O nazwie Morskiego Oka w Tatrach

>>> Dane tekstu >>>
Autor Walery Eljasz-Radzikowski
Tytuł O nazwie Morskiego Oka w Tatrach
Pochodzenie Pamiętnik Towarzystwa Tatrzańskiego, Tom IX, 1884
Wydawca Towarzystwo Tatrzańskie
Data wyd. 1884
Druk Drukarnia Władysława L. Anczyca i Spółki
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron


O NAZWIE MORSKIEGO OKA
W TATRACH
przez
Walerego Eljasza.

Podanie o łączności jezior tatrzańskich z morzem sięga zapewne odległych bardzo czasów, bo może jeszcze okresu lodowego, kiedy wszelkie niziny i doliny zalane były morzem. Przechowuje się jeszcze u ludu na Podhalu tradycyja tej treści, że niegdyś Tatry były w około całe oblane wodą, która dopiero spłynęła przez przebicie skał w Pieninach. W ten sposób zbiorniki wod w tych górach ludziom wówczas zamieszkującym jaskinie mogły się łatwo wydać cząstkami morza łączącego się pod ziemią z jeziorami, tem bardziej, gdy nie znali prawa fizycznego o równowadze płynu w naczyniach spółkujących. Inaczej trudnoby było wytłomaczyć, jakim sposobem lud zamieszkujący ląd stały daleki ze wszystkich stron od morza, zdołałby wpaść na pomysł porównywania jeziora tatrzańskiego z nieznanem mu morzem, z czego ostatecznie wysnuła się fantastyczna nazwa Morskiego Oka. Nie jestto nawet właściwością jedynie naszych Tatr, powtarza się bowiem owa tradycya u ludu i w innych górach.
Znajdowało wiarę powyższe podanie nietylko w oczach ludu ale i inteligencyi w 18 wieku, skoro królowi Stanisławowi Augustowi przywieziono ułamki belek znalezionych na powierzchni Morskiego Oka w Tatrach, jakie miały pochodzić z rozbitego okrętu na morzu. Okruchy te wystawiane były w zamku królewskim w Warszawie, na widok publiczny.[1]
Większą jeszcze wiarę przywięzywano do tej wieści na południowych stokach Tatr. Tam komisya naukowa z ramienia rządu austryjackiego, wydelegowana do badania Karpat, między innemi kwestyami przedsięwzięła sprawdzić wiadomość o komunikacyi morza z jeziorami tatrzańskiemi.
Składali ową komisya: prof. Józef Liesganig, dwaj matematycy Nagel i Baillon, dyrektor górniczy w Kremnitz, Ernest Netz i przyrodnik Jakób Buchholz. Obrali za cel badań w tym względzie jezioro Przybylińskie, które wówczas słynęło z niezmierzonej głębi. Jerzy Pongratz, dziedzic dóbr Przybylińskich na Liptowie, zapewniał ich, że gdy zapuścił do owego jeziora sznur przeszło 200 sążni długi, nie dosięgnął nim jeszcze dna. Z opisu drogi, którą szła owa komisya do Przybylińskiego jeziora, wnosić trzeba, że to był dziś tak zwany Staw Ciemnosmreczyński niższy, w dolinie tej samej nazwy. Opierając się na przekonaniu, iż skoroby jezioro łączyło się z morzem, musiałoby podlegać morszczynom, tj. peryodycznemu przypływowi i odpływowi wody, zatknął jeden z członków komisyi, Buchholz znak na brzegu jeziora przed wieczorem. Po przepędzeniu nocy na miejscu, następnego dnia nie znaleźli badacze ani śladu zmiany. Powierzchnia wody ani się nie podniosła, ani opadła, co ich przekonało, że podanie oparte jest na fantazyi a nie na rzeczywistości.[2]
A chociaż z biegiem czasu nabrali ludzie tyle już wiadomości z nauk przyrodniczych, że nawet bez czynienia doświadczeń na miejscu stracili wiarę w prawdziwość podania wspomnianego, mimo to jednak, niewyrzeczono się fantastycznej nazwy, i mianowano wszystkie jeziora w Tatrach Morskiemi Oczami, albo przyczepiano ją do różnych po kolei stawów tatrzańskich, które już przedtem imię własne posiadały.
Pierwszy raz to miano drukowane spotykamy w dziele Hacqueta,[3] opisującego Tatry w r. 1793. Zwiedziwszy jeziora Hrubego Wierchu, Pięć Stawów i Rybie, mówi Hacquet: że jedno z nich nazywają Morskiem Okiem, lecz powieści, które o nim opowiadają, ponieważ są zupełnie podobne do baśni po innych okolicach górskich powtarzanych, przeto nie zasługują na wzmiankę.“
Następnie występuje już to poetyczne miano ciągle u autorów cudzoziemskich i u naszych. Pierwszy z polskich badaczy Tatr wiekopomny Staszic, w dziele swojem: O ziemiorodztwie Karpatów“ wymienia Morskie Oko, i umieszcza je w jeziorze leżącem powyżej Rybiego od wschodu, ale zarazem podaje wiadomość o trzeciem jeziorze od zachodu, w okolicy Mnicha, które mieni Czarnym Stawem. Ustęp ten, jako nader ważny, przytoczyć wypada dosłownie (tom III. str. 124. i 125): W pośrodku takich granitowych cyplów, leży w dole obszerne jezioro Rybiem zwane. Z dwóch pobocznych skał prosto naprzeciw siebie stojących, spadają do tegoż jeziora dwie rzeki, które na pięćset stóp z góry do dołu lecąc z strasznym hukiem, rozbijają po skałach swe wody i stawiają zachwycający widok.“
Wyszedłszy jeszcze wyżej na te skały, z których owe dwie rzeki do jeziora rybiego spadają, znalazłem na wysokości pięćset stóp od rybnego jeziora większej, jeszcze dwa jeziora, z których wody lecąc na dół, rozbijają się po skałach.“
Jedno z tych jezior, leży pod Liptowskiemi mury, i zowie się Czarny staw; drugie leży na wschód między najwyższemi i najostrzejszemi cyplami, w tej tu stronie Tatrów i nazywa się Morskie Oko.“
Rybie jezioro, jak i to drugie powyżej niego leżące od wschodu, które Staszic nazywa Morskiem Okiem, opisuje on bardzo szczegółowo, tak, że nie można wątpić, aby ich własnemi oczami nie oglądał, chociaż niektóre okoliczności nie zgadzają się zupełnie z dzisiejszym stanem jeziora wyżniego, które się powszechnie nazywa Czarnym Stawem, jak np. że nie ma żadnego sposobu obejścia tego jeziora do koła, że nie znalazł przy niem żadnego drzewa, gdy tymczasem staw ów na około ludzie obchodzą bez żadnych trudności, i kosodrzewina bardzo bujna oraz inne krzewy na brzegach jego rosną. Niepodobna znów przypuścić, iżby te zmiany w późniejszych dopiero po Staszicu latach nastąpiły.
Ponieważ zaś owego trzeciego jeziora niby Czarnego Stawu pod Liptowskiemi mury bliżej nie opisuje, a takiego, coby do Rybiego wody swe zlewał, teraz tam nie ma, przypuścić trzeba pomyłkę, którą nam może współczesne Staszicowi źródło piśmienne wyjaśni.
Rzecz to nader osobliwa, że z tego samego czasu Christian Genersich, pastor gminy ewangielickiej w Kiezmarku, autor dzieła o Tatrach: „Reise in die Carpathen“ zgadza się ze Staszicem co do nazwy Morskiego Oka i również podaje wiadomości o istnieniu trzeciego w tej grupie jeziora, które tak samo mieni Czarnym Stawem. Cała wieść o tem jeziorze rodzi się i umiera ze Staszicem i Genersichem: nikt przed nimi, ani po nich stawu Czarnego pod Mnichem nie widział.
Jeżeli jednak szerszy nieco opis owego szukanego jeziora w Genersicha dziele rozważymy, może się uda na wyraźniejszym gruncie kwestyę tę postawić. Cały ustęp odpowiedni koniecznie trzeba tu podać:
Na prawo w południowo-zachodnim kącie (Rybiego) wznosi się z połowy wysokości góry tak zwanej Mnich, wysoka turnia, na którą wejść można po jej tylnych sterczynach, aż na sam wierzchołek. Tam spada po prawej jego (Mnicha) stronie, przez sterczące, bardzo ostre i potargane skały, wodospad z dwóch wyższych, jedna nad drugą się wznoszących dolin, a mianowicie z bardzo wysoko położonego Czarnego Jeziora, które w kształcie dzieży piekarskiej leży naprost Krywania, a w górę od Mnicha ku Liptowu, stacza się na niższą dolinę, i z tej na dół przez wzgórek, który Rybiego Jeziora dotyka.
Po wydostaniu się na wierzch tej gór
y, można zajrzeć wgłąb na przylegającą z tyłu dolinę Pięciu Stawów, i na dół się spuścić, chociaż z znacznym trudem i wielkiem niebezpieczeństwem; góra bowiem, która się styka z Mnichem i dlatego Górą za Mnichem“ się nazywa, jest zwróconą na trzy strony; z jednej ku Rybiemu, z drugiej w tył ku Liptowu, a z trzeciej ku Pięciu Stawom, gdzie się schodzi z Opalonym.“

A więc ów Czarny Staw po za Mnichem mieści się na zachodnim stoku grzbietu (gerade dem Krivan, aufwärts von dem Mönchen gegen Liptau in Gestalt eines Beckertroges liegt), jaki w rzeczy samej do dziś dnia istnieje, tylko pod inną nazwą. Uchodzi on teraz za staw Ciemnosmreczyński Wyżni, podczas gdy we wszystkich dawniejszych opisach Tatr jest mowa jedynie o jednem jeziorze w tej okolicy pod imieniem Przybylińskiego.
Nie poznano tego górnego stawu wcale, bo udawano się tam z węgierskiej strony, z dołu, a napotkawszy jedno jezioro wielkie i głębokie, niem swoją ciekawość zaspakajano, tem więcej, gdy część jego spostrzegano ze szczytu Krywania[4], zkąd wyżniego wcale nie widać. Dopiero Genersich, gdy wdarł się od Rybiego na tak przez niego oznaczoną, „Horę za Mnichem“ ujrzał owe w strasznie dzikiej i nagiej kotlinie czerniejące się na tle jasnych skał jezioro, i opisał je pod nazwą Czarnego Stawu.
O tem to jeziorze zapewnie opowiadali górale Staszicowi, którego on nie widział, tylko strumień spadający z poza Mnicha z topniejących tam śniegów wziął „za rzekę z Czarnego Stawu spływającą po skałach“ do Rybiego. Nie mogę tego zdania stawiać za pewnik, ale jako przypuszczenie, oparte na słowach przytoczonych autorów i na obecnej miejsca owego topografii, gdyż w ten sposób prędzej się dojdzie do rozwikłania niniejszej kwestyi, niż na podstawie twierdzenia, że owe Staszicowskie jezioro było, lecz znikło. Trzęsienia bowiem ziemi w Tatrach od r. 1804. nie było, takiego znów nagłego zagubienia się jeziora bez gwałtownego czynnika przypuścić nie podobna.
Wertując dalsze źródła piśmienne, natrafia się na różne wędrówki nazwy Morskiego Oka po Tatrach. I tak słynny uczony szwedzki Dr. Jerzy Wahlenberg, autor znamienitego pod względem flory Tatr dzieła[5], który zwiedzał te góry w r. 1813., opowiada o jeziorach pod Rohaczem w Tatrach zachodnich, że to są owe tak zwane Morskie Oczy, rzekomo połączone z morzem.[6].
Jeszcze w r. 1833. wyszło dzieło na podstawie urzędowych materyałów napisane,[7] którego autor Morskiem Okiem nazywa Zielony Staw Kiesmarski.
Nawet w r. 1863. u Koristki (die Hohe Tatra) spotyka się miano na jezioro Szczyrbskie „Csorbaer Meerauge.“ Pomimo tego objawiała się już z bieżącem stuleciem dążność do związania owego fantastycznego imienia z jeziorem Rybiem, a nim to wykażę, wypada przytoczyć miana, jakie noszą obydwa tu sąsiadujące znamienite wód zbiorniki u dawniejszych pisarzy.
Pierwszym dotąd znanym podróżnikiem tatrzańskim, który w druku zostawił nam tych gór opis, jest Dawid Frölich, c. k. matematyk, urodzony w Kiesmarku. Zwiedził on Tatry, i wdrapał się na szczyt Łomnicy w r. 1615. W dwóch jego dziełach zawierają się wiadomości o Tatrach, a mianowicie: Medulla Geografiae practicae, w r. 1639. wydane, i Viatorium, w r. 1644. W tem ostatniem na str. 113. wymienione są jeziora, jako sławniejsze: Popradzkie, Kamienne i Lejkowe, Zimnowodzkie, Polskie, Kołowe, Zielone. O ile z pism najbliższych Frölichowi turystów tatrzańskich, Buchholzów wnosić można, Polskiem jeziorem nazywa on Rybie nasze. Wspomnieni Buchholzowie tworzyli na Spiżu rodzinę z wielbicieli Tatr złożoną. Jerzy Buchholz (ältere Georg) w r. 1664. był na Sławkowskim szczycie, i opisał swoją wycieczkę. Synowie jego, starszy Jerzy dla odróżnienia od ojca zwany w pismach „der jüngerc Georg“ — i młodszy Jakób z równem zamiłowaniem zwiedzali, rysowali i opisywali Tatry. Daty niektóre się zachowały, jak np. lata, 1708. — 1717. — 1724. — 1751., w których widocznie po tych górach chodzili.[8]
Nazywają oni niższe jezioro wielkiem polskiem Rybiem, a o wyższem mówią, że po lewej ręce nieco wyżej leży w dolinie wielkie Czarne jezioro, które ma silny upływ na północną stronę.To jednak Czarne jezioro rozróżniać należy od innego Czarnego, które niedaleko od Zielonego na wschodniej stronie się znajduje.“ Jak się pokazuje z przytoczonego na samym początku wyciągu z opisu Jakóba Buchholza, w jaki sposób sprawdzała komisya wydelegowana do studyowania Tatr, kwestyę łączności jezior tatrzańskich z morzem, to wnosić wypada, że Morskiemi Oczami nazywano dotąd wszystkie zbiorniki wód w tych górach, z których badacze wybrali to, które słynęło z bezdennej głębi, za cel dociekania prawdy.
W obcych pracach o Tatrach już od r. 1818 napotykamy wyraźną, wcale nienasuwającą żadnej wątpliwości nomenklaturę co do dwóch rzeczonych jezior. Po zwiedzeniu tych gór c. k. obwodowy komisarz Emanuel Ritter von Kronbach wydał ich opis in folio, z tekstem francuskim i niemieckim, oraz licznemi rycinami[9]. Gdyby to nie wychodziło po za kres treści niniejszej rozprawy, wartoby było przytoczyć wrażenia, jakie kreśli ów niemiec na widok tak zwanego Morskiego Oka i Czarnego Jeziora, które leży o godzinę drogi w ponurej grozą przejmującej okolicy.“ Z nadzwyczajnym zachwytem unosi się on nad wspaniałością przyrody w tem miejscu, że z dumą czytać nam przychodzi, jak cudzoziemiec wdzięki polskich gór podziwia. A chociaż cytuje wszędzie Genersicha i w nazwach innych go naśladuje, przecież dwom naszym jeziorom te miana daje, które do dziś dnia są w użyciu.
W r. 1823. przybył do Tatr arcyksiąże austryjacki Franciszek Karol i w celu zwiedzenia Morskiego Oka wyruszył ze świtą swoją d. 25 sierpnia rano z Nowego Targu. Noc przepędził w domu leśniczego na Bukowinie. Następnego dnia udał się arcyksiąże ku Morskiemu Oku dorożka, „drogę jednak tyle tu naprawiono, iż ta nietylko łatwą do przebycia, ale nawet dosyć wygodną nazwać się mogła.“ Przy Morskiem Oku stała brama tryumfalna. Arcyksiąże jeździł tratwą po stawie, potem zasiadł do śniadania, przy ktorem oprócz gości z Galicyi, byli magnaci węgierscy, przybyli tu w delegacyi dla powitania dostojnego gościa. Górale popisywali się swojemi tańcami. Jakiś naoczny świadek tej wycieczki cesarskiej podał w urzędowym stylu opis jej w Rozmaitościach Lwowskich z r. 1823. Nr. 61. Wyjątek z tegoż, dotyczący traktowanej nomenklatury brzmi dosłownie: W łonie tych gór skalistych, lecz w położeniu daleko wyższem jest także drugie mniejsze i nader głębokie jezioro zwane Czarny Staw, od tego woda ciągle strumieniem spływająca, wpada w Morskie Oko, co między temi odludnemi sąsiadami sprawia związek wieczysty i nieprzerwany.“ Gdyby się wówczas Morskiem Okiem nie Rybie jezioro lecz Czarny Staw nazywał, toby byli musieli arcyksięcia do samego celu podróży tj. po nad wyżnie jezioro przywieść, ci, co mu służyli za przewodników, a byli to niemcy, urzędnicy cesarscy, bo wtedy całe obszary dóbr w Tatrach należały jeszcze do rządu, tj. do tak zwanej: kamery.
Następnego dopiero roku (1824) sprzedał skarb państwa te część dóbr Emanuelowi Homolaczowi, które dziś znamy pod imieniem klucza Zakopiańskiego. Należy doń cała okolica Morskiego Oka. Przy oddawaniu tych dóbr prywatnemu nabywcy spisano protokół wobec wezwanych ku temu przedstawicieli pogranicznych dominiów. Do aktu dołączono oryginalnie wykonana mapę. Dokument ów nietylko mnie tu służy za dowód urzędowy w imiennictwie rzeczonych jezior, ale równie ważna odgrywa on rolę w sporze o polityczną granicę nad Morskiem Okiem. Oto wyjątek ze wspomnianego aktu: na południe (od Miedzianych, zwanych tu w tym protokole: górą Mosiężną) idzie granica grzbietem gór lub skał nad Mnichem, aż na wierzchołek góry nad Rybie zwanej, od której nachylając się ku wschodowi idzie granica grzbietami gór, aż na górę nad Czarnym Stawem, gdzie sekcya Białczańska z komitatem Liptowskim przestaje, a zaczyna z Komitatem Spiskim graniczyć, od której góry zwróci na północ grzbietami skał aż na skałę Żabne zwaną, od której nachylając się ku wschodowi, aż do miejsca, gdzie potok od Morskiego Oka do potoka Biała woda wpada.“
Z tego jeszcze dowiadujemy się, że woda wypływająca z Rybiego nie nazywa się Białka, lecz potokiem od Morskiego Oka“, a na niektórych mapach węgierskich i niemieckich nosi miano potoku Rybiego.“
Słusznie, jak z przytoczonego ustępu widzimy, uznano za główny strumień Białą Wodę, który nietylko, że jest silniejszy, ale także płynie z dalsza, bo z pod Wysokiej, i zabrawszy potok od Morskiego Oka, dopiero za Białkę uważać się daje. Sposób nawet sam, w jaki się łączą wody tych dwóch strumieni, popiera to zdanie, aby potok Rybi uznać za dopływ poboczny, gdyż spada on z góry po złomisku i gubi się w głębszem korycie Białej Wody
W r. 1827. bawił w Tatrach Albrecht von Sydow, który w malowniczym a obszernym tych gór opisie[10] wyraźnie mieni dolny staw wielkiem polskiem jeziorem, które także wielkiem Morskiem Okiem się zwie.“ Dalej powiada, że w pół godziny prawie przybywa się do południowo-wschodniego kąta wielkiego Rybiego jeziora nad upływ i wodospad Czarnego Jeziora, które Genersich wyłącznie nazywa Morskiem Okiem.“
Dzieło to Sydowa przez długie lata dla cudzoziemców zwiedzających i opisujących Tatry uchodziło za wyrocznią, i trzeba mu przyznać w tej mierze zasługę, że zachęcało ono bardzo do podróży w „sarmackie Alpy.“
Publikowane w r. 1835. dzieło Adolfa Schmüdla w Wiedniu[11] nie zmienia także rozpowszechnionych nazw w tej tu okolicy. Mówi w niem autor o Tatrach, że: niezmiernie w nich romantycznem zjawiskiem są owe liczne jeziora górskie, wzniesione na 6300 stóp o ślicznie zielonej barwie, które lud zowie Morskiemi Oczami i łączy je z morzem na podstawie kilku fantastycznych wieści“ — Rybie jezioro bywa zwane wielkiem Morskiem Okiem“ — Małe Morskie Oko, Czarne Jezioro, Cserny Staw, odpływa jednym z wodospadów do Wielkiego Morskiego Oka.“
W r. 1840. pojawił się nowy opis Tatr, przez J. von Mehofer w 21 poszycie dzieła: Das pittoreske Oesterreich — Sandezer Kreis z pięknemi kolorowemi litografiami. W niem czytamy: największe z tych jezior Alpejskich wielkie Rybie albo tak zwane Morskie Oko, leży na granicy między zasiągiem lasu a kosodrzewiny.“ — Czarne Jezioro, albo Małe Morskie Oko przelewa się do Wielkiego Morskiego Oka.“
W r. 1842. wyszedł z druku pierwszy Przewodnik do Tatr po niemiecku[12] przez Karola Reymhola nakreślony z życiem. Tam autor wyraźnie mieni niższe jezioro: Wielkiem Morskiem Okiem“ a wyższe: Czarnem Jeziorem“, i mówi, że woda tegoż wydaje się oku całkiem czarną, i z tej przyczyny nazwano je Czarnem.“
Toż samo spotykamy w niemieckiem dziele z r. 1865. Dr. Erazma Schwaba[13] największem jeziorem w Tatrach jest Rybie polskie, Morskie Oko, nader godne Alp.“
W r. 1873. podaje inny niemiec Dr. Otto Delitsch w piśmie „Aus allen Welttheilen“ artykuł Edwina Rockstroh: „Die Hohe Tatra“, który mówiąc o poetycznej nazwie Morskich Oczów, nie przywiązuje jej do żadnego jeziora specyalnie, tylko jako największe z nich wymienia Rybie.
W r. 1875. wyszło dziełko bardzo malowniczo napisane przez Dr. Schernera „Tatra Führer“, które największego używa dotąd wzięcia u niemców, jako przewodnik do tych gór; w niem poczytował sobie autor za obowiązek zwrócić uwagę turystów obcych na różnicę nazw przy tych tu jeziorach od rozpowszechnianych przez niektórych pisarzy, że miejscowy lud nadaje owe czarowne miano Morskie Oko“ wielkiemu Rybiemu albo obydwom jeziorom wspólnie.“
Dzieł autorów cudzoziemskich takich, co o Tatrach pisali ale dotyczących nazwy Morskiego Oka uwag nie dostarczyli jak np. Beudant, Richter, Berseviczy, Asbóth, Bredetzky, itd. nie podaję, jak również nie będę przytaczał wyjątków z dzieł polskich pisarzy, skoro ci wszyscy bez wyjątku Rybie nazywają Morskiem Okiem, a wvżnie nad niem jezioro Czarnym Stawem. Godzi się ich imiona przynajmniej i czas pobytu w Tatrach uwydatnić.
W r. 1823. Dr. Karol Soczyński, — w r. 1832. Seweryn Goszczyński, — w r. 1834. Wincenty Pol, — w r. 1839—1845. Ludwik Zejszner, — w r. 1844. Łucya Rautenstrauchowa, — w r. 1845. Dr. L. Pietrusiński, — w r. 1845. B. Zyg. Stęczyński, — w r. 1847. Dr. Eug. Janota, — w r. 1858. Prof JK. Steczkowski, — w r. 1854. Felix Berdau, — w r. 1862. Kazimirz Łapczyński, i tak już dalej coraz liczniejszy gromadził się zastęp podróżników i badaczy tatrzańskich, którzy pisma swoje publikowali osobno, albo po przeróżnych czasopismach, ale mi zakres niniejszego szkicu nie pozwala ich z braku miejsca cytować.
W sprawie nomenklatury wypada mi się jeszcze odwołać do źródeł graficznych i artystycznych. Urzędowa ck. mapa katastralna przez Kummersberga wydana, nietylko granicę węgierską podaje na grzbiecie Rysów i Żabiego, ale wyraźnie zamieszcza na dolnem jeziorze nazwę: Rybie v. Morskie Oko, na górnem: Czarny Staw.
Artyści, malarze lub rysownicy, o ile który z nich publikował w obrazie lub w rycinie powyższe jeziora, to zawsze zgodnie w nazwach z rozpowszechnionym zwyczajem. Wymienię tylko najdawniejsze illustracye Morskiego Oka w Przyjacielu ludu z r. 1839. Rok VI. tom I. i w Okolicach Galicyi z r. 1847. przez B. Z. Stęczyńskiego. Wreszcie oprzeć się trzeba na najwiarogodniejszym dokumencie, tj. na mowie ludu okolicznego, który w okolicy rzeczonych jezior odwiecznie bydło pasał i podróżnych w to miejsce wodził.
Niech się kto chce, obznajomionemu z tą częścią Tatr, góralowi polskiemu każe zaprowadzić do Morskiego Oka, to go nie zawiedzie pewnie gdzieindziej, jak nad Rybie jezioro; a potem niech się go spyta, i palcem wskaże, co tam jest w głębi powyżej, zkąd strumień wody spływa na dół do Rybiego, to mu nie odpowie inaczej, jak, że tam jest Czarny Staw.
Z jakiegoż tedy powodu kilku najnowszych uczonych polskich (i to przyrodników) usiłuje teraz wprowadzać zamęt w imiennictwie tatrzańskiem co do Morskiego Oka, i pozbawiać fantastycznej nazwy, najsławniejsze polskie jezioro?! Jeden z owych reformistów zasłania się Staszicem, że przez cześć dla najpierwszego polskiego Tatr badacza godzi się przyjąć jego nomenklaturę, chociaż się ona nie zgadza z przyjętemi i mocno już zakorzenionemi nazwami. Ależ bo Staszic nazw owych nie tworzył, lecz się o nich dowiadywał, wprawdzie od górali, którzy mu za przewodników służyli, ale że z opisów jego wycieczek nabiera się lichego wyobrażenia o jego Cyceronach, skoro błądził z niemi po bezdrożach, sam sobie często musiał radzić, albo wracać na dół do wsi, dla szukania lepszych przewodników, toć łatwo przypuścić, że sami dobrze nazw nie znali. Spotykamy się w skutek tego zapewne w dziele Staszica o Tatrach z nazwami całkiem przekręconemi, albo zkądinąd nieznanemi lub dziś już wcale nieużywanemi.
Daję na to kilka przykładów. Lodowy szczyt zwie się u Staszica, Kolibaho wielki; — Durny = Rygle Kolibaha; Łomnica = Krapak wielki; Baranie Rogi = Ławy; Pośredni Grzebień (Mittelgrat) = Kolibaho mały; Kiesmarski = Trzy Wierchy; Czerwone Wierchy = Miętuskie góry; Wołyszynia zwie się u Staszica całe pasmo od Świnnicy po Wołoszyn włącznie; Zawrat = Siodło; góry okalające dolinę Pięciu Stawów od zachodu mieni on Wołoszyńskiemi Szczotami, co teraz znamy jako Walentkową i Gładkie; od południa Mury Liptowskie, teraz Kotelnica, Miedziane, itd; od wschodu jakaś Nadstawnica(?). Mięguszowieckie turnie nad Rybiem, i nad Czarnym Stawem zwią się u Staszica: Rypy nad okiem morza, Zbóje, Pielgrzymy, Starcy, Mnichy; Zakopane ma imię: Zakopańce, a juhasi, tj. pasterze wszędzie w jego dziele są Joasiami. Jest jeszcze bardzo wiele u Staszica nazw podobnie przekręconych, inaczej brzmiących, lub w cale dziś nieznanych. O ile tedy niezmiernie drogocennym jest dla nas opis Tatr Staszica pod każdym innym względem, to jednak dzieło jego co do imiennictwa, jak widzimy, za nieomylne uważanem być nie może.
Wielbiciele bezwzględni pracy Staszica o Tatrach usiłują pod Mnichem wynaleść ślady jeziora, któreby miało nazywać się Czarnym Stawem, nim go gruzy zasypały z okolicznych turni? Nazwa Czarnego Stawu łączy się wszędzie w Tatrach z odpowiednią tejże barwą powierzchni jeziora, co się tylko uwydatnia przy wielkiej wód głębi, jaką rzeczywiście posiada staw wyżni nad Rybiem, ale takiej własności nie mógł przedstawiać staw pod Mnichem, skoro go już zaraz po Staszicu nikt nie oglądał, i dziś w 80 lat po nim doszukać się tegoż nie można. Prawdopodobniejszem staje się wyżej przytoczone przezemnie przypuszczenie na podstawie opisu Genersicha, że wyżni Staw Ciemnosmreczyński dał wątek do wieści o istnieniu Czarnego Jeziora pod Mnichem.
Jako drugi powód ignorowania nazwy Czarnego Stawu podają reformiści Niemców i Węgrów spiskich, że ci Morskiem Okiem nazywają wyżnie nad Rybiem jezioro. Chociaż ich zdanie w imiennictwie na polskiej stronie Tatr, nie może być dla nas powagą, to i bez pomijania ich, da się wykazać, że Spiżacy do zmiany imienia Morskiego Oka nie posiadają żadnego dowodu. Wyjątkami z dzieł niemieckich przytoczonemi wyżej, dowiódłem, jak się rzeczone jeziora u nich nazywały, a nawet do dziś dnia nazywają u autorów nie mieszających polityki do przyrody w Tatrach. Od pewnego bowiem czasu zachorowali Niemcy spiscy na manją chrzczenia wszystkiego po swojemu, jak Prusacy w Wielkopolsce i na Szląsku, usiłując zatrzeć nazwy słowiańskie, i w tym celu albo wprost mianują na nowo to, co już ma dawną swoją nazwę, albo przemieniają je naodwrót dla bałamucenia.
Ojcem tej uzurpacyi jest Fryderyk Fuchs, autor znamienitego dziełka o Tatrach: „Die Central-Karpathen“ publikowanego w r. 1863. Z jakich pobudek wstąpił on na tę drogę, nie wiadomo mi, lecz wolno przypuścić, że powodował się w tym względzie nienawiścią do Polaków, czego próbkę zostawił w tłomaczeniu nazwy Polskiego Grzebienia. Na str. 217. użala się na niesłuszność imienia tej przełęczy, skoro należy ona do Węgier, i pociesza się, jak powiada, świeżo zawartym kontraktem między Homolaczem a Paloczym, na mocy którego granica Węgier posunęła się w głąb Galicyi(?). Dodaje Fuchs, iż odtąd granica wlecze się Białką do Rybiego, przecina to jezioro do upływu z Czarnego Stawu, idzie potokiem w górę, przepołowią wyżne jezioro, które on zwie Morskiem Okiem, i pnie się na wierzch wysokiego grzbietu. Jak wiadomo, kontrakt ów między prywatnymi właścicielami dóbr nadgranicznych nie wpłynął na zmianę granicy politycznej, skoro dotychczas rząd tej czynności nie dopełnił. Starania w tym względzie przez Niemców spiskich rozpoczęte, jeszcze nie są na żadną stronę załatwione[14]. Studyjując autorów wszelkich, co pisali o Tatrach, przekonałem się, że Fuchs jest także autorem nazwy Rysów po niemiecku: Meeraugenspitze. Szkoda wielka, że tak pod innemi względami porządnie przez Fuchsa opracowane dziełko o Tatrach w jednym tym kierunku, tak się przedstawia ujemnie, i to tem więcej godnem jest pożałowania, że praca owa Fuchsa stała się odtąd wyrocznią dla wszystkich Niemców piszących o Tatrach. Jeden tylko Dr. Scherner z późniejszych autorow niemieckich utrzymał się na niezależnem stanowisku co do nazwy Morskiego Oka. Czyżby nasi przyrodnicy chcieli się w tej sprawie zaliczyć do szeregu najświeższych reformatorów teutońskich? wątpię, i dlatego usuwam drugi powód mianowania Czarnego Stawu Morskiem Okiem na tej podstawie.
Słyszałem i to z ich strony, na poparcie swego zdania, że Czarny Staw więcej ma od Rybiego podobieństwa do Oka Morskiego, tak co do kształtu, jak co do barwy. To już, przyznam się, zależy zupełnie od indywidualnego zapatrywania się na przedmiot sporny i to naturalnie ze znacznego wzniesienia się nad poziom jeziora. Przypatrując się bowiem z różnych szczytów Tatr na czerniejące się w zagłębieniach zwierciadła jezior większych i mniejszych, na tle jasnych gruzów, zwykle je okalających, przyznać musi każdy trafność porównania. Wyglądają one rzeczywiście, jakby oczy morza, lecz tak subtelnej różnicy między niemi nie udało mi się dostrzedz, aby jedno mniej niż drugie zasługiwało na to poetyczne miano. Pierwotnie tedy musiało ono powstać z tego ogólnego porównania i służyć wszystkim zbiornikom wód w Tatrach, a nawet i w innych górach[15]. Z biegiem czasu dopiero, jak nas przytoczone źródła piśmienne objaśniają, zcentralizowano tę fantastyczną nazwę do jednego jeziora i to do najpiękniejszego z wszystkich w Tatrach, na co się już wszyscy znawcy tych gór zgadzają, tj. do Rybiego.
Zastanawiałem się i nad tem zdaniem, czy istotnie nasze Rybie słusznie dzierży berło pierwszeństwa pomiędzy innemi jeziorami w całych Tatrach, skoro są takie, które toż przewyższają innemi względami.
Wielki z Pięciu Stawów jest głębszy i większy od Rybiego, ale na około nie ma takich turni, jak Mięguszowieckie. Czarny Gąsienicowy staw śliczny, lecz leży już powyżej zasiągu leśnego, nie ma tedy nad brzegami owych ślicznych smreków i limb, jak Rybie.
Szczyrbskie jezioro romantyczne, urocze, ale mieści się w lesie, turnie się nad niem nie piętrzą, ani nie przeglądają w jego toniach. Hinczowy Wielki imponuje widzowi rozmiarami i wysokiem wzniesieniem, ale przestrasza swoją dzikością, a pustynią głazów i śniegów nie może się równać z wesołością brzegów Rybiego.
Zielony Kiesmarski staw cudnie piękny, otoczenie ma majestatyczne, lecz rozmiarami i głębokością wody nie zasługuje na nazwę jeziora, a wobec Rybiego zeszedłby na młakę[16]. Popradzki znów romantyczny, brzegi jego stroją smreki i wspaniałe limby, ale turnie nad nim Osterwy nie wytrzymają konkurencyi z urwiskami Mięguszowieckiego szczytu; wreszcie 16 razy mniejszym jest od Rybiego.
Pozostaje mu za rywala najbliższy sąsiad, któremu ofiarować chcą właśnie owe poetyczne miano. Zobaczmy czy i z nim Rybie pierwszeństwa nie wytrzyma.
Czarny Staw zamknięty w ciasnej kotlinie, otoczony z trzech stron nagiemi turniami, czyni strasznie ponure na człowieku wrażenie. Jakiś nieokreślony smutek opanowuje podróżnego, który się tu zabłąka, i dopiero spojrzeniem po za siebie, na Rybie jezioro rozwesela się myśl jego. Czyli jednem słowem, największą zaletą Czarnego Stawu jest sąsiedztwo Rybiego. Jeżelibyśmy bowiem Czarny Staw całkiem odosobnili, toby się godziło porównywać go tylko z równie dzikiemi jeziorami, jak Czarny pod Lodowym, Ciemnosmreczyński niżni, Hinczowy, Zielony pod Świnnicą, Pięciostawy polskie, itp.
Przeciwnie Rybie łączy w sobie wszystkie najwyższe zalety jezior tatrzańskich. Naprzeciw brzegów jego bujną roślinnością pokrytych piętrzą się urwiska nagie śniegami ustrojone. Oko ma gdzie pobujać, przestrzeni nie brak dlań czy to ku północy na Podhale, czy na wschód ku Rysom. W skutek kontrastów w przyrodzie wyrabia się tu tak urocza gra barw, jak przy żadnem innem jeziorze w Tatrach. Uczucia zresztą, jakie się na jego widok w duszy ludzkiej rodzą, nie mieszczą w sobie strachu ani grozy, ale owszem, jakieś miłe zaspokojenie. Czyż nie temu jezioru należy się ze wszech miar słusznie owe fantastyczne miano Morskiego Oka?
Ponieważ, jak rzekłem, ci reformiści, co chcą wprowadzić wiadomą zmianę przy niniejszem jeziorze, są przyrodnikami, naostatku wypada tu z ich własną bronią wystąpić.
Niższe jezioro nazwano Rybiem dlatego, że ono jedynie żywi w swoich nurtach ryby; wyższe mianowano Czarnym Stawem, bo takim ono jest w rzeczy samej, jak może żadne inne w Tatrach. Dowiódł nam tego prof. Eug. Dziewulski, który mierzył stawy tatrzańskie. Powiada on w pracy swej o Czarnym Stawie[17], że z powodu swego ciasnego położenia wobec wyniosłego grzbietu, który jezioro to z trzech stron otacza, o połowę mniej światła dostaje się w jego tonie, niż w głębie Rybiego. Przedmiot zapuszczony w wodę Czarnego Stawu niżej 10 metrów ginął z przed oczów naszemu badaczowi, podczas, gdy w Rybiem dopiero to niżej 15 metrów następowało. A więc należy się wyżniemu jezioru z natury rzeczy nazwa Czarnego.
Zatem cały szereg niemieckich i innej narodowości autorów, jak Frölich, Buchholzowie, Hacquet, Wahlenberg, Sydow, Kronbach, Schmidl, Mehofer, Reymbol, Szwab, Rockstroh, Scherner, itd. mniej ważą, niż jeden Fuchs, nie umiejący się wznieść w pracy przyrodniczej nad poziom zawiści plemiennej! Również zastęp polskich pracowników w literaturze tatrzańskiej, jak Goszczyński, Pol, Janota, Berdau, Łapczyński, Nowicki, a zwłaszcza Zejszner, który tyle o Tatrach napisał po polsku i po niemiecku, jak żaden z naszych autorów; i tylu innych świeżych pisarzy, których tu z braku miejsca nie podaję, nic nie mogą znaczyć wobec jednego Staszica, co do nazw błędnego, jak wyżej wykazałem. Toż czy dokumenty i mapy urzędowe, tradycya w ustach ludu okolicznego, uświęcona przez wszystkich gości, co już poznali ten uroczy zakątek ziemi Polskiej; czy względy na przymioty tegoż fizyczne i estetyczne nie mają żadnej wartości? aby je uchodziło ignorować i to jeszcze nie dla dodatniego celu! Rezultatem bowiem zmiany w nazwach rzeczonych jezior może być tylko coraz większy zamęt w imiennictwie tatrzańskiem.
Śmiało w końcu rzec można, że obydwa jeziora posiadają rodowe nazwiska, a dopiero, gdy chcemy jednemu z nich dodać drugie imię, niby przydomek, owe fantastyczne miano, Morskie Oko, to już przysługuje ono bezwątpienia Rybiemu. Quod erat demonstrandum.






  1. Zejszner. Tatry polskie. Bibl. Warszawska r. 1849. t. I.
  2. J. Buchholz. Reise auf die Karpatischen Gebirge. Ungrisches Magazin. Presburg. 1787. T. IV.
  3. Hacquet’s neueste physikalisch-politische Reisen durch die Karpathen. Nürnberg. 1794.
  4. W r. 1883. naocznie sprawdziłem, że z wierzchołka Krywania dobrze widać zachodnią połowę Ciemnosmreczyńskiego Stawu niższego.
  5. Flora Carpatorum principalium. Göttingae 1814.
  6. „Maxime occidentales horum lacuum sunt Oculi maris, (germanice Meeresaugen) sic dicti ob praesumtam comunicationem cum mari, qui jacent retro Rohats paulo supra terminum abietis, et qui aqua sua frigida fontana fluvium Sztudena wouda (i. e. frigida aqua vel fluvius) efficiunt.“
  7. Das Königreich Ungarn nach officiellen, von den löblichen Behörden eingesendeten Daten von J. C. v. Thiele, V. B. Kaschau. 1833.
  8. Beschreibung des wundervollen Karpatischen Schnee-Gebirges. Ungrisches Magazin. str. 24. III i IV Band.
  9. Darstellungen aus dem Königreiche Galizien, insbesondere der Karpathen im Sandezer Kreise, mit 30 mahlerischen Ansichten, zwanzig Vorstellungen der Trachten. 1826.
  10. Bemerkungen auf einer Reise dureb die Beskiden nach den Central-Karpathen.
  11. Reisehandbuch durch das Königreich Ungarn.
  12. Vierzen Tage in den Central-Karpathen, ein Wegweiser nach einigen der interessantesten Partien des Tatra-Gebirges.
  13. Land und Leute in Ungarn. Naturoilder. I. die Tatra. — Leipzig.
  14. Prof. Kolbenheyer w swoich przewodnikach sankcyonował już ową zmianę granicy, a nawet obliczył na metry, ile powierzchni Morskiego Oka zalicza się do Węgier.
    Niedźwiedź jeszcze w lesie, a skórę jego sprzodają nasi przyjaciele(?).
  15. We wschodnich Karpatach jest także jezioro, które się nazywa Morskiem Okiem. Tow. węgr. karp. wystawiło przy niem schronisko. Jezioro liczy powierzchni 2½ hektara. Opis wycieczki tamże odbytej w r. 1880. podaje znany major Döller w Zipser Bote. Nr. 38. z r. 1880.
  16. Zielony Staw Kiesmarski ma powierzchni 0,51. hekt. tj. niespełna jeden mórg.
  17. Pamiętnik Towarzystwa Tatrzańskiego z r. 1880. Tom V.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Walery Eljasz-Radzikowski.