Historya Nowego Sącza/Tom II/Rozdział I

<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Sygański
Tytuł Topografia Nowego Sącza w XVII. wieku.
Podtytuł Jego obwarowanie i siła zbrojna.
Pochodzenie Historya Nowego Sącza
Tom II. Obraz urządzeń cywilnych oraz życia mieszczaństwa w epoce Wazów
Wydawca Nakładem autora
Data wyd. 1901
Druk Drukarnia Wł. Łozińskiego
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom II
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Rozdział  I.
Topografia Nowego Sącza w XVII. wieku. — Jego obwarowanie i siła zbrojna.

Miasto Nowy Sącz położone jest na wyspie przedhistorycznego jeziora, którego wody poniżej tejże przedarły zaporę okalających go gór, uchodząc ku Wiśle i morzu. Powstałe stąd rzeki: bystry Dunajec i wartka, choć płytka Kamienica, zagłębiając swe koryta, oberwały połogie wyspiska boki i utworzyły trójkąt, niby klin ostrzem ściętem ku północy zwrócony. Wysokość tego trójkąta od północnej strony, gdzie jest największą, nie dochodzi 15 metrów nad powierzchnię wody Dunajca, a ku południowi obniża się znacznie. Na tym wywyższonym trójkącie leży miasto, a wokoło poza rzekami ściele się śliczna sandecka równinka[1], bujna i wesoła, uwieńczona dokoła owemi pięknemi wzgórzami, rzadko kiedy na gradobicie, częściej natomiast wystawiona na wichry[2] i powodzie. Bujność i urodzajność jej, mianowicie poniżej owego przedarcia się Dunajca, nie ustępuje Ukrainie; a kmiecie Kurowa zowią swą wioskę rajskiem jabłkiem, które Bóg upuścił, niosąc urodzaj na Podole.
Miasto Nowy Sącz było niewielkie, jak wszystkie ówczesne warownie polskie. W roku 1651 liczyło domów 224; placów pustych, na których dawniej domy stały, 11: ogrodów 3 — prócz zabudowań kościelnych, plebańskich, klasztornych, szpitalnych, zamku królewskiego i ratusza. Rynek liczył w pierwszej połaci 11, w drugiej 6, w trzeciej 14, w czwartej 9 domów. Oprócz głównego rynku istniało 7 ulic, z pomiędzy których ulica polska liczyła domów 44, szpitalna 41, św. Ducha 11, młyńska 22, drwalska 22, furmańska czyli węgierska 16, różana 19[3]. Wzdłuż ulicy różanej, na miejscu dzisiejszego ogrodu i gmachu więziennego, rozciągał się obszerny plac, zwany „Biskupie“, na którym od niepamiętnych czasów aż do XVII. wieku stał dwór biskupów krakowskich (curia episcopalis). Oprócz powyższych, znajdowało się w obrębie miasta domów szlacheckich ogółem 9[4]. Co się tyczy spisu ulic, domów i ich właścicieli, posiadamy nader cenny współczesny wykaz, ulożony przez Stanisława Hignarowicza, mieszczanina sandeckiego, z okazyi wybierania składki na piechotę Imci pana Andrzeja Kaszowskiego[5], łowczego wołyńskiego[6], i na piechotę hetmańską 1. kwietnia 1651 roku. Spis ten byłby bez wątpienia nieocenionym dokumentem do topografii miasta w XVII. wieku, gdyby obok nazwisk właścicieli domów podawał również ich imiona i rodzaj zatrudnienia. Podług planu miasta z r. 1831 odpowiada dawnej ulicy polskiej dzisiejsza ulica Kazimierza; ulicy szpitalnej: ulica krakowska; ulicy drwalskiej: ulica jagiellońska; ulicy furmańskiej: ulica Kościuszki; ulicy różanej: ulica pijarska; ulicy młyńskiej: ulica lwowska; nazwa zaś ulicy św. Ducha utrzymała się dotąd.
Prawie każdy dom rynkowy był gospodą zajezdną, a większa część miała w zaułkach gorzelnie lub browary. Kościołów znajdowało się 3: kollegiata, franciszkański i norbertański. Wskutek wojen szwedzkich, morowej zarazy i rożnych kontrybucyi wojskowych wyludniło się miasto do tego stopnia, że w r. 1704 było w niem domów zaledwie 122, a na przedmieściach 67[7].
Wszystko to razem wraz z starożytnym zamkiem, przez Kazimierza Wielkiego wzniesionym, opadane było murem kamiennym 12 łokci wysokim a 2½ szerokim, i stanowiło właściwe miasto, do którego wiodły 4 bramy: grodzka (porta castrensis) i krakowska (cracoviensis) od północy, młyńska (molendinalis) od wschodu, a węgierska (hungaricalis) od południa. Prócz tego były 3 osobne furty: od strony Dunajca grodzka czyli miejska, od Kamienicy szpitalna, a od przedmieścia węgierskiego różana. Na planie miasta z r. 1783, nakreślonym ogólnikowo niewprawną ręką, oznaczone są, oprócz kościołów, zamku królewskiego, ratusza i innych znaczniejszych budynków, także 3 dawne bramy miejskie: krakowska, młyńska i węgierska. Na późniejszym planie z 1804 roku, który aż do ostatniego pożaru 1894 r. wisiał w sali ratuszowej, widać było jeszcze odłamy i szczątki murów fortecznych i niektórych baszt.
Obronę miasta stanowiły mury, bramy, wieże czyli baszty i okopy[8]. Od północy, tuż przy dawnem ujściu Kamienicy do Dunajca, stoi zamek królewski na najwyższej wyniosłości miasta, z przecudnym widokiem na góry i Dunajec. Budowla jego niezbyt okazała przedstawiała obszerny gmach jedno-piętrowy, na którym, jak jeszcze po roku 1860 utrzymane szczątki dowodzą, wznosiła się wysoka attyka z otworami okiennymi, która niezawodnie dach zakrywała. Gmach ten po środku załamany był nieco w kolano, a umocniony czworoboczną basztą, w czoło na zgięciu wmurowaną, i dwiema osobno zbudowanemi po skrzydłach. Baszta kowalska z prawej strony od północnego wschodu, z mocną szkarpą i attyką, należąca właściwie do dawnych murów fortecznych miejskich, stoi po dziś dzień i nosi niezaprzeczone piętno baroka włoskiego, podobnie jak ratusz tarnowski lub Sukiennice krakowskie i wiele zamków podgórsko-węgierskich, wyrestaurowana więc widocznie dopiero po owym wielkim pożarza 1611 r.
Od zachodu, od strony Dunajca, prócz baszty narożnej, bronił zamku mur podwójny, wyższy i niższy, panując nad mostem i przewozem. Od północy broniła baszta środkowa, tudzież druga narożna czyli owa kowalska, wraz z bramą zamkową czyli grodzką, ponad którą mieściła się stancya pisarza grodzkiego. Z baszty tej, a raczej szkarpy jej, wychodziła wązka furtka grodzka uboczna, po wązkich schodach wiodąca na dół ku Kamienicy, wpadającej opodal do Dunajca, do dziś dnia istniejąca. O kilkadziesiąt sążni na wschód od bramy grodzkiej stała brama miejska krakowska, a nad nią potężna baszta, zwana szewską od cechu, który jej miał bronić. Dalej na wschód od niej, na skręcie dzisiejszego starego żydowskiego okopiska, stała w półokrąg stawiana baszta garncarska. Te dwie baszty, szewska i garncarska, czołem na północny wschód zwrócone, stanowiły narożnik, panujący nad mostem i gościńcem krakowskim, oraz brzegami rzeki Kamienicy.
Zamek z swemi basztami, murem między bramą grodzką a krakowską, stanowił najzupełniejszą obronę od północy. Przekopu zamek nie miał, bo położenie samo blizko 15 metrów wyniosłe, tudzież nieco dalej rzeka Kamienica utrudniały całkiem przystęp. Wjazd do obu bram był bardzo przykry, a z obu stron strzegły go strzelnice baszt, bram i murów, których ominąć nie było sposobu. Zamek nie stanowił osobnej twierdzy, jak n. p. zamek w Wiśniczu albo w Lubowli, lecz był tylko dobrze ufortyfikowanym narożnikiem miasta. Z tego powodu nie miał też obwarowania zewnętrznego od strony miasta, ani fos ni wałów — z ulicy polskiej przechodziło się od razu na dziedziniec przed gmachem zamkowym.
Baszty były piętrowe, o mocnem sklepieniu, i miały wewnątrz lawety drewniane pod armaty czyli, jak wówczas mówiono, „wiązania pod strzelbę“. Przed pożarem miasta w 1611 r. wszystkie baszty bez wyjątku pokryte były dachówką; później zaś pokrywano jedne z nich dachówką, drugie prostym gontem. Każda baszta mieściła na dole „cekauz“ (Zeughaus), czyli składy przyborów wojennych, na piętrze zaś strzelnice z wszelkim rynsztunkiem. Szczyty baszt zdobiła zwyczajnie gałka miedziana z chorągiewką ruchomą, powiewnikiem lub powietrznikiem zwaną; na niektórych jednak wznosiły się figury, wykonane przez miejscowych snycerzy, o czem wyraźna wzmianka w aktach miejskich pod rokiem 1618, 1652[9] i 1678[10]. Dachy baszt zamkowych były ukryte, czyli były otoczone tak zwaną attyką. Bramy obszerne i sklepione, brukowane kamieniem, mieściły w dole izbę dla bromnego, a w górze piętro obronne z gankiem naokół wewnątrz. Brama krakowska miała na grobli zwód, a na dachu dla odcieku rynnę, i była pod gontem. Sam zwód był blachą dobrze obity, a zwodzono go łańcuchami, które chodziły na kołowrotach.
Mury forteczne były także pod gontem. Górą szedł od strony miasta, czyli od strony wewnętrznej, ganek drewniany i strzelnice, których wyraźny ślad zachował się dobrze po dziś dzień w murze, łączącym zamek z basztą kowalską[11]. Podobny mur, wysoki na 12 łokci, opasywał miasto o strony wschodniej wzdłuż rzeki Kamienicy aż po bramę młyńską[12]. W tej stronie broniły miasta, a przedewszystkiem kościoła i klasztoru norbertańskiego, oraz kościoła kollegiackiego, dwie osobne baszty: piwowarska i sukiennicza, na samym zaś krańcu ku południowi wznosiła się nad bramą młyńską czworoboczna baszta kuśnierska, a od ulicy szpitalnej wychodziła furtka do rurmuza (wodociągu).
Wspomniana brama młyńska wraz z wznoszącą się nad nią 12 łokci wysoką basztą[13], tworzyła narożnik od strony południowo-wschodniej i przedmieścia węgierskiego i stanowiła główną obronę gościńca grybowskiego.
Od strony południowej ustała korzyść wynioślejszego położenia; ręka ludzka musiała więc tutaj dopomódz. Ogromny, na kilkadziesiąt łokci szeroki a głęboki przekop ciągnął się od Kamienicy aż do Dunajca w wygięty łuk, a wzdłuż niego od strony miasta długi mur forteczny[14], którego środek zajmowała silna, zwodzona brama węgierska[15] z potężną basztą bednarską. Po skrzydłach tejże tkwiły w półokrąg dwie baszty: krawiecka i tkacka.
Brama węgierska, najpotężniejsza ze wszystkich, miała zwód z silnych dębowych forsztów[16], mocną kutą blachą obity, a potężne haki podtrzymywały łańcuchy przy zwodzeniu i spuszczaniu. Główny trakt do Węgier wiódł tą bramą, ruch w niej był ciągły; za każdem więc zwodzeniem pomostu przyniesione i przywiezione błoto spadało do przekopu, dlatego wyciągano je cebrami, aby nie było przeszkody napełniania przekopu wodą. Baszta węgierska[17], równie jak i brama, były pod gontem. W bramie była furta, a w szeroko płaskich oknach wisiały groźne organki, t. j. broń palna z kilku luf złożona; w bramie tej była także obszerna strażnica, którą w latach 1648—1655 zamieszkiwał Matyasz, kołodziej, płacąc z niej czynszu rocznego 4 złp. 24 gr. Młyńska i węgierska brama, podobnie jak krakowska i grodzka, mieściły bormnego w izbie ogrzewanej piecem, a piętra miały zbrojne z gankami i strażnicami.
Prócz węgierskiej bramy mała tylko furtka różana, przyozdobiona zgrabną wieżyczką, wiodła ku węgierskiemu przedmieściu.
Pod murem stało kilka chałupek miejskich[18], zamieszkałych przez biednych komorników, płacących czynsz roczny z swego podmurza. Za okopem, a po części i w okopie ku Dunajcowi, były miejskie sady, z których jeden zwał się „roratnym“, gdyż dochód z niego szedł na nabożeństwo roratne w kollegiacie.
Strony zachodniej od Dunajca, prócz rzeki bystrej i głębokiej, bronił klasztor franciszkański i mur nadbrzeżny, ciągnący się od owego głębokiego przekopu aż do zamku, miejscami podwojony, z blankami[19]; wszystko pod gontem. Prócz baszty rzeźniczej za klasztorem franciszkańskim, stała na Biskupiem druga okrągła baszta kramarska, a trzecią z kolei była już narożna zamkowa. Do Dunajca wiodła furtka w środku muru, prowadząca także do ogrodu granciszkańskiego obok zamku. Ogółem broniło miasta i zamku 13 baszt.
Furty wszystkie, któremi zwykle się przechodziło, miały kołowrot mocny dębowy, dla łatwiejszego zatrzymania przechodniów.
Fundusze na utrzymanie tych murów i baszt płynęły z ceł od wina, składu kruszców i innych towarów, przewożonych przez miasto lub spławianych Dunajcem[20]: następnie z trzeciej miary z dwóch młynów królewskich na Kamienicy, z folusza i tracza; tudzież z dzierżawy sołtystwa w Falkowej, za umyślnem nadaniem królów: Zygmunta Augusta[21] i Zygmunta III.[22]. Bramy wszystkie zamykano pod wieczór kłódkami, klucze zaś odnoszono do burmistrza, aby ich nikomu nie otwierano. Stąd to już w r. 1543 zawyrokowali komisarze królewscy, że bram miejskich nikomu w nocy otwierać nie wolno, chyba tylko w nagłej i ciężkiej potrzebie Rzpltej. W lutym zaś 1610 r. „ordynował woźny z rozkazania Jegomości pana podstarościego, Sebastyana Gładysza, aby każdy z miasta wyjeżdżał, gdy na wieży w bęben uderzą, żeby bron w nocy nie otwierano“[23].
W księgach miejskich Percepta et Distributa 1601—1657 przechowały się dotąd mnogie i szczegółowe wydatki na naprawę pojedyńczych baszt, bram i murów fortecznych[24]. W r. 1639 nadało nawet miasto niejakiemu Janowi, murarzowi, domek z ogrodem za rzeką Kamienicą, ażeby zato ciągle za opłatą naprawiał nadpsowane mury i natychmiast dawał znać, gdzie grozi ruina[25]. W przeciągu 11 lat (1646—1657) wydano ogółem na ten cel 1.003 złp. 22 gr.
Poza murami miasta rozciągały się dwa przedmieścia: większe czyli węgierskie, od południa poza bramą węgierską, z 3 kościołami: św. Walentego, św. Mikołaja i św. Wojciecha; tudzież przemieście mniejsze, poza młyńską bramą i za rzeką Kamienicą, a kościołem św. Krzyża, zwane także Zakamienicą. Na przedmieściu większem były dwie główne ulice: długa i średnia. Na obydwóch przedmieściach było 1652 r. ogółem domów 143[26].
Załogę miasta stanowiło mieszczaństwo, obowiązane bronić miasta swego w czasie wojennych napadów. Każdy mieszczanin, przyjmując prawo miejskie, obowiązywał się w przeciągu roku dać miastu hakownicę nową lub przynajmniej muszkiet. Każdy cech miał sobie przydzieloną basztę, czyli wieżę miejską, która raz na zawsze miała być opatrzoną w „strzelbę“[27], proch, kule, knoty, broń i oręż. W XVII. wieku cech kowalski bronił bramy grodzkiej i baszty własnej; cech szewski bramy i baszty krakowskiej; cech kuśnierski bramy i baszty młyńskiej; cech bednarski bramy i baszty węgierskiej. Innych zaś baszt wokoło miasta broniły cechy: garncarski, piwowarski, sukienniczy, krawiecki, tkacki, kramarski i rzeźniczy. Natomiast baszt zamkowych broniła kolejno straż, złożona z pachołków wsi: Królowej polskiej i ruskiej, czyli tak zwana „stróża zamkowa“.
Niektóre cechy sandeckie przechowały w swych księgach dokładny spis zbroi z lat 1551—1622. Największe zapasy zbroi posiadała w 1594 r. baszta kowalska obok bramy grodzkiej: Hakownic 11, zbroi 8, szyszaków[28] 9, obojczyków[29] 6, zarękawiów 2 pary, rękawic 3 pary, rękawic pancernych para, pancerzów[30] 2 pary, rusznic 7, mieczów 2, szabel 3, halabardów[31] 6, rożnów[32] 2, prochowic 6, ładunków 2, form do rusznic[33] 6, knotów 4.
Cech szewski, liczebnie jeden z największych w Sączu, miał w swej baszcie nad bramą krakowską w r. 1602: Hakownic 8, prochu do strzelby beczułkę 1, lontów 6, zbroi białej[34] 7, zbroi czarnej[35] 4, pałaszów dobrych 6, rusznic dobrych 11, zbroi gorszej 2, szyszaków 13, ładownic 4, prochownic 4, rogów 3, halabardów 3, oszczepów 3, glewie[36] 3, ładunków 60, w garnku prochu funt 1, zarękawie pancerzowe, rohatynę[37].
W baszcie cechu kuśnierskiego nad bramą młyńską znajdowało się w r. 1591: Zbroi szmelcowanych 6, zbroi światłych dobrych 3, pancerz, szyszaków 4, mieczów 5, glewie 2, halabardów 2, szefelin[38], rusznic 4, prochownic 2, hakownic 3, kul żelaznych do hakownic 66, rękawice żelazne czarne, 3 kusze z hewarem[39], przyłbica stara zła, haczków do wieszania zbroi 12. Wydano zaś na rusznicę z krzosem[40] złp. 10; na prochownicę 2½ gr.; na rzemień do prochownicy ½ gr.; za worek na pancerz 4 gr.; na pasy do mieczów 5 gr.; za 2 knoty i prochownicę 9 gr. W r. 1593 wydano na hakownicę 9 talarów węgierskich.
W rok po wojnie chocimskiej (1622) znajdujemy w tejże baszcie: Hakownic dobrych 5, starych 2, rusznic małych 2, muszkietów 3, z tych 2 z krzosem, rurka (lufa) jedna nie osadzona, mieczów staroświeckich 2, pałaszów 3, halabardów 4, szefelin, oszczep, glewia, prochownic 3, knotów 4, zbroi 3, z tych jedna zupełna, szmelcowanych 3, zbroi czarnych 2, szyszaków 5, półtrzeci kuszy i hewar, prochu półbeczki większe, kule żelazne i ołowiane, skrzynia z zamkiem, w której proch, miartuch[41]. Sprawiono 1 parę hakownic długich za 18 złp.; wydano na 15 funtów prochu 7 złp.
W baszcie cechu bednarskiego nad bramą węgierską mieściło się w r. 1606: Zbroja na 4 pachołków, kapeluszów[42] 3, obojczyków 4, hakownic 4, rusznic 5, mieczów 6, oszczepów 2, halabardów 2, sulica[43], 3 kusze, bęben, prochownic 6, ładunków 3, form małych 2, wielkich 2, kul wielkich 65, małych 120, knotów 4.
W roku zaś 1617: Zbroja na 3 pachołków, hakownic 7, rusznic 5, pałaszów 2, halabardów 2, prochownic 4, knotów 2, ładownic 4, prochu beczka i kule nieliczone, 3 kusze, mieczów nowych para.
Wreszcie w roku 1622: Hakownic długich 6, krótka siódma, mieczów 2, pałaszów 2, cztery zbroje z obojczykami, a dwie z kapeluszami, blach na zbroje 13 sztuk, rusznic 5, knotów 4, form 2, kul 200, prochownic 3, ładownic 2, prochu beczułka zabita; w prochownicy jest proch na rozchody.
Z powyższego zestawienia i innych jeszcze zapisków pokazuje się, że za Zygmunta III. zbroi cechowej ciągle przybywało w miarę rozwoju cechów[44], tak że między rokiem 1591—1622 w czterech głównych basztach, broniących gościńców: krakowskiego, grybowskiego i węgierskiego, znajdowało się stale samych hakownic 35, rusznic 28, kusz z hewarami do rzucania pocisków 6, kul żelaznych do hakownic z górą 2.000, kul ołowianych do rusznic niezliczona liczba, prochu beczek 4, zbroi zupełnej pancerzowej na 35 pachołków, pałaszów 26, form wielkich i małych do odlewania kul 12, halabardów 18, prochownic 19, oszczepów różnego rodzaju 14, ładownic 8.
Broń chędożono od czasu do czasu, zapijając przytem półachtelem piwa. Stąd to często przychodzi w księgach wydatków tak miejskich, jako i cechowych: „Do tarcia zbroi półachtel piwa braciom; dano na szpik do szpikowania hakownic; na oliwę do napuszczania zbroi.“ Obowiązek ten czyszczenia broni spadał na młodszych braci cechowych.
W r. 1625 uchwalono, „żeby młodsi pancerze wycierali swym kosztem, a starsi w nich chodzili.“ W roku zaś następnym (1626) na zebraniu cechowem orzeczono: „aby młodsi szanowali armaty. Któryby co popsował z igraszki, jak to czynić zwykli, zaraz niechaj da naprawić. A niechaj jeden będzie dozorcą, który będzie oddawał i odbierał armatę. A ten, któremu to poruczą, jeżeliby niedbale swój urząd sprawował, ma bydź karany, bo niepotrzebnie nakładamy. Takowi młodsi aby nie strzelali niepotrzebnie.“ Wybierano też zawsze dwóch młodszych ku temu: jednego do hakownic, drugiego do przybierania i rozbierania zbroi.
Pomimo tych obostrzeń niebardzo doglądano zbroi, mianowicie w czasach spokojnych, zaco oczywiście kara odpowiednia wymierzaną była. Dnia 8. lipca 1629 r. zapadł na Bartosza Grybowskiego i Matyasza Mikołajczyka następujący wyrok starszyzny cechu kuśnierskiego: „Ponieważ wymienieni bracie z wielkiego niedbalstwa wieży dwiema kłódkami nie zamykali, i owszem lada kiedy na tęż wieżą chodzili — pono gołębie zbierając — przeto nakazujemy im, ażeby do dwu niedziel, pod winą pańską 10 grzywien, miecz takowy, jaki zginął, do cechu oddali, także prochu funtów 26.“
Oprócz cechowej, posiadało miasto jeszcze zbroję ratuszną dla obrony miasta i Rzpltej, składającą się z wielkiego działa, kilku działek mniejszych, śmigownic, hakownic, muszkietów i kilku par organków, żelaznymi pasami pościąganych. Działa stały na łożach i kołach, a w czasie pospolitego ruszenia wieziono je nieraz i na Ukrainę.
W r. 1626 osadzano tę miejską zbroję, t. j. dorabiano do niej łoża i koła, a było oprócz hakownic i organków także jedno działo wielkiego kalibru i troje działek mniejszych. Jerzy Tymowski, kupiec i lunar ówczesny, trudnił się tem, doglądając roboty kołodzieja względem kół, do których osobny świder sporządzić musiano; stelmacha, co wycinał osie i przyprawiał łoża do dział; kowala przy okowaniu dział, oraz szychtarza[45], który je osadzał. Lunar sam dostarczał węgli, których kosz płacił pod 2 złp. i kilka groszy; żelaza po 3 grosze funt, a w końcu smoły i lubryki[46] — snadź łoża malowano na czerwono, a okucie napuszczano na czarno.
Burmistrz Jan Łykawski wpisał to wszystko do księgi wydatków nadzwyczajnych miejskich:
— Za świder do wywiercenia kół pod działo i od wywiercenia ich dałem kołodziejowi 21 gr.
— Za dwa kosze węgla do okowania tegoż działa 4 złp. 4 gr.
— Za sztab żelaza, w którym funtów 30, na okowanie tegoż działa 2 złp. 15 gr.
— Za trzy ćwierci i 6 funtów żelaza na okowanie tegoż działa 8 złp.
— Stalmachowi od przyprawienia łoża do działa 8 złp.
— Za 25 szyn żelaznych na okowanie tegoż działa, każda szyna po 8 gr. = 6 złp. 20 gr.
— Kowalowi od okowania tego działa 20 złp.
— Za kosz węgla do osadzenia trzech działek 2 złp. 12 gr.
— Za cetnar żelaza do okowania tych działek 10 złp.
— Woźnicy, który odwiózł te działka i forsztów 6 do szychterza, na piwo 10 gr.
— Stalmachowi za 3 osi pod te działka 24 gr.
— Kołodziejowi za 2 pary kół pod działka 2 złp. 20 gr.
— Szychteczowi od osadzenia tych działek 14 złp.
— Kowalowi za 2 szyny do tych działek 16 gr.
— Za smołę i za lubrykę do tych działek 6 gr.
— Kowalowi od okowania tych 3 działek 24 złp.
Za te wszystkie roboty wypłacono ogółem 104 złp. 28 gr.[47].
Zbroję ratuszną chędożono i naprawiano również od czasu do czasu według potrzeby. Tak n. p. w r. 1616 za 2 pary kół pod organki i od oprawy ich dano kowalowi 24 gr.; w r. 1626 za szpik dla wychędożenia organków, hakownic i działek 24 gr.; w r. 1644 od wychędożenia dział i organek 20 gr.; w r. 1648 stelmachowi, co robił 3 kary pod śmigownice, a do czwartej doprawił dyszel i poręcza, dano 4 złp., kowalowi, co robił ref[48] 24 na koła pod strzelbę, 2 złp. 12 gr.; w r. 1655 za 3 szyny żelaza do łoża działa wielkiego 1 złp. 6 gr.
Proch tłukł puszkasz w puszkarni miejskiej, zbudowanej w r. 1623[49], lecz częściej kupowano go i trzymano w beczkach, a regimentarz miejski przesypywał go od czasu do czasu. Saletry dostarczali saletrnicy okoliczni. Najwięcej wyrabiano jej w Grybowie i okolicznych wsiach, jak w Białej wyżnej i Siołkowej, gdzie wielka jej obfitość w skałach łupkowych iłowatych. Najsłynniejsi saletrnicy (1620—1630) otrzymywali zadatki i obowiązywali się dostarczać do 3 tygodni „lutrowanej dobrej saletry“ po kilka kamieni, po półcetnara, aż do 5 cetnarów naraz. W r. 1620 cena saletry była: 15 złp. za cetnar, a w r. 1626 już 35 złp. Kupiec Jerzy Tymowski tym saletrnikom grybowskim nie zawsze płacił pieniędzmi, ale i słoniną, masłem, suknem[50].
Prócz Grybowa także i w Łącku wyrabiano saletrę. Bieczanie mieli swą miejską saletrnię i prochownię, i miejskich saletrników. Wyrabiali saletrę z popiołu, którego korzec płacono po 18 gr. Warzono ją w umyślnych na to piecach i przecedzano przez płótno do rozmaitych naczyń, mianowicie w koryta. Od wyrobu jednego kamienia saletry w r. 1649 płacono tam 1½ złp., a od wytłuczenia kamienia prochu w miejskiej dębowej stępie 2 złp.; od prochu do dział płacono 15 gr. od funta.
Kule do hakownic i muszkietów odlewali bracia cechowi w osobnych formach, a czasami sprowadzano je skądinąd. Tak n. p. w księdze cechu bednarskiego zanotowano pod dniem 10. lipca 1670 r.: „Za kule do hakownic, których w liczbie było półtrzeci kopy, dał pan Stanisław Rożański 1 złp. 15 gr.“ Kule żelazne trzymano w faskach, a od czasu do czasu także przesuszano, aby nie rdzewiały. Knoty do podpału hakownic kręcili powroźnicy z lnianków[51].
W celu wprawiania mieszczan do broni odbywano ćwiczenia, czyli „okazowania zbrojne“ (monstry). Odbywały się cztery razy do roku, zawsze podczas jarmarków: na św. Wojciech, św. Małgorzatę, św. Stanisław i św. Marcin — a to dla okazania gotowości w obronie miasta przeciw wszelkim nieprzyjaciołom i napastnikom. Nie była to ostrożność zbyteczna, kiedy zbójcy podgórscy jarmarki napdali, a niesworni żołnierze i swawolna szlachta zjechawszy do miasta, zwyczajnie „stroili huczki“[52] i dopuszczali się rozmaitych wybryków i nadużyć.
Zapraszano wtedy do regimentowania świadomego wojenki mieszczanina, lecz najczęściej szlachcica podupadłego, osiadłego w mieście, a najbardziej radzi byli mieszczanie iść pod rozkazy jakiego porucznika lub rotmistrza, jeżeli właśnie przebywał lub przejeżdżał, a dał się uprosić. Wdzięczne miasto Jego Królewskiej Mości nie przepomniało też ugościć panów wojskowych, zapisując to do księgi wydatków. I tak w r. 1644 wpisano: „Przed wyjazdem chorągwi dragańskiej z miasta, rotmistrzowi i oficerom, którzy przy monstrze generalnej miejskiej byli, dało się kontentacyi 3 garnce wina za 6 złp.“ W czerwcu 1651 r.: „Dla pana Krzesza regimentarza na okazyi, za półgarnca wina 1 złp. 6 gr.“[53]. Zwykle zaś stoi tam: „Regimentarzowi piechoty miejskiej“ albo „rotmistrzowi piechotnemu podczas jarmarku i monstry miejskiej: 1 złp.“, albo nawet tylko 12 gr. — według tego, jak i kto regimentował.
Obok regimentarza głównemi osobami podczas okazowania byli: dobosz i chorąży, o których też często są wzmianki w wydatkach. Tak n. p. w r. 1651: „Doboszowi, co tył na okazyi, 6 gr.“; innym znów razem notowano: „Chorążemu miejskiemu i doboszowi podczas generalnej monstry na gorzałkę 10 gr.“ albo „porucznikowi i bębeniście miejskiemu podczas monstry jarmarcznej 24 gr.“ Czasami, jeżeli się zdarzyło, że dragonia stała w mieście, wzywano dobosza dragońskiego, jak w r. 1644, gdzie zapisano: „Doboszowi dragańskiemu podczas monstry miejskiej, także trwog węgierskich[54], za pracę 1 złp. 3 gr.“ W okazowanie strzelano do tarczy.
Chorągiew miejska wielka powiewała nad całem uzbrojonem mieszczaństwem, lecz dla monstry oddzielne hufce nosiły oddzielne chorągwie, których proporce[55] do drzewek ćwiekami na trokach[56] przybite były, a górą szczyty miały rzeźbione.
Bęben piechoty drewniany, malowany, częstemu ulegał zepsuciu. Skóra, mimo częstego smarowania jej żółtkami i gorzałką, pękała pod silnem uderzeniem doboszów miejskich, a starszy cechu szewskiego dostarczał nowej. Za czasów Jana Kazimierza sędziwy Jan Cyrus niejednego złotego wziął za nową skórę do bębna, którą obszywał rymarz, a czasami sam miejski dobosz.
Psuł się zaś bęben piechotny, bo oprócz okazowań głównych bębniono weń przy wszystkich większych procesyach: na Wielkanoc, Zielone Świątki, Boże Ciało, św. Małgorzatę, gdyż przy każdej występowało mieszczaństwo zbrojno pod swym regimentarzem. Rotmistrz miejski z doboszem za każdem wystąpieniem w usłudze uroczystości kościelnej otrzymywali kontentacyę, i to czasem hojniejszą, niżeli na monstrze wojennej, boć nabożne mieszczaństwo wierzyło, iż Bóg jest panem zastępów, hetmanem hetmanów, iż ludzie strzelają a Bóg kule nosi!
Na monstrę wojenną i ćwiczenia przychodzili nie tylko mieszczanie, ale w groźnych czasach wojennych także i chłopi, poddani wsi miejskich, biorąc w nich udział czynny. Miasto rade im było i raczyło piwem. Tak n. p. w r. 1655 zanotowano: „Panom mieszczanom, którzy na monstrę wychodzili, według dawnego zwyczaju na achtel piwa 4 złp. 10 gr.; chłopom, którzy na monstrę przyszli z innych wsi, na achtel piwa 4 złp. 10 gr.; dla panów kolegów, gdy z monstry przyszli, za 2 garnce wina 3 złp. 6 gr.; dla regimentarzów, którzy byli na monstrze, za ½ garnca wina 24 gr.“[57]. Podobny zapisek znajduję pod rokiem 1656: „Za 3 achtele piwa na jeneralną monstrę: jeden dla panów mieszczan, drugi dla przedmieszczan, a trzeci dla wsianów (sic), aby accedente aliquo casu ochotniej szli do murów i obrony, 12 złp.; dla panów kolegów, którzy na tejże monstrze prezydowali, za 3 garnce wina 6 złp.; dla dwóch regimentarzów półgarnca wina 1 złp.; na piwo dla różnych osób znaczniejszych, którzy byli praesentes przy tejże monstrze, 18 gr.“[58].
Co rok, zwykle w maju, posyłało miasto pachołka zbrojnego w pancerzu na okazowanie wojewódzkie pod Kraków, płacąc mu za podróż 10—12 złp. I tak znajduję w aktach, że za czasów Zygmunta III. pan Tomasz Pytlikowicz, zwany pospolicie Tomusiem, długoletni rajca (1619—1636), lubiany i szanowany powszechnie majster krawiecki, używany był wielekrotnie do tej honorowej posługi. Był to kontyngens miasta na pospolite ruszenie, na które prócz tego dostarczało miasto skarbowych wozów.
Po pierwszym rozbiorze Polski i przyłączeniu t. z. Galicyi do Austryi w r. 1772, mury forteczne Nowego Sącza okazały się już bezużytecznymi, a będąc znacznie nadwyrężone, same coraz bardziej upadać zaczynały. To też zgorszony tem pan Ignacy Spatschek, c. k. inżynier cyrkularny, w swej relacyi urzędowej z 29. grudnia 1786 r. z oburzeniem powiada: „To miasto było dawniej opasane murami, które jednak od strony rzeki Dunajca na zachód całkowicie zapadłe, a wogóle bardzo są uszkodzone i upadkiem grożące. Tutejszym mieszczanom na mocy przywilejów nadano tyle gruntów i wsi na utrzymanie murów, z tych jednak dochodów widocznie nawet najmniejszej cząstki nie obracano na nie“[59]. W innej znów relacyi tak się wyraża: „To miasto było murami otoczone, które częścią przez wojny szwedzkie zniszczone zostały, z resztek zaś wysoko jeszcze sterczących murów, ponieważ groziły niebezpieczeństwem zawalenia się, zezwolono mieszczanom budować domy.“
Powyższa relacya pana Spatschka piętnuje gnuśność i niedbalstwo mieszczan sandeckich, którzy swym obronnym murom samochcąc dozwolili upaść. Zdaje mi się jednak, że nie samych mieszczan wyłączna wtem wina, lecz przedewszystkiem ogólnego rozprężenia w narodzie, częstych stacyi i poborów wojskowych w epoce Sasów, różnych klęsk elementarnych, wogóle opłakanych finansowych stosunków, które w XVIII. wieku przygnębiały i ruinowały powszechnie miasta polskie.
W czasie drugiego rozbioru Polski w roku 1793 rozebrano po większej części dawne mury forteczne razem z trzema bramami: krakowską, młyńską i węgierską. Resztki sterczących murów i baszt zniesiono i z ziemią zrównano po roku 1804. W roku 1824 stała jeszcze na skręcie starego żydowskiego okopiska, tuż obok dzisiejszego gościńca tarnowskiego, do połowy zburzona i zruinowana półokrągłą baszta garncarska. Obecnie z dawnej warowni miejskiej pozostał dotąd, ale tylko w cząstce, głęboki i szeroki rów, który w każdej chwili można było dawniej zawodnić i tak połączyć rzeki Dunajec z kamienicą, owe naturalne linie obronne grodu. Prócz tego utrzymały się trzy potężne ściany z dawnych fortecznych murów: jedna za dzisiejszem więzieniem od strony Dunajca; druga w ogrodzie plebańskim od strony Kamienicy; trzecia niedaleko od poprzedniej w ogrodzie jezuickim; wreszcie baszta kowalska[60] tuż przy zamku, z strzelnicą o 9 otworach armatnich, stojąca jeszcze mocno mimo tylu burz i wichrów, które przeszumiały nad nią — jako posępny świadek niegdyś świetnego, dziś upadłego podkarpackiego grodu. Badacz zaś i miłośnik przeszłości słusznie z poetą powtórzyć może:

Nie miej nadzieje w baszciech murowanych,
Ni w twoich wałach tak miąszo sypanych;
Co ręka zrobi, druga skazić może,
Jeśli nas Twoja moc nie wesprze Boże!
(Z pisma 1577 r.)






ANNEXA.

Wydatki na naprawę warowni miejskiej.

1618 r. — Cieślom od oprawienia wieży przy młyńskiej bronie, która się była zajęła od ognia, kiedy gorzała młyńska ulica, 1 złp.; kotlarzowi od wyrychtowania bani na tęż wieżę 10 gr.; malarzowi od pomalowania bani i powiewnika na bronę młyńską 12 gr.; mularzowi od poprawy dachówką wieży zgorzałej u młyńskiej brony i oprawienia dwu baszt krawieckiej i tkackiej 2 złp. 15 gr.
1619 r. — Mularzowi Ruffowi od stęplowania wieży kramarskiej 10 gr.; mularzowi Sebastyanowi, co począł murować filar pod wieżą okrągłą kramarską, za dzień i na gorzałkę 13 gr.
1620 r. — Mularzowi od robienia baszty na szpitalskiej ulicy między murami 3 złp.; kamiennikowi od 20 sztuk kamienia na narożniki do tejże baszty 2 złp.; za 3 wozy wapna 4 złp.; mularzowi od roboty tej baszty 3 złp.; murarzowi, co robił koło baszty bednarskiej i koło strażnicy w węgierskiej bronie 25 gr.; cieśli, co robił koło baszt na Biskupiem, za 2 dni 10 gr.
1622 r. — Zmówili panowie z mularzem wymurowanie baszty u młyńskiej brony i sztukę muru, od której zmówili za 82 złp., dali mu ad rationem tej roboty 8 złp. 10 gr.; mularzowi, co robił koło baszty rozwalonej, dało się 6 złp.; mularzowi, co basztę murował, 10 złp.
1623 r. — Od murowania baszty za ulicą młyńską i dwu sztuk muru obalonego, według zjednania z mularzami za 52 złp., daliśmy ad rationem takiego zjednania mularzowi z Podolińca 26 złp.
1626 r. — Mularzowi od oprawy murów miejskich, co oprawił sztukę muru za Pawłem złotnikiem i kratę wprawił w mur za kościołem św. Ducha, 3 złp.; kowalowi, za kopę bretnali i za klamrę do baszty u brony węgierskiej, 1 złp.; za kłódkę wielką do brony więgierskiej 3 złp.; cieśli od oprawy baszty u brony węgierskiej, za 25 kóp gontów, także i za 50 sztuk drzewa na potrzebę miejską 18 złp. 13 gr.
1629 r. — Mularzowi, co robił koło baszty młyńskiej i krawieckiej, dało się 11 złp.
1630 r. — Mularzowi, który robił koło muru od baszty kowalskiej do brony krakowskiej, dało się 4 złp.; mularzowi od poprawienia murów i filara od brony krakowskiej, dało się 6 złp.
1634 r. — Mularzowi od oprawy murów miejskich nad Dunajcem koło furtki 20 złp.; za wapno do oprawy tychże murów 13 złp.
1635 r. — Mularzowi, co robił koło muru na szpitalskiej ulicy, 130 złp.; temuż mularzowi, co robił gdzieindziej koło muru, 30 złp.; za wapno do Kruźlowej 30 złp.; za wapno do Grybowca, co Piątkowianie zwozili, 76 złp.; kowalowi za gwoździe do krakowskiej brony z okrągłemi głowami nr. 31 po półtoraku = 1 złp. 15 gr.
1636 r. — Na cetnar żelaza na poprawę w bronie węgierskiej 8 złp. 15 gr.; za kłódki do krakowskiej borny dałem ślusarzowi 1 złp. 10 gr.
1638 r. — Pan Jan Koszwic, kollega i lunar nasz, produkował regestr wydatków na wystawienie muru nie małej wielkości, i zaś znowu na podmurowanie na drugiem miejscu także sztuki nie małej. Na który wydatek, mianowicie na rzemieślnika, wapno, drzewo, tarcice i robotniki, odebrał z rąk Stan. Wilkowskiego burmistrza in praesentia wszystkich kollegów, za słusznym rachunkiem przed nami uczynionym dostatecznie, 343 złp. 20 gr., które expensował.
1640 r. — Na 3 piece wapna do robienia baszty 21 złp.; za wapno do baszty obalonej 49 złp. 10 gr.; mularzowi od roboty 40 złp.; za rzezanie dębowych forsztów w traczu na spust do węgierskiej bramy 1 złp.
1641 r. — Na basztę kramarską za 5 blach, ćwieków 3 kopy, 18 funtów minii (farby czerwonej) po 6 gr., 6½ garnca oleju, 7 złp. 2 gr.; za 4000 gontowych gwoździ ze Spiża na pokrycie baszt miejskich 6 złp. 20 gr.
1642 r. — Sprowadzono na pokrycie murów miejskich: 394 kóp gontów, 94 kóp gwoździ i 142 sztuk drzewa, za 190 złp. 20 gr.
1646 r. — Garncarzowi na 100 dachówek na basztę nad młyńską bormą zadałem 15 gr.; panu Andryszowi za gwoździe na basztę węgierską i za szyny na miejską potrzebę dałem 5 złp.
1648 r. — Cieśli, który budował rusztowanie na dwóch basztach dla armaty, 1 złp.; mularzowi, który robił koło muru miejskiego od Dunajca przez 3 dni, 1 złp. 15 gr.; cieślom od naprawienia wiązania do strzelby w baszcie rzeźniczej 1 złp.; tamże kowalowi za zawiasy i wrzeciądze do drzwi i bretnale 1 złp. 12 gr.; za kłódkę do bramy krakowskiej 1 złp.; kowalowi, co robił skoblów 11 do zwodu do węgierskiej brony, 1 złp. 14 gr.
1653 r. — Mularzowi, który mur i basztę za Pawłem złotnikiem podmurował, 28 złp.
1656 r. — Cieśli, który robił wiązanie na dwóch basztach do strzelby, t. j. na kuśnierskiej i rzeźniczej, 1 złp.
1657 r. — Mularzowi, co wybił dziurę na baszcie kramarskiej, 24 gr.; mularzowi, co na baszcie węgierskiej mur przekopał i okien dwóch na organki poprawił, 15 gr.; cieślom, którzy koło baszty pustej robili, dałem 1 złp. 10 gr.







  1. O pochodzeniu i składzie chemicznym gleby w dolinie sądeckiej, Dr. Kazim. Miczyński. Spraw. komis. fizyogr. t. 29. Kraków 1894, str. 192—215.
  2. W pierwszej połowie XVII. wieku często uderzały pioruny w baszty i wieże miejskie, niosąc na niszcząc na nich dachy. I tak w sierpniu 1603 r. uderzył piorun w basztę krawiecką; we wrześniu 1610 roku w basztę węgierską; w lutym tegoż roku gwałtowny wicher zerwał dach w bronie krakowskiej; w r. 1630 uderzył piorun w wieżę kollegiaty i uszkodził ją znacznie.
  3. Wszystkie te nazwy ulic występują już w XV. wieku: platea polonicalis, hospitalis, sancti Spiritus, molendinalis, lignalis, vectoralis seu hungaricalis, rosarum.
  4. Wielogłowskich, Strońskich, Marków, Tabaszowskich, Jordanów i Jaklińskich.
  5. Andrzej Kaszowski, łowczy wołyński (1646—1653). Był on bratem Henryka, miecznika wołyńskiego, następnie kasztel. inflanc. (od 1647) — tudzież Jana, miecznika wołyńskiego (od 1647). Zob. Kossakowski: Monografie t. III. str. 166—170.
  6. Józef Wolf: Senatorowie i dygnitarze wiel. księstwa litwe. 1386—1795, Kraków 1885, str. 137, pisze go miecznikiem wołyńskim.
  7. Rejestr miasta Nowego Sandcza z przedmieściami 1704 r.
  8. Okopy, otaczające wokoło miasto, wielkim kosztem usypane były, dlatego to komisye królewskie z r. 1543 i 1615 orzekły, ażeby nikt nie ważył się paść bydła, koni lub trzody po wałach miejskich, gdyż miastu pogranicznemu bardzo są potrzebne, a przez pasienie roztaczają się i psują. Nie pierwsza to zresztą wzmianka o warowni sandeckiej. Już bowiem Władysław Jagiełło nadał przywilej, datowany w Niepołomicach 16. marca 1405 r., mocą którego cło Czchowskie od towarów, przypadające królowi, przekazuje Sączowi, wszelako z warunkiem, aby je obracano na naprawę murów, baszt i rowów obronnych. Akta grodzkie T. IX. str. 16. Lwów 1883.
  9. Act. Consul. T. 61. p. 189.
  10. Z sporu, powstałego między garncarzami a woźnicami, dowiadujemy się, że „sculptor Adam Reyk fabrieavit statuam ligneam, in summitate turris seu propugnaculi expositam, pro summa 50 flor.“ Actum in praetorio sandecensi feria II. ipso die Praesentationis B. Virg Mariae. Anno Domini 1678.
  11. Przy tej baszcie znajduje się wzdłuż muru podobny ganek z kamienia, na który wiodą schody kamienne.
  12. Brama młyńska już w XIV. wieku istnieć musiała, skoro Kazimierz Wielki na moc przywileju, wydanego w Krakowie 1. listop. 1368 r., pozwolił Sandeczanom rozszerzyć tę bramę. Dr. Piekosiński: Kod. dypl. małop. T. III. p. 357.
  13. Act. Castr. Rel. T. 114. p. 744. anno 1618.
  14. Od Kamienicy aż do Dunajca rozciągał się podwójny mur, z których wewnętrzny był grubości przeszło metr, zewnętrzny zaś co najmniej 2½ metra, a cała przestrzeń między obydwoma murami, wynosząca 7 metrów, była napełniona ziemią aż do samego wierzchu, tak iż (jak się utrzymała jeszcze dotąd tradycya) kilka wozów mogło obok siebie swobodnie jechać.
  15. Brama węgierska odległej sięga starożytności, już bowiem w r. 1488 znajduję wyraźną o niej wzmiankę. Act. Scab. T. 1. p. 21.
  16. Forszt — dyl, deska, tarcica.
  17. O budowie baszty węgierskiej przechował się długi i szczegółowy rejestr w archiwum miejskiem: „Incipitur regestrum fortalicii per famatos dominos consules protunc residentes: Bartholomeum Gruczka proconsulem, Felicem Strasz artium bacalaureum et notarium antiquum. Josephum Milner, Nicolaum Librant, Petrum Piwniczny, Simonem pannitonsorem comparatum. Qui ex Sancti Spiritus gratia inflammati atque illustrati, unanimi consensu veteranorum consulum tociusque communitatis ad id accedente, cupientes itaque defensioni maiori huius civitatis providere, eandemque bene munitam suis posteris relinquere, et ut fama memoriaque suorum posterorum longe lateque per orbem commendabiliter diffunderetur, valeatque uberius per posteros nostros muniri, edificari atque celebrius predicari, fortalicium penes portam hungaricalem novum cepimus edificari. Quod per magistrum Albertum de Libusza feria II. post festum sanctorum Apostolorum Petri et Pauli inchoatum edificari fundamentaque iacere eiuscem fortalicii incepit anno Cristiane Salutis 1555. Quorum Deus omnipotens sua clementissima gratia principum adiuvare consilioque ad finem perducere dignetur.“ Z powyższego zapisku i dalszego szczegółowego rejestru widzimy, że budowa tej baszty z cisowego kamienia trwała od 1. lipca 1555 do 6. marca 1557 r. Rysunek baszty wykonał Szymon Kozielski, pisarz miejski, który dostał zato 36 gr. Kamieni dostarczano z Jamnicy i Kunowa, wsi poblizkich Sącza. Wapno łamano w Paszynie i wypalano tamże: w r. 1556 wypalono go w dwóch piecach na jeden raz 66 korcy. Głównemu majstrowi, Wojciechowi z Libuszy, płacono tygodniowo po 30 gr.; kamieniarzom tygodniowo po 24 gr.; pisarzowi miejskiemu, który doglądał ustawicznie robót, tygodniowo także po 24 gr. Okna na baszcie zaopatrzono żelaznemi okiennicami; dach pokryto gontem i pomalowano olejną farbą. Ogólne wydatki wynosiły 177 grzywien 11 groszy 12 denarów, czyli 283 złp. 17 gr. 12 denar. (Regestrum provent. et distribut. civitatis Neosandec. an. 1555—1580. T. 101. p. 1—17). Aż do regulacyi dzisiejszej ulicy wałowej w jesieni 1895 r. sterczały jeszcze potężne szczątki fundamentów tej bramy i baszty.
  18. W latach 1640 i 1647 znajduję 7 domków pod murem miejskim, z których płacono po 1 złp. czynszu rocznego.
  19. Blanki — rodzaj wystawy w murach, czyli gzymsu.
  20. Porówn. Dodatki na końcu tomu I. nr I. i III.
  21. Domum. wydany na sejmie w Piotrkowie 10. maja 1567.
  22. Na sejmie warszawskim 12. marca 1631 r. Volum. Leg. III. 335.
  23. Distributa f. 335.
  24. Por. Annexa na końcu rozdziału.
  25. Acta Consul. T. 53. p. 466.
  26. Regestr poborowy na piechotę hetmańską, ułożony przez Jakóba Mogilańskiego i Ambrożego Jachimowicza, mieszczan sandeckich 6. kwietnia 1652.
  27. Pod tym wyrazem rozumiano ogólnie wszelką broń palną, tak ręczną jako i wałową. Zob. rzadkie dziś dzieło — Diega Uffana: Archelia t. j. nauka o strzelbie. Leszno 1643, in folio z 60 rycinami. — Diego Uffan był kapitanem artyleryi w Antwerpii. Dzieło jego najprzód po hiszpańsku wydane, później z niemieckiego na polskie przełożone.
  28. Szyszak — hełm, wysoka przyłbica żelazna.
  29. Obojczyk — część zbroi żelaznej okrywającej szyję.
  30. Pancerz — blacha żelazna na piersi.
  31. Halabarda — siekiera na długim drzewcu osadzona, kopia z okszą, bardysz.
  32. Rożen — szpada, narzędzie do pchnięcia, przebicia.
  33. Forma do rusznic — do odlewania kul.
  34. Zbroja biała, światła — polerowana, błyszcząca.
  35. Zbroja czarna, szmelcowana — czarno pociągnięta.
  36. Glewia — dzida, włócznia.
  37. Rohatyna — włócznia z szerokiem ostrzem, na długiem drzewcu osadzona.
  38. Szefelin — włócznia, oszczep.
  39. Kusza czyli samostrzał — przyrząd do rzucania strzał i wogóle pocisków, naciągany hewarem (z niem. Heber) lub lewarem. Już starym Grekom i Rzymianom znaną była kusza, catapulta, palintona, onager, tormentum, ballista.
  40. Krzos — krzesiwo, zapomocą którego wzniecano ogień do podpału rusznic.
  41. Miartuch — miareczka do prochu strzelniczego.
  42. Kapelusz — przykrycie głowy z blachy.
  43. Sulica — dzida długa.
  44. W dawnych aktach miast polskich XVI. i XVII. w. przechowało się nie mało zapisków o ówczesnej zbroi. W zbrojowni miejskiej w Tarnowie, tak ratusznej jako i cechowej, znajdowało się w r. 1555 między innymi rynsztunkami: Działo wielkie, hakownic wielkich 23, mniejszych 25, kul żelaznych do hakownic kóp. 27, kul ołowianych kóp 20, form do kul żelaznych 15, prochu kamieni 20, flaszek na proch 21, harkabuz (strzelb) 3, rusznic 8, mieczów 9, kapalinów (hełmów) 17, przyłbic 10, tarcz rackich (husarskich) 12, halabardów 17, oszczepów 19, drzewców osadzonych z proporcami 20, kos spiżowych 8, żelaznych 4, chorągwi 5, bębnów miedzianych 4, zbroi pancerzowej (z miskami czyli misiurkami, obojczykami, napierśnikami, szorcami i nakolankami) na 32 pachołków... Z aktów miasta Tarnowa.
  45. Szychtarz, syftarz, sychtarz, od niem. Schaft, wyrabiał łoża czyli osady do broni palnej, tudzież wszelką przynależytość do niej.
  46. Lubryka albo rubryka, z łać. ruber — ciesielska glinka, substancya z ziemi czerwonej.
  47. Distributa extraordinaria an. 1626 f. 91.
  48. Refa, ryfa, rechwa — obręcz.
  49. O budowie puszkarni przechowały się szczegółowe zapiski w księdze wydatków 1623 r. Pod r. zaś 1635 zanotowano: „Za obręcz do puszkarni na wał i czop, kiedy daliśmy prochy robić, 1 złp. 18 gr.“ Niestety nigdzie nie ma wzmianki, gdzie stała owa puszkarnia.
  50. Dyaryusz kupiecki Jerzego Tymowskiego, o którym bliżej w rozdz. VII. i VIII.
  51. Pod rokiem 1644 zanotowano: „Za lnianki na knoty do strzelby 1 złp. — powroźnikowi od robienia tych knotów 18 gr.“
  52. Huczek — radosny albo swawolny okrzyk.
  53. Distributa f. 113, 138.
  54. Morowe powietrze grasujące na Węgrzech.
  55. Proporzec — chorągiew, sztandar.
  56. Troki — rzemienie.
  57. Distributa f. 201.
  58. Distributa f. 219.
  59. Diese Stadt war vor alten mit Mauern umgeben, die aber an der Seite des Dunajec Flusses gegen Untergang gänzlich eingefallen, überhaupt aber gar sehr beschädigt und baufällig sind. Denen Bürgern sind Kraft Privilegii so viele Gründe udn Dörfer bloss zur Unterhaltung dieser mauern zugegeben worden, von welchen Einkünften aber sichbarlich nicht das mündeste hierauf verwendet worden. (Inventarium oder Hauptverzeichniss aller hier kreissigen so wohl zur Emporhebung geeignet, als nicht geeigneten Städten und Märkten, nebst ihren Bemerkungen vom 29. December 1786).
  60. Owa baszta domaga się koniecznej naprawy. Rada miejska 8. listop. 1881 i ponownie 23. lut. 1884 uznała potrzebę ochronienia starożytnej baszty przy zamku starościńskim przez odpowiednią renowacyę, naco plan i kosztorys miał być wypracowany. Dotąd jednak ów zamiar nie przyszedł do skutku. (!)





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Sygański.