Biblia Wujka (1923)/Księga Sędziów 7
Jerobaal tedy, który i Gedeon, w nocy wstawszy, i wszystek lud z nim, przyciągnął do źródła, które zowią Harad, a wojsko Madyańskie było w dolinie ku północnéj stronie pagórku wysokiego.
2 I rzekł Pan do Gedeona: Wielki jest lud z tobą, ani będzie dan Madyan w ręce jego, aby się nie chwalił przeciw mnie Izrael, i rzekł: Mocą moją jestem wybawiony.
3 Mów do ludu a opowiedz, gdzie wszyscy usłyszą: Kto jest bojaźliwy a lękliwy, niech się wróci. I odjechało z góry Galaad, i wróciło się z ludu dwadzieścia i dwa tysiące mężów, a tylko dziesięć tysięcy zostało. [1]
4 I rzekł Pan do Gedeona: Jeszcze wielki lud jest: wiedź je do wody, a tam ich doświadczę, a o którym ci powiem, aby z tobą szedł, ten niech idzie: któremu iść zakażę, niech się wróci.
5 A gdy przyszedł lud do wody, rzekł Pan do Gedeona: Którzy językiem łeptać będą wodę, jako psi zwykli łeptać, oddzielisz je osobno: a którzy uklęknąwszy na kolana pić będą, będą na drugiej strome.
6 Była tedy liczba tych, którzy ręką do ust miecąc, łeptali wodę, trzysta mężów: a inny wszystek lud pił poklęknąwszy.
7 I rzekł Pan do Gedeona: We trzech set mężów, którzy łeptali wodę, wybawię was i dam w rękę twą Madyan: a inny wszystek lud niech się wróci na miejsce swoje.
8 Nabrawszy tedy wedle pocztu strawy i trąb, rozkazał wszystkiemu innemu mnóstwu odejść do przybytków swoich: a sam ze trzema sty mężów puścił się na wojnę: a obóz Madyański był na spodku w dolinie.
9 Téjże nocy rzekł Pan do niego: Wstań, a znidź do obozu; bom ci je dał w rękę twoję.
10 A jeźli się sam iść boisz, niechaj znidzie z tobą Phara, sługa twój.
11 A gdy usłyszysz, co mówią, tedy się posilą ręce twoje, i bezpieczniéj do obozu nieprzyjacielskiego znidziesz. Szedł tedy sam i Phara, sługa jego, na część obozu, gdzie była straż zbrojnych.
12 A Madyan i Amalek i wszyscy wschodni narodowie, pokładłszy się leżeli w dolinie, jako mnóstwo szarańczy: wielbłądowie téż niezliczeni byli, jako piasek, który leży na brzegu morskim.
13 A gdy przyszedł Gedeon, powiadał ktoś towarzyszowi swemu sen, i tym sposobem powiadał, co widział: Widziałem sen, i zdało mi się, jakoby podpłomyk jęczmienny toczył się, i do obozu Madyan zstępował: a przyszedłszy do namiotu, uderzył weń i wywrócił, i ziemią do gruntu porównał.
14 Odpowiedział ten, któremu powiadał: Nie jest to nic inszego, jedno miecz Gedeona, syna Joasa, męża Izraelskiego; bo dał Pan w ręce jego Madyana i wszystek obóz jego.
15 A usłyszawszy Gedeon sen i wykład jego, pokłonił się: i wrócił się do obozu Izraelskiego i rzekł: Wstańcie; bo dał Pan w ręce nasze obóz Madyański.
16 I rozdzielił trzysta mężów na trzy części, i dał im w ręce trąby i flasze czcze, a pochodnie w pośrodku flasz.
17 I rzekł do nich: Co ujrzycie, że ja czynić będę, to czyńcie: wnidę w część obozu, a co uczynię, naśladujcie.
18 Kiedy zabrzmi trąba w ręce mojéj, tedy wy téż około obozu trąbcie, a okrzyk czyńcie: Panu i Gedeonowi.
19 I wszedł Gedeon i trzysta mężów, którzy byli z nim, w część obozu, gdy się zaczynała straż północna, a pobudziwszy stróże, jęli trąbić w trąby, i tłuc jednę o drugą flaszę.
20 A gdy wkoło obozu na trzech miejscach trąbili i potłukli flasze, trzymali w lewych rękach pochodnie, a w prawych trąby brzmiące, i wołali: Miecz Pański i Gedeonów.
21 Stojąc każdy na swem miejscu wkoło obozu nieprzyjacielskiego: a tak strwożył się wszystek obóz, a wrzeszcząc i wyjąc uciekli.
22 A przecie nacierali trzysta mężów trąbiąc w trąby: i wpuścił Pan miecz na wszystek obóz, i sami się między sobą zabijali: [2]
23 Uciekając aż do Bethsetha, i brzegu Abelmehula w Tebbath. A okrzyk uczyniwszy mężowie Izrael z Nephthali i Aser i wszystkiego Manasse, gonili Madyan.
24 I posłał Gedeon posły na wszystkę górę Ephraim, mówiąc: Idźcie na zabieżenie Madyan, a ubieżcie wody, aż do Bethbera i Jordanu. I wołał wszystek Ephraim i ubiegł wody i Jordan aż do Bethbera.
25 I poimawszy dwu mężów Madyańskich, Oreba i Zeba, zabił Oreba na skale Oreb, a Zeba na prasie Zeb. I gonili Madyan niosąc głowy Oreb i Zeb do Gedeona za rzekę Jordan. [3]