Żywot człowieka poczciwego (Rej, 1881)/Księgi wtóre/Rozdział V

<<< Dane tekstu >>>
Autor Mikołaj Rej
Tytuł Żywot człowieka poczciwego
Wydawca Księgarnia Polska
Data wyd. 1881
Druk Druk. I Związkowa
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały utwór
Indeks stron


ROZDZIAŁ V.
Jako poczciwy człowiek wszytki cnoty w sobie zdobić powinien, a napierwej sprawiedliwość.

A iż między wszystkiemi cnotami bezpiecznie to każdy rzec musi, iż to jest naprzedniejsza cnota sprawiedliwość, a już się do tej wszystkie inne cnoty ściągać muszą jako rzeki do morza. Bo gdzie zastąpi sprawiedliwość, już ustać musi łakomstwo, już gniew, już zazdrość. Bo kto będzie pomniał na sprawiedliwość, wszystko to w nim upaść a ustać musi. A tak poczciwemu człowiekowi nie ma być nic inszego na więtszej pieczy, jedno ta święta a przedniejsza cnota sprawiedliwość. Przeto poczciwy człowiek ma pilnie przestrzegać, aby go ani stan żadny, ani szlachectwa, ani żadna wspaniałość od innych cnót nie odciągała, a zwłaszcza od tej świętej sprawiedliwości, a od tego wszech cnót prawego celu.
A sprawiedliwość nic inszego nie jest, jedno to każdemu przywłaszczyć co czyje jest. Także poczciwy każdy człowiek, napierwej sam się nadobnie rozmierzywszy a rozsądziwszy się w sumieniu swojem, jeśliby co komu winien został, tedy bez wszej srogości prawa, bez wszego przymuszenia, miałby się, i z powinności bojaźni bożej, i z powinności cnoty, każdemu usprawiedliwić, a to każdemu przywłaszczyć co komu słusznie należy. Także i każdy, jeśliby był kto w tem poruczeniu, tak sługa jako poddany, staraj się aby nikomu nic winien nie został, a iżby każdemu słusznie było co komu należy nagrodzono. Albowiem już tu dwu ucieszysz, i owego ce mu się krzywda nagrodzi, i owego co był krzyw, iż się już frasować nie będzie, a w pobożnym pokoju sobie zostanie. Albowiem to już wszyscy wiemy, że i u Boga i u ludzi niemasz nic wdzięczniejszego, jedno dobrowolna a święta sprawiedliwość, zkąd i pokój, i sława, i miłość, i na wszem dobre zachowanie każdemu się u każdego stanu snadnie umnożyć może, a k’temu sobie wdzięczny pokój uczynić, i myśl swobodną, która jest droższa nad wszystko złoto.
Antystenes on atenieński mędrzec, gdy go pytali aby im dał swe zdanie, jakoby każda rzeczpospolita nalepiej a namocniej mogła być postanowiona, tedy tak powiedział: Iż to może kilkiem słów odprawiono być. Albowiem to jest namocniejsza rzeczpospolita, gdzie na złego i dobrego równe baczenie bywa. Powiedzieli mu: To nie może być, bo insze baczenie musi być na złego, a insze na dobrego. Powiedziałt filozof: Toć ja wiem, ale ja powiedam iżby było równe, to jest, aby sie dobremu wedle cnoty jego równo płaciła dobroć jego, a złemu wedle niecnoty jego aby się też równo płaciła niecnota jego. Albowiem patrz każdy, iż nietylko rozszerzone królestwa, albo zacne a wielkie miasta, ale i namniejszy dom człowieka poczciwego, jesli bez tego zacnego klenotu a bez tej świetej sprawiedliwości słusznie postanowiony być może? gdyć na tem gniaździe już każdy występek ustawać musi, a każda cnota zdobić się musi, gdzie zły będzie karan a dobry miłowan. Już zły musi przestać być złym bojąc się srogości karania, a dobry z miłości cnoty, widząc iż go z tego i miłują i na pilnej łasce i baczności mają.

Jako barzo tym świętym klenotem sprawiedliwością niedbale zatrząsamy.

Ale ach niestetyż, jako tym świętym klenotem po ty czasy bezpiecznie zatrząsamy, to już każdy rozeznać może, jeśliże tak jako ten sławny filozof powiedał, iżby na żadną osobę inną baczność nie była, jedno aby równo złemu jako i dobremu wszystko się oddawało. Niechajże się jedno ukaże żydek z misą szafranu albo z kilkiem par czerwonych złotych, ujrzysz alić wnet druga strona co z gołemi rękoma przyszła, będzie miała pewną dylacyą, albo ad deliberandum. Już drzwi każdemu który przyjdzie z próżną dłonią zawarte będą, już pewne poczekaj do jutra. A snać oni pogani na to zawżdy lepszą pieczą mieli, co o nich czytamy, niżli my dziś chrześciani, chociachmy poznali wolą pańską i srogi gniew za ten grzech jego.
Antygon on wielki król, gdy w mieście sądził krzywdy poddanych swoich, przyszedł do niego człowiek jeden skarżąc się na brata jego rodzonego na Marsyasza. Przyszedłszy Marsyasz do króla prosił aby tę kauzę odłożył do domu, aby jej tu jawnie nie sądził przed ludźmi. Król mu powiedział: Iż jeśliżeś nic nie winien, tedy to lepiej tu ludziom okazać, niźli w złem mniemaniu zostać. Bo bych ja tam temu nalepszą sprawiedliwość uczynił, tedy jednak i ty i ja bez mniemania nie będziemy. O mnie rzeką że pochlebił bratu, a tobie rzeką żeś stronie winien został. I sądził wnet wedle prawa, tak jako przystało.
Trajan cesarz, gdy syn jego biegając na koniu po rynku syna koniem rozraził uboStrona:PL Mikołaj Rej – Żywot człowieka poczciwego (1881).djvu/204 Strona:PL Mikołaj Rej – Żywot człowieka poczciwego (1881).djvu/205 Strona:PL Mikołaj Rej – Żywot człowieka poczciwego (1881).djvu/206 Strona:PL Mikołaj Rej – Żywot człowieka poczciwego (1881).djvu/207 Strona:PL Mikołaj Rej – Żywot człowieka poczciwego (1881).djvu/208 Strona:PL Mikołaj Rej – Żywot człowieka poczciwego (1881).djvu/209 Strona:PL Mikołaj Rej – Żywot człowieka poczciwego (1881).djvu/210


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Mikołaj Rej.