Mindowe/Akt pierwszy

<<< Dane tekstu >>>
Autor Juliusz Słowacki
Tytuł Mindowe
Rozdział Akt pierwszy
Wydawca Księgarnia Polska
Data wyd. 1894
Druk Piller i spółka
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 

Cały tom I

Indeks stron
AKT PIERWSZY.

SCENA PIERWSZA.
Sala w zamku Mindowy.
TROJNAT, HERMAN, PAZIOWIE niosą kobierce.
HERMAN, do Paziów.

Rozścielcie tu kobierce, Papież je przysyła
Dla króla poganina, co dzisiaj chrzest bierze.
Święta korona skronie pogańskie okryła,
Niech więc czci wiarę, niechaj jéj świętości strzeże,
       5 Niech poważa krzyżaków święcone klasztory.

TROJNAT.

Jakże cudnie utkane zamorskie bisiory!
Po takich łąkach nieraz śledzę sarny tropy.
Niemcy musieli pokraść z naszych dolin kwiaty,
Wstąpię na nie, woń może wydadzą z pod stopy.

HERMAN, wstrzymując go.

       10 Wybacz Xiąże Trojnacie nie masz chrzestnéj szaty,
Nie możesz po nich stąpać, z Rzymu je przywożę.

TROJNAT.

A kiedy będę królem! będę mógł?

HERMAN.

Ha! może?
Jeśli razem zostaniesz i kościoła synem.

TROJNAT.

A kiedy będę królem nie chrześcianinem?

HERMAN.

Marzysz Xiąże!

TROJNAT.

       15 Ty marzysz! jam dziedzic korony.
Kto wié czy będę czekał aż losu koleją
Spadnie na mnie dziedzictwo?

HERMAN.

Łudzisz się nadzieją,
Płonną nadzieją... Słyszysz chrześciańskie dzwony!
Słyszysz? chrześciańskiémi przemawiają słowy.
       20 Umilkły wasze bory, ustały drzew szumy,
I ludzie milczeć będą i uchylą głowy.
Słyszysz te dzwony! teraz zbądź niewczesnéj dumy.
Zbladłeś?

TROJNAT.

O nie! myślałem — że dzwony usłyszę
Na pogrzebie Mindowy.

HERMAN.

Przy dzwonów odgłosie
Może ciebie w grób włożą?

TROJNAT.

       25 Ja — spłonę na stosie!
Mnie modrzew cichym szumem do snu ukołysze,
Jeszcze usiądzie sokół na martwém ramieniu,
Nastrzępi pióra — chartów zaskowycze sfora.
Ani mię ciasna ziemi uwięzi zapora,
       30 Ja z pieśnią Wajdeloty ulecę w płomieniu;
Ulecę — może raczej z jaką Niemca duszą.

HERMAN.

Nie słyszę twojéj mowy, bo ją dzwony głuszą.

TROJNAT.

Wykręt krzyżacki — słyszał!

HERMAN.

Już wydane hasła,
Śpieszę chrzcić króla Litwy.

TROJNAT.

Tyś zawsze gotowy
       35 Chrzcić i grzebać ochrzczonych — idź na chrzest Mindowy.
Zapal tam świécę — zapal — i strzeż by nie zgasła,
Nim się dopali pójdziesz za Mindowy trumną,
Oszczędzisz sobie trudu.

HERMAN.

O Xiąże Trojnacie!
Nadto słabą masz rękę, duszę nadto dumną;
Do czegóż próżne groźby...

TROJNAT.

       40 Czyliż wy mniemacie
Że trudno zabić stryja? Ochrzcić trudniéj było,
A wyście go ochrzcili. Byłem królem we śnie,
A o chrzcie nigdy mi się nawet i nie śniło.

HERMAN.

Jeżeli tak? zamiary odkrywasz za wcześnie.
       45 We mgle ukryta zemsta, posępna i cicha,
Jest stałością rycerza; jawna — dumą dziecka.

TROJNAT.

Gdzież więcéj dumy jako pod tą zbroją mnicha!
Jak wąż się kryje, podła, nikczemna, zdradziecka,
Sam cel, często łożonych trudów nie opłaci.
       50 Patrz! Braciszek zakonu, najpodlejszy z braci,
Ostatni, wśród posępnéj wychowany celi,
Nędzny — na granitowéj zasypia pościeli,
Lub, o nędzo człowieka! w trumnie odpoczywa.
I tam uśpiony, dumę zdradza przez sen, słowy,
       55 Rządzi klasztorem, z dumnéj przełożonych głowy
Brylantami błyszczący znak godności zrywa,
I sam się stroi — patrz aj! a ten przełożony,
Już marzy o czerwonym na głowę birecie;
A ten co biret posiadł — przez sen już ma trony,
       60 Trony papieskie — Papież? — Papież starzec — dziécie —
Dziécie przy królu Litwy, nie straszny nikomu.

HERMAN.

Wielki nasz Papież, usiadł gdzieś w Italskim domu,
A drzącą starości dłonią, z osiwiałą głową.
Wielki! — niechaj wyrzeknie jedno ciche słowo,
       65 Którego brzmieniem ledwo zabrzmią echa sali:
Od dźwięku tego słowa, mnogi tron się wali,
Spadają króle, berła wypuszczają z dłoni,
Lub chwieją się jak wieże gdy Bóg wstrząsa ziemię,
Ale gdy twarz łagodną przed ludem odsłoni,
       70 Chrześcian mnogie na twarz pada przed nim plemię,
Drzące błogosławieństwo starca się rozlega,
Od wzniosłych wież Solimy do Bałtyku brzega.
Xiąże! będziesz przytomny przy chrzestnym obrzędzie?

TROJNAT.

Nie jestem wam potrzebny.

HERMAN.

Żegnam cię.

Odchodzi z orszakiem paziów.
TROJNAT sam.

Więc wszędzie!
       75 Wszędzie mnichów spotykam! ale przyjdzie pora —
Przyjdzie on zginąć musi — z nim Niemcy wyginą.
Mindowe piérwszy z Xiążąt, Niemcom groził wczora,
Dziś tron otoczył zdradną krzyżaków drużyną.
Lecz ten sztylet — w nim Litwa pokłada nadzieję,
       80 Zemną jest lud, kapłani, Dowmunt mąż Aldony.
Dowmunt gdy na się zbroję krzyżacką przywdzieje,
Przyjdzie szukać wydartej przez Mindowę żony;
I mścić się będzie — dla mnie wolny tron zostanie.

Patrząc w głąb.

Oto matka Mindowy, ciemna, obłąkana.

Rogneda wchodzi chwiejącym się krokiem, rękami naprzód wyciągniętemi szukając drogi.

       85 Rognedo! przyjm od twego wnuka powitanie.

ROGNEDA.

Wnuka? ja niémam wnuka — niémam syna — zrana
Miałam syna i wnuka — już syna grób kryje.

TROJNAT.

Rognedo ty masz syna! syn twój żyje.

ROGNEDA.

Żyje!
Syn mój żyje — ze wzrokiem pamięć utraciłam.
       90 Kiedyś patrzałam na świat — wtenczas i ja żyłam,
A teraz noc tak ciemna! — Boże Litwy! — Boże!

Siada z obłąkaniem starości.

Anno! daj mi przędziwo, oto zeszło zorze,
Dziewczęta wy do pracy — miły szmer wrzeciona —

Usiłując śpiéwać.

Śpij moje dziécie! matka przy tobie,
       95 Na twojéj głowie korona.
Śpij moje dziécie! śpij moje dziécie!

Po chwili.

On żyje i ja żyję — ale moje życie
Bliskie! bliskie już grobu — i on zaśnie w grobie.
Nie ujrzę go przed śmiercią — śmierć prędko się zbliża.
Czy go widziałeś? jak on wygląda?...

TROJNAT.

       100 Mindowe?
Krzyż ma na piersiach.

ROGNEDA.

Nigdy nie widziałam krzyża
Jak on straszny być musi...

TROJNAT.

Krzyże brylantowe
Są darami Papieża.

ROGNEDA, podnosząc się ze zgrozą.

Papież! Papież!

Pada na krzesło.
TROJNAT.

Kona.

ROGNEDA, po chwili.

Anno! staw kołowrótek, podaj mi wrzeciona.
       105 Papież? kto tu wspominał Papieża? — to echo,
Echo mojéj pamięci, rani mię boleśnie.
Dwóch miałam synów — tamten był moją pociechą,
Twój ojciec — drugi — marzę — ja marzę jak we śnie,
Drugi — gdzież jest syn drugi?

Podczas ostatnich słów wchodzą na scenę: MINDOWE w białéj chrzestnéj szacie z koroną na głowie. HEJDENRICH w ubiorze Legata, z pod komży przezroczystéj przebija się zbroja. HERMAN niesie krzyż złoty przed legatem. DOWMUNT w krzyżackiéj zbroi z zapuszczoną przyłbicą na któréj jest godłem róża, na węzgłowiu również niesie złotą różę i opodal od tłumu opiéra się o jeden z filarów. LUTUWER.

Czuję krew koło mnie,
       110 Mindowe jest tu blisko.. Przybliż się Mindowe!
Pewnie z nowéj wyprawy wieziesz łupy nowe?
Pewnie teraz twa sława zabrzmi wiekopomnie?
Słyszę jak lud okrzykiem uwielbia twe czyny,
Czy wracasz z ciemnej Żmudzi? z po nad brzegów Dzwiny?
       115 Czy ukorzyłeś Niemców zakon świętokradzki?
Czy Ruś drżała przed tobą? czy drzał król Kipczacki?
Czy z mnogim wracasz łupem? z mnogiémi dostatki?
Powiédz, cieszyć się będę, i ze łzami matki
Będę ci błogosławić, przybliż się mój synu.

MINDOWE.

       120 Matko! co te szydercze słowa mają znaczyć?
Na ubłaganie Bogów dam kubeł bursztynu,
Dam dwa, jeśli za jeden nie zechcą przebaczyć.

ROGNEDA.

On bluźni! jam słyszała — on bluźni!... O Xiąże!
Nie mogę równie pojąć co znaczy ta mowa,
       125 Z ust twoich płyną dzisiaj niezwyczajne słowa;
Lecz jeszcze miłość matki do ciebie mnie wiąże,
Zbliż się, z błogosławieństwem dłoń ma na cię spadnie.
Cóż to? ty mnie unikasz jako zgryzot mary;
Czy bez wszystkiego możesz obejść si tak snadnie,
       130 Jak bez błogosławieństwa matki — i bez wiary?

MINDOWE.

Nie, są rzeczy bez których obejść mi się trudno,
A wszakże się obchodzę, potrzebą naglony.
Tak z niejedną dzierżawą rozstałem się ludną,
Oddałem Haliczanom brylant méj korony,
       135 Ów Słonim, co wśród smugów wznosi się pod niebo,
I Wołkowyskie moje rozległe dzierżawy.
Rognedo! trudno mi się obejść i bez sławy,
Jednak sławie ująłem, naglony potrzebą.
Jestem królem, lud wielbi — szydzą wojownicy,
       140 I straszniejszy dla Niemców był połysk przyłbicy,
Niżeli ta korona, która tylko świeci
Blaskiem marnym dla niewiast i gminu i dzieci.
Ale cierpmy do czasu, taka losu wola,
Trudno, nawet Mindowie, z losom działać sprzecznie.
       145 Matko! czyliż mnie będziesz nienawidziéć wiecznie?
Matko! czyż ci nie miło widziéć w synu króla?
Oto przed tobą czoło wieńczone uginam,
Błogosław mnie więc Matko! błogosław!

ROGNEDA, wyciągając nad nim rękę.

Przeklinam!

HEJDENRICH.

Nikt nie odpowié Amen.

ROGNEDA.

Mindowe! Mindowe!
       150 Posłuchaj mnie, słuchajcie wy mnichy krzyżowe.
Przekleństwo wam! przekleństwo krzyżackiéj obłudzie,
Co jak zaraza Litwę ciemném skrzydłem kryje.
Synu! ciebie zaraza dotknie — nie zabije,
Ale od ciebie będą uciekali ludzie.
       155 Zostaniesz sam na świecie, będziesz żył mój synu!
Wymrą ludy na któreś kładł żelazne pęta,
I zostaniesz samotny na mogiłach gminu.
Ta wiara! wiara ciemna przez ciebie przyjęta,
Połączy cię z narodem co Litwę pochłonie.
       160 Siedzisz na tronie, z tobą i Papież na tronie!
Mindowe ty masz dzieci, to będą morderce,
Idź zabij je w kołysce, własne morduj syny!

Urodziłam gadzinę! ty rodzisz gadziny!
Ha! rozdarłam ci serce! rozdarłam ci serce!

Wychodzi wsparta na Trojnacie.
MINDOWE.

Słyszeliście!

HEJDENRICH.

       165 Cóż znaczy przekleństwo poganki?

MINDOWE.

To jest przekleństwo matki! Ale tak — cóż znaczy?
Marne słowa bezsilnéj zemsty i rospaczy.

HEJDENRICH.

Zaprzestańmy już przykréj o przekleństwach wzmianki,
Oto z błogosławieństwem niosęć list Papieża.

MINDOWE.

Ja nie znam pisma — czytaj!

HEJDENRICH.

       170 Krótko rzecz przełożę...
Papież ciebie pozdrawia królu w imie Boże,
I chrześcian poddanych twéj pieczy powierza.
Przypomina ci królu, abyś był gotowy
Bronić twéj wiary mieczem, a rozszerzać słowy;
       175 Nadto znając jak wielka jest twoja potęga,
Gdy państwo Litwy, mieczem skreśloną granicą,
Od Bałtyckiego morza do hord krymu sięga,
Powiększone nie jedną ościenną dzielnicą,
I jak potok wezbrany ciągle się rozlewa;
       180 Z wielkich krajów nasz Papież twéj wielkości miarę
Biorąc, po wiernym synu słusznie się spodziéwa,
Że skoroś tak ukochał chrześciańską wiarę,
Dając nam przywiązania niemylne dowody,
Zechcesz jak czynią polski i niemiec narody...

Mindowe się marszczy.

       185 Znana albowiem wielka wspaniałość Mindowy;
Zechcesz mówię, jak czynią inni wojownicy,
Na olej lampy, w Piotra świętego kaplicy,
Przysyłać rocznie w darze jeden grosz od głowy.

A chcąc dowieść jak wielce cnotę twą miłuje,
       190 W zawdzięczenie ci Papież daje i daruje,
I wszelkiéj władzy tobie Mindowe użycza,
Nad wszystkiémi krajami, które w dalsze lata
Zagarniesz mieczem Rusi, u Towtwiła brata,
Lub zyskasz na Danielu xiążęciu z Halicza.

MINDOWE.

       195 Czy to szyderstwo? piérwszy raz papiezka mowa
Zabłądziła aż w Litwy ponure krainy;
Pół dnia płynęły słodko twe miodowe słowa,
Z truduościąm rzecz wyśledził wśród słów plątaniny.
Cenię łaskę Papieża — korzystać z niéj będę,
       200 Zatrzymam pewno kraje które sam zdobędę,
Nikomu nie ustąpię mojéj pracy plonu;
Wezmę kraje zdobyte na Haliczu, Rusi,
A gdy się uda, kraje waszego zakonu.
Papież gdy tak rozdaje, sam wiele miéć musi,
       205 A stąd rzecz uważając, łatwo teraz wnoszę,
Że mu na olej, Litwy niepotrzebne grosze.

HEJDENRICH.

Ze złéj widziana strony rzecz złą się okaże,
Lecz wierzaj mi najlepsze są chęci Papieża.
Patrz jaką drogą świętość przysyła ci w darze;
       210 Jéj straży twoje ciało i duszę powierza;
Ona ustali cnoty, zgasi złe zapały,
Pewnie wiesz jak Sebastjan z cnót swych znakomity
Skonał męczeńską śmiercią — oto drzewce strzały,
Którą ten święty został na krzyżu przebity,
       215 Obficie napojone we krwi Sebastjana.

MINDOWE, wyjmując sztylet.

Dam ci podobną świętość dla Papieża pana.
Ten sztylet od dzieciństwa wisi mi u boku,
Pił krew starców i niewiast — i tkwi mi w pamięci
Że kiedy umiérali, w tym ofiar natłoku,
       220 Było kilku tak świętych, jak są wasi święci,
Cóż to? drzysz.

HEJDENRICH.

O Mindowe! godzien Boskiéj kary,
Ten kto wiarę przyjąwszy bluźni przeciw wiary!
Z naszéj ręki niedawno wziąłeś tytuł króla,
Jeszcze nowa twa godność niepewna i drząca,
       225 Wiész jak czarno pisana nasza Rzymska bulla,
Dawnych królów, cesarzów, z dawnych tronów strąca,
Jednym pociągiem pióra, bez sporu, bez bitwy.

MINDOWE.

Kiedy nie będę królem, będę xięciem Litwy,
Będę was darł i palił, rabował i łupił.
       230 I teraz nadtom drogo tytuł króla kupił,
Jeśli miałbym pochlebiać i ważyć w umyśle
Słowa które wymawiam, mówiąc to co myślę.
Ci wolno nie gadają których jarzmo gniecie.
Ale mnie kto da prawa? kto mi zwiąże mowę?
       235 Czy jest gdzie jaki drugi Mindowe na świecie?
Albo może wasz Papież jest drugi Mindowe?

HEJDENRICH.

Panie! oba innémi przemawiajmy słowy.
Przez usta posła Papież uczucia wynurza,
Zakończę więc poselstwo —

Wskazując na niesione przez Dowmunta wezgłowie.

Oto złota róża,
       240 Dla twojéj panie żony — Litewskiéj królowy.

MINDOWE.

Dla mojéj żony? dawno umarła mi żona.
Czyż nie wié o tém Papież?

HEJDENRICH.

Przebacz błąd Papieża.
Ale ta ciemna Litwa lasami omglona
Zasłania cię przed światem; zamku twego wieża
       245 Jest niższą niż te sosny. Komuż złożę dary?

MINDOWE.

Matce mojéj...

HEJDENRICH.

Święconéj nie przyjmie ofiary.

MINDOWE.

Posłuchaj więc krzyżaku, złóż je przed Aldoną,
Jest siostrą mojéj żony, będzie moją żoną.
Niech tu stanie Aldona.

Jeden ze straży wychodzi.

       250 Wy! głowie kościoła
Odnieście te wyrazy... Choć korona złota,
Z lekkiéj blachy, zaledwo dotyka mi czoła;
I gdyby nie przecudna jéj liści robota,
Ledwie kilka florenów zaważy na szali;
Jednak wdzięcznie przyjmuję dar Papieża Pana,
       255 Lekką jak liść koronę żelazo ustali.
Jakiż tron jest świetniejszy? czyli Ruś znękana,
Gdzie xiążęta stargawszy krwi związki przyjazne,
Lodowaty kraj niszczą sprzecznemi zamachy.
Już Halicz drzy przede mną — jedne tylko Lachy,
       260 Rosnącéj Litwie piersi stawiają żelazne.

Aldona wchodzi.

Oto jest piérwsza z dziewic Litewskiego grona,
Sprawiaj twoje poselstwo.

HEJDENRICH, do Aldony.

O ty! któréj skronie
Wkrótce uwieńczy Litwy złocista korona;
Przyjm różę którą Tybru wychowało błonie,
       265 Tam pod wiary promieniem złote rosną kwiaty.

ALDONA.

Źle się zgadza blask złota, z żałobnémi szaty,
Miałam męża — mam męża — jeśli jeszcze żyje
On się tuła po świecie... Przysięgłam mu wiarę
Nigdy korona moich skroni nie okryje.
       270 Ale wdzięcznie przyjmuję Papieża ofiarę,
Czuję, wkrótce z tym zimnym rozstanę się światem,
Ten kwiat niezwiędły będzie mym śmiertelnym kwiatem.

HEJDENRICH.

Jak niemieckie dziewice, przyjęła bez braku,
Złoto zawsze jest złotem...

Daje znak Dowmuntowi aby podał różę. Dowmunt się zbliża drżący.
MINDOWE, wpatrując się w Dowmunta.

Co ty drzysz krzyżaku?
Któś ty jest?...

ALDONA, wznosi oczy na Dowmunta.

Ach!

Pada omdlała. Dowmunt wychodzi.
MINDOWE.

       275 Omdlała! wynieść ją z komnaty!
Ścigać tego krzyżaka. Ha! co to się znaczy?
Kto on jest?

HEJDENRICH.

Nie wiém panie, nosi giermka szaty.
Przybył do nas posępny, z wyrazem rospaczy,
Zaciągnął się w szeregi nieznany nikomu,
       280 Sądzę że to wygnaniec z wyspy Albijonu.
Na hełmie nosi różę, znak Lankastrów domu.

MINDOWE.

Precz stąd mnichy najemne! koło mego tronu
Widzę sztylety... precz stąd!

HEJDENRICH.

Wiara, królów strzeże.
Żegnamy ciebie panie.

Odchodzi z orszakiem krzyżaków.
MINDOWE.

Przystęp Lutuwerze.
       285 Nie wiész co to za jeden jest ów krzyżak młody?...

LUTUWER.

On najmniéj podejrzanym zdawał mi si w tłumie,
Młody jeszcze rycerskiéj nie nosi ostrogi,
Milczy, bo po niemiecku nikt go nie rozumie;
Stroni ludzi bo smutny — smutny bo ubogi.

MINDOWE.

       290 Trudno abyś podejrzeń ciemny tłok rozegnał.
Jam go dobrze uważał przy chrzestnym obrzędzie,
Gdy kapłan błogosławił, on się nie przeżegnał.
To Litwin.

LUTUWER.

O Mindowe! pewnie jesteś w błędzie.
To krzyżak. — Czyżby Litwin przywdział taką zbroję?
       295 Z czarnym krzyżem, w krzyżackim święconą kościele;
Sambym się nie odważył; wyznam królu śmiele,
Że ja się więcéj krzyża, niż krzyżaków boję.
A chociaż chrzest przyjąłem za twoim roskazem,
Lękam się nowéj wiary, jako nowéj tarczy;
       300 Nowa nie zawsze z wrogiem w obronie wystarczy,
Często jak szkło się kruszy, dotknięta żelazem.
Zmuszony żyć wśród niemców męczę się i żyję,
Lecz nienawiść dotyla roskrzewia się w duszy,
Kiedy jestem przy niemcach tak mi serce bije,
       305 Że mi się kiedyś w piersiach od wzgardy roskruszy.

MINDOWE.

Tak myśli lud Litewski... Słuchaj Lutuwerze,
Wierzę twej nienawiści jak w twą wierność wierzę.
Teraz mi téj ostatniéj potrzebne dowody.
Ten krzyżak, przewiduję, jest to Dowmunt młody,
       310 Nie wiém — nigdy Dowmunta nie widziałem twarzy;
Lecz przeczuwam — on śledzi by mnie zejść bez straży,
Zdradziecko zamordować... Trzeba rzecz wybadać,
Wyśledzić — jeśli Dowmunt pewna śmierć go czeka.
Dowiédz się...

LUTUWER.

O Mindowe i na cóż odkładać?
       315 Nigdyś nie myślał tyle nad śmiercią człowieka.

MINDOWE.

Jeżeli teraz myślę mam słuszne powody.
Śmierci krzyżaka mszczą się wszyscy krzyżownicy,
A ja nim z niémi zerwę, chcę ażeby wprzódy
Rozeszły się ich wojska z Litewskiéj granicy;

       320 Chcę żeby się wprzód Rusi rosproszyły tłumy,
Które jak czarne chmury po nad Litwą wiszą,
Potém u siebie rogi Litewskie usłyszą,
Teraz niechaj rozsądek trzyma miejsce dumy.

LUTUWER.

Gdybyś posłuchał królu co radzi to serce,
       325 Tybyś szystkich krzyżaków zebrał w dolnéj sali,
Potém zamek podpalić, niech się z niémi spali;
Lub Litwinów ukrywszy za ścienne kobierce,
W kryjówki, w czcze kolumny, i w próżne filary,
Skinąłbyś, na skinienie padłyby ofiary,
       330 I krzyżackiéj krwi strumień po murach popłynął,
A jeśli jest, w tym tłumie i Dowmunt by zginął.

MINDOWE.

Poradziłeś z zapałem, tak radzą rycerze,
Co wolą mieczem działać, niż myślą i słowy.
Lecz nie pójdę za twoją radą Lutuwerze,
       335 Inny mam wcale zamiar — usnuty, gotowy,
Ona sama odkryje tajemnic zasłony,
Downmunt zginie, padając przy stopach Aldony.



KONIEC AKTU PIERWSZEGO.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Juliusz Słowacki.