Jezuici w Polsce (Załęski)/Tom I/081
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Jezuici w Polsce |
Podtytuł | Walka z różnowierstwem 1555—1608 |
Wydawca | Drukarnia Ludowa |
Data wyd. | 1900 |
Druk | Drukarnia Ludowa |
Miejsce wyd. | Lwów |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały Tom I |
Indeks stron |
Młodość jego przypada na najsmutniejsze pod względem religijnym czasy w Polsce. Wujek był synem mieszczańskim; ojczyzną był mu Wągrowiec, miasteczko w Wielkopolsce, mil kilka od Poznania, rodzice średniej fortuny, pobożni katolicy. Uczył się w szkole trywialnej w Wągrowcu, a potem w Wrocławiu i Krakowie, gdzie stopień bakałarza, i w Wiedniu, gdzie stopień magistra wyzwolonych nauk (magister artium) otrzymał. Szczególniejsze zaś miał zamiłowanie do nauk matematycznych. Tam on się zapoznał z Jezuitami, którzy na wiedeńskiej akademii katedry teologii i filozofii zajmowali, i 1565 r.[1], licząc 25 rok życia, wstąpił do ich nowicyatu w Rzymie. Po dwóchleciu nowicyatu słuchał wykładów teologii w kolegium rzymskiem, wyświęcony na kapłana, wykładał w temże kolegium geometryę sferyczną.
Upomnieli się o niego polscy Jezuici, którzy już dwa kolegia ze szkołami w Brunsberdze i Pułtusku otworzyli, a profesorów do nich, w braku swoich, z zagranicy sprowadzać musieli. Katedrę greckiego języka i retoryki ofiarowano mu w Pułtusku, pozwolono złożyć profesyę 4 ślubów 1571, a równocześnie kazano być kaznodzieją i miewać wykłady Pisma św., lectiones sacrae scriptutae.
Wnet jednak powołano go do ważniejszych zajęć, kazano być vice-rektorem w Pułtusku, pierwszym rektorem kolegium w Poznaniu (1571—1578), gdzie się dał wkrótce poznać wymową swoją, a wyrozumiałością i uprzejmością dla heretyków, których pierw serca zdobywał a potem rozumy przekonywał. Rektorował i akademii wileńskiej (1578—1580) i w niej nauczał i dlatego jenerał zakonu zaszczycił go biretem doktorskim; prepozytem był domu św. Barbary w Krakowie lat trzy (1589—91), a we wszystkich tych miejscach, także w Jarosławiu i we Lwowie (1584), był kaznodzieją, po Skardze bodaj czy nie najsławniejszym.
Nietylko Polska, ale i Siedmiogród użyźniony był jego pracą. Wiadomo, że król Stefan Batory bratanka swego, Jędrzeja, późniejszego kardynała-biskupa, edukował w szkołach pułtuskich, a wychowanie drugiego swego bratanka, Zygmunta, którego na księstwo siedmiogrodzkie, a w dalszym planie na królestwo polskie przeznaczał, powierzył O. Wujkowi.
Wnet on tam został rektorem kolegium i akademii kołoszwarskiej i wiceprowincyałem Siedmiogrodu (1586—1588). Od Jezuitów polskich posłował na dwa zawody (1578 i 1584) do jenerała na zjazdy prokuratorów, oraz jako deputat na kongregacyę V jeneralną (1593). Była to więc obok Skargi najwybitniejsza postać zakonu w Polsce: szanowany przez królów, magnatów, szlachtę wielkopolską zwłaszcza, dokonał w onem ćwierćwieku swej błogiej działalności nawróceń kilku najznakomitszych rodzin, miasteczek kilku, i wielu, bardzo wielu osób z szlachty i mieszczaństwa.
Jak mu wśród tylu prac i zajęć, wśród ustawicznych, a w owe czasy utrudzających podróży czasu stało na naukowe prace — trudno doprawdy pojąć. Naukę miał równie obszerną jak gruntowną w teologii, filozofii i filologii, dowcip bystry i rozumu swojskiego, gospodarskiego wiele. Co wyszło z pod jego pióra, to gruntownie obrobione, jasne i zrozumiale, a co najważniejsza, aktualne, odpowiadało potrzebom chwili, więc łakomie czytane, iż po kilka wydań robić trzeba było.
Znane nam są dzieje „zgody sandomierskiej“ Lutrów, Kalwinów i Braci czeskich.
Spróbował pierwszy raz sił swoich przeciw nim Wujek w obszernej rozprawie, pt.: „Judicium, albo rozsądek niektórych Katolików o Confesyey sandomierskiej, r. 1570 wydanej, w którym się fałsz i błędy tej to Confesyey po prostu ukazują, a prawda jednego powszechnego Kościoła sama się broni. Kraków 1570 r.“.
Napisał był uczony, ale kłótliwy socynianin, Franciszek Stankar, jeden z tłumaczów biblii radziwiłłowskiej, indygenatem polskim (1569) za to udarowany, bezecną rozprawę przeciw ofierze mszy św. Prymas Uchański uprosił Wujka, że sekciarzowi temu dał należytą odprawę: Brevis Augustissimi ac summe venerandi sacrosanctae Missae sacrificii assertio. Coloniae Agripinae 1577. To znów czupurny Luteranin, a potem Brat czeski, Jakób Niemojewski, wyzwał sławnego teologa Toleta, a wnet potem Jezuitów poznańskich na dysputę i, jak on twierdził, przegadał ich, a potem treść i przebieg dysputy ogłosił drukiem: „Diatribe, albo kolacya przyjacielska z księżmi Jezuitami poznańskimi o przedniejsze różnice wiary chrześcijańskiej. Kraków 1579“. Odpowiedział mu w imieniu „profesorów poznańskich“ 1580 roku trzema dziełkami Wujek. Pierwsze: „Prawdziwa sprawa o rozmowie albo dysputacyi, którą miał Pan J. Niemojewski w Warszawie na sejmie przy zacnych sędziach z Franciszkiem Toletem, teologiem T. J. 1572, wydana przez profesory kolegium poznańskiego Soc. Jesu r. 1580“; drugie: „Dialysis, tj. rozwiązanie albo rozebranie asercyi Pana Jakóba Niemojewskiego“, Poznań 1580; trzecie: „O Kościele Pana Chrystusowym prawdziwym rozprawa dostateczna i dowodna“ 1580.
Rozpierali się Aryanie na Podkarpaciu krakowskiem, było ich sporo na Litwie, coś trochę w Wielkopolsce. Gromił ich Skarga na kazaniach i w pismach, ale nie zaspał i Wujek i 1590 r. wydał w Krakowie dzieło: „O Bóstwie Syna Bożego i Ducha św., przeciwko starym i nowym Żydom i Mahometanom“. Zwalczał także „na żądanie niektórego szlachcica polskiego“ sakramentarzy (Kalwinów) dziełkiem: „De Transsubstantiatione, tj. o przemienieniu istności w Najśw. Sakramencie Eucharystycznym katolickie rozbieranie 1589“’.
Walka z herezyą to jedna dopiero część pracy Wujka, równocześnie podpierał on, wlewał nowe życie i animuszu dodawał katolickiej partyi. Nie miał kler parafialny, nieliczny wtenczas i nie dosyć na tak złe czasy wykształcony, podręcznika do kazań, więc się ratował „Postyllą“ heretycką Reja z Nagłowic i jad herezyi w dusze słuchaczy mimowiednie zaszczepiał. Złe było wielkie, więc Wujek ledwo z Rzymu powrócił, zabrał się za zachętą świeżo mianowanego biskupem kujawskim Karnkowskiego, do napisania „Postylli katolickiej, to jest kazań na ewangelie niedzielne i odświętne przez cały rok“. Kraków, 1567. Wydał je drugi raz w dwóch tomach foliantowych 1573—75 r. Tymczasem heretycy, jako robactwo na świeżego trupa, rzucili się z jadowitą krytyką na to dzieło i aby je z rąk ludzkich wytrącić, wydali czemprędzej: „Postyllę ewangelicką“ na zjeździe piotrkowskim od wszystkich zborów przyjętą. Więc Wujek wydał swą „Postyllę“ po raz trzeci w trzech tomach (1584) wraz z „Apologią, to jest Obroną tej Postylli naprzeciw sprosnym wykrętom i potwarzom postille kacerskiej“.
Oprócz tej „Postilli większej“ napisał na życzenie kilku biskupów, zwłaszcza Karnkowskiego, „Postyllę mniejszą“ w dwóch częściach „ozimej i letniej... dla ubogich kapłanów i gospodarzów i pospolitego człowieka“, która za życia jeszcze autora doczekała się czterech wydań: 1579—80, 1582, 1590, 1596, a po jego śmierci dwudziestu kilku.
Jak dalece „Postylla mniejsza ks. Wujka“ odpowiadała potrzebom czasu i ludzi, dowodem to, że ją już 1572 r. przełożono na język łaciński; po czesku przetłómaczył ją Andrag Modestin w Litomyślu 1592 r., na język litewski Mikołaj Dauksz w Wilnie 1599 r.
Tymsamym praktycznym zmysłem wiedziony Wujek, przełożył na polskie „Maluczki katechizm Kościoła powszechnego przez Piotra Kanizyusza Th. Zebrania Pana Jezusa napisany, Kraków 1570“. Ułożył też podręczniki do kazań pasyjnych i pogrzebowych: „Pasya, to jest Historia Męki Pana Naszego Jezusa Chrystusa.. na siedem części z wykłady swemi rozdzielona, Poznań 1575“[2] i „Czyściec, to jest zdrowa a gruntowna nauka o modlitwach, mszach i jałmużnach za umarłe wierne i o mękach czyscowych po śmierci, Poznań 1579“.
Dzięki więc nauce, pisarskiemu talentowi i gorliwości Wujka, kler polski zaopatrzony został w podręczną biblioteczkę kaznodziejską, Katolicy wszyscy w pożyteczną lekturę duchowną. „Ledwo który pleban albo kaznodzieja był, powiada współczesne źródło (wydawcy biblii Wujkowej 1599), któryby jego Postylle nie miał, a Katolikom wszystkim Postylle heretyckie, których się byli bardzo jęli, z ręku wytrącił“.
Wujek w wydaniu swych kazań wyprzedził Skargę, wskazał i utorował mu niejako drogę. On pierwsze łamiąc lody, stworzyć sobie musiał polski język teologiczny, bo dotąd wszelkie kwestye z tej dziedziny roztrząsano po łacinie. On pierwszy odważył się na polemikę w polskim języku z heretykami, polemikę dla braku lub nieustalenia jeszcze polskiej terminologii teologicznej, trudną i do pewnego stopnia niebezpieczną. Skarga przewyższał go potęgą wymowy „dźwiękiem metalicznym stylu“, niedarmo zwano go „złotoustym“, ale w kazaniach Wujka, którego współcześni „polskim Hieronimem“ zwali, miał już wzór gotowy gruntowności nauki, obok nadobnej formy wysłowienia, umiejętnego posługiwania się wymową Ojców Kościoła, doboru i zastosowania cytat Pisma św. w właściwym jego duchu. Utrzymują powszechnie, że Wujek przewyższał Skargę zasobem wiedzy naukowej, w filologii zwłaszcza hebrajskiej i klasycznej.
Największą atoli pracą, zasługą i chwałą Wujka, która imię jego nieśmiertelnem w Polsce uczyniła, to przekład Pisma św. Inicyatywę do tego dał mu znów biskup Karnkowski, który i nakład druku ofiarował i u papieża Grzegorza XIII z góry pozwolenie na taki przekład uzyskał.
Głównym motywem było to, że jedyny prawie przekład Pisma św. polski i katolicki, „Biblia Leopolity“, świątobliwego i uczonego mistrza i kaznodziei a przyjaciela Wujka w latach 1561 i 1574 przez Scharfenberga wydany, nie był dosyć wierny i dokładny i pod względem języka poprawny, iż heretykom, jak Budnemu „śmiechu czy żalu“ godnym się wydał. Za to kalwińska „Biblia radziwiłłowska“, w Brześciu 1563 r. wydana, była w ręku wielu Katolików, posługiwali się nią i kaznodzieje, że już nie wspomnę o luterskim przekładzie Pisma św. N. T. Seklucyana 1551 i aryańskiej „biblii niemieckiej“ Budnego 1572.
W którym roku rozpoczął swój przekład Wujek, trudno oznaczyć. Z przedmowy wydawców wnosić należy, że wśród mnogich swych prac i zajęć w Polsce i Siedmiogrodzie, kradł gdzie mógł wolne chwile i na tę mozolną pracę obracał. Jenerał Akwawiwa pozwolił już 1585 na polski przekład Pisma św., jak o to kongregacya IV prowincyonalna prosiła. Wielewicki wszelako nadmienia, że dopiero 1592 uprosił sobie Wujek nieco więcej swobodnego od przełożeństw i prac innych czasu w Krakowie i tam w domu profesów św. Barbary pchnął swoją pracę znacznie naprzód. Jakoż 1593 ukazał się „Nowy Testament Pana naszego Jezusa Chrystusa znowu z łacińskiego i greckiego na polski wiernie i szczerze przełożony“ z objaśnieniami i naukami „przez D. Jakuba Wujka, (Kraków druk A. Piotrowczyka)“, który już następnego roku doczekał się drugiego wydania w Krakowie, a trzeciego w Poznaniu. Równocześnie z wydawaniem „Nowego Testamentu“ gotował Wujek do druku i wydał w Krakowie 1594 r. „Psałterz Dawidów“. Ostatnie trzy lata życia poświęcił przekładowi reszty ksiąg Starego Testamentu, przebywając to w Pawłosiowie, willi kolegium jarosławskiego, to w Krakowie, a zanim cały przekład Pisma św. przygotował do druku, puścił w świat podręcznik rozmyślań i modlitw p. t.: „Żywot i Nauka Pana naszego Jezusa Chrystusa, albo Ewangelia z czterech jedna na 150 rozdziałów z modlitwami porządnie rozłożona. Kraków 1597“.
Wreszcie wielkie dzieło było już skończone, pójść miało w myśl soboru trydenckiego i według reguły Jezuitów do cenzury pięciu teologów zakonu, gdy Wujek w domu św. Barbary w Krakowie 27. lipca 1597 zbożnego swego żywota dokonał.
W sierpniu t. r. odbyła się cotrzechletnia kongregacya prowincyonalna w Pułtusku. Na niej wyznaczono na cenzorów i wydawców biblii Wujka pięciu Ojców, „tęgich“ teologów-lingwistów: Stanisława Grodzickiego, Adryana Radziszewskiego, Justa Raba, Jana Branka, Marcina Łaskiego[3]. Dwa całe lata pracowali oni w kolegium poznańskiem nad ostateczną redakcyą biblii i jako wstęp do niej położyli dedykacyę Zygmuntowi III, przemowę prymasa Karnkowskiego do czytelnika, w której ten przekład aprobuje i zaleca, a czytania heretyckich biblij „prymasowską powagą pod cenzurami kościelnemi i klątwą“ zakazuje; od siebie zaś umieścili: „Apparatus sacer, to jest przygotowanie do pożytecznego czytania pisma św.“ i ogłosili ją drukiem p. t. „Biblia, to jest Księgi Starego i Nowego Testamentu według łacińskiego przekładu starego, w Kościele powszechnym przyjętego, na polski język znowu z pilnością przełożone i t d., wydane w Krakowie w drukarni Lazarowej roku pańskiego 1599“, (in fol. 15. kart. nieliczb., stron 1479, rejestru kart. 27. nieliczb., druk gocki).
Synod piotrowski 1607 r., którego uchwały zatwierdził 21 sierp. 1608 Paweł V, uznał przekład Biblii Wujka, jako jedynie autentyczny, którym się cały Kościół polski, kaznodzieje zwłaszcza i autorowie dzieł religijnych, posługiwać może i powinien. Dekret ten synodalny, zachowany podziśdzień, unieśmiertelnił imię Jakóba Wujka.
A był to nietylko uczony teolog, ale i szczerze pobożny kapłan-zakonnik, ten Wujek, a jak pomnikiem jego uczoności Biblia, tak jego pobożności one prześliczne „Godzinki o Najświętszej Pannie“:
Zacznijcie wargi nasze
Chwalić Pannę świętą,
Zacznijcie opowiadać
Cześć jej niepojętą,
które on z łacińskiego (autorem miał być hiszpański Jezuita Rodriguez) przetłómaczył i wydał w Krakowie u Piotrkowczyka 1596 r., a które lud polski już przez trzy wieki śpiewa z takiem nabożeństwem po kościołach i chatach i śpiewać, da Bóg, będzie, póki polskiej mowy na świecie bożym stanie.
Uprzejmości wielkiej, którą nawet wrogów zakonu i heretyków sobie jednał, roztropnym był a wyrozumiałym przełożonym. Pomimo prac naukowych, niezmordowanym w konfesyonale i na ambonie, a tak ubogim, że po śmierci jego oprócz koronki i relikwiarza nic nie znaleziono, bo księgi wszystkie własnością były biblioteki domowej.
W ostatniej chorobie prosił, jak drugi Augustyn, aby mu czytano powoli psalmy, które on rozpamiętując łzami się zalewał. Dzień przed śmiercią przyjął z wielkiem nabożeństwem ostatnie sakramenta św., noc ostatnią całą przemodlił się, nad ranem, kiedy domowi odprawiali zwykłą godzinę medytacyi, począł konać. Więc zwyczajem zakonu dano znak we dzwonek, zeszli się ojce i bracia, otoczyli łoże chorego i klęcząc odmawiali modlitwy za konających; wśród tych modlitw on Bogu ducha oddał. Któryś z ojców, wielki jego wielbiciel, rzecze: „święty to był mąż, modlitw naszych mu nie potrzeba“. W trzy dni potem miał sen czy widzenie: w świątyni pańskiej ujrzy wiele zakonnej braci, a wśród niej Wujka, któremu powiada ktoś z braci na ucho: „patrz, oto twój przyjaciel“. On mu na to: „ach, on przyjacielem dla siebie“, a zwracając się do onego ojca, rzecze: „popraw że mi się“. Więc ów ojciec rok cały modlił się i msze św. ofiarował za spokój duszy Wujka.
Na pogrzeb zbiegł się Kraków cały. Kustosz stradomskich Bernardynów, sławiąc cnoty i czyny zmarłego, wołał z żalem: „upadł jeden filar Kościoła bożego“. Zwłoki złożono w grobach kościoła św. Barbary, po kilku latach kości zebrano w trumienkę, czy skrzynkę i umieszczono w grobowcu pod wielkim ołtarzem, dla Jezuitów wyłącznie przeznaczonym. Gdy 1886 r. nowy kamień do wejścia grobowca wkładano, wszedłem do jego wnętrza, znalazłem 20 kilka białych sosnowych trumien, w jakich po wsiach lud biedny grzebią, a w nich szkielety Jezuitów z XVII i XVIII w., jak to świadczą napisy na bokach trumien, ale onej skrzyneczki z szczątkami Wujka nie znalazłem[4].