Biblia Wujka (1923)/Księga Sędziów 16
Szedł téż do Gazy i ujrzał tam niewiastę nierządnicę i wszedł do niéj.
2 Co gdy usłyszeli Philistynowie, i gruchnęło u nich, że Samson wszedł do miasta, obtoczyli go, postanowiwszy straż w bramie miejskiéj, i tam całą noc milczkiem czekając, aby skoro dzień wychodzącego zabili.
3 Ale Samson spał aż do północy: a ztamtąd powstawszy wziął oboje wrota u bramy z podwojami ich i z zamkiem, i włożywszy je na ramiona swe, zaniósł na wierzch góry, która patrzy ku Hebron.
4 Potem rozmiłował się niewiasty, która mieszkała w dolinie Sorek, a zwano ją Dalila.
5 I przyjechali do niéj książęta Philistyńskie i rzekli: oszukaj go, a wywiedz się od niego, w czem tak wielką moc ma, a jakoby śmy go zwyciężyć mogli, i związanego utrapić. To jeźli uczynisz, damyć każdy tysiąc i sto śrebrników.
6 Rzekła tedy Dalila do Samsona: Powiedz mi, proszę, w czem jest największa moc twoja, a co jest, czembyś związany wyrwać się nie mógł?
7 Któréj odpowiedział Samson: Gdyby mię siedmią powrozów żylistych jeszcze nie uschłych i jeszcze wilgotnych związano, będę słabym jako inni ludzie.
8 I przyniosły do niéj książęta Philistyńskie siedm powrozów, jako była rzekła, któremi go związała,
9 Gdy się u niéj zasadzka zataiła, i w komorze końca rzeczy czekała: i zawołała nań: Philistynowie nad tobą Samson. Który rozerwał powrozy, jako gdyby kto przerwał nić ukręconą z paździerzy zgrzebnych, gdy zapach ognia poczuje, i nie poznano, w czemby była moc jego.
10 I rzekła do niego Dalila: Otoś mię oszukał i nieprawdęś powiedział: wżdy teraz powiedz mi, czemby cię związać.
11 Któréj on odpowiedział: Gdyby mię związano nowemi powrozami, których nigdy nie używano, słaby będę i innym ludziom podobny.
12 Któremi znowu Dalila związała go i zawołała: Philistynowie nad tobą Samsonie, w komorze zasadzkę nagotowawszy, który tak porwał powrozy jako nici płótna.
13 I rzekła zaś Dalila do niego: Pókiż mię zdradzasz, i kłamstwo powiadasz? Okaż, czembyś miał być związany. Któréj Samson odpowiedział: Jeźli siedm włosów z głowy mojéj z nicią osnowaną spleciesz, a gwóźdź w nie obwiniony wbijesz w ziemię, słabym będę.
14 Co gdy uczyniła Dalila, rzekła do niego: Philistynowie nad tobą Samsonie. Lecz on wstawszy ze snu, wyrwał gwóźdź z włosami i z osnowaniem.
15 I rzekła do niego Dalila: Jakóż powiadasz, żebyś mię miłował, ponieważ serce twoje nie jest zemną? Trzykrocieś mną skłamał, a nie chciałeś powiedzieć, w czem jest bardzo wielka moc twoja.
16 A gdy mu dokuczała i przez wiele dni ustawicznie przy nim tkwiała, czasu odpoczynienia nie dając, ustała dusza jego i aż do śmierci się spracowała.
17 Tedy otwierając prawdę, rzekł do niéj: Żelazo nigdy nie postało na głowie mojéj; bom jest Nazareusz, to jest, poświęcony Bogu z żywota matki mojéj: jeźliby mi głowę ogolono, odejdzie odemnie moc moja i ustanę, i będę jako inni ludzie.
18 A ona widząc, że jéj wyznał wszystek umysł swój, posłała do książąt Philistyńskich i rozkazała: Przyjedźcie jeszcze raz; boć mi teraz otworzył serce swoje. Którzy przyjechali, wziąwszy pieniądze, które byli obiecali.
19 A ona uśpiła go na koleniech swoich, i położyła głowę jego na swem łonie: i przyzwała barwierza, i ogoliła siedm włosów jego i poczęła go odpychać i wyganiać od siebie; bo natychmiast moc odeszła od niego:
20 I rzekła: Philistynowie nad tobą, Samsonie. Który ze snu wstawszy, rzekł w sercu swojem: Wynidę, jakom przedtem czynił, a otrząsnę się: nie wiedząc, że Pan odstąpił od niego.
21 Którego poimawszy Philistynowie, natychmiast mu oczy wyłupili, i wiedli go do Gazy, związawszy łańcuchami, a zamknąwszy go w ciemnicy, żarna obracać przymusili.
22 I już włosy jego podrastać poczynały.
23 A książęta Philistyńskie zeszły się były pospołu, żeby ofiarowały ofiary wielkie Dagonowi, bogu swemu, i weselili się mówiąc: Dał bóg nasz nieprzyjaciela naszego Samsona w ręce nasze.
24 Co téż lud widząc chwalił boga swego i toż mówił: Dał bóg nasz nieprzyjaciela naszego w ręce nasze, który spustoszył ziemię naszę i wielu pobił.
25 A gdy byli dobréj myśli, weseląc się po biesiadach, najadłszy się już przykazali, aby zawołano Samsona, i aby grał przed nimi. Który przywiedziony z ciemnice grał przed nimi, i postawili go między dwiema słupy.
26 Który rzekł pacholęciu, który go prowadził: Puść mię, że się dotknę słupów, na których stoi wszystek dom, a podeprę się na nich i trochę odpoczynę.
27 A dom pełen był mężów i niewiast, i były tam wszystkie książęta Philistyńskie, a z dachu i z sale około trzech tysięcy obojéj płci patrzących na grającego Samsona.
28 A on wzywając Pana, rzekł: Panie Boże, wspomnij na mię, a przywróć mi teraz pierwszą moc, Boże mój, abych się pomścił nad nieprzyjacioły mymi, a za utracenie obu oku jednę pomstę odniosę.
29 I ująwszy obadwa słupy, na których stał dom, jeden z nich prawą ręką, a drugi lewą trzymając,
30 Rzekł: Niech umrze dusza moja z Philistynami. I zatrzasnąwszy mocno słupami, upadł dom na wszystkie książęta i na inny lud, który tam był: i daleko ich więcéj umierając, niźli przed tym żywy będąc, zabił.
31 A przyszedłszy bracia jego i wszystek ród, wzięli ciało jego i pogrzebli między Saraa i Esthaol w grobie ojca jego Manue: a sądził Izraela dwadzieścia lat.