.
- ↑ przekład elegii Symonidesa z Keos.
- ↑ póki trwa kwitnąca młodość.
- ↑ widoczny.
- ↑ z jego rozporządzenia.
- ↑ patrz „Na XII tablic ludzkiego żywota”, gdzie ten dwuwiersz został powtórzony.
- ↑ jeśliby.
- ↑ wydarzyło.
- ↑ znosili.
- ↑ nie utyskiwali.
- ↑ boski wyrok.
- ↑ zdzierać się z czego = wydzierać się, wyłamywać się.
- ↑ późniejszy, pozagrobowy.
- ↑ zrana.
- ↑ ustali.
- ↑ schodzone, stare.
- ↑ stare, wytarte.
- ↑ wiek pokryty szedzią tj. szronem.
- ↑ córki Peliasza (patrz Owidyusza Metamorfozy ks. VII).
- ↑ w nadziei, że po ziołach zachwalonych ożyje.
- ↑ Medea.
- ↑ nie rzekąc.
- ↑ nie da się wyprzedzić.
- ↑ jutrzence, gwieździe porannej.
- ↑ dorównam dobrym mistrzom.
- ↑ zgonie.
- ↑ w sześćdziesiątym roku życia.
- ↑ czemu go nie uchronił od ślepoty.
- ↑ pozbawił wzroku.
- ↑ tęż samą tj. Helenę.
- ↑ Błąd w druku — winno być: ozdobę.
- ↑ ozdobił.
- ↑ olbrzym.
- ↑ biadaż mi z tobą.
- ↑ żeś mu wzajemna.
- ↑ kara średniowieczna, narażająca na śmieszność (zobacz objaśnienie przy „Pieśni o Sobótce”, Panna III).
- ↑ a oto.
- ↑ domu ojcowskiego.
- ↑ matkę postradałam.
- ↑ dziś: trzeźwy.
- ↑ twierdzić to będę zawsze.
- ↑ łącząc.
- ↑ niezdobyte.
- ↑ słonecznikiem.
- ↑ nieugiętem.
- ↑ nie naznaczać.
- ↑ za dni dzisiejszych.
- ↑ prześcignęła.
- ↑ nie zjawiła się.
- ↑ naślad. Propercyusza ks. III, eleg. 23.
- ↑ śniegowi.
- ↑ chęć.
- ↑ z przekonaniem.
- ↑ oddany całkowicie.
- ↑ pochylona ku zachodowi.
- ↑ Błąd w druku — winno być: ARCYBISKUPA.
- ↑ wiersz napisany do Uchańskiego.
- ↑ podarek z jarmarku.
- ↑ bułkę podłużną (kukiełkę).
- ↑ garnki.
- ↑ ostrze pługa.
- ↑ ład.
- ↑ dotrzymaj obietnicy.
- ↑ cenimy.
- ↑ Mikołaj Firlej, mąż słynny z nauki i krasomówstwa, wojewoda lubelski.
- ↑ prawdziwie.
- ↑ nie odrodził się.
- ↑ chlubne, zaszczytne.
- ↑ niejeden zajmie się czem innem.
- ↑ ten sam wiersz pomieścił poeta we Fraszkach (księgi I) p. t. „Na młodość”.
- ↑ słabszego.
- ↑ nie zapierały.
- ↑ wiersz ten oraz następny znajdują się we Fraszkach (księgi I).
- ↑ szydź.
- ↑ domagał się.
- ↑ wejścia.
- ↑ uczynił zadość swemu zadaniu.
- ↑ Władysławie.
- ↑ chęcią, życzliwością.
- ↑ chudy pachołek.
- ↑ dostojnik.
- ↑ okazyą.
- ↑ chociaż nie jestem wojewodą.
- ↑ owocom mej pracy.
- ↑ czy ty.
- ↑ budzi we mnie wątpliwość.
- ↑ nie odrodził się od ojca.
- ↑ pamięć.
- ↑ przewidywał.
- ↑ tego dokazał.
- ↑ w całości.
- ↑ nagrodził Bóg za szkodę (stanąć za co = nagrodzić).
- ↑ zobacz „Pamiątkę Janowi Tęczyńskiemu”.
- ↑ mimo.
- ↑ nie stań się wyrodnym synem.
- ↑ niżbyś.
- ↑ wiersz napisany z powodu śmierci Anny z Sobków, żony Krzysztofa Radziwiłła.
- ↑ niewielki.
- ↑ postanowił.
- ↑ następuje.
- ↑ abym legł w grobie prędzej, niż ty.
- ↑ usposobioną.
- ↑ los.
- ↑ pozbawiło.
- ↑ nieposkromione.
- ↑ małej.
- ↑ krzepiąc.
- ↑ do Olbrachta Łaskiego, wojewody sieradzkiego.
- ↑ Pieśń tę odnalazł Bronisław Chlebowski w kancyonale protestanckim, znajdującym się w bibliotece uniwersyteckiej w Warszawie. Przypisuje jej autorstwo Janowi Kochanowskiemu (Pisma, tom II str. 24—32), pomimo zastrzeżeń A. Brücknera, który sądzi, że „pieśń ta naśladuje tylko pieśń o Potopie, biorąc pochop z pogromu tatarskiego 1575 r. i do Kochanowskiego się nie odnosi” („Książka”, miesięcznik bibliogr. 1906, str. 5). Według B. Chlebowskiego, pieśń „O zburzeniu Sodomy” pochodzi prawdopodobnie z r. 1551.
- ↑ mowa tu o wypalaniu suchych traw na wiosnę dla przygotowania roli do uprawy i zasiewu (B. Chlebowski).
- ↑ Autorstwo nagrobka tego Karol Łepkowski przypisuje J. Kochanowskiemu („Rocznik Filarecki” 1886 i przedruk w № 1026 „Kłosów”, wydanym w 300-ą rocznicę zgonu Kochanowskiego). Nagrobek Pisarskiej znajduje się na pomniku w kościele, we wsi Rudawie, pod Krakowem. Poprzedza go napis: „Tu leży urodzona Helżbieta Pisarska z Giebułtowa, która mając wieku lat 56, z tym światem rozłączona w roku 1576, dnia 20 marca”. Podobieństwo z niektórymi wierszami Trenów (X i XIII) tłómaczy Łepkowski w ten sposób, że „skoro Urszulka umarła w r. 1579 — więc wiersze ku pamięci Pisarskiej, wcześniejsze, o z roku 1576, z Trenów wyjęte być nie mogły”; należy przeto przypuścić, że poeta, opłakując tak rzewnie stratę córki, nie mógł w jej nagrobku używać słów cudzych. Na jedną tylko okoliczność nie zwrócił uwagi znakomity badacz, a mianowicie, iż nagrobek dla Pisarskiej mógł być wmurowany w wiele lat po jej śmierci, a więc i po śmierci Urszulki t. j. iż autorem napisu mógł być naśladowca Kochanowskiego.
- ↑ zajmuje.
- ↑ wyprzedzenie.
- ↑ uczonego.
- ↑ Leone Abarbanel wydał w r. 1502 „Dialoghi di amore”.
- ↑ podług Plutarcha „Ginaikôn aretai”.
- ↑ Galatów.
- ↑ nakłaniany.
- ↑ wykupić ją.
- ↑ przewozić.
- ↑ tj. mąż.
- ↑ podług Plutarcha „Erotikai diogeseis”.
- ↑ zasięgnąć rady.
- ↑ pozazdrościło.
- ↑ według Plutarcha „Ginaikôn aretai”.
- ↑ pierwszeństwo.
- ↑ kazała go wezwać.
- ↑ rzekomo.
- ↑ według Plutarcha „Ginaikôn aretai”.
- ↑ zajął.
- ↑ lekceważenia.
- ↑ wyjść.
- ↑ doznać musiała tego upokorzenia.
- ↑ według Plutarcha op. cit.
- ↑ licząc na pobłażliwość.
- ↑ tyranowy tj. do tyrana należący.
- ↑ tenże sam.
- ↑ zniewagę.
- ↑ klęczącą.
- ↑ udając się z prośbą.
- ↑ wróżby.
- ↑ chociażbym nawet.
- ↑ lekceważyć.
- ↑ jednomyślnie.
- ↑ sławny.
- ↑ na tem się opierali.
- ↑ nieokrzesany.
- ↑ niezupełnie.
- ↑ obecnie.
- ↑ rozdzielonem.
- ↑ „wszelkie królestwo rozdzielone przeciwko sobie, będzie spustoszone”. Ewang. Mat XII, 25 i Łuk. XI, 17.
- ↑ zasadzają się.
- ↑ sprzeczne dążności najłatwiej prowadzą do upadku.
- ↑ pogróżkami.
- ↑ wprowadzenie w życie uchwał sejmu piotrkowskiego z r. 1562.
- ↑ dotychczas.
- ↑ niechęć.
- ↑ właściwie.
- ↑ krzyżowców.
- ↑ ku, względem.
- ↑ prawdziwa.
- ↑ ubogiego.
- ↑ godności, szacunku.
- ↑ kary.
- ↑ gdyby kary uniknąć mogli.
- ↑ gdyby nawet.
- ↑ należeć na czem = zależeć od czego.
- ↑ poddane.
- ↑ w starej polszczyźnie: wzruszać czego.
- ↑ podrugie.
- ↑ Błąd w druku; powinno być – pańską.
- ↑ wypuścić nam Barabasza.
- ↑ poemat Kochanowskiego.
- ↑ dopełniacz od: równien.
- ↑ namalowane.
- ↑ Enniusz.
- ↑ Błąd w druku; powinno być – że.
- ↑ mamy się usprawiedliwić, jakby chodziło o karę śmierci.
- ↑ występkami.
- ↑ Cezara i następców.
- ↑ królestwa utrzymują się tymiż samymi środkami, którymi z początku powstają.
- ↑ kosztowało.
- ↑ podszycie.
- ↑ obecnych.
- ↑ ubogi.
- ↑ sławy.
- ↑ w porównaniu.
- ↑ zepsuciem.
- ↑ puścić się w zawody.
- ↑ rzeczoznawcą, sędzią.
- ↑ Błąd w druku; powinno być – chciał.
- ↑ Błąd w druku; powinno być – którymi.
- ↑ okupić.
- ↑ Błąd w druku; powinno być – że.
- ↑ stosują się do ciepłoty ciała.
- ↑ zespolenie.
- ↑ ciało, według pojęć ówczesnych, składa się z czterech „wilgotności” tj. z krawi, cholery, flegmy, melancholii.
- ↑ od imać, jąć; imie się = zacznie się.
- ↑ wyboru.
- ↑ pogarda praw.
- ↑ nie wytrwałby.
- ↑ że chce się mieć dobrze.
- ↑ bo już dawno doszedł do dobrobytu.
- ↑ w starej polszczyźnie było; zdrada nad czem (dziś: zdrada czegoś).
- ↑ wydawanie.
- ↑ okupiwszy winę darami.
- ↑ o gdyby.
- ↑ zmarłą (mowa tu o królowej Bonie).
- ↑ cześć.
- ↑ księstwo Baru, należące do rodziny Sforzów.
- ↑ majątku po matce.
- ↑ gdybym była chciała, byliby mi i syna sprzedali.
- ↑ w znaczeniu: zawsze.
- ↑ ci, co swoje stracili, gdy im zabraknie, sięgają po cudze.
- ↑ przeprowadzić.
- ↑ sądzę.
- ↑ nigdzie.
- ↑ obmyślili.
- ↑ podczas bezkrólewia.
- ↑ tem = przez to (tj. przez ten nierząd).
- ↑ w Polsce żyje się na los szczęścia.
- ↑ brać przestrogę z utraty Połocka.
- ↑ Pytam, jakim sposobem swą rzeczpospolitą tak szybko utraciliście? Odpow.: Pojawili się mówcy nowi, głupi, niedojrzali (Cicero „Cato major”. Roz. 20).
- ↑ Błąd w druku; powinno być – chciał.
- ↑ orator nazywał się w Polsce poseł do dworów zagranicznych.
- ↑ tj. nie poseł do dworów zagranicznych, ale poseł na sejm.
- ↑ w starej polszczyźnie było: radzić o co.
- ↑ wielka liczba lekarzy zabija panującego.
- ↑ ustalenia.
- ↑ urządzona.
- ↑ tj. inowiercy.
- ↑ mnistir = zalotnik, gach.
- ↑ pastora ewangielickiego.
- ↑ muzyka zastosowana do wiersza spondaicznego (którego stopy składają się z dwóch zgłosek długich).
- ↑ dodał.
- ↑ zaraziły się tą niezgodą.
- ↑ nakoniec.
- ↑ podobne przyczyny wywołują podobne skutki.
- ↑ to tylko jedno.
- ↑ wróżbie.
- ↑ tu krolestwo ulegnie zmianie.
- ↑ obrady nad sprawą podatku są równie pilne.
- ↑ że mi do mądrości daleko.
- ↑ podlegająca zarzutom.
- ↑ na bezdroża.
- ↑ nie do uwierzenia.
- ↑ niekoniecznie, niezupełnie.
- ↑ znać się do kogo = przyznawać się do kogo.
- ↑ wywodzą na jaw.
- ↑ śmiałość.
- ↑ jednocześnie.
- ↑ przyjściem.
- ↑ staropol. liczebnik dwój, dwoja, dwoje.
- ↑ brali w posiadanie.
- ↑ sobić się na co = gotować się na co, do czego.
- ↑ pisarze ówcześni Słowian nazywali — Słowakami.
- ↑ początku.
- ↑ zmieścić się.
- ↑ Baltyckiem.
- ↑ co się tyczy.
- ↑ tegoż samego.
- ↑ Błąd w druku — winno być: albo.
- ↑ zaraz.
- ↑ w dodatku.
- ↑ nazwą Włach, Włoch pierwotni Słowianie oznaczali Celtów.
- ↑ Ruś nas przezywają — zdanie zbudowane na wzór łaciny.
- ↑ znakomity.
- ↑ niewątpliwie.
- ↑ pierwotnie.
- ↑ oprócz.
- ↑ nawet.
- ↑ wystrzec się kogo z czego = przestrzec kogo o czem.
- ↑ wziętości nabywać.
- ↑ kiedy się stara być miłym w obcowaniu.
- ↑ przypodobania się.
- ↑ dla czegoby.
- ↑ nie do końca = niezupełnie.
- ↑ rozdzielona.
- ↑ nie bardzo, mało.
- ↑ bez obrazy Boga.
- ↑ zatrudnienia.
- ↑ postępuje za tobą.
- ↑ liczba podwójna.
- ↑ rozumieć czemu = rozumieć co.
- ↑ słusznie.
- ↑ jednak.
- ↑ gwałt zadaje.
- ↑ niemiło.
- ↑ zdolność.
- ↑ rozsądek.
- ↑ tj. tego wieczoru, gdy byli pijani.
- ↑ pobłażliwie.
- ↑ kara boska.
- ↑ i Bogu nawet nie da spokoju.
- ↑ brać winę z kogo znaczyło: skazywać kogo na karę pieniężną.
- ↑ miejscownik liczby podwójnej.
- ↑ to nic, to fraszka
- ↑ nieumiarkowanie, zbytek.
- ↑ na trzeźwo.
- ↑ nie przeładują się.
- ↑ naadwątlenie rozumu łatwo powstać może.
- ↑ zdolności.
- ↑ urządzenie.
- ↑ abym nie dbał o wziętość.
- ↑ zarzucić.
- ↑ tj. szklanicy.
- ↑ żarłoki.
- ↑ abyś.
- ↑ powinność niesie = powinność wymaga.
- ↑ dowcipne powiastki. (Od „Apophtegmatów” rozpoczyna Januszowski pośmiertne „Fragmenta” J. Kochanowskiego).
- ↑ konia tatarskiego.
- ↑ zarżnę.
- ↑ spostrzegł się.
- ↑ liczba podwójna.
- ↑ niewczesny.
- ↑ t. j. szklanicy.
- ↑ probostwo będące w sporze.
- ↑ t. j. na zgodę.
- ↑ zaraz.
- ↑ obstawał przy tem.
- ↑ od jego zalecenia zależy.
- ↑ opór stawiał.
- ↑ odchodzę.
- ↑ nie dosyć, niebardzo.
- ↑ za kopę tj. za 48 groszy.
- ↑ niewczesny.
- ↑ za.
- ↑ niewłaściwe.
- ↑ po rusku.
- ↑ sałatą.
- ↑ tj. przed myciem.
- ↑ nie poufalić się.
- ↑ kilku.
- ↑ księże.
- ↑ nazwa gry w karty.
- ↑ doprawdy.
- ↑ przychodzi, a żona itd.
- ↑ odsłaniać.
- ↑ o żonę.
- ↑ zazdrosny.
- ↑ zdanie, sposób widzenia.
- ↑ zrobić przytyk.
- ↑ mowa wygłoszona przy pogrzebie Kaspra Kochanowskiego, najstarszego brata poety (pomieszczona we „Fragmentach” pośmiertnych).
- ↑ dowieść.
- ↑ po tym.
- ↑ wyznać należy prawdę.
- ↑ określona.
- ↑ Błąd w druku — winno być: podobno.
- ↑ obyczajem.
- ↑ List ten (jedyny, jaki ocalał z korespondencyi poety) wydrukował (z podobizną) Włodzimierz Stanisław Plater w I tomie swego „Zbioru Pamiętników”. Warszawa, 1858. Pomieścił go również Rafael Loewenfeld w swej pracy „Johan Kochanowski und seine lateinische Dichtungen” Poznań, 1877.
- ↑ Stanisław Fogelweder, kanonik krakowski, archidyakon warszawski i proboszcz miechowski, sekretarz króla Zygmunta Augusta, jeździł z legacyą do Hiszpanii.
- ↑ ja, który niegdyś prawie każdego tygodnia kuryera do ciebie do Warszawy posyłałem.
- ↑ takich, co mi się nawiną.
- ↑ jak to się dzieje, Mecenasie, aż mi serce zadrgało z obawy.
- ↑ uniesiony.
- ↑ wymagają obecności.
- ↑ gdy to zamierzam.
- ↑ pragnę wiedzieć, co sądzisz.
- ↑ ty jeden masz do niego wstęp i łatwą sposobność (cytata z Eneidy Wirgiliusza, ks. IV, wiersz 423).
- ↑ cóż bowiem szkodzi obiecać.
- ↑ Helius Eobanus Hessus (1488—1540), właściwie Koch, poeta niemiecko-łaciński, teolog luterski, profesor historyi i poezyi w Marburgu. Zostawił metryczny przekład psalmów, który się doczekał czterdziestu wydań.
- ↑ jakkolwiek rzeczy się mają.
- ↑ każdy rozprawia o swojem rzemiośle.
- ↑ w przekładzie.
- ↑ konieczność mająca gwoździe belkowe i kliny w spiżowej dłoni.
- ↑ poezya, niby pieszczotą tchnąca.
- ↑ obawiam się, co z tego będzie; daj mi radę Wenero!
- ↑ w trudnej tej Rzeczypospol. sprawach do ciebie odesłany.
- ↑ earum memini = o nich wspomniałem.
- ↑ potomność.
- ↑ częstym gościem u dworu.
- ↑ i do ciebie Schenschmid już dawniej przylgnął jakim bądź sposobem.
- ↑ natręt.
- ↑ mniej powagi.
- ↑ jeżeli się zdawać będzie.
- ↑ naucz się wypogadzać czoło mojemi fraszkami.
- ↑ dedykacya ta pomieszczona została przy wydaniu poezyi „Pieśni trzy Jana Kochanowskiego. O wzięciu Połocka. O statecznym słudze R. P. O uczciwej małżonce.” W Warszawie Roku Bożego 1580. (Skopiowana z przedruku homogr. Kraków, 1883).
- ↑ dzieło pożyteczne.
- ↑ i treści i wyrazów brak.
- ↑ duch wraz z treścią zmarniał.
- ↑ Błąd w druku; powinno być – qui.
- ↑ który zmuszasz do pisania.
- ↑ scirpus = sitowie; nodus = kolanko u drzew; ponieważ sitowie nie posiada kolanek, więc powstało przysłowie: nodum in scirpo quaerere = czynić niepotrzebne trudności.
- ↑ lub z kropką na wierzchu.
- ↑ Błąd w druku — winno być: ć.