Państwo i rewolucja/Wstęp/II
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wstęp |
Pochodzenie | Państwo i rewolucja |
Wydawca | F. Hoesick |
Data wyd. | 1919 |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały wstęp |
Indeks stron |
Co uderzyć musi czytelników pracy Lenina, to ta okoliczność, że nosi ona wyłącznie dogmatyczny charakter. Istotnie, autor wszystkie swoje wywody opiera wyłącznie na zestawieniu ze sobą różnych tekstów z dzieł Marksa i Engelsa. Lwia część książki poświęcona jest zagadnieniu o państwie.
Zamiast jednak rozpatrzeć znaczenie państwa z rozmaitych punktów widzenia, tak jak ono występowało historycznie, w różnych czasach, w rozmaitych krajach, zamiast szczegółowiej zatrzymać się nad ewolucją tej instytucji, w czasach ostatnich, to znaczy od utrwalenia się rządów konstytucyjnych i parlamentarnych na lądzie stałym Europy, odkąd ciała reprezentacyjne uległy demokratyzacji — Lenin przyjmuje za dogmat pogląd autorów Manifestu Komunistycznego o państwie i następnie tylko stara się wykazać, że poglądowi temu zostali wierni aż do końca życia, precyzując go w innych pismach, wydawanych z powodu ważnych wypadków dziejowych.
Prócz autorów Manifestu Komunistycznego — Lenin, powołuje się jeszcze na stanowisko Komuny paryskiej, na jej organizację polityczną.
Taki sposób traktowania zagadnień naukowych i praktyczno-politycznych jest typowy dla rosyjskich doktrynerów — marksistów, dla których teorja socjalizmu jest szeregiem dogmatów, niewymagających uzasadnienia, wymagających tylko przypomnienia, od czasu do czasu i precyzji.
Naturalnie, łatwiej jest traktować zawile zagadnienia socjologiczne i polityczne w sposób czysto dogmatyczny, aniżeli naukowy, polegający na nagromadzeniu materjału faktycznego i poddaniu go gruntownej analizie, celem wyprowadzenia później uogólnień syntetycznych.
Jedną z najsłabszych stron teorji Marksa było to, na co w pismach swoich zwracałem niejednokrotnie uwagę, że zajmowała ona nie dość jasny i określony stosunek do państwa.
Wprawdzie niezawodnie Marks i Engels wypowiadali się, jak to zresztą czytelnicy sami zobaczą, w sposób dość konsekwentny o państwie, ale: 1) te luźne najczęściej ich uwagi nie były wystarczające i nie odpowiadały rzeczywistości; 2) nie przesądzały i przesądzać nie mogły o przyszłości, państwo bowiem współczesne nie wypowiedziało swego ostatniego słowa; 3) cała praktyka marksizmu, znajdująca swój wyraz w ruchu socjalno-demokratycznym — szła w innym kierunku, niżby to można było przypuszczać z luźnych ustępów Marksa i Engelsa o państwie.
Lenin konstatuje tę rozbieżność pojęć o państwie, istniejącą pomiędzy twórcami Manifestu Komunistycznego a przywódcami ruchu socjalno-demokratycznego. Zgodnie z duchem swego doktrynerstwa dochodzi do przekonania, że zapoznanie, w tym punkcie, nauki mistrzów było „błędem“ ciężkim Kautskiego i innych wodzów ideowych socjalnej demokracji.
Marks i Engels sądzili, że państwo jest tylko organizacją panowania klasowego, i że póki istnieć będzie nie zmieni tego swego zasadniczego charakteru. Co do przyszłości zaznaczali, że, po wybuchu rewolucji socjalistycznej, państwo, w dawnym znaczeniu, powinno być zburzone — co nie znaczy jednak, aby wszelka władza polityczna miała zaniknąć. Przeciwnie — do czasu, powinna ona stać się ważnym narzędziem, w rękach zwycięskiego proletarjatu, służącym do zgnębienia klas posiadających. Ta rewolucyjna władza polityczna, będąca wyrazem dyktatury proletarjatu, opierać się powinna na organizacji rewolucyjno-gminnej, takiej, jaką stworzyła Komuna paryska w 1871 roku, z obieralnymi urzędnikami, w każdej chwili odwołalnymi, pobierającymi nieznaczne pensje, odpowiadające płacy robotników. Dopiero znacznie później, kiedy nowy porządek rzeczy zniesie ślady ustroju kapitalistycznego, kiedy siły produkcyjne wzrosną i kiedy urzeczywistni się pełny komunizm, — dopiero wówczas wszelka władza polityczna, wszelkie przeżytki państwa znikną. W okresie przejściowym, dyktatury proletarjatu — państwo będzie obumierało. Mówiąc o przyszłości, Engels twierdzi, ze władza nad ludźmi przeobrazi się we władzę nad rzeczami. Lenin w pracy swiojej, przy pomocy licznych cytat, zapoznaje obszernie czytelników z poglądami twórców Manifestu Komunistycznego na państwo.
Otóż, chcąc zrozumieć i ocenić należycie poglądy Marksa i Engelsa, w tym przedmiocie, — należy przyponmić także w jakim czasie działacze ci wypowiadali się w tym względzie i jak przedstawiały się ówczesne państwa, a ściśle mówiąc jaki był ich stosunek do proletarjatu i wogóle mas ludowych?
Marks umarł jeszcze w 1883, a Engels w 1895 roku. Jednakże zasadnicze ich poglądy o państwie urabiały się w połowie zeszłego stulecia, to jest wówczas, kiedy w ustroju i w praktyce państw europejskich przeważały, albo przeżytki „starego porządku“, albo też doktryneryzm liberalny, jałowy co najmniej na terenie reform socjalnych, dotyczących szerokich warstw ludowych.
Marks umarł właśnie wówczas, kiedy w Niemczech zapoczątkowane zostało prawodawstwo socjalne. Nie doczekał się on wejścia Anglji na drogę szerokich i daleko sięgających reform społecznych. W Australji robotnicy nie mieli jeszcze tego wpływu na państwo co obecnie.
Engels żył dłużej, ale i za jego życia ewolucja współczesnego państwa nie doszła jeszcze do tego punktu z którego dopiero można należycie ocenić jego obecny charakter. Zresztą Marks i Engels, choć bardzo wrażliwi i dobrze poinformowani o wszystkim, co się działo, w dziedzinie socjalno-politycznej, wówczas w Anglji, jak i na lądzie stałym Europy — nie stali jednak praktycznie w centrze życia politycznego, nie stykali się z tą maszyną państwową, nie mogli należycie ocenić tych zmian, jakim ona uległa.
W odmiennym zupełnie położeniu byli Kautsky i inni działacze socjalno-demokratyczni. Stojąc bliżej praktyki życiowej, doczekawszy się najnowszej fazy rozwoju państwa, jakiej nie dożyli twórcy „Manifestu Komunistycznego“ — nic mogli oni nadal, bez zmian, powtarzać starych, nie odpowiadających rzeczywistości frazesów Marksa i Engelsa o państwie.
Nie chcąc, ze względów taktycznych, osłabić ich autorytetu, owszem broniąc go zawsze demonstracyjnie — faktycznie młodsi teoretycy i praktycy ruchu socjalno-demokratycznego — musieli zmienić nie jedno w nauce swych mistrzów. Znaleźli się też teoretycy marksizmu jak nap. Reaner, którzy otwarcie powiedzieli, że życie wskazało wiele stron nowych — poprzednio nie znanych, co musi mieć i ma swe naturalne konsekwencje w teorji socjalizmu.
Polityka wewnętrzna dzisiejszych państw, w stosunku do proletarjatu, różni się zupełnie nie tylko od tej, która była w połowie wieku XIX, lecz także i od tej z przed laty jeszcze 30.
Klasa robotnicza zdobyła olbrzymi wpływ na prawodawstwo i administrację państw europejskich, a jeżeli nawet wpływ ten może się wydać, z pewnego ściśle klasowego proletariackiego punktu widzenia, — niedostatecznym jeszcze, to i wówczas nie ma żadnego powodu do przypuszczenia, że nie może on w przyszłości bliższej i dalszej, znacznie się zwiększyć.
Anglja w końcu XIX i w początkach XX wieku uległa gruntownej przebudowie, bardzo znacznie zmieniły się stosunki państwowe w Austrji. Jeżeli w Niemczech, w latach ostatnich przed wojną, nie widzimy tak raptownych zmian, to tylko dlatego, że chronologicznie wyprzedziły one państwa inne na drodze prawodawstwa socjalnego.
Prawodawstwo fabryczne, różnego rodzaju ubezpieczenia społeczne, udostępnienie kultury dla mas, wreszcie ich organizacja ekonomiczna, polityczna — zrobiły w państwach współczesnych tak ogromne postępy, że nie mogły one nie wpłynąć na zmianę poglądów wybitnych nawet socjalistów na charakter współczesnego państwa i stosunek jego do proletarjatu.
Że zmiany te są istotne, że nie są one urojeniem optymistów — inteligentów — widać to choćby z tego tylko, że same masy robotnicze zachowują się dziś inaczej niż dawniej. Same te masy cenią te zdobycze, jakie osiągnęły w państwach współczesnych, a najnowszy ruch robotniczy odbywa się bez porównania prawidłowiej, posiada więcej ciągłości, a mniej epizodów burzliwych, niż przed laty kilkudziesięciu. Niezawodnie naogół, abstrahując od poszczególnych momentów, masy robotnicze są dziś mniej rewolucyjne, w znaczeniu skłonności do gwałtownych wybuchów, niż dawniej.
Faktu tego nie można zaprzeczyć.
Pomimo tego, że od czasu do czasu w Europie Zachodniej ujawniają się z energją pewną prądy rewolucyjne wśród robotników, naogół jednak nie mogą one ogarnąć bardzo szerokich mas i popchnąć ich do rewolucji. Ani syndykalizm rewolucyjny we Francji, ani lewica socjalnej demokracji w różnych państwach, ani anarchizm wreszcie nie zdołały wywołać wielkich i trwałych rewolucyjnych ruchów masowych.
Lenin i bolszewicy tego wszystkiego nie rozumieją, są zupełnie ślepi i głusi w stosunku do tego co się dzieje w Europie, zapatrzeni w tradycje rewolucyjne, zasklepieni w starym, odświeżonym światopoglądzie Marksa i Engelsa mają pretensję do „oportumistów“, to znaczy do ludzi liczących się z rzeczywistością, o to, że sprzeniewierzyli się poglądom na państwo autorów „Manifestu Komunistycznego“.
Jeżeli nawet rewolucja socjalna, sama przez się, nie wprowadzi jeszcze od razu, nawet zdaniem założycieli socjalizmu naukowego, całkowitej realizacji ideałów komunistycznych i zapoczątkuje tylko okres przejściowy dyktatury proletarjatu, to dlaczego ma się wymagać od współczesnego państwa, aby dziś już pokazało wszystko co zdziałać może.
Ale abstrahując nawet od ewolucji państwa w ostatnich latach 30, zauważyć należy, że poglądy Marksa i Engelsa na zasadniczy charakter państwa były z gruntu fałszywe. Istotnie, jakkolwiek państwo, aż do czasów ostatnich, kierowało się przeważnie w swej działalności interesami klas wyższych, to jednak zawsze spełniało ono jeszcze pewne ogólne zadania.
Czy to weźmiemy stare monarchje despotyczne, regulujące produkcję rolną, za pomocą rozgałęzionego i celowego systemu irrygacyjnego uprawianych pól, czy też państwa feudalne, czy kapitalistyczne — zauważymy zawsze, że przy najbardziej jednostronnym składzie rządu, państwo jako takie spełniało przecież pewne ogólnie potrzebne i ogólnie korzystne funkcje w społeczeństwie; funkcje te mogły być nieliczne, w porównaniu z tymi, które były wyrazem panowania stanowego, albo klasowego, ale zawsze istniały. Ewolucja państwa zwłaszcza współczesnego charakteryzuje się przez to, że właśnie te funkcje państwa przynoszące korzyść ogółowi wzrastają ciągle kosztem innych.
Sam Marks przyznać musiał, w swym „Kapitale“, że prawodawstwo fabryczne zdziałało dużo dobrego w Anglji. Czyż można zaprzeczyć, że obowiązkowa oświata, urządzenia zdrowotne i inne tego rodzaju przedsięwzięcia państwa mają ogólne, pożyteczne znaczenie i nie są wyrazem tylko panowania klasowego. Cała technika urządzeń większych miast, z ich dogodnymi środkami komunikacyjnymi, z ich ułatwieniami różnego rodzaju — czyż nie jest korzystną dla wszystkich. A tak zwany socjalizm municypalny, tu i owdzie kwitnący i ułatwiający dzieciom warstw biednych nie tylko oświatę, ale odżywianie się, odziewanie i t. p. czyż także jest tylko wyrazem klasowego panowania? A wszak wszystko to odbywa się w ramach dzisiejszego państwa, nie poza nim, lecz przy jego udziale.
Mógłbym tu, w tym przedmiocie pisać dużo jeszcze więcej, ale muszę się streszczać. To zresztą co powiedziałem, wystarcza zupełnie, aby wykazać, że pojmowanie państwa przez Marksa i Engelsa jest jednostronne i nie odpowiada rzeczywistości.
W innych swoich pracach omawiałem ten przedmiot obszerniej. Dość tu wspomnieć „Anarchizm Współczesny“, „Nowy kierunek w socjaliźmie europejskim“. Rozpatrzmy teraz tę władzę państwową, o której mówi Lenin, idąc w ślad za Marksem i Engelsem, tę dyktaturę proletarjatu i tę organizację gminną zapoczątkowaną przez Komunę. Należy tu omówić pewne koncepcje „przejściowej władzy państwowej“, „obumierającego państwa“, o których mówi tak dużo Lenin.
Lenin zachwyca się organizacją władz politycznych i administracyjnych w Paryżu podczas Komuny. Widzi w nich wzór dla analogicznych instytucji w innych państwach, w czasach „przejściowych“.
W zachwytach tych jest dużo naiwności i nieświadomości. Istotnie, nie podobna uważać organizacji jednego miasta, choćby tak dużego jak Paryż za prototyp organizacji na rozległym terytorjum państw współczesnych. W jaki Sposób „zupełnie samorządne gminy“ mogą sprawować władzę na ogromnych terytorjach — tego Lenin nam nie wyjaśnia. A jednak, w sprawach tak ważnych niepodobna wykręcać się frazesami.
Gdyby chciano organizację rozległego terytorjum jakie zajmuje nap. Rosja, oprzeć li tylko na samorządzie gmin, wówczas jedno z dwojga: 1) albo powstałby ogólny chaos; 2) albo wytwarzyćby się musiała silna władza centralna, ponad tymi gminami, prowadząca na swoją rękę całą politykę wewnętrzną, a tymbardziej zewnętrzną.
W Rosji widzimy obecnie jedno i drugie.
Przypuśćmy jednak, ze w „czasie przejściowym“ tworzy się taka organizacja polityczno-administracyjna, oparta na „całkowicie samorządnych“ gminach z obieralnymi urzędnikami pobierającymi małe pensje. Czyż taka organizacja byłaby czymś zupełnie odrębnym od państwa? Oczywiście, że nie.
Państwo przypuszcza istnienie terytorjum, zamieszkującej go ludności, oraz władzy. Wszystkie te czynniki znajdujemy w organizacji wyidealizowanej przez Lenina, a zapożyczonej od Komuny paryskiej.
Zachodzi teraz pytanie, czy państwo posiadające taką organizację byłoby żywotniejsze, bardziej sprawne i bezstronne od państwa parlamentarnego typu demokracji współczesnych?
Na pytanie powyższe dać można tylko odpowiedź przeczącą. Istotnie, doświadczenie uczy nas, że przeniesienie władzy całkowitej do małych jednostek administracyjno-politycznych posiada strony ujemne, gdyż wówczas właśnie ta władza staje się zazwyczaj faktycznie bardziej uciążliwą, niż władza państwowa na terytorjach większych.
Oczywiście, nie trzeba tu porównywać władzy państwowej samodzielnej gminy z władzą czysto administracyjną tejże gminy (przy samorządzie).
Urzędnik działający na miejscu, ale należny od wyższej władzy centralnej, jest zwykle bardziej skrępowany od urzędnika mającego za sobą większość na miejscu, która go wybrała i od niej tylko zależnego. Takie bezpośrednie rządy większości na partykularzu są często wprost straszne. Prowadzą one silą rzeczy do bezpośrednich nieudolnych, ale fanatycznych, niekompetentnych i wysoce wadliwych rządów tłumu, co widzimy istotnie obecnie w Rosji. Taki system organizacji politycznej posiada wszystkie wady spotykane w państwach czy to konstytucyjnych, czy też parlamentarnych, nie posiadając natomiast ich zalet, polegających na wyspecjalizowaniu administracji; na istnieniu różnych instancji i t. p. Doświadczenie Komuny paryskiej jest mało pouczające. Trwała ona bowiem zbyt krótko w warunkach nader anormalnych.
Okres „obumierania“ państwa, czyli t. z. okres przejściowy od rewolucji socjalnej, aż do wprowadzenia całkowitego komunizmu — wyłożony starannie przez Lenina, nie może być, jak to wynika z teorji Marksa krótkim, gdyż właśnie podczas jego trwania i siły wytwórcze mają znacznie wzrosnąć, i oświata zrobić duże postępy i psychika ludzka odpowiednio się zmienić.
System parlamentarny może ulegać, stosownie do potrzeb społeczeństwa, różnym przeobrażeniom, ale nie da się — przynajmniej w dużych społeczeństwach — narodach, zastąpić z pożytkiem przez system inny.
Ani Lenin, ani nikt inny nie dowiedli nam tezy przeciwnej.
Zresztą, jakże mogłyby dodatnio funkcjonować owe rządy „obumierającego“ państwa, jeżeli głównym ich zadaniem byłoby celowe niszczenie, bez żadnych gwarancji obywatelskich, „burżuazji“, s właściwie tych wszystkich, którzy nie mieliby szczęścia należenia wówczas do „proletarjatu“. Można sobie wyobrazić, można nawet uznać konieczność, w pewnych momentach dziejowych — obalenia, panowania pewnych warstw siłą, celem stworzenia na ich miejsce sprawiedliwszego, niż poprzednio, porządku.
Nie podobna jednak wyobrazić sobie, aby okres, pojętego w sposób powyższy, „obumierania państwa“, „okres przejściowy“ do komunizmu — z panowaniem, niekrępowanego przez nikogo, tłumu — miał być istotnie okresem przygotowawczym jod względem moralno-psychicznym do wyższych form życia zbiorowego.
Idźmy teraz dalej i spytajmy, czy państwo w okresie pełnego komunizmu, gdyby taki istotnie nastąpił — byłoby zupełnie niepotrzebne, jak to sądzą Marks, Engels, Lenin i inni?
Przeciwnicy państwa, w przyszłym ustroju, wyobrażają sobie, zgodnie ze swoją błędną, jak widzieliśmy, teorją, że skoro nie będzie klas społecznych, z wyraźnie zorganizowanymi antagonizmami, to i państwo, jako przymusowa organizacja polityczna, z hierarchją władzy — będzie zbyteczne.
Otóż wówczas właśnie państwu przypadłaby wyłącznie rola organizatora porządku społecznego i wytwórczości społeczeństwa. Frazes Engelsa, że wówczas panowanie nad ludźmi zniknęłoby i pozostałoby tylko panowanie nad rzeczami, dla którego państwo potrzebne nie jest — nie wytrzymuje krytyki.
Istotnie, rzeczy są martwe, kierują nimi i zarządzają ludzie, chcąc więc mieć nadzór nad tymi rzeczami, odpowiednio je wyzyskiwać dla siebie i t. d. — należy mieć także władzę nad ludźmi, związanymi, w ten albo inny sposób, z tymi rzeczami.
Skomplikowana administracja komunistycznego społeczeństwa wymagałaby licznych, związanych ze sobą władz, zorganizowanych hierarchicznie. Musiałyby być określone władze z prawem decyzji, musiałyby istnieć ciała rozstrzygające różne wątpliwości natury gospodarczo-administracyjnej, słowem musiałby istnieć cały aparat rządowy.
Z drugiej strony nie należy sobie wyobrazić naiwnie, że władze bezpieczeństwa byłyby zbyteczne.
Lenin, twierdzi, że bez idealizowania przyszłych pokoleń można przyjąć za pewnik, że istnienie tych władz będzie zbyteczne, gdyż samo społeczeństwo będzie reagowało na ujawnianie się czynów szkodliwych.
Otóż, gdyby nawet zawsze tak być miało, co bynajmniej pewnikiem nie jest, to i wówczas jeszcze trzebaby właśnie unormować w formie praw to reagowanie, gdyż chodziłoby o to, aby odbywało się ono prawidłowo w dobrze zrozumiałym interesie społeczeństwa i jednostki popełniającej zły czyn, aby nie było wypływem przypadku, temperamentu tłumu i t. d.
Nie należy też sobie wyobrazić naiwnie, że w ustroju komunistycznym nie byłoby ostrych walk, antagonizmów i nawet przestępstw.
Te ostatnie powstają nie tylko na tle nędzy i nierówności społecznych, lecz także na tle płciowym, oraz na tle różnych namiętności wogóle, możliwych przy wszystkich ustrojach społecznych.
Im bardziej społeczeństwo się rozwija, tym bardziej wzrasta indywidualizm poszczególnych jednostek, jest to pewnik socjologiczny. Przy wygórowanym indywidualizmie o samorzutną zgodę społeczeństwa coraz jest trudniej. Nawet po zniknięciu, różnic klasowych pozostałyby jeszcze różnice światopoglądów, różnice intelektualne, moralne, obyczajowe, różnice dążności, temperamentów i charakterów, w różnych zakresach, powstałe na tle rozmaitych tendencji, zajęć, pochodzenia.
Widzimy często, że w jednym obozie są zażarte walki pomiędzy frakcjami poszczególnymi. To samo będzie i w społeczeństwie komunistycznym, jeżeli ono będzie wogóle istniało.
Otóż z tych wszystkich względów byłyby potrzebne w tym hypotetycznym ustroju władze bezpieczeństwa, zapobiegawcze, a nawet władze karne.
W interesie właśnie wolności rzeczywistej będą one potrzebne.
Państwo jest zbyteczne tylko w społeczeństwach małych psychicznie nie zróżniczkowanych, w społeczeństwach pierwotnych, bez podziału pracy, w których wszyscy żyjąc razem i ciągle razem przebywając — posiadają wspólną psychikę. W takich społeczeństwach, u wszystkich nielicznych zresztą członków panuje wspólna moralność, wspólny obyczaj. Bałoby jednak naiwnością przypuszczać, że społeczeństwo komunistyczne, powstałe ze społeczeństw — wysoce zróżniczkowanych, społeczeństwo mające za sobą tysiącolecia kultury, przez sam fakt zniknięcia różnic klasowych może doprowadzić do powszechnej niwelacji jednostek, stać się jednolitym psychicznie, na wzór społeczeństw pierwotnych.
Sprawa państwa w przyszłym ustroju jest więc sprawą, jak to widzą czytelnicy, o wiele bardziej skomplikowaną, niż to sądzili twórcy manifestu komunistycznego i niż to sądzi dziś jeszcze Lenin.
Nawet teoretycy anarchizmu, o których Lenin ma tylko pośrednio bardzo małe wyobrażenie, pomimo swojej pomysłowości w zakresie obrany ideału bezpaństwowego — nie zdołali wybrnąć z trudności teoretycznych i odpowiedzieć zadawalająco na zarzuty swych przeciwników.
Trzeba być istotnie barbarzyńcą, jakim jest niewątpliwie Lenin, aby twierdzić, że „uzbrojony proletarjat“ nadaje się bardzo dobrze do rozstrzygania różnych sporów.
Marks, w słynnym swym liście z 1375 r. skreślił swoje pojmowanie przejścia od stanu obecnego do pełnego komunizmu. Lenin przyjmuje naturalnie pogląd Marksa bez żadnych zastrzeżeń. A zatym, w okresie przejściowym, w okresie „zamierającego państwa“, panować będzie jeszcze „burżuazyjna sprawiedliwość“, nie będzie wprawdzie „burżuazyjnego wyzysku“, gdyż narzędzia pracy będą „uspołecznione“, ale system podziału bogactw nie będzie jeszcze „prawdziwie“ sprawiedliwym, gdyż ludzie o nierównych potrzebach będą równie wynagradzani. Dopiero przy pełnym komunizmie zwycięży zasada „od każdego wedle jego sił, każdemu wedle jego potrzeb“.
Otóż przypuszczenie możliwości takiego „pełnego komunizmu“ jest jedną z niedorzeczności marksizmu.
Istotnie, przypuszczenie to opiera się na przeświadczeniu, że zorganizowana planowo produkcja, nieznająca kryzysów, produkcja w której uczestniczy całe społeczeństwo, produkcja oparta na niezwykle wysokiej technice — da tyle wszystkiego, że każdy członek społeczeństwa będzie mógł brać z ogólnych składów „wedle swych potrzeb“.
Otóż jest to złudzeniem.
Przedewszystkim zauważyć należy, że niepodobna sobie wyobrazić stanu społeczeństwa, w którym wszystkie przedmioty potrzebne mogłyby być wytworzone omal, że nie w nieograniczomych ilościach. Niepodobna dlatego, że nasze potrzeby wzrastają i wysubtelniają się, że więc zawsze będą przedmioty, które niedawno dopiero zaczęto wyrabiać i technika wyrobu których może nie być jeszcze należycie posuniętą.
Następnie zauważyć należy, że ludzie nie przyciśnięci przez przymus zewnętrzny do pracy, przez konieczności życiowe — będą się starali pracować możliwie krótko, więc o ile z jednej strony postępy techniki wzmocnią siły produkcyjne, o tyle z drugiej strony, zmniejszenie ilości pracy będzie ograniczało produkcję.
Wreszcie pewne kategorje pracy są przykre i oddawanie się im będzie się spotykało z niechęcią. Nakoniec nie wszystkie rzeczy potrzebne mogą się znajdować w tak dużej ilości, że opanowanie ich nie wywołałoby starć. Dość wspomnieć nap. mieszkania w miastach które są w gorszych i lepszych punktach, lepiej i gorzej urządzone, w miejscowościach pięknych i nieładnych. To samo dotyczy użytkowania gruntów i t. p.
Ludzie mogą chcieć nap. ciągle podróżować i korzystać z kolei żelaznych, a tymczasem w pociągach jest ograniczona liczba miejsc.
Twierdzenie więc, że nastanie okres czystego komunizmu, w którym żadne normy dla podziału bogactw i korzystania z różnych urządzeń nie będą potrzebne — jest błędne. I wówczas normy takie będą potrzebne i wówczas będą musiały istnieć władze stojące na ich straży.
Tak więc cała ta paplanina o zbędności państwa jest zupełnie bezpodstawna, nie wytrzymująca krytyki. Im bardziej przeobrażenia społeczne będą głębokie a ludzie bardziej rozwinięci i indywidualni, tym państwo będzie instytucją coraz bardziej niezbędną. Komunizm nie da się pogodzić ze stanem bezpaństwowym, ani nawet komunizm anarchistyczny.
Romanse przyszłości Krapotkina i innych są naiwne. Stan bezpaństwowy istnieć może tylko przy anarchiźmie indywidualnym, polegającym na niczem nie krępowanej walce wszystkich ze wszystkimi, samorzutne, albo nawet planowe, ale nie obowiązkowe współdziałanie, w społeczeństwach dużych i wysoko rozwiniętych — nie może wystarczyć.
Wielkie przeobrażenie obecnego ustroju przez uspołecznienie znacznej kategorji środków produkcji może być uskutecznionym tylko przez silne dobrze zorganizowane państwo.
Mówiłem tu o znacznym, a nie zupełnym uspołecznieniu środków produkcji, gdyż ewolucja socjalno-gospodarcza nie idzie w całości w kierunku przewidywanym przez Marksa i Engelsa. Jest to jednak już inne zagadnienie nie związane bezpośrednio z książką Lenina, o czym pisać będę w innej pracy.
Tak więc, zasadnicza teza Lenina o „obumieraniu“ państwa po rewolucji socjalnej i o zupełnym jego zniesieniu w okresie zupełnego komunizmu — nie da się, jak widzimy, utnzymać.
W związku z tezą powyższą Lenin porusza mnóstwo spraw innych, rozwiązując je w sposób nieuzasadniony. Chcąc jednak; prostować te błędne jego wywody trzeba by było pisać nową książkę. Dlatego też musiałem się tu ograniczyć tylko do krytyki podstawowych jego założeń.
Rozumowanie Lenina niekiedy jest tak naiwne, że staje się przez to rozbrajające. Tak np. zachwyca się on tym, że Komuna paryska oznaczyła dla urzędników swoich nie więcej jak 6, 000 fr. pensji. Zdawałoby się, że norma ta jest pomysłem nadzwyczajnym, mającym jakieś nesłychane wielkie znaczenie.
Zapewne, państwo nie powinno trwonić pieniędzy publicznych, przepłacając swoich urzędników, ale również zapominać nie należy, że urzędnik dobrze płatny, ale sprawny, z inicjatywą, sumiennie spełniający swe obowiązki, korzyści więcej przynosi społeczeństwu od urzędnika płatnego miernie, ale powolnego, zrutynizowonego, nieorjentującego się zbyt dobrze w warunkach skomplikowanych.
Socjalizm (stan przejściowy po rewolucji) i komunizm tak jak go pojmuje Lenin, biorąc za podstawę wywody Marksa, przedstawiają się nam obecnie, jako pomysły zbyt uproszczone, nie licząc się z zawiłymi warunkami rzeczywistości.
Jest rzeczą charakterystyczną, że Lenin pisząc o tych rzeczach po 40 z górą latach po Marksie (słynny list autora „Kapitału“ pisany był w 1875 r.), — nie miał nic do dodania. Obecnie, stojąc na czele rządu rewolucyjnego w Rosji, nie może się na nic więcej zdobyć, jak na pomysły z czasów Komuny w 1871 roku, pomysły jeszcze przez niego, w praktyce wypaczone.
Teorja socjalizmu rewolucyjnego, w zasadniczych swych punktach, a nawet w wielu podrzędnych — nie zrobiła żadnego postępu od lat 40 z górą. Ten sam brak precyzji, to samo rozumowanie ogólnikowe.
Faktycznie jednak nawet w obozie socjalistycznym w Europie Zachodniej i w Rosji — panują już obecnie inne poglądy, które wprawdzie nie przeciwstawiają się otwarcie i jaskrawo starej „wierze“, ale zawsze robią w niej coraz większe wyłomy. Któż dzisiaj stoi na gruncie poglądów wyrażonych przez Marksa w słynnym jego liście z 1875 roku? Niektóre jednostki na Zachodzie i bolszewicy w Rosji.
Lenin to widzi i wpada z tego powodu w gniew. Jego i przyjaciół jego politycznych wiara w te dogmaty socjalistyczno-komunjistyczne jest tylko przeżytkiem wykwitłym na tle specyficznych warunków rosyjskich.
Bolszewizm nie obroni starych dogmatów marksizmu. Jako kierunek teoretyczny jest za słaby, jego zaś praktyczna działalność może tylko wpływać odstręczająco.
Socjalizm, w formie dotychczasowej, utrzymać się nie może. Dawne jego stanowisko przeważnie krytyczne, bez precyzji „przyszłego ustroju“ — dziś już nie wystarcza. Precyzja zaś w stylu uproszczonym — leninowskim — jest dla niego zabójczą.
Ewolucja kapitalizmu tak jak ją sformułowali Marks i Engels nie odbyła się w rzeczywistości. Proletarjat nie pochłania i nie pochłonie klas innych. Wnioski więc również muszą być inne.
Socjalizm mający zreorganizować całkowicie społeczeństwo musi wystąpić z dojrzałym planem reform. Frazesy o solidarności ludzkiej, o wyższej moralności, po zniknięciu klas, nie mogą już wystarczyć.
Marksizm wyobrażał sobie, że historja, przez samorzutny rozwój kapitalizmu — ułatwi wszystko i umożliwi wprowadzenie kolektywizmu, a później komunizmu. Stało się inaczej. Inni więc podrzędni teoretycy i pseudo teoretycy (jak Lenin) wyobrazili sobie, że to czego nie zdziałał naturalny rozwój ekonomiczny — zastąpionym być może przez siłę.
Dawniej Marks i Engels wychodząc z założenia, że realizacja socjalizmu jest bardzo odległą nie precyzowali „przyszłego ustroju“, nie widząc tego potrzeby. Dziś po latach kilkudziesięciu, Lenin i inni bolszewicy w Rosji i poza nią, marząc o szybkim urzeczywistnieniu socjalizmu, nie mogą się zdobyć na nic innego, jak na powtarzanie starych ogólników swoich mistrzów.
Jest rzeczą charakterystyczną, a zarazem śmieszną, że Lenin sądzi, iż odkrywa Amerykę wykazując, że pomiędzy poglądami na państwo Marksa i Engelsa a Kautskiego i innych młodszych teoretyków i kierowników socjalnej demokracji — istnieje wielka różnica; tymczasem zrobił to już przed nim na lat 20 holenderski anarchista F. Domela Nieuwentuis w pracy p.t. „Le socialisme en denger“ (Paryż 1897 r.). Książka Lenina jest ciekawym dokumentem bizantynizmu, ciasnoty poglądów i braku twórczości bolszewizmu, tego najnowszego przełomu „rewolucyjnej socjalnej demokracji“. Wiedza Lenina też nie budzi zaufania. Można o nim powiedzieć to co Plechanow powiedział o swym starym przyjacielu Deiczu, który zresztą stał niżej bez porównania pod względem umysłowym od teoretyka bolszewizmu — „towariszcz Lenin nikogda iskustwom cztienia nie złoupotreblał“ (towarzysz Lenin nigdy nie nadużywał sztuki czytania). Istotnie, poza literaturą marksowską, Lenin jest bardzo mało oczytany. Brak mu zarówno socjologicznego, jak historycznego i filozoficznego wykształcenia.