Lelewel (Wyspiański)/Akt III
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Lelewel |
Podtytuł | Dramat w 5 aktach, osnuty na tle wypadków sierpniowych w Warszawie 1831 roku |
Data wyd. | 1899 |
Druk | Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
MORAWSKI.
Ha nareszcie!
BARZYKOWSKI.
Jest książe, jak widzę.
NIEMOJOWSKI. (wchodząc)
Ach, drodzy moi, — goreję, ja płonę;
z księciem dysputa długa — idee szalone
zepchnęły z równowagi mój umysł.
LELEWEL. (pod nosem)
. . . . Zbyt łatwo
NIEMOJOWSKI.
Idźcie księcia przywitać . . . .
............
MORAWSKI. (do odchodzących)
Jakże to szczęśliwie.
NIEMOJOWSKI.
Niewymownie się cieszę, cieszę się prawdziwie!
(patrzy na Lelewela chwilę)
aha, pan filozof filozofuje dalej.
LELEWEL.
. . . . I nie bez korzyści.
Filozofii, jak piór, się nie zruca.
Ja nie tak młody ptak, ja się nie pierzę,
jako z panów niektóry;… pan przed laty dwoma
byłeś tęgi jakobin.
NIEMOJOWSKI.
Są dzisiaj godniejsi,
niedoścignione wzory; — pozwól pan, odejdę…
(odchodzi)
LELEWEL.
Adieu . . . .
NIEZNAJOMY. (szeptem)
Obywatelu!
LELEWEL. (nie słyszy, chodzi dalej)
NIEZNAJOMY. (rozgląda się ostrożnie i wchodzi; — szeptem)
Obywatelu!
LELEWEL. (przystaje, odwraca się, szybko podchodzi ku niemu)
Ha to waść! . . . . jakżeż to, więc bramy
niestrzeżone, . . .
NIEZNAJOMY.
............
troszeńkę ułożona rzecz, — będą szmermele.
LELEWEL.
… mów, nie wiele mamy
czasu — . . . . cóż to, list masz?
NIEZNAJOMY.
. . . . żywe słowo.
LELEWEL.
Prędzej!…
NIEZNAJOMY.
. . . . nikt nas tu nie słyszy?
LELEWEL.
Nikt, mów prędzej.
Masz być uwięziony,
gdy do mieszkania wrócisz.
LELEWEL.
Skąd ta wiadomość
NIEZNAJOMY.
. . . . Mniejsza
LELEWEL.
Czyj rozkaz?
NIEZNAJOMY.
Książęcy
LELEWEL. (w roztargnieniu, jakby tylko myśląc głośno)
Książe się ważył . . . .
NIEZNAJOMY.
Żegnaj
LELEWEL. (w dalszym ciągu, jak wprzódy)
. . . . na wszystko się waży . . . . —
Żegnaj obywatelu, —
NIEZNAJOMY.
. . . . na dziś wieczór miasto
będzie gotowe . . . .
LELEWEL.
. . . — co? . . . . .?!
NIEZNAJOMY.
. . . my twoi ucznie;
ideom twoim dajem życie — dzisiaj będzie hucznie!
LELEWEL.
Co zamierzacie . . . .?!
NIEZNAJOMY.
Adieu, ktoś nadchodzi . . .
(zmyka).
LELEWEL.
Zatrzymaj się człowieku! —
Kto śmie bez mych rozkazów, — — zapaleńce młodzi!
(nagle zły)
Ja stąd nie mogę wyjść!! . . . .
uśmiecha się, patrząc na Lelewela)
. . . Pewno pański znajomy . . . winszować annexyi
LELEWEL. (zakłopotany)
Ironia, — sarkazm; — walczę!
NIEMOJOWSKI.
. . . . temat do refleksyi
LELEWEL.
I to pan, który byłeś zażarty Jakobin!
NIEMOJOWSKI.
A to jest pański duch-dziwak, Puk-robin,
nić czerwona, co cudnie łączy Waszmość-pana
z motłochem.
LELEWEL.
Słyszę, słyszę, — pańskie słowa bolą
NIEMOJOWSKI.
A wiem, te słowa kłóją,
ostrzem serce kolą;
ale pan stajesz przeciw nam
LELEWEL.
Tak jest potrzeba
BARZYKOWSKI.
O dzięki książe, dzięki. Kochające nieba
zezwoliły, byś zeszedł, jakoby Jupiter
a już bolało serce
LELEWEL.
Serce? — pan żartuje.
Potrzeba walki serc, — cordialis iter
praedicitur, — mówiłeś pan sam wprzódy —
KSIĄŻE ADAM.
Czuję
żal, panie Lelewelu, do Was, to okrutnie;
ale pono pan teraz skorszy do zgodności.
Daj pan rękę, — (wyciąga rękę)
my się zrozumieć musim.
LELEWEL. (milczy)
KSIĄŻE ADAM.
Wiele złości
rozdziela nas; — to zazdrość cudza, obca, podła,
która się staje rozkopem wśród nas, która dzieli; —
panie, pan jesteś klubista, ja cenię,
ja rozumiem, — przewiduję to pańskie marzenie
piękne, — ale, panie, tu kraj potrzebuje
człowieka! . . . . . . . . — to wrzenie
serc,
woła o ton najwyższy, —
pan dziwnie działasz na umysły.
LELEWEL.
Szkoda,
że stoję jeno sam, — a w koło harpie —
nikt nie rozumie mnie, — książe, —
mną szarpie
bojaźń . . . .
KSIĄŻE ADAM.
Bojaźń? Pozwól pan mówić.
Słowa określą stan dusz, stan tych dążeń.
Pan jest istny czarodziej . . . .
NIEMOJOWSKI. (do Barzykowskiego w rozmowie)
Wiedz, że tu się święci
rzecz wspaniała, rzecz cudna, jeśli tylko książe
te nici powikłane, w rytm, w system powiąże.
Jest idea, — jest powiem święcie alegorya!
BARZYKOWSKI.
Co mówisz, książe królem! ach więc polska glorya
. . . byłaby już, jak pewna, . . . .
KSIĄŻE ADAM.
Panie, stróna rzewna
jęczy we mnie, gdy widzę pana tu przed nami.
Pan jesteś antytezą tego, co ja robię
i tego, co ja myślę, — lecz ja się sposobię
pana kochać.
LELEWEL.
O książe dość słów,
dość powiedzeń!
Ja wiem, . . . co jest zmyślone; ja znam tajnych wiedzeń
sieci, — ja mam być uwięziony
i to jeszcze tej doby
NIEMOJOWSKI.
Z rozkazu ? —
LELEWEL.
Książęcia!
KSIĄŻE ADAM.
Pan wiesz — co! . . . .?
LELEWEL.
To do rozpoczęcia
paktowań, znów daleko.
NIEMOJOWSKI.
Książe owe listy
przy mnie dysponowane . . . .
MORAWSKI.
To jest oczywisty
zamach stanu,
NIEMOJOWSKI.
To list jeden, o książe jakiż rozkaz drugi?
Pan przyjaciel, pan szybko cofasz swe usługi.
LELEWEL.
.... Zdradzony,
ja który jestem w rządzie; i to książe, książe!
Książe, to są zagadki, które bies rozwiąże.
Wiem, wy chcecie monarchii, korony wołacie,
a więc bierzcie koronę, — tak wy się bratacie
z ideami, co stare jak świat, pewne, niezawodne;
to dobrze,... lecz ja idę z szałem; — .... to wygodne
dla was.
Sam książę chcesz być królem, ja zgaduję;
a ja marzyłem boską walkę serc,... któż z nas zwycięży?!
Do walk broni nie trzeba nam, nie trza oręży.
To jest walka poezyj, walka ideału.
Jam jest rewolucyjny duch, duch klątew, szału! —
— a książe chcesz mię zgubić, chcesz stłumić, — o biada!
We mnie jest duch narodu — jest ta górna władza,
o której skaldów bard siwy powiada,.... duch co się odmładza,
co się budzi, co szuka swych dróg, swoich wierzeń,
szuka bytu i prawdy szuka i sprzymierzeń
z owymi duchy, co są wielkie, niebosiężne,
co są mocne nad moce światów a potężne
jak legendarne króle, — jak mocarze!
Ja się ich wskrzesić zrywam, — tak ja się odważę
wskrzesić słowiański świat, arcypogański,
świat zginiony.
KSIĄŻE ADAM.
Co mówi pan, — to są poezye,
to są poezyi czarodziejskie sny, widziadła.
Gdy słucham pana, waszmość, widzę jak przepadła
wszelka myśl, co jest życiem doczesnem, znikomem,
co jest narodu życiem doczesno-świadomem
a jeno słyszę granie i śpiewy anielskie.
Pan jesteś, jak archanioł czarów; — my na ziemi
rośniem i pragniem żyć, — pan ze swojemi
ideami nie dla nas, nie dla tych państw, nie dla ziemi —
pan filozof w abstrakcyi toniesz,.... pan szalony,
LELEWEL.
Ja, książe, szalony...?
Zajrzyj książe w twe serce, w twą pierś, tam miljony
jest wzniosłych chuci, co cię noszą.
Daj się porwać, — a one zbawią nas,
one rozpłoszą
ambicye, zawiść; bądź pan książe księciem
dusz, rządź się umysłem wieszcza, wniebowzięciem.
A to jest polska myśl! myśl nie zwodnicza!
Myśl o królestwie ducha, boska, tajemnicza!
Rewolucyjność dążeń,... cha, cha, cha, odmęty!
a z tych odmętnych walk świat jest poczęty,
a nad odmętem stał Bóg sam.... O książe,
chcesz korony, — rzuć precz, precz dyadem;
bądź sam, jak owe duchy archanioły
co lud wiodą, a ludu mnogość ich się śladem
stęskniona garnie
............
KSIĄŻE ADAM.
Zrzekam się, oto dziś się wyrzekam korony,
której chciałem, lecz panie, serc daj mi legiony;
niechaj serca powstaną, serc tłumy powstaną,
niech wyzwią mię wołaniem:.... »od morza do morza
ma być Polska wskrzeszona!! — — ja obywatelem
będę wtedy najmniejszym, pokornym, ja sługą,
ja się pokutą kajam męczeńską i długą
za mej pychy swawolę. — Jeno niech duch spłynie,
niech się nad nami w orlich polotach rozwinie.
............
Ja się korony zrzekam, wyrzekam, już nie chcę
o Boże, precz ta myśl… co jeszcze, Panie, zmysły łechce;
precz z tą myślą niegodną, podaj mi pan dłonie;
ja idę w światłość ducha. Hej naród, ojczyzna,
to są wiary jedyne! — niechaj mię siwizna
jeszcze w walce zastanie, — słucham pana, stoję
z nim razem u wyłomu, u wrót, u przyzb domu;
a ponoś przyjdzie jasność, renesans odżywie, —
szczęść boskich jasna zjawa, cieszę się prawdziwie
w sercu,... (idzie ku Lelewelowi)
(zgiełk za sceną)
KSIĄŻE ADAM. (na to staje wpół drogi)
GŁOSY.
— Korytarz, tędy droga; gdzie warta? gdzie straże?
— wiem, że wolne jest przejście! razem wejdźmy śmiało,
śmiało, nie potrzebujem zważać, to tyrani!!
NIEMOJOWSKI. (który wyszedł, wbiega zaniepokojony)
LELEWEL.
Cóż to....?
BARZYKOWSKI.
W sieniach nikogo nie ma ze służby…
NIEMOJOWSKI. (patrzy na Lelewela)
— Książe, jacyś ludzie, —
ach wstydzę się prawdziwie, to przykrość…
BARZYKOWSKI.
Co męty?
Co, ku nam się rzucają pchnąć precz,...
LELEWEL.
..... ha przeklęty
ów zgiełk,...
z nagła zawistnie wielu serc mąci przeczystość.
O książe,... już widziałem w twych słowach przejrzystość
naszej słowiańskiej duszy — a oto się zmąca,
oto się łamie czar…
KSIĄŻE ADAM.
.... Z rąk nam wytrąca
kwiaty boskie — tych nam już użyczał Apollo.
O panie, drodzy moi, te wypadki bolą
bardziej teraz, niż kiedy — oto już harmonje
były tak bliskie —
LELEWEL.
Przepadło mój książe, —
— to moje winy dawne —
KSIĄŻE ADAM.
Moje pychy, żądze.
LELEWEL.
Garną się ku nam, ku mnie jakby szał mię ima!
Oto wylęknionymi spoglądam oczyma
w przyszłość i przyszłość ta w oczach się ląże
pełna przejawów strasznych, Tu płakać trza książe!
Tu krew, tu lać się będzie wieki, lata długie!
Raz po raz będzie goreć duch i wraz opadać,
nieudolny żelazem, niezdolny owładać
fantazyi.
Naród, co w szale, w wizyach rozkiełznany błądzi,
gdzież Bóg-piorun, gdzież siła, moc!
KSIĄŻE ADAM.
Sądzi
nas Pan nad Pany, Chrystus chrześcijański;
my Chrystusowy naród, — my wybrańce
nasz los nierozpoznany… tajemniczy
LELEWEL.
Sędzie
nasze są katy!! Duch-naród w obłędzie; —
Książe, rozumiem, kocham; my wzajem przeciwni
my dziś razem pójdziemy — walczyć sercem społy
(wbiegają klubowcy)
Ha, kto są... precz —
(chowa się za firankę)
.... lituj boże, ... moje przyjacioły!...
NIEMOJOWSKI.
Rząd idzie w ruinę, w grób!
BARZYKOWSKI.
Nędzne warchoły
nachodzą salę obrad.... — precz!!
OBCY.
— Lud, lud się domaga....
BARZYKOWSKI.
Niesłuchać pustych wrzasków każe nam powaga
OBCY.
Uwolnić Lelewela! — rząd zdradza, rząd zdradza!
BARZYKOWSKI.
Precz!
OBCY.
Zdrada, zdrada,
BARZYKOWSKI.
.... Przy nas tu jest władza!
Wasanów tutaj pyszalstwo sprowadza!
OBCY. (następują naprzód i cofają się nieco, gdy występuje książe Adam)
KSIĄŻE ADAM.
Pan Lelewel jest wolny, jest teraz u siebie.
Wyszedł stąd w miłej zgodzie z nami.
............
A panowie, —
niech nie mącą spokoju i zgody w narodzie.
Wasza dziarskość, butność, wiem przydać się może,
jeno niech idzie z miarą i z rządem; — Bóg zdarzy,
że się Polska u nowych rozgrzeje ołtarzy,
że zakwitnie, jak była, — żegnam panów.
GŁOSY.
To lekcya dla nas; chcą nas uczyć dyplomacyi!
tyrani! monarchiści! nie szczędźmy owacyi
w podziękę za nauki!
(gwizdania, nawoływania)
OBCY.
Czy wielcy ministrowie czytują gazetki?
Jest w nich coś wyjawione, ha, ha, ha, odkryte!
coś, co będzie wielkiemi głoskami wyryte
na czworolicej gębie rządu, —
BARZYKOWSKI.
Panowie odstąpią!
Rząd wam nie będzie zdawał spraw z czynności.
Przeczże to jest absurdum, żeby się wdzierano
w kwestye rządu; oddalcie się, proszę,
waszmość panowie z klubu; adieu....
(klubiści odchodzą skofudowani nieco)
............
NIEMOJOWSKI.
Panowie, ja wnoszę
by rozwiązać zebranie. Już czas, miasto w ruchu.
Za chwilę nie wiem sam, co będzie.
LELEWEL. (występując znów na salę)
Ja wiem — — —
trzeba panowie wydać bezwłocznie orędzie,
że się rząd rozwiązuje, —
NIEMOJOWSKI.
Okrótna, straszna chwila.
To grób
LELEWEL.
Bez ratunku — —
— Moja i wasza wina — — —
NIEMOJOWSKI.
Kontrrewolucya! rozruch
BARZYKOWSKI.
Uwierzyć trudno, jak sprawy się plączą.
Skądże wam się zdaje
zawieruchy uliczne brać seryo w rachubę,
to! jest zguba
KSIĄŻE ADAM.
Ha, dawno już widziałem zgubę;
jeno odwłoka — —
LELEWEL.
W istocie — — —
myśl się błąka, co począć…
KSIĄŻE ADAM.
Żegnajcie panowie.
Ponoś już czas ostatni, — spóźnione przyjaźnie,
spóźnione moje romantyczne szały.
Oto owoc jest knowań tajnych.
LELEWEL.
Ha! przeklęcie!
KSIĄŻE ADAM. (zdaleka)
Żegnaj pan, a cokolwiek będzie później…
LELEWEL.
Książe, święcie
mam w pamięci twe słowa,...
............
Otóż pańscy znajomi
ile miarkować mogę — któżby inny;
napewno, że i z pańskich poduszczeń,
— znoś pan teraz i cierp, — cha, cha, cha, to śmiać się!
LELEWEL.
Cha, cha, cha, więc śmiać się!
Wiesz pan,
w tej grze hazardu serc, serce się pęka!
Kraj oto, kraj, — ojczyzna tu uklęka
ze splecionemi dłońmi i błaga o litość
a moje własne zbrodnie stają niezbłagane,
jak larwa piekieł, — ha to straszne, wstrętne,
to okropne!
Kto mnie uwolni od tych widzeń,
od tych grzechów, — to grzech, ha, słyszę śmiech, idą —
GŁOSY. (bliskie z innych pokojów)
Dzień pomsty, wieszać zdrajców,
wieszać, kląć, płazować!
NIEMOJOWSKI.
Rządź pan, — — żegnam, adieu;
no masz pan rewolucyę po myśli —
LELEWEL.
Nie draźnij!
NIEMOJOWSKI.
Arcyrewolucyjną!
LELEWEL.
Ha, pan sam w przyjaźni
byłeś z jacobinami ongi — pan szydzisz przeklęcie
NIEMOJOWSKI.
Robespierze, czyli Danton?!
LELEWEL.
Pan mię jak sęp szarpie!
Lice panu zbladło, —
Prometeju! — masz oto chóry Okeanid! —
LELEWEL.
To moi! ha szaleńcy — … ta noc, — .... — już przepadło
GŁOSY. (równoczesne w korytarzu)
Dalibóg że uciekli, uciekli przed nami,
jako tchórze; — my teraz jesteśmy panami!
Przepatrzeć sale, szybko, może gdzie ukryty,
może gdzie jest zamkniony. — Chodźcie, oto sala
posiedzeń pusta; — a! los nam pozwala
już odnaleść. Jest tutaj! jest nasz prezes drogi!
NIEMOJOWSKI. (wychodzi)
LELEWEL. (stoi znieruchomiony)
(wpada tłum klubowców na salę)
GŁOSY.
Niech żyje pan Lelewel! ... idziesz, idziesz z nami,
— rząd rozburzym, klub górą. — Książe będzie zgładzon!
Idziesz z nami — hej w górę, niech będzie podsadzon
pan Lelewel, — hej w górę
LELEWEL.
Ha, wy szaleńcy
GŁOSY.
Z tobą i ty z nami
klub zwycięża — naród pęty zrywa
ty z nami! — czy się wahasz?
LELEWEL.
Ha, szał mię porywa
(śpiew Marsylianki w korytarzu)
ŚPIEW
L’amour sacrè de la patrie
conduit soutiens nos bras
vengeurs!
Libertè, libertè cherie
combac avec tes defenseurs!
LELEWEL.
Ten śpiew, te słowa, Francya!
Odrodzenie!
Republika! Zwycięstwo!
Szał! Los!
… Poświęcenie!
............