[165]XVII.
Jak Krymhilda opłakiwała małżonka i jak go pogrzebiono.
1002
Poczekali do zmroku, w nocy Ren przebyli.
Nigdy rycerze gorzej łowów nie odbyli,
Ich zdobycz opłakały szlachetne kobiety
I przypłaciło wielu rycerzy, niestety!
1003
Posłuchajcie, opowiem wam sprawkę zuchwałą,
Srogą zemstę Hagena. Kazał martwe ciało
Zygfryda, co panował w Nibelungów ziemi,
Zanieść przed drzwi Krymhildy i złożyć pod niemi.
1004
Kazał służbie, niech tak go ostrożnie ułoży,
Aby go obaczyła, skoro drzwi otworzy
Idąc przed świtem na mszę ranną do kościoła;
Bo nigdy jej od tego sen wstrzymać nie zdoła.
[166]
1005
Odezwał się, jak zwykle, dzwon zwołując ludzi.
Piękna Krymhilda zaraz dziewki swoje budzi,
Każe dać sobie zaraz światła i odzieży.
Wtem zaszedł jeden z służby, kędy Zygfryd leży.
1006
Widzi, że we krwi cały i szata krwią zlana, —
Lecz nie wie, że w tym trupie widzi swego pana,
I niesie do komnaty światło, jak kazała;
Przez niego się Krymhilda o tem dowiedziała.
1007
Gdy z niewiastami miała wryjść już do kościoła
Wtedy dworzanin, „Pani, wstrzymajcie się!“ woła
„Tam przed domem jakiegoś rycerza są zwłoki!“
Jęknęła, żal ją nagle przeraził głęboki.
1008
Zanim się dowiedziała, że to męża ciało,
Zapytanie Hagena jej się przypomniało,
Jako ma go ochraniać, — boleść w niej zawierci, —
Wyrzekła się radości od Zygfryda śmierci.
1009
Padła na ziem i wyrzec nie mogła ni słowa,
Leżała w swem strapieniu piękna białogłowa
A ból wzmagał się w piersi, — po zmysłów utracie
Ocknęła się, krzyk głośny rozległ się w komnacie.
1010
Mówiła czeladź: „Może to obcy człek leży!“
Lecz jej na to krew strugą przez usta uderzy —
I rzecze: „Nie! To Zygfryd, mój małżonek drogi!
„Z rady Brunhildy Hagen uczynił to srogi.“
1011
Kazała się prowadzić, gdzie trup bohatera,
I piękną jego głowę na ręce opiera,
Poznała, chociaż we krwi, że to mąż nieżywy
Tak leżał, z Nibelungów rycerz nieszczęśliwy.
[167]
1012
Więc zawołała z piersi boleścią ściśniętej:
„Biada mnie biednej, biada! Twój puklerz nie tknięty
„Od ciosu miecza! Padłeś z skrytobójczej dłoni —
„Gdzie zbójca? Przed mą zemstą nic go nie uchroni,“
1013
Płakała czeladź cała i jękiem rozgłośnym
Zawodziła wraz z panią, — bo smutkiem żałośnym
Tknęła wszystkich utrata pana, domu głowy,
Zbyt okrutnie mścił Hagen obrazę królowej.
1014
Rzecze nieszczęsna: „Niechże idzie tam kto z ludzi
„I Zygfryda drużynę natychmiast pobudzi.
„Do Zygmunta też smutna niech dojdzie nowina,
„By ze mną walecznego opłakiwał syna.“
1015
Pobiegł posłaniec rychło, gdzie po domach stali
Rycerze, co z Zygfrydem tutaj przyjechali,
I radość ich zamącił, niosąc straszne wieści.
Nie wierzyli, aż doszedł jęk i płacz niewieści.
1016
Przybył poseł niebawem do sypialni króla.
Czuwał Zygmunt, sen dawno powiek mu nie stula,
Snać poczuł po trwożliwem swego serca biciu,
Co się stało, — iż syna nie ujrzy już w życiu.
1017
„Wstajcie, królu Zygmuncie!“ rzekł poseł, „przychodzę
„Od mej pani Krymhildy, którą boleść srodze
„Dotknęła i żałośnie serce jej uciska.
„Płaczcie z nią, bo to sprawa i wam bardzo bliska.“
1018
Zerwał się Zygmunt mówiąc: „Jakaż boleść gniecie
„Piękną Krymhildę ninie? O czem mówisz przecie?“
[168]
— „Nie śmiem milczeć“, rzekł poseł a płacz mu serdeczny
Przerwał mowę, — „zabity Zygfryd wasz waleczny!“
1019
A Zygmunt na to: „Porzuć te żarty niewczesne,
„Na miłość Boga, i te nowiny bolesne!
„I nie mów mi, że Zygfryd zginął, bo ta strata
„Okryłaby mnie żalem w najpóźniejsze lata!“
1020
— „Królu, jeżeli wiary mym słowom nie dacie,
„Sami słyszeć możecie, jak po jego stracie
„Krymhilda i jej czeladź jęk zawodzą smutny.“
Przeląkł się Zygmunt, żal go przeniknął okrutny,
1021
Skoczył z łoża, z nim jego porwali się męże,
Chwycili w dłonie długie, ostre swe oręże,
Bieżąc, gdzie narzekanie smutne się rozległo;
Za nimi tysiąc mężów Zygfryda nadbiegło.
1022
Gdy słyszeli, że kobiet jęk tam się rozchodzi,
Zapóźno przypomnieli sobie, że się godzi
Wdziać odzież, — nagła boleść tak ich uderzyła
I głęboko w ich serce rycerskie się wryła.
1023
Przybył król, gdzie Krymhilda stała łzawa, blada
I jęknął: „Ach, nieszczęsna to podróż! Och, biada!
„Któż śmiał morderczym ciosem w uprzejmej gościnie
„Mnie syna zabić, tobie męża wydrzeć ninie?“
1024
— „Ha,“ rzecze ona, „gdybym poznała mordercę,
„Nie znałoby litości ni łaski me serce
„I takiej strasznej zemsty doznałby z mej ręki,
„Iżby druhy w głos po nim zawodzili jęki!“
[169]
1025
Zygmunt upadł przy trupie, ujął go w objęcia,
W koło płaczem ryknęli przyjaciele księcia
I krzyk boleści rozległ się w domu i w sali
A po mieście jęk głośny szedł dalej i dalej.
1026
Krymhilda na pociechy głucha, choć ją błaga
Orszak; aż rozebrano już zwłoki do naga,
Wymyto ranę, ciało złożono na mary.
A w piersiach druhów znów się odnowił żal stary.
1027
Mówiła Nibelungów drużyna waleczne:
„Ścigać będzie mordercę pomsta nasza wieczna!
„On tu w zamku być musi, niegodziwy zbrodzień!“
Więc pobiegli do zbroić i rycerskich odzień.
1028
Z puklerzem na ramieniu wróciło do razu
Tysiąc sto męża, wszyscy słuchali rozkazu
Króla Zygmunta, — pomsty żądali rycerze
A król stary też syna pomścić pragnął szczerze.
1029
Lecz nie wiedzieli, kogo wstępnym zwalczać bojem,
Chyba Guntera z jego wojowników rojem,
Bo z nimi się cny Zygfryd wybrał na te łowy.
Widziała to Krymhilda, żal ją ścisnął nowy.
1030
Chociaż smutek ją gnębi i nieszczęsna dola,
Chce przeszkodzić, bo snadnie z rąk drużyny króla
Mogą poginąć męże, to ją dręczy trwogą, —
Więc powstrzymała zuchów przyjazną przestrogą:
1031
„Królu Zygmuncie,“ rzecze, a drżał jej głos rzewny,
„Co poczynać myślicie? Czyś już prawdy pewny?
„Krół„Król Gunter ma walecznych wojowników mnogo,
„Gdy nań uderzysz, wszyscy twoi zginąć mogą.“
[170]
1032
Lecz oni wzniósłszy tarcze, płoną żądzą boju,
Ona prosi, by w miejscu zostali w spokoju,
To znów słowem rozkazu chce ich udobruchać, —
Cierpiała gorzko, że jej nie chcieli posłuchać.
1033
Rzekła: „Nie dobywajcie, Zygmuncie, oręża,
„Aż się wszystko odkryje, a drogiego męża
„Pomszczę z wami, gdy pewnie całą prawdę zbadam.
„Niecnemu ja mordercy straszną mękę zadam.
1034
„Tu nad Renem potęgą przemożni zuchwalce,
„Więc nie radzę wam losu doświadczać w tej walce —
„Na jednego trzydzieści może stanąć pięści.
„Niech im, jak zasłużyli, Bóg za nas poszczęści!
1035
„Zostańcie ze mną, dzieląc mój smutek; gdy dzionek
„Zaświta, cni rycerze, niechaj mój małżonek
„Z waszą pomocą będzie złożony do grobu!“
Więc rycerze się tego chwycili sposobu.
1036
Nikt tego opowiedzieć ni opisać w stanie,
Jako płakali teraz rycerze i panie;
Po ulicach się jęki ozwały, a rzeszą
Liczną zacni mieszczanie też na zamek spieszą.
1037
I oni narzekali pospołu z drużyną,
Nie wiedzieli, co mogło być Zygfryda winą
I dla czego ten rycerz dzielny stracił życie.
Więc z paniami mieszczanki łzy lały obficie.
1038
Zwołano rzemieślników; ze srebra i złota
Kowano trumnę, mocna to była robota,
[171]
Bo ją okuto pręty silnymi ze stali.
A ludzie smutno na te roboty patrzali.
1039
Przeszła noc i już świtać począł brzask poranka,
Więc pani rozkazała zanieść do krużganka
Kościelnego Zygfryda kochanego ciało.
Szło za nim płacząc wiernych przyjaciół niemało.
1040
Gdy go w tumie złożono, ozwały się dzwony,
Po świątyni się rozległ śpiew księży stłumiony.
Przyszedł Gunter, z nim orszak jego nadszedł cały,
Przyszedł i Hagen srogi, kędy jęki brzmiały.
1041
Rzecze król: „Droga siostro, żałować cię trzeba,
„Że wam nie oszczędziły tej boleści nieba!
„Wiecznie żałować będziem utraty Zygfryda.“
Na to rzecze Krymhilda wnet: „To się nie przyda.
1042
„Żyłby, gdyby wam na tem zależało wiele,
„Mój Zygfryd! Ale teraz mogę wam rzec śmiele:
„Zapomnieliście o mnie chyba, śmierć mu dając.
„Radabym wskrzesić męża, siebie poświęcając!
1043
Wypierali się święcie, więc znów głos zabierze:
„Dowiedzcież niewinności, wtedy wam uwierzę,
„Niechaj każdy przystąpi do zwłok tu na marze,
„I prawdziwość swej mowy dowodnie ukaże.“
1044
Rzecz to iście cudowna, a często się zdarza:
Gdy trup ofiary bliskość poczuje zbrodniarza,
Poczyna z ran krew płynąć. Tak się i tu stało
I to Hagena winę w morderstwie wydało.
1045
Popłynęła krew znowu, jakby z świeżej rany,
Rozległ się płacz drużyny niepohamowany
A Gunter rzecze: „Wiedzcie, to nic nie wskazuje, —
„Hagen niewinny, — w lesie zabili go zbóje!“
[172]
1046
— „Znam tych zbójów!“ Krymhilda rzecze żałośliwa,
„Da Bóg, druhów prawica dosięgnie ich mściwa,
„Bo to wasza, Gunterze i Hagenie, sprawa “
Myśleli męże, że już na walkę zakrawa,
1047
Lecz rzekła dalej: „Dzielcie ze mną żal głęboki!“
W tem nadeszli w te miejsca, gdzie leżały zwłoki,
Gernot, jej brat, a za nim tuż Giselher młody
I obaj narzekali z innymi w zawody,
1048
Żałowali Zygfryda szczerze. Lecz dzwon woła,
Bo msza się ma poczynać, a więc do kościoła
Szli ludzie, — mąż, niewiasta tu idzie, tam dziecię,
Bo i obcy go ludzie żałowali przecie.
1049
Rzekł Gernot i Giselher: „Siostro moja droga,
„Pociesz się po tej stracie! Taka wola Boga!
„Póki życia, nieść będziem losu ci osłodę.“
Próżne słowa, któż taką wynagrodzi szkodę?
1050
Do południa już trumnę zrobiono wspaniałą,
Zdjęli go z mar, na których spoczywało ciało, —
Ale żona go jeszcze nie dała pochować,
— Stąd przyszło wszystkim trudu wiele zakosztować.
1051
W całun bogaty ciało spowito bez ducha.
U nikogo źrenica nie została sucha,
Płakała też Uota po dzielnym wojaku,
Z nią płakały niewiasty społem z jej orszaku.
1052
A gdy się rozlegała w świątyni pieśń klesza,
Gdy trumnę zabijano, cisnęła się rzesza,
Mnogo ofiar za niego złożono w kościele,
Bo obok nieprzyjaciół miał przyjaciół wiele.
[173]
1053
Krymhilda rzecze temu, co przy niej z urzędu
Komornika zostawał: „Niechajże obrzędu
„Dopełnią ci, co wiernie nam służą z ochotą,
„A za duszę Zygfryda dzielcie jego złoto.“
1054
Wyrostek, co zaledwie przyszedł do rozumu,
Spieszył na tę ofiarę z starszymi do tumu,
Sto mszy śpiewano, zanim zamknęła się trumna,
A zbiegła się Zygfryda druhów rzesza tłumna.
1055
Po mszy do dom gromadnie lud się garnął bramą,
Krymhilda rzecze wtedy: „Nie zostawcież samą
„Mnie tej nocy, cni męże, i uczyńcie zadość
„Mej boleści, bo dla mnie skończyła się radość.
1056
„Niech trzy dni i trzy nocy stoi na widoku,
„Bym się dała napatrzeć zbolałemu oku,
„A może wnet za mężem Bóg mi pójść pozwoli,
„I może tak się końca doczekam niedoli.“
1057
Więc do domu rozeszli się mieszkańce miasta,
Ale księży i mnichów prosiła niewiasta,
By zostali, toż druhów, co stali przy ciele.
Mieli trzy dni i nocy utrapienia wiele.
1058
Zostało mężów mnogo bez jadła, napitku, —
Chociaż spiży i wina stawiano do zbytku
Dla tych, coby pragnęli, — król Zygmunt dbał o to, —
Lecz rycerze trud wszelki znosili z ochotą,
1059
A przez te trzy dni całe klecha jaki taki
Co mszę mógł jeno śpiewać, trud nie ladajaki
Musiał znosić, bo liczne spływały ofiary,
I biedak zebrał sobie plon suty bez miary,
[174]
1060
Bo choć zdarzył się może kto z próżną skarboną,
To mu z Zygfryda skarbu złota naliczono,
Aby niósł na ofiarę Przy żałosnym końcu
Płynął za jego duszę tysiąc po tysiącu.
1061
Dzieliła hojnie ziemie, dając ją na wieki
Między klasztory, chore ludzie i kaleki,
Biednych darzyła srebrem i pokaźną szatą.
Tak królowa bolała szczerze nad swą stratą.
1062
Trzeciego dnia, gdy dzwonek wzywał na mszę świętą,
Roił się cmentarz rzeszą, szczerym bólem zdjętą
I płakał rzewnie ludek z okolicznych włości,
Co na pogrzeb pospieszył ze szczerej miłości.
1063
A mówią iż rozdano trzydzieści tysięcy
Grzywien przez te dni cztery — a może i więcej —
Ubogim, by za duszę niebu nieśli modły.
Tak życiu i urodzie przyszedł koniec podły.
1064
Kiedy po nabożeństwie śpiew się skończył smutny,
Lud jęczał jeno, w piersi tłumiąc żal okrutny, —
Miano go już z kościoła nieść do grobu; zaczem
Przyjaciele żałosnym wybuchnęli płaczem.
1065
Lud idzie za nim, jęczy, narzeka i szlocha,
W żadnem sercu wesela nie stało ni trocha.
Zanim trumnę spuszczono, śpiew się wzbił ponury
I zabrzmiały nad grobem licznych księży chóry.
1066
A nim do grobu zaszła Zygfrydowa żona,
Taki żal jej zawiercił śród wiernego łona,
Że aż wodą musiano ją krzesić po drodze,
Bo ją rozpacz i straszny ból przygniotły srodze.
[175]
1067
Cudem iście, że zdrowa, została i żywą, —
Orszak kobiecy skargę łączył żałośliwą:
„Hej, wy Zygfryda druhy, błaganie zanoszę,
„I przez mą wierność dla was, zlitujcie się, proszę.
1068
„Niech mi los w mej boleści tę pociechę zdarzy,
„Bym się raz jeszcze jego przypatrzyła twarzy.“
Nie przestała żałośnie błagać i napierać,
Iż trzeba było trumnę raz jeszcze otwierać.
1069
Przyszła, gdzie zwłoki były, na ręce podniosła
Śliczną głowę i rzekłbyś pocałunkiem zrosła
Się z małżonkiem, do trupa przywarta ustami
A oczy jej krwawemi zapłakały łzami.
1070
Straszne było rozstanie od drogiego ciała.
Ponieśli trumnę, ona na miejscu została
I bez zmysłów upadła, tak ją żałość sroga
Zdjęła, iż mogła życiem przypłacić nieboga.
1071
A gdy zacnego pana już złożono w grobie,
Długo za nim płakali w smutku i żałobie
Ci, co z nim z Nibelungów ziemi tu przybyli.
Zygmunt odtąd wesołej nie zaznał już chwili.
1072
Byli tacy, co trzy dni przy zwłokach strawili
I przez trzy doby całe nie jedli, nie pili,
Aż ciało się o swoje upomniało prawa
I jak zwykle strudzonych posiliła strawa.
|