Historja chłopów polskich w zarysie/Tom II/X
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Historja chłopów polskich w zarysie |
Podtytuł | Tom II. W Polsce podległej |
Wydawca | Wydawnictwo Polskie |
Data wyd. | 1928 |
Druk | W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Lwów — Poznań |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Wielopolski, który rozwiązawszy Towarzystwo Rolnicze, odebrał mu rozstrzygnięcie sprawy włościańskiej, nie dorósł równie jak ono do tego trudnego zadania. Jako polityk i przedstawiciel rządu miał on do tej roli tylko jeden przymiot, którym na wszystkich innych polach wojował i przegrywał — twardą i upartą stanowczość. Z przekonań politycznych carysta, z przekonań społecznych szlachcic, znalazł się w tej sprawie na rozdrożu. Gdy mu z Petersburga dano wskazówkę, że wiatr wieje w kierunku przyjaznym dla włościan i że trzeba podjąć reformę rolną na ich korzyść, jeszcze przed zamknięciem Towarzystwa, którego intencje podzielał, ale którego rządów moralnych nie znosił, powołał komisję z jego członków, której poruczył opracowanie projektu oczynszowania. Podała ona następujące główne myśli[1].
Oczynszowanie ma obejmować tylko osady, podpadające pod ukaz z r. 1846 z tem ograniczeniem, że jednostronne żądanie oczynszowania wieczystego nastąpić może dopiero po upływie kontraktów czasowych. Wszelkie wspólności i dogodności zostaną zniesione. Przeprowadzony będzie zupełny rozdział gruntów. W umowach będzie zastrzeżony skup czynszów. Włościanie, niechcący przyjąć tych warunków, mogą być usunięci. Przy separacji grunty chłopskie nie mogą być zmniejszone, a wrazie odmiennej ich wartości należy wynagradzać ilość jakością i jakość ilością.
Nieosiedlone (pustki) należą do dworu. Grunty każdej wsi mają stanowić całość. Wysokość czynszów określa się według wartości ziemi. Zabudowania stają się własnością osadników, ale zasiewy i załogi mają oni zwrócić lub spłacić.
Tymczasem (16 maja 1861 r.) wyszedł ukaz, znoszący (od 1 października) pańszczyznę, poprzedzony przez Wielopolskiego (3 maja) ogłoszeniem «Wykładu dowodów do prawa w okupie pańszczyzny»[2]. Ukaz dzielił kraj na 4 obszary, w których oznaczał odmienne stopy wynagrodzenia za robociznę pieszą i sprzężajną. Nie stosował się do dóbr, w których przedtem zawarte zostały umowy czynszowe. Rada Administracyjna wydała (21 maja) instrukcję[3] dla delegowanych do gmin, którzy mieli wyłożyć włościanom treść ukazu, upomniawszy ich, ażeby «poddani zachowywali się spokojnie, z dziedzicami żyli w zgodzie, powinności w gotowiznie i robociźnie uiszczali, aby nie było powodu karcić ich za nielegalność».
Wielkopolski, który przewyższał Zamoyskiego uznaniem naglącej potrzeby reformy rolnej, ale równie jak on był nieugiętym przeciwnikiem uwłaszczenia włościan i ograniczał je do długoletniego (najwyżej na 2 lata) wydzierżawienia im gruntów, nie chciał wypuścić ze swych rąk tej sprawy nietylko dla zachowania powagi swego wysokiego urzędu, ale również dla ratowania interesu ziemian szlacheckich, do których sam należał, zagrożonego przez dalej idącą dążność działań rządowych. Dla niego kodeks Napoleona był nienaruszalnym kanonem. «Skaleczenie prawa własności — pisał[4] — w jednej żyłce organizmu społecznego rani tę własność i drażni we wszystkich innych członkach tak, iż do żywego dotknięcia kurczy się ona i w mozolne, dla niej samej uciążliwe ostrożności się obniża. Swoboda czynności cywilnych jest skrępowana i najkorzystniejsze dla obu stron układy drętwieją... Urok własności, z przymusowego uwłaszczenia pochodzącej, ma na odwrocie wyzłacanego medalu napis: zmora zaboru». Polecił więc opracować projekt oczynszowania z urzędu na podstawie wskazówek komisji obywatelskiej i ogłosił go jako utwór Komisji Sprawiedliwości, której był dyrektorem. Projekt ten stał się przedmiotem długiego sporu naczelnych władz Królestwa, w których jedne go atakowały, inne broniły[5]. Walkę tę zakończył nowy ukaz z 5 czerwca 1862 r., do którego dołączono «Prawo o oczynszowaniu z urzędu włościan w Królestwie Polskiem» w 147 artykułach[6]. Stanowiło ono w głównych punktach:
Oczynszowanie wieczyste lub czasowe, najmniej na lat 20, może być dokonywane drogą umów dobrowolnych w osadach, objętych ukazem 1846 r. (od 3 morgów). Każda strona ma prawo zażądać oczynszowania z urzędu. Nie wolno zmniejszać obszarów włościańskich. Nie podlegają oczynszowaniu osady utworzone z gruntów dworskich nabytych po ukazie 1846 r., role oficjalistów, ziemie, łąki i pastewniki dzierżawione czasowo poza posiadanemi przez włościan i pustki. Separacja może nastąpić tylko na żądanie większości osadników. Czynsz ma być obliczony ze średniej ceny żyta w ciągu 20 lat z wyłączeniem dwóch najdroższych i dwóch najtańszych[7] i po potrąceniu z dochodu podatków, dziesięcin, opłat wieczystych i zobowiązań względem osób trzecich. Po oszacowaniu zabudowań, materjałów, załóg i zasiewów 5% od tej sumy będzie dołączone do czynszu z gruntu. Jeżeli zostaną zniesione służebności, przybliżoną ich wartość należy odjąć od czynszu. Każdej stronie wolno zastrzec, ażeby on co 20 lat był zmieniony według cen żyta. Osady nie mogą być ani odłużone, ani zwiększone ponad 2 włóki. Jeżeli włościanin opuści osadę samowolnie i nikt do niej się nie zgłosi, przechodzi ona na własność dziedzica. — Ta reforma powierzchowna, nie sięgająca do gruntu położenia, tworząca uciążliwą i drażniącą tymczasowość, nie zadowoliła ani chłopów, którzy oczekiwali zupełnego uwłaszczenia, ani obywateli ziemskich, uważających swoje stosunki z włościanami za sprawę prywatną, do których nie chcieli dopuścić czynników państwowych, ani nawet samego rządu. Czy w jego niezadowoleniu kryły się pobudki gospodarcze i humanitarne, orzec trudno, w każdym razie działał on przeważnie pod naciskiem politycznym. W r. 1861 objawiły się w Królestwie a z największą siłą w Warszawie rozruchy, stłumione krwawo i zapowiadające rewolucję zbrojną. Wrzenie wywołała szlachta i mieszczanie z nikłym udziałem ludu wiejskiego; rząd więc odrazu postawił sobie za cel odłączenie żywiołu buntowniczego od posłusznego. W miarę rozwoju wypadków po linji ruchu rewolucyjnego cel ten zarysowywał mu się coraz wyraźniej i pochłaniał jego uwagę coraz bardziej. Po wybuchu powstania w styczniu 1863 r. Komitet Centralny wydał natychmiast odezwę, w których ogłosił «wszystkich synów Polski, bez różnicy wiary i rodu, pochodzenia i stanu, wolnymi i równymi obywatelami kraju. Ziemia, którą lud rolniczy posiadał na prawach czynszu lub pańszczyzny, staje się od tej chwili bezwarunkową jego własnością, dziedzictwem wieczystem. Właściciele poszkodowani wynagrodzeni będą z funduszów państwa. Wszyscy zaś komornicy i wyrobnicy, wstępujący w szeregi obrońców kraju lub w razie śmierci na polu chwały, rodziny ich, otrzymują z dóbr narodowych dział obronionej od wrogów ziemi». W dekrecie z 10 maja 1863, w zawiadomieniu o zmianie Komitetu Centralnego na Rząd Narodowy potwierdzono powyższą odezwę, którą ponowiono jeszcze 25 marca 1864 r. Komisarze nadzwyczajni, wysłani przez Rząd Narodowy w kwietniu 1863 r. na prowincję dla zbadania, czy dekret o uwłaszczeniu został wykonany i czy obywatele ściągają czynsze, donieśli, że «oprócz biadań i skarg z powodu znacznej utraty majątku tu i owdzie słyszeć się dających, zaledwie kilka w całym kraju było faktów tajemnego pobierania czynszów od włościan[8].
Rząd powstańczy obiecał chłopom daleko więcej, niż oni kiedykolwiek i gdziekolwiek otrzymali, bo ziemię darmo. A jednak tą obietnicą nie wzruszył ich i nie pociągnął w większej masie. Ujemny ten wynik miał przyczyny proste i zrozumiałe.
Żaden nierewolucyjny rząd polski nie dał chłopom dotąd ani wolności, ani ziemi, ani nawet przyrzeczenia takiej darowizny; wszystko to dostali oni od rządów obcych, więc swojemu nie ufali. Powtóre, rząd rosyjski już im przyznał dość ważne prawa i korzyści, odebrane panom. Po trzecie, chłopi wcale nie byli patrjotami, nie kochali Polski a nawet jej wcale nie rozumieli.[9] To też wzięli w powstaniu udział dobrowolny bardzo nielicznie a przymusowy niechętnie. Wogóle albo zachowywali się biernie, albo pomagali władzom rosyjskim zdradzaniem lub chwytaniem powstańców[10]. Nie próżnowała też agitacja rosyjska, która przez urzędników i umyślnych wysłańców zohydzała szlachtę, wyszydzała patrjotyzm i fałszowała historję[11]. Myśli więc i uczucia włościan były należycie nastrojone do przyjęcia z zachwytem i wdzięcznością największej łaski, jaką otrzymali od «najmiłościwszego ojca i dobroczyńcy» — cara Aleksandra.
Kiedy powstanie już dogasało, kiedy naród okrwawiony i zdeptany leżał pod stopami cara, kiedy Murawiew[12] na Litwie już skończył swoją katowską robotę, dnia 2 marca 1864 r. wyszły cztery ukazy, które są najważniejszym wypadkiem w historji chłopów polskich, które swym wpływem, dodatnimi i ujemnymi skutkami sięgają aż do naszego czasu, które przekształciły organizację społeczną Królestwa Polskiego. Pierwszy mówił o urządzeniu włościan w stosunku do ziemi, drugi o ustroju gmin, trzeci o komisji likwidacyjnej, czwarty o porządku wprowadzenia nowych ustaw włościańskich. Do tego przybyło około 425 postanowień Komitetu Urządzającego i 8783 postanowień Komisji kasacyjnej w Petersburgu z ośmiu lat![13] Nie możemy prowadzić czytelnika po tym wielkim i zarosłym lesie szczegółowych aktów prawodawczych, chociaż on został przerąbany i uporządkowany przez badaczów[14]. Ograniczymy się do ustaw zasadniczych.
Najważniejszym między niemi jest ukaz pierwszy. Według niego, ziemie, użytkowane przez włościan w dobrach prywatnych, majoratowych, instytutowych i skarbowych, przechodzą na zupełną ich własność, którzy przytem od 15 kwietnia zostają uwolnieni na zawsze od wszelkich bez wyjątku powinności, opłat i danin na korzyść właścicieli. Wzamian za to obowiązani będą wnosić określony podatek gruntowy, właściciele zaś otrzymują wynagrodzenie ze skarbu państwa. Nadto mają oni okazywać włościanom pomoc w nadzwyczajnych wypadkach wspierać ich inwentarzem roboczym, narzędziami i zbożem. We wszystkich wyżej wspomnianych dobrach, w których oczynszowanie nie zostało jeszcze dokonane ostatecznie według prawa, zajmowane przez włościan osady stają się ich własnością, nie wyłączając niżej 3 morgów, nieobjętych ukazem 1846 r., oraz tych, które następnie zostały opuszczone (pustki), albo bez zamiany na inne ziemie weszły w skład własności dziedziców. Jeżeli nawet zamiana taka nastąpiła, ale bez ścisłego zachowania przepisów prawnych, osady takie wracają do poprzednich posiadaczów. Wszystkie budynki wraz z inwentarzem osady przechodzą również na własność włościan. Nie podlegają ukazowi: osady założone przez dziedzica przy karczmach, młynach, cegielniach i kuźniach; oddane owczarzom, ogrodnikom i innym służącym dworskim, jeżeli zajęte przez nich domy znajdują się nie we wsi, ale przy dworze lub folwarku; podobnie osady stróżów leśnych ziemie oddane włościanom w dzierżawę czasową za umową piśmienną. Włościanie po uzyskaniu osad na własność zachowują prawo do tych dogodności (serwitutów), z których korzystali dotąd na mocy tabel, kontraktów umów ustnych lub zwyczajów. Jeżeli one po r. 1846 zostały im przez właścicieli odebrane samowolnie, włościanie odzyskują je całkowicie. Służebności te mają być zniesione drogą umowy prawnej dziedzica z włościanami pod warunkiem, że oni otrzymają za nie odpowiednie wynagrodzenie. To samo stosuje się do dóbr skarbowych i majorackich. Uwłaszczenie obejmuje włościan wszelkich rodzajów i zajmujących osady na mocy jakichkolwiek stosunków. Nabywają oni własność nietylko do powierzchni ziemi, ale również do jej wnętrza. Prawo polowania i rybołowstwa należy do ogółu wiejskiego; podobnie propinacja, ale dochody z niej wpływają do skarbu państwa. Włościanie mogą odstępować i zastawiać swoje osady, ale tylko chłopom, i domy łącznie z ziemią. Osady opustoszałe (pustki) mogą być nadane w całości lub w częściach, przyczem w nabyciu ich pierwszeństwo mają wieśniacy miejscowi przed obcymi, bezrolni przed osiadłymi, z osiadłych niemający ziemi uprawnej przed mającymi, nadto kandydaci do części osady przed kandydatami do całości. Osady włościańskie nie mogą być przenoszone w inne miejsce nawet dla usunięcia szachownicy bez zgody ich posiadaczów. W wypadkach zamiany przymusowej na żądanie jednej ze stron włościanie nie mogą otrzymać ziemi ani w mniejszym rozmiarze, ani w gorszym gatunku. Ziemie nadane włościanom uwalniają się od wszelkich zobowiązań względem osób trzecich. Nadto znoszą się ciążące na nich ograniczenia na rzecz dziedzica lub skarbu[15].
Wzamian za zniesione powinności włościanie płacą osobny podatek gruntowy, równający się ogólnej sumie podatku podymnego, szarwarkowego i liwerunku. Z tego źródła i innych zbiera się fundusz potrzebny do wynagrodzenia właścicieli zapomocą 4 procentowych listów likwidacyjnych, umarzanych przez losowanie. Operację tę wykonywa Komisja Likwidacyjna (ukaz III) pod zwierzchnictwem Komitetu Urządzającego, któremu podlegają ustanowione dla dalszego rozwinięcia reformy gubernialne komisje włościańskie i komisarze powiatowi. Wszystkie te instancje składają się wyłącznie z Rosjan, których najwyższą głową jest namiestnik.
Jednocześnie z uwłaszczeniem wprowadzono nową organizację gmin (ukaz II), której głównemi organami są: zebranie gminne, wójt, sołtysi, sąd i ławnicy, a jako czynniki dodatkowe, o ile okażą się potrzebne: pisarz, poborca podatkowy, nadzorca szkół i szpitalów, oraz stróżów leśnych i polowych. Zebranie gminne składa się ze wszystkich pełnoletnich gospodarzów bez różnicy wyznania, właścicieli najmniej 3 morgów ziemi. Nie uczestniczą w niem: miejscowi sędziowie pokoju, duchowni i członkowie policji. Przewodniczyć ma wójt lub sołtys. Do zadań zebrania gminnego należą: wybór wójta, pisarza i pełnomocników, uchwały dotyczące wszystkich społecznych i gospodarczych spraw gminy, dozór i zakładanie szkół wiejskich, rozkład podatków i oznaczanie składek gminnych, zarządzanie wspólną własnością gminy i inne drobniejsze przedmioty. Wójt spełnia wszystkie obowiązki policyjne i administracyjne w obrębie życia gminy, sam lub w porozumieniu z sołtysami i pełnomocnikami karze drobne przestępstwa grzywną do 1 rubla i aresztem do 2 dni, wykonywa polecenia naczelnika powiatu, władz sądowych i innych. Do niego należy także nie dopuszczać «rozpowszechniania podrobionych ukazów i szkodliwych dla ogólnego spokoju wieści». Sołtys jest pomocnikiem wójta, jego zastępcą a zarazem wykonawcą jego nakazów. Zwołuje on zebranie gromady i może nakładać drobne kary pieniężne.
Sąd gminny składa się z wójta, i dwóch ławników. Rozstrzyga on sprawy cywilne, których przedmiot nie przewyższa 30 rb., oraz karne, dotyczące przestępstw małoważnych.
Wójtem może być każdy mieszkaniec gminy niepozbawiony praw obywatelskich i posiadający co najmniej od 2 lat 6 morgów ziemi. Zebranie przedstawia dwóch kandydatów, z których naczelnik powiatu wybierze i mianuje. Wójt, ławnicy, sołtysi i pisarz pozostają pod władzą naczelnika powiatu, który może ich zawieszać w urzędowaniu na miesiąc, karać grzywną do 5 rubli i aresztem do 7 dni.
Włościanie jednej wsi, posiadający prawem własności osadę lub jakąś nieruchomość łącznie ze swą rodziną, służbą i innemi osobami żyjącemi na ich ziemi oraz kobiety gospodarujące samodzielnie stanowią gromadę, w której nie uczestniczą dziedzice, drobni właściciele ziemi, ich oficjaliści, służący, najemnicy i inne osoby przebywające we dworze lub folwarkach. Gromada wybiera sołtysa, zawiaduje wspólną własnością wsi, rozkłada podatek gruntowy i wogóle zajmuje się ogólnemi sprawami miejscowemi.
Oprócz sołtysów, z prawami i obowiązkami do nich zbliżonemi, istnieją pełnomocnicy zebrania gminnego, którzy należą do rady wójtowskiej przy rozkładzie ciężarów skarbowych i gminnych, rozstrzyganiu spraw gospodarczych gminy i sprawdzaniu jej ksiąg rachunkowych[16].
Ustawodawstwo włościańskie tego okresu ma dwie strony: polityczną i gospodarczą. Ażeby ocenić pierwszą, należy poznać jego organy wykonawcze. Naczelną ich władzę stanowił Komitet Urządzający. Składał się z trzech umyślnie przysłanych z Petersburga do tej operacji «liberałów rosyjskich», ludzi o dwu obliczach: demokratów i ciemięzców. Milutin, Czerkasskij i Samarin byli to — jak się wyraża M. Berg[17] — «Murawiewowie, tylko nieco bardziej ucywilizowani, niż bestja wileńska». W ciągu półtora miesiąca po przyjeździe do Warszawy (1863) i po czterodniowej wycieczce na prowincję przygotowali materjał do ukazów. «Powiedział sobie Milutin — pisze Brodowski[18] — że reforma musi być radykalną, ażeby wyjaskrawić łaskę rządu i wzbudzić wdzięczność. Ale łańcuchy rdzewieją i pękają łatwo; żeby zatem lud rolniczy utrzymać w pożądanem zbliżeniu do rządu i potrzebie szukania w nim ciągłej ucieczki, muszą być dane takie warunki posiadania ziemi, któreby czyniły nieuchronną interwencję, opiekę i ochronę ze strony specjalnie wyłonionych ku temu władz. Ażeby opieka ta skuteczną być mogła, trzeba władzę opiekuńczą od innych sądowych i administracyjnych uniezależnić, stworzywszy odrębne na jej użytek prawodawstwo. Dla osiągnięcia zaś tego trzeba przedewszystkiem utworzyć instytucję, rodzaj rządu czasowego, w odpowiednią moc prawodawczą ją wyposażyć i w bieg puścić».
Pod Komitetem Urządzającym stały na niższym szczeblu Komisje Włościańskie, których początkowo było 15 (później 10) z 423 urzędnikami, a jeszcze niżej komisarze włościańscy, początkowo 116 (później 91 i kilku zapasowych). Ci komisarze, przysłani z Rosji, a głównie przeznaczeni do utrzymywania stosunków między dziedzicami a chłopami w stanie nieprzerwanego i ostrego rozdrażnienia ciągłych zatargów, byli to ludzie z natury źli lub nieprzyjaźnie nastrojeni a przytem nieznający zupełnie dziedziny, w której mieli władać i rozstrzygać trudne sprawy[19]. Głównem narzędziem dokuczliwości były w ich ręku zatargi serwitutowe, w których tolerowali lub popierali najdziwniejsze i najzuchwalsze żądania a nawet gwałty włościańskie[20]. Wyroki ich były prawie zawsze stronne, a często niedorzeczne i niegodziwe. Odwieczna nieprzyjaźń chłopów do szlachty, spotęgowana ich powrotem do poddaństwa i pańszczyzny po równouprawnieniu przez konstytucję Księstwa Warszawskiego, zachowaniem się sejmu 1831 r., zwłoką w oczynszowaniu, agitacją demokratów i rewolucjonistów polskich, a z przeciwnej strony — urzędników rosyjskich, wreszcie hojnemi łaskami carskiemi — ta nieprzyjaźń była bardzo podatnym gruntem dla jątrzących wpływów i rozporządzeń komisarzów włościańskich.
Gdy ich robota stała się zbyt gorszącą, ministerjum spraw wewnętrznych wydelegowało (1904 r.) byłego komisarza Kuprejanowa do zbadania działalności tych szkodników i podszczuwaczów w gub. piotrkowskiej, kaliskiej i siedleckiej, który w swem sprawozdaniu stwierdził ich nieznajomość prawa lub bezprawie, poniewieranie chłopami, przewlekanie spraw i łapownictwo[21]. Tu zaznaczyć należy, że nie sama tylko zalecona przez rząd chęć osiągnięcia korzyści politycznych z odciągnięcia ludu od obywateli ziemskich, ale również obrona własnej podstawy bytu popychała ich w tym kierunku. Bo przecie całe ich istnienie oparte było na niezgodzie i walce tych dwóch związanych z sobą żywiołów; z chwilą gdy ustawały spory, tracili jedyną rację swego istnienia komisarze włościańscy, którzy nieraz usunięci ze swych wysokich stanowisk spadali na poziom niepotrzebnych, wzgardzonych i odprawionych służalców. Wielu ich znalazło się później w graciarniach biurokracji lub między pozbawionymi zajęcia włóczęgami.
Lud polski posiada bardzo twardą skalistość duszy swojej; wpływy zewnętrzne mogą ją rysować lub pokrywać jakiemiś warstwami wytrawiającemi, ale jej rdzenia nie zmieniają. Gdy więc chłopi dostrzegli wyczerpanie się łask cesarskich a jednocześnie przewrotność opieki urzędniczej, ostygli w swej miłości do rządu tak wyraźnie, że generał-gubernator Imeretyńskij w swym memorjale (1898 r.) wyznał, że włościanie polscy «nie odznaczają się ani szczególnem przywiązaniem, ani szczególną niechęcią do rządu».[22] Ale chociaż wdzięczność[23] dla niego zwietrzała, pozostawiła jednak po sobie w ich duszach pewne przyjazne wspomnienia, zmieszane z nieufnością i urazą do panów folwarcznych. Nie należy się temu dziwić, a tem mniej złorzeczyć. Jeżeli po utworzeniu wcielonego do Rosji Królestwa Polskiego patrjoci, politycy, pisarze, wszelakiego rodzaju inteligenci, którzy jeszcze żyli w Polsce niepodległej, ubóstwiali cara Aleksandra I, jako swego «dobroczyńcę» i «zbawcę», to czy nie było daleko naturalniejszem i zrozumialszem, że dobroczyńcę i zbawcę widzieli w Aleksandrze II ciemni, ubodzy i uciemiężeni chłopi, którzy otrzymali od niego wolność i bardziej od niej upragnioną ziemię? Trzeba raczej dziwić się, że oni po ochłonięciu z szału radości odzyskali a właściwie wytworzyli w sobie poczucie narodowe, zachowując jedynie pamięć krzywd doznanych od rodaków i dobrodziejstw od zaborców. Wypada nawet posunąć się w sprawiedliwości jeszcze dalej. Jeżeli dzisiejsze demagogiczne stronnictwa ludowe zapalają i rozdmuchują w chłopach nienawiść do obywateli ziemskich i zabierają im uprawnionym gwałtem kawały ziemi, to czy można za to samo a w daleko mniejszej mierze piętnować rząd obcy i wrogi?
Moralne skutki całej operacji uwłaszczeniowej objawiły się w wielkiem znieprawnieniu ludu wiejskiego. Upoważniony i zachęcony do bezprawia i bezkarności, do karmienia swej nienasyconej żądzy grabieniem cudzego mienia, stracił te cnoty, których nietylko wymagają przykazania religijne, ale również podstawy i wiązania budowy społecznej. Że jego duszę zatruł rząd rosyjski, dowodem fakt, że jej objawy nie występują w charakterze ludu poznańskiego, którego przyprowadzono do wolności i własności drogą gospodarczą z małem zboczeniem ku celom politycznym.
Lepiej się przedstawia reforma rolna ze strony ekonomicznej, chociaż i tu popełniła liczne błędy, wynikające bądź z tendencji politycznej, bądź z nieumiejętności rozplątania i uporządkowania zawikłania stosunków i nieudolności rządu rosyjskiego do tworzenia organizacji żywotnych i trwałych. Był to gmach niewykończony i połatany. Pomimo wielu setek rozporządzeń Komitetu Urządzającego i tysiąców postanowień petersburskiej i Komisji Kasacyjnej pozostały nierozstrzygnięte tak ważne sprawy, jak: bezrolni, szachownice, wspólnoty i służebności[24]. Bezrolnych było w 1863 r. 1,338.827 osób w 267,765 rodzinach (z tego w dobrach prywatnych 211.171). Na mocy ukazu 1864 otrzymało ziemię 119,444 rodzin. Z «pustek» obdarowano ziemią 44,220 rodziny bezrolnych i dymisjonowanych żołnierzy. Dla 104.101 przeznaczono nie zabudowane folwarki rządowe, odcinki lasów w dobrach rządowych i majątki poduchowne (razem 70,000 mor.). Pozostało nieobdzielonych 94.272 rodzin. «Przy nadawaniu działek (od 1 do 3 m. w złej ziemi) pierwszeństwo zastrzeżono dla tych, którzy ponieśli straty skutkiem powstania, i dla tych, którzy okazali szczególne przywiązanie (predanośt) do rządu jakiemkolwiek wyraźnem (położytielnom) działaniem»[25]. Ponieważ rządowi rosyjskiemu szło o to, ażeby obdarować jak największą liczbę chłopów i zyskać sobie ich uwielbienie, więc wytworzył wielką masę (około 150,000) gospodarstw drobnych, jedno- lub kilkomorgowych, które nie mogły wyżywić swych właścicieli, zmuszonych dopełniać braki zarobkiem. Powstał więc liczny proletarjat rolny, z nędzą częściowo przykrytą tytułami głodnej własności. Gospodarstwa większe wyszły z reformy słabe. Służebności, chociaż pozornie a niekiedy rzeczywiście korzystne, oprócz demoralizowania charakterów ciągłą walką, nie pozwalały utworzyć zamkniętych ścisłemi i stałemi granicami całostek gospodarczych, wprowadzały do ich planu bezład a do budżetu nadużycia i grabieże[26]. Gospodarstwa chłopskie obdarzone serwitutami stały się podobne do państw ludów, żyjących nietylko z płodów swej pracy, ale także z łupów wypraw rabunkowych do ziem sąsiednich i ściąganych od nich haraczów. Nadto rząd rosyjski, mający na widoku prawie wyłącznie cele polityczne, nie pomyślał wcale o uzdolnieniu osad uwłaszczonych do rozwoju, nie stworzył dla nich instytucji i urządzeń pomocnych, nie zaopatrzył ich w środki produkcji, nie utorował, nie wskazał i nie oświecił im dróg wiodących do dobrobytu. Przeciwnie dla utrzymania włościan w stanie ciągłej waśni z dworem pozostawił jeden z najszkodliwszych przeżytków, marnujących pracę i uszczuplających jej plony — szachownicę pól, połamanych na drobne kawałki i rozrzuconych po odległych miejscach. Wydawane przepisy reformatorskie albo były nieudolnie pomyślane, albo nie sumiennie wykonane, albo najczęściej tendencyjnie powstrzymywane.
Jeden ważny szczegół uwłaszczenia wymknął się niedostrzeżony uwadze chłopów. Podatek gruntowy, który przez 50 lat wnosili do skarbu na pokrycie wynagrodzenia dziedziców, nie miał ściśle oznaczonego terminu, więc przerósł znacznie wysokość ich długu. Czyli że za nadaną im ziemię i zniesienie powinności zapłacili bardzo drogo, zostali przez rząd wyzyskani — jeśli nie można rzec — oszukani.
Połączona z reformą rolną organizacja gminy, teoretycznie nadająca włościanom szerokie prawa samorządu, w praktyce ścieśniała ją wielce. Przyzwyczajona i tajemnie upoważniona do samowoli administracja rosyjska przekraczała daleko granice swej władzy i krępowała ciągle w działaniu organy gminne. Naczelnik powiatu formalnie był nadzorcą ścisłego wykonywania prawa, a rzeczywiście jego twórcą lub gwałcicielem. Uchwały zebrań gminnych i wiejskich, rozporządzenia wójtów, wybory urzędników były o tyle tylko przez niego zatwierdzane lub tolerowane, o ile dogadzały lub nie sprzeciwiały się wyraźnie jego woli. Z zastrzeżonego w ustawie prawa skargi na naczelnika do gubernatora włościanie nie korzystali bądź z obawy przed zemstą, bądź z przekonania, że na tej drodze sprawiedliwości nie znajdą. Bez przesady rzec można, że członkowie zarządu gminnego byli sługami naczelnika powiatu, który ile razy zechciał, wszystkie jego prawa zawieszał[27].
Chociaż operacja uwłaszczenia była moralnie zatrutą a ekonomicznie partacką, dała jednak chłopom pewne niewątpliwe korzyści. Wyzwoliła ich z poddaństwa i upośledzenia, podniosła ich na wspólny z górnemi warstwami poziom równouprawnionych obywateli, obudziła w nich poczucie godności ludzkiej, spełniła najgorętsze ich pragnienia własności ziemi i otworzyła im przez gminy wstęp do działalności społecznej.
Reforma rolna 1864 r. wywołała naprzód zgrozę, potem żal, a wkońcu trzeźwą ocenę. Łatwo wyobrazić sobie oburzenie większości obywateli ziemskich, którzy bądź chcieli zachować pańszczyznę, bądź za najdalsze ustępstwo uważali oczynszowanie na drodze «dobrowolnych układów bez udziału władzy», którzy nagle, jednym zamachem miecza prawodawczego zostali odcięci od «świętej i nietykalnej własności», pozbawieni zupełnie wpływu na «poddanych», poniekąd nawet poddani ich woli, którzy ze zdumieniem usłyszeli, że uprzywilejowanie przeniesione zostało z panów na chłopów. Umysły szlacheckie, zakrzepłe od wieków w przesądach i przekonaniu o zwierzchnictwie swego stanu nad całym narodem, nie mogły pojąć tego przewrotu, który wydawał się im takim samym dzikim gwałtem i okrucieństwem, jak inne najsroższe, spełnione przez rząd najezdniczy. Długiego czasu potrzeba było, ażeby ta zgroza ustąpiła miejsca głębokiemu smutkowi i spokojnej rozwadze. Gdy obywatele ziemscy spostrzegli, że uwłaszczenie włościan było aktem koniecznym i niepotrzebnie odwlekanym, że obok szkód dało obu stronom pewne korzyści, że gospodarstwa folwarczne uratują się z tego pogromu, a przytem, że lud, obdarzony hojnie cudzą ręką, odsunął się z niechęcią i złością od swych byłych panów, poczuli żal, a niektórzy może wstyd, że ślepym uporem i zwłoką pozwolili tej ręce wyrwać sobie dobro, które było nakazane przez historję i życie, a które oni powinni byli dać ludowi.
Doniosłe to zadanie było przedmiotem wielu rozważań w literaturze naszej i obcej, które doprowadziły opinję do sprawiedliwego sądu, odmierzającego dodatnie i ujemne skutki reformy. Powszechnie obciążono ją zarzutem ukrytego celu politycznego. «Rządowi — mówi W. Grabski[28] — obce były względy kultury krajowej i dobro samych włościan. Szło mu więcej o to, żeby wytworzyć w samym ich bycie takie czynniki, któreby pozwoliły odegrać wobec włościan rolę dobroczyńcy». — Ostro wyraził się pisarz francuski J. Garnier:[29] «Zapewne, jest to dość rzadkiem, ażeby zabiegi polityczne odznaczały się najściślejszą dobrą wiarą i w ocenianiu ich trzeba poprzestać na przybliżonem jej uznaniu. Ale ta reforma będzie niewątpliwie napiętnowana przez historję, odwołała się bowiem do najniższych uczuć, jest dziełem nienawiści, zemsty i grabieży, czynem despotycznym i rewolucyjnym w najgorszem znaczeniu tego słowa». Nie oszczędził jej nagany również krytyk rosyjski E. Karcow[30]. Wielu komisarzów włościańskich należało do rodzaju «taszkienców», których «czynności a właściwie zwycięstwa (podwigi) pozostaną długo w pamięci u wszystkich warstw społeczeństwa polskiego». Obywatele ziemscy byli srogo skrzywdzeni, zabrano im bowiem ziemie, w które oni włożyli znaczne kapitały i wznieśli kosztowne budynki. Stosowano ukazy literalnie. Pomnożono rujnującą dla obu stron szachownicę pól, wskrzeszono służebności w granicach sztucznie rozszerzanych, rozciągnięto całą operację na 7 lat. Dla obdarzenia półtoramiljonowego proletarjatu rząd posiadał 276.466 mor. ziem skarbowych, a oprócz tego 21.490 m. odcinków, pustek i in. Ten zasób dla bezrolnych nie wystarczał, zwłaszcza że jego część musiała być sprzedana na pokrycie długu likwidacyjnego. Ze skonfiskowanych majątków duchownych przyznano włościanom tylko te, które znajdowały się w pobliżu miast, nie posiadały kosztownych budynków i nie przewyższały 90 morgów. Wreszcie dano pierwszeństwo tym chłopom, którzy zasłużyli się rządowi. «W ogóle przy rozdawnictwie ziem ludności bezrolnej Komitet Urządzający kierował się wyłącznie względami politycznemi i był dalekim od dążenia do celów ekonomicznych». To też nie cofał się przed uwłaszczeniem dymisjonowanych żołnierzy pochodzenia rosyjskiego.
Twór ekonomiczny ze złą duszą polityczną, poczęty w zemście i karmiony nienawiścią, nie mógł żyć zdrowo i działać pomyślnie, pomimo potężnej opieki swych rodziców. To też ciągle aż do ostatnich czasów niezliczonemi receptami i lekami rządowemi musiano go uzdrawiać, pozostaje on też chorym na raka służebnościowego, który dotąd nie został wycięty[31].
Do r.1912 włościanie otrzymali za zniesione serwituty 1,076,107 m. Jednocześnie odbywała się parcelacja gruntów dworskich bądź samorzutnie, bądź dokonywana przez założony w r. 1882 Bank Włościański, który kupował majątki ziemskie i odprzedawał je częściami włościanom na pożyczki długoterminowe (od 13 do 55½ lat) czteroprocentowe. Przy pomocy Banku nabyli do r. 1910 — 1,020,262 m. Ile ziemi przysporzyła im parcelacja prywatna — trudno określić w cyfrach ścisłych. Zaznaczyć należy, że znaczny w niej procent stanowiły dokupna, powiększające obszar małych gospodarstw do miary wystarczającej dla wyżywienia jednej rodziny chłopskiej[32].
- ↑ W. Grabski Hist. Tow. Roln. II. 387.
- ↑ Główne przepisy rządowe dotyczące uregulowania stosunków włościańskich. Warszawa 1861, s. 289.
- ↑ Tamże, 297.
- ↑ Lisicki u Spasowicza, Dzieła III. 69.
- ↑ Redakcja projektu do prawa względem oczynszowania z urzędu, ułożona przez wydział skarbowo administracyjny.
- ↑ Warszawa 1862.
- ↑ B. Maciejowski, Wypracowania o oczynszowaniu, Warszawa 1862 i Zdanie mierniczego ekonomika o zasadzie oczynszowania włościan w dobrach prywatnych, Warszawa 1862. Autor wykonał w tych pismach bardzo drobiazgowe wyliczenia czynszu z cen żyta.
- ↑ A. Giller. Historja powstania narodu polskiego, I, 333. 312, 95.
- ↑ Ks. A. Różański O samouwłaszczeniu, (Paryż 1863) pisał: «Nie dziwmy się, ani nie miejmy chłopu za złe, gdy na wezwanie: «Bij się za ojczyznę!» — odpowiada: «Bić się za innych? Ja zawsze pozostanę, jak jestem». Autor wymawia Rządowi Narodowemu, że nie uwłaszczył wszystkich wyrobników i żydów, uprawiających ziemię. Co do ostatnich rząd rosyjski spełnił jego życzenie. Po powstaniu w Książeczce politycznej włościanina polskiego (Bendlikon 1865) mówiło się: «Nie dokazaliśmy jeszcze (zbratania stanów), bo się chłop w to szczerze nie wdał a inni na jedno zgodzić się nie mogli. Ci do Baru a tamci do Targowicy, ten do Napoleona a tamten do Aleksandra... o chłopie ani dudu, chyba po pańszczyznę, podatek i rekruta a chłopów chmara, w nich moc niepobita, jak będzie ochota... Chłop, zawsze zapomniany, nie znał wolności i prawie żałował posłać swego parobka na obronę sprawy jakby nie swojej. To też kosa brzękła hucznie tylko pod Racławicami».
- ↑ Berg, czerpiący ze źródeł urzędowych, pisze: «Na popasach, które zwykle odbywały się w karczmach lub zajazdach, odosobnionych poza wsiami, podróżnych (idących do powstania) spotykały różne ironiczne uwagi ze strony chłopów... «Co, chłopcy, idziecie do lasu, na dobrą sprawę, po jabłka? Uważajcie tylko, aby nie były kwaśne»... W niektórych okolicach włościanie do tego stopnia byli niezadowoleni tym napływem leśników, że udawali się do swych władz gminnych a nawet do naczelników powiatu i dowódców oddziałów wojskowych z zapytaniami, czy nie powiązać i nie odstawić tych wałęsających się i szkodliwych ludzi... W czasie chwilowego odpoczynku wśród marszu, w jakiejś małej wioszczynie, gdy żołnierze wojewody Markiewicza rozproszyli się po chatach, jeden chłop zapytał go: «Czy to prawda, że tym Polakom aż trzech królów idzie na pomoc?» Tym Polakom! — dodaje pisarz rosyjski. Jak smutno i złowrogo zadźwięczały te słowa w uszach nerwowego słuchacza! A on marzył, że cała Polska już się zajęła jednym, powszechnym płomieniem i jest bliska oswobodzenia. Tymczasem tej Polsce, tym Polakom brakowało tego, co stanowi rzeczywistą siłę wszelkich powstań narodowych — brakowało ludu! Tym Polakom! W tych dwu słowach była zawarta cała przeszłość Polski, to wieczne odsunięcie szerokich warstw ludności od współdziałania w sprawach państwa, wszystkie następne nieszczęścia, wypadki, niepowodzenia działań rewolucyjnych. Markiewicz nigdy nie mógł wspomnieć o tem zajściu z zimną krwią, a opowiadając, drżał cały ze wzruszenia i miał łzy w oczach» Zapiski, II, 291, 375.
Zdarzały się jednak wyjątkowe wypadki szczerego patrjotyzmu, bohaterstwa i męczeństwa. Giller spotkał na Syberji między innymi sołtysa ze wsi Mostówki pod Okuniewem, który wycierpiał 3000 kijów i zesłany został do Nerczyńska. Podobnie jego zięć Filip Kurek (III, 367). - ↑ Oprócz odezw, mów i rozmaitego rodzaju papierów urzędowych puszczano w obieg broszury i powiastki. Z tych ostatnich wyróżniały się i jeszcze w r. 1885 krążyły między ludem wiejskim Gawędy starego Macieja, w których opowiadano o okrucieństwie i wyzysku panów, o znieprawnianiu dziewcząt, o rozkoszach 25 letniej służby w wojsku rosyjskiem, w którem pułkownik darował Maciejowi zegarek z brylantami itp. Trudność sprowadzenia z zagranicy książek zakazanych do Królestwa Polskiego i surowość cenzury — warunki te uniemożliwiały wyraźne i bezpośrednie przeciwdziałanie pismom agitacyjnym rządowym w jawnych drukach miejscowych, które ograniczały się do osłabiania ich wpływu oględnie i pośrednio. Taki cel miała np. książka S. Kamińskiego: Chłop polski i jego gawędy w dosłownem narzeczu ludu naszego nad Sanem (Warszawa 1872). Jest to rozmowa chłopa z panem, opowiadającego o zacnem postępowaniu dziedzica z włościanami, jak ich oczynszował, dał darmo pastwisko i wręb do lasu, zniósł propinację, był ich przyjacielem, a z drugiej strony jak oni dobrym panom okazywali życzliwość, bezinteresowność i pomoc w nieszczęściu. Gdyby nawet gwara podhalańska tego utworu nie stanowiła przeszkody w czytaniu dla chłopów z Królestwa, trafiłby on do ich przekonania mniej niż ukazy carskie i broszury rządowe.
- ↑ W. Studnicki (Rok 1863, Wilno 1923) obliczył ze źródeł archiwalnych, że ten dziki morderca stracił 180 osób, a śród nich 32 drobnej szlachty, 31 włościan, 24 ziemian i inteligentów, 12 mieszczan i 8 księży. Chłopi zatem zginęli w drugiej liczbie najwyższej.
- ↑ Zbornik rieszenij... wremien. komis po krest. diełam Carst. Pols. (1871—1879), Petersburg 1879.
- ↑ Największą wartość w tej dziedzinie posiadają wyczerpujące, z zupełnem opanowaniem ogromnego i chaotycznego materjału wykonane prace F. Brodowskiego: Zasady ustawodawstwa agrarnego w Królestwie Polskiem (1864—1915), Warszawa 1920, Reforma włościańska 1864, wyd. 2. Warszawa, Zasady prawa komasacyjnego w Królestwie Polskiem, Warszawa 1919, (wspólnie z J. Kaczkowskim) Zbiór ustaw włościańskich Warszawa 1918. Organizację gminną wykładają: H. Konic, Samorząd gminy, Warszawa 1886 i B. Koskowski, Gmina wiejska, Lwów 1899. Cenne artykuły J. Łapickiego «Stosunki gminne w Królestwie Polskiem», Ateneum. 1880 (osobno 1881) oraz uwagi Spasowicza, Dzieła, III, 319. Całkowite teksty ukazów marcowych, oprócz ogólnego zbioru praw, znajdują się w trzytomowem dziele Sbornik uzakonienij i prawitelswiennych rasporiażenij po krestjanskomu diełu w guberniach Carst. Pols. Petersburg 1874 t. I. Tu pomieszczone również postanowienia Komitetu Urządzającego.
- ↑ Oprócz włościan uwłaszczeni zostali żydzi, chociaż jak twierdzi doskonały znawca przedmiotu J. Łapicki (Stosunki gminne w Król. Pols., Warszawa 1881) z ukazu nie wynikało dla nich to prawo. «We wsi Kruszyna (pow. Radomskowski) żyd rzeźnik Herszlik Lagrzycki dostał kilka morgów z pustki, po r. 1846 rozdawanej komornikom, po ofiarowaniu wójtowi flaków (s. 19).
- ↑ W dacie reformy było 3083 gminy. Zniesiono 499, pozostało 2587. W r. 1865 zniesiono jeszcze 1059. Po utworzeniu w r. 1867 dziesięciu gubernji Królestwa i po zamianie miast na osady w r. 1869—70 nastąpiło znowu zmniejszenie i przekształcenie gmin, których w r. 1873 było już tylko 1313, gospodarzów wiejskich uprawnionych do uczestniczenia w zebraniach gminnych 464,162, wójtów ze szlachty 183 (14%), z mieszczan 141 (10,7%), z włościan 989 (75.3%). Ludności wiejskiej w r. 1874 liczono: katolików 4,348,694, żydów 371,929, ewangelików 283,790, unitów 256,500, prawosławnych 9913. D. Anuczyn, Oczerki ekonomiczeskawo położenia krestjan w gub. Carstwa Pols., Radom 1875.
- ↑ Zapiski II, 410.
- ↑ Reforma włościańska 31.
- ↑ Rozstrzygali je też nieraz bardzo uproszczonym sposobem. Tak np. usuniętych z roli osadników, którzy weszli do służby folwarcznej, rozpoznawano z wyglądu i budowy mieszkań. W ośmiorakach lub czworakach nie szukano ich, tylko w dwojakach (W. Grabski, Materjały w sprawie włoś. Warszawa 1907, I.). Wobec zakreślonego czasu dla reformy i lekceważenia jej pod względem ekonomicznym pośpiech był konieczny. Komisje włościańskie otrzymały 166237 próśb. «Gromady chłopskie przeprowadzały komisję z jednej wsi do drugiej, niepokojąc ją dniem i nocą błaganiem o odpowiedź.» (Obzor choda krestjans. dieła w Carstwie Pols. 1864—1867 Petersburg 1868, s. 9).
- ↑ Tam gdzie potrzeba jątrzenia nie istniała, w dobrach rządowych i donacyjnych, serwituty zniesiono szybko i od r. 1892 przymusowo.
- ↑ Brodowski, Reforma włoś.
- ↑ Dokumenty, Londyn 1899.
- ↑ Jako symbol tej wdzięczności stanął z nakazanych przez władze składek włościańskich pomnik cara Aleksandra II w Częstochowie. S. Bronowski (S. Buszczyński) odsłonił słusznie (Uwolnienie włościan polskich i pomnik, Kraków 1886) przymus w tym objawie czci, ale osłabił swoją filipikę, przetkawszy ją gęsto fałszami historycznemi.
- ↑ Wylicza te braki Brodowski w Zasad. ustaw agrar., roz. I. Wogóle rząd lekceważył stronę gospodarczą reformy wobec celu politycznego. Na projekt scalenia gruntów i zniesienia wspólnot Komitet Urządzający odpowiedział: «Wszelki sposób przymusowej zmiany warunków władania ziemią włościan i ich dawnych panów, nawet mający na widoku korzyści ekonomiczne, niechybnie doprowadziłby do skrępowania włościan», dlatego trzeba tę sprawę odłożyć do «czasu nieoznaczonego». Przytaczający tę decyzję Anuczyn dołączył do swej książki mapy kolorowane, mające zilustrować położenie włościan. Okazuje się z nich tylko, jak dalece ono było bezładne i niezależne od stałych warunków. Tak np. mapa, wykazująca ilość świń, koni, owiec, ulów itd. rozłożona na gminy i oznaczona rozmaitem natężeniem barw, przedstawia pstrokaciznę, niemożliwą do wytłumaczenia żadnym domysłem, dlaczego jedna gmina miała pszczół lub owiec mało, a druga sąsiednia wiele, albo ich wcale nie miała.
- ↑ Obzor, 9.25.
- ↑ Wszystkie ustawy i rozporządzenia dotyczące serwitutów w Królestwie Polskiem i Kraju Zachodnim i Nadbałtyckim zebrał i ogłosił K. Abramowicz, O krestjańskich serwitutach, Petersburg 1895. J. Korabicz O służebnościach (przedr. z Gazety Rolniczej), Warszawa 1873, wykazał ich szkodliwość dla rolnictwa i trudność układów z ciemnem, zbuntowanem chłopstwem. W. Załęski w obszernej monografji przedstawił Rozwój historyczny służebności państwowych i leśnych (Bibl. Um. praw. Warszawa 1880) w związku z ogólnemi zmianami położenia włościan od r. 1815, znanemi czytelnikowi z naszej pracy. Z ekonomicznego stanowiska autor nie roztrząsa tej sprawy, rejestruje tylko akty ustawodawcze. E. Woyzbun, (O służebnościach leśnych Warszawa, 1869) wykazał szkodliwość i sposoby usunięcia tego serwitutu na podstawie bardzo szczegółowych obliczeń.
- ↑ Otwarcie lub podstępnie. Tak np. znany był sposób, którym naczelnik posługiwał się dla przeprowadzenia swojego kandydata na wójta. — Ci, którzy są za Pawłem — mówił zwrócony do wyborców twarzą — niech staną na prawo, ci, którzy za Gawłem na lewo. Widząc mniejszość po stronie protegowanego Gawła, odwracał się plecami i wtedy większość znalazła się za Gawłem. Jeżeli ta lub inna sztuka zawodziła, póty naczelnik unieważniał zebrania i uchwały jako nieprawomocne, dopóki nie stało się zadość jego woli.
- ↑ Materjały, s. 13
- ↑ La question des paysans en Pologne et les ukases. Paryż 1864, s. 44.
- ↑ «Agrarnyja otnoszenia w Polsze» (Wiestnik Jewropy), 1882, V i VI.
- ↑ Według tabel likwidacyjnych liczba wsi, miasteczek i miast, korzystających z serwitutów (głównie pastwiskowych i leśnych) wynosiła po uwłaszczeniu 15,458, obejmujących 325,798 osad. Właściciele folwarczni utrapieni tym dokuczliwym i często bezkarnie nadużywanym przywilejem włościan, starali się go pozbyć wytężonemi usiłowaniami i nieraz wielkiemi ofiarami. W r. 1912 pozostało jeszcze nieodłączonych 91,165 osad w 4652 wsiach, miasteczkach i miastach. Z. Ludkiewicz, Zadania naszej polityki agrarnej. Warszawa 1917, s. 69.
- ↑ Ludkiewicz, 81.