Boska komedja (Dante, 1909)/Czyściec/Pieśń XXVI
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Boska komedja II. Czyściec |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1909 |
Druk | W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Edward Porębowicz |
Tytuł orygin. | Divina Commedia |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
PIEŚŃ XXVI.[1]
1 Kiedy idziemy jeden w ślad drugiego,Coraz to do mnie rzecze Mistrz łaskawy: 4 Słońce raziło mię w obojczyk prawy[2],A na zachodzie całym już lazury 7 Ogień brał barwę ciemniejszej purpury[3]Od mego cienia; wędrowcy pożarni 10 I być zaczęło między nimi gwarniej:»Snąć jego ciało«, tak mówić poczęli, 13 Niektórzy prosto ku mnie się pomknęli,Zawsze stąpając uważnie i dbale, 16 »O ty, co z tyłu kroczysz opieszale,Może z szacunku dla tych, co cię wiodą, 19 Odpowiedz; wszystkim będzie nam osłodą:Bardziej się wieścią radujem w tym świecie, 22 Skąd mogłeś murem stanąć w przek płanecie?Toć go cielesną przesłaniasz okrywą, 25 W te słowa ozwał się duch; ja co żywoChciałem mu odkryć siebie i swe miano, 28 Bo skróś płomieni buchających ścianąSpieszył lud jakiś naprzeciw tej trzódki, 31 I poskoczyły z serdecznej pobudkiObjęcia siebie wzajemnym uściskiem 34 Jak między jednem a drugiem mrowiskiemMrówka spotkawszy mrówkę, pyszczkiem tyka, 37 Tak one; potem każda się umykaI spieszy w drogę skwapliwa i skora, 40 Jedne wołają: Sodoma, Gomora!Drugie śpiewają, jak w bezecnej sprawie 43 A jako kluczem podwójnym żórawie,To kraje zimne lubiąc, to upalne, 46 Tak te dwie rzesze: przez płomienie skalneJedna się zbliża, druga precz ucieka, 49 Z pośrodka ognia, który ich przypieka,Podeszli owi, poprzód dziwem zdjęci 52 Więc ja, com dwakroć[5] był świadkiem ich chęci,Zacząłem: »O wy, którzy już wnet gośćmi 55 Nie pozostało między świata włośćmiMężem pomarłe, lub dzieckiem w kolebce 58 W górę ja dążę, porzucając ślepce;Łaskawa dla mnie Pani mieszka w szczycie; 61 Oby chęć wasza znalazła w dosycieNajwyższą łaskę na tych niebios dworze, 64 Powiedzcie, — niechaj w moje księgi włożę, —Kto wy jesteście i kto jest ta rzesza, 67 Jak się góralczyk zdumiewa i miesza,Kiedy rzuciwszy skaliska i hale, 70 Tak osłupiały w pożarnym upale,Lecz się ocknęły zaraz smętne mary, 73 »Szczęsny ty, który ostatecznej karyZwiedzasz krainę«, duch do mnie powieda; 76 Zgrzeszyła owa wędrowna czereda,Czem zgrzeszył Cezar[6] po zwycięstwie doma, 79 Przeto odchodząc, wołała: »Sodoma!«Sama się karci takowemi słowy, 82 To-ć powiem jeszcze: grzech nasz był dwupłciowy;Skłóciliśmy się z natury zakonem, 85 Więc wstyd budzimy w sobie pieśni dzwonem,W której śpiewamy nazwisko tej wstrętnej, 88 Wiesz już, jakiemi znaczeniśmy piętny:Trudno-by wszystkie ponazywać dusze: 91 Lecz sam się tobie przecież odkryć muszę:Jam jest, masz wiedzieć, Gwido Guinicelli[8], 94 Jak w Lykurgowem nieszczęściu[9] bieżeliSynowie matkę uściskać wbrew straży, 97 Gdy mi się nazwał i przybliżył twarzyMój rodzic[10], rodzic najlepszych na ziemi 100 Tak mię zachwytem ujmie i oniemi,Żem szedł i patrzał w postać lubej mary, 103 A kiedy wzrok mój napasłem bez miary,To mu oddałem służbę mą i chęci 106 On na to: »Tak się chowa w mej pamięciCudowność łaski, którą idziesz silny, 109 Lecz mam-li ufać przysiędze niemylnej,Nie taj mi, proszę: z jakiej to przyczyny 112 Na to ja: »Póki śród włoskiej dziedzinyPieśń będzie żyła, twój wiersz miodopłynny 115 »O bracie«, odrzekł, »jest tutaj kto inny« —I wskazał palcem, — »bardziej godzien cześci, 118 W pieśniach miłosnych, w rycerskiej powieści[12]Przewyższył wszystkich; głupim zwać należy 121 Taki rozgłosem, nie wartością mierzySztukę i nim go biegły sąd przekona, 124 Ojcowie nasi wielbili Gwittona[14],Aż sława jego rozgłośna przed światem, 127 Jeśliś na górę tę wstąpił bogatymW szczytny przywilej, a będziesz w klasztorze[15], 130 Zmów z Ojczenaszu tyle[16] w imię boże,Ile brak jeszcze ku wiecznej pogodzie 133 Potem usunął się, bywszy na przodzie,By puścić innych i wraz śród ogniska 136 Jam jeszcze podszedł i stanąwszy z blizkaNieznajomego, rzekłem mu, że zdobię 139 A duch rozpoczął grzecznie w tym sposobie:»Taką ponętę[17] w prośbie twojej baczę, 142 Ja jestem Arnold, co śpiewam i płaczę,Przypominając swój miniony szał, 145 Teraz przez Boga, co ci władzę dałWejścia w te światy i na szczyt prowadzi, 148 Tu przepadł w ogniu, którym winy gładzi.
|
- ↑ Taras VII. Nieczystość.
- ↑ Słońce raziło mię w obojczyk prawy. Była godzina 4 po południu; słońce zniżając się bieliło stronę zachodnią nieba.
- ↑ ciemniejszej purpury. Dante, bystry obserwator, zna dobrze to zjawisko, że każda barwa w cieniu wydaje się ciemniejsza.
- ↑ Pazyfaë, matka Minotaura, wypominana tutaj obok Sodomy jako przykład zwierzęcej lubieżności.
- ↑ dwakroć. Duchy biegną nie zatrzymując się, tak że Dante może odpowiedzieć dopiero za drugim nawrotem.
- ↑ czem zgrzeszył Cezar, aluzja do satyrycznej piosenki, którą żołnierze rzymscy wytykali złośliwie stosunek Cezara do Nikomedesa, króla Bitynii: Gallias Caesar subegit, Nicomedes Caesarem i t. d.
- ↑ ni czas pozwoli, zbliża się bowiem wieczór.
- ↑ Guido Guinicelli, bolończyk, poeta z drugiej połowy XIII w. Um. na wygnaniu 1276 r. O jego dolce stil nuovo patrz wyżej.
- ↑ w lykurgowem nieszczęściu. Z winy Izyfili Lykurg, król Nemei stracił synka Ofeltesa. Skazano ją na stracenie; synowie Toant i Euneusz szukający matki znaleźli ją kiedy była już w rękach kata i poznawszy padli w jej objęcia. Podanie to opisuje Stacjusz w Tebaidzie, V, 720.
- ↑ Mój rodzic, tj. Guinicelli; Dante miał go w wielkiej czci, jako wodza nowej szkoły poetyckiej.
- ↑ W. 113—114. Rękopisy z utworami Guinicellego zawsze będą cenione. Istotnie, dziś dla rzadkości bardziej niż kiedykolwiek.
- ↑ W pieśniach miłosnych, w rycerskiej powieści, w oryg. Versi d’amore e prose di romanzi. Miejsce nie zupełnie jasne; mowa tu o Arnoldzie Danielu, trubadurze prowanckim z drugiej połowy XII w. Versi d’amore oznaczają kancony, zatem wiersze liryczne; prose di romanzi uczeni tłómaczą przez wiersze epiczne, romanse rycerskie materji bretońskiej, chociaż takie po Danielu nie dochowały się.
- ↑ Limuzyńcem jest Guiraut de Borneil (pisał między r. 1175 a 1220). Ci dwaj poeci byli przywódcami dwóch kierunków poetyckich; »ciemnej« i »jasnej« maniery. Dante sam był zwolennikiem sztucznej, tylko wtajemniczonym zrozumiałej maniery Daniela.
- ↑ Gwittona. Mowa o Gwittonie d’Arezzo, założycielu toskańskiej szkoły doktrynalnej, wprowadzającej do liryki tematy uczone i moralne.
- ↑ w klasztorze, tj. w Niebie.
- ↑ Zmów z Ojczenaszu tyle, tj. aż do słów: »I nie wódź nas na pokuszenie«, które dla dusz czyścowych już są zbyteczne.
- ↑ Taką ponętę. W oryg. Arnold Daniel przemawia do Dantego po prowancku: Tan m’abelis vostre cortes deman. Rzecz charakterystyczna, że jak w Piekle (p. XV), tak w Czyścu za grzech rozwiozłości pokutują przeważnie poeci i uczeni; tam Brunetto Latini, Pryscjan i i., tu Guinicelli i Arnold Daniel.