O miłości (Stendhal, tłum. Żeleński, 1933)/Tom II/Rozdział LIX

<<< Dane tekstu >>>
Autor Stendhal
Tytuł O miłości
Wydawca Bibljoteka Boya
Data wyd. 1933
Druk Drukarnia Zakładów Wydawniczych M. Arct, S.A.
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Tadeusz Boy-Żeleński
Tytuł orygin. De l’amour
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom II
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


ROZDZIAŁ LIX.
Werter i Don Juan.

Ilekroć, w kółku młodych ludzi, zebrani na dworują sobie dosyta z biednego zakochanego i skoro ów opuści salon, zazwyczaj rozmowa schodzi na zagadnienie, czy lepiej zdobywać kobiety jak don Juan Mozarta, czy jak Werter. Kontrast byłby ściślejszy, gdybym przytoczył imś pana Saint-Preux[1]; ale jestto osobistość tak płaska, że krzywdębym uczynił tkliwym duszom, dając go im za przedstawiciela.
Charakter don Juana wymaga większej ilości owych zalet użytecznych i cenionych w świecie: wspaniałej odwagi, pomysłowości, temperamentu, zimnej krwi, dowcipu, etc.
Don Juanowie mają chwile rozpaczliwej oschłości i bardzo smutną starość; ale wszak większość ludzi nie dochodzi starości.
Zakochani odgrywają lichą rolę w salonie, siłę bowiem i talent w stosunku do kobiet ma jedynie ten, kto do posiadania kobiety (przywiązuje tyle wagi co do partji bilardu. Ponieważ świat przenika ową wielką sprawę która pochłania zakochanego, przeto, choćby był nawet pozatem najrozumniejszy, zawsze nastręcza pole do żarcików; rano natomiast, po przebudzeniu, zamiast być kwaśny póki go nie pobudzi jakiś koncept lub złośliwość, myśli o tej którą kocha i wznosi zamki na lodzie zamieszkałe przez szczęście.
Miłość werterowa otwiera duszę dla wszystkich sztuk, dla wszystkich słodkich i romantycznych wrażeń, dla blasku księżyca, piękności gajów, malarstwa, słowem dla poczucia i smaku piękna, pod jakąbądź się ono zjawi postacią, choćby pod siermięgą. Pozwała znaleźć szczęście nawet bez majątku[2]. Takie dusze, zamiast podlegać przesytowi jak Meilhan, Bezenval, etc., dochodzą do szaleństwa z nadmiaru wrażliwości, jak Rousseau. Kobiety o szlachetnej duszy, które, gdy uleci pierwsza młodość, umieją widzieć miłość tam gdzie ona jest i jaka jest, wymykają się przeważnie don Juanom, którzy mają za sobą raczej ilość niż jakość zdobyczy. Zauważcie, że — na wspak skłonnościom tkliwych dusz — dla tryumfów don Juana potrzebny jest rozgłos, jak dla Werterów tajemnica. Owi mężczyźni, którzy zajmują się kobietami niejako zawodowo, urodzili się zazwyczaj w dostatkach, to znaczy są, z wychowania i z przykładu, samolubni i oschli[3].
Prawdziwi don Juanowie patrzą wkońcu wręcz na kobiety jako na obóz nieprzyjacielski i cieszą się z wszelkiego ich nieszczęścia.
Naodwrót, uroczy książę delle Pignatelle pokazał nam w Monachjum prawdziwy sposób znalezienia szczęścia w rozkoszy nawet bez miłości. „Widzę, że kobieta mi się podoba, mówił mi raz, skoro czuję się przy niej zmieszany i nie wiem co powiedzieć“. Zamiast pokładać ambicję w tem aby się rumienić i mścić się za tę chwilę zakłopotania, pielęgnował ją troskliwie jako źródło szczęścia. U tego lubego młodzieńca, miłostka była zupełnie wolna od próżności która zżera; był to zwątlony, ale czysty i bez domieszki odcień (prawdziwej miłości; szanował on wszystkie kobiety jako urocze istoty, dla których jesteśmy bardzo niesprawiedliwi (20 luty 1920).
Ponieważ nikt sobie nie wybiera temperamentu, to znaczy duszy, nikt nie może się wspiąć do wyższej roli. J. J. Rousseau i książę de Richelieu daremnieby się silili; mimo całej swej inteligencji, nie mogliby się zamienić na dolę w stosunku do kobiet. Chętnie uwierzę, że książę nigdy nie miał takich chwil, jakich Rousseau zaznał w Chevrette przy pani d’Houdetot, w Wenecji, słuchając muzyki Scuole, w Turynie u stóp pani Basile[4]. Ale też nie musiał się nigdy rumienić za śmieszność, jaką Rousseau okrył się wobec pani Larnage, która-to śmieszność dręczyła go całe życie.
Rola takich panów Saint-Preux jest słodsza i wypełnia wszystkie chwile istnienia; ale trzeba przyznać, że rola don Juana jest o wiele świetniejsza. Jeżeli Saint-Preux, nawykły do kontemplacji, samotnik i odludek, zechce odmienić w połowie życia obyczaje, znajdzie się na scenie świata na ostatniem miejscu; podczas gdy don Juan cieszy się wspaniałą reputacją wśród mężczyzn i zdoła może jeszcze pozyskać serce jakiej tkliwej kobiety, czyniąc jej szczerze ofiarę ze swych nałogów.
Z wszystkich przedstawionych dotąd racyj, mam wrażenie, że kwest ja się waży. Jeżeli uważam, że Wertery są szczęśliwsze, to dlatego, że don Juan sprowadza miłość do rzeczy bardzo pospolitej Zamiast posiadać, jak Werter, rzeczywistość, kształtującą się wedle jego pragnień, ma on pragnienie licho zaspokojone przez zimną rzeczywistość, jak w ambicji, skąpstwie i innych namiętnościach. Miast tonąć w czarownych marzeniach krystalizacji, on myśli jak generał o powodzeniu swych manewrów[5]; słowem, zabija miłość, miast sycić się nią więcej od innych, jak mniema pospólstwo.
To, co rzekłem, wydaje mi się nieodparte. Drugi argument, w moich oczach równie ważki, ale którego, dzięki figlowi Opatrzności, ludzie — i trzeba im to wybaczyć — nie uznają, to że, pomijając wypadki, uczciwość wydaje mi się najpewniejszą drogą do szczęścia, Werterzy zaś nie są zbrodniarzami[6].
Aby być szczęśliwym w zbrodni, trzebaby być zupełnie wyzutym z sumienia. Nie wiem, czy taki człowiek może istnieć[7]; nigdym go nie spotkał, a założyłbym się, że historja pani Michelin mąciła sen księcia de Richelieu.
Trzebaby, co jest niemożliwe, być zupełnie obcym wszelkiemu współczuciu, lub móc wytracić cały rodzaj ludzki[8].
Ludzie, którzy znają miłość jedynie z romansów, z instynktowną niechęcią przeczytają tę pochwałę cnoty w miłości. To dlatego, że, wedle praw romansu, obraz cnotliwej miłości jest nudny i nie zajmujący. Cnota neutralizuje niejako miłość, a miłość cnotliwa jest jakgdyby synonimem miłości słabej. Ale to wszystko, to jeno nieudolność obrazu, nie mająca nic wspólnego z miłością taką jaka istnieje w naturze[9].
Niech mi będzie wolno nakreślić portret mego najbliższego przyjaciela.
Don Juan wyrzeka się wszelkich obowiązków łączących go z ludźmi. Jestto, na targowisku świata, nieuczciwy kupiec, który wciąż bierze a nie płaci nigdy. Pojęcie równości budzi w nim taką wściekłość, jak woda w chorym na wodowstręt; dlatego pycha rodowa tak dobrze się godzi z charakterem don Juana. Wraz z pojęciem równości praw, zanika pojęcie sprawiedliwości, lub raczej, jeśli don Juan rodzi się ze szlachetnej krwi, pojęcia te nigdy mu się nie nasunęły; przypuszczam snadnie, iż człowiek noszący historyczne nazwisko bardziej od innych zdolny jest podpalić miasto aby sobie ugotować jajko[10]. Trzeba mu to darować; tak go wypełnia miłość samego siebie, iż traci w końcu świadomość czynionego zła i widzi w świecie jedynie swoją radość lub cierpienie. W ogniu młodości, kiedy wszystkie namiętności wypełniają życiem własne nasze serce i oddalają nieufność z serca drugich, don Juan, upojony wrażeniami i złudą szczęścia, szczyci się tem, że myśli wyłącznie o sobie, gdy inni żyją dla obowiązku; mniema iż odkrył wysoką sztukę życia. Ale, w pełni tryumfu, ledwie trzydziestoletni, spostrzega ze zdumieniem że niestaje mu życia, doznaje coraz większego wstrętu do tego co było jego rozkoszą. Don Juan powiadał mi w Toruniu, w chwili przygnębienia: „Niema ani dwudziestu odmian kobiet, z chwilą zaś gdy się miało dwie lub trzy z każdej odmiany, zaczyna się przesyt“. Odpowiadałem: „Jedynie wyobraźnia chroni na zawsze od przesytu. Każda kobieta budzi odmienne zainteresowanie; co więcej, tę samą kobietę — jeśli przypadek postawi ją o parę lat wcześniej lub później na drodze twego życia i zechce byś ją pokochał — kocha się w odmienny sposób. Ale kobieta z sercem, nawet kochając cię, obraziłaby jedynie twą dumę swemi pretensjami do równości. Twój sposób posiadania kobiet zabija wszystkie inne przyjemności życia; sposób werterowy zstokrotnia je“.
Smutny ten dramat dobiega końca. Widzimy, jak don Juan, w miarę jak się starzeje, ma pretensję za własny przesyt do wszystkiego, tylko nie do siebie. Widzimy, jak, nękany żrącą go trucizną, rzuca się na wsze strony, nieustannie zmieniając przedmioty. Ale, mimo świetnych pozorów, wszystko kończy się dlań jedynie zmianą męczarni; nuda spokojna albo nuda gorączkowa: oto jedyny wybór jaki mu zostaje.
Wreszcie odkrywa i uświadamia sobie tę nieszczęsną prawdę. Od tej chwili, zastaje mu jedna tylko rozkosz: dać uczuć swą władzę i czynić jawnie zło dla zła. Oto ostatni stopień jego chronicznej niedoli; żaden poeta nie ośmieli się dać jej wiernego obrazu, prawdziwy ten wizerunek obudziłby grozę.
Ale można mieć nadzieję, iż człowiek wyższy wróci się z tej nieszczęsnej drogi, istnieje bowiem sprzeczność na dnie don Juana. Przyjąłem, że jest wysoce inteligentny, inteligencja zaś wiedzie do odkrycia cnoty na drodze do świątyni chwały[11]. La Rochefoucauld[12], który znał się na miłości własnej i który w życiu był raczej wszystkiem niż niezdarą-gryzipiórkiem[13], powiada: „Rozkoszą w miłości jest kochać; więcej szczęścia daje namiętność którą się odczuwa, niż ta którą się budzi“.
Szczęście don Juana, to tylko próżność, oparta, to prawda, na okolicznościach stworzonych mocą wielkiej zręczności i energji; ale musi on czuć, że najmniejszy generał który wygra bitwę, najmniejszy prefekt który zarządza depertamentem, doznają większej rozkoszy od niego. Szczęście natomiast księcia de Nemours kiedy pani de Cleves[14] mówi mu że go kocha, przewyższa, sądzę, szczęście Napoleona pod Marengo.
Miłość don Juana jest czemś w rodzaju namiętności do polowania. Jestto potrzeba działania, czerpiąca podnietę wciąż w nowym przedmiocie i wciąż wystawiająca na próbę nasze talenty.
Miłość werterowa jest niby uczucie studenta piszącego tragedję: nie, tysiąc razy więcej. Jestto nowy cel w życiu, do którego wszystko się ściąga i który zmienia oblicze wszystkiego. Namiętna miłość ukazuje oczom człowieka całą naturę z jej wzniosłemi horyzontami, niby nowość odkrytą wczoraj. Dziwi się, że nigdy nie spostrzegł niezwykłego widowiska, które się przed nim rozpościera. Wszystko jest nowe, żywe, wszystko w najwyższym stopniu zajmujące. Człowiek, który kocha, widzi ukochaną kobietę na tle każdego krajobrazu; kiedy robi sto mil aby ją ujrzeć na chwilę, każde drzewo, każda skała mówią mu o niej w odmienny sposób i odsłaniają mu w niej coś nowego. Zamiast przepychu tego czarodziejskiego widowiska, don Juan potrzebuje, aby zewnętrzne przedmioty, mające dlań cenę jedynie wedle swej użyteczności, nabrały smaku przez nową miłostkę.
Miłość na sposób Wertera kryje osobliwe rozkosze, po roku lub dwóch, gdy kochanek ma, można rzec, już tylko jedną duszę z przedmiotem kochania, i to, rzecz dziwna, nawet wzgardzony — przez ukochaną. Cobądź robi lub widzi, pyta sam siebie: „Coby powiedziała ona, gdyby była ze mną? Cobym ja jej powiedział o tym widoku Casa-Lecchio?“ Mówi do niej, słucha jej odpowiedzi, śmieje się z jej żartów. O sto mil od niej i pod brzemieniem jej gniewu, chwyta się na takiej myśli: „Leonora była bardzo wesoła dziś wieczór“. Budzi się: „Ależ, mój Boże, powiada sobie z westchnieniem, w domu obłąkanych trzymają mniejszych warjatów odemnie“.
— Niecierpliwisz mnie, powiada przyjaciel, któremu odczytuję tę uwagę; przeciwstawiasz bezustanku człowieka zakochanego don Juanowi, a nie w tem rzecz. Miałbyś słuszność wówczas, gdyby można dowoli wzbudzić w sobie miłość. Ale, w razie obojętności, co począć?
— Zostają miłostki bez okrucieństwa. Okrucieństwo rodzi się zawsze z małej duszy, która potrzebuje upewnić się o własnej wartości.
Idźmy dalej. Don Juanom musi być bardzo ciężko pogodzić się ze stanem duszy, o którym mówiłem przed chwilą. Prócz tego że nie mogą go widzieć ani czuć, nadto rani ich próżność. Omyłką ich życia jest złudzenie, iż zdobędą w dwa tygodnie to, co człowiek bezmiernie zakochany uzyskuje ledwie w pół roku. Opierają się na doświadczeniach poczynionych kosztem tych nieboraków, którzy nie mają ani warunków podobania się kiedy odsłonią serce przed tkliwą kobietą, ani też inteligencji potrzebnej do roli don Juana. Nie chcą widzieć, że to co zyskują, choćby od tej samej kobiety, to nie to samo.

L’homme prudent sans cesse se mefie,

C’est pour cela que des amants trompeurs
Le nombre est grand. Les dames que l’on prie
Font soupirer longtemps les serviteurs,

Qui n’ont jamais été faux de leur vie.
Mais du trésor qu’elles donnent enfin

Le prix n’est su que du coeur qui le goûte;
Plus on l’achète et plus il est divin;

Le los d’amour na vaut que ce qu’il coûte.
[15]
Nivernais, Le Trobadour Guillaume de la Tour, III, 342..

W przeciwieństwie do don Juanów, prawdziwą miłość można porównać z odludną, stromą i uciążliwą drogą, która zaczyna się wprawdzie w czarownych gajach, ale niebawem gubi się wśród okrzesanych skał, zgoła nie pociągających dla pospolitych oczu. Pomału, droga zapuszcza się w wysokie góry, w ciemny las, którego olbrzymie drzewa, tamując światło gęstwą strzelających w niebo wierzchołków, niecą grozę w duszach niezahartowanych na niebezpieczeństwa.
Nabłądziwszy się ciężko niby w bezkresnym labiryncie, który mnogiemi zakrętami drażni miłość własną, naraz — nowy zakręt, i znajdujemy się w nowym świecie, w rozkosznej dolinie Kaszmiru z Lalla Rookh.
W jakiż sposób don Juanowie, którzy nie zapuszczają się nigdy w tę drogę lub robią na niej najwyżej kilka kroków, mogliby sądzić o widnokręgach, które ukazuje z końcem podróży?

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Widzisz tedy, że niestałość jest dobrą rzeczą:

Nowości chcę, zmiany za wszelką cenę.

— Dobrze, drwisz sobie z przysiąg i uczciwości. Czego szukamy w odmianie? oczywiście rozkoszy.
Ale rozkosz, którą znajdujemy przy ładnej kobiecie, pożądanej przez dwa tygodnie a posiadanej przez kwartał, inna jest, niż rozkosz, którą nam daje kochanka pożądana przez trzy lata a posiadana przez dziesięć lat.
Jeśli nie piszę zawsze, to dlatego, iż mówią, że starość, nadwerężając nasze organy, czyni nas niezdolnymi do kochania; co do mnie, nie wierzę temu. Kochanka, stawszy się twą serdeczną przyjaciółką, daje ci inne rozkosze, rozkosze starości. To kwiat, który był różą rano, w porze kwitnienia, wieczorem zaś, kiedy już nie pora na róże, zmienia się w rozkoszny owoc[16].
Pani naszego serca, upragniona przez trzy lata, jest istotnie panią w całem znaczeniu tego słowa; przystępujemy do niej ze drżeniem; powiedziałbym zaś don Juanom, że człowiek, który drży, nie nudzi się. Rozkosze miłości są zawsze proporcjonalne do obawy.
Klęską niestałości jest nuda; klęską namiętnej miłości — rozpacz i śmierć. Widzi się rozpacze miłosne, paple się o nich; ale nikt nie zwraca uwagi na starych zużytych rozpustników, którzy zdychają z nudów, a od których roi się w Paryżu.
„Więcej ludzi strzela sobie w łeb z miłości niż z nudów“. — Bardzo wierzę; nuda odbiera wszystko, nawet odwagę zabicia się.
Są charaktery, zdolne znaleźć rozkosz jedynie w rozmaitości. Ale człowiek, który wynosi pod niebiosy szampana kosztem bordo, powiada jeno mniej lub więcej wymownie: „Ja wolę szampańskie“.
Każde z tych win ma swoich stronników, i wszyscy mają słuszność, jeśli znają dobrze siebie samych i jeśli chwytają szczęście, lepiej dostrojone do ich organów[17] i przyzwyczajeń. Sprawę zmienności osłabia to, że wszyscy głupcy opowiadają się, z braku odwagi, po jej stronie.
Lecz, ostatecznie, każdy człowiek, jeśli chce sobie zadać trud zgłębienia samego siebie, ma swój ideał; toteż zdaje mi się, że zawsze jest nieco śmieszne chcieć kogoś nawracać.




  1. Bohater Nowej Heloizy Russa.
  2. Pierwszy tom Nowej Heloizy i wszystkie tomy, gdyby Saint-Preux miał bodaj cień tego charakteru; ale to był prawdziwy poeta, ślamazarny gaduła, rezolutny dopiero wtedy kiedy wyciął perorę, zresztą figura nader płaska. Tacy ludzie mają tę olbrzymią przewagę, że nie drażnią dumy kobiecej i nigdy nie budzą w kochance zdumienia. Proszę zważyć to słowo; w niem tkwi może cała tajemnica powodzenia pospolitych mężczyzn u niepospolitych kobiet. Ale miłość jest namiętnością jedynie o tyle, o ile każe zapomnieć o miłości własnej. Nie czują tedy zgoła miłości owe kobiety, które, jak L., żądają od niej zadowoleń dumy. Ani wiedząc o tem, znajdują się na tym samym poziomie co człowiek prozaiczny, przedmiot ich wzgardy, który w miłości szuka miłości i próżności. One chcą miłości i dumy, ale miłość odchodzi z rumieńcem na czole; jest to najpyszniejszy z despotów: albo jest wszystkiem albo niczem.
  3. Odczytać stronicę Andrzeja Chénier, Dzieła, str. 370; lub otworzyć oczy na świat, co jest trudniej: „Naogół, ci, których nazywamy patrycjuszami, dalsi są niż inni ludzie od kochania czegokolwiek“, powiedział Marek Aureli (Myśli, str. 50).
  4. J. J. Rousseau, Wyznania.
  5. Porównaj Lowelasa z Tom Jonesem.
  6. Patrz Życie prywatne księcia de Richelieu, 9 tomów in 8°. Czemu, w chwili gdy morderca zabija człowieka, nie pada martwy u stóp swej ofiary? Poco choroby? A jeżeli są już choroby, czemu taki Troistaillons nie umrze na niestrawność? Czemu Henryk IV panuje dwadzieścia jeden lat, a Ludwik XV pięćdziesiąt dziewięć? Czemu trwanie życia nie jest w stosunku do cnoty każdego człowieka? I inne bezecne — powiedzą filozofowie angielscy — pytania, które stawiać nie jest z pewnością żadną zasługą, ale byłoby może zasługą znaleźć na nie inne odpowiedzi niż obelgę i cant.
  7. Obacz w Swetonjuszu Nerona po zamordowaniu matki; a wszakże jakaż imponująca suma pochlebstwa otaczała go!
  8. Okrucieństwo jest jeno obolałą sympatją. Władza dlatego jest, po miłości, największem szczęściem, że zdaje się nam, iż jesteśmy w stanie nakazać sympatję.
  9. Jeśli ktoś ukazuje oczom widza cnotę obok miłości, przedstawia zazwyczaj serce podzielone między te dwa uczucia. Cnota w romansach jest dobra tylko na to aby ją poświęcić: Julja d’Etanges.
  10. Patrz Saint-Simon, poronienie księżnej de Bourgogne; i pani de Motteville, passim. Księżniczka ta, która dziwiła się, że inne kobiety mają po pięć palców u ręki jak ona; ów książę orleański, Gaston, brat Ludwika XIII, znajdujący czemś tak prostem, aby jego faworyci szli dla jego przyjemności na rusztowanie. Obacz, w r. 1820, owych panów, proponujących ustawę wyborczą, zdolną przywrócić we Francji czasy Robespierrów, etc., etc., obacz Neapol w r. 1779. (Zostawiam ten przypisek, kreślony w r. 1820. Lista magnatów z r. 1778 7. oceną ich moralności, podaną przez generała Laclos, którą widziałem w Neapolu u margrabiego Berio; rękopis więcej niż trzystustronicowy, wielce skandaliczny).
  11. Charakter młodego patrycjusza w r. 1822 dość wiernie oddany jest w dzielnym Boswellu w Old Mortality.
  12. Maksymy i rozważania moralne.
  13. Obacz Pamiętniki Retza, i przykrą chwilę jaką La Rochefoucauld zgotował koadjutorowi w parlamencie ściskając go między dwojgiem drzwi.
  14. Cytowana już wyżej powieść pani de La Fayette, Księżna de Cleves.
  15. „Ostrożny człowiek wciąż ma się na baczności; dlatego liczba kłamliwych zalotników jest tak wielka. Oblegane miłością damy długo każą wzdychać miłośnikom, którzy się nigdy nie skalali fałszem. Ale cenę skarbu, który dają wreszcie, zna jedynie serce, które go smakuje; im drożej go kupuje, tem bardziej jest niebiański. Chwała miłości warta jest tylko tyle, ile kosztuje“.
  16. Obacz Pamiętniki Collego: jego żona.
  17. Fizjologowie, znający ustrój organów, powiadają wam: „Niesprawiedliwość w stosunkach rodzi oschłość, nieufność i nieszczęście“.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Stendhal i tłumacza: Tadeusz Boy-Żeleński.