Królowa Polskiej Korony

<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Wyspiański
Tytuł Królowa Polskiej Korony
Pochodzenie Wiersze, fragmenty dramatyczne, uwagi
Redaktor Wilhelm Feldman
Wydawca nakładem rodziny
Data wyd. 1910
Druk Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
KRÓLOWA POLSKIEJ KORONY.[1]

1656 — czwarty kwietnia — Lwów. Wnętrze archikatedry — czwarta godzina rano. Z lewej strony od przodu „wielki ołtarz“, prawie tyłem ustawiony; — w głębi ściana presbiteryum przeciwległa zakrystyi i nawa kościelna widoczna poza przegubem tęczy. — Stalle, a pomiędzy stallami i ołtarzem przeciw widza na ścianie loża królewska oszklona i zamknięta.
Ołtarz ubrany suto i strojnie szeregami wazonów z bukietami sztucznych kwiatów, które stoją na wskos aże na stopniach do mensy; stopnie i część presbiteryum pokryta kolorowym dywanem. — Mrok poranku, ciemno.
Na środku presbiteryum leży wielki krzyż czarny z Chrystusem, około głowy kilka świec dopalających się.
W górze poza wysokiemi, długiemi oknami presbiteryum i nawy dzień się budzi.
W nawie drzwi pootwierane, lud ciągle napływa, ale zostaje poza balustradą presbiteryum — z tłumu co chwila ktoś się przechyla przez balustradę i rzuca pieniądz ku tacom.
Ciemno... przed ołtarzem zwisa lampa srebrna; w królewskiej loży poza szybami widne światło. W głębi nawy tłum powtarza przyciszonym głosem litanią do Najświętszej Panny (w oczekiwaniu nabożeństwa).
Na przodzie kilku ludzi ze dworu i kapituły, ubranych we jutra długie ciężkie z szerokimi nisko na ramiona opadającymi kołnierzami... dają znać po sobie ruchami, że jest zimno.

ROZMOWA.

— Nietylko na dziś z kaplicy będzie wyniesiony, ale na zawsze już pozostać ma we wielkim ołtarzu.
— niepodobieństwo! obraz kapliczny, privilegiatus!...
— Dla tylu cudów należy mu się inna pozycya i miasto zażądać może godnie przeniesienia.
— Nieprawda, obraz należy do Rajeckich.
— ale Jegomość Król kazał!
— Konsystorz nie pozwolił.
— Król kazał!
— Konsystorz, mówię, nie pozwolił, my mamy swoje privilegia a król swoje, recte król naszych pilnować powinien, sapienti sat, król Władysław sam koncessyą dał.
— Serenissimus Johannes Casimirus coelo favente koncessyą Waściną przeinaczy.
— Infortunatus, już i tak niemało przeinaczył.
— Oj, nie mało.
— Waszmość Panie Słupski nie gębuj na Majestat, co ze świętą Panienką sam rozmawiał.
— Serenissimus z niejedną panienką rozmawiał.
— Momus, momus z Waćpana.
— Do zgody Jaśnie konsystorzu; odkupimy przywilej od Rajeckich...

(nadchodzą inni).

— Laudetur.
— in saecula, obywatelska cześć Waszym mościom.
— Prosternemur przed Waszemi Godnościami zimno, chłód bije w oczy, mgły ciężkie bielą świat...
— Oj już dawno mgły nad nami ciężkie, kto je rozgoni?!
— Fortuna variabilis, deus immutabilis.
— Piękne słowa, znalazł się Wielmożny Starowolski, wyśmienicie respons dał, ale szwedzkich kawalerów het u nas pełno.
— Czekajcie ino, da Bóg, to przejdzie.
— Otuchy Panna dodaje święta — tłumy modlą się całemi nocami — kościołów nie zamykamy od dwu dni. — We środę wieczór zdjęto kłódki i wywinięto zawiasy, gromada czeladzi i sług żądała śpiewać. — Zrywam się ze snu — w korytarzu trafiam Pana Ryfę. Quid agitetur, wołam, mości Ryfa! Ten mówi: scabinus Domagalicz iunior woła klucza od ław, bo przyszedł z czeladzią śpiewać.
Incredibile factum, żonie jego zjawiła się „Pani“ kazała iść śpiewać.
— „Pani o surowem obliczu“.
— „Mariam terribilem“ nazwał zjawienie nuncyus Jego Świątobliwości.

(patrząc ku kościołowi).

— Śpiewają a modlą się wciąż.
— fantazyi nie brak królowi,
— oj i Panom Senatorom.
— A pan Czarnecki niedaleko, ma podobno zjechać dzisiaj także i być na mszy.
— Na którą msza?
— Na piątą, msza owacyjna dla Maryi, Jegomość król ma zejść sam i śpiewać z ludem pospołu.
— Serenissimus blady jak trup, uważałem go wczoraj, jak wysiadał z lektyki, tu na progu, — ...zamyka się w loży i milczy; — nikogo nie przyjmował wczoraj, modli się, mówią.
— Czego się nie modlił wprzódy.
— Daj Wasze pokój, modli się, mówią, że miał widzenie Maryi Świętej o surowem obliczu.
— Rozpowiadają, że abdykacya...
— krew mu psuje to i nam także; — francuskie wymysły — — nic z tego Mości Panie, korona nie jego by ją przekazywał niewiadomo komu. Co zacz książę Condeusz?...
— Czy Serenissimus jest w loży?
— jest.
(W tej chwili w loży królewskiej widać na szybach cień postaci, która zbliża się do okna, jakby chciała patrzeć na kościół, przykładając czoło i ręce do szyb)
— Pst... król!

(przyciszają się).

— Ustąpmy na bok.

(cień w oknie się pochyla, jakby klękał).

— Klęka!

(cień rozkłada ręce).

— Modli się — patrzajcie... modli się.

(przyciszają się a inni rozmawiają).

— Illustrissimus zażądał ornatu zielonego.
— Significat spem, spem sanctam, odrazu zmiarkowałem serduszko — a mamy piękny, ten szyty perłami w gdańskiej szafie czwarty...
— Nosi go ksiądz Rożek, widzi mi się.
— Ten ci jest — świętej pamięci ksiądz Rożek, co wodził procesyą po wałach i padł na wałach serduszko. Pan Lubomirski wojewoda gdy wysłuchał narracyi zdarzenia, oderwał guz koralowy ogromny od żupana i wszyć kazał w miejsce, gdzie kula na piersi przeszła ornat... a co serduszko, pan Lubomirski wielki pan — a simplex servus dei wielkie nosił serce.
— Świętej pamięci wielkie nosił serce.
— Zabierze ornat nuncyus ad perpetuam memoriam facti i księdza Rożka i historiam lamentabilem drukiem opisze w Rzymie... w Rzymie serduszko.
— pst!... uciszcie się Ichmoście.
— Słyszycie z kościoła lud płacze.
— Słyszycie król płacze!...
— Ichmościowie ustąpcie!

(usuwają się powoli).

— Nieszczęśliwy kraj, biedny lud.
— Będziemy ząb za ząb się bić.

(przechodzą).
(z głębi kościoła tłum śpiewa głośniej)
.

„Do Ciebie Panno my grzeszni wołamy,
łzy wylewając, serdecznie wzdychamy;
ratuj nas, ratuj, w tym naszym frasunku,
niechaj doznamy Twojego ratunku!“

(W nawie z bocznej kaplicy procesya idzie; otwierają drzwi balustrady presbiteryum — dwóch księży w komeszkach i futrach niesie obraz mały, srebrny, oprawiony w srebrne duże ramy. Poza obrazem niosą wysokie lichtarze, krzyże, chorągwie bractw... procesya zatrzymuje się na kościele, część duchowieństwa, prałaci i kanonicy przystają tuż przy balustradzie i klęcząc patrzą na niesiony obraz... dwóch tylko księży niesie powoluteńku obraz ku wielkiemu ołtarzowi).
(tłum śpiewa jednym chórem bardzo już głośno).

„Grzechy to nasze słusznie zasłużyły,
plagę tak ciężką na się sprowadziły,
niechże już koniec tego utrapienia
będzie o Panno — zażyj użalenia“...

(Nagle ze drzwi ciemnych pod lożą, zasłoniętych kotarą ze znakami Królestwa polskiego i snopem Wazów, wychodzi król — blady, koronki rozrzucone pod szyją, ubiór nieco w nieładzie po nieprzespanej nocy — ubiór pompatyczny ze sesyi wieczornej dnia poprzedniego, — strój cały czarny, przez ramiona płaszcz bogaty, czarny, szeroki, szpada, kapelusz z czarnemi piórami w ręku i laska...
Jest jakby we śnie — wychodzi i odrazu oczarowany zbliżającym się obrazem, ręką, nagłym ruchem wskazuje na ołtarz, rozkazując tym gestem tam obraz nieść. Skoro obraz poprzed nim przenoszą, przyklęka machinalnie na jedno kolano i w tej chwili wstaje...
Obraz ustawiają na ołtarzu wysoko, w miejscu zwykłego obrazu. Zapalają świece powoli wszystkie).

(Tłum śpiewa w tym czasie).

„Bo nieprzyjaciel na to się usadził,
by sługi twoje z ojczyzny wygładził —
przyczyń się Panno a twoją obroną
pokaż twą łaskę nad polską koroną“.

(Król staje na środku, zwrócony do obrazu, z głową pochyloną, z ręką na lasce).

(tłum powtarza).

„przyczyń się Panno a twoją obroną
pokaż twą łaskę nad polską koroną“.

(Wchodzi dwór, bractwa z chorągwiami, uchylają znaków przed obrazem Maryi i ustawiają się w presbiteryum, wchodzą panowie i senatorowie, dygnitarze i ich dwory. Wchodzi Jerzy Lubomirski, Stanisław Revera Potocki, Jan Leszczyński, Jędrzej Leszczyński, Piotr Gębicki, Floryan Czartoryski, Jędrzej Trzebicki — i wszyscy współcześnie będący. — Wchodzi Królowa Marya Ludwika z dworem. — Wszyscy zajmują miejsca w stallach, ławach, krzesłach przed stallami... napływa wiele szlachty, mieszczaństwa postrojonego.
Wchodzi Stefan Czarnecki z oficerami swoimi. Wszyscy w oczekiwaniu mszy, która ma wyjść...)
(Król w środku na dawnym miejscu, jeden sam stoi zamyślony i nikt się do niego zbliżyć nie śmie — przed nim na ziemi wielki ów leży krucyfiks — od czasu do czasu ktoś z wchodzących dorzuci do tacy).

KRÓL
(cicho, do siebie).

Dla ojczyzny!...
najlichszy człowiek grosz dorzuca biedny
do wielkiej biedy naszej...
myśl obrony jedna —
myśl obrony, to dusza moja
i we mnie duch całego kraju...
Szlachetni wy, jedni, jak i drudzy,
równi wy przedemną, jedni jak i drudzy

(zamyśla się)

niech myśl zaledwie poczęta
rozwinie się...

ROZMOWA

— Ilustrissimus pater opóźnia się.
— Zaraz msza wyjdzie.
— Patrzcież Wy, boście bliżsi —
— Illustrissimus stroi się.
— już można zacząć?
— Dajcie znak na organy.
(daje rękoma znak... nagle uderzają organy — w kościele rozwidnia się.
i nagle król za uderzeniem organów podnosi głowę i króla twarz rozjaśnia się, rozwidnia, rozświeca.
Daje znak ręką, aby wstrzymano mszę. Nuncyusz papieski ks. Piotr Vido laudeński, który właśnie ze mszą wychodził, wstrzymany przystaje...
Wszyscy zdziwieni, w oczekiwaniu patrzą na króla. Król idzie, milcząc, naprzód ku ołtarzowi.
Organy grają wciąż mimo znaków dawanych, ażeby ustały, aż gdy król stoi na pierwszym stopniu ołtarza i klęka, ustają nagle i urywają...
Cały tłum szlachty i ludu cisnąc się, przepycha się poza baryerę do presbiteryum i staje gęstym tłumem ścieśnionym — a król sam odosobniony przed ołtarzem.

ROZMOWA

— Co znaczy?
— Ignorant jestem królewskiej taktyki
— Król raptus!
— Czy nowy obłęd?
— Nie pierwszyzna choroby takowej w królewskiej rodzinie, a pamiętacie? nieboszczyk brat...
— Zupełnie ruchy nieboszczyka brata.
— A dawniej tego nie miał.

KRÓL

„Pod Twoję obronę uciekamy się święta boża rodzicielko...
(Wszyscy klękają i rozumiejąc, że król intonuje modlitwę znaną, cały kościół mruczy tę znaną modlitwę — aże król mówi sam coraz głośniej zapamiętały, zapatrzony w obraz).

KRÓL

O Panno Święta, jak oczy Twoje czarne duże
kierujesz po nas i widzisz kraj we łzach,
bierz moje klejnoty, bierz moją koronę
jak klejnot kraju pod Twoją obronę,
niech się nikt nie waży, jej ci odbierać!

(poruszenie w tłumie).
KRÓL
(zapatrzony w obraz — nagle)

Ha! patrzajcie...
świec płomienie
jak strumienie gorejące
płyną w sklepienie.
Kadzideł dymy
oplątały widzenie..,
Kwiaty z ołtarza uciekają,
do stropu biegą

(grupują się około króla nadsłuchując).
KRÓL

Górą płynie niesiona
przez tłum ludzi...
włosy na wiatr... ramiona
obnażone...
uchyla się płaszcz szkarłatny —
widzę jej twarz...
oczy we łzach — zda się, że kona.

ROZMOWA MIĘDZY OTACZAJĄCYMI

— Królewska Mość tak blada
— niech uspokoi się,
— zejdzie od ołtarza —
— w zamku wypocznie — bezsenne moce wysuszają zdrowie Waszej Królewskiej...

KRÓL
(niesłuchając)

Cierpień królestwo
moje królestwo...
patrzcie gdzie ja, patrzcie jak ja...
W górze przedemną
kobieta rozkłada ręce omdlałe,
rozrzuca włosy, plecione w kosy,
na nagie ramiona białe. —
Koronacyjny płaszcz wionie za nią,
orły fruwają po płaszczu —
orły białe.
U boku miecz, srebrny mlecz
szczerbiec
i suknia czarna. —
Płynie górą niesiona

przez tłum ludzi;
rozpacze, żale
jęki nad sobą słyszę,
serce pęknąć chce z bólu.
Twarz znana mi, tak bliska,
że jakby matka moja
jakby moja kochana
ubrana
w czarną żałobną suknię
leci, wichry ją wioną;
kolana
lud ujmuje, podtrzymuje...
Polska to nasza niesiona
Polska to nasza sterana
Polska to nasza shańbiona. —
Ku Maryi płyną w niebo...
Orły furknęły z płaszcza,
roją się koło głowy omdlałej,
szumią skrzydłami.

(tu rozwidnia się zupełnie — słońce wpada przez szyby poza ołtarzem).
KRÓL

Jasności tęcza
prysnęła w jasny dzień ponad ołtarzem
i święty Michał rozpiął się skrzydłami
na tęczy... —
Za nim stu aniołów
leci pod niebo w zbrojach,
ręce przy głowniach szabel...

ROZMOWA

— Królowa mdleje
— Co znaczy?
— Co znaczy — co król mówi?
— Niesłychać, co król mówi!...
— Co się tam dzieje!?
— Odstąpcie, zasłonili!
— Król chce mówić!, pokazuje na sklepienie! ku górze!
— Co chce król mówić?!
— A respect stanów! Król nie może mówić, co chce!
— Król chce rozmawiać z Maryją świętą!...
— Absurdum.

KRÓL

Panowie bracia!

ROZMOWA

— Cicho, król mówi
— Głośno Jego Królewska Mość niech mówi!
— Słuchajcie!!

KRÓL

Panowie bracia! równi mi panowie bracia,
senatorowie, rycerstwo, cni obywatele
miasta, przezacni obywatele dzielnic
i wy w sukmanach bracia moi od pługa.

ROZMOWA

— Quid novi?
— Co zacz?
— Król dziwaczy!
— Non aprobatum actum
— Dictum non est factum.

— Cicho, słuchajcie! słyszcie!
KRÓL

Na kolana Wasze Moście padajcie
i proście o zmiłowanie,
ja z łaski Syna Bożego króla królów
Król Waszych Mościów i mojego królestwa,
Koronę mego królestwa i moją
Matce boskiej chcę oddać,
do którego to aktu proszę
sercem mi dopomóżcie Waszmoście!...

(Kościół cały upada na kolana; król stoi — zwraca się do ołtarza, wreszcie powoli klęka i składa koronny sygnet na ołtarzu).
KRÓL

Nie — jam nie godzien oznak dostojeństwa
przed Tobą — Matko Boża.
W nędzy lud biedny
w rozpaczy
do Twych rzuca się stóp —
Lud twój boży
na całej polskiej ziemi
we mnie do Ciebie się korzy
Bogarodzico, dziewico,
równi w obliczu Twem
o litość Cię błagamy,
litości, Królowo-dziewico!

WSZYSCY (powtarzają)

litości, Królowo-dziewico!

KRÓL
(zrywa się, staje).

Wy wszyscy, jak tu jesteście społem
przezacni panowie — szlachta i rycerstwo

jakoteż i Wy obywatele dostojni,
dobądźcie szabel i powtórzcie za mną
jednym wielkim głosem.

(Cały tłum na kościele rumotem wstaje, dobywa szabel — zapał w tłumie szlachty i mieszczaństwa opanowuje wielkich magnatów, tuż przy królu stojących, że i oni niedługo się opierają).
KRÓL
(zaczynając).

Przysięgam tutaj na miecz mego ojca

(urywa)

nie ten rapier, to dar cesarski — nie chcę
aniby święta Panienka nie chciała...
Stańcie tu ze sztandarem przy mnie! —

(Król dotyka ręką sztandaru i mówi, dokoła połyskują szable dobyte)

Wielka Boga-Człowieka Matko! Panno najświętsza!
Ja Jan Kazimierz, z łaski Syna Twego króla królów i Pana mego i z Twego miłosierdzia król, siebie i moje królestwo polskie, księstwo litewskie, ruskie, pruskie, mazowieckie, żmudzkie, inflanckie, czernichowskie, wojska obydwu narodów i lud cały Twojej osobliwej opiece i obronie polecam.

Przysięgam Ci niebios Królowo święta
Maryjo pełna łask
Niepokalanie poczęta,
Królową mego królestwa
przezemnie dziś nominowana,
obronić kraj mój zewsząd ciemiężony,
wyzwolić lud mój prosty uciśnięty,

wypędzić wrogów z granicy korony,
w cześć podać obraz Twój święty!

(Przysięga się skończyła, szable chowają się do pochew — usuwają się wszyscy stojący blisko ołtarza i rozmawiają grupami. — Król zostaje i jeszcze ciszej mówi dalej).
KRÓL

Panienko Ty nasza miłościwa!
daj nam tę miłość bratnią,
niech dumy nie będzie w nas płochej,
niech poczujemy się równi
przed glorią Twoją;
daj nam tę wolę,
byśmy wolność nieśli
do chat kmiecych,
niechaj najlichszy rolnik
będzie wolny, przez wolę własną
i niech serdecznym goreje płomieniem
ku Tobie Panno!
Ty nad polską rolą
roztocz promienną miłości zasłonę,
ponad polami
płyń niebiosami,
nad czołem noś polską koronę!

(Tłum śpiewa w głębi kościoła tymczasem pieśń o Maryi).

„Maryja, Maryja, o Maryja Królowa!
Od nieszczęścia, głodu wojny, Maryja
broń nas, uproś czas spokojny, Maryja!

KRÓL
(do otaczających).

Nie — nie — ja chcę wojny,
do wojny, do walki!
póki dłoń miecz udzierży
będziem oburącz bić.

(Słychać na zewnątrz kościoła bębny, potem trąby).
ROZMOWA

— Rajtary Jego Królewskiej Mości
i piechota łanowa —
— Vivat król, vivat korona!
— Vivat!
— Weźcie moje klejnoty rodzinne na Rzeczypospolitej potrzebę.
— Ja daję łącki klucz —
— Ja pasów litych sześć.
— Item dukatów kopę.
— Zapisz i mnie na listę, panie pisarzu królewski.

(Składają ofiary przed króla, przed ołtarz, wszyscy bez różnicy stanu, magnaci, kobiety, szlachta, lud... całują ręce królewskie).
ROZMOWA

— Leci goniec do króla.
— Ho! zła nowina, król marszczy się.
— Wszyscy bledną, co stoją blisko.
— Król się rzuca!

KRÓL
(imponującym głosem dominując).

Co? zła nowina? nie!
dobra nowina, bo nam zaostrza gniew,

do zemsty wzywa.
Dalej na radę Wasze Moście —
rozpocząć operacyę pól halickich
i słać pod Zbaraż.
Rozesłać poczty do rotmistrzów na mil sześć,
by pułki stały w pogotowiu do ruchu.
Ja we dni dwa dołączę się.
Komornych oficerów wezwać do apelu
na dziesiątą, do sali pana starosty.

KTOŚ Z OTOCZENIA

Pisarz Jego Królewskiej Mości
będzie zajęty jeszcze tu.

KRÓL
(z humorem).

Sam więc będę pisał — lub Waszmość,
zobaczymy, czy łapę wprawną masz.

(Wychodzi król, rycerstwo, powoli rozchodzą się w różne strony).
ROZMOWA ROZCHODZĄCYCH SIĘ

— Kwalifikacye ma niebywałe!
— Zupełnie Jegomość nieboszczyk brat.
— Raptowny charakter, byle nie ustał.
— Vetować trzeba było!
— Obstupui i to mi zwinęło gębę.
— Uważaliście, nie dystyngwował urodzeń naszych.
— My! co tak gębujemy możnie...
— Miraculum, miraculum nas uniosło.
— Jaki pogodny dzień rozwidnił się.
— Przeszły mgły.

(przechodzą)
(słońce świeci, tłum modlący się śpiewa)
.

„Śliczna gwiazdo miasta Lwowa, Maryja!
Matko nasza i Królowa, Maryja!
Maryja, Maryja, o Maryja Królowa!“

(Wychodzi msza — organy zaczynają mszę. — Na zewnątrz kościoła wciąż słychać, jak maszeruje wojsko bębniąc i trąbiąc).



Paryż, 12-go listopada 1893 r. p.






  1. Utwór ten pisany był w czasie pracy nad witrażem „Śluby Jana Kazimierza“, zamówionym dla Katedry lwowskiej. Witraż ten we Lwowie nie został przyjęty; poemat zaś, przesłany redaktorowi „Czasu“, również nie został zakwalifikowany do druku; umieścił go „Czas“ dopiero 18. kwietnia 1908 r.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Wyspiański.