Nowy Sącz jego dzieje i pamiątki dziejowe/Klęski i upadek miasta

<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Sygański
Tytuł Nowy Sącz jego dzieje i pamiątki dziejowe. Szkic historyczny na pamiątkę sześćsetnej rocznicy założenia tegoż miasta
Wydawca Nakładem Gminy Miasta Nowego Sącza
Data wyd. 1892
Druk Drukiem J. K. Jakubowskiego
Miejsce wyd. Nowy Sącz
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron



V.
Klęski i upadek miasta.
(od Zygmunta I. do pierwszego rozbioru Polski).

Z początkiem dziejów nowożytnych zaszły wypadki powszechno–dziejowego znaczenia, które w następstwach swych spowodowały, jak w ogóle upadek wszystkich miast polskich, tak w szczególności i Nowego Sącza. Odkrycie nowych światów i krajów zamorskich, tudzież równoczesne opanowanie brzegów morza Czarnego przez Turków, nadały zupełnie inny kierunek drogom handlowym w całej Europie, i gdy w krajach Zachodu na podstawie handlu oceanicznego nowe umysłowe i gospodarcze zbudziło się życie, podkopały najżywotniejsze podwaliny dobrobytu i materyalnego rozwoju Polski[1]. Do tego przyczyniły się jeszcze rozpoczynające się właśnie w tymsamym czasie nie ustanne prawie wojny z Moskwą, które politykę Polski przeważnie zwróciły na Wschód a uwagę królów w inne strony: od tego czasu już żaden z królów nie przebywa więcej w murach Nowego Sącza, ustały owe zjazdy monarchów i festyny świetne, co niezawodnie na dobrobyt miasta tylko niepomyślnie oddziaływać musiało. Dziwnem zrządzeniem, także w tesame czasy przypada i politycznie upośledzenie miast polskich, które zaczęło się już od czasów Olbrachta, a wskutek zupełnego zwycięstwa przewagi szlachty dokonało się za Zygmuntem I.; resztę dokonały klęski elementarne i publiczne.
Wprawdzie w 1521 r. uzyskał Sącz przywilej Zygmunta I. na wykupienie sołtystwa w Falkowej, Kunowie i Jamnicy od Marcina Dębińskiego, które dawniej do miasta należały[2], a w następnym roku postanowiła nawet rada miejska pokryć kollegiatę dachówką. Ale prawdopodobnie jeszcze przed wykonaniem tego zamiaru nawiedził miasto wielki pożar, wzniecony 4. czerwca 1522 nieostrożnością służby Stanisława z Wróblowic Taszyckiego, dziedzica Lusławic, podstarościego sądeckiego, który w tym dniu wyprawiał gody weselne swej córce Małgorzacie, poślubionej panu Błońskiemu[3]. Dwie połacie miasta Sącza, tj. od wikaryówki niżnej z częścią rynku, ulicą szpitalną, kancelaryą królewską i ulicą polską, spłonęły do szczętu. Ogień zatrzymał się aż przy klasztorze OO. Franciszkanów[4]. Nie dosyć złego — w tymsamym jeszcze roku 1522 dnia 16. września o godzinie 18 (2 po południu), ponowny pożar zniszczył resztki niedopalonego miasta wraz z dworem biskupim porządnie zbudowanym[5], z kościołami: kollegiackim, norbertańskim i franciszkańskim, które paliły się tem gwałtowniej, iż pokryte, były prostemi gontami. „Był to pożar żałosny i szkodliwy“, jak powiada lakonicznie kronika.
Król Zygmunt I., wzruszony klęską miasta, uwalnia mieszczan 1523 r. od opłaty czopowego na rok, a od szosów i wszelkich poborów na lat 14, wyjąwszy od czynszów z gruntu uiszczanych; o czem uwiadamia Jana Pieniążka z Kruźlowej, sędziego ziemskiego i poborcę krakowskiego[6]. Z tej łaski królewskiej korzystając, zaciągnęła gmina 400 grzwien długu na potrzeby miejskie r. 1524.
W tymsamym roku ponowiły się znowu spory między władzą miejską a starostą grodowym, jakie od statutów piotrowskich (1496) miasta polskie zawzięcie toczyły ze szlachtą. Powód do tego miał być następujący: Gdy pewnego razu starosta Piotr Odnowski chciał pojmać robotnika Stan. Ukleja, cieśle sprowadzeni do miasta stawili opór i pomimo pobranych znacznych zaliczek opuścili miasto. Starosta zaskarżył mieszczan o popieranie buntu, rajcy zaś skarżyli się, że starosta naruszył prawo magdeburskie. Spór oparł się o króla, który 1525 r. zesłał komisyę dla pogodzenia stron obu[7]. — W następnych zaś latach XVI. wieku spotykamy dosć częste procesy z duchownymi o zastaw rzeczy kościelnych, które widocznie wywoływał, jak w całej Polsce tak i w Nowym Sączu, rozbudzony wówczas humanizm i wzmagający się wielki ruch reformacyjny.

Panowanie Zygmunta Augusta jest widocznie nacechowane gorliwem usiłowaniem podniesienia dobrobytu i przywrócenia dawnej zamożności miasta, to też przyniosło niektóre nowe korzyści dla Nowego Sącza. Król ten zatwierdził 1549 r. wszystkie poprzedników swoich przywileje nadane miastu. W lat pięć potem (1554) nadał mieszczanom przywilej, mocą którego mogli sól w żupach bocheńskich kupować, u siebie składać i miastom spiskim sprzedawać lub za inne towary zamieniać. Według zaś przywileju z 1555 r. tamże, a nie gdzieindziej żelazo, spiż i miedź surowa i przerobiona, z Węgier sprowadzana, mają być składowane w sprzedawane, pod karą na jadących z powyższemi towarami a miających miasto; — przywileju tego jednak zrzekło się dobrowolnie miasto 1557 r. na przeciąg lat 4, ze względu na zniszczenie miast spiskich przez wojnę. Natomiast w r. 1557 uzyskał Nowy Sącz pozwolenie wykupna dawnych dóbr miejskich, a w r. 1563 nadzór nad sprzedażą soli; wreszcie 1567 r. przywilej na trzecią część dochodów z dwóch młynów królewskich na Kamienicy pod Sączem[8]. — Powyższe przywileje zatwierdził ponownie Henryk Walezy 12. kwiet. 1547 r., Stefan Batory 20. czerw. 1577 r. w obozie pod Gdańskiem, i Zygmunt III. dn. 12. marca 1588 r. w Krakowie.
Lustracya z r. 1564 podaje, że miasto posiadało dwie wsi: Paszyn i Piątkową, z których 14 grzywien pobierał urząd miejski, tudzież lasy, w których jeszcze osadzić mogli dwie wsi. Suma podatku z domów i ogrodów wnosiła 16 grzyw. 24 grosz. i 6 denarów. Miasto miało też rzeźnię, fabrykę sierpów, 3 kuźnice. Piekarzów było 12, jatek kramarskich 24; suma dochodów wynosiła 72 grzyw. 36 grosz., z czego wójtowi szósty grosz przypadał.

Za panowania Stefana Batorego w roku 1581 Nowy Sącz zapłacił szosu (czynszu) 320 złr., łanów miejskich było 15, kół zakupnych 9, złotnik 1, rzemieśl. 12, sukienników 6, czapników 3, płócienników 9, kowali 8, krawców 6, szewców 29, rymarzy 2, kuśnierzów 8, bednarzów 5, stelmach, kołodziej, ślusarzy 3, siodlarzy 2, garncarzów 6, stolarzów 3, mieczników 2, sierparzy 4, balwierz, piekarek 15, przekupek 6, komornic 17, hultai 2, solarka, aptekarz, cieśla, prosoł w wadze, piszczek, koło blechowe. Ci wszyscy zapłacili podatku 489 flor. 27 gr.[9] Zdaje się, że dotąd nie było żydów w mieście; spotykamy ich dopiero za Zygmunta III., który poleca, aby się przyczynili do naprawy murów miejskich.

Od owej klęski w 1522 r. przez lat blisko 90 Nowy Sącz był wolny od pożarów. Aliści pod rokiem 1611 czytam: „Przed św. Janem zgorzało całe miasto z 3 kościołami w środku murów. Ksiądz jeden, imieniem Stanisław, wikary sądecki, zgorzał[10]“ W kollegiacie nad amboną wypisane były po łacinie słowa Izajasza proroka: „Wołaj, nie przestawaj, jako trąba wynoś głos swój, a opowiadaj ludowi memu złości ich“. Rzecz dziwna, ogień zniszczywszy ambonę i napis, te tylko z niego pozostawił słowa: „scelera eorum — złości ich“. Stad wnioskowano, że to dla grzechów mieszkańców pokarał Bóg miasto pożarem. W kościele norbertańskim runęło pod ciężarem walących się belek sklepienie w drugiej połowie aż do chóru, spaliły się ołtarze, stopiła się monstrancya znajdująca się w ciborium wielkiego ołtarza, zniszczały kosztowne relikwiarze, kamienne nagrobki z XVI. wieku, obraz jednak św. Anny i Matki Boskiej Pocieszenia, o którym powiemy później, uratowano szczęśliwie. Spalony kościół odbudował, dachówką pokrył i ankrami żelaznemi wzmocnił w latach 1614–1620 opat Jan z Zakliczyna Jordan, a na poświęcenie jego zaprosił Tomasza Oborskiego, biskupa laodyckiego, sufragana krakowskiego. Równocześnie zgorzał też klasztor z kościołem Franciszkanów i ołtarzem Przemienienia Pańskiego. Sam tylko cudowny obraz Przemienienia, chociaż na tablicy drewnianej malowany, w ogniu będąc, ocalał. Pozostały tylko znaki od ognia w kształcie zmarszczków na czole, do tego czasu na obrazie widoczne.
Od tego pożaru już się miasto więcej nie podniosło i nie odzyskało nigdy swojej dawnej świetności. Król Zygmunt III. przychodząc w pomoc Sądeczanom, którzy przez ostatni pożar bardzo ucierpieli, nadaje im przywilej na pobieranie szczegółowo oznaczonych opłat z towarów rozmaitych, tak przewożonych jako też Dunajcem pod Sączem spławianych[11]. W zamian za to domaga się król, aby uszkodzone pożarem mury i baszty miasta jak najprędzej naprawiono, i nakazuje, aby do tej roboty zaprzągnięto także i żydów.

Nie mniejszą hojność pokazał miastu król Władysław IV. zatwierdzając 1633 r. ogółem wszystkie przywileje Nowego Sącza i pozwalając na urządzenie jarmarku na św. Stanisław. W lat sześć potem (1639) nadał przywilej na jarmark corocznie na św. Wojciech, a 1645 r. osobnym dokumentem przykazał kupcom jadącym z Węgier do Polski z towarami, aby drogą na Sącz koniecznie jechali, a nie mijali myt jego[12].

Po śmierci Władysława IV. w roku 1648, został obranym jednomyślnie na króla polskiego brat jego, Jan Kazimierz, ostatni z Wazów. Wybór nowego króla witano w całej Polsce z wielką radością. W Nowym Sączu puszkarze nie mało wystrzelali prochu z śmigowic i muszkietów „na pomyślność Króla Jegomości w dzień jego koronacyi w Krakowie 30. stycznia 1649 r., który w tymże dniu potwierdził wszystkie przywileje nadane przez poprzedników swoich Sączowi“, jak notują stare zapiski miejskie.
Nieszczęśliwem jednak było zaraz od samego początku panowanie tego króla. Z koroną przejął on także straszną wojnę z Kozakami, wybuchłą jeszcze w ostatnich dniach życia Władysława IV. wskutek buntu Bohdana Chmielnickiego, pokrzywdzonego kilkakrotnie przez podstarościego Czaplińskiego. Bunt ten ściągnął na Polskę chmury Kozactwa i dziczy tatarskiej. Jan Kazimierz usiłował koniecznie zażegnać tę burzę i rozpoczął układy z Chmielnickim; lecz podbechtywania patryarchy szyzmatyckiego a przedewszystkiem Moskwy, uniemożebniły wszelką zgodę: z wiosną 1649 r. rozpoczęła się nowa wojna. Przeciwko buntownikom wysłano wojsko polskie, wzmocnione zasiłkami pospolitego ruszenia. Miasto Nowy Sącz oddało też ze swej strony obywatelską usługę, wyprawiając na pospolite ruszenie dwa wozy czterokonne z hajdukami, armatą, żywnością i zasilając je wszelkiemi zasobami, — jak czytam o tem w księdze wydatków miejskich[13]. Po kościołach zaś odprawiano błagalne nabożeństwa „w celu uproszenia u Boga pomyślnej wyprawy i powrotu pachołkom sądeckim“.
Jeszcze nie zażegnano nawały kozacko–tatarskiej, aliści zrywa się nowa burza od północy: najazd Szwedów. Jak tyle innych miast w Polsce, ucierpiał i Nowy Sącz wiele od tych nieproszonych gości. Wojska szwedzkie obozując pod miastem od 20. września aż do 12. grudnia 1655 r., ściągały od mieszkańców kontrybucye wojenne i grabiły włości okoliczne. Sprzykrzyło się wreszcie mieszczanom obozowanie szwedzkie; przy pomocy szlachty pod wodzą Felicyana Kochowskiego i włościan z Nawojowej, Łabowej, Podegrodzia i Brzeznej, wiedzionych przez Wąsowicza, napadli na obóz szwedzki w dzień św. Łucyi 13. grudnia i wycięli prawie do nogi żołdaków Karola Gustawa, którymi dowodził Stein. Tych, którzy ocaleli, pojmano i na placu, gdzie dziś kapliczka św. Marka i domy na skręcie do Przystanku, stracono: oficerów ścięto, innych powieszono. Za tę waleczność otrzymali Sądeczanie pochwałę od Jana Kazimierza, przebywającego jakiś czas po powrocie swym ze Szląska przez Węgry, z Jerzym Lubomirskim w zamku czorsztyńskim[14]. Po wyrżnięciu Szwedów przyszła kolej na ich poplecznika Floryana Siemiechowskiego, który im drogę do Sącza pokazał, a w kollegiacie groby znieważył i obraz Matki Boskiej Różańcowej okradł; dnia 30. grudnia 1655 ścięto go publicznie na Błoniach ręką kata[15].
W niespełna dwa lata potem (1657) Jerzy Rakoczy, sojusznik Szwedów, ze swymi Siedmiogrodzianami i Kozakami niszczy całe, niestety bezbronne Podkarpacie, pali w swym pochodzie na Kraków miasta i burzy zamki Sądeczyzny, pustoszy Sącz, ściąga kontrybucye wojenne; z końcem marca zajmuje bez trudu Kraków i w okolicach Opatowa łączy się z nadciągającym z Prus Karolem Gustawem. — Zaledwie ta burza przeminęła, kiedy niebawem Nowy Sącz stał się widownią buntu pospólstwa. Wiadomo z historyi, że Aryanie w Sądeckiem osiadli gotowali się otwarcie do przyjęcia Karola Gustawa „jako oswobodziciela przybywającego na pocieszenie utrapionych“[16]. Kiedy więc Szwedzi opanowali Małopolskę, podburzono przeciw nim chłopstwo obietnicami, po rynkach i z ambon głoszonemi, iż za wytępienie Szwedów będzie im wolno łupić majątki Aryanów. Po odejściu tedy Rakoczego kupa trzytysięczna zbrojnego gminu, zdobywszy Sącz, rzuciła się na okoliczne wsie Aryanów, jęła je łupić i palić, a mordować bezwzględnie wszystkich Aryanów, którzy na wiarę katolicką przejść nie chcieli[17].
Po tych wypadkach miasto znacznie podupadło: lustratorowie królewscy z r. 1660 zastali w Sączu wiele domów spalonych i wiele pustych. W r. 1664 nie było już rzeźni, 4 kuźnice spustoszały a grunta woda zabrała; kupczących towarami łokciowemi i blechu nie było wcale. Jatek rzeźniczych utrzymało się jeszcze 20, kuśnierzów 4, krawców 4, kotlarzów 2, kowali 2 i rymarz. Zresztą byli tkacze, szewcy i 18 palących gorzałkę[18]. Targi odbywały się we czwartki i soboty, a jarmarki trzy razy do roku. — Po napadach Szwedów, Siedmiogrodzian i Kozaków, przyszła zaraza morowa 1664 r., tak iż Nowy Sącz, zniszczony wojną i zarazą, liczył w roku 1665 mieszkańców 1320[19].

Smutny i opłakany stan miasta Nowego Sącza przedstawia nam przywilej króla Michała Korybuta, powtórzony w przywileju króla Jana Sobieskiego 1682 roku: „Bacząc, że miasto przez morową zarazę [1652], następnie zaś przez wojnę szwedzką, napad Siedmiogrodzian z Kozakami i inne nieszczęśliwe wypadki, do tego stopnia zniszczenia doszło, iż znaczna część domów pozbawiona jest właścicieli, z której to przyczyny pozostali mieszkańcy oświadczyli niemożebność ponoszenia ciężarów Rzeczypospolitej i dostaw dla wojska. A że ciż mieszczanie zgodzili się na to, ażeby opuszczone place przez żydów mogły być zajęte; dla tem rychlejszego przeto doprowadzenia miasta do lepszego stanu, pozwalamy żydom domy kupować, nabywać, budować i sprzedawać, a oraz prowadzić właściwy im handel, bez szkody wszakże chrześcijanom, z tem zastrzeżeniem: aby nie nabywali rzeczy świętych ani świeckich ukradkowym sposobem, i nie ważyli się przeciw wierze chrześcijańskiej bluźnić, pod najsurowszemi karami. Podatki opłacać mają zarówno z innymi mieszkańcami“.[20] — Tak więc dawny zamożny i kwitnący gród Łokietka, Kazimierza W. i Jagiellonów do tego stopnia doszedł upadku, iż w zaludnieniu żydami szukał swego ratunku!
Wśród tych klęsk i nieszczęść, jak błysk światła śród pomroki nocnej, już w następnym roku (1683) zaszedł wiekopomny wypadek, który podniósł upadającą sławę i znaczenie Polski i po raz ostatni jeszcze, choć na chwilę, rozjaśnił smutne dzieje Nowego Sącza. Wypadkiem tym była nieśmiertelnej sławy odsiecz Wiednia i zwycięstwa bohaterskiego króla Jana Sobieskiego, oraz powrót jego po owych świetnych czynach przez Węgry i Karpaty do Polski. Wtedy to przez Nowy Sącz przejeżdżała królowa Marya Kazimieera naprzeciw swego uwielbianego męża, aby oczekiwać nań z powitaniem w Starym Sączu, gdzie stanął z swym synem Jakóbem 15. grudnia 1683 r.; a drugiego dnia potem wśród radosnych i rzewnych oznak witali i żegnali po raz ostatni mieszkańcy Nowego Sącza swego wielkiego króla, kiedy w przejeździe przez to miasto zdążał na święta Bożego Narodzenia do królewskiego zamku na Wawelu.
Z dalszego panowania Jana III. znajdujemy kilka dokumentów, z których widzimy usiłowania tego króla o podniesienie podupadłego miasta. I tak w roku 1685 zatwierdza Jan Sobieski przywilej Michała Korybuta z dn. 28. lutego 1670 r., dany w Warszawie Sądeczanom względem kruszców i soli[21]; w roku zaś 1689 zatwierdza konfirmacyę Władysława IV. przywileju na pobieranie szczegółowo oznaczonych opłat z towarów, oraz na jarmark coroczny na św. Wojciech[22].

Lecz tem smutniejsze nastały czasy za jego następcy, Augusta II., którego panowanie należy do najnieszczęśliwszych w historyi polskiej i przyniosło straszne klęski jak dla całego kraju, tak i dla Sądeczyzny.
Król ten zaraz na sejmie koronacyjnym w Krakowie 1697 r. zatwierdził wprawdzie niektóre przywileje, dane Nowemu Sączowi przez poprzednich królów począwszy od Zygmunta Augusta, zwłaszcza te, które nadawały miastu nadzór nad sprzedażą soli, pozwalały na urządzenie nowych jarmarków i zapewniały prawo składu i sprzedaży kruszczów i soli[23]. Lecz już mało mogło to przyczynić się do podźwignienia i pomyślności miasta, skoro wskutek owego przywileju na osiedlenie się żydów w Nowym Sączu, nowi ci mieszkańcy przybyli tak licznie, iż starosta Jerzy Lubomirski dozwolił im w 1699 r. zbudować synagogę przy ulicy Szpitalnej za zgodą magistratu. W roku następnym (1700) wmięszanie się Augusta do wojny Danii i Moskwy przeciw Szwecyi, sprowadziło na Polskę napad Karola XII., a z nim nowe klęski i straszne spustoszenia, rozdwojenie narodu, detronizacyę Augusta i obiór nowego króla, wybuch wojny domowej i interwencyę Moskwy.
Ta okropna wojna i jej następstwa nie oszczędziły też Nowego Sącza, a przynajmniej jego okolic. Kiedy po obiorze Stanisława Leszczyńskiego straszna bratnia wybuchła wojna i Polska stała się łupem wojsk własnych i nieprzyjacielskich, które w najstraszniejszy sposób grabiły i pustoszyły kraj cały; kiedy namnożyły się liczne oddziały partyzanckie, które walcząc po stronie jednego lub drugiego króla, również strasznych dopuszczały się rabunków: Teodor Jerzy Lubomirski, starosta spiski, stronnik Leszczyńskiego, przedsiębrał ze Spiżu napady na stronników saskich w Krakowie, tj. pustoszył i niszczył całą Sądeczyznę w latach 1705 i 1706[24].
Tosamo znowu działo się, gdy po klęsce Karola XII. pod Półtawą (1709) wojska moskiewskie powtórnie wkroczyły do Polski, aby napowrót przywrócić na tron Augusta, a senatorowie dotąd przy Leszczyńskim będący, tłumnie opuszczać go poczęli. Z stronników jego zaledwie tylko starosta spiski Lubomirski pozostał pod bronią. Wtedy jeden z oddziałów moskiewskich pod dowództwem jenerała Gordona w jesieni 1709 r. przeszedł całą Sądeczyznę i dotarł aż na Spiż, i wyparł stąd Lubomirskiego z całem jego 9cio tysięcznem wojskiem do Węgier[25], poczem nazad tąsamą drogą zwrócił się w inne strony Polski. Kontrybucye, grabieże i inne gwałty towarzyszyły zawsze takim zbrojnym przemarszom.
O ile w tych latach przez wspomniane napady i przechody wojsk obcych i swoich ucierpiało samo miasto, z ogólnikowych wzmianek historyków naszych z całą ścisłością oznaczyć się nie da; leszcz nie może ulegać wątpliwości, iż w obydwóch razach Nowy Sącz stał się ofiarą i doznawał skutków tej okropnej wojny.
Jak się zdaje, również przez ziemię sądecką powracał z Wielkopolski w lecie 1712 r. z niedobitkami swego konnego korpusu Jan Grudziński, starosta rawski. Kiedy bowiem w Polsce sprawa Leszczyńskiego upadła a pomoc Turcyi Karola XII. zawiodła, tenże wysłał na własną rękę z Benderu w maju 1712 r. Grudzińskiego w 4000 jazdy do Polski, który dotarł aż do Kalisza, ale tutaj przez przeważające siły pobity, zwrócił się na południe i przez podgórze karpackie[26] spiesznie do Benderu uchodził.
Te ustawiczne wojny, jakie prowadziła Polska w latach 1648–1709 naprzemian z Kozakami, Moskwą, Szwedami i Turcyą, te grasowania wojsk obcych, pociągały w ślad za sobą straszne klęski głodu i zarazy, wyludniające często całe miasta i wioski. W pamiętnych latach: 1652, 1664, 1676 a przedewszystkiem 1710, morowe powietrze, grasujące w Małopolsce i na Rusi Czerwonej, zawitało także do Sącza i wyniszczyło w nim cała prawie ludność[27]; OO. Norbertanie i Franciszkanie ratowali jak mogli chorych, zapowietrzonych, dodawali otuchy słowem bożem i opatrywali św. Sakramentami konających. Kilku też z nich służąc zadżumionym padło ofiarą swego poświęcenia. Po dziś dzień w Librantowej Większej stoi przy drodze stara kapliczka, z sygnaturką wśród rozłożystych dębów[28]; jest to nagrobek zmarłych na posłudze zapowietrzonym i pochowanych tamże Norbertanów sądeckich.
Po tych wszystkich klęskach wojen, zniszczenia, głodu i zarazy nastąpiła nowa, w skutkach swoich najzgubniejsza, a tą był straszny rokosz szlachty przeciwko królowi czyli tak zwana Konfederacya tarnogrodzka (1715), spowodowana okrutnemi gwałtami i zdzierstwami, jakich się dopuszczały wojska saskie, wprowadzone na rozkaz królewski do Polski. Pierwszy początek tejże dała konfederacya partykularna, zawiązana na sejmiku proszowickim 1715 r. za sprawą szlachcica ziemi sądeckiej Stefana Wielogłowskiego, pod laską Marcina Rybińskiego, chorążego łomżyńskiego, do której atoli w pierwszej chwili przystąpiła tylko mała część województwa krakowskiego, a przedewszystkeim Sądeczanie. Z tymi udał się Wielogłowski w góry, gdzie w liczbie 700 koni wyczekiwali dalszych wypadków[29]. Gdy wkrótce Konfederacya ogromne przybrała rozmiary i w całym kraju z wojskami saskiemi rozpoczęła się walka, w której od r. 1716 Sasi na wszystkich punktach ponosili klęski, na podgórzu karpackiem rzucał się na Sasów także i lud wiejski, zawezwany do tego przez marszałka Rybińskiego[30].
Wszystkie te wypadki dotyczą wprawdzie więcej życia szlachty i historyi całej Sądeczyzny, aniżeli samego miasta, które w owej Konfederacyi żadnego nie brało udziału, ale niewątpliwą jest rzeczą, że i dla Nowego Sącza ważne następstwa i znaczne skutki ze sobą pociągnąć musiały.

Lecz, jak wiadomo z historyi, Konfederacya tarnogrodzka wezwała pośrednictwa Moskwy, co przyniosło gwarancyę (1717), a z nią zupełną polityczną zawisłość od Rossyi. Nastąpiły czasy głębokiego pokoju albo raczej letargu, w którym rozstrój wewnętrzny we wszystkich gałęziach życia publicznego wzmagał się w sposób przerażający. Upadły szkoły i oświata, obniżył się poziom moralności publicznej w narodzie, a to wszystko pociągało za sobą zatracenie wszystkich wyższych celów życia, objawiające się w pijaństwie i próżniactwie, ucisku miast i ludu wiejskiego. Ten stan wywołać musiał jeszcze głębszy upadek miast Sądeczyzny, tyloma poprzedniemi klęskami dotkniętych; spotykamy wprawdzie dokument wydany w 1752 r., który August III. potwierdza wszystkie prawa i przywileje od poprzedników swoich nadane Nowemu Sączowi, lecz nie wpłynęło to już na podniesienie handlu i ekonomicznego dobrobytu miasta — zobojętnienie i martwota opanowały umysły mieszkańców, a całe życie ich duchowne koncentrowało się jedynie w bractwach religijnych. Taki smutny obraz przedstawia nam całe panowanie Augusta III.

Nadeszła chwila, kiedy Nowy Sącz otrzymał ostatni już przywilej od ostatniego króla polskiego[31]. Ale nie zamarł jeszcze w narodzie duch patryotyzmu! Jak znaleźli się wielcy mężowie, którzy zbawiennemi reformami dążyli wydźwignąć naród z upadku moralnego i politycznego, tak gwałty Rossyi i deptanie honoru i niepodległości Rzeczypospolitej za czasów panowania Stanisława Poniatowskiego, obudziły myśl zbrojnego oporu i wywołały walkę za „wiarę, wolność i dawne prawa“ przeciw obcej przemocy. Tak powstała Konfederacya barska[32], która jednakże dziwnem zrządzeniem jeszcze bardziej przyczyniła się do tem większego upadku i zniszczenia Nowego Sącza.

W lipcu 1768 r. rozkwaterowały się w Nowym Sączu i jego okolicy znaczne oddziały Konfederatów barskich pod wodzą Marcina Lubomirskiego i Kazimierza Puławskiego, wskutek czego miasto nie mało poniosło szkody, a nawet musiało zaciągnąć znaczną pożyczkę[33]. Wyparowani z miasta Konfederaci przez nadworną kawaleryę warszawską i wojska moskiewskie, spalili za sobą zamek sądecki dnia 9. lipca 1768 r., lecz niewiadomo wcale czy umyślnie, czy stało się to przypadkiem przez nieostrożność[34], plądrowali po włościach okolicznych, zabierając po folwarkach i chatach zboże, bydło, konie i co tylko zabrać się dało. Czynili tosamo kawalerzyści nadworni i Moskale. Po raz ostatni
Widok strony frontowej, oraz plan przyziomu Zamku nowosądeckiego po spaleniu w 1768 r.
(Podług rysunku z r. 1777).
(do str. 46).
przechodziły tędy wojska moskiewskie pod wodzą jenerała Drewicza w r. 1771, szukając Konfederatów, jak to wyraźnie wspomina kronika klasztoru starosądeckich Klarysek. Można sobie wyobrazić, jakie zniszczenie rozsiadło się po całej Sądeczyźnie. Nadomiar nieszczęść spłonęła 1769 r. cała dzielnica żydowska i przyległe budynki zamkowe. W ciągu tych kilku lat Konfederacyi, sam kasztór Klarysek w Starym Sączu poniósł szkody w pieniądzach gotowych, w zbożu, w bydle, w trunkach itd. przeszło na 700,000 złp. czyli 175,000 zł. w. a.

Po tylu klęskach i nieszczęściach nic dziwnego, że Nowy Sącz poszedł torem innych miast polskich: zubożał i opustoszał, z obronnego grodu stał się nędzną mieściną. Po pożarze 1769 r. odbudowano zaledwie kilka domów murowanych; reszta mieszkań to lepianki ze żwiru i gliny lub drewniane chałupy, które przetrwały do ostatniego pożaru w kwietniu 1890 r., a niektóre nawet i do dni dzisiejszych.
Na wiosnę 1770 r. zajęły wojska austryackie ziemię spiską, posuwając granicę węgierską po Stary Sącz, a niedługo potem, 20. listopada 1770 r., posunął się kordon dwie mile dalej, pod pozorem ochrony od zarazy; poczem wydano akt wcielenia ziemi sądeckiej do Węgier. W dwa lata później, pierwszym rozbiorem Polski Nowy Sącz wraz z tak zwaną Galicyą dostał się pod panowanie Austryi we wrześniu 1772 r., przez co odwieczny jego związek z organizmem dawnej Polski został zerwany.

Ja za świetnych czasów Nowego Sącza siłę miasta stanowiły cechy i w nich się kupiło właściwe życie mieszczaństwa, tak w epoce jego upadku jedynie urozmaicają mozaikę życia Nowego Sącza bractwa religijne, w których koncentrowało się całe tętno duchowe jego mieszkańców.
Wiek XVII. w drugiej swojej połowie i wiek XVIII., to wieki głębokiej wiary i religijności w Polsce. Każda ważniejsza sprawa, czyto obywatelska czy familijna rozpoczynała się od kościoła i nabożeństwa, w którem brały udział wszystkie władze i stany, słowem wszystko co żyło. Potęga religijnego życia objawiła się przedewszystkiem w zaprowadzaniu coraz to nowych bractw kościelnych, według tego jak one powstawały w Kościele katolickim. W Nowym Sączu, oprócz Norbertanów i Franciszkanów, byli w tej epoce od r. 1733 OO. Pijarzy. Żaden z tych zakonów nie próżnował, ale oddawał się bogomyślności i prowadził do niej innych, a wybornym do tego środkiem były bractwa religijne. Napotykamy też w Nowym Sączu tych bractw wiele.
obok bractwa męki Zbawiciela (Confraternitas Compassionis), Szkaplerza św. i Przemienienia Pańskiego u OO. Franciszkanów, istniało w kościele kollegiackim bractwo św. Józefa, Różańcowe i Najsłod. Serca Jezusowego[35]. Cel tych bractw był wprawdzie różny, ale wszystkie miały to wspólne z sobą, że 1) wymagały od swych członków życia cnotliwego, prawych i nieskażonych obyczajów, a więc przyczyniały się do podniesienia moralności w narodzie; 2) wymagały dłuższej modlitwy i przystępowania częstszego do św. Sakramentów, a więc potęgowały życie religijne; 3) wymagały współudziału w publicznych nabożeństwach i zebraniach brackich, a więc tem samem podnosiły wystawność i świetność służby bożej.
W dawnym kościele Norbertanów sądeckich, oprócz nabożeństwa drogi krzyżowej czyli stacyj męki Pańskiej, zaprowadzonych 1743 r. przez O. Szczepana Horodyńskiego, prowincyała Reformatorów prowincyi małopolskiej[36], których wyraźny ślad pozostał do r. 1889 w murze, otaczającym cmentarz kościelny, istniały trzy religijne bractwa, rozporządzające dość znacznym funduszem i zapisami osób pobożnych, jak o tem świadczą akta archiwum miejskiego.
Opat Jan z Zakliczyna Jordan wprowadził już z końcem XVI. wieku bractwo św. Anny. Ale ponieważ w czasie pożaru miasta 1611 r. wszystkie akta i przywileje tegoż bractwa spłonęły, wskrzesił on je napowrót 1615 r. na mocy dyplomu ks. Stanisława Mrozińskiego, kanonika warszawskiego i przełożonego tegoż bractwa w Polsce[37]. Bractwo św. Anny, staraniem Jana Dymitra Solikowskiego, arcybiskupa lwowskiego, rozkrzewione w Polsce, rządziło się następującemi ustawami:
1) Każdy członek bractwa znać powinien dostatecznie naukę wiary; 2) odmawiać codziennie koronkę i modlitwę o św. Annie, lub pięć pacierzy do pięciu ran Pana Jezusa za Kościół św. i całe chrześcijaństwo; 3) co wtorku bywać na wotywie śpiewanej i żywot św. Anny rozpamiętywać; 4) spowiadać się i komunikować w główniejsze święta, a zwłaszcza w dniu św. Anny, i jałmużny rozdawać; 5) unikać pijaństwa i obmowy, i drugich od tego występku odwodzić; 6) z każdym żyć w zgodzie, kłótliwych ludzi poskramiać łagodnie i do jedności prowadzić; 7) szczerą otwartość i prawość nieposzlakowaną wszędzie i przy każdej sposobności okazywać; 8) heretyków i bluźnierców upominać, a gdyby nie można ich przekonać, natenczas unikać ich towarzystwa; 9) w szczęściu nie unosić się, nie zapominać o Bogu, a w nieszczęściu nie oddawać się rozpaczy, jeno zgodnie z wolą Najwyższego nawzajem się pocieszać i wzmacniać przez rozpamiętywanie boleści Chrystusa Pana, Matki Najświętszej, św. Anny i Świętych Pańskich; 10) jeżeliby który zgrzeszył, mają go drudzy upominać w cierpliwości i do upamiętania przyprowadzić; 11) każdego roku obierać z pośród siebie starszego brata, do którego zarząd bractwa należał; on miał klucz od skarbony brackiej, do której wszyscy członkowie co roku wkładki czynili; on zwoływał radę, na której wszakże niewiasty razem z mężczyznami zasiadać nie mogły; 12) w razie śmierci którego z członków, wszyscy na miejscu zostający obowiązani byli ostatnią przysługę pogrzebową oddać i jałmużną uczcić pamięć zmarłego; 13) egzekwie za umarłych dwa razy do roku odprawiały się; 14) członkowie tego bractwa nosili na szyi medal złoty, srebrny lub z innego kruszcu na łańcuszku, wstążce lub sznureczku jedwabnym wiszący, na którym z jednej strony był wyobrażenie św. Anny, Matki Najśw. i Chrystusa pana z napisem: „Sanctae Annae Societas“ (bractwo św. Anny). Na odwrotnej zaś stronie medalu były także trzy słowa: „Fructus Charitatis Salus“ (owocem miłości zbawienie).
Ustawy te, na prośbę pobożnej Anny Jagiellonki, małżonki Stefana Batorego, potwierdził dn. 11. kwietnia 1581 r. nuncyusz papieski w Polsce, biskup Jan Andrzej Caligari, pozwalając na wystawienie Najśw. Sakramentu w uroczystości brackie, do których należał także drugi dzień świąt Bożego Narodzenia, Wielkiejnocy i Zielonych Świątek.
W roku 1631 bawił chwilowo w Nowym Sączu prowincyał OO. Paulinów, ks. Marcin Gruszkowicz dr. teol. Ten uproszony przez Jerzego Stano, starostę sądeckiego, zaprowadził w kościele Norbertanów bractwo św. Aniołów Stróżów[38], potwierdzone r. 1626 przez Urbana VIII. na prośby króla polskiego Zygmunta III.
Ważniejsze obowiązki bractwa były: 1) Pilne wykonywanie przepisów religijnych i drugich do tego zachęcanie; 2) polecać się codziennie Aniołom Stróżom i nabożeństwo do nich rozkrzewiać; 3) chronić się niepotrzebnej przysięgi i diabła nie wspominać; 4) raz na miesiąc przybywać na posiedzenia brackie; 5) modlić się za papieża, króla i członków bractwa; 6) na każdy miesiąc obrać sobie św. patrona, oraz jakie pobożne zdanie do rozmyślania i wykonania; 7) bywać na zebraniach brackich w niedzielę czwartą każdego miesiąca. — Bracia przywdziewali białe kapy z płótna lub sukna i czynili dyscyplinę, przynajmniej w każdą niedzielę wielkiego postu.
Nakoniec ks. Stanisław Kornicki dr. teol., Augustyanin krakowski, wprowadził do kościoła Norbertanów 28. sierpnia 1633 r. arcybractwo „Paska rzemiennego pod wezwaniem Matki Boskiej Pocieszenia“ (Confraternitas Cincturatorum), otrzymawszy na to pozwolenie od generała swego zakonu i od prowincyała polskich Augustyanów, ks. Baltazara Motowiusza[39]. Należał do niego w Nowym Sączu cech szewski, rymarski i siodlarski, liczący podówczas spory poczet członków. Na procesyach w czasie większych uroczystości nosili bracia ubrania koloru fioletowego[40].
Tak upływało w ostatniem stuleciu wśród klęsk powszechnych, podnoszone jedynie temi religijnemi zajęciami, jednostajne i pełne codziennych mozołów życie naszego mieszczaństwa; lecz z kasatą klasztorów 1782 r. upadły i te wszystkie pobożne bractwa w Nowym Sączu.








  1. Bobrzyński: Dzieje Polski w zarysie. Wyd. drugie. Warszawa 1881. Tom II. str. 14 i 40.
  2. Dokument wyd. na sejmie w Toruniu 23. kwiet. 1521.
  3. Taszycki stał się potem gorliwym apostołem aryanizmu, zwanego w Polsce socynianizmem, i zaszczepił go po wielu miejscach w Sądeckiem, a zwłaszcza w Lusławicach nad Dunajcem, gdzie też 1604 r. założyciel tejże sekty. Włoch Faustus Socinus, ożeniony z córką Krzysztofa Morsztyna, życie zakończył. Socynianie odrzucali dogmat Trójcy św., jak wszyscy starzy Aryanie; w Lusławicach mieli oni szkołę wyższą i drukarnię, założoną r. 1570 przez Achacego Taszyckiego, który porzuciwszy później aryańską wiarę, darował zbór i domy tego wyznania Reformatorom Zakliczyńskim r. 1626, a po śmierci w ich kościele pochowany został.
    W r. 1557 wypędzili Aryanie z Wielogłów tamtejszego proboszcza, zajęli plebanię i kościół, który aż do r. 1575 w swojej mocy trzymali. W tym roku Anna ze Stojowskich Wielogłowska, żona zmarłego aryanina Sebastyana Wielogłowskiego, wypędziła stąd Aryanów, a kościół poświęcił na nowo 1630 r. Tomasz Oborski, sufragan krakowski. Mimo to nauka ich szerzyła się dalej, a dwaj koryfeusze aryańscy: Schliehtingowie, ojciec i syn, właściciele sąsiedniej Dąbrowy, znieważali dopóty swemi kazaniami imię Najśw. Maryi Panny, dopóki ich do króla nie doniesiono. Roku 1654 zjechało do Wielogłów 10 komisarzy królewskich: 4 duchownych i 6 świckich, z ks. Wojciechem Lipnickim, sufraganem krakowskim na czele. Rzeczona komisya napiętnowała Schlichtingów jako jawnych kacerzy i z obrębu parafii wielogłowskiej wydalić kazała. (Z aktów kościoła w Wielogłowach).
  4. Nieoceniona szkoda, iż z zapisków dawniejszych nie da się oznaczyć którym obecnie ulicom odpowiadały te dawne nazwy, i że przez to nie możemy podać topograficznego opisu Nowego Sącza w owych wiekach.
  5. Ów dwór biskupów krakowskich stał w miejscu dzisiejszego więzienia. Kardynał Radziwiłł nosił się z myślą odbudowania go; już nawet kazał nagromadzić potrzebne do budowy materyały, tymczasem zaskoczyła go śmierć 1600 r. i rzecz cała spełzła na niczem. W r. 1608 sterczały jeszcze tęgie mury tego spalonego dworu z bramą wchodową i trzema herbami, rzeźbionemi w kamieniu: orzeł kardynała Fryderyka Jagiellończyka z hełmem, herb Dębno kardynała Zbigniewa Oleśnickiego, i trzy trąby myśliwskie zakrzywione, nad niemi Abdank i rok 1515. (Z archiwum biskupiego w Krakowie Nr. 5).
  6. Dokument wyd. w Krakowie 13. stycz. 1523.
  7. Sądeczyzna. T. II. str. 382.
  8. Dokumenty wydane: 1. marca 1554 na sejmie w Lublinie; 13. maja 1555 na sejmie w Piotrkowie; 14. stycz. 1557 na sejmie w Warszawie; 3. marca 1563 na sejmie w Piotrkowie; 10. maja 1567 na sejmie w Piotrkowie.
  9. Pawiński: Źródła dziejowe Małopol. str. 153.
  10. Z autografu Jana Januszowskiego (Andrysowicza), archidyakona sądeckiego. Ambroży Grabowski: Dawne zabytki Krakowa. str. 190. Kraków 1850.
  11. Dokument wyd. na sejmie w Warszawie 4. czerw. 1616.
  12. Dokumenty z d. 7. marca 1633 na sejmie koronacyjnym w Krakowie; z 20. listop. 1639 w Warszawie; z 25. marca 1645 w Warszawie.
  13. Distributa Extraordinaria ex anno 1649.
  14. Szczegóły powyżej o Szwedach w Nowym Sączu podane, są zaczerpnięte z archiwum miejskiego i są jeszcze najobszerniejsze i najdokładniejsze ze wszystkich, jakie podają nasi historycy.
  15. Acta scabinaria Nowego Sącza. — Do ciekwaych pamiątek miasta należy kapliczka św. Marka, zwana na Błoniach, wymurowana 1771 r. na miejscu, gdzie z tytułu „miejskiego prawa miecza“ tracono publicznie zbrodniarzów za rządów polskich. W jej ołtarzyku jest prosta rzeźba „Upadek Chrystusa pod krzyżem“, dawniej na murze bramy węgierskiej umieszczona, słynna z tego, że w czasie pożaru w ogniu będąc nie zgorzała, a pewien ciemny żebrak siadujący przy niej wzrok odzyskał. Jest też do tego miejsca przywiązane podanie: iż w czasie napadu Szwedów Lubomirski, starosta spiski, przebrany za chłopa wszedł do miasta, mieszczan podburzył do wyrżnięcia Szwedów, których wtedy 500 legło, a ciała ich w miejscu tej kapliczki pochowano. Tu także miano ściąć i zagrzebać 12 żydów kachalnych i rabina, oskarżonych o morderstwo chrześcijańskiego dziecka. Z tego powodu lud ma wielkie nabożeństwo do tej kapliczki, i każdego tygodnia mnóstwo świec zapala na ofiarę.
  16. Holzwarth: Historya powszechna. T. VI. część II. str. 1079. Warsz. 1886.
  17. Adryan Krzyżanowski: Dawna Polska. Część II. str. 340. Warszawa 1857.
  18. Porównaj ze str. 37.
  19. Słownik geograficzny Królestwa Polskiego. T. X. Warszawa 1889.
  20. Beliński i Lipiński: Starożytna Polska. T. II. str. 222. Warszawa 1844.
  21. Dokument wyd. na sejmie w Warszawie 13. czerwca 1685 r.
  22. Dokument wydany w Warszawie 17 czerwca 1689.
  23. Dokument wydany na sejmie koronacyjnym w Krakowie 11. paździer. 1697 r., w którym August II. zatwierdza przywileje: Zygmunta Augusta z 18. stycz. 1563; Władysława IV. z 7. marca 1633 i z 20. listop. 1639; Jana Kazimierza z 30. stycz. 1649 i Jana III. z 13 czerw. 1685 r.
  24. Józef Szujski: Dzieje Polski. T. IV. Lwów 1866, str. 210, który powołuje się na Otwinowskiego: Dzieje Augusta II., pod r. 1706.
  25. Józef Szujski: Dzieje Polski. T. IV. Lwów 1866. str. 226.
  26. Teodor Morawski: Dzieje Narodu Polskiego. Wyd. wtóre. Tom IV. str. 196. Poznań 1877; Józef Szujski: Dzieje Polski. T. IV. str. 234. Lwów 1866.
  27. Zapisek współczesny w księdze tkaczów sądeckich.
    Jeden z dzisiejszych publicystów, p. Müldner, zadał sobie tę arcymozolną pracę wykazania statystycznemi liczbami, w których latach i ile ofiar pochłonęło morowe powietrze w Polsce. Pokazuje się, że w epoce od roku 1584–1773 grasowała ta plaga 35 razy, a trwała niekiedy po trzy i cztery lata, tj. odnawiała się po kilkakroć z każdą nową wiosną („Czas“ krak. z r. 1879 nr. 63–68). Nie ulega wątpliwości, że i Nowy Sącz w tej epoce nieraz tą klęską dotknięty został.
  28. Wystawiona 1632, odnowiona 1871 r.; dzwonek sygnaturki nosi napis: S. Nicolaus 1691.
  29. Józef Szujski: Dzieje Polski. T. IV. Lwów 1866. str. 240–241.
  30. Józef Szujski: Dzieje Polski. T. IV. Lwów 1866. str. 249.
  31. Dokument wydany w Warszawie 16. czerwca 1766 r., którym Stanisław Poniatowski nadaje burmistrzowi, radzie i całej gminie nowosądeckiej Gleit, spowodowany sprawą wytoczoną komendantom chorągwi Sapiehy o nadużycie.
  32. Przypis własny Wikiźródeł Konfederacja barska (1768–1772) — zbrojny związek szlachty polskiej, utworzony w Barze na Podolu 29 lutego 1768 roku w obronie wiary katolickiej i niepodległości Rzeczypospolitej, którego głównym celem było zniesienie ustaw króla Stanisława Augusta Poniatowskiego dających równouprawnienie innowiercom.
  33. Między innymi opat norbertański ks. Szczkowski pożyczył miastu na potrzeby konfederacyi 2140 złp. i 48 korcy owsa. (Summarium privilegiorum Praemonstrantensium conventus Sandecenisis. pag. 122).
  34. Data ta jest wyraźnie podana w papierach miejskich. Wiadomość o pobycie Konfederatów barskich i spaleniu przez nich zamku jest wyjęta z autentycznych źródeł, przechowywanych w archiwum miejskiem, pisanych do łacinie i po niemiecku. Akta te zostawały do zeszłego roku w c. k. Starostwie sądeckiem, skąd szczęśliwym trafem oddano je do magistratu, za co tylko Bogu dziękować, boby nikt nie był się dowiedział o spaleniu zamku!
  35. Akta wizyty kanonicznej biskupa krak. Kajetana Sołtyka 1763 r.
  36. Summarium Privilegiorum. pag. 103.
  37. Summarium Privilegiorum. pag. 26.
  38. Summarium Privilegiorum pag. 29.
  39. Szczegóły o tem zaczerpnięte z archiwum klasztornego OO. Augustyanów krakowskich.
  40. Dawniej kwitnęło to bractwo w wielu miejscach Polski, jako to: w Brześciu Litewskim, Kownie, Lublinie, Lwowie, Pilźnie, Radomyślu nad Sanem, Rawie Ruskiej i Wilnie. Obecnie istnieje jeszcze w Wieluniu, u OO. Augustyanów w Krakowie, w kościele parafialnym Krzemienieckim pod Łańcutem, w Górce Duchownej w Księstwie Poznańskiem, w Warszawie przy kościele św. Marcina, wreszcie w dyecezyi krakowskiej: w Stryszowie, Płazie, Budzowie, Trzemeśni i Ponikwi.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Sygański.