Księga duchów/Księga czwarta/Zakończenie

<<< Dane tekstu >>>
Autor Allan Kardec
Tytuł Księga duchów
Część Zakończenie
Wydawca Franciszek Głodziński
Data wyd. 1870
Druk I. Związkowa Drukarnia
Miejsce wyd. Lwów
Tłumacz anonimowy
Tytuł orygin. Le Livre des Esprits
Źródło Skany na Commons
Inne Cała Księga duchów
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
ZAKOŃCZENIE.

I.

Niepodobna wytłumaczyć temu, kto o magnetyzmie ziemi wie tylko z rybek magnesowych, któremi się dzieci bawią, że zabawka ta mieści w sobie tajemnicę ustroju wszechświata i ruchu ciał niebieskich. To samo możnaby powiedzieć i o tych, co znają duchownictwo tylko z wirowania stolików, widzą oni w tem zabawkę dla przepędzenia czasu, a tymczasem nie pojmują, że zjawisko tak proste i pospolite, znane od najdawniejszych czasów przez narody na pół dzikie, może być w związku z najwyższemi zagadnieniami spółecznemi. W istocie, badacz powierzchowny jakiż związek może znaleźć pomiędzy stołem wirującym, a przyszłością moralną ludzkości? Kto lubi atoli zastanawiać się, przypomin sobie, że z prostego rądla gotującego się, którego przykrywka podskakiwała jak się to zwykło powtarzać od wieków, wyszedł najpotężniejszy motor, za pomocą którego człowiek przelatuje przestrzenie i skraca odległości. Wy wszyscy, którzy nie wierzycie w nic, co jest po za obrębem świata materjalnego, wiedźcie, że z tego stolika wirującego wywołującego uśmiechy pogardy u was, wyszła cała nauka jak również wyszło rozwiązanie zagadnień, których dotąd żadna filozofja rozstrzygnąć nie potrafiła. Odwołujemy się do wszystkich naszych przeciwników dobrej wiary, i zaklinamy ich, by zechcieli powiedzieć czy zadali sobie pracę zbadania tego, co krytykują? podług ścisłej bowiem loiki, krytyka może być tylko uważaną wtedy za dobrą, skoro jej się podejmuje ktoś istotnie obeznany z przedmiotem, który zamierza rozbierać. Drwić z rzeczy, których się nie zna, których sumiennie nie zbadano, jest to składać obok lekkomyślności złe wyobrażenie i o zdolności swej krytycznej. Gdybyśmy podawali filozofią tę jako płód rozumu ludzkiego, wtedy znaleźlibyśmy zapewne więcej pobłażania i mniej pogardy, i miałaby ona zaszczyt zwrócić na siebie uwagę tych, co tuszą, że dzierżą w ręku swem sąd opinji publicznej; lecz ona pochodzi od Duchów — co za głupstwo?! — zaledwo warta jest ich spojrzenia; z tytułu sądzą o niej, zupełnie tak samo jak w bajce małpa sądzi o orzechu z jego łupiny. Proszę pominąć pochodzenie, i przypuśćmy na chwilę, że książka niniejsza jest dziełem człowieka, a wtedy proszę sumiennie powiedzieć, czy po jej gruntownem przeczytaniu, jest co do wyśmiania?

II.

Najzawziętszym spółzawodnikiem materjalizmu jest duchownictwo; dziwić się więc nie trzeba, że ma ono przeciwko sobie wszystkich materjalistów; lecz ponieważ materjalizm jest doktryną, z którą nikt odwagi nie ma głośno się odzywyć, (dowodzi to, że ci co go wyznają, nie czują się być bardzo silnymi, i że sumienie ma przewagę u nich) dla tego zasłaniają się płaszczykiem rozsądku i nauki; a co dziwniejsza, że sceptycy nawet, przemawiają w tym razie w imię religji, zupełnie im obcej, a którą pojmują tyleż co i duchownictwo. Za cel ich pocisków służy szczególniej cudowność i nadprzyrodzoność, których istnienia nie przypuszczają; owóż duchownictwo podług nich jest oparte na cudowności, musi być przeto śmiesznością. Nie chcą oni zastanowić się, że potępiając bez wszelkiego zastrzeżenia cudowność i nadprzyrodzoność, potępiają tem samem i religję; istotnie, religją jest opartą na objawieniu i na cudach; owóż cóż to iest. objawienie, jeśli nie udzielanie się czyli objawienie otrzymane z po za świata ludzkiego? Począwszy od Mojżesza, wszyscy autorowie święci, mówili od najdawniejszych czasów o podobnego rodzaju udzieleniach. Cóż to są cuda? jeśli nie sprawy cudowne i nadprzyrodzone przedewszystkiem, które zgodnie ze znaczeniem liturgicznem, są zboczeniem od zwykłych praw natury; odrzucając je przeto, odrzuca się i samą podstawę religji. Nie z tego jednak stanowiska chcemy się zapatrywać. Duchownictwo nie potrzebuje zastanawiać się nad tem czy są cuda lub nie, t. j. czy Bóg mógł odstąpić kiedy od praw rządzących wszechświatem; pod tym względem pozostawia każdemu sąd własny; mówi i dowodzi, że zjawiska na których się opierają powierzchownie przypatrujący, tylko dla nich mają pozory nadprzyrodzoności; zjawiska te są niezwykłe w oczach niektórych, ponieważ stoją po za obrębem faktów znanych; jednak nie są więcej nadprzyrodzone jak i inne nowe zjawiska, objaśnione dzisiaj przez naukę, a które podobnież cudownemi wydawały się dawniej. Wszystkie bez wyjątku zjawiska duchownicze są prostem następstwem praw przyrodzonych, ogólnych, za pomocą których została objawioną nowa potęga natury, potęga nieznana czyli raczej niepojęta dotąd, a która jak to badania pokazują, jest w porządku rżeczy stworzonych. Duchownictwo o tyleż spoczywa na cudowności, ile i religją; ci, co napadają na nie z tej strony, nie rozumieją dobrze, co mówią, a niech będą sobie to ludzie najuczeńsi, my im powiemy: skoro nauka, z której nauczyliście się tylu rzeczy, nie nauczyła was tego, że dziedzina natury jest nieskończoną, powiemy wam, że jesteście tylko na pół uczonymi.

III.

Powiadacie, że chcecie wyleczyć wiek nasz od manji, gotowej.owładnąć wszystkimi. Wolicie więc, by świat opanowywała niewiara, którą szerzyć usiłujecie? Zgodzicie się jednak, że jej to zawdzięczyć wypada obluzowanie wszelkich węzłów familijnych i większą część nieporządków nurtujących społeczeństwo nowożytne. Duchownictwo dowodzące istnienie duszy i jej nieśmiertelności, budzi na nowo wiarę w przyszłość, podnosi otuchę w upadających i pozwala z rezygnacją znosić wszystkie zmienności losu — macież śmiałość nazywać to złem? Oto są dwie nauki: jedna nie uznająca żadnej przyszłości a inna co ją uznaje i dowodami stwierdza; jedna nie wyjaśniająca nić; inna objaśniająca wszystko i zgodna za rozumem; jedna uświęca samolubstwo, inna daje podstawę dla sprawiedliwości, dla miłosierdzia i miłości bliźniego; pierwsza teraźniejszość tylko obiecuje, niszcząc wszelką nadzieję w przyszłość, druga pociesza i odkrywa obszerne pole przyszłości, która z dwójga jest zgubniejszą?
Niektórzy z pomiędzy najzatwardzialszych sceptyków, chcą być apostołami braterstwa i postępu; ależ braterstwo wymaga bezinteresowności i zaparcia się, a do prawdziwego braterstwa pycha jest zaporą! Na mocy czego wymagacie ofiary od tych, komu wmawiacie, że ze śmiercią wszystko “kończy się dla niego; że jutro może stać się z niego stare zużyte narzędzie, “które odrzucić potrzeba będzie? co go zmuszać może do odmawiania sobie w“ czemkolwiek? czy nie właściwiej jest, aby w krótkiej chwili, jaką mu dajecie, starał się tylko o najwygodniejsze życie dla siebie? Ztąd niepohamowane pragnienie posiadania, używania najwięcej; żądanie to rodzi zawiść do tych, co posiadają więcej a od zazdrości, do wydarcia tego przemocą, co żądają, krok jeden tylko. Co wstrzymuje ich? — Czy prawo? — ależ prawo nie dosięga każdego wypadku? Powiecie, może, że to sumienie, poczucie obowiązku? Ależ na czem opieracie to wasze poczucie obowiązku? Z wiarą w to, że wszystko z życiem się kończy, czy uczucie to ma jaką rację bytu? Z tą wiarą się zgadza jedna tylko zasada: każdy dla siebie samego; pojęcia o braterstwie, o sumieniu, o obowiązku, o postępie będą tylko czczemi słowami. Wy! co wygłaszacie podobne nauki, nie wiecie o krzywdzie ludzkości wyrządzanej, ani o ilości zbrodni za jakie odpowiedzialność na siebie przyjmujecie! Lecz po co mam mówić o odpowiedzialności? — przecież nie istnieje ona dla sceptyka; hołdy jego należą się materji tylko....

IV.

Postęp ludzkości zawisł od zastosowania prawa sprawiedliwości, miłości i miłosierdzia; prawo to opiera się na wierze w przyszłość; z odjęciem tej wiary, usuwa się z pod niego kamień węgielny. Z prawa tego powstają wszystkie inne, albowiem w niem zawierają się wszystkie warunki szczęścia ludzkiego; ono jedno jest w stanie zagoić wszelkie rany społeczne, a człowiek porównując wieki i narody, może poznać, że się byt jego polepsza w miarę im jest lepiej pojętem i lepiej wykonywanem. Jeśli częściowe i niezupełne zastosowanie przynosi już korzyść rzeczywistą, cóżby musiało stać się wtedy, gdyby służyło ono za podstawę do wszystkich urządzeń społecznych? Ale czy to jest możebne? — zapewne; bo kto mógł zrobić dziesięć kroków, ten w stanie zrobić i dwadzieścia. Z przeszłości da się wyprowadzić wniosek na przyszłość. Widzimy, że nienawiść pomiędzy narodami powoli zaczyna wygasać, zapory jakie stały pomiędzy niemi, cywilizacja zaczyna już usuwać; podają one sobie ręce ze wszystkich końców świata; większa sprawiedliwość zaczyna panować w prawie międzynarodowem; wojny stają się coraz rzadsze, a uczucie ludzkości jest coraz więcej szanowanem; jednostajność panować zaczyna w stosunkach; różnica ras i kastowość coraz więcej się zacierają, a ludzie rozmaitych wyznań, gasząc nienawiść sekciarską, coraz więcej zbliżają się pomiędzy sobą, dla chwalenia Boga jedynego. Mówimy tutej o narodach postępujących na czele cywilizacji (789 — 793). Pod wielu jednak względami dalecy jesteśmy od doskonałości, a dużo przestarzałych ustaw i zwyczajów mamy jeszcze do obalenia, dopokąd nie znikną ostatnie ślady barbarzyństwa; lecz te zabytki czy będą mogły ostać się przeciwko niepowstrzymanej potędze postępu, przeciwko tej żywej sile, która sama jest prawem natury? Jeśli pokolenie teraźniejsze jest więcej rozwinięte od poprzedniego, dla czegóż nie przypuszczać, że następne będą jeszcze więcej rozwiniętemi od dzisiejszego? W skutek naturalnego rozwoju rzeczy musi być ono takiem, bo najprzód, z każdem pokoleniem giną przedstawiciele dawnych nadużyć; a następnie, człowiek pragnąc postępu, zastanawia się i bada przeszkody, by módz je obalić. Kiedy postępowy ruch nie da się zaprzeczyć, wtedy i postęp sam staje się rzeczą niewątpliwą, W naturze człowieka leży pragnienie szczęścia, owóż postęp służy ku pomnożeniu tego szczęścia, bo inaczej sam postęp nie miałby żadnego celu, w czemże byłby ten postęp dla niego, skoroby nie mógł zapewnić polepszenia jego doli? A gdy posiędzie on całą ilość uciech, jaką mu postęp umysłowy zapewnić może, wtedy pozna że szczęście jego nie jest całkowite; dowie się, że szczęście to, jest niemożebnem bez zabezpieczenia stosunków społecznych, a bezpieczeństwo to, może znaleźć tylko przy postępie moralnym; sam tedy rozwój wypadków będzie go popychał po’ tej drodze i zmusi do postępu w tym kierunku, duchownictwo zaś miisi mu posłużyć za najpotężniejszą dźwignię do osiągnięcia tego celu.

V.

Ci co powiadają światu, że grozi mu owładnięcie przez wiarę duchowniczą, tem samem głoszą o jej potędze, pojęcie bowiem pozbawione podstaw rozumnych, nigdy nie może owładnąć światem; jeśli więc duchownictwo wszędzie rozkrzewia się, jeśli znajduje zwolenników w klasach oświeconych, jak powszechnie wiadomo, znaczy to, że na dnie jego leży prawda. Napróżne więc będą zabiegi wszystkich tych, co je ośmieszać usiłują, i co szczególniejsza, że całe to wyśmiewanie, nie tylko nie osłabiło popędu, ale przeciwnie dodało mu nowego życia. Wynik ten usprawiedliwia to, co niejednokrotnie powtarzały nam Duchy: „nie zważajcie na opór; coby nie robiono przeciwko wam, wszystko obróci się na korzyść waszą, a wasi najwięksi przeciwnicy nie wiedząc o tem, służyć będą sprawie waszej. Zła wola ludzka nie może ostać się przeciwko woli Boskiej.“
Ludzkość za pomocą duchownictwa powinna wejść na nowe tory, t. j. na tor postępu moralnego, który jest tego skutkiem nieuniknionym. Nie dziwujcie się tedy szybkości z jaką szerzą się pojęcia duchownicze; przyczyna tego leży w zadowoleniu, jakie znajduje każdy, kto je zgłębiać zechce i widzi w tem coś więcej jak dziecinną igraszkę; pragniemy bowiem przedewszystkiem szczęścia, nic więc dziwnego gdy przywiązujemy się do takiego pojęcia, które nam zapewnia to szczęście. W rozwoju pojęć daje się spostrzegać trzy wyraźne doby: pierwsza ciekawości, którą wywołuje zdziwienie nad zjawiskami; druga rozumowania albo filozofji, i trzecia, zastosowania albo skutków. Doba ciekawości przeminęła; dla ciekawości potrzebną jest tylko jedna chwila: gdy raz zaspokojoną zostanie, porzuca przedmiot, by przejść do innego; odmiennie jednak dzieje się z tem, co się stosuje do pomysłów poważnych i do sądu o rzeczach. Doba druga rozpoczęła się, trzecia musi nieodmiennie po niej nastąpić. Postęp duchownictwa okazał się szczególniej wybitnym od chwili, gdy jego istotę wewnętrzną zgłębiono, i gdy pojętą została cała wartość jego, z najdrażliwszej strony człowieka: szczęścia, i to na tym świecie; w tem leży sekret jego rozpowszechnienia i tajemnica siły, która zapewni mu tryumf. Zapewnia ono dzisiaj szczęście tym, kto je pojmuje, zanim się rozleje dobroczynny wpływ jego na masy. Tacy nawet, którym nie zdarzyło się widzieć żadnego materjalnego objawu, powiadają: poza obrębem tych zjawisk widzimy tutej nową filozofję; filozofja ta objaśnia nas o takich rzeczach, których dotąd nie potrafiła wytłumaczyć żadna inna; na mocy samego rozumowania znajduję wywody loiczne, racjonalne, wszystkich zagadnień, obchodzących w najwyższym stopniu przyszłość moją; daje mi ono spokój, bezpieczeństwo, zaufanie: uwalnia od niepewności; — obok tego wszystkiego kwestja objawów materjalnych musi zajmować stanowisko drugorzędne. — Wy, co napadacie na nie, czy chcecie mieć w ręku środek skuteczny do walczenia? Oto macie go. Wynajdźcie coś lepszego; wyszukajcie więcej filozoficzne rozwiązanie wszystkich zagadnień przez nie rozwiązanych; dajcie inne zapewnienie człowiekowi, któreby potrafiło go uszczęśliwić, a proszę nie zapominać też i o pewności, ponieważ człowiek przywykł uważać za pewne to tylko, co jest loiczne; proszę nie poprzestawać na tem, powiadając, że to nie istnieje, bo to łatwo mówić; nie przeczeniem, lecz faktami dowiedźcie, że tego nie ma, nie było i być nie może; jeśli to nie istnieje, wtedy powiedzieć trzeba, czem da się ono zastąpić; dowiedzcie, że duchownictwo nie robi ludzi lepszymi i szczęśliwszymi, w skutek wykonywania zasad najczystszej ewanielicznej moralności, wielce przez was zachwalanej, lecz którą tak mało wykonujecie. Gdy dokonacie tego wszystkiego, macie prawo napadać na duchownictwo. Duchownictwo jest mocnem przedewszystkiem, dla tego że się opiera na podstawach religijnych: Bóg, dusza, kary i nagrody są prostem następstem życia ziemskiego, i że w obrazie przyszłości, który podaje, nic nie znajduje się takiego, czegoby rozum najwybredniejszy nie mógł przyjąć. Wy wszyscy, których nauka zależy na przeczenia co ofiarujecie w zamian za cierpienia ziemskie? Wy opieracie się na niewiarze, ono się opiera na ufności w Bogu; podczas gdy ono zaprasza ludzi do szczęścia, do nadziei, do braterstwa prawdziwego, wy ofiarowujecie im nicość w przyszłości, i samolubstwo w pociesze; ono wszystko objaśnia, wy nic; ono faktami dowodzi, wy nie dowodzicie niczego; jakże chcecie, aby wahano się w wyborze pomiędzy temi dwiema naukami?

VI.

Mylą się ci wszyscy, którzy sądzą, że siła duchownictwa spoczywa na objawieniach materjalnych, tak, że gdyby przeszkodę jaką postawiono takowym, to zostałoby ono podkopanem w swoich podstawach. Siła jego właściwa w filozofii, w odwoływaniu się do rozumu, do zdrowego rozsądku. W starożytności było ono przedmiotem studjów tajemniczych, które starano się ukrywać przed niewtajemniczonymi; dzisiaj jest ono dostępnem dla wszystkich; przemawia językiem jasnym, bez dwuznaczności; nie ma w niem nic mistycznego, żadnych alegorji mogących podlegać fałszywemu tłumaczeniu: chce być poznanem od wszystkich, albowiem nastały czasy, w których prawda ludziom odkrytą być musi; szerzenie światła nie tylko mu nie szkodzi, przeciwnie, pragnie go ono widzieć wszędzie: nie wymaga ślepej wiary, lecz chce, by wiedziano, w co się wierzy; a będąc oparte na rozumie, pozostanie zawsze silniejszem od tych, co się opierają na nicości. Starając się krępować swobodę objawów czyżby zdołano przez to zniszczyć je? nie; albowiem sprowadziłoby to przeciwne skutki, jakie zwykle pociąga za sobą każde prześladowanie: podnieci to ciekawość i chęć poznania rzeczy zakazanej. Gdyby duchownicze objawy były wyłączną własnością pojedynczego człowieka, natenczas z usunięciem jego dałoby się zniszczyć i same objawy, lecz tak nie jest; zjawiają się one na zawołanie wszystkich, a każdy począwszy od małego aż do największego może z niego korzystać. Zabronić możnaby ich wykonywania publicznego; ale właśnie w miejscach publicznych najgorzej się one udają, przeciwnie, samotność jest dla nich najwięcej sprzyjającą; owóż, gdy każdy może być pośrednikiem, jaki jest sposób zabronienia komu na łonie swej rodziny, jednostce w swem pomieszkaniu, niewolnikowi za kratą, mieć udzielenia od Duchów, pomimo wiedzy i przed oczyma nawet stróżów więziennych? Jeśliby zabroniono w jednym kraju, to któżby zabraniał ich w sąsiedniem państwie albo i w całym świecie, albowiem nie ma na ziemi takiego kraju, gdzieby pośredników nie było? Chcąc uwięzić wszystkich pośredników, wypadłoby uwięzić jedną połowę ludzkości; przypuśćmy, że możnaby powziąć zamiar spalenia wszystkich dzieł duchowniczych, lecz na cóżby się to zdało? źródło bowiem pozostałoby nie tkniętem, gdyż Duchy spalić się nie dadzą, w skutek czego i dzieła zaraz po spaleniu mogłyby na nowo powstawać.
Duchownictwo nie jest dziełem pojedyńczego człowieka; twórcą jego nie może się nikt nazywać, ponieważ jest ono starem jak świat; znajduje się we wszystkiem, we wszystkich religiach, a szczególniej w katolickiej, i to z większą powagą jak w każdej innej, albowiem zawiera w sobie wszystkie pierwiastki: Duchy wszelkich porządków, ich stosunki jawne i tajne z ludźmi, aniołów stróżów, powtórne wcielenie, wyzwolenie duszy za życia, wzrok podwójny, wizje, objawy duchowe wszelkiego rodzaju, zjawienia się Duchów, a nawet zjawiska dotykalne. Co do djabłów, są to te same złe Duchy, a cała różnica zachodzi w tem tylko, że podług jednego wierzenia bywają one skazane na wieczne męki, gdy drugie, przypuszczające postęp w zasadzie, przyznaje im prawo poprawy, a za tem i zbawienia: oto cała różnica pomiędzy obydwoma naukami.
Do czego dąży nowożytna nauka duchownicza? Dąży ona do zgromadzenia w jedno ciało wszystkiego, co dotąd było w rozproszeniu; wyrazami właściwemi tłumaczy to wszystko, co dotąd pod alegorjami wypowiadane było; wyrzuca to wszystko, co dotąd przesąd i ciemnota wydały, by odbudować na podstawie prawdziwej i pożytywnej: oto jej zadanie; zadanie założycielskie jednak się jej nie należy; przedstawia, porządkuje, lecz nie tworzy nic nowego, ponieważ jej podstawy istniały zawsze i wszędzie — gdzież jest ten śmiałek, co targnąłby się je obalić szyderstwem lub prześladowaniem? Jeśli zabronią w jednem miejscu, to powstanie w innem, i to tam gdzie uprzednio je potępiono, albowiem istnieje ono w naturze; a żadnej siły natury człowiek zniszczyć nie może, tak samo jak nie może sprzeciwiać się wyrokom Bożym.
Zresztą co za korzyść uzyskanoby, przeszkadzając szerzeniu się pojęć duchowniczych? Prawda, pojęcia te powstają przeciwko wszelkim nadużyciom, pochodzącym z pychy albo z samolubstwa, lecz te nadużycia korzystnemi są tylko dla wyjątków, a nie dla mas; pociągną więc one za sobą masy, znajdując rzeczywistych przeciwników tylko w tych, co z nadużyć korzyści ciągnęli. Przeciwnie, wpływem swoim pojęcia te zrobią ludzi lepszymi w stosunkach pomiędzy sobą, mniej chciwymi w rzeczy zarobków lub zysków, i więcej uległymi wyrokom Boskim, co wszystko jest zadatkiem porządku i spokoju.

VII.

Duchownictwo przedstawia się pod trzema rozmaitemi postaciami: w rzeczy objawień duchowych, w zasadach filozoficznych i w moralności z niego wypływającej, oraz w zastosowaniu tych zasad: ztąd trzy klasy czyli trzy stopnie u jego wyznawców: 1. ci co wierzą w objawy duchowe, i ograniczają się na ich uznaniu: dla nich nauka spoczywa w samych doświadczeniach; 2. ci co pojmują jego doniosłość moralną; 3. ci co wykonują tę moralność, albo usiłują takową wykonywać. Zapatrując się jakkolwiekbądź, czy ze stanowiska naukowego czy moralnego, każdy zrozumie, że dziwne to zjawisko musi wywołać cały szereg nowych pojęć, których następstwem będą głębokie zmiany w łonie ludzkości, zmiany jak to łatwo pojąć prowadzące ku lepszemu.
Przeciwników duchownictwa możnaby też podzielić na 3 klasy: 1. tych, którzy przeczą z zasady wszystkiemu, co nowe lub co od nich nie pochodzi, i którzy mówią o niem bez znajomości przyczyn. Do rzędu ich należą ci wszyscy, którzy po za obrębem zmysłów niczego nie uznają: nic oni nie widzieli, niczego widzieć nie chcą, a tem mniej zgłębiać; niekonteńci byliby nawet z jaśniejszego widzenia rzeczy, bojąc się przyznania się, że nie mieli słuszności: duchownictwo jest dla nich złudzeniem, warjacją, mrzonką; krótko mówiąc: nie istnieje ono. Są to niewierzący z zasady. Obok nich postawić można i tych, co dla zaspokojenia swego sumienia, raczyli rzucić wzrokiem na nie, dla tego by módz powiedzieć: chciałem widzieć, lecz niczego się nie dopatrzyłem; nie chcą oni zrozumieć tego, że dla nauczenia się jakiejbądź nauki pól godziny czasu nie wystarcza. 2. Z tych, którzy są aż nadto przekonani o rzeczywistości zjawisk, nie mniej przeto zbijają je dla widoków osobistych. Duchownictwo istnieje dla nich, lecz boją się oni jego skutków; napadają na nie jako na wroga swego. 3. Z tych, którzy znajdują, że moralność duchownicza zanadto ostro karci ich postępowanie lub ich dążności. Duchownictwo wzięte na serjo mogłoby stać się niewygodnem dla nich; nic przeto nie odrzucają, ani niczemu nie zaprzeczają: wolą zamrużać oczy na wszystko. Pierwsi są posiłkowani przez pychę i zarozumiałość; drudzy, przez miłość własną; a trzeci przez samolubstwo. Z łatwością da się pojąć, że przyczyny te oporu, nie mające w sobie nic stałego, z czasem zniknąć muszą; a napróżno szukalibyśmy czwartej klasy przeciwników, takiej któraby opierała się na przeciwnych dowodach jawnych, dowiedzionych sumiennemi i grnntowmemi badaniami; wszyscy bowiem przeciwstawią tylko gołosłowne przeczenia, nikt jeszcze nie dał dowodów poważnych i niezbitych.
Byłoby to zanadto przeceniać ludzkość, by spodziewać się po niej, że nagle odmienić się może w skutek pojęć duchowniczych. Woływ jego nie jest ten sam, ani w tym samym stopniu na każdego co je wyznaje; jednak niech będzie choć najsłabszym, zawsze skutkiem takowego będzie poprawa, co do pojęć o świecie przyszłym, a ztąd i osłabienie przekonań materjalistowskich. Taki skutek następuje już przez samo badanie zjawisk duchowniczych; lecz u pojmujących duchownictwo filozoficznie, koło widzenia rozszerza się, i widzą oni coś więcej po za temi ciekawemi zjawiskami; głównym i najpowszechniejszym jednak skutkiem jego jest to rozwijanie uczucia religijnego u tych nawet, którzy w zasadzie nie byli materialistami, lecz byli obojętnymi na wszystko, co jest duchowego. Pogarda śmierci jest jego następstwem; nie mówimy pragnienie śmierci, przeciwnie, duchownik bronić będzie swego życia tak dobrze jak i każdy inny, lecz jest to rodzaj obojętności, która bez szemrania gotowa przyjąć śmierć nieuniknioną, w skutek wiadomości o stanie, jaki po niej nastąpić musi. Drugim skutkiem, prawie tak ogólnym jako i pierwszy, jest rezygnacja we wszystkich przeciwieństwach życia doczesnego. Duchownictwo pozwala patrzyć na rzeczy doczesne tak z wysoka, że życie ziemskie traci trzy czwartych ze swej doniosłości, i przez to samo mniej się zważa na udręczenia, jakie mu zwykle towarzyszą: ztąd więcej odwagi w smutku, i większe umiarkowanie w żądaniach; przez nie oddala się myśl o samobójstwie, albowiem nauka duchownicza poucza, że w tym wypadku właśnie traci się to, o co się ubiegało. Pewność przyszłości, uszczęśliwienie której od nas zależy, możebność urządzenia stosunków z drogiemi nam osobami — oto co stanowi najwyższe szczęście duchownika; widnokręg jego powiększa się aż do nieskończoności, w skutek ciągłego widoku jaki mu przedstawia życie zagrobowe, a do którego głębi tajemniczych wolno mu zaglądać. Trzecim jego skutkiem będzie pobudzanie do pobłażliwości dla błędów bliźniego i do ofiar; chociaż wyznać trzeba, że pierwiastek samolubny jest najmocniej w człowieku zaszczepionym, w skutek czego jest on i najtrudniejszym do wykorzenienia; chętnie podejmujemy się ofiary, byleby ona nie kosztowała nic, a szczególniej, by nie pozbawiła nas czegokolwiek; pieniądz wywiera jeszcze na większość urok nieprzezwyciężony, a mało kto pojmuje, co jest zbytkiem, gdy chodzi o własną osobę; owóż wyrzeczenie się swej osobistości jest najwyższym znakiem postępu.

VIII.

Powiadają niektórzy, Duchy nie uczą nas niczego nowego pod względem moralności; czegoś wyższego nad to, co Chrystus powiedział? Jeśli ta moralność jest tą samą, co i w Ewangielji, po co wtedy duchownictwo? Rozumowanie to podobne jest do rozumowania Kalifa Omara, mówiącego o bibljotece Alexandryjskiej: „jeśli nie zawiera ona w sobie nic więcej nad Koran, to jest zbyteczną, a więc spalić ją wypada; jeśli zaś zawiera w sobie coś więcej, to jest złą, wypada znowuż ją spalić.“ Nie; duchownictwo nie zawiera w sobie innej moralności nad tę, którą Jezus opowiadał; ale zapytamy: przed Chrystusem czyż te same prawa nie zostały objawione Mojżeszowi przez samego Boga? Dziesięcioro czy nie zawiera w sobie tejże nauki? Czy przez to jednak można powiedzieć, że nauka Jezusa jest niepotrzebną? Jeszcze pozwolimy sobie zapytać tych, co odrzucają potrzebę moralności duchowniczej, dla czego moralność Chrystusowa jest tak mało wykonywaną w ogóle, a szczególnie przez tych, którzy wynosząc słusznie jej cudowną własność, pierwsi jednak stają do burzenia najgłówniejszego jej prawa: miłosierdzia powszechnego? Duchy nie tylko że je potwierdzają, lecz nadto przychodzą, nam z pomocą, dla wykazania praktycznej jego użyteczności; zrozumiałemi i jasnemi robią prawdy, które dotąd wykładane były pod postaciami mało do pojęć dzisiejszych trafiającemi; a obok moralności, rozwiązują nam najoderwańsze zagadnienia psychologiczne.
Jezus przyszedł na świat, by pokazać ludziom drogę dobra prawdziwego; dla czegożby Bóg dzisiaj nie miał Duchy posłać, dla przypomnienia nam takowej z większą atoli dokładnością, gdyż o niej już zapomnieliśmy, bo składamy wszystko na ołtarzu pychy i chciwości? Któż ośmieli się stawić granice potędze Boskiej i nakreślać jej drogę? Kto wie, czy zgodnie z tem co mówią Duchy, nie spełniły się już czasy, o których przepowiadano, a w których jawnie i dowodnie ma być wytłumaczoną i objawioną prawda mająca popchnąć raźniej postęp rodu ludzkiego? W jednocześnem ukazywaniu się zjawisk duchowniczych we wszystkich częściach kuli ziemskiej czy nie widać czegoś opatrznościowego? To nie jeden człowiek, nie prorok pojedynczy, który przychodzi nam to zwiastować — światło płynie do nas zewsząd, cały nowy świat rozwija się przed wzrokiem naszym. Podobnież jak mikroskop odkrył przed nami cały świat nieskończenie małych, o których nie podejrzywaliśmy nawet; jak teleskop odkrył tysiące światów nie podejrzewanych przez nas, tak samo i udzielenia duchownicze objawiają nam świat niewidzialny, który nas otacza, ociera się o nas nieustannie i pomimo wiedzy naszej przyjmuje udział we wszystkich czynnościach naszych. Poczekamy jeszcze niedługo, a istnienie tego świata, do którego przechodzić musimy wszyscy, będzie rzeczą tak niezbitą jak spostrzeżenia mikroskopiczne albo jak. odkryte ciała niebieskie, zawieszone w niedościgłych dla nieuzbrojonego oka przestrzeniach. Zaznajomienie nas z tym nowym światem czyż jest niczem; czy nie jest wielką zasługą wtajemniczenia nas w życie zagrobowe? Odkrycia te wprawdzie, jeśli je wypada tak nazywać, sprzeciwiają się niektórym naszym pojęciom zakorzenionym, ależ czy nie tak samo działo się przy wszystkich wielkich odkryciach naukowych, które do gruntu obalały i przerabiały pojęcia najwięcej ustalone? a czy wtedy nie tak samo nasza miłość własna zmuszoną była ugiąć się przed rzeczywistością? Tak samo stanie się i z duchownictwem, bo wkrótce zajmie ono właściwe sobie stanowisko pomiędzy umiejętnościami ludzkiemi.
Udzielanie się istot zagrobowych, dało nam poznać życie przyszłe, pozwoliło go oglądać, wtajemniczyło nas w porządek kar i nagród, jakie stosownie do zasług naszych oczekują nas w przyszłości, i przez to nawróciło do duchowości tych, co widzieli w nas tylko samą materję. rodzaj machiny organicznej; słusznie więc powiadamy, że duchownictwo faktycznie zabiło materjalizm. Niechby ten jeden skutek osiągnęło, to i wtedy należy się mu wdzięczność od społeczeństwa; lecz skutki jego są donioślejsze: wykazuje ono nieuniknione następstwa złego, a w skutek tego i potrzebę dobrego. Liczba tych, których sprowadziło ono do uczuć lepszych, osłabiło złe skłonności i odwróciło od złego, jest daleko większą, jakby się tego spodziewać można, a z dniem każdym powiększa się ona; pochodzi to ztąd, że przyszłość dla nich nie jest zamgloną: już nie jest to prosta nadzieja, lecz prawda, którą się pojmuje, która się daje tłumaczyć, gdy widzimy lub słyszymy tych, co nas opuścili, a którzy się cieszą lub uskarżają na to, co na ziemi popełnili. Kto się staje świadkiem tego, rozmyślać zaczyna, i uczuwa potrzebę poznania siebie, osądzenia i poprawienia się.

IX.

Przeciwnicy duchownictwa użyli za broń przeciwko niemu rozchodzenie się w zdaniach jego wyznawców w niektórych częściach teorji. Nic nie ma w tem dziwnego, że w początkach nauki, mogły zakraść się jakie niedokładności, wtedy gdy jeszcze spostrzeżenia były niedostateczne, i gdy każdy je pojmował podług swego widzimisię; pomimo to trzy czwarte z tych błędnych systematów już upadło dzisiaj wobec głębszej nauki, począwszy od tego, które przypisywało wszystkie udzielania złym Duchom, jak gdyby niepodobieństwem było u Boga posłać ludziom dobre; fałszywa nauka, którą fakta zbiły; bezbożna, ponieważ przeczy potędze i dobroci Stwórcy. Duchy uspakajały nas zawsze co do tych sprzeczności, dowodząc, że jedność sama z siebie nastąpić musi: owóż zjednoczenie nastąpiło już w wielu częściach, a rozdwojenie zaciera się coraz wyraźniej. Na pytanie: co ma począć na poczekaniu zupełnej jedności człowiek bezstronny oraz bezinteresowny i na czem ma oprzeć się w swych sądach? Taką dały nam odpowiedź:
„Żaden obłok nie jest w stanie zasłonić najczystszej światłości; brylant bez skazy jest najkosztowniejszym; podług czystości nauk sądźcie i o wartości Duchów. Pamiętajcie o tem, że pomiędzy Duchami znajdują się takie, które nie potrafiły jeszcze rozebrać się z pojęć życia ziemskiego; umiejcie rozpoznawać je po ich mowie; z całości tego, co wam opowiadają, sądźcie o nich; uważajcie czy związek loiczny zachowywany bywa u nich w szykowaniu pojęć; czy się nie zdradza w nich pycha, nieuctwo lub nieżyczliwość, jednem słowem, czy w słowach ich przebija się mądrość prawdziwa i czy noszą na sobie cechy prawdziwej wyższości. Gdyby świat wasz był dla błędu niedostępnym, byłby on natenczas doskonałym, lecz dzisiaj dalekim jest od tego; uczycie «ię dopiero odróżniać błąd od prawdy; potrzebujecie nauki, wprawy i doświadczenia, by wyrobić sobie sąd o rzeczach i módz dalej postępować. Jedność ukaże się tara, gdzie dobre nigdy mięszane nie było ze ziem, związek pomiędzy ludźmi nastąpi z tej strony, w skutek przyrodzonego toku rzeczy; poznają bowiem oni, że prawda tam spoczywa.
Zresztą nie wiele zależeć może na niektórych różnicach, jeśli są one więcej rzeczą formy, aniżeli zasady. Zważcie i na to, że zasadnicze podstawy wszędzie są jedne i te same, oraz powinny zespalać myśli wasze we wspólnem pojęciu miłości Boga i wykonywaniu dobrego. Niech sobie będzie jaki chcąc sposób pojmowania rozwoju przypuszczalnego albo warunków istotnych przyszłego bytowania, nie mniej przeto cel ostateczny będzie ten sam. t. j. wykonywanie dobrego; owóż nie ma na to dwojakiego sposobu.“ Jeśli zwolennicy duchownictwa różnią się w zdaniach, co do niektórych części teorji, nie mniej przeto godzą się w zdaniach zasadniczych; można tedy powiedzieć, że jedność w ogóle panuje, skoro nie zechcemy brać na uwagę małej liczby tych, co nie przypuszczają pośrednictwa Duchów w udzieleniach duchowniczych, przypisując to albo przyczynom czysto fizycznym, co sprzeciwia się pewnikowi: że każdy skutek rozumny musi pochodzić ze źródła rozumnego; albo odźwierciadlaniu się w tych zjawiskach własnej naszej myśli, co zostało czynami zaprzeczone. Inne różnice mają tylko drugorzędną doniosłość, i nie obalają w niczem podstaw zasadniczych. Mogą tworzyć się szkoły, których usiłowanie zwróconem będzie w stronę przedmiotów spornych w nauce; rywalizujących z sobą sekt jednak być nie może; spółzawodnictwo tutaj powstaćby tylko mogło pomiędzy tymi, co chcieliby lub życzyli złego: owóż żaden prawdziwy duchownik, szczerze przejęty wielkiemi zasadami moralnemi, podawanemi przez Duchy, nie może chcieć złego, ani życzyć źle bliźniemu swemu, bez różnicy zdania o nich. Gdyby która z nich była w błędzie, to wcześniej czy później światło musi przyjść do niej, jeśli o to starać się będzie w dobrej wierze i bez uprzedzeń; na poczekaniu połączone są one węzłem spólnym, który garnie wszystko do wspólnej myśli, bo wspólny jest cel dla wszystkich; nie wiele tedy chodzić może im o drogę, jeśli ta prowadzi do niego; żadna nie powinna narzucać się innym przymusowym środkiem bądź materjalnym, bądź moralnym, i ta byłaby niezawodnie w błędzie, któraby pierwsza wyrzekła klątwę przeciwko swej przeciwniczce, albowiem musiałaby niezawodnie tak działać pod wpływem złych Puchów. Największych dowodów może tylko dostarczyć jeden rozsądek, a umiarkowanie niezawodnie przyczyni się więcej do tryumfu prawdy, jak wszelkie jadowite wywody, zatrute zazdrością i zawziętością. Duchy dobre uczą jedności i miłości bliźniego, co ze źródła nieczystego powstać nie może. Na zakończenie posłuchajmy rad Ducha Ś. Augustyna.
„Pora, ażeby ludzie przestali swarzyć się pomiędzy sobą, i przeklinać się wzajemnie w imię Boga pokoju i miłosierdzia, bo Bóg się gnjewa na podobne bluźnierstwa. Duchownictwo jest tym węzłem, co ich połączy, albowiem pokaże gdzie jest prawda a gdzie fałsz; długi czas jednak jeszcze upłynie, zanim przestaną mu przeczyć faryzeusze i skrybowie, tak samo jak zaprzeczali Chrystusowi. Chcecież wiedzieć pod wpływem jakich Duchów formują się rozmaite sekty, co ten świat pomiędzy sobą podzieliły? Otóż osądźcie je podług ich czynów i zasad. Dobre Duchy nie będą nigdy podżegaczami do złego; nigdy nie radzą, ani też uprawniają gwałtu i morderstwa, nigdy nie podniecają nienawiści pomiędzy stronami, ani budzą pragnienia bogactw i zaszczytów, ani chciwość posiadania dóbr ziemskich; ci tylko którzy dobremi są, co dla wszystkich są ludzcy, mają pierwszeństwo u nich, jak mają takowe i u Jezusa, albowiem postępują po drodze prowadzącej do niego.“

Ś. Augustyn.
KONIEC.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Allan Kardec i tłumacza: anonimowy.