Boska komedja (Dante, 1909)/Czyściec/Pieśń III
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Boska komedja II. Czyściec |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1909 |
Druk | W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Edward Porębowicz |
Tytuł orygin. | Divina Commedia |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
PIEŚŃ III.
1 Gdy tak po polu rozbiegła się rzeszaTęsknem spojrzeniem w szczyty zapatrzona, 4 Ja się tuliłem do wiernego łona:I jakże mógłbym sam jeden pozostać? 7 Lecz on miał człeka zgryzionego postać[2]:O ty sumienie zacne, trwożne błędu, 10 Gdy stopy jego powolniły pędu,Co wszystkim sprawom dostojeństwo kradnie, 13 Skupionej myśli szerszy kręg owładnie;Zaczem źrenice obracam na górę, 16 Słońce co z tyłu czerwonością gore,Przedemnie rzuca złamane promienie, 19 Myśląc, żem został sam, bo nie dwa cienieLecz tylko jeden kładł się plamą ciemną, 22 A mój Cieszyciel: »Czemu drżysz daremno?«Szepnął, postacią zwróciwszy się całą; 25 Podwieczerz schodzi[3], gdzie spoczywa ciało,Co odeń dawniej padał cień ten samy; 28 Że kształt mój ciemnej nie odrzuca plamy,Nie dziw się bardziej, niż niebiosom, kędy 31 Niemniej ból cierpieć i mrozy i swędyCiałom, jak moje, każe Moc żywota, 34 Darmo się człowiek w tej nadziei miota,Że swym rozumem szlaki poodwija, 37 Rodzie człowieczy, dość tobie ad quia![5]Gdyby wszechwiedzą ludzkość była mocna, 40 Znana ci mężów tęskność bezowocna,W którychby mogła być uspokojona 43 Arystotela myślę i PlatonaI innych wielu«... Czoło schylił blade, 46 Wtem już pod góry przyszliśmy posadę.Spojrzę, opoka takim pionem sterczy, 49 Najdziksza między Turbiją a Lerici[6]Droga wyda się, że jak schody proście 52 »I któż odgadnie, którędy tam dojście«,Wykrzyknął Wódz mój, zatrzymując kroku, 55 A kiedy stał tak nachyliwszy wzrokuI badał drogę, ścieżki nieświadomy, 58 Zjawił się w lewo od ścieżyny stromejCzet duchów; spojrzę, prosto ku nam kroczy 61 »Podnieś«, do Mistrza mówię, »podnieś oczy:Oto się zbliża, skąd ci rada znidzie, 64 Spojrzał, nie barwił lic w fałszywym wstydzie,Lecz rzekł: »Podejdźmy, zbyt kroczą pomału; 67 Jeszcze dalekość onego oddziałuLiczyła milę rzymskiego mierzenia, 70 Kiedy się nagle skupił u kamieniaI sparł o góry wysoczystą ścianę, 73 »O błogokreśne duchy, o wybrane!Przez uciszenie owo«, rzekł Wirgili, 76 Powiedzcie, gdzie tu stok góry się chyli?Aby wyjść na szczyt, którą brać nam stronę? 79 Jak owce schodzą przez koszary bronęPo jednej, po dwie i po trzy; niezwinne. 82 Co pierwsza czyni, za nią czynią inne;Na grzbiet się kupią idącej na przodzie, 85 Tak szli duchowie w onej świętej trzodzie,Postępujący śladem przewodnika, 88 Ledwie spostrzegli, że jasność promykaPo prawej stronie mej cieniem się dzieli, 91 Zawahali się i w tył się cofnęli,A wszyscy inni, którzy szli za niemi, 94 »Ciekawość waszę, o duchowie niemi,Uprzedzę; człeka widzicie, nie marę; 97 Nie dziwujcie się, ale dajcie wiarę,Że z łaską bożą, co go prze i broni, 100 Tak Mistrz. »Wracajcież przed nami ku toni«,Mówiła do mnie ta zacna drużyna, 103 »Ktokolwiek jesteś«, jeden z nich poczyna,»Idąc, odwróć się[8], spojrzyj w lice moje 106 Więc spojrzę bystro, źrenicę nim poję:Pański był w ruchach, piękny, z płowym włosem, 109 Toż mu pokornym odpowiadam głosem:»Nie znam cię«. »Patrzaj«, rzekł pan jasnobrody 112 »Wiedz«, dodał, krasząc uśmiechem jagody:»Jam jest Konstancji wnuk, Manfred[9]. A tobie 115 Spiesz donieść córze mej lubej, ozdobieSycylskiej ziemi, chwale Aragonu, 118 Gdy dwa utkwiły ciosy[10], w chwili skonu,Do tej, co grzechy przebacza człowiecze, 121 Zbyt ciężkie były me grzechy[11], nie przeczę;Lecz łaska boża przestronna ogromnie, 124 Gdyby Kosency pasterz[12], co go po mniePosłał był Klemens z łowczymi pachoły, 127 Dziś bym leżące widział me popiołyU Benewentu, pod mostu głowicą, 130 Ziemi deszcz myje i wiatry je sycąWzdłuż Verde rzeki, na obcym majdanie 133 Lecz się nie mrozi klątwą Pra-kochanie[14]Do tyla, aby wesprzeć mię nie miało, 136 Prawda, że czyje w klątwie kona ciało,Choć opamięta się w grzechu nareszcie, 139 Ile w uporze trwał, tyle — trzydzieście,Chyba modłami waszemi skrócicie 142 Pomyśl, jak możesz wzmóc mię znakomicie,Wieści zanosząc[15] mojej drogiej córze 145 Tak potrzebujem was ziemian — my w górze«.
|
- ↑ Dokąd rozumem duch wiedzion, pospiesza. Duch bieży ku pokucie za popędem własnego rozumu, pojmującego konieczność sprawiedliwości bożej.
- ↑ Wirgiljusz jest zgryziony, że naraził się na naganę wielkiego Rzymianina.
- ↑ Podwieczerz schodzi, n. b. w Neapolu, na drodze do Pozzuoli, gdzie mają spoczywać zwłoki Wirgilego, przeniesione z Brundisium rozkazem cesarza Augusta.
- ↑ niebiosom, kędy — Nie kładzie promień promieniowi tamy. Materja cielesna duchów, według św. Tomasza z Akwinu, jest przeźroczysta jak niebiosa.
- ↑ Rodzie człowieczy, dość tobie ad quia. Według Arystotelesa, są dwa rodzaje dowodu: jeden zwany propter quod, wywodzący skutki z przyczyn a priori; drugi ad quia, wywodzący a posteriori przyczynę ze skutków. Poeta więc chce rzec: nie usiłujcie wiedzieć więcej niż to, co wam okazują fakta, o rzeczach wyższych bowiem zdolna was pouczyć jedynie wiara. Gdyby człowiek z natury swej był wszechwiedzący, Adam nie byłby zgrzeszył, a Zbawiciel nie potrzebowałby schodzić na świat. Starożytni filozofowie, do których Wirgili sam się zalicza, nie byliby wówczas tęsknili beznadziejnie do najwyższej wiedzy boskiej.
- ↑ między Turbiją a Lerici. Wieś i zamek po krańcach riviery genueńskiej, jeżącej się skałami. Tamtędy Dante musiał jechać do Francji.
- ↑ pełen wątpienia. Duchy były zdziwione, czyto, że obaj poeci idą na lewo zamiast na prawo, czy też, że postępują krokiem tak żwawym.
- ↑ Idąc, odwróć się. Duch nie prosi Dantego, aby się zatrzymał, wiedząc, że w Czyścu wszystkim spieszno ku górze. Inni, zmieniając interpunkcję tłómaczą: ty który tak idziesz, odwróć się.
- ↑ Manfred, król Apulii i Sycylii, syn cesarza Fryderyka II, wnuk Henryka VI i Konstancji. Córka Manfreda zwała się także Konstancją, a była żoną Piotra, króla Aragonu. Manfred nie wymienia ojca, gdyż jest bastardem.
- ↑ Gdy dwa utkwiły ciosy. Manfred zginął pod Benewentem w bitwie przeciw najeźdzcy, Karolowi andegaweńskiemu 1266 r.
- ↑ Zbyt ciężkie były me grzechy. Wyznanie to nie jest potwierdzeniem baśni, jakoby Manfred dla zdobycia tronu miał zgładzić ojca i brata, ale dotyczy jego wrogich uczuć względem Kościoła, za które został wyklęty.
- ↑ Gdyby Kosency pasterz i t. d. Gdyby arcybiskup Kosency, którego za mną w pościgu wysłał papież Klemens IV, był pamiętał słowa ewangelii św. Jana, VI. 37: »a tego, co do mnie przychodzi, nie wyrzucę precz«, ciało moje spoczywałoby dotąd, gdzie zostało pogrzebane. Arcybiskup miał wyrzucić ciało wyklętego z ziemi należącej do kościoła i pogrzebać, czy też zostawić niepogrzebane nad rzeką Verde.
- ↑ pod zagaszoną rzucone gromnicą. Przy pogrzebie wyklętych trzymano gromnice zgaszone i odwrócone.
- ↑ Lecz się nie mrozi klątwą Prakochanie. Dzięki miłości bożej, nawet wyklęty może być jeszcze zbawiony, póki jest żyw, póki więc ma nadzieję odkupienia w przedśmiertnej skrusze. Wprzód jednak musi pozostawać przed wrotami Czyśca trzydzieści razy tak długo, jak trwała ekskomunika.
- ↑ Wieści zanosząc. Konstancja umarła w Barcelonie, w 1302 r. Dante nigdy jej nie widział.