Wizerunki książąt i królów polskich/Henryk Walezyusz

<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Wizerunki książąt i królów polskich
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1888
Druk S. Orgelbranda Synowie
Miejsce wyd. Warszawa
Ilustrator Ksawery Pillati,
Czesław Borys Jankowski
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
HENRYK WALEZYUSZ.


Napędził go w końcu Tęczyński, zawrócić jednak nie zdołał.
XXIX.
Henryk Walezyusz.
BEZKRÓLEWIE.
1572 — 1575 r.

P


Przedwczesna, choć przewidywana, śmierć ostatniego z Jagiellonów przeraziła kraj cały. Ujrzał się nagle osieroconym, pozbawionym dynastyi, niepewnym, co ma poczynać, gdzie się zwrócić, czując, że nieprzyjaciel, szczególniej Moskwa, z położenia tego zechce korzystać.
Obmyślenie i określenie praw i form, w jakich miał się odbywać wybór nowego króla na przypadek podobnej elekcyi, oznaczenie, kto ma sprawiać rządy tymczasowe, słowem rzeczy najpilniejsze, będące na porządku dziennym, nie przyszły na sejmie lubelskim do skutku. Śmierć króla znalazła kraj nieprzygotowanym.
Trwoga nie była bezzasadną, gdyż z królem do grobu szedł wymiar sprawiedliwości, który płynął z niego, — wszystko się rozprzęgało.
Do kogo należeć miało zwierzchnictwo w czasie bezkrólewia i prawo zwoływania zjazdów, w początku nie było zgody; prymas arcybiskup gnieźnieński sobie ją przyznawał; kraj, w którym chwilowo różnowiercy górę wzięli, jeżeli nie liczbą, to znaczeniem i ruchliwością, nie godził się na to.
Każda ziemia z osobna myślała najprzód o sobie. Litwa, Mazury, Małopolanie, Wielkopolanie zbiegli się radzić każdy w domu, na swoich śmieciach. W pierwszej chwili trwoga rozprzężenia była tak wielka, iż wywołała prawa surowe na wichrzycieli porządku. Z kolei przyszło ustanowienie sądów kapturowych (żałobnych, gdyż kaptur żałobę oznaczał), zakaz wszelkich rozrywek hałaśliwych, a naostatek skłonność do porozumienia się wspólnego dla oznaczenia sposobu, czasu i miejsca wyboru nowego króla. Pod wrażeniem tych obaw usprawiedliwionych i zbawiennych, przyszło łatwiej do zgodzenia się na uchwały.
Zanosiło się na elekcyę daleko mniej niebezpieczną, bo z razu nie było na to zgody, czy wszyscy wybierać mają, lub senat tylko z posłami ziemskimi — skłaniano się nawet ku temu; — lecz Jan Zamojski, ów szlachetny idealista, który pisał tak pięknie o senacie rzymskim, a w Polsce chciał może respublikę jakąś na wzór starożytnych utworzyć, przemówił za głosowaniem powszechnem szlachty.
Znaczyło zaś to w praktyce wcale co innego, niż Zamojski marzył. Na polu elekcyjnem przewaga dostawała się tym, którzy głośniej krzyczeć umieli i bliżej szopy się ustawili. Lecz w ówczesnych ludziach urok ideału, wiara w Opatrzność i natchnienie Ducha Świętego były tak wielkie, iż nic złego ani przeczuwano, ani chciano przypuszczać. Ogół był najmocniej przekonany, iż na tłumy w chwili elekcyi spłynie rozkazanie woli bożej.
Oprócz cesarza Maksymiliana i syna jego Ernesta, którzy, posiadłszy już Czechy i Węgry, spodziewali się zawładnąć Polską, a byli tak pewni pomyślnego skutku zabiegów, iż sobie nawet około tego zbytniej nie zadawali pracy, — zjawili się inni do tronu pretendenci: Batory siedmiogrodzki, którego się nie obawiały Habsburgi, Iwan wielki książę moskiewski, naostatek dość oddalony i niespodziany Henryk książę andegaweński.
Ten ostatni kandydat do tronu polskiego z drugiego końca Europy, pochodzący z możnego domu, wielkiem państwem władnącego, mógł się wydawać z razu fantastyczną jakąś lalką, na śmiech swataną przez karła Katarzyny medycejskiej Krassowskiego. Stosunki rodzinne domu panującego we Francyi tłómaczyły poniekąd tę zachciankę o tak odległą koronę.
Na tronie Francyi siedział podówczas Karol IX, syn Katarzyny medycejskiej, charakterem i przewrotnością przypominającej Bonę. Ulubieńcem tej matki był właśnie syn jej młodszy, Henryk andegaweński. Dwóch pozostałych, Karola IX i księcia d’Alençon, gotowa mu była poświęcić.
Lękała się matka dłuższego pobytu we Francyi swego ulubieńca, z powodu jakichś astrologicznych przepowiedni, i samego składu okoliczności, który mógł się dla niego stać groźnym. Chciała tymczasowo oddalić go, osadzić w bezpiecznem miejscu.
Układano się potajemnie z sułtanem o ustąpienie mu choćby Algeru; gdy więc zabłysła nadzieja pozyskania tronu polskiego, wolano się zwrócić w naszą stronę. Starania o to poczęły się przed zgonem Zygmunta Augusta. Książę ofiarował się poślubić Annę Jagiellonkę. Spodziewano się zgody króla na to i jego pomocy. Tymczasem zmarł ostatni z Jagiellonów. Sprawa przez to utrudnioną została, ale nie zrozpaczono o niej. Wyprawiono posłów, rozpoczęto zabiegi, chociaż na drodze stali bliżsi Habsburgowie, którzy się dla siebie o tron ten starali.
Katarzyna medycejska, właśnie z tym synem, najulubieńszym ze wszystkich dzieci, dla tego może jej najdroższym, że do niej był podobnym, chytrym, bez serca, okrutnym na zimno, człowiekiem bez przekonań, zepsutym i przewrotnym — gotowała w imię interesów katolicyzmu nową wojnę z protestantami we Francyi. Rzeź św. Bartłomieja się zbliżała. Jednocześnie zaś, w imię tolerancyi i równouprawnienia wyznań w Polsce, starano się o wybór, kłamiąc obojętność, poprzysięgając pokój dyssydentom.
Henryk andegaweński miał największy w świecie wstręt do tej korony polskiej, do narodu, który mu się wydawał dzikim, do opuszczenia kochanek swoich, ulubieńców, kółka, do którego nawykł, dworu matki, atmosfery, wśród której przyzwyczaił się oddychać; — ale matka czyniła z nim co chciała.
Polska z Francyą, stojące na dwu krańcach, ująwszy się za ręce, mogły władać i rozkazywać temu, co pomiędzy niemi stało.
Wybór Henryka przyszedł do skutku, nawet bez zabezpieczenia wyraźniejszego praw Anny, ostatniej z Jagiellonek, która była mu za żonę w myśli narodu przeznaczoną. Miała ona już naówczas lat przeszło pięćdziesiąt, przystojną była jeszcze, ale wiek dla zepsutego młokosa czynił ją wstrętliwą. Nie poręczono królewskiej sierocie tego wesela, którego zdawała się pragnąć i mieć do niego pewne prawa.
Charakter, obyczaje, nałogi Henryka czyniły go tak mało usposobionym na króla polskiego, że wybór zdawał się wierutną ironią losu. Pieszczony, zepsuty, otoczony minionami swojemi, lubiący się bawić, rozpustny, szyderski — Henryk miał sławę wojownika kupioną bitwami pod Jarnakiem i Montcontourem. Brał on w nich udział, ale mało miał wojowniczego ducha. Jak cała ówczesna francuzka młodzież wyższych stanów, był zręcznym: biegał do pierścienia, popisywał się na turniejach, władał dobrze szpadą, — ale żołnierzem nie był.
Najulubieńszą jego zabawą było, zamknąwszy się z gagatkami swojemi, osnuwać jakieś intrygi lub naradzać się o miłostkach. Wówczas, gdy się wybierał do Polski, panna do Chateauneuf czy też księżna de Condé — panowała nad sercem jego... nie wiedziano z pewnością która.
Urodzony w r. 1551, miał naówczas (w r. 1573) lat dwadzieścia i dwa, gdy jeden z tych wysłańców włoskich, których relacye o dworach europejskich są tak doskonałemi ich wizerunkami, Morosini, opisywał go jak następuje:
„Jest wzrostu pięknego, słuszny, postawy szlachetnej, układu wdzięcznego, z najpiękniejszemi w świecie rękoma jakie u mężczyzny czy kobiety we Francyi widzieć można. Miałby w sobie wiele powagi i godności, gdyby przez zbyteczne wymuszenie sam sobie jej nie odbierał; miał tez coś imponującego, czem go obdarzyła natura. Jego sposób ubierania się i stroje pretensyonalne czynią go pieszczonym i zniewieściałym; bo oprócz bogatych sukni, które nosi, całych okrytych złotemi haftami, kamieniami i perłami najkosztowniejszemi, — nadzwyczaj jest wymagającym w bieliźnie i w trefieniu włosów. Nosi zwykle na szyi podwójny naszyjnik bursztynowy oprawny w złoto, który mu na piersi spada i przyjemną won wydaje.
„A co, podług mnie, bardziej nad wszystko godności mu ujmuje, to, że ma uszy poprzekłówane jak u kobiet (zwyczaj to u Francuzów powszechny), i nie ograniczając się jednym kolczykiem przy każdem uchu, nosi po dwa z wisiadłami kamieni i pereł...“
Morosini nie zaprzeczał mu pewnych zalet, uznawał, że ma przymioty rycerskie, ale woli odpoczywanie, próżnowanie, umizgi, które go już naówczas zużyły i wycieńczyły. Przyznaje mu rozsądek, cierpliwość i zręczność. — Języków innych nie umiał nad francuzki i włoski, którego znał tyle, co było potrzeba (intende però l’italiano, quante che basta). O gorliwości religijnej, posuniętej aż do odbywania processyi w stroju pokutnika, — świadczą współcześni.
Takiego to króla, lalkę zimną, chytrą, obojętną — fanatyka, kłamiącego, gdy mu było potrzeba pobłażanie, — los dawał Polsce w chwili, gdy wymagała silnego charakteru i dłoni. Nie zapominajmy o tem, że ta Polska za wczasu była znienawidzona przez Francyą: że jej losy i ludzie wcale go nie obchodzili.
Dziwiono się wprawdzie poselstwu polskiemu, jego uczoności, doskonałej znajomości języków, wspaniałości, bogactwom, a wrażenie to potwierdziło przybycie i przyjęcie w Polsce; ale niemniej kraj ten z jego oryentalnym przepychem, charakterem otworzystym, obyczajami prostemi, językiem wymownym a szczerym, Francuzom do smaku przypaść nie mógł.
Najgrawali się oni i król z Polski nieustannie, przymawiano sobie wzajemnie; tłuczono Francuzów, łapiąc ich po kątach, tak, że w końcu od piwa, od chleba i od guzów uciekać zaczęli i później ich przy królu mało zostało.
Henryk nudził się śmiertelnie, zamykał się w swoich komnatach, z faworytami, nie dopuszczał do siebie nikogo, po całych dniach pisząc, odbierając i czytając listy z Francyi, a do księżny de Condé z wielkiej tęsknoty kaligrafował krwią wynurzenia.
Na samym wstępie burzliwe zajścia, śmierć Wapowskiego, wymagania dyssydentów, coraz więcej dająca się czuć żelazna obręcz, jaką tutejsze prawa go ściskały — zwiększały niechęć i niesmaki.
Na próżno Włosi (Grazian) usiłowali go przekonać, ze mógł mieć tu daleko większą władzę, niż się zdawała możliwą — że powinien był chcieć tylko.
Dla Henryka Polska była chwilowym popasem, wiedział o tem dobrze, że tu pozostać nie może i nie dbał o nią. Przeczucie mówiło, że matka wprędce go powoła nazad do Francyi, dla rozpoczęcia na nowo wojny z różnowiercami.
Jakoż choroba i wprędce następująca śmierć Karola IX, w chwili gdy d’Alençon i wszyscy co do tronu Henrykowi przeszkadzać mogli, staraniem matki byli sparaliżowani, — zmusiła go do Francyi pośpieszać.
Smutny to jest epizod w historyi naszej. Chociaż pierwsza ta elekcya, pacta conventa i articuli Henriciani — doświadczenie, jakiego nabyto przy tym wyborze, bez skutków i następstw nie pozostało.
Ucieczka Henryka z Krakowa, do której rozstawionemi końmi bogaty kupiec mieszczanin krakowski dopomógł, za co go później prześladowano, była tak samo odegraną komedyą, jak całe to jego efemeryczne panowanie.
Dnia jednego był na wieczorze u królewny Anny, którą zawsze zdawał się chcieć łudzić tem, że się z nią ożeni — czego ona pragnęła. Zabawił tam do późna. Nazajutrz miano biegać do pierścienia. Wiedział już o chorobie brata, ale wiadomość tę ukrywał.
Z rana drugiego dnia poseł cesarski Dudycz przyniósł mu własnoręczną kartkę Maksymiliana, donoszącą o zgonie Karola IX. Austryak rad się był go z Polski, na którą czyhał, pozbyć.
O południu potwierdziła się ta wiadomość listem matki, król udawał wesołego, ale już palił się do podróży.
Następującego dopiero dnia wszedł w żałobnym płaszczu czarnym oznajmić senatorom o śmierci brata — przemówił coś o podróży, ale tak obojętnie, jakby mu ona wcale pilną nie była. Tęczyński, będący u jego boku, musiał już podejrzewać go i obawiać się czegoś, gdy nocy tej, której Henryk miał uciekać, dosiedział przy jego łóżku, aż król usnął.
Ale sen to był udany i w godzinę potem Henryk konno, po ciemku pędził ku Oświecimowi, zabłądziwszy po drodze.
Napędził go w końcu Tęczyński, zawrócić jednak nie zdołał.
Czuli Polacy srom sobie zadany przez tego króla, który panować prawie nie rozpocząwszy, uchodził od nich ukradkiem. Wprawdzie pomimo to, życzył sobie zatrzymać królestwo i nigdy się go nie wyrzekł, ale taki malowany król Polsce przystać nie mógł.
Należy tu choć wzmianka tej biednej, obudzającej współczucie i poszanowanie ostatniej z Jagiellonek, o której los z początku Polacy tak się mało troszczyli, że jej nawet ożenienia z nowo wybranym królem nie zapewnili. Położenie jej czasu bezkrólewia było przykrem bardzo. Chwilowo pozbawiona była nawet niezbędnych środków dla utrzymania dworu, tak, że jej jeden srebrny kubek pozostał, który nazywała Sierotką. Nie dozwolono ruszyć się i jechać, gdzie chciała, nic bez zgody panów senatorów poczynać. Wszystko to z umysłem mężnym i cierpliwie znosiła królewna Anna.
Za życia brata poczęła już snuć tę smutną przędzę, którą tak długo, bogobojnie, rozumnie, z chrześciańską rezygnacyą ciągnąć miała. Siostry rozproszone, które się niegdy tak czule kochały, listami tylko nawiedzać się mogły.
Trzy, czy cztery razy, w czasie swego pobytu w Polsce, król Henryk nawiedzał tę swą wrzekomą narzeczoną, będąc dla niej grzecznym, okazując się miłym. Zdaje się, że pozyskał tem jej serce, że miała nadzieję. Francuzi nawet utrzymywali, że już suknie sobie w lilie francuzkie wyszywać kazała za wczasu. Zawodne to były złudzenia — a życie biednej Anny całe na zawodach upłynąć musiało.
W Polsce po Henryku pamiątek i wizerunków mało zostało.
Orzelski pisze, że Polacy nadewszystko cienkim jego nóżkom jak patyczki dziwowali się. Zaraz po wyborze rozrzucano drzeworyt z jego wizerunkiem, którego mamy fac-simile.
We Francyi liczba sztychowanych jego portretów nadzwyczaj wielka.
Obraz wystawiający przyjęcie jego w Wenecyi r. 1574 w Grande Teatro di Venezia, sztychowano. Oryginał malował Andr. de Michaelis Vincentino. Drugi z tegoż tematu był w galeryi drezdeńskiej.
W galeryi Stan. Augusta, portret na drzewie (737) Martina de Vos.(?).



Obrządek koronacyjny, który już stałe formy przybrał, szczególniej od czasów Łokietka i Kazimierza Wielkiego, odbywał się, jak widzimy z wydanego opisu szczegółowego koronacyi Henryka Walezyusza przez M. Stryjkowskiego, w sposób następujący:

Przesławnego wyazdu do Krakowa y pamięci godney koronacyey Henryka Walezyusza, książęcia z Andegawy, z łaski Bożey króla polskiego, wielkiego xiędza litewskiego etc. tudziesz naprzodku niektórych postępków godnieyszych posłów naszych we Franciey, y w drodze s królem skuteczne wierszem opisanie przez Mathysa Strykowiusa prekonidesa. Kraków, u M. Wierzbięty. 1574. Przedruk w pomnikach, wydanych przeze mnie w r. 1843 u Orgelbranda.

Koronacyę poprzedzało przygotowanie się pobożne na duchu, rozmyślanie, modlitwy, post, jałmużny.
Dzień zwykle był wyznaczany w niedzielę. W wigilię po południu król z panami rady, wedle obyczaju jechał na Skałkę, gdzie także processyonalnie przybywali biskupi i przyjmowali go, sadząc w stallach, dla wysłuchania nieszporów.
Nazajutrz (koronacya Henryka odbywała się d. 21 lutego) z rana, marszałek najwyższy koronny ubierał króla na zamku „w botki k’ temu przystojne, w suknię, w albę, dalmatykę, rękawice i w ornat czyli kapę ze złotogłowu, na wzór kapłańskich.“
Duchowieństwo tymczasem z arcybiskupem gnieźnieńskim na czele, pontyfikalnie ubrane, w infułach, z laskami pasterskiemi, szło processyą z kościoła św. Stanisława do pałacu, z kadzielnicami i wodą święconą. Arcybiskup i assystenci szli po króla, a duchowieństwo zostawało na dole u wnijścia.
Arcybiskup, przybywszy, kropił stojącego króla wodą święconą, okadzał go, a biskup krakowski odmawiał modlitwę:
„Wszechmogący wieczny Boże, niebieskich i ziemskich spraw kierowniku, któryś sługę twego na godność i dostojność królewską wynieść raczył, spraw, błagamy, aby on od wszelkich przeciwności swobodny darem kościelnego pokoju był umocniony i do radości wiecznego pokoju za twoją łaską przyjść zasłużył. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.“
Dwaj biskupi brali potem króla pomiędzy siebie i prowadzili go w processyi do kościoła, za wczasu już wspaniale w opony, kobierce i t. p. przystrojonego.
Insygnia nieśli przed królem, który na głowie miał czapkę książęcą czerwoną z perłami: kasztelan krakowski koronę, wojewoda berło, wileński wojewoda jabłko, miecznik koronny Szczerbiec obnażony. Składano je, przybywszy, na ołtarzu wielkim.
Kantorowie śpiewają pieśń: „Oto ja posyłam Anioła mojego.“ Stanąwszy przed ołtarzem wielkim, biskup krakowski odzywa się do arcybiskupa gnieźn. po łacinie:
„Przewielebny ojcze, prosi święta matka nasza, kościół, abyście przytomnego tu najjaśniejszego księcia, do godności królewskiej podnieśli.“
Król przy ołtarzu u klęcznika z siedzeniem modli się, dwaj biskupi stoją po obu stronach jego, duchowieństwo zajmuje miejsce swoje i siada.
Krakowski biskup rozpoczyna Psalm: „Niech cię wysłucha Pan,“ a po skończeniu go wiersz: „Panie zachowaj króla naszego.“ — „I wysłuchaj nas w dzień, w którym cię wzywać będziemy.“
Następuje modlitwa:
„Boże pokornych urządzicielu, który nas Ducha świętego oświeceniem pocieszasz, rozciągnij nad tym sługą twoim.... łaskę twoją, abyśmy uczuli, ze przezeń w nas jest twoje przyjście.“
Drugi biskup odmawia modlitwę: „Wszechmogący wieczny Boże, niebieskich i ziemskich spraw kierowniku, któryś sługę twego na godność i dostojność królewską podnieść raczył, spraw, błagamy, aby on od wszelkich przeciwności swobodny darem kościelnego spokoju był umocniony i do radości a wiecznego pokoju za twoją łaską przyjść zasłużył. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.“
Po ukończeniu modlitwy, następowało upomnienie króla, przemówienie do niego mniej więcej w wyrazach następujących:

„Skoro dzisiaj, najlepszy monarcho, z rąk naszych, którzy (jakkolwiek niegodni) w tej mierze zastępujemy Chrystusa Zbawiciela naszego, masz przyjąć święte namaszczenie i oznaki królewskie, wypada, abyśmy cię wprzód o ciężarze, do któregoś przeznaczony, upomnieli. Królewską dziś przyjmujesz godność i trud rządzenia wiernym ludem tobie powierzonym bierzesz. Wspaniałe zaiste między śmiertelnymi miejsce, lecz pełne trosk, niebezpieczeństw i pracy. Lecz jeżeli wspomnisz, że wszelka władza jest od Pana Boga, przez którego i królowie królują i prawodawcy co jest sprawiedliwe orzekają, i że ty także za lud tobie powierzony samemu Bogu zdasz liczbę; naprzód zachowasz pobożność, Pana Boga twego całym umysłem i sercem czystem czcić będziesz; religię chrześciańską, wiarę katolicką, którą od urodzenia wyznajesz, do końca nienaruszoną zachowasz i jej przeciw wszystkim przeciwnikom z całych sił bronić będziesz. Przełożonym kościelnym i innym kapłanom należny szacunek będziesz oddawał. Wolności kościoła nie zdepczesz. Sprawiedliwość, bez której żadne społeczeństwo długo istnieć nie może, względem wszystkich niewzruszenie będziesz wymierzał, dobrym oddając nagrody a złym kary. Wdowy, sieroty, ubogich i ułomnych od wszelkiego ucisku będziesz bronił. Dla wszystkich udających się do ciebie będziesz się okazywał łaskawym, względnym i przystępnym stosownie do królewskiej godności twojej. I tak będziesz postępował, aby się okazało, że nie dla swego, lecz dla całego narodu pożytku królujesz. Co niech ci raczy udzielić Ten który żyje i króluje, Bóg na wieki wieków. Amen.“

Po upomnieniu następowały zapytania:

— Chcesz wiarę świętą, od katolickich mężów przekazaną strzymać i czynami sprawiedliwemi jej służyć?
— Chcę.
— Chcesz kościołom i kościołów sługom być opiekunem i obrońcą?
— Chcę.
— Chcesz królestwo od Boga ci zwierzone, wedle sprawiedliwości Ojców trzymać, rządzić i bronić?
— Chcę, i o ile mnie łaska boża wesprze a wszystkich wiernych pomoc, wiernie spełnić przyrzekam.

Tu król zdjąwszy czapkę, klęcząc przed arcybiskupem, składał przysięgę w wyrazach następujących:

„Ja.... z łaski bożej przyszły król Polaków, przyrzekam i obiecuję w obec Boga i Aniołów jego, nadal prawo, sprawiedliwość i pokój kościołowi bożemu i poddanemu mi narodowi, jako będę mógł i potrafię, czynić i zachować bez naruszenia należnej czci miłosierdziu bożemu, jak na naradzie z wiernymi moimi najlepiej będę mógł znaleźć.
„Biskupom także kościoła bożego stosowny i kanoniczny honor oddawać i to co od cesarzów i królów kościołowi jest nadane i udzielone nienaruszenie zachować. Opatom, hrabiom i wassalom moim stosowny szacunek według rady wiernych moich okazywać.“

Poczem obie ręce kładąc na Ewangelii, którą przed nim trzymał Arcybiskup, wyrzecze:

— Tak mi Boże dopomóż i ta święta Ewangelia.

Arcybiskup następnie mówił modlitwę:

„Wszechmogący, wieczny Boże, Stwórco wszystkich, Władco aniołów, Królu królów i Panie panujących, któryś Abrahamowi wiernemu słudze twemu dał zwycięstwo nad nieprzyjaciołmi, Mojżeszowi i Jozuemu wodzom ludu twego wielokrotnie udzielił zwycięstwo, pokornego Dawida, sługę twego na dostojność królewską podnieść i Salomona niewysłowionym darem mądrości i pokoju ozdobiłeś, wejrzyj, prosimy, Panie, na pokorne modły nasze i na tego sługę twego.... którego z pokornem uszanowaniem na króla obieramy, błogosławieństw twoich rozlicznemi dary i jego potężną prawicą twoją zawsze i wszędzie otaczaj, aby wspomnianego Abrahama wiarą umocniony, Mojżesza łaskawością ufny, Jozuego męztwem uzbrojony, Dawida pokorą podniesiony, Salomona mądrością ozdobiony, Tobie we wszystkiem się podobał i drogą sprawiedliwości nieobrażonym krokiem zawsze postępował, i aby także uzbrojony przyłbicą twojej pomocy i tarczą niepokonaną ciągle zasłoniony i orężem niebieskim zbrojny, pożądany nad nieprzyjaciołmi świętego krzyża Chrystusowego tryumf zwycięztwa szczęśliwie odniósł, postrach swojej potęgi im narzucił, a pokój walczącym dla Ciebie aby z radością otrzymał. Przez Chrystusa Pana naszego, który mocą świętego krzyża piekła zwojował i królestwo szatana pokonawszy, do nieba jako zwycięzca wstąpił, na którym wszelka władza i zwycięztwo królestwa wspiera się, który jest i chwałą pokornych, i życiem, i zbawieniem narodów, który z tobą żyje i króluje, Bóg po wszystkie wieki wieków. Amen.“

Druga modlitwa:

„Ciebie wzywamy Panie święty, Ojcze wszechmogący, wieczny Boże, aby ten sługa twój...., któremuś bozką twego rozporządzenia opatrznością naprzód utworzonemu, aż do tego obecnego dnia młodzieńczym kwieciem się cieszącemu, wzrosnąć dozwolił, łaskawości twojej darem wzbogacony, pełen łaski i prawdy z dnia na dzień w obec Boga i ludzi wzrastał w dobrem, aby najwyższe] władzy tron, ciesząc się łaską niebieskiej szczodrobliwości, przyjął i miłosierdzia twego murem od przeciwności nieprzyjaciół zewnątrz uzbrojony, powierzony sobie naród z pokojem łaskawości i męztwem zwycięztwa szczęśliwie rządzić zasłużył. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.“

Arcybiskup klęka, król pada krzyżem na ziemię, śpiewacy rozpoczynają litanię, którą chór odśpiewywa z nimi. Gdy przychodzi do wyrazów:

....„I uległość służby naszej Tobie, abyś rozsądną uczynił, Ciebie prosimy, wysłuchaj nas,“ —

arcybiskup, stojąc nad królem leżącym, śpiewa:

„Abyś tego wybranego, mającego być koronowanym na króla, pobłogosławić raczył, Ciebie prosimy wysłuchaj nas.“

To jeszcze raz się powtarza, a chór odpowiada:„Prosimy cię, wysłuchaj nas Panie!“
Wszyscy biskupi, ukląkłszy, śpiewają toż samo za chórem, a śpiewacy kończą litanię, po której, gdy król jeszcze leży krzyżem, a biskupi klęczą dokoła, arcybiskup odmawia „Ojcze nasz...“

— „I nie wwódź nas na pokuszenie
— „Ale nas zbaw ode złego...“
— „Panie zachowaj sługę twego....“
— „Boże mój, mającego nadzieję w tobie...“
— „Bądź mu Panie wieżą mocną...“
— „Od oblicza wroga...“
— „Panie wysłuchaj modlitwę moją...“
— „A wołanie moje niech do Ciebie przyjdzie...“
— „Pan z wami!“
— „I z duchem twoim...“

Następuje modlitwa.

„Módlmy się. Boże, który ludom twym mocą zaradzasz i miłością panujesz, daj słudze Twemu... ducha mądrości, z rządem karności, aby Tobie całem sercem oddany zostawał, zawsze zdolnym w zarządzie królestwa i z twej łaski za jego czasów niech się urządzi bezpieczeństwo kościoła i w pokoju niech pobożność chrześciańska zostanie, aby w czynach swoich dobrych trwając, do wiecznego królestwa za Tobą, pod twoją wodzą, mógł dojść. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa.“
„Błogosław, Panie, tego króla..., który wszystkiemi królestwy kierujesz od wieków, i daj mu z chwalebnem błogosławieństwem, aby trzymał Dawidowego błogosławieństwa i wzniosłości berło, i chwały pełen aby w jego pochwycon był zasługi. Daj mu twem tchnieniem z łaskawością tak rządzić ludem twoim, jakeś sprawił, że Salomon twój utrzymał królestwo spokojem. Niech będzie Tobie zawsze z bojaźnią poddany i Tobie niech walczy i ze spokojem. Niech będzie twą tarczą osłoniony razem z dygnitarzami, i wszędzie niech z łaski twej będzie zwycięzcą. Uzacnij go nad wszystkie króle narodów, aby szczęśliwie ludowi twemu panował. Niech go narody uszanują, niech żyje wspaniale wśród tłumu narodów, niech będzie w sądach ubóztwa osobliwym, niech go wzbogaci twoja najmożniejsza prawica, niech utrzyma kwitnącą ojczyznę i dzieciom jej przynoszącą pożytek. Daj mu długie życie i za dni jego niech powstanie sprawiedliwość. Od Ciebie niech trzyma silny tron rządu i z przyjemnością i sprawiedliwością niech otrzyma chwałę w królestwie wiecznem. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.“

W czasie koronacyi Henryka, w tej chwili, gdy do namaszczenia przystępować miano, dyssydenci w kościele wrzawę rozpoczęli, pod pozorem, że król nie przysiągł zachowania swobody religijnej. Stryjkowski w opisie swym wierszowanym opowiada o tem:

...„gdy było już po Epistole,
Panowie swar zaczęli jako żacy w szkole,
O konfederacyą wprzód ewangelicy,
Z księżą i z katoliki, każdy różno krzyczy,
Ten woła Protestamur, drudzy denegują,
Król w strachu, gdy do groźby drudzy apelują,
A już się krwawej burdy mało umykało,
Lecz się wżdy z łaski bożej wszystko pojednało,

Gdy im król przyrzekł wszystkie pełnić kondycye...“

Przerwany na chwilę obrząd, ciągnął się już dalej wedle zwykłej formy. Usiadł arcybiskup, przed którym król ukląkł, biskupi stanęli dokoła, zdjęto dalmatykę i płaszcz, a arcybiskup palec w oleju świętym zmoczywszy, namaścił królowi rękę od dłoni do łokcia i ramię prawe, i miejsce między łopatkami na grzbiecie, mówiąc:

Namaszczam cię na króla olejem świętym, w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen. Pokój z tobą — i z duchem twoim.

Nastąpiły modlitwy:

„Namaszczam cię na króla olejem poświęconym.
„Łaska Ducha Świętego niech na cię za posługą pokory naszej obficie spłynie: abyś jako przez niegodne ręce nasze olejem materyalnym namaszczony zewnątrz jaśniejesz (dosłownie jest: stajesz się tłustym), tak abyś Jego niewidzialnem namaszczeniem zroszony zasłużył użyźnić się wewnątrz. Jego także najdoskonalszem duchownem namaszczeniem napojony, obyś się uczył całem sercem i mógł unikać rzeczy niedozwolonych; obyś mógł co użyteczne jest dla duszy twojej ciągle myśleć i pragnąć i wypełnić, za pomocą Pana naszego Jezusa Chrystusa, który żyje i króluje na wieki wieków. Amen.
„Bóg Syn boży, Jezus Chrystus Pan nasz, który od Ojca olejem uweselenia namaszczon jest nad uczestników swoich, On przez obecne olejem św. zroszenie niech zleje na głowę twoją błogosławieństwo Ducha Świętego Pocieszyciela, i niech sprawi, aby takowe aż do wnętrza serca twego przenikło, abyś zasłużył przez ten olej widzialny i dotykalny otrzymać dary niewidzialne, i po przejściu królowania doczesnego przy słusznych rządach, wiecznie królował z Tym, który sam bez grzechu Król królów żyje i jest wysławiany z Bogiem Ojcem, w jedności Ducha Świętego, Bóg po wszystkie wieki wieków. Amen.“

Módlmy się:

„Wszechmogący wieczny Boże, któryś Azachiela nad Syryą a Jehu nad Izraelem przez Eliasza, a także Dawida i Saula przez Samuela proroka na królów namaścić kazał, udziel, prosimy, rękom naszym mocy twego błogosławieństwa, a temu słudze twemu...., którego dziś choć niegodni świętem pomazaniem namaszczamy, należytej tego namaszczenia skuteczności i mocy udziel. Uczyń Panie potężnem ramię jego, aby był mężnym i sprawiedliwym, wiernym, i roztropnym, i niestrudzonym królestwa tego i ludu twego rządca, niewiernych pogromicielem, sprawiedliwości czcicielem, zasług i występków oddawcą, kościoła twego świętego i wiary chrześciańskiej obrońcą na sławę i cześć twego chwalebnego Imienia. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa Syna twego, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Św. Bóg przez wszystkie wieki wieków.“
— „Amen.“
— „Chryste, namaść tego króla na królestwo, któryś namaścił kapłanów, królów, proroków i męczenników, którzy przez wiarę zwyciężyli królestwa, wykonali sprawiedliwość i osiągnęli obietnice. Twoje najświętsze namaszczenie niech spłynie na głowę jego i niech do wnętrza zstąpi i głębię serca jego niech przeniknie, i obietnic twoich, które osiągnęli najbardziej zwycięzcy królowie z łaski twej, niech się stanie godnym, aby i w tem życiu szczęśliwie królował, i do tamtych uczestnictwa w królestwie niebieskiem doszedł. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który z tobą żyje i króluje...“
„Namaszczon jest olejem uweselenia nad uczestniki swoje, i mocą świętego krzyża napowietrzne potęgi zwojował, piekła zniszczył, królestwo szatana pokonał i na niebiosa zwycięzca wstąpił, w którego ręku zwycięztwo, moc i władza zawisły, a który z Tobą żyje i króluje po wszystkie wieki wieków. Amen...“
„Boże, który jesteś chwałą dla sprawiedliwych a miłosierdziem dla grzesznych, któryś zesłał Syna swego, aby krwią swoją najdroższą ród ludzki okupił, który niszczysz wojny i jesteś obrońcą mających w Tobie nadzieję, a od którego woli zależy wszystkich królestw potęga, Ciebie pokornie błagamy, tego sługę twego.... w twojem miłosierdziu pokładającego nadzieje, na tym królewskim tronie błogosław, racz go wysłuchać, i który pragnie, iżby był twoją łaskawością broniony, niech będzie mocniejszym nad nieprzyjacioły. Uczyń go Panie szczęśliwym i zwycięzcą nad wrogami swymi; uwieńcz go Panie koroną sprawiedliwości i pobożności, aby z całego serca i z całej duszy w Ciebie wierząc, Tobie służył, świętego twego kościoła bronił i podźwigał, a ludem przez Ciebie powierzonym sprawiedliwie rządził, i aby żadnego prawa za sprawą złych na nieprawość nie zmieniał. Zapal, Boże, serce jego do miłości łaski twojej przez to namaszczenie, którem namaściłeś królów i proroków, aby miłując sprawiedliwość, drogą sprawiedliwości łagodnie lud wiodąc, po przepędzeniu naznaczonego mu w godności królewskiej lat biegu, do Ciebie przyjść zasłużył. Przez Chrystusa Pana naszego...“
„Wesprzej Wszechmogący Boże tego chwalebnego króla łaskawem nań wejrzeniem.... a jakeś błogosławił Abrahama, Izaaka i Jakóba, tak tego szczodrą błogosławieństwa duchownego łaską z całą pełnością potęgi zrosić i przejąć racz, udziel mu z rosy niebios i z tłustości ziemi, obfitości zboża, wina, i oleju, i wszelkich owoców dostatku ze szczodrobliwości łaski bozkiej na długie czasy, aby za jego panowania było zdrowie ciał w ojczyźnie i pokój nienaruszony w królestwie, i przesławna godność królewskiego domu największym blaskiem królewskiej potęgi niech błyszczy w oczach wszystkich, niech świeci najjaśniejszym blaskiem i otoczony jak najwspanialszą jasnością niech się okazuje.
„Daj mu, Wszechmogący Boże, aby był najmężniejszym obrońcą ojczyzny i pocieszycielem kościołów i świętych klasztorów z największą pobożnością i wspaniałością; niech będzie najmężniejszym z królów, tryumfatorem nad nieprzyjacioły do zgniecenia napadających i pogańskich narodów; niech będzie swoim nieprzyjaciołom straszny, najwyższe klassy narodu niech go się lękają i kochają. Niech królowie z rodu jego w następstwie czasów przyszłych wyjdą, którzyby tem królestwem całem mogli rządzić, a po przejściu chwalebnem i szczęśliwem tego życia, wieczną radość w nieustającem błogosławieństwie mieć zasłużyli. Co niech raczy uczynić Ten, który żyje i króluje na wieki wieków. Amen.“

Po tych modlitwach, biskup miejsca namaszczone ocierał bawełną, poświęcając dalmatykę i kapę w tych słowach:

„Boże, Królu królów i Panie panujących, przez którego królowie królują i prawodawcy nadają prawa, racz łaskawie błogosławić tę królewską ozdobę, i spraw, aby sługa twój, król nasz...., który ją ma nosić, ozdobą dobrych obyczajów i świętych czynów w obliczności Twej błyszczał, a po doczesnem życiu, aby wieczną chwałę, w której nie ma końca czasów, osiągnął. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa. Amen.“

Potem biskup wdziewał na króla dalmatykę i kapę, mówiąc:

Weź ozdobę (płaszcz) z czterech części uczynioną, przez co rozumiej, że cztery strony świata podległe są bozkiej władzy, i że nikt nie może szczęśliwie panować na ziemi, jeżeli mu nie będzie dana władza z niebios.“

Dokończywszy, arcybiskup umywa ręce, wdziewa infułę i mówi wyznanie wiary. Król odprowadzony do siedzenia, modli się.
Po „Alleluja“ we mszy i po „Graduale“, mowę za króla ma jeden z biskupów. Potem król klęka przed arcybiskupem przyprowadzony przez biskupów, a arcybiskup bierze miecz, dobywa go z pochew i oddaje w ręce króla, mówiąc:

„Weź miecz wzięty z ołtarza, przez ręce moje choć niegodne, jednak w następstwa i powagę świętych apostołów poświęcone, tobie po królewsku oddany i przez naszego poświęcenia obrząd na obronę św. kościoła od Boga przeznaczony, i bądź pamiętny na to, o czem psalmista prorokował, mówiąc: Przepasz się mieczem twoim na biodrach twoich najpotężniejszy, abyś tym mieczem wykonywał moc sprawiedliwości, a ciężar nieprawości potężnie zniszczył i święty kościół boży i jego wiernych bronił i osłaniał, a nie mniej w wierze fałszywych jako nieprzyjaciół imienia chrześciańskiego wyklinał i rozpędzał, wdowy, sieroty łaskawie wspomagał i bronił. To co opuszczone odnawiaj, co odnowione zachowaj, pomścij niesprawiedliwe, utwierdzaj dobre, abyś to czyniąc, chwalebny tryumfem cnót i sprawiedliwości, czciciel doskonały ze Zbawicielem świata zasłużył bez końca królować. Który z Bogiem Ojcem i Duchem Świętym żyje i króluje Bóg po wszystkie wieki wieków. Amen.“

Król ująwszy miecz, zamachnął nim i oddał miecznikowi, miecznik arcybiskupowi, ten przypasał go królowi do boku, mówiąc:

„Przepasz się mieczem twoim na biodrach twoich najpotężniejszy, i pamiętaj, że święci nie mieczem, lecz przez wiarę zwyciężali królestwa.“

Następnie marszałek wywoływał głośno, iż koronę królowi kłaść mają, zapytując o przyzwolenie ludu — który odpowiadał, okrzykiem: Fiat! „Niech żyje król!“
Kładnąc na skronie koronę, arcybiskup mówi:

„Bierz koronę królestwa, którą chociaż niegodnych, jednak biskupów rękoma na głowę twoją się wkłada, w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego, która że oznacza chwałę i cześć świętości i dzieło męztwa, pamiętaj, że przez nią uczestnikiem naszego urzędu się stajesz, nie zapominaj. Także jako my w rzeczach wewnętrznych za pasterzy i rządców dusz uważani jesteśmy, tak i ty abyś w rzeczach zewnętrznych prawdziwym Boga czcicielem i dzielnym przeciw wielkim przeciwnościom kościoła Chrystusowego obrońcą występował i królestwa tobie od Boga danego a przez obrzęd naszego błogosławieństwa w zastępstwie apostołów i wszystkich świętych zarządowi twemu powierzonego pożytecznym wykonawcą i przykładnym zawsze królem się okazał, abyś między chwalebnymi mocarzami ozdobiony perłami cnót i nagrodą wiecznej szczęśliwości uwieńczony, z Odkupicielem i Zbawicielem naszym Jezusem Chrystusem, którego imię nosisz i zastępstwo sprawujesz w wierze bez końca był chwalebnym. Który żyje i króluje Bóg z Ojcem i Duchem Św. na wieki wieków. Amen.“

Potem arcybiskup daje berło w rękę prawą, a jabłko w lewą, i mówi:

Bierz różczkę mocy i prawdy, przez którą rozumiej, żeś obowiązany pieścić dobrych, straszyć niegodziwych, błędnych nauczać drogi, upadłym rękę podawać, gromić pysznych a podnosić pokornych; i niech otworzy tobie drzwi Jezus Chrystus Pan nasz, który o sobie powiedział: „Jam jest drzwiami, przezemnie jeżeli kto wejdzie, będzie zbawiony,“ — który jest kluczem Dawidowym i berłem domu izraelskiego, który otwiera a nikt nie zamknie, zamyka a nikt nie otworzy. Niech będzie tobie wodzem, który wyprowadza związanego z domu więzienia, siedzącego w ciemnościach i w cieniu śmierci. I we wszystkiem zasługuj naśladować Tego, o którym Dawid prorok śpiewał: „Tron twój, Boże, na wieki wieków, różczka rządzenia berłem królestwa twego.“ A naśladując tego, kochaj sprawiedliwość, miej w nienawiści występek, ponieważ dla tego namaścił cię Bóg, Bóg twój, na wzór Tego, którego przed wieki namaścił olejem uweselenia nad uczestniki swoje, Jezusa Chrystusa Pana naszego. Który z nim żyje i króluje Bóg po wszystkie wieki wieków. Amen.“

Przy offercie czasu mszy, król idzie do ołtarza z ofiarą chleba i wina, a biskup daje mu patynę do pocałowania: Pax tecum. Miecz odpasuje mu arcybiskup, i prowadzą na tron w pośrodku kościoła wystawiony, na którym sadząc go, arcybiskup mówi:

„Stój i zajmuj odtąd miejsce tobie od Boga naznaczone powagą Wszechmogącego Boga i przez to obecne oddanie nasze t. j. wszystkich biskupów i reszty sług bożych, a o ile widzisz duchowieństwo bliższem świętym ołtarzom, o tyle mu w stosownych miejscach większy honor przyznawać pamiętaj, aby pośrednik Boga i ludzi sprawił, iżbyś pozostał pośrednikiem między duchowieństwem i ludem.“

Rozpoczynano w końcu hymn św. Ambrożego: Te Deum laudamus.
Po skończeniu go, arcybiskup, stojąc po prawej stronie króla, mówi:

— Niech się umocni ręka twoja i wyniesie prawica twoja.
— Sprawiedliwość i sąd przygotowanie stolicy twojej.
— Panie wysłuchaj modlitwę moją.
— A wołanie moje niech do Ciebie przyjdzie.
— Pan z wami.
— I z duchem twoim.

Módlmy się:

„Boże, któryś zwycięzkie ręce Mojżesza na modlitwie umocnił, który chociaż z wieku słabnął, z niestrudzoną świętością walczył, aby skoro niegodziwy Amalech będzie pokonany i skoro bezbożny lud pogański będzie podbity, po wygładzeniu cudzoziemców dziedzictwu twemu posiadłość obfita służyła, — dzieło rąk twoich utwierdź wysłuchaniem pobożnej modlitwy naszej. Mamy i my u Ciebie Ojcze Święty Pana Zbawiciela, który za nas ręce swoje wyciągnął na krzyżu, przez którego także błagamy, Najwyższy, aby za pomocą twojej potęgi była złamana bezbożność wszystkich nieprzyjaciół i lud twój po ustąpieniu bojaźni, Ciebie samego lękać się nauczył. Przez tegoż Chrystusa Pana naszego. Amen.“

Módlmy się:

„Boże, niewypowiedziany Sprawco świata, Stwórco rodu ludzkiego, Utwierdzicielu królestw, któryś z potomstwa wiernego przyjaciela swego patryarchy naszego Abrahama wybrał króla wiekom pożądanego, Ty obecnego znakomitego króla tego z wojskiem jego przez przyczynę Błogosławionej Maryi zawsze dziewicy i wszystkich świętych, żyznem błogosławieństwem ubogać i z tronu królestwa mocną stałością zjednocz; nawiedź go jakeś nawiedził Mojżesza w krzaku, Jozuego w bitwie, Gedeona na polu, Samuela w świątyni, i oręż jego niebieskiem błogosławieństwem i mądrości twojej rosą przejmiej, którą błogosławiony Dawid w śpiewaniu, a syn jego Salomon za twoją łaską otrzymał z nieba. Bądź mu przeciwko szykom nieprzyjaciół pancerzem, w przeciwnościach przyłbicą, w pomyślności mądrością, w obronie puklerzem, żeby znakomitsi jego obywatele mieli pokój, kochali miłość, wstrzymywali się od pożądliwości, mówili sprawiedliwość, strzegli prawdy, i tak lud ten pod jego rządem niech się rozwija umocniony błogosławieństwem wieczności, aby zawsze radośni zostawali w pokoju i zwycięzcy. Co Ten sam niech raczy sprawić, który z Tobą żyje i króluje, w jedności Ducha Św., Bóg po wszystkie wieki wieków. Amen.“

Po ukończeniu koronacyjnego obrzędu, zwykle król w jednej z kaplic pasował wybraną młodzież na rycerzy.
Nazajutrz w Rynku miasta, siedząc na majestacie, król przyjmował hołd i dary od mieszczan.
Koronacye królowych odbywały się wedle tejże samej formy z tą tylko różnicą, że miecza nie przynoszono i nie podawano.

separator poziomy


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.