Państwo i rewolucja/Wstęp/całość
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wstęp |
Pochodzenie | Państwo i rewolucja |
Wydawca | F. Hoesick |
Data wyd. | 1919 |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | cała książka |
Indeks stron |
„Bolszewizm“ wyłonił się z lewego skrzydła Rosyjskiej Socjalno-Demokratycznej Partji Robotniczej. Nazwa „bolszewizm“ nie pochodzi, jak to niektórzy sądzą mylnie, stąd, że zwolennicy tego kierunku żądają więcej od zwolenników innych umiarkowanych kierunków (bolsze znaczy, w języku rosyjskim, więcej); lecz powstała dlatego, że w 1904 roku, po rozłamie w partji, zwolennicy Lenina tworzyli większość. Członków tej to większości nazwano już w 1904 roku „bolszewikami“, członków zaś mniejszości „mieńszewikami“.
Tyle co do samej nazwy.
Co zaś do kierunku, to bolszewizm, od samego początku swego istnienia, wyróżniał się od innych kierunków socjalno-demokratycznych przez swoje poglądy nie tyle programowe, w ścisłym znaczeniu tego wyrazu, ile raczej — organizacyjno-taktyczne.
Lenin i jego zwolennicy stali na tym stanowisku, że partja powinna być zgrupowaniem ścisłym, obejmującym nie tyle ogół współwyznawców ideowych, ile raczej ludzi nietylko ożywionych ideą wspólną, lecz złączonych węzłami dyscypliny organizacyjnej, z których każdy spełnia określoną funkcję. Bolszewicy byli zawsze centralistami, w sprawach organizacyjnych, przez co wyróżniali się od innych socjalistów rosyjskich. Między nimi a mieńszewikami były jeszcze inne, nie mniej ważne różnice.
Podczas kiedy mieńszewicy stali na tym stanowisku, że rewolucji nie można wywołać i zorganizować, lecz, że zjawia się ona żywiołowo jako dojrzały wynik długiego procesu przygotowawczego, na tle całego rozwoju społeczeństwa; bolszewicy dowodzili, że, w stopniu pewnym, rewolucję można przygotować, a nawet i zorganizować przez odpowiednie zgrupowanie świadomych sił rewolucyjnych, oraz przez odpowiednią taktykę, odrzucającą kompromisy i stawiającą na plan pierwszy ostrą walkę klasową.
Mieńszewicy uważali za możliwe, a nawet pożyteczne, w walce z absolutyzmem, oraz żywiołami wstecznymi w Rosji — wchodzić w przejściowe porozumienie z lewicą radykalną mieszczaństwa; bolszewicy taktyce tej przeciwstawiali sojusz stały proletarjatu z radykalnym odłamem chłopów małorolnych.
Początkowo, w sprawach pojmowania socjalizmu, nie było różnic między obu odłamami socjalnej demokracji rosyjskiej. Wyłoniły się one dopiero później. Podczas pierwszej rewolucji rosyjskiej zarówno mieńszewicy, jak i bolszewicy, w początkach jej zwłaszcza, oddawali się złudzeniom maksymalistycznym — sądząc, że uda im się zaprowadzić w Rosji rządy republikańskie i urzeczywistnić reformę agrarną, pomyślaną bardzo szeroko i opartą na wywłaszczeniu wielkich właścicieli ziemskich bez odszkodowania. Dopiero pod koniec pierwszej rewolucji mieńszewicy nawrócili nieco do umiarkowania; bolszewicy zaś zaostrzali walkę, dążąc do wywołania zbrojnego powstania, co udało im się zrobić, w małych rozmiarach, w niektórych miastach tylko, przy współudziale innych żywiołów, chwilowo z nimi związanych. Ruchy te nie udały się jednak, przybierając małe rozmiary.
Po pierwszej rewolucji, podczas reakcji, różnice pomiędzy bolszewikami a mieńszewikami utrwalały się coraz bardziej. Mieńszewicy czekali na obudzenie się ducha opozycyjnego w lewym skrzydle burżuazji rosyjskiej, sądząc, że przy jej pomocy — uda się proletarjatowi popchnąć Rosję na drogę normalnego rozwoju konstytucyjnego. Bolszewicy zaś czekali na warunki, na tle których mogłaby wybuchnąć druga rewolucja rosyjska. Doświadczenie pierwszej rewolucji rosyjskiej niczego ich nie nauczyło.
Nareszcie doczekali się wybuchu wielkiej wojny światowej z 1914 roku, trwającej i dziś jeszcze. Wojna ta pogłębiła jeszcze różnice istniejące dotychczas pomiędzy bolszewikami a mieńszewikami. Pierwsi stanęli na tym stanowisku, że należy bezwzględnie zwalczać „stary porządek“ w Rosji, nie oglądając się na to, czy wpłynąć to może na porażkę caratu w wojnie, czy nie. Więcej nawet; dowodzili oni, że porażka Rosji może właśnie przyśpieszyć wybuch rewolucji, że może być nawet z tego względu pożądaną.
Mieńszewicy stanęli na innym stanowisku — walki z wojną wogóle, walki z imperjalizmem, zarówno koalicji, jak i państw centralnych. Linja mieńszewików była czysto teoretyczna, nie dość konsekwentna, unikająca konfliktów z ówczesnymi nastrojami rosyjskimi.
Początkowo, dopóki Rosja nie ponosiła klęsk, zdawało się, że bolszewicy będą odosobnieni. Dopiero później wpływ ich szybko zaczął wzrastać. Ale nawet po wybuchu rewolucji i detronizacji Mikołaja II — bolszewicy nie stanowili jeszcze większości.
Już podczas pierwszej rewolucji rosyjskiej Lenin skłaniać się zaczął coraz bardziej ku programowi pochwycenia władzy przez socjalną demokrację. Cały jego program rewolucyjno-republikański, opierający się na sojuszu proletarjatu ze skrajnym odłamem chłopstwa — stawał się w końcu środkiem tylko do celu t. j. do pochwycenia władzy, celem „stopniowej realizacji socjalizmu“.
Program taki, ze stanowiska socjalnej demokracji, ze stanowiska marksizmu był właściwie anachronizmem.
Wprawdzie Marks chwilowo, w artykule swoim „Marks contra Michajłowskij“, pisanym w 1881 roku, uznał, że jeżeli Rosja nie posunie się jeszcze daleko na drodze rozwoju kapitalizmu, to, przy pewnych warunkach zewnętrznych i wewnętrznych, ustrój jej agrarny (gminne władanie ziemią) stać się może punktem wyjścia dla rewolucji socjalnej zarówno wewnątrz niej jak i na zachodzie. Od tego jednak czasu dużo się zmieniło. Rosja weszła istotnie na drogę rozwoju kapitalizmu, co uznali wszyscy marksiści i co dowodził wymownie sam Lenin w swej dużej pracy statystyczno-ekonomicznej „Rozwój kapitalizmu w Rosji“, napisanej pod pseudonimem Ilina. Z drugiej strony, ten rozwój kapitalizmu w państwie carów nie zakończył jeszcze bynajmniej swej roli, gdyż znaczna część Rosji posiadała jeszcze zacofane stosunki gospodarcze, a siły jej produkcyjne dużo jeszcze pozostawiały do życzenia. Pomimo wzrostu klasy robotniczej, tonęła ona jeszcze morzu chłopskim.
Marks dowodził zawsze, że kapitalizm wtedy tylko może ustąpić, kiedy dojdzie do najwyższego stopnia rozwoju. Lenin, który w pracy swej, przytacza ważne cytaty z Marksa i Engelsa, zapomina o tym poglądzie autora „Kapitału“.
Socjalni demokraci czy to niemieccy, czy też inni wychodzili zawsze z tego założenia, że dojście do władzy socjalistów będzie zakończeniem długiego procesu rozwoju społeczeństwa, że będzie ono rezultatem zarówno wysokiego rozwoju sił wytwórczych, na tle rozrostu kapitalizmu, jak demokratyzacji politycznej społeczeństwa, organizacji klas pracujących i wysokiego ich rozwoju kulturalnego.
Z tego punktu widzenia zwalczali oni aż do przesady blankietów, dążących do pochwycenia władzy państwowej w swe ręce, nie czekających na zrealizowanie się wspomnianych stosunków. Blankizm był straszydłem dla socjalnych demokratów, chociaż blankizm, dążąc do pochwycenia władzy, nie myślał, w osobach najwybitniejszych swych przedstawicieli, o natychmiastowej realizacji socjalizmu. I bolszewicy zwalczali blankizm teoretycznie, ale praktycznie urzeczywistnić się starali gorsze jego wzory.
Rosja współczesna nie przedstawiała terenu dojrzałego, nawet z punktu widzenia teorji marksizmu, do realizacji ideałów socjalistycznych. Struktura socjalna Rosji nie pozwalała przypuszczać, że nadszedł już moment odpowiedni dla objęcia władzy przez socjalistów. Ani klasa robotnicza (proletarjat fabryczny) nie była dość liczna, ani dostatecznie zorganizowana, ani stojąca na wysokim poziomie kultury. Lenin, pomimo swego ciasnego doktrynerstwa, pomimo temperamentu rewolucyjnego pchającego go do różnych skrajności — powinien był to wszystko zrozumieć. Stało się jednak inaczej.
Blankizm wyróżniał się dodatnio od bolszewizmu przez to, że nie był tak fanatycznie jak on jednostronny i że, dążąc do pochwycenia władzy w państwie — zawsze starał się występować w interesach ogółu, albo przynajmniej jego ogromnej większości. Blankizm francuski był bądź co bądź kierunkiem kulturalnym, bolszewizm zaś jest barbarzyństwem, które „upraszcza“ najzawilsze zagadnienia socjalne.
Oprócz blankizmu inny jeszcze kierunek zachodnio-europejski wycisnął swe piętno na bolszewiźmie. Mam tu na myśli t. zw. francuski syndykalizm rewolucyjny. Jest to kierunek, który, pod pewnymi względami, jest antytezą blankizmu. Przedewszystkim neguje on państwo, zwalcza je bezwzględnie, pragnąc je usunąć całkowicie po rewolucji. Państwo ma być, w pojęciu syndykalistów, zastąpione przez organizacje zawodowe, przez ich związki. Rewolucyjna mniejszość mas robotniczych ma być inicjatorką przewrotu społeoznego, który ma być przygotowany przez bezwzględną walkę klas. Syndykaliści rewolucyjni nie uznają parlamentaryzmu, nie uznają żadnych bloków z innymi żywiołami. Dążą do wywołania strajku powszechnego, który ma być prologiem rewolucji socjalnej.
Bolszewicy przejęli się tą nauką, chociaż oficjalnie o syndykalistach odzywają się pogardliwie.
We Francji, ojczyźnie syndykalizmu rewolucyjnego, kierunek ten, po roku 1910, zaczął szybko upadać. Jałowość jego wykazała praktyka. Po szumnych zapowiedziach nie zdziałał on nic doniosłego w ciągu lat kilkunastu.
Natomiast w Rosji ta karykatura i jaskrawa ideologja syndykalistyczna zdobywać zaczęła wśród socjalistów cichych zwolenników.
Odpowiadała żywym zawsze maksymalistycznym tendencjom rewolucjonistów rosyjskich. Bolszewizm posiada w sobie zarówno pierwiastki blankizmu, jak i syndykalizmu złączone mechanicznie. Z jednej strony bolszewizm za punkt wyjścia organizacji społeczeństwa bierze niby organizacje robotnicze, z drugiej zaś, na ich podstawie, pragnie utworzyć „przejściowe“ państwo z rządem silnym i centralistycznym.
Tak zwane Rady Robotnicze, żołnierskie i Chłopskie — nie są, ściśle mówiąc, organizacjami proletarjackiemi. Te Rady Robotnicze są organizacjami dorywczemi, bez żadnych dokładnie przestrzeganych statutów. Decyzje ich są przypadkowe, jak i ich skład. Rady zaś Żołnierskie mają bardzo różnorodny skład personalny i nie mogą być uważane za odłam organizacji robotniczych. To samo należy powiedzieć o Radach Chłopskich.
W organizacji bolszewickiej mamy więc wszystko pomieszane razem: organizacje niby robotnicze, — wojskowe, będące zawiązkiem dyktatury wojskowej, wreszcie organizacje chłopskie. Na tle tych wszystkich organizacji występuje rząd niby od nich zależny, opierający się jednak właściwie na oddziałach pretorjańskich „czerwonej gwardji“. I to ma być wyrazem „dyktatury proletarjatu“.
Ewolucja rosyjskiego socjal-demokratyzmu jest bardzo ciekawą, gdyż uwidocznia, jak silnymi są w rosyjskim ruchu, rewolucyjnym popędy maksymalistyczne.
Jak wiadomo, ruch socjalno-demokratyczny w Rosji, od chwili swego powstania — był reakcją przeciwko prądom „narodniczeskim“, które znowu były pewnego rodzaju anarchizmem chłopskim.
Rewolucyjne narodniczestwo dążyło do obalenia państwa i do federacji wolnych jednostek w gminach wolnych, tych w wyższe jednostki terytorjalne, mogące być w każdej chwili rozwiązanemi. Narodniczestwo to naturalnie dążyło do wywłaszczenia ziemi i fabryk. Nazwałem je anarchizmem chłopskim, gdyż nadzieje swoje opierało, zwłaszcza w początkach, nie tyle na proletarjacie fabrycznym, ile raczej na włościanach, oraz na gminnym władaniu ziemią.
Rewolucyjne narodniczestwo odrzucało parlamentaryzm, bojąc się, aby nie utwierdził wpływów i panowania burżuazji. Żądało więc przeskoku od despotyzmu do anarchizmu kolektywistycznego.
Pierwszą reakcją przeciwko temu kierunkowi była partja „Narodnej Woli“, w początkowych zwłaszcza fazach swego rozwoju. Wysunęła ona żądanie konstytucji, sądząc, że wolność polityczna umożliwi narodowi rosyjskiemu szybkie przejście, dzięki „gminnemu“ władaniu ziemią — od istniejącego stanu rzeczy do socjalizmu.
Stopniowo jednak od roku 1882 w „Narodnej Woli“ wzięły przewagę żywioły maksymalistyczne, pragnące „pochwycenia władzy“ przez rewolucjonistów.[1]
Kierunek socjalno-demokratyczny był reakcją przeciwko temu wszystkiemu. Wskazywał on na to, że rozwój kapitalizmu w Rosji jest konieczny i pożądany, że zmieniając strukturę jej socjalną, zwiększając wszędzie proletarjat rosyjski, ułatwiając jego organizacje — stwarza zarazem warunki objektywne dla późniejszego tryumfu socjalizmu... Kierunek socjalno-demokratyczny był, że tak powiem, europeizacją rosyjskiej myśli socjalistycznej.
Domagał się on demokratycznej konstytucji, a, stając na gruncie walki klas, uznawał zarazem możliwość i pożytek bloków przejściowych socjalistów z demokracją mieszczańską.
Rosyjska socjalna demokracja przechodziła rozmaite fazy rozwoju, o których nie mogę tu się rozwodzić. Zaznaczę tylko, jak to już zresztą wspominałem wyżej, że przed rewolucją 1905 roku — zarysował się już ogólnie, choć nie w całej jeszcze pełni — bolszewizm Lenina i jego politycznych przyjaciół. Było to w lat 20 po ukazaniu się pierwszych rosyjskich wydawnictw socjalno-demokratycznych.
Podczas samej rewolucji 1905 roku — maksymalizm rosyjski święcił już tryumfy. Chwilowo nawet znaczna część mieńszewików stała na tym stanowisku, że rewolucja rosyjska — wybuchając jako polityczna, mająca na celu zdobycze czysto konstytucyjne — trwając dłużej, przeobrazi się na socjalną.
Pewien odłam socjalistów rewolucjonistów utworzył, podczas pierwszej rewolucji rosyjskiej, stronnictwo maksymalistyczne, stawiające sobie za cel bezpośrednie przejście do ustroju socjalistycznego. O dalszej ewolucji bolszewizmu wspomniałem już wyżej.
Tak więc, bolszewizm, wyrosły na gruncie ortodoksji marksowskiej, odszedł od tradycji socjalno-demokratycznych i stał się zlepkiem różnych kierunków, którego cechą był przedewszystkim — maksymalizm polityczny i socjalny.
Zachodzi teraz pytanie, dlaczego bolszewizm, pomimo całej swej utopijności, mógł, choć na pewien czas tylko, zwyciężyć. Główną przyczyną jego popularności chwilowej w masach była ta okoliczność, że oświadczał się wyraźnie i konsekwentnie, od samego początku, przeciwko wojnie i za pokojem. Podczas gdy inne frakcje socjalistyczne nie mogły się wyzwolić od frazeologji wojennej — bolszewizm ją zwalczał.
Drugą przyczyną chwilowej przewagi bolszewizmu jest małe uświadomienie mas robotniczych i ludowych wogóle, które ułatwia tryumfy żywiołom demagogicznym, obiecującym masom prędkie osiągnięcie wielkich zdobyczy.
Trzecią wreszcie przyczyną jest skłonność Rosjan wogóle do maksymalizmu. Rosjanie czy to z pośród klas wyższych, czy niższych, czy wreszcie średnich są urodzonymi maksymalistami. Tak ich urobiła cała historja.
Absolutyzm, albo dyktatura rewolucyjna, albo wreszcie ludowładztwo, będące, w praktyce, dyktaturą popularnych jednostek — oto formy rządu najbardziej odpowiadające Rosjanom, przynajmniej dotychczas.
Konserwatyści rosyjscy byli i są maksymalistami w reakcji. Część ich znaczna niedawno jeszcze stosunkowo, bo za czasów Aleksandra III i w początkach panowania Mikołaja II — marzyła o wznowieniu zamaskowanego oczywiście poddaństwa włościan. Biurokracja rosyjska odłamu konserwatywnego nie godziła się na żadne współdziałanie społeczeństwa z administracją, na żadną kontrolę.
Żywioły liberalne i demokratyczne, w sensie europejskim, były zawsze w Rosji słabe. Tak zwani kadeci byli nie tyle liberałami i demokratami, ile raczej radykałami. Wszak godzili się na wywłaszczenie ziemi, a nawet pragnęli go, jeszcze w pierwszych dwu Dumach, chociaż za wynagrodzeniem właścicieli.
Ogół Rosjan zbyt szybko przeszedł od „staro-moskiewskiego porządku“ do powierzchownego zbliżenia się z Zachodem. Przeskok ten był zbyt duży, naruszył też równowagę psychiczną inteligencji rosyjskiej, która, żyjąc pod rządami despotycznymi i przesiąkając ich praktyką życiową, na tle swoistej, zacofanej i niezdrowej kultury, zarazem nienawidziła ich, pogardzała nimi i marzyła o idealnym, wyższym, innym zupełnie ustroju socjalno-politycznym.
Począwszy od pamiętnego ruchu Dekabrystów za Aleksandra I, kończąc zaś na najnowszych prądach rewolucyjnych — wszystkie grupy rewolucyjne były najskrajniejszemi Rosjanie zawsze chcieli mieć (oczywiście postępowi i rewolucyjni) najświeższy, najdalej idący „towar ideowy“.
Rosyjska przeszłość i teraźniejszość były zawsze prawie tak okropnymi, że nie zdołały wytworzyć żadnej tradycji u jednostek i grup wrażliwszych, żadnego przywiązania do tego co było i jest.
Rosyjska inteligencja rewolucyjna była zawsze gotową do tego, aby własnemi rękami zwalić cały gmach ustroju socjalno-politycznego, rodzinnego i obyczajowego — odziedziczonego po przeszłości.
„Niech będzie co chce, aby nie było tego co dotychczas“, „plujemy na wszystko“ — oto zwięzłe ujęcie stosunku Rosjan opozycyjnych do przeszłości i teraźniejszości.
Pozornie możnaby mi było zrobić zarzut, że przesadzam, że wszak bolszewicy spotkali, we własnym socjalistycznym, a nawet socjalno-demokratycznym obozie, zawziętych przeciwników.
Zapewne, tak jest istotnie, ale zapominać nie należy, że ci ich przeciwnicy nigdy nie okazali dość charakteru i śmiałości, któreby pozwoliły im zwalczać ich skutecznie. Nawet socjaliści rewolucjoniści i mieńszewicy, pomimo całego swego antagonizmu do bolszewików, nie tak znowu daleko od nich odbiegają. Wszystkie te partje naprz. żądały szybkiego wywłaszczenia średniej i wielkiej własności ziemskiej — bez wszelkiego wynagrodzenia właścicieli. Jeszcze przed dojściem do władzy bolszewików, przywódca socjalistów rewolucjonistów, Wiktor Czernow pisał, że „rozruchy agrarne, którym towarzyszyły pożary, niszczenie dobytku i inne analogiczne objawy — nie przestraszają go“.
Kiedy Lenin przyjechał, za rządów rewolucyjnych, do Petersburga, mieńszewicy jak Ceretelli i inni przyjęli go jak wielkiego człowieka. Oświadczyli wprawdzie, że różnią się z nim w poglądach, zarazem jednak wyrazili wdzięczność i uznanie, chociaż wiedzieli dobrze z pism jego, z jakimi planami przyjeżdża do Rosji. W odpowiedzi na to przywitanie Lenin wygłosił mowę, w której zaznaczył wyraźnie, że zadaniem socjalnej demokracji powinno być natychmiastowe objęcie władzy państwowej, celem realizacji swego programu.
Przytoczyłem ten fakt, gdyż jest on nader charakterystyczny. Nawet ci co zwalczali maksymalizm Lenina, nie mogli się obejść, początkowo przynajmniej, bez pokłonów bizantyjskich w jego stronę.
Idealizowanie mas najpierw chłopskich, a później robotniczych było i jest bardzo charakterystyczną rzeczą dla inteligencji rosyjskiej. Pod względem stosunku bałwochwalczego do mas — rosyjski ruch socjalno-demokratyczny jest podobny do narodniczestwa. Jest od właściwie robotniczym narodniczestwem.
Przejdźmy teraz do oceny poglądów Lenina, zawartych w książce niniejszej.
Co uderzyć musi czytelników pracy Lenina, to ta okoliczność, że nosi ona wyłącznie dogmatyczny charakter. Istotnie, autor wszystkie swoje wywody opiera wyłącznie na zestawieniu ze sobą różnych tekstów z dzieł Marksa i Engelsa. Lwia część książki poświęcona jest zagadnieniu o państwie.
Zamiast jednak rozpatrzeć znaczenie państwa z rozmaitych punktów widzenia, tak jak ono występowało historycznie, w różnych czasach, w rozmaitych krajach, zamiast szczegółowiej zatrzymać się nad ewolucją tej instytucji, w czasach ostatnich, to znaczy od utrwalenia się rządów konstytucyjnych i parlamentarnych na lądzie stałym Europy, odkąd ciała reprezentacyjne uległy demokratyzacji — Lenin przyjmuje za dogmat pogląd autorów Manifestu Komunistycznego o państwie i następnie tylko stara się wykazać, że poglądowi temu zostali wierni aż do końca życia, precyzując go w innych pismach, wydawanych z powodu ważnych wypadków dziejowych.
Prócz autorów Manifestu Komunistycznego — Lenin, powołuje się jeszcze na stanowisko Komuny paryskiej, na jej organizację polityczną.
Taki sposób traktowania zagadnień naukowych i praktyczno-politycznych jest typowy dla rosyjskich doktrynerów — marksistów, dla których teorja socjalizmu jest szeregiem dogmatów, niewymagających uzasadnienia, wymagających tylko przypomnienia, od czasu do czasu i precyzji.
Naturalnie, łatwiej jest traktować zawile zagadnienia socjologiczne i polityczne w sposób czysto dogmatyczny, aniżeli naukowy, polegający na nagromadzeniu materjału faktycznego i poddaniu go gruntownej analizie, celem wyprowadzenia później uogólnień syntetycznych.
Jedną z najsłabszych stron teorji Marksa było to, na co w pismach swoich zwracałem niejednokrotnie uwagę, że zajmowała ona nie dość jasny i określony stosunek do państwa.
Wprawdzie niezawodnie Marks i Engels wypowiadali się, jak to zresztą czytelnicy sami zobaczą, w sposób dość konsekwentny o państwie, ale: 1) te luźne najczęściej ich uwagi nie były wystarczające i nie odpowiadały rzeczywistości; 2) nie przesądzały i przesądzać nie mogły o przyszłości, państwo bowiem współczesne nie wypowiedziało swego ostatniego słowa; 3) cała praktyka marksizmu, znajdująca swój wyraz w ruchu socjalno-demokratycznym — szła w innym kierunku, niżby to można było przypuszczać z luźnych ustępów Marksa i Engelsa o państwie.
Lenin konstatuje tę rozbieżność pojęć o państwie, istniejącą pomiędzy twórcami Manifestu Komunistycznego a przywódcami ruchu socjalno-demokratycznego. Zgodnie z duchem swego doktrynerstwa dochodzi do przekonania, że zapoznanie, w tym punkcie, nauki mistrzów było „błędem“ ciężkim Kautskiego i innych wodzów ideowych socjalnej demokracji.
Marks i Engels sądzili, że państwo jest tylko organizacją panowania klasowego, i że póki istnieć będzie nie zmieni tego swego zasadniczego charakteru. Co do przyszłości zaznaczali, że, po wybuchu rewolucji socjalistycznej, państwo, w dawnym znaczeniu, powinno być zburzone — co nie znaczy jednak, aby wszelka władza polityczna miała zaniknąć. Przeciwnie — do czasu, powinna ona stać się ważnym narzędziem, w rękach zwycięskiego proletarjatu, służącym do zgnębienia klas posiadających. Ta rewolucyjna władza polityczna, będąca wyrazem dyktatury proletarjatu, opierać się powinna na organizacji rewolucyjno-gminnej, takiej, jaką stworzyła Komuna paryska w 1871 roku, z obieralnymi urzędnikami, w każdej chwili odwołalnymi, pobierającymi nieznaczne pensje, odpowiadające płacy robotników. Dopiero znacznie później, kiedy nowy porządek rzeczy zniesie ślady ustroju kapitalistycznego, kiedy siły produkcyjne wzrosną i kiedy urzeczywistni się pełny komunizm, — dopiero wówczas wszelka władza polityczna, wszelkie przeżytki państwa znikną. W okresie przejściowym, dyktatury proletarjatu — państwo będzie obumierało. Mówiąc o przyszłości, Engels twierdzi, ze władza nad ludźmi przeobrazi się we władzę nad rzeczami. Lenin w pracy swiojej, przy pomocy licznych cytat, zapoznaje obszernie czytelników z poglądami twórców Manifestu Komunistycznego na państwo.
Otóż, chcąc zrozumieć i ocenić należycie poglądy Marksa i Engelsa, w tym przedmiocie, — należy przyponmić także w jakim czasie działacze ci wypowiadali się w tym względzie i jak przedstawiały się ówczesne państwa, a ściśle mówiąc jaki był ich stosunek do proletarjatu i wogóle mas ludowych?
Marks umarł jeszcze w 1883, a Engels w 1895 roku. Jednakże zasadnicze ich poglądy o państwie urabiały się w połowie zeszłego stulecia, to jest wówczas, kiedy w ustroju i w praktyce państw europejskich przeważały, albo przeżytki „starego porządku“, albo też doktryneryzm liberalny, jałowy co najmniej na terenie reform socjalnych, dotyczących szerokich warstw ludowych.
Marks umarł właśnie wówczas, kiedy w Niemczech zapoczątkowane zostało prawodawstwo socjalne. Nie doczekał się on wejścia Anglji na drogę szerokich i daleko sięgających reform społecznych. W Australji robotnicy nie mieli jeszcze tego wpływu na państwo co obecnie.
Engels żył dłużej, ale i za jego życia ewolucja współczesnego państwa nie doszła jeszcze do tego punktu z którego dopiero można należycie ocenić jego obecny charakter. Zresztą Marks i Engels, choć bardzo wrażliwi i dobrze poinformowani o wszystkim, co się działo, w dziedzinie socjalno-politycznej, wówczas w Anglji, jak i na lądzie stałym Europy — nie stali jednak praktycznie w centrze życia politycznego, nie stykali się z tą maszyną państwową, nie mogli należycie ocenić tych zmian, jakim ona uległa.
W odmiennym zupełnie położeniu byli Kautsky i inni działacze socjalno-demokratyczni. Stojąc bliżej praktyki życiowej, doczekawszy się najnowszej fazy rozwoju państwa, jakiej nie dożyli twórcy „Manifestu Komunistycznego“ — nic mogli oni nadal, bez zmian, powtarzać starych, nie odpowiadających rzeczywistości frazesów Marksa i Engelsa o państwie.
Nie chcąc, ze względów taktycznych, osłabić ich autorytetu, owszem broniąc go zawsze demonstracyjnie — faktycznie młodsi teoretycy i praktycy ruchu socjalno-demokratycznego — musieli zmienić nie jedno w nauce swych mistrzów. Znaleźli się też teoretycy marksizmu jak nap. Reaner, którzy otwarcie powiedzieli, że życie wskazało wiele stron nowych — poprzednio nie znanych, co musi mieć i ma swe naturalne konsekwencje w teorji socjalizmu.
Polityka wewnętrzna dzisiejszych państw, w stosunku do proletarjatu, różni się zupełnie nie tylko od tej, która była w połowie wieku XIX, lecz także i od tej z przed laty jeszcze 30.
Klasa robotnicza zdobyła olbrzymi wpływ na prawodawstwo i administrację państw europejskich, a jeżeli nawet wpływ ten może się wydać, z pewnego ściśle klasowego proletariackiego punktu widzenia, — niedostatecznym jeszcze, to i wówczas nie ma żadnego powodu do przypuszczenia, że nie może on w przyszłości bliższej i dalszej, znacznie się zwiększyć.
Anglja w końcu XIX i w początkach XX wieku uległa gruntownej przebudowie, bardzo znacznie zmieniły się stosunki państwowe w Austrji. Jeżeli w Niemczech, w latach ostatnich przed wojną, nie widzimy tak raptownych zmian, to tylko dlatego, że chronologicznie wyprzedziły one państwa inne na drodze prawodawstwa socjalnego.
Prawodawstwo fabryczne, różnego rodzaju ubezpieczenia społeczne, udostępnienie kultury dla mas, wreszcie ich organizacja ekonomiczna, polityczna — zrobiły w państwach współczesnych tak ogromne postępy, że nie mogły one nie wpłynąć na zmianę poglądów wybitnych nawet socjalistów na charakter współczesnego państwa i stosunek jego do proletarjatu.
Że zmiany te są istotne, że nie są one urojeniem optymistów — inteligentów — widać to choćby z tego tylko, że same masy robotnicze zachowują się dziś inaczej niż dawniej. Same te masy cenią te zdobycze, jakie osiągnęły w państwach współczesnych, a najnowszy ruch robotniczy odbywa się bez porównania prawidłowiej, posiada więcej ciągłości, a mniej epizodów burzliwych, niż przed laty kilkudziesięciu. Niezawodnie naogół, abstrahując od poszczególnych momentów, masy robotnicze są dziś mniej rewolucyjne, w znaczeniu skłonności do gwałtownych wybuchów, niż dawniej.
Faktu tego nie można zaprzeczyć.
Pomimo tego, że od czasu do czasu w Europie Zachodniej ujawniają się z energją pewną prądy rewolucyjne wśród robotników, naogół jednak nie mogą one ogarnąć bardzo szerokich mas i popchnąć ich do rewolucji. Ani syndykalizm rewolucyjny we Francji, ani lewica socjalnej demokracji w różnych państwach, ani anarchizm wreszcie nie zdołały wywołać wielkich i trwałych rewolucyjnych ruchów masowych.
Lenin i bolszewicy tego wszystkiego nie rozumieją, są zupełnie ślepi i głusi w stosunku do tego co się dzieje w Europie, zapatrzeni w tradycje rewolucyjne, zasklepieni w starym, odświeżonym światopoglądzie Marksa i Engelsa mają pretensję do „oportumistów“, to znaczy do ludzi liczących się z rzeczywistością, o to, że sprzeniewierzyli się poglądom na państwo autorów „Manifestu Komunistycznego“.
Jeżeli nawet rewolucja socjalna, sama przez się, nie wprowadzi jeszcze od razu, nawet zdaniem założycieli socjalizmu naukowego, całkowitej realizacji ideałów komunistycznych i zapoczątkuje tylko okres przejściowy dyktatury proletarjatu, to dlaczego ma się wymagać od współczesnego państwa, aby dziś już pokazało wszystko co zdziałać może.
Ale abstrahując nawet od ewolucji państwa w ostatnich latach 30, zauważyć należy, że poglądy Marksa i Engelsa na zasadniczy charakter państwa były z gruntu fałszywe. Istotnie, jakkolwiek państwo, aż do czasów ostatnich, kierowało się przeważnie w swej działalności interesami klas wyższych, to jednak zawsze spełniało ono jeszcze pewne ogólne zadania.
Czy to weźmiemy stare monarchje despotyczne, regulujące produkcję rolną, za pomocą rozgałęzionego i celowego systemu irrygacyjnego uprawianych pól, czy też państwa feudalne, czy kapitalistyczne — zauważymy zawsze, że przy najbardziej jednostronnym składzie rządu, państwo jako takie spełniało przecież pewne ogólnie potrzebne i ogólnie korzystne funkcje w społeczeństwie; funkcje te mogły być nieliczne, w porównaniu z tymi, które były wyrazem panowania stanowego, albo klasowego, ale zawsze istniały. Ewolucja państwa zwłaszcza współczesnego charakteryzuje się przez to, że właśnie te funkcje państwa przynoszące korzyść ogółowi wzrastają ciągle kosztem innych.
Sam Marks przyznać musiał, w swym „Kapitale“, że prawodawstwo fabryczne zdziałało dużo dobrego w Anglji. Czyż można zaprzeczyć, że obowiązkowa oświata, urządzenia zdrowotne i inne tego rodzaju przedsięwzięcia państwa mają ogólne, pożyteczne znaczenie i nie są wyrazem tylko panowania klasowego. Cała technika urządzeń większych miast, z ich dogodnymi środkami komunikacyjnymi, z ich ułatwieniami różnego rodzaju — czyż nie jest korzystną dla wszystkich. A tak zwany socjalizm municypalny, tu i owdzie kwitnący i ułatwiający dzieciom warstw biednych nie tylko oświatę, ale odżywianie się, odziewanie i t. p. czyż także jest tylko wyrazem klasowego panowania? A wszak wszystko to odbywa się w ramach dzisiejszego państwa, nie poza nim, lecz przy jego udziale.
Mógłbym tu, w tym przedmiocie pisać dużo jeszcze więcej, ale muszę się streszczać. To zresztą co powiedziałem, wystarcza zupełnie, aby wykazać, że pojmowanie państwa przez Marksa i Engelsa jest jednostronne i nie odpowiada rzeczywistości.
W innych swoich pracach omawiałem ten przedmiot obszerniej. Dość tu wspomnieć „Anarchizm Współczesny“, „Nowy kierunek w socjaliźmie europejskim“. Rozpatrzmy teraz tę władzę państwową, o której mówi Lenin, idąc w ślad za Marksem i Engelsem, tę dyktaturę proletarjatu i tę organizację gminną zapoczątkowaną przez Komunę. Należy tu omówić pewne koncepcje „przejściowej władzy państwowej“, „obumierającego państwa“, o których mówi tak dużo Lenin.
Lenin zachwyca się organizacją władz politycznych i administracyjnych w Paryżu podczas Komuny. Widzi w nich wzór dla analogicznych instytucji w innych państwach, w czasach „przejściowych“.
W zachwytach tych jest dużo naiwności i nieświadomości. Istotnie, nie podobna uważać organizacji jednego miasta, choćby tak dużego jak Paryż za prototyp organizacji na rozległym terytorjum państw współczesnych. W jaki Sposób „zupełnie samorządne gminy“ mogą sprawować władzę na ogromnych terytorjach — tego Lenin nam nie wyjaśnia. A jednak, w sprawach tak ważnych niepodobna wykręcać się frazesami.
Gdyby chciano organizację rozległego terytorjum jakie zajmuje nap. Rosja, oprzeć li tylko na samorządzie gmin, wówczas jedno z dwojga: 1) albo powstałby ogólny chaos; 2) albo wytwarzyćby się musiała silna władza centralna, ponad tymi gminami, prowadząca na swoją rękę całą politykę wewnętrzną, a tymbardziej zewnętrzną.
W Rosji widzimy obecnie jedno i drugie.
Przypuśćmy jednak, ze w „czasie przejściowym“ tworzy się taka organizacja polityczno-administracyjna, oparta na „całkowicie samorządnych“ gminach z obieralnymi urzędnikami pobierającymi małe pensje. Czyż taka organizacja byłaby czymś zupełnie odrębnym od państwa? Oczywiście, że nie.
Państwo przypuszcza istnienie terytorjum, zamieszkującej go ludności, oraz władzy. Wszystkie te czynniki znajdujemy w organizacji wyidealizowanej przez Lenina, a zapożyczonej od Komuny paryskiej.
Zachodzi teraz pytanie, czy państwo posiadające taką organizację byłoby żywotniejsze, bardziej sprawne i bezstronne od państwa parlamentarnego typu demokracji współczesnych?
Na pytanie powyższe dać można tylko odpowiedź przeczącą. Istotnie, doświadczenie uczy nas, że przeniesienie władzy całkowitej do małych jednostek administracyjno-politycznych posiada strony ujemne, gdyż wówczas właśnie ta władza staje się zazwyczaj faktycznie bardziej uciążliwą, niż władza państwowa na terytorjach większych.
Oczywiście, nie trzeba tu porównywać władzy państwowej samodzielnej gminy z władzą czysto administracyjną tejże gminy (przy samorządzie).
Urzędnik działający na miejscu, ale należny od wyższej władzy centralnej, jest zwykle bardziej skrępowany od urzędnika mającego za sobą większość na miejscu, która go wybrała i od niej tylko zależnego. Takie bezpośrednie rządy większości na partykularzu są często wprost straszne. Prowadzą one silą rzeczy do bezpośrednich nieudolnych, ale fanatycznych, niekompetentnych i wysoce wadliwych rządów tłumu, co widzimy istotnie obecnie w Rosji. Taki system organizacji politycznej posiada wszystkie wady spotykane w państwach czy to konstytucyjnych, czy też parlamentarnych, nie posiadając natomiast ich zalet, polegających na wyspecjalizowaniu administracji; na istnieniu różnych instancji i t. p. Doświadczenie Komuny paryskiej jest mało pouczające. Trwała ona bowiem zbyt krótko w warunkach nader anormalnych.
Okres „obumierania“ państwa, czyli t. z. okres przejściowy od rewolucji socjalnej, aż do wprowadzenia całkowitego komunizmu — wyłożony starannie przez Lenina, nie może być, jak to wynika z teorji Marksa krótkim, gdyż właśnie podczas jego trwania i siły wytwórcze mają znacznie wzrosnąć, i oświata zrobić duże postępy i psychika ludzka odpowiednio się zmienić.
System parlamentarny może ulegać, stosownie do potrzeb społeczeństwa, różnym przeobrażeniom, ale nie da się — przynajmniej w dużych społeczeństwach — narodach, zastąpić z pożytkiem przez system inny.
Ani Lenin, ani nikt inny nie dowiedli nam tezy przeciwnej.
Zresztą, jakże mogłyby dodatnio funkcjonować owe rządy „obumierającego“ państwa, jeżeli głównym ich zadaniem byłoby celowe niszczenie, bez żadnych gwarancji obywatelskich, „burżuazji“, s właściwie tych wszystkich, którzy nie mieliby szczęścia należenia wówczas do „proletarjatu“. Można sobie wyobrazić, można nawet uznać konieczność, w pewnych momentach dziejowych — obalenia, panowania pewnych warstw siłą, celem stworzenia na ich miejsce sprawiedliwszego, niż poprzednio, porządku.
Nie podobna jednak wyobrazić sobie, aby okres, pojętego w sposób powyższy, „obumierania państwa“, „okres przejściowy“ do komunizmu — z panowaniem, niekrępowanego przez nikogo, tłumu — miał być istotnie okresem przygotowawczym jod względem moralno-psychicznym do wyższych form życia zbiorowego.
Idźmy teraz dalej i spytajmy, czy państwo w okresie pełnego komunizmu, gdyby taki istotnie nastąpił — byłoby zupełnie niepotrzebne, jak to sądzą Marks, Engels, Lenin i inni?
Przeciwnicy państwa, w przyszłym ustroju, wyobrażają sobie, zgodnie ze swoją błędną, jak widzieliśmy, teorją, że skoro nie będzie klas społecznych, z wyraźnie zorganizowanymi antagonizmami, to i państwo, jako przymusowa organizacja polityczna, z hierarchją władzy — będzie zbyteczne.
Otóż wówczas właśnie państwu przypadłaby wyłącznie rola organizatora porządku społecznego i wytwórczości społeczeństwa. Frazes Engelsa, że wówczas panowanie nad ludźmi zniknęłoby i pozostałoby tylko panowanie nad rzeczami, dla którego państwo potrzebne nie jest — nie wytrzymuje krytyki.
Istotnie, rzeczy są martwe, kierują nimi i zarządzają ludzie, chcąc więc mieć nadzór nad tymi rzeczami, odpowiednio je wyzyskiwać dla siebie i t. d. — należy mieć także władzę nad ludźmi, związanymi, w ten albo inny sposób, z tymi rzeczami.
Skomplikowana administracja komunistycznego społeczeństwa wymagałaby licznych, związanych ze sobą władz, zorganizowanych hierarchicznie. Musiałyby być określone władze z prawem decyzji, musiałyby istnieć ciała rozstrzygające różne wątpliwości natury gospodarczo-administracyjnej, słowem musiałby istnieć cały aparat rządowy.
Z drugiej strony nie należy sobie wyobrazić naiwnie, że władze bezpieczeństwa byłyby zbyteczne.
Lenin, twierdzi, że bez idealizowania przyszłych pokoleń można przyjąć za pewnik, że istnienie tych władz będzie zbyteczne, gdyż samo społeczeństwo będzie reagowało na ujawnianie się czynów szkodliwych.
Otóż, gdyby nawet zawsze tak być miało, co bynajmniej pewnikiem nie jest, to i wówczas jeszcze trzebaby właśnie unormować w formie praw to reagowanie, gdyż chodziłoby o to, aby odbywało się ono prawidłowo w dobrze zrozumiałym interesie społeczeństwa i jednostki popełniającej zły czyn, aby nie było wypływem przypadku, temperamentu tłumu i t. d.
Nie należy też sobie wyobrazić naiwnie, że w ustroju komunistycznym nie byłoby ostrych walk, antagonizmów i nawet przestępstw.
Te ostatnie powstają nie tylko na tle nędzy i nierówności społecznych, lecz także na tle płciowym, oraz na tle różnych namiętności wogóle, możliwych przy wszystkich ustrojach społecznych.
Im bardziej społeczeństwo się rozwija, tym bardziej wzrasta indywidualizm poszczególnych jednostek, jest to pewnik socjologiczny. Przy wygórowanym indywidualizmie o samorzutną zgodę społeczeństwa coraz jest trudniej. Nawet po zniknięciu, różnic klasowych pozostałyby jeszcze różnice światopoglądów, różnice intelektualne, moralne, obyczajowe, różnice dążności, temperamentów i charakterów, w różnych zakresach, powstałe na tle rozmaitych tendencji, zajęć, pochodzenia.
Widzimy często, że w jednym obozie są zażarte walki pomiędzy frakcjami poszczególnymi. To samo będzie i w społeczeństwie komunistycznym, jeżeli ono będzie wogóle istniało.
Otóż z tych wszystkich względów byłyby potrzebne w tym hypotetycznym ustroju władze bezpieczeństwa, zapobiegawcze, a nawet władze karne.
W interesie właśnie wolności rzeczywistej będą one potrzebne.
Państwo jest zbyteczne tylko w społeczeństwach małych psychicznie nie zróżniczkowanych, w społeczeństwach pierwotnych, bez podziału pracy, w których wszyscy żyjąc razem i ciągle razem przebywając — posiadają wspólną psychikę. W takich społeczeństwach, u wszystkich nielicznych zresztą członków panuje wspólna moralność, wspólny obyczaj. Bałoby jednak naiwnością przypuszczać, że społeczeństwo komunistyczne, powstałe ze społeczeństw — wysoce zróżniczkowanych, społeczeństwo mające za sobą tysiącolecia kultury, przez sam fakt zniknięcia różnic klasowych może doprowadzić do powszechnej niwelacji jednostek, stać się jednolitym psychicznie, na wzór społeczeństw pierwotnych.
Sprawa państwa w przyszłym ustroju jest więc sprawą, jak to widzą czytelnicy, o wiele bardziej skomplikowaną, niż to sądzili twórcy manifestu komunistycznego i niż to sądzi dziś jeszcze Lenin.
Nawet teoretycy anarchizmu, o których Lenin ma tylko pośrednio bardzo małe wyobrażenie, pomimo swojej pomysłowości w zakresie obrany ideału bezpaństwowego — nie zdołali wybrnąć z trudności teoretycznych i odpowiedzieć zadawalająco na zarzuty swych przeciwników.
Trzeba być istotnie barbarzyńcą, jakim jest niewątpliwie Lenin, aby twierdzić, że „uzbrojony proletarjat“ nadaje się bardzo dobrze do rozstrzygania różnych sporów.
Marks, w słynnym swym liście z 1375 r. skreślił swoje pojmowanie przejścia od stanu obecnego do pełnego komunizmu. Lenin przyjmuje naturalnie pogląd Marksa bez żadnych zastrzeżeń. A zatym, w okresie przejściowym, w okresie „zamierającego państwa“, panować będzie jeszcze „burżuazyjna sprawiedliwość“, nie będzie wprawdzie „burżuazyjnego wyzysku“, gdyż narzędzia pracy będą „uspołecznione“, ale system podziału bogactw nie będzie jeszcze „prawdziwie“ sprawiedliwym, gdyż ludzie o nierównych potrzebach będą równie wynagradzani. Dopiero przy pełnym komunizmie zwycięży zasada „od każdego wedle jego sił, każdemu wedle jego potrzeb“.
Otóż przypuszczenie możliwości takiego „pełnego komunizmu“ jest jedną z niedorzeczności marksizmu.
Istotnie, przypuszczenie to opiera się na przeświadczeniu, że zorganizowana planowo produkcja, nieznająca kryzysów, produkcja w której uczestniczy całe społeczeństwo, produkcja oparta na niezwykle wysokiej technice — da tyle wszystkiego, że każdy członek społeczeństwa będzie mógł brać z ogólnych składów „wedle swych potrzeb“.
Otóż jest to złudzeniem.
Przedewszystkim zauważyć należy, że niepodobna sobie wyobrazić stanu społeczeństwa, w którym wszystkie przedmioty potrzebne mogłyby być wytworzone omal, że nie w nieograniczomych ilościach. Niepodobna dlatego, że nasze potrzeby wzrastają i wysubtelniają się, że więc zawsze będą przedmioty, które niedawno dopiero zaczęto wyrabiać i technika wyrobu których może nie być jeszcze należycie posuniętą.
Następnie zauważyć należy, że ludzie nie przyciśnięci przez przymus zewnętrzny do pracy, przez konieczności życiowe — będą się starali pracować możliwie krótko, więc o ile z jednej strony postępy techniki wzmocnią siły produkcyjne, o tyle z drugiej strony, zmniejszenie ilości pracy będzie ograniczało produkcję.
Wreszcie pewne kategorje pracy są przykre i oddawanie się im będzie się spotykało z niechęcią. Nakoniec nie wszystkie rzeczy potrzebne mogą się znajdować w tak dużej ilości, że opanowanie ich nie wywołałoby starć. Dość wspomnieć nap. mieszkania w miastach które są w gorszych i lepszych punktach, lepiej i gorzej urządzone, w miejscowościach pięknych i nieładnych. To samo dotyczy użytkowania gruntów i t. p.
Ludzie mogą chcieć nap. ciągle podróżować i korzystać z kolei żelaznych, a tymczasem w pociągach jest ograniczona liczba miejsc.
Twierdzenie więc, że nastanie okres czystego komunizmu, w którym żadne normy dla podziału bogactw i korzystania z różnych urządzeń nie będą potrzebne — jest błędne. I wówczas normy takie będą potrzebne i wówczas będą musiały istnieć władze stojące na ich straży.
Tak więc cała ta paplanina o zbędności państwa jest zupełnie bezpodstawna, nie wytrzymująca krytyki. Im bardziej przeobrażenia społeczne będą głębokie a ludzie bardziej rozwinięci i indywidualni, tym państwo będzie instytucją coraz bardziej niezbędną. Komunizm nie da się pogodzić ze stanem bezpaństwowym, ani nawet komunizm anarchistyczny.
Romanse przyszłości Krapotkina i innych są naiwne. Stan bezpaństwowy istnieć może tylko przy anarchiźmie indywidualnym, polegającym na niczem nie krępowanej walce wszystkich ze wszystkimi, samorzutne, albo nawet planowe, ale nie obowiązkowe współdziałanie, w społeczeństwach dużych i wysoko rozwiniętych — nie może wystarczyć.
Wielkie przeobrażenie obecnego ustroju przez uspołecznienie znacznej kategorji środków produkcji może być uskutecznionym tylko przez silne dobrze zorganizowane państwo.
Mówiłem tu o znacznym, a nie zupełnym uspołecznieniu środków produkcji, gdyż ewolucja socjalno-gospodarcza nie idzie w całości w kierunku przewidywanym przez Marksa i Engelsa. Jest to jednak już inne zagadnienie nie związane bezpośrednio z książką Lenina, o czym pisać będę w innej pracy.
Tak więc, zasadnicza teza Lenina o „obumieraniu“ państwa po rewolucji socjalnej i o zupełnym jego zniesieniu w okresie zupełnego komunizmu — nie da się, jak widzimy, utnzymać.
W związku z tezą powyższą Lenin porusza mnóstwo spraw innych, rozwiązując je w sposób nieuzasadniony. Chcąc jednak; prostować te błędne jego wywody trzeba by było pisać nową książkę. Dlatego też musiałem się tu ograniczyć tylko do krytyki podstawowych jego założeń.
Rozumowanie Lenina niekiedy jest tak naiwne, że staje się przez to rozbrajające. Tak np. zachwyca się on tym, że Komuna paryska oznaczyła dla urzędników swoich nie więcej jak 6, 000 fr. pensji. Zdawałoby się, że norma ta jest pomysłem nadzwyczajnym, mającym jakieś nesłychane wielkie znaczenie.
Zapewne, państwo nie powinno trwonić pieniędzy publicznych, przepłacając swoich urzędników, ale również zapominać nie należy, że urzędnik dobrze płatny, ale sprawny, z inicjatywą, sumiennie spełniający swe obowiązki, korzyści więcej przynosi społeczeństwu od urzędnika płatnego miernie, ale powolnego, zrutynizowonego, nieorjentującego się zbyt dobrze w warunkach skomplikowanych.
Socjalizm (stan przejściowy po rewolucji) i komunizm tak jak go pojmuje Lenin, biorąc za podstawę wywody Marksa, przedstawiają się nam obecnie, jako pomysły zbyt uproszczone, nie licząc się z zawiłymi warunkami rzeczywistości.
Jest rzeczą charakterystyczną, że Lenin pisząc o tych rzeczach po 40 z górą latach po Marksie (słynny list autora „Kapitału“ pisany był w 1875 r.), — nie miał nic do dodania. Obecnie, stojąc na czele rządu rewolucyjnego w Rosji, nie może się na nic więcej zdobyć, jak na pomysły z czasów Komuny w 1871 roku, pomysły jeszcze przez niego, w praktyce wypaczone.
Teorja socjalizmu rewolucyjnego, w zasadniczych swych punktach, a nawet w wielu podrzędnych — nie zrobiła żadnego postępu od lat 40 z górą. Ten sam brak precyzji, to samo rozumowanie ogólnikowe.
Faktycznie jednak nawet w obozie socjalistycznym w Europie Zachodniej i w Rosji — panują już obecnie inne poglądy, które wprawdzie nie przeciwstawiają się otwarcie i jaskrawo starej „wierze“, ale zawsze robią w niej coraz większe wyłomy. Któż dzisiaj stoi na gruncie poglądów wyrażonych przez Marksa w słynnym jego liście z 1875 roku? Niektóre jednostki na Zachodzie i bolszewicy w Rosji.
Lenin to widzi i wpada z tego powodu w gniew. Jego i przyjaciół jego politycznych wiara w te dogmaty socjalistyczno-komunjistyczne jest tylko przeżytkiem wykwitłym na tle specyficznych warunków rosyjskich.
Bolszewizm nie obroni starych dogmatów marksizmu. Jako kierunek teoretyczny jest za słaby, jego zaś praktyczna działalność może tylko wpływać odstręczająco.
Socjalizm, w formie dotychczasowej, utrzymać się nie może. Dawne jego stanowisko przeważnie krytyczne, bez precyzji „przyszłego ustroju“ — dziś już nie wystarcza. Precyzja zaś w stylu uproszczonym — leninowskim — jest dla niego zabójczą.
Ewolucja kapitalizmu tak jak ją sformułowali Marks i Engels nie odbyła się w rzeczywistości. Proletarjat nie pochłania i nie pochłonie klas innych. Wnioski więc również muszą być inne.
Socjalizm mający zreorganizować całkowicie społeczeństwo musi wystąpić z dojrzałym planem reform. Frazesy o solidarności ludzkiej, o wyższej moralności, po zniknięciu klas, nie mogą już wystarczyć.
Marksizm wyobrażał sobie, że historja, przez samorzutny rozwój kapitalizmu — ułatwi wszystko i umożliwi wprowadzenie kolektywizmu, a później komunizmu. Stało się inaczej. Inni więc podrzędni teoretycy i pseudo teoretycy (jak Lenin) wyobrazili sobie, że to czego nie zdziałał naturalny rozwój ekonomiczny — zastąpionym być może przez siłę.
Dawniej Marks i Engels wychodząc z założenia, że realizacja socjalizmu jest bardzo odległą nie precyzowali „przyszłego ustroju“, nie widząc tego potrzeby. Dziś po latach kilkudziesięciu, Lenin i inni bolszewicy w Rosji i poza nią, marząc o szybkim urzeczywistnieniu socjalizmu, nie mogą się zdobyć na nic innego, jak na powtarzanie starych ogólników swoich mistrzów.
Jest rzeczą charakterystyczną, a zarazem śmieszną, że Lenin sądzi, iż odkrywa Amerykę wykazując, że pomiędzy poglądami na państwo Marksa i Engelsa a Kautskiego i innych młodszych teoretyków i kierowników socjalnej demokracji — istnieje wielka różnica; tymczasem zrobił to już przed nim na lat 20 holenderski anarchista F. Domela Nieuwentuis w pracy p.t. „Le socialisme en denger“ (Paryż 1897 r.). Książka Lenina jest ciekawym dokumentem bizantynizmu, ciasnoty poglądów i braku twórczości bolszewizmu, tego najnowszego przełomu „rewolucyjnej socjalnej demokracji“. Wiedza Lenina też nie budzi zaufania. Można o nim powiedzieć to co Plechanow powiedział o swym starym przyjacielu Deiczu, który zresztą stał niżej bez porównania pod względem umysłowym od teoretyka bolszewizmu — „towariszcz Lenin nikogda iskustwom cztienia nie złoupotreblał“ (towarzysz Lenin nigdy nie nadużywał sztuki czytania). Istotnie, poza literaturą marksowską, Lenin jest bardzo mało oczytany. Brak mu zarówno socjologicznego, jak historycznego i filozoficznego wykształcenia.