O kremacji czyli paleniu ciał po śmierci/IV

<<< Dane tekstu >>>
Autor Wojciech Szukiewicz
Tytuł O kremacji czyli paleniu ciał po śmierci
Wydawca Księgarnia Powszechna
Data wyd. 1909
Druk L. Biliński
i W. Maślankiewicz
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


IV.

Dla ogółu ludzi, którzy nie zastanawiają się nad hygieniczną i jurydyczną stroną kremacji, główną przeszkodą do przyjęcia palenia ciał po śmierci jako jedynie racjonalnej postaci oddawania ostatniej posługi jest przesąd, na mocy którego wydaje się, że kremacja wykracza nie tylko przeciwko przyjętym zwyczajom religijnym ale nawet przeciwko samym dogmatom, których całości kremacja ma rzekomo zagrażać.
Nie trudno wykazać bez wielkiego wysiłku, że wszelkie wątpliwości natury czysto religijnej niczym nie są poparte i uzasadnione, że wszystko polega jedynie na nieporozumieniu, i że zaprowadzenie nawet powszechnego zwyczaju pośmiertnego palenia ciał nie wpłynie w żaden sposób na osłabienie uczuć religijnych ludzi, do tych uczuć skłonnych, ani nawet na jakąkolwiek zmianę zwyczajów obrzędowych z ostatnią posługą związanych.
Przedewszystkim nieprawdą jest, jakoby grzebanie ciał w ziemi miało być specjalnie chrześcijańskim zwyczajem, ponieważ ciała zmarłych grzebią obok chrześcijan wszelkich wyznań i żydzi, i mahometanie, i chińczycy. Wspomniałem już, że wśród pierwotnych chrześcijan forma ostatniej posługi była dwojaka: chrześcijanie z żydów pochodzący grzebali w ziemi, a z pogan pochodzący palili na stosie, i nikt nie miał nic przeciwko temu, ponieważ Kościół zajmował całkiem obojętne wobec faktu stanowisko.
Zaznaczyć należy, że Palestyna jest krajem w drzewo ubogim, że więc palenie ciał należało do szczególniejszych zbytków a ta postać ostatniej posługi stanowiła pogrzeb zaszczytny i tylko możnym tego świata przysługujący. To samo zupełnie można powiedzieć i o Rzymie, w którym patrycjusze byli paleni po śmierci, niewolnicy zaś i plebs był grzebany albo tylko na wpół zwęglany dla tejże samej przyczyny braku materjału palnego. Otóż kiedy religja chrześcijańska zaczęła przedostawać się z Palestyny do Rzymu szerząc się prawie jedynie wśród najuboższych warstw społeczeństwa stało się, że warstwy te nie mogąc się zdobyć na palenie zwłok grzebały swych zmarłych w ziemi, a zwolna chrześcijanie zaczęli się odróżniać zwyczajami grzebalnemi od zwyczajów z kremacją związanych, do czego przyczyniła się jeszcze i ta okoliczność, że prześladowani pierwsi w Rzymie wyznawcy Chrystusa chcąc uniknąć przykrości chowali się po katakumbach, gdzie też grzebali swych zmarłych chroniąc ich groby przed profanacją i ostatecznie grzebanie w ziemi nabrało charakteru zwyczaju chrześcijańskiego, gdy palenie zachowało charakter pogański.
Wyraźnie podkreślić atoli należy, że było tak przeważnie ale nie jedynie, ponieważ działo się jednak rozmaicie i nie było żadnej ustalonej zasady, tak że Kościół nie występował przeciwko paleniu zwłok po śmierci uważając je z religijnego punktu widzenia za rzecz zgoła obojętną.
Trwało tak aż do ósmego wieku po Chr., kiedy to Karol Wielki wydał swój drakoński ukaz paderborneński w roku 785, w którym pod karą śmierci zabronił palenia ciał po śmierci piętnując kremację jako zwyczaj ściśle pogański. Karol Wielki uczynił to pod wpływem i naciskiem duchowieństwa, które posiadając na własność grunt cmentarny kazało sobie za miejsca na groby doskonale płacić i robiło świetne interesy. Tak więc zakaz palenia miał początek czysto ekonomiczny wypływając z chciwości duchowieństwa katolickiego a nie z jakichkolwiek pobudek religijnych, to też Kościół jako taki oficjalnie przeciwko kremacji wcale nie występował aż do ostatnich czasów a mianowicie aż do 19 maja r. 1886, kiedy to stolica apostolska zabroniła palenia zwłok ludzkich rzekomo dlatego, iż jestto zwyczaj masoński, czym wszakże zgoła nie jest, ponieważ do zwolenników kremacji należą zarówno masoni jak i nie masoni i wolnomularstwo z kremacją w żadnym istotnym nie pozostaje związku. Pobudką do manifestacji stolicy apostolskiej był fakt, że jako zwolennicy kremacji wystąpili masoni włoscy, ale też dzięki temu sprawa posiada zaledwie charakter lokalny nie mający uzasadnienia poza granicami Włoch. Zakaz papieski nie posiada więc żadnej racji, z jednej strony bowiem nie sprzeciwia się dogmatowi o zmartwychpowstaniu, z drugiej zaś nie zmienia w niczym zwyczajów i obrządków pogrzebowych, których kremacja wcale nie usuwa.
Przedewszystkim co się tycze dogmatu zmartwychwstania to los, jaki spotka ciało ludzkie po śmierci, nie posiada żadnego wpływu; gdyby bowiem ci tylko mogli zmartwychpowstać, którzy zostali pogrzebani, to w takim razie od zmartwychwstania byliby wykluczeni ludzie zmarli na morzu i do wody wrzuceni, ludzie przez dzikie zwierzęta poszarpani i pożarci, ci wszyscy, którzy giną w pożarach, a przedewszystkim liczni męczennicy Kościoła katolickiego, którzy w swoim czasie na stosie poginęli. Wszak tego nie zechce twierdzić najzagorzalszy przeciwnik kremacji, który więc będzie musiał przyznać, że dogmat zmartwychpowstania w niczym pośmiertnemu paleniu ciał się nie sprzeciwia.
Zresztą i o tym pamiętać należy, że Kościół, który dzisiaj przeciwko kremacji występuje, nie miał żadnych skrupułów, kiedy w średnich wiekach palił setkami tysięcy na stosach niewinne ofiary Inkwizycji Św. i czarownice ku większej chwale Boskiej — ad majorem Dei gloriam! — z tą co prawda różnicą, że nie były to trupy ludzkie ale żywe i czujące istoty. Godzi się wyraźnie, zaznaczyć, że ostatnia czarownica została spalona w Księstwie Poznańskim w r. 1793, ostatniego zaś filozofa Kajetana Ripollę spalono w Walencji w r. 1826.
Skoro mowa o ofiarach prześladowań religijnych, to dobrze będzie przypomnieć, że zacząwszy od Abelarda i Arnolda z Brescji (spalonych w Rzymie r. 1155), Wikliffa zmarłego w r. 1384, Jakobsona Molaya z 45 rycerzami torturowanego i na wolnym ogniu spalonego w r. 1312, Husa i Hieronima (spalonych w latach 1415 i 1416), Sawonaroli i Domenika (spalonych w r. 1498), wreszcie Giordana Bruno (spalonego w Rzymie 15 lutego 1600 r. w obecności 50 kardynałów) aż do dzisiejszych dni istnieją dwa rodzaje prądów, wywołujących zemstę Kościoła a mianowicie: reformatorsko-religijny i naukowy. Dalej należy zauważyć, że spaleni na stosach zostawili po sobie licznych zwolenników i wyznawców. Dzięki temu można przyjąć już z góry jako fakt, że wspomnienie tych wszystkich męczenników, ich sposobu śmierci, wreszcie ich nauki ciągle żyją w sercach i umysłach ich wyznawców, dzięki czemu myśl podzielenia z niemi zaszczytnej postaci ostatniej posługi, jakkolwiek dopiero po śmierci, nie może w żaden sposób posiadać charakteru odpychającego. Rzeczywiście wszyscy wielcy męczennicy ludzkości tak proces palenia ciał ludzkich uszlachetnili i uświęcili, że kremacja jest bodaj najzaszczytniejszą formą ostatniej posługi, jaką ludzkość od zabobonów uwolniona za powszechnie obowiązującą uważać powinna.
Ale nawet Kościół katolicki potrafi w danym razie odstąpić od własnego uroczystego zakazu palenia ciał po śmierci, jeżeli przypadkiem wymaga tego najprostszy interes materjalny. Znany jest do tej pory jeden wprawdzie tylko ale za to charakterystyczny wypadek, świadczący najzupełniej o faktycznej bezpodstawności zakazu papieskiego, który nie posiada żadnej mocy, kiedy na nieposłuszeństwie można cośkolwiek zarobić.
W jakieś dwa lata po ukazie papieskim umarł w Penzingu pod Wiedniem w roku 1889 hr. Eugeniusz Silva Tarouca; umierając zapisał sumę 94,000 guldenów jakoteż na 12,000 guldenów oszacowany dom wiedeńskiemu konwentowi Bonifratrów z warunkiem, że jeden z członków konwentu będzie towarzyszyć ciału nieboszczyka przy procesie spalenia w krematorjum gotajskim, że odprawi tam wszystkie przez kościół katolicki przepisane ceremonje pogrzebowe, że potym przywiezie do Wiednia jego popioły, które mają być w kościele tegoż konwentu w Wiedniu pochowane i tablicą pamiątkową opatrzone. Kościół katolicki zastosował się do tych warunków testamentu w całej rozciągłości, bo chodziło o korzyść materjalną. Z powyższego okazuje się, że sam Kościół odstąpił od zakazu papieskiego, który zatym niepotrzebuje wobec tego faktu obowiązywać nikogo.
Nakoniec trzeba wziąć pod uwagę, że palenie ciał ludzkich po śmierci w piecach kremacyjnych nie ma faktycznie zgoła nic do czynienia z obrzędową stroną pogrzebów: czy człowiek zostanie do ziemi pochowany, czyli też w krematorjum spalony może wyspowiadać się i przyjąć ostatnie olejami św. namaszczenie lub zaniechać sakramentów stosownie do tego, czy tak pragnie uczynić, czyli też do podobnych ceremonji żadnej nie przywiązuje wagi. Bez względu na to, czy człowiek zostanie w postaci garstki popiołu do urny wsypany czyli też jako masa cuchnącej zgnilizny razem z trumną do ziemi pochowany może się odbyć zwyczajny pogrzeb wedle wszelkich przepisów religji katolickiej czy któregokolwiek z wyznań protestanckich, albo też może się nie odbyć, gdyby sobie ktoś takiego pogrzebu nie życzył. Zarówno trumna z ciałem jak i urna z popiołem mogą być do ziemi na cmentarzu wyznaniowym z wszelkiemi ceremonjami pochowane i przepisom religijnym może się w całości stać zadość. To samo odnosi się bodaj i do pogrzebów żydowskich jakkolwiek tutaj może rytuał stawia jeszcze większe przeszkody, ale wątpliwości nie ulega, że rosnąca z dniem każdym ilość wyznawców religji mojżeszowej widzi całą niekulturalność rozmaitych obrządków pogrzebowych żydowskich, toteż światli żydzi tak samo przeciwko krematorjum nic mieć nie mogą, jak i światli przesądów pozbawieni katolicy albo protestanci, których religji w najszlachetniejszej jej postaci ze strony krematorjum na pewne żadne niebezpieczeństwo nie grozi.
Mimo to wszystko nie ulega wątpliwości, że duchowieństwo zarówno chrześcijańskie jak i żydowskie u nas szczególniej długo jeszcze będzie opierać się kremacji, i że na początek trzeba będzie posiadać wiele odwagi cywilnej na to, ażeby pomimo oporu i powszechnie panujących przesądów jednakże przełożyć kremację nad grzebanie zwłok w ziemi. Ale ponieważ taki jest los wszystkich rzeczy nowych, bodajby najracjonalniejszych i najbardziej poparcia godnych, ponieważ każdy postęp w życiu ludzkim musi być wywalczony i ciężkiemi ofiarami opłacony, przeto polscy zwolennicy kremacji będą musieli stoczyć ciężką walkę z przesądem, ciemnotą i zabobonem, pocieszając się tą pewnością, że prędzej czy później rozumny pogląd na życie i na śmierć musi wziąć górę nad zwietrzałą już i spleśniałą średniowieczczyzną, i że warszawski piec kremacyjny będzie pełnił to samo kulturalne i hygieniczne zadanie, jakie pełnią wszystkie piece kremacyjne na kuli ziemskiej. Zwolna wszelkie Kościoły przyjdą do przekonania, że tak samo nie mają racji stawiając opór zaprowadzeniu kremacji, jak nie miały racji setki i tysiące razy w dziejach cywilizacji ludzkiej stawiając opór postępowi, który mimo wszystko jednakże własnych praw słuchając nie tylko przed ciemnotą i przesądem nigdy nie ustępował ale zawsze prędzej lub później odnosił zwycięztwo życiu ludzkiemu coraz większego nadając uroku.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Wojciech Szukiewicz.