O miłości (Stendhal, tłum. Żeleński, 1933)/Tom II/L - CLXXXI

<<< Dane tekstu >>>
Autor Stendhal
Tytuł O miłości
Wydawca Bibljoteka Boya
Data wyd. 1933
Druk Drukarnia Zakładów Wydawniczych M. Arct, S.A.
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Tadeusz Boy-Żeleński
Tytuł orygin. De l’amour
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom II
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


RÓŻNE FRAGMENTY

Pod tym tytułem, który chciałbym uczynić jeszcze skromniejszym, zgromadziłem wybór, niezbyt surowo dokonany pośród kilkuset kart do igry, na których znalazłem po parę wierszy ołówkiem. Często to, co trzeba — z braku innego prostszego miana — nazwać oryginałem, składa się z rozmaitych świstków zapisanych ołówkiem: Lisio spajał te ćwiartki woskiem, aby ich nie przepisywać. Mówił mi raz, że, po godzinie, żadna notatka nie zdawała mu się godną przepisywania. Zaznaczam to, w nadziei że mi to starczy za usprawiedliwienie powtarzań.

I

Wszystkiego można nabyć w samotności, wyjąwszy charakteru.

II

Nienawiść, miłość i skąpstwo, oto trzy namiętności najczęstsze, a jeżeli dodać grę, prawie jedyne w Rzymie w r. 1821.
Mieszkańcy Rzymu wydają się zrazu źli; są poprostu bardzo nieufni i obdarzeni wyobraźnią rozpalającą się za najlżejszym pozorem.

Jeżeli popełnią niegodziwość bez potrzeby, to jak człowiek znękany strachem, który sili się dodać sobie otuchy, próbując swej fuzji.
III

Gdybym powiedział, tak jak myślę, że dobroć jest znamiennym rysem paryżan, lękałbym się obrazić ich.
„Nie chcę być dobry“.

IV

Oznaką rodzącej się miłości jest, że wszystkie przyjemności i wszystkie utrapienia płynące z innych namiętności i z innych potrzeb człowieka, tracą natychmiast swoją władzę.

V

Pruderja jestto rodzaj skąpstwa, najgorszy ze wszystkich.

VI

Mieć silny charakter, znaczy mieć długie i pewne doświadczenie zawodów i nieszczęść życia. Wówczas pragnie się mocno, lub nie pragnie się wcale.

VII

Miłość taka jaka istnieje w wielkim świecie, to miłość walki, miłość gry.

VIII

Nic tak nie zabija miłości, jak wybuchy prawdziwej miłości u partnera.

Contessina L.... Forli, 1819.
IX

Wielka wada kobiet, najbardziej rażąca dla mężczyzn godnych tego miana. W zakresie uczuć, opinja nie wznosi się powyżej pospolitości; kobiety zaś czynią opinję najwyższym sędzią swego życia; czynią to nawet kobiety najniepospolitsze, i często bezwiednie, zgoła myśląc i mówiąc wręcz przeciwnie.

Brescia, 1819.
X

Prozaiczny, to nowy wyraz, który niegdyś wydawał mi się śmieszny, bo trudno o coś chłodniejszego niż nasze poezje. Jeżeli istnieje od pięćdziesięciu lat jakiś żar we Francji, to z pewnością w prozie.
Ale, ostatecznie, contessina L. używała słowa prozaiczny, lubię tedy je pisać.
Określenie to znajduje się w Don Kiszocie oraz w idealnym kontraście pana i giermka. Pan, wysoki i blady: giermek tłusty i rumiany. Pierwszy — wcielenie heroizmu i dwornośoi; drugi — samolubstwa i służalstwa. Pierwszy nadziany romansowemi i czułemi ideałami; drugi — wzór życiowego sprytu, zbiornik roztropnych przysłów. Pierwszy, wciąż karmiący swą duszę bohaterskiemi i awantumiczemi rojeniami; drugi przeżuwający jakiś stateczny plan, w którym nie omieszkał wziąć w rachubę wszystkich małych, niskich i samolubnych drgnień ludzkiego serca.
W chwili gdy pierwszemu powinnaby otworzyć oczy katastrofa jego wczorajszych urojeń, już zaprzątają go nowe zamki na lodzie.
Trzeba mieć prozaicznego męża a romantycznego kochanka.
Marlborough miał duszę prozaiczną; Henryk IV, zakochany w pięćdziesiątym roku w młodej księżniczce, która nie zapomniała o jego wieku, miał serce romantyczne[1]. Mniej jest dusz prozaicznych wśród szlachty niż wśród ludu.
Wada handlu: czyni prozaicznym.

XI

Nic bardziej zajmującego niż miłość; w niej wszystko jest nieprzewidziane, a osoba działająca jest ofiarą. Nic bardziej płaskiego niż miłostka, gdzie wszystko jest rachubę, jak we wszystkich prozaicznych sprawach życia.

XII

Pod koniec wizyty, zawsze się traktuje zalotnika lepiej niżby się chciało.

L...., 2 listopada 1818.
XIII

Mimo wszelką genialność, stanowisko zawsze działa na parweniusza. Tak Rousseau, kochający się we wszystkich damach które spotkał, i płaczący z upojenia dlatego że książę de L..., jeden z najbardziej płaskich dworaków owego czasu, raczył skierować swą przechadzkę na lewo zamiast na prawo, aby odprowadzić imć pana Coindet, przyjaciela Russa[2].

L..., 3 maja 1820.
XIV
Rawenna, 23 stycznia 1820.

Kobiety tutejsze otrzymują wychowanie jedynie życiowe: matka nie sili się ukryć przed dwunasto lub piętnastoletnią córką swoich miłosnych rozpaczy lub uniesień. A pamiętajmy, że, w tym szczęśliwym klimacie, wiele kobiet trzyma się doskonale do lat czterdziestu pięciu, a większość wychodzi za mąż w ośmnastym.
Tak np. pani Valchiusa, powiadała wczoraj o Lampugnanim: „Och, to był człowiek stworzony dla mnie, on umiał kochać“, etc., etc., i długo ciągnęła tę rozmowę w obecności córki, bardzo rozbudzonej czternasto czy piętnastoletniej panienki, którą wodziła na sentymentalne przechadzki z tym kochankiem.
Niekiedy młode panienki uczą się doskonałych zasad: np. pani Guamacci, wykładająca swoim dwóm córkom, oraz dwom panom, którzy byli u niej z pierwszą i jedyną wizytą, w którym momencie godzi się ukarać niewiernością przewiny kochanka. Zasady te rozwijała przez dobre pół godziny i popierała znajomemi im przykładami (np. pani Cercara na Węgrzech).

XV

Sangwinik, prawdziwy Francuz (pułkownik Mathis), zamiast się dręczyć nadmiarem uczuć d la Rousseau, kiedy ma schadzkę nazajutrz wieczór, maluje sobie wszystko różowo aż do szczęsnej chwili. Tego rodzaju ludzie niebardzo są zdolni do namiętnej miłości, zmąciłaby ich luby spokój. Powiem nawet, iż porywy jej wydałyby się im może nieszczęściem, a przynajmniej czuliby się upokorzeni swą nieśmiałością.

XVI

Większość światowych ludzi — przez próżność, przez nieufność czy przez obawę cierpienia — pozwala sobie kochać kobietę dopiero po jej oddaniu się.

XVII

Bardzo wrażliwe dusze potrzebują kobiety łatwej, dla dodania odwagi krystalizacji.

XVIII

Kobieta bierze za głos opinji zdanie lada głupca lub fałszywej przyjaciółki, która się narzuci jako wyraz opinji.

XIX

Jest rozkosz w tem, aby tulić w objęciach kobietę, która wam zrobiła wiele złego, która była długo waszą okrutną nieprzyjaciółką i gotowa być nią jeszcze. Rozkosze francuskich oficerów w Hiszpanji, w r. 1812.

XX
Trzeba być samotnikiem, aby czuć własne serce i aby kochać; ale trzeba być światowcem, aby mieć powodzenie w miłości.
XXI

Wszystkie spostrzeżenia Francuzów o miłości są dobrze napisane, ścisłe, nie przesadzone, ale odnoszą się jedynie do lekkich afektacji, powiadał sympatyczny kardynał Lante.

XXII

Wszystkie odruchy miłości w komedji Goldoniego Inamorati są wyborne, wyraźne, dość silne; ale styl i myśli odpychają swą wstrętną płaskością: to przeciwieństwo komedji francuskiej.

XXIII

Młodzież z r. 1822. Poważne usposobienie, czynna natura, to znaczy poświęcenie teraźniejszości dla przyszłości; nic tak nie podnosi duszy jak zdolność i przyzwyczajenie do takich poświęceń. Więcej widzę możliwości wielkich uczuć w r. 1832 niż w r. 1772.

XXIV

Temperament żółciowy, kiedy się nie przejawia zbyt odpychająco, może najbardziej ze wszystkich zdolny jest pociągnąć i przykuć wyobraźnię kobiet. Jeżeli temperament żółciowy nie ujawnia się w pięknych okolicznościach, jak Lauzun u Saint-Simona (Pamiętniki, tom V, 380), trudno się do niego przyzwyczaić. Ale, skoro raz kobieta chwyci się na len charakter, musi ją porwać. Tak, nawet dziki i fantastyczny Balfour (Old Mortality). Jestto dla nich przeciwieństwo prozaiczności.

XXV
„W miłości wątpi się często o tem, w co się najmocniej wierzy“. (La Rochefoucauld, 355). W każdej innej namiętności, nie wątpimy już o tem, cośmy raz przyjęli za udowodnione.
XXVI

Wiersze wymyślono na to, aby wesprzeć pamięć. Później zachowano je, aby pomnożyć przyjemność widokiem pokonanej trudności. Zachowywać je dziś w dramacie, to resztka barbarzyństwa.
Przykład: (regulamin kawaierji, ułożony wierszem przez pana de Bonnay.

XXVII

Podczas gdy jakiś zazdrosny zalotnik karmi się nudą, skąpstwem, nienawiścią i zatrutemi i zimnemi namiętnościami, ja spędzam szczęśliwą noc marząc o niej, o niej która się znęca nade mną przez nieufność.

XXVIII

Jedynie wielka dusza waży się na styl prosty; dlatego Rousseau wlał tyle retoryki w Nową Heloizę, co sprawia że w trzydziestym roku życia nie da się jej czytać.

XXIX

„Największym wyrzutem, jaki moglibyśmy sobie czynić, jest niewątpliwie to, że pozwalamy ulatywać, nakształt marzeń sennych, pojęciom honoru i sprawiedliwości, które od czasu do czasu budzą się w naszem sercu“.

Sand. List z Jeny, marzec 1819.
XXX

Uczciwa kobieta bawi na wsi, spędza godzinę w cieplarni z ogrodnikiem; ludzie, którzy zawiedli się na niej, krzyczą że ogrodnik jest jej kochankiem.
Co na to odpowiedzieć? W teorji rzecz jest możliwa. Mogłaby rzec: „Mój charakter mówi za mnie, zważcie obyczaje mego całego życia“; ale te rzeczy porówni są niewidzialne i dla złych nie chcących nic widzieć i dla głupców niezdolnych nic widzieć.

Salviati. — Rzym, 23 lipca 1819.
I

Widziałem, jak ktoś odgadł, że jego rywal jest kochany, ów zaś nie spostrzegł tego z przyczyny swej miłości.

I

Im szaleniej człowiek kocha, tem większy gwałt musi sobie zadać, aby się narazić na możliwość gniewu ukochanej biorąc ją za rękę.

I

Retoryka śmieszna, ale, nawspak retoryce Russa, natchniona szczerą namiętnością: Pamiętniki pana de Maubreuil, list Sanda.

I
Naturalność.

Widziałem — tak mi się zdawało — tego wieczora tryumf naturalności w młodej osobie, która, coprawda, ma, jak sądzę, wiele charakteru. Ubóstwia swego kuzyna, to mi się zdaje oczywiste, i musiała sobie uświadomić stan swego serca. Kuzyn ów kocha ją; ale, ponieważ jest z nim bardzo poważna, myśli że ona go nie lubi i daje się pociągnąć sympatji, jaką mu ojawia Klara, młoda wdowa, przyjaciółka Melanji. Sądzę że się z nią ożeni; Melanja widzi to i cierpi tak jak może cierpieć dumne serce, przepełnione mimo swej woli gwałtownem uczuciem. Wystarczyłoby jej zmienić nieco zachowanie; ale uważa, że sprzeniewierzyć się na chwilę naturalności byłoby podłością, któraby zaciężyła nad całem jej życiem.

Medjolan
XXXV

Safo widziała w miłości jedynie szał zmysłów lub rozkosz fizyczną oczyszczoną przez krystalizację. Anakreon szukał w niej zabawy dla zmysłów i umysłu. Zamało było w starożytności bezpieczeństwa, aby pełna miłość mogła kwitnąć.

XXXVI

Wystarczy mi poprzedzający fakt, aby się śmiać z ludzi wynoszących Homera nad Tassa. Miłość istniała za Homera, i nie zbyt daleko od Grecji.

XXXVII

Uczuciowa kobieto, jeśli chcesz wiedzieć, czy ubóstwiany mężczyzna kocha cię prawdziwie, zbadaj młodość swego kochanka. Każdy niepospolity człowiek był zrazu, stawiając pierwsze kroki w życiu, śmiesznym zapaleńcem lub człowiekiem nieszczęśliwym. Charakter wesoły i równy, łatwy do uszczęśliwienia, nie może zdobyć się na żar jakiego łaknie twoje serce.
Namiętnością zowię jedynie miłość doświadczoną w długich nieszczęściach i to nieszczęściach których powieściopisarze nie opisują, których zresztą nie mogą opisać.

XXXVIII

Silne postanowienie zmienia natychmiast bezmiar nieszczęścia w stan znośny. Wieczorem po przegranej bitwie człowiek umyka co sił na zdrożonym koniu; słyszy galop ścigających go jeźdźców. Naraz zatrzymuje się, zsiada, podsypuje skałkę u karabinu i pistoletów i postanawia się bronić. Natychmiast przestaje widzieć śmierć, a widzi krzyż Legji.

XXXIX

Obyczaje angielskie. Około r. 1730, kiedy my mieliśmy już Woltera i Fontenelle‘a, wymyślono w Anglji maszynę oddzielającą ziarno od plew; robi się to zapomocą koła poruszającego powietrze; ale w tym biblijnym kraju chłopi orzekli, iż bezbożne jest sprzeciwiać się woli Opatrzności i sprowadzać sztuczny wiatr, zamiast modlić się o wiatr potrzebny dla oczyszczenia zboża i czekać chwili naznaczonej przez Boga Izraela. Porównaj z chłopem francuskim[3].

XL

Niema wątpienia, że szaleństwem jest poddawać się namiętnej miłości. Niekiedy wszakże lekarstwo działa zbyt energicznie. Młode Amerykanki w Stanach Zjednoczonych są tak wzrosłe w pojęciach rozsądku, że miłość, ten kwiat życia, nieznany tam jest młodym. W Bostonie można bezpiecznie zostawić młodą pannę z pięknym codzoziemcem i być pewnym, że ona myśli jedynie o majątku swego przyszłego.

XLI

We Francji, mężczyźni którzy postradali żonę, są smutni; wdowy przeciwnie wesołe i szczęśliwe. Istnieje u kobiet przysłowie na temat szczęśliwości tego stanu. Niema tedy równości w umowie małżeńskiej.

XLII
Ludzie szczęśliwi w miłości mają wyraz skupiony, co dla Francuza znaczy smutny.
XLIII

I .powszechniej się ktoś podoba, tem płyciej się podoba.

XLIV

Wpływ pierwszego dziecięctwa sprawia, że przejmujemy namiętności naszych rodziców, nawet gdy te namiętności zatruwają nasze życie (Duma Leonory).

XLV

Najczcigodniejsze źródło dumy kobiecej, to obawa aby się nie poniżyć w oczach kochanka zbyt pośpiesznym krokiem, lub postępkiem który mógłby mu się wydać mało kobiecy.

XLVI

Prawdziwa miłość czyni myśl o śmierci częstą, łatwą, wolną od grozy; — prosty przedmiot porównania, cena którą dałoby się za wiele rzeczy.

XLVII

Ileż razy wykrzyknąłem w pełni swego hartu: „Gdyby mi ktoś strzelił w łeb, podziękowałbym mu przed zgonem, o ilebym zdążył!“ Na hart wobec ukochanej osoby można się zdobyć jedynie kosztem miłości.

S. Luty 1820.
XLVIII
Nie potrafiłabym kochać, mówiła mi pewna młoda kobieta; Mirabeau i Listy do Zofji zraziły mnie do wielkich dusz. Te nieszczęsne listy przeżyłam wręcz osobiście. — Niech pani szuka tego, czego nie spotyka się w powieściach; niech dwa lata stałości przed oddaniem się upewnią cię o sercu kochanka.
XLIX

Miłość lęka się śmieszności. Śmieszność niemożebna we Włoszech: co jest w dobrym tonie w Wenecji, śmieszne jest w Neapolu, nic zatem nie jest śmieszne. Przytem nie potępia się tam niczego co sprawia przyjemność. Oto co zabija głupkowaty honor oraz połowę komedyj.

L

Dzieci władają zapomocą łez, a kiedy na nie nie zważać, robią sobie umyślnie coś złego. Młode kobiety zaciekają się w punkcie honoru.

LI

Jest to prawda pospolita, i dlatego właśnie zaniedbana, mianowicie iż wrażliwość duszy staje się z każdym dniem rzadsza, a inteligencja pospolitsza.

LII
Duma kobieca.

Widziałem jej uderzający przykład; ale, ściśle wziąwszy, aby dać o nim dobre pojęcie, trzebaby piętnastu stronnic. Gdybym miał odwagę, wolałbym raczej zanotować następstwa tego com widział niezbicie. Niepodobna mi tedy podzielić się swojem przeświadczeniem. Za wiele drobnych okoliczności. Duma ta jest przeciwieństwem próżności francuskiej. O ile mogę sobie przypomnieć, jedynem dziełem, w którem widziałem jej zarys, to ustęp z Pamiętników pani Roland, gdy opowiada swoje dziecinne myśli z czasów panieńskich.

LIII

We Francji, większość kobiet nie dba zupełnie o młodego człowieka, dopóki z niego nie zrobią zarozumialca i błazna. Wówczas dopiero może pogłaskać ich próżność. (Duclos).

Modena 1820.
LIV

Zillietti powiadał mi o północy u miłej marchesiny R....: „Nie pójdę na obiad do San-Michele (nazwa gospody); wczoraj powiedziałem parę konceptów, rozmawiałem wesoło z C***, mogłoby to ściągnąć na mnie uwagę“.
I nie myślcie, aby Zilietti był głupiec lub tchórz. Jest to dorzeczny i bardzo bogaty obywatel tego ¡szczęsnego kraju.

LV

W Ameryce godny podziwu jest rząd a nie społeczeństwo. Gdzieindziej, to rząd czyni zło. Zamienili role w Bostonie; rząd uprawia tam obłudę, aby nie razić społeczeństwa.

LVI

Kiedy we Włoszech młode dziewczęta kochają, poddają się całkowicie natchnieniu przyrody. Conajwyżej wspomagają się paroma trafnemi zasadami, których nabyły podsłuchując pod drzwiami.
Jakgdyby przypadek chciał aby wszystko tutaj sprzyjało naturalności, nie czytują romansów, dla tej prostej przyczyny że ich tu niema. W Genewie i we Francji, przeciwnie, szesnastolatki kochają się aby przeżywać romans i pytają same siebie przy każdym postępku, niemal przy każdej łzie: „Czy nie jestem podobna do Julji d’Etanges?“.

LVII
Mąż młodej kobiety, ubóstwianej przez kochanka, którego ona trzyma zdala i ledwie dopuszcza do ucałowania ręki, posiada co najwyżej grube zadowolenie fizyczne, tam gdzie ów kochanek znalazłby rozkosze i upojenia najżywsze na ziemi.
LVIII

Prawa wyobraźni są jeszcze tak mało znane, że przyjmuję następujący pogląd, który zresztą może jest błędny.
Sądzę, iż można rozróżnić dwa rodzaje wyobraźni:
1. Wyobraźnię płomienną, porywczą, samorzutną, wiodącą wprost do czynu, trawiącą się własnym ogniem i omdlewającą, skoro odwlec czyn bodaj o jedną dobę, jak u Fabia. Główną jej cechą jest niecierpliwość: wścieka się na wszystko czego nie może osiągnąć. Widzi zewnętrzne okoliczności, ale rozogniają ją one tylko, wchłania je w siebie i obraca natychmiast na rzecz namiętności.
2. Wyobraźnia, która rozpala się stopniowo, zwolna, ale która zczasem nie widzi już zewnętrznych okoliczności i dochodzi do tego, że zajmuje się i karmi jedynie własną namiętnością. Ten ostatni rodzaj wyobraźni kojarzy się doskonale z ciężkością a nawet ubóstwem myśli. Sprzyja stałości. To większość dziewcząt niemieckich umierających na swą miłość i na suchoty. Tego smutnego widoku, tak częstego z tamtej strony Renu, nie spotyka się nigdy we Włoszech.

LIX

Nałogi wyobraźni. Francuza istotnie razi ośm zmian dekoracji na jeden akt tragedji. Przyjemność oglądania Makbeta niemożliwa jest dla tego człowieka; pociesza się potępiając Szekspira.

LX

We Francji, prowincja, we wszystkiem co tyczy kobiet, jest o czterdzieści lat za Paryżem. W Corbeil, pewna mężatka mówiła mi, że odważyła się przeczytać jedynie pewne ustępy z Pamiętników Lauzuna. Tak cielęca głupota mrozi mnie, nie umiem już na to rzec ani słowa; to ona sama jest książką którą się rzuca.

Brak naturalności, wielka wada kobiet na prowincji. Ich obfite i wdzięczne gesty. Te, które grają pierwsze skrzypce w miasteczku, gorsze od innych.
LXI

Goethe, lub każdy inny genjalny Niemiec, ceni pieniądze tyle ile są warte. O majątku trzeba myśleć póty, póki się niema sześciu tysięcy franków renty; poczem nie należy już o tem myśleć. Głupiec natomiast nie pojmuje korzyści tego aby czuć i myśleć jak Goethe; całe życie czuje tylko przez pieniądze i myśli tylko o pieniądzach. Dzięki mechanizmowi tego dwugłosu, ludzie prozaiczni mają w świecie coś w rodzaju przewagi nad wielkiemi sercami.

LXII

W Europie, żądzę podnieca skrępowanie; w Ameryce osłabia ją swoboda.

LXIII

Jakaś manja dyskutowania ogarnęła młodzież i odciąga ją od miłości. Rozstrząsając czy Napoleon był pożyteczny dla Francji, pozwalają mijać wiekowi kochania. Nawet wśród tych którzy chcą być młodzi, krawaty, ostrogi, marsowe miny, mizdrzenie się, sprawiają, iż chłopiec zapomina spojrzeć na młodą dziewczynę która mija go z tak skromną minką i której niedostatek nie pozwala wychodzić do miasta częściej niż raz na tydzień.

LXIV

Usunąłem rozdział o Skromnisi i kilka innych.
Rad jestem, że znalazłem w pamiętnikach Horacego Walpole następujący ustęp:
THE TWO ELISABETHS. Let us compare the daughters of two ferocious men, and see which was sovereign of a civilised nation, which of a barbarous one. Both vere Elisabeths. The daugther of Peter (of Russia) was absolute yet spared a competitor and a rival; and thought the person of an empress had sufficient allurements for as many of her subjects as she choose to honour with the communication. Elisabeth of England could neither forgive the claim of Mary Stuart nor her charms, but ungenerously emprisoned her (as George IV Napoleon), when imploring protection, and without the sanction of either despotism or law sacrificed many to her great and little jealousy. Yet this Elisabeth, piqued herself on chastity; and while she practised every ridiculous art of coquetery to be admired at an unseemly age, kept off lovers whom she encouraged, and neither gratified her awn desires nor their ambition. Who can help prefering the honest, open-hearted barbarian empress?[4].

Lord Oxfords Memoirs.
LXV
Bliskość może zniweczyć krystalizacje. Urocza szesnastoletnia panienka zakochała się w przystojnym rówieśniku, który co wieczór, o zmierzchu, przechadzał się pod jej oknami. Matka zaprasza go na tydzień na wieś. Lekarstwo było śmiałe, przyznaję, ale panienka miała duszę romansową, młodzieniec był nieco głuptas; po trzech dniach miała go dosyć.
LXVI

Ave Maria (twilight) we Włoszech, to gadzina tkliwości, zadumy i melancholji: wrażenie spotęgowane dźwiękiem pięknych dzwonów.
Godziny rozkoszy, wiążące się ze zmysłami jedynie wspomnieniem.

LXVII

Pierwsza miłość młodego człowieka wchodzącego w świat rodzi się zazwyczaj z ambicji. Rzadko przedmiotem jej jest młoda panienka łagodna, miła, niewinna. Jak drżeć, uwielbiać, jak się czuć w obecności bóstwa? Młodzieniec pragnie kochać istotę, której przymioty podnosiłyby go we własnych oczach. Dopiero na schyłku życia wraca się smętnie do kochania tego co niewinne i proste, zwątpiwszy o tem co wzniosłe. Między temi krańcami jest prawdziwa miłość, która myśli tylko o sobie.

LXVIII

Wielkich dusz nikt się nie domyśla, kryją się; zazwyczaj na zewnątrz przebija jedynie nieco dziwactwa. Więcej jest wielkich dusz, niżby się mniemało.

LXIX

Cóż za chwila, pierwszy uścisk dłoni ukochanej! Jedyne szczęście, któreby można z tem porównać, to upojenie władzy, którem królowie i ministrowie rzekomo gardzą. To szczęście ma też swoją krystalizacją, wymagającą chłodniejszej i rozsądniejszej wyobraźni. Pomyślcie człowieka, którego przed kwadransem Napoleon mianował ministrem.

LXX
Natura dała Północy siłę a Południowi lotność, powiadał mi słynny Jan Müller, w Kassel w ar. 1808.
LXXI

Nic fałszywszego nad tę maksymę: „Nikt nie jest bohaterem dla swego lokaja“, lub raczej nic prawdziwszego w sensie monarchicznym: bohater sztuczny, jak Hipolit w Fedrze. Desaix, naprzykład, byłby bohaterem nawet dla swego lokaja (nie wiem coprawda czy go miał), i bardziej jeszcze dla lokaja niż dla kogo innego. Bez dobrego tonu i nieodzownej domieszki komedji, taki Turenne albo Fenelon byliby Desaixami.

LXXII

Oto bluźnierstwo. Ja, Holender, śmiem rzec, że Francuzi nie znają prawdziwej przyjemności rozmowy ani teatru: zamiast odpoczynku i swobody, to praca. W liczbie utrudzeń które przyśpieszyły śmierć pani de Stael, wymieniano trudy rozmowy w ciągu ostatniej zimy[5].

LXXIII

Napięcie nerwów słuchu dla usłyszenia każdej nuty, dość dobrze tłumaczy fizyczną rozkosz muzyki.

LXXIV

Ladacznice najbardziej upadla przeświadczenie — ich własne i ogółu — że one czynią coś bardzo złego.

LXXV

Ostrzeż, w czasie odwrotu armji, włoskiego żołnierza o jakiemś bezcelowem niebezpieczeństwie, podziękuje ci i będzie się go starał uniknąć. Ukaż, przez ludzkość, to samo niebezpieczeństwo Francuzowi, będzie myślał że go wyzywasz i przez punkt honoru rzuci się w nie naoślep. Gdyby śmiał, starałby się zadrwić z ciebie.

Gyat, 1812.
LXXVI

Wszelka najużyteczniejsza myśl, jeśli ją można wyrazić jedynie w bardzo prostych słowach, spotka się nieodzownie we Francji ze wzgardą. Nigdy Wzajemne nauczanie, gdyby je wynalazł Francuz, nie byłoby się przyjęło. Zupełnie przeciwnie we Włoszech.

LXXVII

O ile kochasz jakąś kobietę lub o ile wyobraźnia twoja nie jest zbyt zużyta, jeżeli ona popełni tę niezręczność, że opowie ci, pewnego wieczora, tkliwym i wzruszonym głosem: „Niech pan przyjdzie jutro w południe, będę sama“; nie będziesz mógł spać, nie będziesz zdolny myśleć już o niczem, ranek będzie ci męczarnią; wreszcie godzina bije, masz uczucie że każde uderzenie wstrząsa ci przeponę.

LXXVIII

W miłości, dzieląc się pieniędzmi, pomnaża się miłość; dając je, zabija się miłość.
Oddala się doraźne nieszczęście, a na przyszłość dotkliwą obawę braku, albo też stwarza się wyrachowanie i poczucie rozdziału, niweczy się sympatję.

LXXIX
(Msza w Tuillerjach, 1811).

Ceremonje dworskie z obnażonemi piersiami kobiet, które wystawiają je niby oficerowie swoje uniformy, nie sprawiając już tem żadnego wrażenia, przywodzą mimowoli na myśl sceny z Aretina.
Widzi się, co świat czyni z interesu pieniężnego, aby się przypodobać jednemu człowiekowi; widzi się cały tłum działający gromadnie bez moralności, a zwłaszcza bez namiętności. Wszystko to, połączone z obecnością kobiet bardzo wygorsowanych, o złym wyrazie i sardonicznym uśmiechu dla wszystkiego co nie jest osobistym interesem płatnym w gotowiźnie użycia, daje wrażenie scen z życia galer, i odsuwa wszelki skrupuł płynący z cnoty lub wewnętrznego zadowolenia.
Widziałem jak, wśród tego wszystkiego, poczucie osamotnienia nastraja tkliwe serca do miłości.

LXXX

Dusza zajęta zwalczaniem fałszywego wstydu nie może odczuwać rozkoszy. Rozkosz jest zbytkiem: aby się nim sycić, trzeba aby nic nie groziło bezpieczeństwu, które jest koniecznością.

LXXXI

Oznaka miłości, której nie umieją udać kobiety interesowne. Czy istnieje prawdziwa radość z pojednania? lub czy myśli się tylko o jego korzyściach?

LXXXII

Biedni ludzie zapełniający pustelnie trapistów, to nieszczęśnicy, którzy nie mieli odwagi się zabić. Wyłączam, oczywiście, przełożonych, którzy mają tę przyjemność że są przełożonymi.

LXXXIII

Nieszczęściem jest poznać włoską piękność: człowiek staje się niewrażliwy. Poza Italją, woli się towarzystwo mężczyzn.

LXXXIV
Przezorność włoska zmierza do zachowania życia, a to dopuszcza grę wyobraźni. (Patrz wersję o śmierci słynnego komicznego aktora Pertica, 24 grudnia 1821). Przezorność angielska, cała ściągająca się do gromadzenia lub zachowania potrzebnych pieniędzy, wymaga przeciwnie ciągłej drobiazgowości, która paraliżuje wyobraźnię. Zauważcie, iż daje ona równocześnie ogromną siłę pojęciu obowiązku.
LXXXV

Bezgraniczna cześć dla pieniędzy, wielka i główna wada Anglika i Włocha, mniej daje się uczuć we Francji, sprowadza się zaś do właściwych rozmiarów w Niemczech.

LXXXVI

Kobiety francuskie, ile że nigdy nie oglądały szczęścia prawdziwej namiętności, nie są zbyt wybredne co do swego domowego szczęścia oraz co do swego codzień.

Compiegne.
LXXXVII

„Mówi mi pan o ambicji jako o środku przeciw nudzie, powiadał Kamieński; otóż, cały czas kiedy galopowałem co wieczór dwie mile aby odwiedzić księżnę w Kaliszu, znajdowałem się przy boku despoty, którego czciłem, który miał w swej mocy całe moje szczęście oraz zadowolenie wszystkich mych możebnych pragnień“.

Wilno, 1812.
LXXXVIII

Doskonałość w szczegółach form i stroju, wielka dobroć, brak polotu, baczność na setkę codziennych drobnostek, niezdolność zajmowania się dłużej niż trzy dni jednem i tem samem wydarzeniem: oto ładny kontrast z surowym purytanizmem, z biblijnem okrucieństwem, ścisłą uczciwością, nieśmiałą i obolałą miłością własną, powszechnym cant’em; i oto dwa pierwsze narody świata!

LXXXIX
Skoro wśród monarchiń zdarzyła się Katarzyna II, czemu wśród mieszczaństwa nie miałby się znaleźć żeński Samuel Bernard lub Lagrange?
XC

Alviza nazywa karygodnym brakiem delikatności pisać listy miłosne do kobiety którą ubóstwiasz, a która, patrząc na ciebie tkliwie, przysięga ci, że cię nie pokocha nigdy.

XCI

Największemu filozofowi, jakiego mieli Francuzi, brakowało tego, aby żył w jakiemś alpejskiem odludziu, w jakiejś pustelni, i aby stamtąd rzucił swoją książkę w Paryż, nie zjawiając się tam nigdy osobiście. Widząc Helwecjusza tak prostym i zacnym, ludzie wypiżmowani i sztuczni, jak Suard, Marmontel, Diderot, nie mogli uwierzyć że to jest wielki filozof. Byli szczerzy, lekceważąc jego głęboki rozum; — przedewszystkiem, był prosty, grzech nie do darowania we Francji; następnie, człowieka — nie książkę — plamiła jedna słabość: przywiązywał ogromną wagę do tego co we Francji nazywa się sławą, chciał być w modzie u współczesnych, jak Balzac, Voiture, Fontenelle.
Rousseau miał za wiele wrażliwości a za mało rozsądku, Buffon za wiele obłudy w swoim botanicznym ogrodzie, Wolter za wiele dzieciństw w głowie, aby móc ocenić zasadę Helwecjusza.
Filozof ów popełnił tę małą niezręczność, że nazwał ową zasadę interesem, zamiast dać jej ładne miano rozkoszy[6]; ale co myśleć o zdrowym rozsądku całej literatury, którą zdoła zbałamucić tak drobna usterka?
Przeciętny rozumny człowiek, książę Eugenjusz Sabaudzki naprzykład, byłby, na miejscu Regulusa, został spokojnie w Rzymie, gdzie drwiłby sobie z głupoty kartagińskiego senatu; Regulus wraca! Książę Eugenjusz poszedłby za swoim interesem, jak Regulus za swoim.
Prawie we wszystkich okolicznościach, dostojna dusza widzi możliwość czynu, o którym dusza pospolita nie ma nawet pojęcia. Skoro tylko możliwość tego czynu objawi się duszy dostojnej, interesem jej jest spełnić go.
Gdyby nie wykonała czynu który jej się objawił, gardziłaby sobą; byłaby nieszczęśliwa. Człowiek ma obowiązki wedle miary swego ducha. Zasada Helwecjusza jest słuszna, nawet w najszaleńszych porywach miłosnych, nawet w samobójstwie. Jest przeciw naturze ludzkiej, jest niemożliwe, aby człowiek nie czynił zawsze i w każdej chwili życia tego, co w danym momencie jest możliwe i co mu sprawia największą przyjemność.

XCII

Mieć silny charakter, znaczy doświadczyć wpływu drugich na samego siebie; zatem trzeba tych drugich.

XCIII
Miłość u starożytnych.

Nie ogłoszono drukiem pośmiertnej korespondencji miłosnej dam rzymskich. Petronjusz napisał uroczą książkę, ale odmalował jedynie rozpustę.
Po Dydonie[7] i po drugiej sielance Wergilego, nie mamy, w przedmiocie miłości w Rzymie, nic ściślejszego, niż pisma trzech wielkich poetów, Owidjusza, Tibulla i Propercjusza.
Otóż, elegje Parny’ego lub list Heloizy do Abelarda przez Colardeau są to obrazy bardzo niedokładne i mgliste, gdy je porównać z kilkoma listami z Nowej Heloizy, z listami Zakonnicy portugalskiej, panny de Lespinasse, Zofji do Mirabeau, Wertera, etc., etc.
Poezja, ze swemi uświęconemi porównaniami, ze swą mitolog ją w którą poeta nie wierzy, ze swą godnością stylu à la Louis XIV i aparatem ozdóbek rzekomo poetycznych, jest o wiele niższa od prozy, gdy chodzi o to aby dać jasny i wierny obraz wzruszeń serca; a w tym zakresie wzruszyć można jedynie jasnością.
Tibullus, Owidjusz, Propercjusz lepszy mieli smak od naszych poetów: odmalowali miłość taką, jaka mogła istnieć u dumnych obywateli rzymskich; a i oni żyli za Augusta, który, zamknąwszy świątynię Janusa, starał się zmienić obywateli w uległych poddanych.
Kochanki tych trzech wielkich poetów były to kobiety zalotne, niewierne i przedajne; oni sami szukali u nich jedynie rozkoszy fizycznych i sądzę że nigdy się im nie śniło o wzniosłych uczuciach[8], jakie, w trzynaście wieków później, wzbierały w sercu tkliwej Heloizy.
Czerpię następujący ustęp z wykwintnego pisarza, znającego o wiele lepiej ode mnie poetów łacińskich:
„Świetny talent Owidjusza[9], bogata wyobraźnia Propercego, tkliwa dusza Tibulla natchnęły ich niewątpliwie poezją różnych odcieni, ale kochali oni w jednaki sposób kobiety mniej więcej jednego gatunku. Pragną, zdobywają, bywają zdradzeni, są zazdrośni, kłócą się i godzą; i znowuż oni są niewierni, uzyskują przebaczenie i odnajdują szczęście, zmącone niebawem nawrotem tych samych kolei.
„Korynna jest mężatką. Pierwsza lekcja, jaką jej daje Owidjusz, to sztuka oszukiwania męża; znaki, jakie mają sobie dawać przy nim i przy ludziach aby się porozumieć i aby ich nie zrozumiał nikt inny. Tuż potem, moment szczęścia; niebawem kłótnie i — czegoby się nikt nie spodziewał po takim galancie jak Owidjusz — zniewagi i razy; przeprosiny, łzy i przebaczenie. Zwraca się czasem do poślednich figur, do służby, do odźwiernego lubej, iżby mu otworzył w nocy; do jakiejś ohydnej staruchy, która ją psuje i uczy oddawać się za złoto staremu dozorcy-eunuchowi; do młodej niewolnicy, iżby jej doręczyła tabliczki z prośbą o schadzkę. Ona odmawia schadzki; on przeklina tabliczki, które go tak zawiodły. Niebawem, powiodło mu się lepiej: zwraca się do Jutrzenki, błagając, by nie przerywała jego szczęścia.
„Wnet obwinia się o swoje liczne zdrady, o swój pociąg do wszystkich kobiet. Rychło potem Korynna go zdradza; on nie może znieść myśli, że udzielił jej lekcyj, z których ona korzysta z innym. Zkolei znowuż Korynna jest zazdrosna; unosi się jak kobieta bardziej porywcza niż tkliwa; oskarża go o miłostki z młodą niewolnicą. On przysięga że nie, a zarazem pisze do tej niewolnicy; Korynna miała słuszność w swoim gniewie! Jak mogła się dowiedzieć? Czem się zdradzili? Prosi niewolnicy o nową schadzkę. Jeśli mu odmówi, grozi, że wszystko odsłoni przed Korynną. Żartuje z przyjacielem ze swej podwójnej miłości, z utrapień i rozkoszy jakie mu ona daje. Wkrótce potem zajmuje go wyłącznie Korynna. Należy cała do niego. On opiewa swój tryumf, jakby to było pierwsze jego zwycięstwo. Po kilku wydarzeniach, które, z wielu przyczyn, należy pominąć milczeniem, oraz po kilku innych które przytaczać byłoby zbyt rozwlekłe, okazuje się, że mąż Korynny stał się zbyt pobłażliwy. Nie jest zazdrosny; niepodoba się to kochankowi, który grozi mu, że rzuci jego żonę, jeśli nie będzie zazdrosny jak wprzódy. Mąż spełnia to życzenie aż nadto; każe strzec Korynny tak pilnie, że Owidjusz nie może się do niej zbliżyć. Skarży się na ten dozór który sam wywołał, ale potrafi go oszukać; niestety, nie on jeden. Zdrady Korynny zaczynają się na nowo i stają się coraz częstsze; miłostki jej są tak publiczne, że jedyną łaską, o jaką Owidjusz błaga, to aby się starała łudzić go bodaj troszkę i aby mniej jawnie okazywała się tem czem jest. Oto obyczaje Owidjusza i jego kochanki, oto charakter ich miłości.
„Cyntja jest pierwszą miłością Propercego i będzie ostatnią. Ledwie dostąpił szczęścia, staje się zazdrosny. Cyntja zanadto lubi stroje; prosi ją, by unikała zbytku a kochała prostotę. On sam oddaje się niejednej rozpuście. Cyntja czeka nań; zjawia się aż rano, prosto z biesiady, pijany. Zastaje ją we śnie; przez długi czas, hałas jaki robi ani nawet jego pieszczoty nie zdołają jej zbudzić; wreszcie Cyntja otwiera oczy i czyni mu zasłużone wymówki. Przyjaciel chce go odciągnąć od Cyntji; on wysławia przed tym przyjacielem jej piękność i talenty. Zdaje się że ją straci: Cyntja ucieka z jakimś żołnierzem; będzie się tułała po obozach, godzi się na wszystko, byle żyć ze swym wojakiem. Propercjusz nie unosi się, płacze, prosi bogów aby była szczęśliwa. Nie ruszy się z domu, który ona opuściła; wyjdzie naprzeciw obcych, którzy ją widzieli; bezustannie będzie ich pytał o Cyrntję. Wzruszona tyloma dowodami miłości, porzuca żołnierza i wraca do poety. On dziękuje Apolinowi i muzom; szaleje ze szczęścia. Szczęście to mącą niebawem nowe nąpady zazdrości, przerywa je wyjazd i rozłąka. Zdała od Cyntji, myśli jedynie o niej. Jej dawne zdrady każą mu się lękać nowych. Śmierć nie przeraża go, lęka się jedynie stracić Cyntję; niech ma pewność że ona dochowa mu wiary, a zstąpi w grób bez żalu.
„Po nowych zdradach, mniemał że się wyzwolił ze swej miłości, ale niebawem znów podejmuje dawne kajdany. Maluje czarujący portret lubej, jej urody, wykwintu, stroju, jej talentów do śpiewu, poezji i tańca; wszystko pomnaża i usprawiedliwia jego miłość. Ale Cyntja, równie przewrotna jak urocza, osławia się w całem mieście tak jawnemi miłostkami, że Propercjusz nie może jej już kochać bez wstydu. Rumieni się, ale nie może się oderwać. Będzie jej kochankiem, mężem; nigdy nie będzie kochał nikogo prócz Cyntji. Rozstają się i znów wracają do siebie. Cyntja jest zazdrosna, on ją uspokaja. Nigdy nie będzie kochał innej kobiety. Istotnie, nie jedną kobietę on kocha, ale wszystkie. Nigdy mu ich nie dość; nienasycony jest w rozkoszy. Aby się opamiętał, trzeba by go Cyntja porzuciła znowu. Wówczas wybucha skargą tak żywą, jakgdyby nigdy sam nie był niewierny. Chce uciekać. Szuka zapomnienia w hulance. Upił się jak zwykle. Udaje, że zgraja amorów spotyka go i sprowadza do stóp Cyntji. Po pojednaniu, nowe burze. Przy wieczerzy, Cyntja, rozpalona winem jak on, wywraca stół, tłucze mu puhar o głowę; on jest zachwycony! Nowe zdrady każą mu wreszcie skruszyć ten łańcuch; chce wyjechać; puści się w podróży po Grecji; układa plan podróży; ale wyrzeka się zamiaru, aby się stać przedmiotem nowych zniewag. Cyntja nie poprzestaje już na tem że go zdradza; czyni go pośmiewiskiem rywali; ale dosięga ją choroba, umiera. Umierając, wymawia mu jego zdrady, kaprysy, opuszczenie w jakiem ją zostawił w ostatnich chwilach, i przysięga iż ona sama, mimo pozorów, była mu zawsze wierna. Takie są obyczaje i przygody Propercjusza i jego kochanki; takie są w streszczeniu dzieje ich miłości. Oto kobieta, jaką zmuszony był kochać człowiek z duszą Propercjusza.
„Owidjusz i Propercjusz byli często niewierni, ale nigdy niestali. Są to dwaj ujarzmieni rozpustnicy, którzy zbaczają często to tu, to tam w swoich kaprysach, ale wracają zawsze by podjąć swe kajdany. Korynna i Cyntja mają rywalki we wszystkich kobietach; osobliwie nie mają żadnej. Jeśli miłość poetów jest płocha, muza ich jest wierna; żadne inne imię prócz Korynny i Cyntji nie pojawia się w ich wierszach. Tibullus, kochanek i poeta nader tkliwy, mniej od tamtych gorący i namiętny, nie jest równie stały. Trzy piękności są, jedna po drugiej, przedmiotem jego uczuć i poezji. Pierwsza Delja, najsławniejsza i najbardziej ukochana. Tibullus stracił majątek, ale zostaje mu wieś i Delja: niech ją posiada w zaciszu sielskiem, niechaj, oddając ducha, może utulić w dłoni rękę Delji, niech ona idzie płacząc za jego pogrzebem, — nie ma ponadto innych pragnień. Delję trzyma pod strażą zazdrosny mąż. Tibullus wedrze się do jej więzienia mimo stróżów i potrójnych ryglów. Zapomni w jej ramionach o wszelkiej zgryzocie. Kiedy jest chory, zaprząta go jedynie Delja; zagrzewa ją, by zawsze była czysta, aby gardziła złotem, aby użyczała tylko jemu tego co od niej uzyskał. Ale Delja nie słucha tej rady. Sądził, że zniesie jej wiarołomstwo; ale to jest ponad jego siły: błaga o litość Delji i Wenery. Szuka lekarstwa w winie: nadaremnie; nie może ani ukoić swych żalów, ani wyleczyć się z miłości. Zwraca się do męża Delji, zwiedzionego jak on; odsłania mu wszystkie podstępy, jakiemi ona się posługuje aby wabić i widywać swych kochanków. Jeżeli mąż nie umie jej pilnować, niech ją powierzy jemu: on potrafi odpędzić gachów i ochronić od ich zasadzek tę, która znieważa ich obu. Uspokaja się, wraca do niej, przypomina sobie matkę Delji, która wspomagała ich miłowanie; wspomnienie dobrej kobiety otwiera jego serce dla tkliwych uczuć i niebawem winy Delji idą w niepamięć. Ale rychło dopuszcza się ona cięższych błędów. Dała się ująć złotu i podarkom, oddaje się innemu, wielu innym. Tibullus zrywa wkońcu haniebne kajdany i żegna ją na zawsze.
„Wstępuje w służby Nemezis i też nie więcej tam znajduje szczęścia; ona kocha jedynie złoto, mało dba o poezję i dary genjuszu. Nemezis, kobieta chciwa, oddaje się temu kto ofiaruje najwięcej; on przeklina jej chciwość, ale kocha ją, nie może żyć bez jej miłości. Stara się ją zmiękczyć za pomocą wzruszających obrazów. Nemezis straciła młodą siostrę; poeta pójdzie płakać na jej grobie i powierzy swe zgryzoty niemym popiołom. Cienie siostry pogniewają się o łzy, które Nemezis wyciska mu z oczu. Niechaj nie lekceważy ich gniewu: żałosny obraz siostry zmąciłby w nocy jej sen... Ale te smutne wspomnienia doprowadzają Nemezis do łez. Tibullus nie chce nawet szczęścia za tę cenę...
„Trzecią jego kochanką jest Neera. Długo cieszy się jej miłością; prosi bogów jedynie o to, aby mógł z nią żyć i umierać; ale cona odjeżdża, niema jej. Myśli jedynie o niej, prosi bogów tylko o nią; widzi we śnie Apollina, który mu oznajmia, że Neera go rzuca. Nie chce wierzyć w ów sen; nie mógłby przeżyć tego nieszczęścia, a wszakże nieszczęście to jest prawdą. Neera jest niewierna; jeszcze raz go porzucono. Taki był charakter i los Tibulla, taka jest dość smutna opowieść jego potrójnej miłości.
„W nim zwłaszcza przeważa łagodna melancholja, która nawet rozkoszy daje uroczy odcień smutku i marzenia. Jeżeli był w starożytności poeta, który wkładał w miłość duszę, to Tibullus; ale te odcienie uczuć, które wyraża tak dobrze, są w nim; nie myśli — tak samo jak tamci dwaj — odcieni tych szukać lub budzić ich w kochance. Jej wdzięk, uroda, oto co go rozpala; pieszczota jej, to wszystko czego pragnie i po czem rozpacza; jej przedajność, przewrotność, jej ucieczka, oto co go dręczy. Ze wszystkich tych kobiet, wsławionych wierszami trzech wielkich poetów, Cyntja wydaje się najgodniejszą kochania. Talenty łączą się u niej z innemi powabami; uprawia śpiew, poezję; ale, mimo tych darów dość częstych u kurtyzan pewnej klasy, niewiele więcej warta jest od innych. Rozkosz, złoto i wino, oto co ją wabi; a Propercjusz, który jedynie parę razy chwali w niej owo zamiłowanie do sztuk, ulega, w swej namiętności, przemocy zgoła innej potęgi“.
Ci wielcy poeci, to były zapewne najtkliwsze i najsubtelniejsze dusze swojej epoki, a oto co kochali i jak kochali! Trzeba tu usunąć na bok względy literackie. Szukam jedynie dokumentu epoki, jak, za dwa tysiące lat, powieść p. Ducray-Duminil będzie dokumentem naszych obyczajów.

XCIV

Jeden z moich wielkich żalów, to że nie mogłem widzieć Wenecji z r. 1760[10]; zdaje się, że cały szereg szczęśliwych okoliczności skupił na tej małej przestrzeni formę rządu i pojęcia najbardziej sprzyjające szczęściu człowieka. Słodka rozkosz dawała wszystkim szczęście bez wysiłku. Nie było wewnętrznych walk i nie było zbrodni. Pogoda była na wszystkich obliczach, nikt nie silił się wydać bogatszy niż był, obłuda nie wiodła do niczego. Wyobrażam sobie, że to musiało być zupełne przeciwieństwo Londynu z r. 1822.

XCV

Jeżeli brak osobistego bezpieczeństwa zastąpimy słuszną obawą braku pieniędzy, ujrzymy że Stany Zjednoczone, w stosunku do namiętności której monografję próbujemy oto pisać, podobne są wielce do starożytności.
Mówiąc o mniej lub więcej niedoskonałych zarysach namiętnej miłości, jakie nam zostawili starożytni, widzę że zapomniałem o miłościach Medei w Argonautach. Wergili skopjował je w swojej Dydonie. Porównajcie to z miłością taką, jaka jest w nowoczesnej powieści: Dziekan z Killerine naprzykład.

XCVI

Mieszkaniec Rzymu odczuwa piękność natury i sztuki ze zdumiewającą siłą, głębią i trafnością; ale niech spróbuje rozumować o tem co odczuwa tak mocno, litość bierze słuchać.
Może to stąd, że uczucie posiada od natury, a logikę od rządu.
Widzi się natychmiast, czemu sztuki piękne, poza Włochami, są jedynie lichym żartem; rozprawiają o nich lepiej, ale ogół nic nie czuje.

XCVII
Londyn, 20 listopad 1821.

Bardzo rozumny człowiek, przybyły wczoraj z Madras, powiedział mi w dwugodzinnej rozmowie to, co ja tu streszczam w dwudziestu wierszach:
„Owa ponurość, która z niewiadomej przyczyny ciąży nad angielskim charakterem, wnika tak głęboko w serca, że, na krańcu świata, w Madras, kiedy Anglik może uzyskać kilka dni wakacyj, opuszcza corychlej bogate i kwitnące Madras, aby się rozerwać nieco we francuskiem miasteczku Pondichéry, które, bez bogactw i prawie bez handlu, kwitnie pad ojcowskim rządem pana Dupuy. W Madras pije się burgunda po trzydzieści sześć franków; ubóstwo Francuzów z Pondichéry sprawia, że w najwytworniejszych towarzystwach za chłodniki starczy duża szklanka wody. Ale zato ludzie się tam śmieją“.
Obecnie, większa panuje wolność w Anglji niż w Prusach. Klimat jest ten sam co w Królewcu, Berlinie, Warszawie, miastach, które bynajmniej nie odznaczają się smutkiem. Klasy robotnicze mniej tam mają bezpieczeństwa, a piją równie mało wina co w Anglji; są też o wiele gorzej ubrane.
Arystokracja w Wenecji i w Wiedniu nie jest smutna.
Widzę tylko jedną różnicę: w krajach wesołych mało się czyta Biblji i kwitnie tam miłość. Proszę mi wybaczyć, że wracam często do dowodu, który mi się wydaje nie dosyć przekonywujący. Pomijam dwadzieścia faktów w tym samym sensie.

XCVIII

Widziałem świeżo w pięknym zamku pod Paryżem młodego człowieka, bardzo przystojnego, inteligentnego, bogatego, liczącego niespełna dwadzieścia lat; przypadek sprawił, że był tam przez dłuższy czas prawie sam na sam z ośmnastoletnią panną, ładną, utalentowaną, wykształconą i również bardzo bogatą. Któżby się nie spodziewał gwałtownej miłości? Nic a nic; oba te ładne stworzenia odznaczały się taką dawką próżności, że każde zajmowało się jedynie sobą i wrażeniem jakie ma sprawić.

XCIX

Przyznaję, nazajutrz po wielkim czynie[11], wściekła pycha wtrąciła ten naród we wszelakie błędy i głupstwa. Oto wszakże rys, który nie pozwala mi wymazać pochwał, jakie oddawałem niegdyś tym spadkobiercom średniowiecza.
Najładniejsza kobieta w Narbonie jestto Hiszpanka, ledwie dwudziestoletnia, żyjąca bardzo zacisznie z mężem, również Hiszpanem, spensjonowanym oficerem. Oficer ten musiał niedawno spoliczkować jakiegoś furfanta: nazajutrz, w miejscu spotkania, furfant widzi nadchodzącą młodą Hiszpankę. Nowa powódź pretensjonalnych bredni: „Nie, doprawdy, to okropne! jak pan mógł powiedzieć swojej żonie? pani przychodzi udaremnić pojedynek! — Przychodzę pana pogrzebać“, odparła młoda Hiszpanka.
Szczęśliwy mąż, który może wszystko powiedzieć żonie! Wynik nie zadał kłamu tym dumnym słowom. Postępek ten uchodziłby w Anglji za mocno nieprzyzwoity. Oto jak fałszywa przyzwoitość uszczupla to niewiele szczęścia, które istnieje na ziemi.

C

Miły staruszek Donezan powiadał wczoraj: „W mojej młodości, i długo jeszcze w moje lata męskie (miałem w roku 89 pięćdziesiąt lat!) kobiety nosiły pudrowane włosy.
„I przyznam się panu, że kobieta bez pudru budzi we mnie odrazę; w pierwszej chwili mam wrażenie że to pokojówka, która nie miała czasu dokończyć tualety“.
Oto jedyny argument przeciw Szekspirowi, a na rzecz trzech jedności[12].

Jeżeli młodzież będzie czytała tylko La Harpe’a, upodobanie w wielkich pudrowanych perukach, takich jak je nosiła Marja Antonina, może jeszcze potrwać kilka lat. Znam także ludzi którzy gardzą Corregiem i Michałem Aniołem, a pan Donezan jest niewątpliwie człowiekiem bardzo światłym.
CI

Zimna, odważna, wyrachowana, nieufna, mędrkująca, zawsze obawiająca się dać porwać komuś kto mógłby z niej sobie drwić pokryjomu, wolna od wszelkiego zapału, nieco zazdrosna o ludzi którzy widzieli wielkie rzeczy przy boku Napoleona, — oto młodzież tegoczesna, bardziej warta szacunku niż sympatji. Pchała ona z konieczności rząd w objęcia lewego centrum. Ten charakter młodzieży objawia się nawet u rekrutów, z których każdy wzdycha jedynie do końca służby.
Wszelkie wychowanie, umyślne czy przypadkowe, urabia ludzi na pewien okres życia. Epoka Ludwika XV mieściła w dwudziestym piątym roku najpiękniejszy moment swoich wychowanków[13].
Dzisiejsi młodzi ludzie najkorzystniej będą się przedstawiali koło czterdziestki; stracą nieufność i pretensje a zyskają swobodę i wesołość.

CII

Dyskusja między człowiekiem dobrej wiary a panem z Akademji.
„W ciągu tej dyskusji z Akademikiem, wciąż Akademik ratował się prostowaniem drobnych dat i podobnych błahostek; ale co się tyczy konsekwencyj i istotnej oceny rzeczy, wciąż przeczył lub udawał że nie rozumie naprzykład że Neron był okrutnikiem, lub Karol II wiarołomcą. Otóż jak dowieść takich rzeczy, lub, dowodząc ich, jak nie zagmatwać ogólnej dyskusji i nie stracić wątku?
„Taki sposób dyskusji spotykałem zawsze między ludźmi z których jeden szuka jedynie prawdy i postępu, drugi faworów władcy lub stronnictwa, oraz chwały pięknego mówienia. I uważałem za wielkie oszukaństwo i stratę czasu, aby człowiek dobrej wiary parał się dysiputą z pp. Akademikami“ (Dzieła ucieszne Wita Allarda z Voiron).

CIII

Jedynie drobna część sztuki szczęścia jest ścisłą wiedzą, drabiną na której człowiek ma pewność iż wznosi się wciąż o szczebel: mianowicie ta, która zależy od formy rządu (a i to jest teorja, gdyż Wenecjanie z r. 1770 byli szczęśliwsi niż mieszkańcy Filadelfji dziś).
Pozatem, sztuka szczęścia jest jak poezja; mimo udoskonalenia wszystkiego, Homer, przed dwoma tysiącami siedmset lat, miał więcej talentu niż lord Byron.
Czytając uważnie Plutarcha, dochodzę do wniosku, że ludzie byli szczęśliwsi na Sycylji za czasu Diona — mimo że nie znali drukami ani mrożonego ponczu — niż my umiemy być szczęśliwi dzisiaj.
Wolałbym być Arabem z piątego wieku niż Francuzem z dziewiętnastego.

CIV

Nie dla owego złudzenia, które rodzi się i umiera co sekundę, chodzi się do teatru, ale aby mieć sposobność pokazania sąsiadowi, lub bodaj samemu sobie (jeżeli, na złość, nie ma się sąsiada), że się czytało gruntownie La Harpe’a i że się ma wyrobiony smak. Młodzież kosztuje w ten sposób rozkoszy starych pedantów.

CV

Kobieta należy z prawa do mężczyzny, który ją kocha i którego ona kocha nad życie.

CVI
Krystalizacji nie mogą wzbudzić ludzie szablonowi; najniebezpieczniejsi rywale, to ludzie najbardziej inni.
CVII

W społeczeństwie bardzo wysoko rozwiniętem, miłość sercem jest równie naturalna jak miłość fizyczna u dzikich.

Metylda.
CVIII

Gdyby nie odcienie, posiadanie ubóstwianej kobiety nie byłoby szczęściem, a nawet byłaby niemożliwe.

L... 7 października.
CIX

Skąd pochodzi nietolerancja stoików? Z tego samego źródła co nietolerancja dewotów. Są zgryźliwi, bo walczą przeciw naturze, bo zmuszają się do wyrzeczeń i cierpią. Gdyby zechcieli szczerze zbadać przyczyny swej nienawiści do tych co głoszą zasady mniej surowe, musieliby (przyznać, że rodzi się ona z tajemnej zawiści o szczęście, którego sobie wzbronili bez wiary w nagrodę, któraby stanowiła odszkodowanie za ich ofiarę.

Diderot.
CX

Kobiety zgryźliwe mogłyby spytać same siebie, czy wierzą szczerze, iż droga, którą obrały, wiedzie do szczęścia. Czy w sercu skromnisi niema tchórzostwa, połączonego z odrobiną niskiej zemsty? Obacz gorycz pani Deshoulières na schyłku życia. (Notatka pana Lemontey).

CXI

Niema nic pobłażliwszego nad szczerą cnotę, bo niema nic szczęśliwszego; ale nawet samej mistress Hutchinson brak jest pobłażliwości.

CXII

Bezpośrednio po tem szczęściu idzie szczęście kobiety młodej, ładnej, łatwej, która nie robi sobie wyrzutów. W Messynie mówiono źle o contessinie Vicenzella: „Cóż chcecie? powiadała; jestem młoda, wolna, bogata, może niebrzydka. Życzę tego samego wszystkim kobietom w Messynie“. Owa urocza kobieta, która nie chciała mi być czem innem jak tylko przyjaciółką, to ta sama, która dała mi poznać lube poezje księdza Melli w djalekcie sycylijskim; rozkoszne poezje, mimo że jeszcze popsute mitologją.

CXIII

Publiczność paryska ma pewien kres uwagi, mianowicie trzy dni; po upływie tego czasu, dajcie jej śmierć Napoleona lub skazanie Berangera na dwa miesiące więzienia, najzupełniej to samo wrażenie, lub to samo poczucie nietaktu człowieka, któryby wspomniał o tem czwartego dnia. Czy każda wielka stolica musi być taka, lub czy to wynika z paryskiej dobroci i lekkomyślności? Dzięki arystokratycznej dumie i obolałej nieśmiałości, Londyn jest jedynie zbiornikiem pustelników. To nie stolica. Wiedeń, to poprostu oligarchia dwustu rodzin, otoczonych stupięćdziesięcioma tysiącami rękodzielników lub domowników na ich usługach; to również nie stolica. Neapol i Paryż, jedyne dwie stolice. (Wyciąg z Podróży Birkbecka, str. 371).

CXIV

Gdyby istniała epoka, w której, wedle pospolitych teoryj nazwanych rozsądnemi przez przeciętnych ludzi, więzienie mogłoby być znośne, to niewątpliwie ta, kiedy, po kilkoletniem zamknięciu, jedynie miesiąc lub dwa dzielą od chwili wypuszczenia na wolność. Ale krystalizacja rozrządza inaczej. Ostatni miesiąc jest cięższy niż ostatnie trzy lata. Pan d’Hotelans widział w domu karnym w Melun, jak wielu więźniów odsiadujących oddawna karę, doszedłszy ostatnich miesięcy dzielących ich od dnia swobody, umierało z niecierpliwości.

CXV

Nie mogę się oprzeć przyjemności przepisania listu, pisanego złą angielszczyzną przez młodą Niemkę. Jest tedy faktem, że istnieje stała miłość i że genialni ludzie to nie sami Mirabeau. Klopstock, wielki poeta, uchodził w Hamburgu za człowieka mogącego się podobać; a oto co jego młoda żona pisze do serdecznej przyjaciółki:
After having seen him two hours, I was obliged to pass the evening in a company, which never had been so wearisome to me. I could not speak, I could not play; I thought I saw nothing but Klopstock; I saw him the next day and the following and we were very seriously friends. But the fourth day he departed. It was a strong hour the hour of his departure! He wrote soon after and from that time our correspondence began to be a very diligent one. I sincerely believed my love to be friendship. I spoke with my friends of nothing but Klopstock, and showed his letters. They raillied at me and said I was in love. I raillied then again, and said that they must have a very friendshipless heart, if they had no idea of friendship to a man as well as to a woman. Thus it continued eight months, in which time my friends found as much love in Klopstock’s letters as in me. I perceived it likewise, but I would not believe it. At the last Klopstock said plainly that he loved; and I startled as for a wrong thing; I answered that it was no love, but friendship, as it was what I felt for him; we had not seen one another enough to love as if love must have more time than friendship) etc.[14].

Correspondence of Richardson, t. III, str. 147.
CXVI

Na zawsze ¡prawne są tylko te związki, które kojarzyła prawdziwa miłość.

M...
CXVII

Aby być szczęśliwą przy swobodzie obyczajów, trzeba prostoty, którą spotyka się w Niemczech, we Włoszech, ale nigdy we Francji.

Księżna de C...
CXVIII

Przez pychę, Turcy pozbawiają żony wszystkiego, co mogłoby dać pokarm krystalizacji. Żyję od trzech miesięcy wśród narodu[15], gdzie, przez pychę, ludzie utytułowani dojdą niebawem do tego samego.
Ludzie nazywają wstydem wymagania pychy doprowadzonej przez arystokrację do szaleństwa. Jak odważyć się na uchybienie wstydowi? Toteż, jak w Atenach, inteligentni ludzie wybitnie ciągną do kurtyzan, to znaczy do kobiet, które jawny błąd postawił poza komedjami wstydu (Życie Foxa).

CXIX

W wypadku miłości zatamowanej przez zbyt szybkie zwycięstwo, widziałem, jak u tkliwych natur krystalizacja sili się wytworzyć potem. Ona powiada ze śmiechem: „Nie, nie kocham cię“.

CXX

Obecne wychowanie kobiet, dziwaczna mięszanina pobożnych ćwiczeń i zmysłowych piosenek (di piacer mi balza il cor z Gazza ladra), jest rzeczą doskonale obliczoną na odpędzenie szczęścia. Wychowanie to wydaje najbardziej pomylone głowy. Pani de R..., która lękała się śmierci, umarła świeżo, dla tego że ją bawiło wyrzucać lekarstwa przez okno. Te biedne kobieciątka biorą niedorzeczność za wesołość, dlatego że wesołość ma często pozory niedorzeczności. To tak jak Niemiec, który objawia temperament tem, że się rzuca z okna.

CXXII

Pospolitość, gasząc wyobraźnię, ścina mnie natychmiast śmiertelną nudą; np. dziś wieczór, gdy urocza hrabina K.... pokazywała mi listy swoich kochanków, które mnie uraziły swą pospolitością.

Forli, 17 marca. Henryk.

Wyobraźnia nie była zgaszona; była zbłąkana i, pod wpływem wstrętu, rychło przestała sobie odtwarzać gruboskórność tych płaskich amantów.

CXXII
Rojenia metafizyczne.
Belgirate, 26 października 1816.

Skoro tylko prawdziwa miłość spotyka przeszkody, rodzi z wszelkiem prawdopodobieństwem więcej niedoli niż szczęścia; myśl ta może nie być prawdą dla tkliwej duszy, ale jest oczywistością dla większości mężczyzn, osobliwie dla chłodnych filozofów, którzy, w zakresie namiętności, żyją niemal wyłącznie ciekawością i miłością własną.
Powiedziałem to wczoraj wieczór contessinie Fulwji, kiedyśmy się przechadzali po tarasie Isola-Bella, opodal wielkiej sosny. Odparła: „Nieszczęście odciska się w nas o wiele silniej niż rozkosz.
„Pierwszą zaletą wszystkiego co ma nam dawać rozkosz, to mocne wstrząśnienie.
„Czy nie możnaby rzec, iż, skoro życie samo składa się jedynie z wrażeń, powszechnym pędem wszystkich istot ludzkich jest uświadomienie własnego życia zapomocą najsilniejszych wrażeń? Mieszkańcy północy mają mało życia: dość spojrzeć na ich powolne ruchy. Dolce far niente Włochów, to rozkosz sycenia się wzruszeniami duszy, leżąc miękko na otomanie, rokosz niemożliwa gdy się ugania cały dzień na koniu lub w dorożce, jak Anglik lub Rosjanin. Ci ludzie umarliby na otomanie z nudów. Nie mają czemu przyglądać się w swoich duszach.
„Miłość daje najsilniejsze wzruszenia; dowodem, iż w tych momentach zapalenia (jakby powiedział fizjolog), serce tworzy owe kojarzenia wrażeń, które zdają się tak niedorzeczne filozofom Helwecjuszowi, Bulionowi i innym. Kiedyś, Luizina, pamięta pan, wpadła do jeziora, przez to że ścigała wzrokiem liść lauru opadły z drzewa na Isola-Madre (wyspy Boromejskie). Biedna kobieta wyznała mi, że, któregoś dnia, rozmawiając z nią, kochanek oskubywał gałązkę lauru, mówiąc: „Twoje okrucieństwa i oszczerstwa twojej przyjaciółki nie pozwalają mi korzystać z życia i zdobyć nieco sławy“.
„Dusza, która, pod wpływem jakiejś wielkiej namiętności, ambicji, gry, miłości, zazdrości, wojny, etc., poznała chwile lęku i bezmiar nieszczęścia, gardzi, przez niepojęty kaprys, spokojnem i sytem szczęściem. Pałacyk w malowniczem położeniu, dostatek, dobra żona, troje ładnych dzieci, mili i liczni przyjaciele, oto słaby zarys tego, co posiada nasz gospodarz, generał C..., a przecież wie pan, że, jak sam mówił, ciągnie go coś, aby pognać do Neapolu i stanąć na czele powstańców. Dusza stworzona do namiętności czuje rychło, że ją to szczęście nudzi, a może i zanurza w pospolitość. „Wolałbym, powiadał C..., abym nigdy nie był poznał gorączki wielkich namiętności i umiał się zadowolić pozorami szczęścia, którego mi codzień tak głupio winszują: i jeszcze, na domiar zgrozy, trzeba mi uprzejmie odpowiadać!“ — Ja dodaję filozoficznie: „Chce pani tysiącznego dowodu, że nie stworzyła nas dobra istota? oto rozkosz nie działa na naszą istotę ani w połowie tak silnie jak ból[16]...“ Contessina przerwała mi: „Mało jest w życiu cierpień moralnych, któreby się nie stały drogie przez wzruszenie jakie dają; jeżeli istnieje w duszy ziarnko szlachetności, rozkosz ta mnoży się stokrotnie. Człowiek skazany na śmierć w r. 1815 i ocalony przypadkiem (p. de Lavalette, naprzykład), jeżeli szedł na stracenie mężnie, musi sobie przypomnieć tę chwilę dziesięć razy na miesiąc; tchórz, który umierał płacząc i wydając rozpaczliwe krzyki (celnik Morris, wrzucony do jeziora, Rob Roy, III, 120), jeżeli również ocali się przypadkiem, może conajwyżej wspominać z przyjemnością tę chwilę jedynie z powodu tego że ocalał, a nie dla skarbów męstwa które odkrył i które odejmują mu na przyszłość wszystkie obawy“.
JA. — Miłość, nawet nieszczęśliwa, daje wrażliwej duszy, dla której rzecz wyrojona jest rzeczą istniejącą, skarby tego rodzaju rozkoszy; znajduje ona cudowne wizje szczęścia i piękności w sobie i w przedmiocie swego ukochania. Ileż razy Salviati słyszał, jak Leonora, niby panna Mars w Fałszywych zwierzeniach[17], mówiła mu ze swym czarującym uśmiechem: „Ach, tak, tak, kocham cię!“ Oto owe złudzenia, jakich rozsądny człowiek nie zazna nigdy.
FULWIA, wznosząc oczy ku niebu: — Tak dla pana i dla mnie, miłość, nawet nieszczęśliwa, byleby nasze uwielbienie dla kochanej istoty nie miało igranie, jest najwyższem szczęściem.

(Fulwia ma dwadzieścia trzy lata, jestto najsłynniejsza piękność w***; gdy tak mówiła, wznosząc oczy ku pięknemu niebu nad wyspami Boromejskiemi, wyraz jej był boski; gwiazdy zdawały się jej odpowiadać. Spuściłem oczy, nie znajdując filozoficznych kontrargumentów. Ona mówiła dalej): I wszystko to, co świat nazywa szczęściem, nie warte jest zachodów. Sądzę, że jedynie wzgarda może wyleczyć z tej namiętności; nie wzgarda zbyt silna, to byłoby męką, ale, naprzykład, dla was, mężczyzn, widzieć że wasza ubóstwiana kocha człowieka tępego i prozaicznego, lub że was poświęca dla przyjemności wykwintu i zbytku, jakie znajduje u przyjaciółki.

CXXIII

Chcieć, znaczy mieć odwagę narażenia się na przykrość; narażać się, znaczy wyzywać los, znaczy grać. Są wojskowi, którzy nie mogą istnieć bez tej gry, przez co stają się nieznośni w życiu rodzinnem.

CXXIV

Generał Teulié mówił mi dziś wieczór, że odkrył przyczynę straszliwej oschłości i jałowości jaka go ogarnia w towarzystwie kobiet wymuszonych: mianowicie późniejsze uczucie gorzkiego wstydu, że odsłonił z zapałem swą duszę wobec takich istot. (A kiedy nie mówił całą duszą, bodaj o lada głupstwie, nie miał nic do powiedzenia. Widziałem zresztą, że nie umiał znaleźć o niczem zdawkowego frazesu. Przez to, w oczach mizdrzących się kobiet, wydawał się w istocie przesadny i śmieszny. Niebo nie stworzyło go do elegancji).

CXXV

Na dworze, b...[18] jest w złym tonie, ponieważ uchodzi za przeciwną interesom władcy: b.... jest również w złym tonie w obecności młodych panien, toby im przeszkodziło znaleźć męża. Trzeba przyznać, że, j.... B.... i...., musi mu być miło, że go czczą dla takich pobudek.

CXXVI

W duszy wielkiego malarza lub wielkiego poety miłość jest boska, jako iż zstokrotnia rozkosze sztuki, której piękności są dla niego powszednim chlebem. Iluż wielkich artystów nie przeczuwa ani swej duszy ani swego genjuszu! Często myślą, że brak im talentu do rzeczy którą ubóstwiają, ponieważ nie są w zgodzie z eunuchami seraju, panami La Harpe etc.; dla tych ludzi, nawet nieszczęśliwa miłość jest szczęściem.

CXXVII

Obraz pierwszej miłości najpowszechniej wzrusza; czemu? dlatego, że jest prawie jednaki we wszystkich stanach, krajach, charakterach. Zatem ta pierwsza miłość nie jest najbardziej namiętna.

CXXVIII

Rozsądek! rozsądek! Oto co krzyczą wciąż w uszy biednemu kochankowi. W r. 1760, w najgorętszym momencie siedmioletniej wojny, Grimm pisał: „Niema wątpienia, że król pruski byłby mógł zapobiec tej wojnie przed jej wybuchem, ustępując Śląsk. Byłby uczynił bardzo rozsądnie. Ileż nieszczęść byłby oszczędził! Co może mieć wspólnego posiadanie prowincji ze szczęściem króla? Czy wielki elektor nie był szczęśliwym i szanowanym władcą, chociaż nie miał Śląska? Oto jak król mógłby postąpić, idąc za wskazaniami najzdrowszego rozsądku. Ale nie wiem czem się to dzieje, ów król byłby przedmiotem wzgardy całego świata; gdy Fryderyk, poświęcając wszystko potrzebie zachowania Śląska, okrył się nieśmiertelną chwałą.
„Syn Kromwella postąpił bezwarunkowo najroztropniej w świecie; wolał zacisze i spokój niż kłopoty i niebezpieczeństwa panowania nad ludem ponurym, zaciekłym i dumnym. Mędrcem tym gardzili współcześni i potomni, ojciec zaś jego został wielki w opinji narodów.

Piękna Pokutnica jestto wspaniały motyw hiszpańskiego teatru[19], zepsuty po angielsku i po francusku przez Otwaya i Colardeau. Kalistę zgwałcił człowiek, którego ona ubóstwia, który bywa odpychający przez swą nieokiełzaną dumę, ale którego talenty, dowcip, wdzięk, wszystko wreszcie błyszczy przemożnym urokiem. Lotario byłby zbyt luby, gdyby umiał powściągnąć te występne porywy; pozatem, odwieczna nienawiść wznosi się między jego rodem a rodziną ukochanej. Rodziny te stoją na czele dwóch stronnictw, które, w pełni średniowiecznych okropności, dzielą miasto hiszpańskie. Sciolto, ojciec Kalisty, jest głową drugiego stronnictwa, będącego w danej chwili górą; wie że Lotario odważył się targnąć na jego córkę. Słaba Kalista ugina się pod brzemieniem hańby i miłości. Ojciec jej postarał się dla swego wroga o dowództwo floty, jadącej na daleką i niebezpieczną wyprawę, w której prawdopodobnie Lotario znajdzie śmierć. W tragedji Colardeau oznajmia tę nowinę córce. Na te słowa, miłość Kalisty wydziera się jej:

O nieba!
On jedzie!... ty mu każesz!... on się godzi na to?

„Osądźcie grozę sytuacji; słowo więcej, a Sciolto przejrzy miłość do Lotaria. Oszołomiony ojciec woła:

Co słyszę?... gdzież cię niosą twe czucia zbłąkane?

Na co Kalista, opanowawszy się, odpowiada:

Nie wygnania, lecz śmierci jego pragnę, ojcze;
Niech zginie!

„Temi słowy Kalista usypia podejrzenie ojca, bez obłudy wszakże, gdyż wyraz jej uczuć jest szczery. Istnienie człowieka, którego kocha a który ją znieważył, musi zatruwać jej życie, choćby człowiek ten był na krańcu świata; jedynie śmierć jego mogłaby jej wrócić spokój, gdyby istniał spokój dla nieszczęśliwych kochanków... Niebawem Lotario ginie, a Kalista na swoje szczęście umiera.
„Oto mi wiele płaczu i krzyków dla drobnostki! — orzekli chłodni ludzie, strojący się mianem filozofów. Zuchwały i porywczy człowiek nadużywa słabości, jaką kobieta ma dla niego; niema nad czem rozpaczać, lub przynajmniej niema powodu zaprzątać się strapieniem Kalisty. Niech się poprostu oswoi z tem że należała do swego kochanka, a z pewnością nie będzie pierwszą zacną kobietą, która się pogodziła z takiem nieszczęściem[20]“.
Ryszard Kromwell, król pruski, Kalista, z naturą taką jaką niebo im dało, mogli znaleźć spokój i szczęście jedynie czyniąc tak, a nie inaczej. Postępowanie dwojga ostatnich jest wybitnie nierozsądne, a jednak się ich szanuje.

Sagan, 1813.
CXXIX

O stałości po dostąpieniu szczęścia można wróżyć jedynie wedle stałości, którą, mimo okrutnych zwątpień, zazdrości i śmiesznostek, okazał ktoś przed posiadaniem.

CXXX

Wobec kobiety rozpaczającej po śmierci kochanka zabitego na wojnie i pragnącej iść za nim, trzeba wpierw rozważyć, czy to jej postanowienie nie jest dobre; w razie zaś przeciwnym, można, zapomocą nawyku tak zadawnionego w sercu ludzkiem, uderzyć w instynkt zachowawczy. Jeśli ta kobieta ma wroga, można jej wmówić, że ten wróg uzyskał rozkaz jej uwięzienia. Jeśli ta groźba nie spotęguje w niej żądzy śmierci, pomyśli może o tem, aby się schronić dla uniknięcia więzienia. Będzie się kryła trzy tygodnie, z jednej kryjówki do drugiej; uwiężą ją i po trzech dniach się wyniknie. Wówczas znajdzie dla niej, pod przybranem mianem, schronienie w mieście bardzo odległem, możliwie najmniej podobnem do tego, w którem żyła w rozpaczy. Ale kto zechce się poświęcić, aby pocieszać istotę tak nieszczęśliwą i tak obojętną na przyjaźń?

Warszawa, 1808.
CXXXI

Uczeni akademicy sądzą o obyczajach danego narodu z języka: otóż Włochy są krajem, gdzie najrzadziej wymawia się słowo miłość, ale zawsze amicizia i avvicinar (amicizia na miłość, avvicinar na zaloty uwieńczone powodzeniem).

CXXXII

Słownik muzyczny nie istnieje jeszcze, nawet go nie zaczęto; przypadkowo jedynie znajduje się frazy, które mówią: jestem wściekły, albo kocham cię, oraz ich odcienie. Maestro znajduje te frazy jedynie wówczas, kiedy mu je podsunie kipiąca w sercu namiętność lub jej wspomnienie. Ludzie, którzy w gorących latach młodości uczą się zamiast czuć, nie mogą tedy być artystami: nic prostszego nad ten związek.

CXXXIII

Władza kobiet jest o wiele za duża we Francji, władza kobiety o wiele za szczupła.

CXXXIV
Największe pochlebstwo, jakie najgorętsza wyobraźnia zdołałaby wymyślić dla dorastającego obecnie u nas pokolenia, mającego rychło objąć w posiadanie życie, opinję i władzę, okazuje się prawdą jaśniejszą niż słońce. To pokolenie nie ma nic prowadzić dalej, ale musi wszystko stworzyć. Wielką zasługą Napoleona jest to, że oczyścił dom.
CXXXV

Chciałbym móc coś powiedzieć o pocieszaniu. Ludzie nie dosyć próbują pocieszać.
Ogólną zasadą jest, że trzeba się starać stworzyć krystalizację o ile można najodległejszą od przyczyny będącej źródłem cierpienia.
Trzeba mieć tę odwagę, aby się nieco zapuścić w anatomję dla odkrycia nieznanej zasady.
Jeżeli zajrzymy do jedenastego rozdziału dzieła pana Villerme o więzieniach (Paryż, 1820) dowiemy się, że więźniowie si maritano fra di loro[21] (termin gwary więziennej). Kobiety si maritano anche fra di loro (również żenią się między sobą) i ogółem związki ich odznaczają się wiernością, której nie widzi się u mężczyzn, a która jest wynikiem większej wstydliwości.
„U św. Łazarza, powiada p. Villerme na str. 96, w październiku r. 1803, kobieta pchnęła się kilkakrotnie nożem, ponieważ przyjaciółka rzuciła ją dla nowoprzybyłej.
„Zazwyczaj młodsza przywiązuje się do starszej“.

CXXXVI

Vivacità, leggerezza, soggetissima a prendere puntiglio, occupazione di ogni momento delle apparenze della propria esistenza agli occhi altrui: Ecco i tre gran caratteri di questa pianta che risveglia Europa nel 1808[22].
Wśród Włochów, dobrzy to ci, którzy zachowali jeszcze nieco dzikości i skłonności krwiożerczych: mieszkańcy Romanji, Kalabryjczycy, z cywilizowańszych zaś Bresseńczycy, Piemontczycy, Korsykanie.
Mieszczuch florencki jest jeszcze większy baran niż paryski.
Szpiegostwo Leopolda spodliło go na zawsze. Obacz list pana Courier o bibljotekarzu Furia i o szambelanie Puccinim.

CXXXVII

Bawi mnie, gdy widzę, jak ludzie szczerzy nie mogą się nigdy pogodzić, jak obrzucają się obelgami, myślą zaś o sobie jeszcze gorzej. Żyć, to znaczy czuć życie; to znaczy mieć silne wzruszenia. Ponieważ dla każdego indywiduum stopień tej siły jest inny, to, co jest przykre jednemu człowiekowi jako zbyt mocne, potrzebne jest drugiemu aby obudzić jego zainteresowanie. Naprzykład wrażenie że się uniknęło kuli armatniej gdy się jest w ogniu, wrażenie zapuszczania się w głąb Rosji w pościgu za tymi nowymi Partami, toż samo tragedja Szekspira i tragedja Rasyna, etc., etc.

CXXXVIII

Przedewszystkiem, rozkosz nie sprawia ani w połowie tyle wrażenia co ból; powtóre, poza tym niedoborem wzruszeń, obraz budzi conajmniej o połowę mniej współudziału co obraz niedoli. Zatem, poeci mogą malować nieszczęścia bodaj z największą siłą; trzeba im się strzec tylko jednej rafy, mianowicie przedmiotów budzących niesmak. Ale i tu, miara wrażenia zależy od monarchji lub republiki. Styl Ludwika XIV pomnożył stokrotnie ilość odrażających przedmiotów (Poezje Crabbe’go).
Przez sam fakt istnienia monarchji Ludwika XIV otoczonej szlachtą, wszystko co jest w sztuce proste, staje się gminne. Dostojna osobistość, której się rzecz pokazuje, czuje się dotknięta; jestto uczucie szczere, a więc godne szacunku.
Spójrzcie, co czuły Racine umiał wydobyć z heroicznej i tak w starożytności uświęconej przyjaźni Oresta i Pylada. Orestes tyka Pylada, a Pylades odpowiada mu dostojny Panie. I chcą, aby Racine był dla nas najbardziej wzruszającym autorem! Jeżeli kogo nie przekona taki przykład, mówmy o czem innem.

X

„Skoro tylko ma się nadzieję zemsty, zaczyna się na nowo nienawidzić... Dopiero w ostatnim tygodniu więzienia przyszła mi myśl aby uciec i złamać wiarę przyjacielowi“. (Dwa zwierzenia, jakie dziś wieczór uczynił w mej obecności morderca z dobrej sfery, który nam opowiedział całą swą historję).

Faenza, 1817.
X

Gdyby cała Europa się złożyła, nie zdobyłaby się ani na jedną z naszych dobrych książek francuskich: Listy perskie[23] naprzykład.

X

Nazywam rozkoszą wszelkie wrażenie, którego dusza woli doświadczać niż nie doświadczać[24].
Nazywam przykrością wszelkie wrażenie, którego dusza woli nie doświadczać niż doświadczać.
Jeżeli pragnę raczej usnąć niż czuć to czego doznaję, niema wątpienia że to jest przykrość. Zatem, pragnienia miłosne nie są przykrością, gdyż, aby móc marzyć dowoli, zakochany opuszcza najmilsze towarzystwo.
W miarę trwania, rozkosze fizyczne maleją, a przykrości rosną.
Co do rozkoszy duchowych, zwiększają się one lub maleją w miarę trwania, zależnie od namiętności: np. po półrocznem studjowaniu astronomji tem bardziej kocha się astronomję; po roku sknerstwa, bardziej się kocha pieniądze.
Przykrości duchowe maleję w miarę trwania; „ileż wdów szczerze strapionych pociesza się z czasem!“ Milady Waldegrave a Horacy Walpole.
Przypuśćmy, że człowiekowi w stanie obojętności zdarzy się przyjemność;
Przypuśćmy innego człowieka w stanie żywej boleści, która ustanie nagle; czy przyjemność, jaką odczuje, jest tego samego rodzaju co u pierwszego człowieka? Pan Verri powiada że tak, mnie się zdaje że nie.
Nie każda rozkosz płynie z ustania bólu.
Ktoś miał oddawna sześć tysięcy franków renty; naraz wygrywa pięćset tysięcy na loterji. Człowiek ten odzwyczaił się od pożądania rzeczy, które można mieć jedynie przy wielkim majątku. (Powiem nawiasem, że jedna z ujemnych stron Paryża, to łatwość postradania tej zdolności).
Wynajdują maszynkę do zacinania piór; kupuję ją dziś rano. Jestto dla mnie wielka przyjemność, niecierpliwiło mnie zacinanie piór; ale, ostatecznie, nie byłem nieszczęśliwy wczoraj przez brak tej maszynki. Czy Petrarka był nieszczęśliwy, że nie pijał kawy?
Zbyteczne jest określać szczęście, wszyscy je znają; naprzykład pierwsza kuropatwa którą się zastrzeli w lot w dwunastym roku życia, pierwsza bitwa, z której się wyjdzie zdrów i cały w siedmnastym.
Przyjemność, która jest tylko ustaniem przykrości, mija szybko i po kilku latach wspomnienie jej nawet nie jest miłe. Jednego z moich znajomych zranił w bok ułomek granatu w bitwie pod Moskwą; po kilku dniach groziła mu gangrena; w kilka godzin zdołano zebrać pp. Béclar, Larrey i paru cenionych chirurgów, odbyli naradę, po której oznajmili memu przyjacielowi, że nie ma gangreny. Widziałem w tej chwili jego szczęście; było ono wielkie, ale nie było czyste. Potajemnie nie wierzył aby był zupełnie poza niebezpieczeństwem; kontrolował sąd chirurgów, rozważał czy może na nich polegać. Widział jeszcze możliwość gangreny. Dziś, po ośmiu latach, kiedy mu przypomnieć tę konsultację, doświadcza przykrości: nagle staje mu przed oczyma jedno z nieszczęść jego życia.
Przyjemność spowodowana ustaniem przykrości polega: 1°, na pokonaniu wszelkich zarzutów, jakie sobie człowiek kolejno czyni;
2°. Na przeglądzie wszystkich korzyści, których miał być pozbawiony.
Przyjemność wywołana zyskiem pół miljona franków polega na przewidywaniu nowych i niezwykłych przyjemności, jakie nas czekają.
Istnieje osobliwy wyjątek: trzeba zważyć, czy ten człowiek zanadto albo zamało nawykł pożądać wielkiego majątku. Jeżeli zamało, jeżeli ma zbyt ograniczone horyzonty, będzie doświadczał jakiś czas uczucia zakłopotania.
Jeśli nawykł często pożądać majątku, wyczerpał z góry użycie nadużyciem wyobraźni.
Nieszczęście to nie zdarza się w namiętnej miłości.
Rozpłomieniona dusza nie wyobraża sobie rozkoszy największej, ale najbliższą. Naprzykład wyobrazisz sobie uścisk dłoni ukochanej, która obchodzi się z tobą obojętnie. Wyobraźnia nie jest skłonna sięgać poza to; jeśli ją gwałcić, cofa się po chwili, z obawy skalania tej którą ubóstwia.
Kiedy rozkosz przebiegła całą swą kolej, jasne jest, że popadamy w obojętność; ale ta obojętność inna jest niż poprzednia. Ów drugi stan różni się od pierwszego tem, że nie bylibyśmy już zdolni z tem samem upojeniem kosztować rozkoszy, którąśmy dopiero przeżyli.
Organy służące do jej kosztowania są zmęczone, i wyobraźnia nie ma już poprzedniej zdolności tworzenia obrazów, które byłyby miłe zadowolonym już pragnieniom.

Ale, jeżeli, w pełni rozkoszy, oderwać nas od niej, wówczas rodzi się ból.
CXLII

Zdolność do miłości fizycznej, a nawet do rozkoszy fizycznej, nie jest jednaka u obu płci. Nawspak mężczyznom, prawie wszystkie kobiety są bodaj zdolne do pewnego rodzaju miłości. Od pierwszego romansu, który kobieta czytała ukradkiem w piętnastym roku, czeka ona potajemnie na wielką namiętność. Wielka namiętność to dla niej próba jej wartości. Oczekiwanie to potęguje się koło dwudziestego roku, kiedy minęły pierwsze wzruszenia; gdy mężczyźni, zaledwie dojdą trzydziestki, uważają miłość za niemożliwą lub śmieszną.

CXLIII

Od szóstego roku życia przyzwyczajamy się szukać szczęścia na tych samych drogach co nasi rodzice. Duma matki contessiny Nelli stała się początkiem nieszczęścia tej lubej kobiety, a ona sama pogłębia je przez tę samą obłędną pychę.

CXLIV
O rodzaju romantycznym.

Piszą mi z Paryża, że widziano tam (Wystawa r. 1822) jakieś tysiąc obrazów przedstawiających tematy z Pisma św., malowanych przez malarzy, którzy nie bardzo w to Pismo wierzą, podziwianych i sądzonych przez ludzi którzy również w nie nie wierzą, i wreszcie kupowanych przez ludzi którzy też w nie nie wierzą.
Szuka się potem przyczyn upadku sztuki!
Nie wierząc w to co mówi, artysta lęka się wciąż wydać przesadny i śmieszny. W jaki sposób doszedłby do wielkości? Nic go nie pcha do niej. (Lettera di Roma, giugno 1822).

CXLV

Jednym z największych poetów, jacy, wedle mnie, pojawili się w ostatnich czasach, to Robert Burns, wieśniak szkocki, który umarł w nędzy. Miał, jako celnik, siedmdziesiąt ludwików rocznie, na siebie, żonę i czworo dzieci. Trzeba przyznać, że tyran Napoleon był wspaniałomyślniejszy wobec swego wroga Chéniera, naprzykład. Burns nie miał nic z angielskiej obłudy. Jest to natura rzymska, bez rycerskości i honoru. Brak mi tu miejsca, aby opowiedzieć jego miłość z Mary Campbell i smutny jej koniec. Zauważę jedynie, że Edynburg jest na tej samej szerokości geograficznej co Moskwa, co mogłoby naruszyć nieco moją teorję klimatów.
One of Burn’s remarks, when he first came to Edinburgh, was that between the men of rustic life and the polite world thie observed little difference, that in the former, though unpolished by fashion and unenlightened by science, he had found much observation and much intelligence; but a refined and accomplished woman was a being almost new to him, and of which he had formed a very inadequate idea[25]“.

(Londyn, 1 listopad 1821 r., t. V, str. 69).
CXLVI

Miłość jest jedyną namiętnością, która się płaci monetą z własnej mennicy.

CXLVII

Komplementy, jakiemi się karmi trzyletnie dziewczynki, są idealnym sposobem wszczepienia im najzgubniejszej próżności. Być ładną, oto główna cnota, największa zaleta w świecie. Mieć ładną suknię, znaczy być ładną.
Te głupie komplementy mają obieg jedynie wśród mieszczaństwa; dla ludzi jeżdżących karetą są one na szczęście w złym tonie, jako zbyt łatwe.

X
Loreto, 11 września 1811.

Widziałem niedawno bardzo ładny bataljon z tutejszych mieszkańców; jestto resztka czterech tysięcy ludzi, którzy poszli na Wiedeń w r. 1809. Przeszedłem szeregi z pułkownikiem i kazałem kilku żołnierzom opowiedzieć mi swoje dzieje. Oto, zaiste, cnota średniowiecznych republik, mniej lub więcej zbękarcona przez Hiszpanów[26], księży[27], i przez dwa wieki nikczemnych i okrutnych rządów, jakie kolejno plugawiły ten kraj.
Świetny honor rycerski, wzniosły i niedorzeczny, to egzotyczna roślina przywieziona dopiero od niewielu lat. Niema go ani śladu w r. 1740. Obacz de Brosses’a. Oficerowie z pod Montenotte i Rivoli mieli zbyt wiele sposobności pokazania sąsiadom prawdziwego męstwa, aby naśladować honor mało znany pod strzechami, które żołnierz z r. 1796 niedawno opuścił: ten honor wydałby się im bardzo pocieszny.

Nie było, w r. 1796, ani Legji honorowej, ani kultu jednego człowieka; ale było wiele prostoty i cnót godnych Desaixa. Honor przeszczepili do Włoch ludzie zbyt rozsądni i zbyt cnotliwi, aby mogli być bardzo świetni. Czuć, że daleko jest od żołnierzy z r. 96 wygrywających dwadzieścia bitew w ciągu roku, bez butów i ubrania, do świetnych pułków z pod Fontenoy powiadających z grzecznym ukłonem Anglikom: Panowie, bądźcie łaskawi strzelać pierwsi.
CXLIX

Przypuszczam, że o wartości jakiegoś sposobu życia trzeba sądzić wedle jego przedstawiciela: naprzykład Ryszard Lwie Serce okazał na tronie niezrównany heroizm i dzielność rycerską, a jako król był zerem.

CL

Opinja publiczna w r. 1822. Jeżeli trzydziestoletni mężczyzna uwiedzie dziewczynę piętnastoletnią, hańba spada na dziewczynę.

CLI

W dziesięć lat później, znów spotkałem hrabinę Oktawię; rozrpłakała się na mój widok; przypomniałem jej Ogińskiego. „Nie mogę już kochać“, rzekła; ja odparłem jej z poetą: How changed, how saddened, yet how elevated was her character![28].

CLII

Jak obyczaje angielskie urodziły się między r. 1688 a 1730, tak francuskie urodzą się między 1815 a 1880. Nie będzie nic piękniejszego, sprawiedliwszego, szczęśliwszego, niż stan moralny Francji około r. 1900. Obecnie jest niczem. To co jest hańbą przy ulicy Belle-Chasse, jest bohaterskim czynem przy ulicy Mont-Blanc: wśród tych wszystkich bredni, ludzie naprawdę godni wzgardy chronią się przed nią z ulicy w ulicę. Mieliśmy jeden ratunek, wolność prasy, która każdemu w końcu mówi prawdę w oczy, kiedy zaś prawda ta staje się sądem publicznym, zostaje. Wydzierają nam to lekarstwo, to opóźni nieco narodziny moralności.

CLIII

Ksiądz Rousseau był to biedny młodzieniec (1784), zmuszony uganiać od rana do wieczora po mieście, dając lekcje historji i geografji. Zakochał się w jednej z uczenie, jak Abelard w Heloizie, jak Saint-Preux w Julji; z mniejszem szczęściem zapewne, ale prawdopodobnie dość blizko szczęścia; z namiętnością nie mniejszą niż Saint-Preux, ale z duszą uczciwszą, delikatniejszą, a zwłaszcza hartowniejszą, uczynił z siebie ofiarę swej miłości. Oto co napisał, nim sobie strzelił w łeb, zjadłszy obiad w Palais-Royal bez śladu wzruszenia lub szaleństwa. List ten, dość interesujący aby go warto było przechować, skopiowano z protokółu sporządzonego przez komisarza i urzędników policji.
„Niepojęta sprzeczność istniejąca między szlachectwem mych uczuć a nikczemnością urodzenia, miłość równie gwałtowna jak niezwalczona do uroczej panienki[29], obawa aby się nie stać przyczyną jej niesławy; konieczność wyboru między zbrodnią a śmiercią, wszystko to skłoniło mnie do rozstania się z życiem. Byłem stworzony do cnoty, miałem się stać zbrodniarzem, wolałem umrzeć“. (Grimm, część trzecia, t. II, str. 495).
Oto wzniosłe samobójstwo, które byłoby wręcz niedorzeczne na tle obyczajów r. 1880.

CLIV

Daremny wysiłek: nigdy Francuzi, w zakresie sztuk pięknych, nie przekroczą tego co ładne.
Komizm, który wymaga werwy u publiczności a brio u aktora, rozkoszne żarty Palomby, grywane w Neapolu przez Casaccia, niemożliwe byłyby w Paryżu; ładne i nic ponad ładne, okrzyczane coprawda niekiedy za wzniosłe.
Widzi czytelnik, że nie spekuluję naogół na próżności narodowej.

CLV

Bardzo lubimy piękny obraz, rzekli Francuzi, i mówią prawdę; ale wymagamy — zasadniczy warunek piękności — aby malarz, malując go, stał cały czas na jednej nodze. Wiersze w utworach dramatycznych.

CLVI

O wiele mniej jest zawiści w Ameryce niż we Francji, i o wiele mniej dowcipu.

CLVII

Tyranja na wzór Filipa II tak dalece spodliła dusze od r. 1530, od którego-to czasu ciąży nad obszarem świata, że biedni pisarze włoscy nie mieli jeszcze odwagi stworzenia powieści swego kraju. A przecież, przy zasadzie naturalności, nic prostszego: trzeba mieć odwagę kopiować szczerze to co bije w oczy. Patrz kardynała Gonsalvi, rozbierającego poważnie przez trzy godziny, w r. 1822, libretto opery komicznej i powiadającego z niepokojem do maestra: „Ale pan coś za często powtarza to słowo cozzar, cozzar?[30]

CLVIII

Heloiza mówi o miłości; jakiś furfant też mówi o miłości; czy czujecie, że te rzeczy ledwie nazwę mają wspólną? To tak, jak gust do występów i miłość muzyki. Rozkosze próżności, jakie zapewnia ci twoja harfa w świetnem towarzystwie, lub upodobanie w marzeniu tkliwem, samotnem, nieśmiałem.

CLIX

Kiedy się świeżo widziało ukochaną kobietę, widok wszelkiej innej rani oczy, sprawia fizyczny ból; rozumiem czemu.

CLX

Odpowiedź na zarzut.
Zupełna swoboda i zażyłość mogą istnieć jedynie w prawdziwej namiętności; w każdym innym gatunku miłości czuje się możliwość szczęśliwego rywala.

CLXI

człowieka, który, chcąc się wyzwolić z życia, zażył truciznę, istota moralna umarła; zdumiony tem co uczynił i czego ma doświadczyć, nie zwraca już uwagi na nic: parę nielicznych wyjątków.

CLXII

Stary kapitan okrętu, wuj autora któremu przypisuję niniejszy rękopis, uważa za szczyt śmieszności zaprzątanie się przez sześćset stronic rzeczą tak błahą jak miłość. Ale ta rzecz tak błaha jest wszakże jedyną bronią, jaką można ugodzić silną duszę.
Cóż przeszkodziło, w r. 1814, panu de Maubreuil zgładzić Napoleona w lesie pod Fontainebleau? Wzgardliwe spojrzenie ładnej kobiety[31]. Cóż za różnica w losach świata, gdyby Napoleon zginął wraz z synem w r. 1814!

CLXIII

(Przepisuję ten ustęp z francuskiego listu, otrzymanego ze Znaimu, z nadmienieniem, że znam człowieka zdolnego pojąć niepospolitą kobietę, która do mnie pisze:
„Przypadek wiele znaczy w miłości. Kiedy przez rok nie czytałam nic po angielsku, byle powieść wydaje mi się urocza. Po miłości duszy prozaicznej, to znaczy ospałej i wystraszonej wszystkiem co subtelne a odczuwającej żywo jedynie to co pospolite: pieniądze, ambicję posiadania pięknych koni, pragnienia fizyczne, etc., łatwo może się wydać obrazą postępowanie człowieka o duszy porywczej, gorącej, z nieokiełzaną wyobraźnią, żyjącego tylko miłością, zapominającego o reszcie, działającego bezustanku, i to gwałtownie, gdy pierwszy dawał się jedynie prowadzić i nie działał nigdy sam z siebie. Wstrząśnienie, o jakie przyprawia, może urazić to cośmy nazywali, zeszłego roku w Cytawie, dumą niewieścią: to po francusku, nieprawdaż? Wobec takiej miłości doznaje się wstrząśnienia, uczucia którego nie znało się przy pierwszym kochanku (że zaś ten pierwszy zginął nagle na wojnie, pozostał wzorem doskonałości), uczucia, które dusza harda i nieostrzelana w miłostkach, może łatwo pomieniać z obrazą“.

CLXIV

„Godfryd Rudel z Blaye był to bardzo możny pan, książę na Blaye; rozkochał się w księżniczce trypolitańskiej, na niewidziane, dla jej wielkich cnót i dworności, o których słyszał od pielgrzymów ciągnących z Antjochii. Ułożył dla niej mnogo wdzięcznych pieśni, o pięknych melodjach a nikłych słowach; wiedziony żądzą ujrzenia jej, przystał do krzyżowców i puścił się za morze. I zdarzyło się, że na okręcie chwyciła go wielka choroba, tak że ci, co byli z nim, myśleli że umarł; ale dokazali tyle, że go dowieźli do Trypolis do jakiejś gospody, jak człowieka umarłego. Dano o tem znać księżniczce, i przyszła do łoża i wzięła go w ramiona. On poznał, że to księżniczka; odzyskał wzrok i słuch i pochwalił Boga i podziękował że mu wrócił życie aby mógł ujrzeć. I tak umarł w ramionach księżniczki, i dała go zaszczytnie pochować u braci Templarjuszów w Trypolis. A potem, tego samego dnia, wstąpiła do klasztoru, z przyczyny bólu jaki jej sprawiła jego śmierć“[32].

CLXV

Oto osobliwy dowód szaleństwa zwanego krystalizacją, zawarty w Pamiętnikach mistress Hutchinson:
„...He told to M. Hutchinson a very true story of a gentleman who not long before had come for some time to lodge in Richmond, and found all the people he came in company with, bewailling the death of a gentle woman that had lived there. Hearing her so much deplored he made inquiry after her, and grew so in love with the description, that no other discourse could at first please him, nor could he at last endure any other; he grew desperately melancholy, and would go to a mount where the print of her foot was cutt, and lie there pining and kissing of it all the day long, till at lenght death in some months space concluded his langhuishement. This story was very true[33]. (Tom I, str. 83).

CLXVI

Lisio Visconti nie był wielkim łykaczem książek. Poza tem co mógł widzieć wędrując po świecie, zarys ten opiera się na pamiętnikach piętnastu lub dwudziestu sławnych osobistości. Gdyby przypadkiem któryś z czytelników uważał że te błahostki warte są chwili uwagi, oto książki, z których Lisio czerpał swoje refleksje i wnioski:
Życie Benvenuta Cellini, spisane przez niego samego.
Nowele Cerwantesa i Scarrona.
Manon Lescaut i Dziekan z Killerine, przez X. Prévôt.
Listy łacińskie Heloizy do Abelarda.
Tom Jones.
Listy zakonnicy portugalskiej.
Parę romansów Augusta La Fontaine.
Dzieje Toskanii Pignottiego. Werter.
Brantôme.
Pamiętnik Carla Gozzi (Wenecja, 1760); wyłącznie 80 ßtronic dziejów jego miłostek.
Pamiętniki Lauzuna, Saint-Simona, pani d’Epinay, pani de Staal, Marmontela, Bezenvala, pani Roland, Duclosa, Horacego Walpole, Evelyna, pani Hutchinson.
Listy panny de Lespinasse.

CLXVII

Jedna z największych osobistości naszych czasów, jeden z najwybitniejszych ludzi w Kościele i w państwie, opowiadał nam dziś wieczór (styczeń 1822), u pani de M., prawdziwe niebezpieczeństwa, na jakie był wystawiony w czasie Teroru.
„Miałem to nieszczęście, że byłem jednym z najwybitniejszych członków konstytuanty: siedziałem w Paryżu, kryjąc się patroszę, dopóki była nadzieja ratunku dobrej sprawy. Wreszcie, kiedy niebezpieczeństwo rosło a cudzoziemcy nie podejmowali na naszą rzecz żadnych kroków, postanowiłem wyjechać; ale trzeba było jechać bez paszportu. Ponieważ wszyscy udawali się do Koblencji, zamierzyłem wyjechać przez Calais. Ale portret mój był przed kilkunastu miesiącami tak rozpowszechniony, że poznano mnie na ostatniej poczcie; mimo to, przepuszczono mnie. Przybyłem do gospody w Calais, gdzie, jak można sobie wyobrazić, nie spałem wcale; i bardzo szczęśliwie, gdyż, około czwartej rano, usłyszałem że ktoś wyraźnie wymawia moje nazwisko. Zrywam się i ubieram, równocześnie zaś, mimo ciemności, poznaję gwardzistów narodowych, uzbrojonych w fuzje: otworzono im bramę i właśnie wchodzili w dziedziniec. Szczęściem, lało jak z cebra; był to zimowy ranek, bardzo ciemny i wietrzny. Ciemność i szmer wiatru pozwoliły mi uciec przez tylne podwórze i stajnię. I oto znalazłem się na ulicy o siódmej rano, zupełnie bezradny.
„Sądziłem, że będą mnie ścigać. Nie bardzo wiedząc co czynię, udałem się do portu, na pomost. Wyznaję, że straciłem nieco głowę, widziałem przed sobą jedynie gilotynę.
„Właśnie jakiś okręt wypływał z portu przy bardzo wzburzonem morzu; był już o jakich dwadzieścia sążni od pomostu. Naraz słyszę od strony morza krzyki, jakgdyby mnie ktoś wołał. Widzę nadpływającą łódkę. — „Dalej, siadać, czekają na pana“. Siadam machinalnie do łódki. Był tam człowiek, który mi szepnął: „Widziałem jak pan chodzi po pomoście z przerażoną miną, pomyślałem, że to może jakiś nieszczęśliwy wywołaniec. Powiedziałem, że pan jest moim przyjacielem, któregom oczekiwał; udaj morską chorobę i skryj się na dole w ciemnym kącie“.
— Och, cóż za piękny czyn, wykrzyknęła pani domu zaledwie oddychając, wzruszona do łez długą i wymowną opowieścią księdza. Ileż dzięków musiała Wasza Eminencja złożyć szlachetnemu nieznajomemu! Jakże on się nazywał?
— Nie wiem, odparł ksiądz nieco zakłopotany.
Nastała w salonie chwila głębokiego milczenia.

CLXVIII
Ojciec i syn.
Dyalog z r. 1787.

Ojciec (minister...) — Winszuję ci, mój synu; bardzo to miło dla ciebie być zaproszonym do księcia ***. Dla człowieka w twoim wieku to wielkie odznaczenie. Pamiętaj stawić się w pałacu *** o szóstej.
Syn. — Mam nadzieję, że i ty, ojcze, będziesz na tym obiedzie.
Ojciec. — Książę *** zawsze bardzo łaskaw dla naszej rodziny; podejmując cię pierwszy raz, i mnie raczył zaprosić.
Syn, młody człowiek dobrze urodzony i starannie wychowany, nie omieszkał stawić się w pałacu *** o szóstej. Podano do stołu o siódmej. Syn znalazł się naprzeciw ojca. Każdy gość miał koło siebie nagą kobietę. Usługiwało dwudziestu lokajów w paradnych liberjach[34].

CLXIX
Londyn, w sierpniu 1817.

W życiu nie uderzył mnie tak i nie onieśmielił widok piękności, jak dziś wieczór, na koncercie u pani Pasta.
Kiedy śpiewała, otaczały ją trzy rzędy kobiet tak pięknych, o piękności tak czystej i niebiańskiej, że czułem jak spuszczam oczy ze czci, miast podnieść je aby się rozkoszować i podziwiać. To mi się nie zdarzyło w żadnym kraju, nawet w moich drogich Włoszech.

CLXX

Jedna rzecz jest bezwarunkowo niemożliwa w sztuce we Francji, mianowicie zapał. Człowiek porwany czemś byłby nadto śmieszny, wydawałby się zbyt szczęśliwy. Popatrzcie na Wenecjanina, gdy wygłasza satyry Burattiego.

CLXXI

Były w Walencji, w Hiszpanji, dwie przyjaciółki, bardzo uczciwe i należące do najlepszych rodzin. Do jednej z nich zalecał się oficer francuski, który pokochał ją namiętnie, do tego stopnia że minął go krzyż po bitwie, dlatego że wolał zostać przy niej, niż udać się do generalnej kwatery i być na oczach głównodowodzącego.
Wreszcie zdobył jej serce. Po siedmiu miesiącach oziębłości równie beznadziejnej ostatniego jak pierwszego dnia, rzekła mu pewnego wieczora: „Dobry Józefie, jestem twoja“. Zostawała jedna przeszkoda: mąż, człowiek bardzo inteligentny, ale najzazdrośniejszy z ludzi. Ja, w charakterze przyjaciela, musiałem z nim przeczytać całą Historję Polski Rulhiere’a, z której nie wiele zrozumiał. Trzy miesiące upłynęło, a nie można go było podejść. Wymyślili telegraf na dni świąteczne, aby oznaczyć kościół, w którym ona będzie na mszy.
Pewnego dnia, ujrzałem, że mój przyjaciel posępniejszy jest niż zazwyczaj; oto co miało się zdarzyć. Serdeczna przyjaciółka dony Inezil ciężko zachorowała. Poprosiła męża o pozwolenie spędzenia nocy przy chorej, na co mąż zgodził się łatwo, pod warunkiem że sam oznaczy dzień. Pewnego wieczora zaprowadził donę Inezil do przyjaciółki, i rzekł żartem, jakby od niechcenia, że on sam prześpi się na kanapce obok sypialni, od której drzwi zostawiono otwarte. Od jedenastu dni, co wieczór, oficer francuski spędzał dwie godziny ukryty pod łóżkiem chorej. Nie śmiem opowiedzieć reszty.
Nie sądzę, aby próżność dopuściła do takiego stopnia przyjaźni u Francuski.




  1. Dulaure, Historja Paryża.
    Niema scena w apartamencie królowej tuż po ucieczce księżnej de Condé; ministrowie kulący się w milczeniu pod ścianą; król przechadza się wielkiemi krokami.
  2. Rousseau, Wyznania.
  3. W kwestji obecnych obyczajów angielskich, obacz Życie pana Beattie, pisane przez jego bliskiego przyjaciela. Można się zbudować głęboką pokorą pana Beattie, przyjmującego dziesięć gwinei od starej margrabiny za spotwarzanie Hume’a. Wystraszona arystokracja wspiera się na biskupach mających po 200.000 fr. rocznego dochodu i opłaca pieniędzmi lub szacunkiem pisarzy, rzekomo liberalnych, aby lżyli Cheniera (Edinbourgh-Review, 1821).
    Najwstrętniejszy cant wnika wszędzie; dławi wszystko, co nie jest obrazem dzikich i gwałtownych uczuć; niepodobna napisać po angielsku czegoś wesołego.
  4. Dwie Elżbiety. — Porównajmy córki dwóch okrutnych ludzi i zważmy która z nich była władczynią narodu cywilizowanego, a która ludu barbarzyńców. Obie nazywały się Elżbiety. Córka Piotra rosyjskiego była wszechwładną panią, mimo to oszczędziła współzawodnika i rywala. Sądziła też, że osoba cesarzowej posiada niejakie uroki dla tych poddanych, których raczyła zaszczycić ich darem. Elżbieta angielska nie mogła zapomnieć Marji Stuart ani jej roszczeń do tronu ani jej piękności: uwięziła ją małodusznie — jak Jerzy IV Napoleona — kiedy ta błagała u niej opieki. Poświęciła, nie mając sankcji władzy absolutnej ani praw, wiele osób swoim wielkim lub małym zawiściom. Miała ambicję czystości: uprawiając wszystkie sztuczki zalotności aby budzić podziw w wieku nieprzystojnym w tej mierze, oddalała zalotników ściągnąwszy ich wprzódy, nie zaspakajając ani swoich żądz ani ich ambicji. Któżby nie wolał władczyni barbarzyńskiej, ale uczciwej i szczerej?“
  5. Pamiętniki Marmontela, rozmowa z Monteskiuszem.
  6. Torva leona lupum sequitur, lupus ipse capellam;
    Florentem cytisum sequitur lasciva capella.
    .....Trahit sua quemque voluptas.
    Verg. Eccl. II.
  7. Obacz spojrzenie Dydony na wspaniałym szkicu Guerina w Luksemburgu.
  8. Ponieważ wszystko co jest pięknego na świecie stało się cząstką piękności ukochanej, czujesz się gotów uczynić wszystko co jest pięknego na świecie.
  9. Ginguené, Histoire littéraire de l’Italie, tom II, str. 490.
  10. Podróż prezydenta de Brosses po Włoszech, podróże Eustace’a, Sharpa, Smoletta.
  11. Hiszpanja i jej opór Napoleonowi (Przyp. tłum.).
  12. W owym czasie, Stendhal ogłosił broszurę p. t. Radne i Szekspir, w której atakował klasyczny teatr francuski. (Przyp. tłum.).
  13. Pan de Francueil, kiedy używał zbyt wiele pudru. Pamiętniki pani d’Epinay.
  14. „Spędziwszy z nim dwie godziny, musiałam pozostać w towarzystwie, co mi było bardzo przykre. Nie mogłam rozmawiać, nie mogłam grać, nie widziałam nic poza Klopstockiem. Ujrzałam go nazajutrz, i jeszcze nazajutrz, i zaprzyjaźniliśmy się bardzo. Ale czwartego dnia odjechał. Co za przykra chwila, ten jego wyjazd! Napisał niebawem, i od tego czasu byliśmy w żywej korespondencji. Wierzyłam szczerze, że moja miłość to była przyjaźń. Mówiłam swoim przyjaciółkom tylko o Klopstocku i pokazywałam im swoje listy. Żartowały ze mnie i mówiły że jestem zakochana. Ja znowuż żartowałam z nich, powiadając, że muszą mieć serce bardzo nieczułe na przyjaźń, skoro nie mogą pojąć, że można przyjaźnić się z mężczyzną tak samo jak z kobietą. Tak trwało ośm miesięcy, w czasie których moje przyjaciółki widziały miłość zarówno w listach Klopstocka jak we mnie. I ja widziałam również, ale nie chciałam w to wierzyć. Wreszcie Klopstock wyznał otwarcie, że mnie kocha: wstrząsnęło mnie to niby coś złego. Odpowiedziałam, że to, co dla niego czuję, to nie miłość ale przyjaźń, że nie dosyć długo widzieliśmy się aby się pokochać. (Jakgdyby miłość potrzebowała więcej czasu niż przyjaźń!) Ale wierzyłam w to, i tak myślałam aż do powrotu Klopstocka do Hamburga. Wrócił po roku od naszego pierwszego widzenia. Ujrzeliśmy się, zaprzyjaźnili, pokochali, i niedługo potem mogłam nawet powiedzieć Klopstockowi że go kocham. Na nowo trzeba nam było się rozłączyć i czekać dwa lata na ślub. Matka nie chciała mi pozwolić wyjść za cudzoziemca. Mogłam wyjść za mąż bez jej zgody, bo po śmierci ojca byłam niezależna majątkowo, ale, Bogu dzięki, wzdragałam się przed tą myślą; wygrałam sprawę memi prośbami. Obecnie, znając Klopstocka, kocha go jak własnego syna; Bogu niech będą dzięki, że nie wytrwała w pierwotnej odmowie. Pobraliśmy się, i jestem żoną najszczęśliwszą w świecie. Za kilka miesięcy, upłyną cztery lata mego szczęścia...“
  15. Anglja.
  16. Obacz analizę zasady ascetycznej: Bentham, Traktaty prawodawstwa. Sprawia się przyjemność dobrej istocie, zadając sobie cierpienie.
  17. Marivaux.
  18. Wykropkowane w oryginale miejsca oznaczają: bezbożność, jeżeli Bóg istnieje.
  19. Obacz hiszpańskie i duńskie romance z XIII w.; smakowi francuskiemu wydałyby się płaskie łub nieokrzesane.
  20. Grimm, T. III, str. 107.
  21. „Żenią się między sobą“.
  22. Żywość, lekkość bardzo łatwo popadająca w drażliwość, ciągłe zajmowanie się pozorami własnego życia w oczach bliźnich: oto trzy główne cechy tej rośliny, która kwitnie w Europie od r. 1808.
  23. Montesquieu.
  24. Maupertuis.
  25. „Jednem ze spostrzeżeń Burnsa, kiedy przybył pierwszy raz do Edynburga, był brak wyraźnej różnicy między życiem wieśniaków a życiem wytwornego świata. U pierwszych — mimo że nie byli wysubtelnieni modą ani oświeceni nauką — duża zdolność obserwacji, wiele inteligencji; ale kobieta subtelna i doskonała była dlań istotą zupełnie nową, o której miał dotąd bardzo niedokładne pojęcie“.
  26. Około r. 1580, Hiszpanie byli, poza swą ojczyzną, czynnemi narzędziami despotyzmu, lub grajkami na gitarze pod oknami pięknych Włoszek. Hiszpanie jeździli wówczas do Włoch, jak się dziś jeździ do Paryża; pozatem całą duszę kładli w to, aby zapewnić zwycięstwo królowi swemu panu. Stracili Włochy, spodliwszy je wprzódy. W roku 1626, wielki poeta Calderon był oficerem w Medjolanie.
  27. Patrz Życie św. Karola Boromeusza, który przeobraził Medjolan i spodlił go. Opróżnił sale szermierki, nauczył klepać różańce.
  28. „Jakże zmieniona, jak posmutniała, a przecież jak wyszlachetniała duchem!“.
  29. Zdaje się, że chodzi o pannę Gromaire, córkę pana Gromaire, kancelisty przy ambasadzie rzymskiej.
  30. Słowo cozzar jest informacją dla dyrygenta, zaznaczoną na marginesie tekstu.
  31. Pamiętniki, str. 88, wydanie londyńskie.
  32. Przełożone z prowansalskiego rękopisu z XIII w.
  33. „Opowiedział panu Hutschinson prawdziwą historję o pewnym panu, który niegdyś bawił w Richmond. Zastał swoich gospodarzy, opłakujących śmierć szlachetnej damy, która tam mieszkała. Widząc jak jej żałowali, wypytał się o nią i tak bardzo zasłuchał się w portrecie jaki mu nakreślono, że nie chciał słuchać o nikim innym, tylko o niej. Popadł w ciężką melancholję; często zdarzyło mu się wchodzić na górę, gdzie były odciśnięte ślady jej kroków. Leżał tak, rozpaczając, całując te ślady cały dzień, tak iż w kilka miesięcy śmierć położyła kres jego smutkowi. Historja ta jest bardzo autentyczna“.
  34. From december 27, 1819 till the 3 june 1820, Mil.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Stendhal i tłumacza: Tadeusz Boy-Żeleński.