Poznaj Żyda!/Talmud, żydowska Księga Ksiąg

<<< Dane tekstu >>>
Autor Teodor Jeske-Choiński
Tytuł Poznaj Żyda!
Wydawca Księgarnia „Kroniki Rodzinnej“
Wydanie trzecie
Data wyd. 1912
Druk Synów St. Niemiry
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
II
Talmud — żydowska Księga Ksiąg.

Za czasów „drugiej świątyni“ istniały w Palestynie liczne szkoły, w których wykładano Pismo święte. Komentarze te nie miały zrazu donioślejszego znaczenia, w miarę jednak wzrastania powagi komentatorów stawały się „słowem świętem,“ w końcu równie obowiązującem, jak tekst biblii a nawet świętszem.
Wprawdzie wytworzyła się między Żydami sekta (saduceusze), która uznawała tylko zakon mojżeszowy z pominięciem wszelkich komentarzów, przeciwnicy jednak tej grupy, faryzeusze, zwolennicy żywego słowa, umieli w lud żydowski wmówić, że obok Tory istnieje tradycya, podawana z ust do ust. Mojżesz przekazał ją Jozuemu, Jozue swojemu następcy i t. d. z kapłana na kapłana, z faryzeusza na faryzeusza, z rabina na rabina.
W ten sposób wytworzyły się w ciągu wieków liczne, nie zawsze równobrzmiące komentarze, co zależało od indywidualności i stopnia uzdolnienia poszczególnych komentatorów. Potrzebę uporządkowania bogatego materyału czuli Żydzi już przed zburzeniem Jerozolimy, zajęci jednak wskutek katastrofy politycznej innemi sprawami, nie mieli czasu do tej mozolnej pracy.
Dopiero rabi Jochanan ben Sakai, uczeń Hillela, zabrał się do zbudowania Talmudu. Człowiek synedryonu jerozolimskiego i wielce uczony w piśmie, umiał on sobie zjednać życzliwość imperatora Wespazyana, który pozwolił mu założyć „szkołę“ w Jabne (Jamnia). Z tej szkoły wyszły setki innych. Jochanan zgromadził przy głównej szkole, (w których wykładał Torę z 7-iu kolegami, zwanymi tanaimami) synedryon i ustanowił sąd najwyższy (Bet-din), rodzaj centralnego rządu dla rozpraszających się po świecie Żydów.
Wprowadził on bardzo ważną dla przyszłości Żydów reformę, nauczył ich bowiem, że „Judaizm nie zależy wcale od miejsca,“ że nie potrzeba mu wcale do wytrwania przy Jehowie i tradycyach narodowych ani Jerozolimy ani świątyni Salomona. Gdziekolwiek będziecie — mówił — wszędzie możecie w sobie zbudować świątynię i czcić w niej Jehowę, a nawet tam, gdzieby wam nie pozwolono sprawować ofiary przy własnym ołtarzu, możecie zastąpić obrzędy wiarą i dobrymi uczynkami. Rozszerzywszy w ten sposób pojęcie judaizmu, ułatwił Żydom wytrwanie przy wierze przodków na wygnaniu wśród obcych, wrogich im narodów.
Próbował Jochanan ze swoimi tanaimami uporządkować materyał talmudyczny. Nie starczyło jednak życia na to dzieło. Co on rozpoczął, prowadził dalej słynny rabi ben Akkiba, lecz i ten nie zdążył zebrać wszystkich komentarzów (zginął w zawierusze politycznej podczas buntu Bar Kosiby za cesarza Hadryana). Po Akkibie pracował nad ułożeniem Talmudu jego uczeń, Meir, dopiero jednak rabi Jehudzie hanassi („świętemu“), który przeniósł główną szkołę do Seforis, udało się dokonać przy pomocy licznych uczniów mozolnej roboty (około r. 200 po Chr.).
Wszystkie komentarze rozmaitych „tanaimów“ aż do r. 200 p. Chr., zebrane i spisane przez Jehudę i jego uczniów, stanowią „wykład,“ albo, jak twierdzili zwolennicy tradycyi, „powtórzenie“ zakonu mojżeszowego i zowią się dlatego Miszną. Z uporządkowaniem tego materyału, gromadzonego przez wieki, kończy się żywa tradycya, stojąca na równi z objawieniem. Nie wolno odtąd Tory komentować, Jehuda bowiem zamknął wszelkie komentarze. Odtąd nie ma już tanaimów, czyli samodzielnych twórców; miejsce ich zajęli „amoraimowie,“ czyli wykładacze Miszny.
Tych wykładaczów Miszny znalazło się bardzo dużo w eksilarchacie babilońskim, dokąd przeniesiono główną szkołę. Każdy amoraim, aczkolwiek nie wolno mu było odbiegać od prawd, zawartych w Misznie, mógł ją jednak dowolnie, po swojemu wykładać, co się też w istocie działo. Powstało więc znów w ten sposób wielkie mnóstwo różniących się między sobą podkomentarzów, które trzeba było uporządkować i oczyścić z niepotrzebnych dodatków. Tą zmudną pracą zajął się rabi Achai ben Huna (około r. 499 po Chr.). Te komentarze do Miszny nazwano „Gemarą“ („zakończeniem“, „zamknięciem“).
Na tem kończy się praca nad Talmudem.
Miszna jest tradycyą narodu żydowskiego, wywodzącą swój początek od Mojżesza, rozszerzoną i pogłębioną przez tanaimów, Gemara zaś stanowi dopełnienie Miszny. Razem stanowią te dwie części — Talmud, czyli „Naukę.“
Ostateczna redakcya Talmudu usunęła potrzebę amoraimów; miejsce ich zajęli „sabureowie“ — przepisywacze poszczególnych części „Nauki.“
Cały Talmud mieści się w 12 grubych tomach, a dzieli się na sześć głównych części 1) o siewach, 2) o świętach, 3) o kobietach, 4) o szkodach, 5) o ofiarach, 6) o oczyszczeniach. Główne części rozpadają się na 70 rozdziałów (właściwie 63, później jednak, już po zamknięciu Talmudu, przyczepiono jeszcze 7 dodatkowych), zwanych traktatami, z których każdy ma osobną nazwę. Traktaty zawierają 525 podrozdziałów, rozpadających się na 417 dogmatów i praw. Pierwsza główna część składa się z 11 traktatów, druga z 12, trzecia z 7, czwarta z 10, piąta z 11, szósta z 12.
Talmud ułożono w ten sposób, że postanowiono bezpośrednio po pewnej części Miszny jej dopełnienie, czyli odpowiednią Gemarę.
Ponieważ duże rozmiary całego Talmudu nie mogły być dostępne dla szerszych mas żydowskich, przeto postarano się w czasach późniejszych o redakcyę zwięźlejszą, skróconą. Już w r. 1032 usunął rabi Izaak Alfossi z całości wiele drobiazgów zbytecznych, ale jego „Mały Talmud“ nie zyskał sobie uznania szerszych kół żydowskich. Więcej szczęścia miała „Miszna-Tora,“ dzieło czterotomowe, wydane w r. 1180 przez Mojżesza Majmonidesa.
Dzisiejszy Talmud, używany powszechnie przez Żydów, t. zw. „Szulchanaruch,“ ułożony przez dwóch rabinów, Józefa Karo z Palestyny i Mojżesza Izarlesa z Krakowa, pochodzi z r. 1576.
Gdy rabi Jehuda, zwany „świętym“, zamknął Misznę, wtedy ogłoszono Judzie: ktoby się ośmielił nie wierzyć w księgi tanaimów, ten będzie wyklęty. To samo oświadczyli amoraimowie, ukończywszy Gemarę.
Odtąd jest Talmud przewodnikiem Żyda, regulatorem jego stosunku do Boga, do współwyznawców, do innowierców. Uczy go on: modlitw porannych i wieczornych, co ma jeść, pić i jak, które owoce i zwierzęta wolno mu spożywać, a których nie. Jakie dziesięciny ma płacić lewitom (część pierwsza). Ustanowił prawa, odnoszące się do święcenia sabatu i wszystkich świąt z wyznaczeniem tych ksiąg Zakonu, które należy czytać (część druga). Uregulował stosunek Żyda do żony, mówi o zaręczynach, ślubach, przysięgach, o kontraktach małżeńskich i rozwodach (część trzecia).
Z części czwartej Talmudu dowiaduje się Żyd, jak ma skarżyć wierzyciela, jak wynagrodzić poszkodowanych, jak się zachowywać w sprawach dzierżaw, jak przysięgać przed sądami, których tanaimowie ustanowili trzy: wielki synedryon, składający się z 71 sędziów, mały synedryon, w którego skład wchodzi 23 członków i zwykły sąd, liczący tylko 3 osoby.
Uczy także Talmud Żyda przepisów, odnoszących się do zabijania i spożywania ofiar, do kupna i wymiany ludzi i zwierząt, poświęconych służbie bożej, do świętokradztwa i różnych modlitw (część piąta).
Uczy w końcu Talmud Żyda, w jaki sposób zanieczyszczają się naczynia, ubrania, broń, domy, namioty i w jaki sposób trzeba je przywrócić do czystości.
Z powyższej treści nie trudno się domyśleć, jak wielką rolę odgrywał Talmud i odgrywa dotąd w życiu prawowiernego Żyda. Jest on nietylko wykładem czy powtórzeniem Tory, jak chcieli pierwsi tanaimowie, lecz księgą, obejmującą całe życie, jego stosunek do Boga i ludzi, do współwierców i innowierców, jest księgą wyznaniową, ustawodawczą, etyczną i obyczajową. A jest księgą tak potężną według mniemania jej twórców, że idzie ona za Żydem aż po za grób, bo i „w raju zagłębiają się w niej nieboszczycy i dysputują o jej traktatach z samym Jehową.“
Że tanaimowie i amoraimowie postawili Talmud ponad Torę, dowodem tego liczne świadectwa, rozrzucone w różnych traktatach. N. p.: „Biblia jest jako woda, a Talmud jako wino“ — „Ci, którzy badają Zakon, pełnią coś nakształt cnoty, co jednak jeszcze cnotą nie jest; ci, którzy zagłębiają się w Misznie, wykonywają cnotę i otrzymują za to nagrodę; ci wkońcu, co ślęczą nad Gemarą, pełnią cnotę najwyższą.“ — „Kto gardzi nauką rabinów, godzien jest śmierci.“ — „Człowiek, który wraca od zasad Talmudu do Tory, nie może być szczęśliwym.“ „Słowa Talmudu są milsze od słów Biblii.“ — „Grzechy, przeciwko Talmudowi, są cięższe od grzechów przeciwko Biblii.“ — „Ten, kto czyta Biblię bez Miszny i Gemary, jest, jak ktoś, co nie wierzy w Boga.“ Rabi Menachem twierdzi, że nawet „sam Jehowa radzi się uczonych w piśmie.“ — Rabi Bechai zaręcza, że „słowa rabinów są żywego Boga słowami.“ — Inny uczony: „Wiedzcie, że niema na ziemi wyższej godności nad godność rabina i niema wyższej bojaźni nad bojaźń przed rabinem, albowiem bojaźń przed rabinem jest bojaźnią bożą.“
I niech się nikomu nie zdaje, że Talmud zajmował tak wysokie stanowisko tylko w czasach dawniejszych i że uznawali je tylko talmudyści. To samo zdanie podzielają nowocześni, po europejsku już wykształceni rabini, jak szwajcarski dr. Rubens i niemiecki Kroner. Potwierdzają je Archives Israélites (XXV, 150), mówiąc: uznajemy wyższość Talmudu nad Biblią.
Jakąż mądrość zawiera ta żydowska księga ksiąg, stawiana tak wysoko, że aż sam Jehowa uważa za potrzebne zanurzać się w jej głębiach i dysputować w raju o jej traktatach z uczonymi w piśmie?
Nie ulega wątpliwości, że w tłumie setek, tysięcy może tanaimów i amoraimów, budujących przez sześćset lat gmach Talmudu, musiała się znaleźć pewna ilość głów utalentowanych, rozumnych i serc szlachetnych, uczciwych, które rozrzuciły w traktatach mądrych głów i dobrych serc jasne błyski i wonne kwiaty.
Niech garść sentencyi, wyjętych z Talmudu, mówi za tych wybranych.
— „Słowo znaczy tyle, co talar, milczenie zaś odpowiada wartości dwóch talarów.“ — „Dobrze jest, gdy mędrzec milczy; o ileż lepiej, gdy się głupiec nie odzywa. Stoi napisano: gdy głupiec milczy, uchodzi za mądrego.“ — „Spokojnie panuje rozum w sercu mędrca, ale głośno odzywa się to, co mieszka w głupcu.“ — „Kto się nie stara zbliżyć do mądrości, tego ona z pewnością nie będzie szukała.“ — „Jeśli chcesz odrazu wszystko zagarnąć, nie pochwycisz niczego, gdy sięgniesz po rzecz mniejszą, przytrzymasz ją natychmiast.“ — „Oszczerstwo jest grzechem, równającym się trzem największym zbrodniom: bałwochwalstwu, kazirodztwu i zabójstwu.“ — „Cztery klasy ludzi nie oglądają nigdy Boga: bezbożnicy, szydzący z religii, kłamcy, pochlebcy i oszczercy.“ — „Nie rzucaj śmieci do studni, z której raz piłeś“ (nie bądź niewdzięcznym). — „Gdy wino wchodzi w człowieka, uchodzi z niego rozum i tajemnica.“ — „Człowiek nie powinien mieć nigdy za wielu przyjaciół.“ — „Jest obowiązkiem każdego człowieka przyzwyczaić się do łagodności i pobłażliwości.“ — „Kto nie dotrzymuje słowa, równa się bałwochwalcy.“ — „Kto swego bliźniego publicznie zawstydza, nie wnijdzie do Królestwa Niebieskiego.“ — „Kto podnosi rękę na swego bliźniego, choćby go nie uderzył, jest nikczemnikiem.“ „Nie dano nam wiedzieć i rozumieć, dlaczego na tej ziemi bezbożni cieszą się powodzeniem, a pobożni cierpią.“ — „Szczęście bezbożnych kończy się zwykle ich nieszczęściem.“ — „Kto wezwie imię Boże, będzie ocalonym.“
Te i tym podobne sentencye, na których w Talmudzie nie zbywa, są świadectwem jasnego rozumu, uczciwego serca i dobrej woli niejednego tanaima. Wiele z nich przypomina filozofię neoplatończyków i Ewangelię chrześcijaństwa.
Jednolitym ani w kompozycyi ani w treści Talmud nie jest i być nie może. Za wielu ludzi, za wiele różnego rodzaju inteligencyi pracowało nad nim, by mógł tworzyć dzieło zwarte, owiane jednym duchem i zbudowane podług planu jednego mistrza. Drobiazgowe spory, wniesione do Talmudu przez ciasnogłowych, pedantycznych, gadatliwych zelantów i dyalektyków, odnoszące się do tej lub owej ceremonii, do tego lub owego rytualnego przepisu, zachwaściły „Księgę ksiąg“ przesubtelną, bezwartościową kazuistyką.
Dla przykładu niech posłuży spór dwóch szkół, zażywających swojego czasu wielkiej sławy.
„Miszna“ (ósma miszna, traktat Berachot). „Oto są spory między szkołą Szamaja a szkołą Hillel’a, odnoszące się do porządku biesiady. Szkoła Szamaja uczy: naprzód błogosławi się dzień, a dopiero potem wino. Ale szkoła Hillel’a twierdzi: naprzód błogosławi się wino, a dopiero potem dzień. Szkoła Szamaja uczy: naprzód umywa się ręce, a dopiero potem napełnia się puhar. Ale szkoła Hillel’a twierdzi: naprzód napełnia się puhar, a dopiero potem umywa się ręce. Szkoła Szamaja uczy: naprzód oczyszcza się mieszkanie, a dopiero potem umywa się ręce. Ale szkoła Hillel’a twierdzi: naprzód umywa się ręce, a dopiero potem oczyszcza się mieszkanie... Kto się najadł i zapomniał i nie pomodlił się, ten niech powróci na to samo miejsce — uczy szkoła Szamaja — i niech się pomodli. Lecz szkoła Hillel’a twierdzi: może się pomodlić na tem miejscu, na którem sobie przypomniał, że zapomniał. A jak długo trzeba się pomodlić? Dopóki wnętrzności pokarmu nie strawią i t. d.
Do powyższych orzeczeń tanaimów (miszna) dodają amoraimowie następne dopełnienie (gemara), rozbierając po szczególe każde zdanie.
„Gemara.“ Przekazali nam rabinowie: spory między szkołą Szamaja a szkołą Hillel’a, odnoszące się do biesiady, są: Szkoła Szamaja uczy: naprzód błogosławi się dzień, a dopiero potem wino. Bo dzień sprawił, że wina podano; oprócz tego poświęcono już dawno dzień, a wina jeszcze nie przyniesiono. Ale szkoła Hillel’a twierdzi: naprzód błogosławi się wino, a dopiero potem dzień. Bo wino jest powodem modlitwy; oprócz tego błogosławi się wino codziennie, a dzień nie codziennie, a gdy trzeba wybierać między codzienną czynnością a nie codzienną, należy się pierwszeństwo zawsze codziennej.“
„Przekazali ram rabinowie: Szkoła Szamaja uczy: naprzód umywa się ręce, a dopiero potem napełnia się puhar. Bo gdybyś powiedział: naprzód napełnia się puhar, a dopiero potem umywa się ręce, to zachodzi obawa, że mógłbyś rękami zanieczyścić płyn, znajdujący się na zewnętrznej stronie puharu, a tem samem i puhar. A przecież nie powinny ręce zanieczyścić puharu. Ręce bowiem są nieczyste tylko w drugim stopniu, a nie inaczej może stopień drugi sprowadzić trzeci stopień zanieczyszczenia, jak za pomocą płynów. Ale szkoła Hillel’a twierdzi: naprzód napełnia się puhar: a dopiero potem umywa się ręce. Bo gdybyś powiedział: naprzód umywa się ręce, to za chodzi obawa, że płyny rąk mogłyby być zanieczyszczone przez puhar, a tem samem mogłyby znów zanieczyścić ręce, a tylko puhar powinien ręce zanieczyścić, żadne bowiem naczynie nie zanieczyszcza człowieka. Jest tu mowa o naczyniu, którego strona zewnętrzna jest zanieczyszczona przez płyny, tak, iż strona wewnętrzna jest czysta, a zewnętrzna nieczysta. Bo uczy nas tradycya, gdy płyny zanieczyszczą naczynie, wtedy jest jego strona zewnętrzna nieczysta, a wewnętrzna i brzeg i ucho są czyste. Gdy wewnętrzna strona uległa zanieczyszczeniu, to zanieczyściła wszystko. O co spierają się? Szkoła Szamaja mniema: niewolno posługiwać się naczyniem, zanieczyszczonem na zewnątrz przez płyny z obawy obryzgania, lecz o to nie potrzeba się lękać, aby się płyn zanieczyścił przez puhar. Innym powodem jest ta okoliczność, że bezpośrednio po umyciu rąk musi nastąpić biesiada. Co znaczy ten drugi powód? Tak przemówiła szkoła Hillel’a do szkoły Szamaja: mimo twierdzenia waszego, na mocy którego nie wolno się posługiwać naczyniem, zanieczyszczonem na zewnątrz, z obawy obryzgania się, jest nasza nauka lepsza. Bo bezpośrednio po umyciu rąk musi nastąpić biesiada“ i t. d.
W ten sposób mniej więcej zabawiali się zelanci i dyalektycy talmudyczni w szermierkę przesubtelnej argumentacyi i dowodów, przysypując czczą gadaniną garść mądrych i uczciwych sentencyi.
Jest to jednak rzecz Żydów. Jeźli grzebanie się w takich subtelnościach sprawia ich rabinom, ich uczonym przyjemność, niech sobie używają. Nas, innowierców, nie obchodzi ani wyznaniowa ani rytualna ani dyalektyczna część Talmudu, nas obchodzi tylko stosunek Talmudu do innowierców i skutki tego stosunku w życiu.
Wartość i znaczenie każdej księgi stanowi jej treść, jej dusza.
Duszą Talmudu jest dusza żydowska, jak inaczej być nie mogło w księdze nawskroś żydowskiej, dusza zaś żydowska jest megalomanką.
Obmyślone przez daleko myślących mężów, w celach utrzymania zewsząd zagrożonego narodu „wybraństwo,“ wszczepianie umiejętnie i systematycznie przez szereg wieków, wsiąkło w Żyda, przewróciło mu w głowie na lat tysiące.
W pojęciach prawowiernego Żyda ma tylko on, jako stojący bezpośrednio pod szczególną opieką Boga, jako Jego syn wybrany i umiłowany, prawo do tytułu człowieka. Reszta narodów nie należy do ludzkości.
Ta charakterystyczna megalomania żydowska musiała się oczywiście zarysować wyraźnie w Talmudzie, w dziele, odtwarzającem duszę żydowską.
Rosła ona, zaprawiana goryczą, w miarę wzmagających się prześladowań Żydów, aż doszła do absurdu — do nieprzejednanej nienawiści i pogardy wszystkich innych ras, narodów i religii.
Według megalomanów talmudycznych są „Żydzi Bogu milszymi od aniołów“, naród żydowski jest najdoskonalszym pomiędzy wszystkimi narodami, jak „serce jest najprzedniejszem w pośród członków ciała.“
„Bóg stworzył świat tylko dla Żydów; oni są owocem ludzkości, reszta zaś narodów jest skorupą; jedna dusza żydowska jest więcej warta przed Bogiem od wszystkich dusz całego innowierczego narodu“; — „jak świat nie może istnieć bez czterech wiatrów, tak nie może także istnieć bez Żydów“; — „słońce oświeca ziemię, deszcz użyźnia ją tylko dlatego, że na niej Żydzi mieszkają.“
Naturalnym skutkiem takiego dziwnego samochwalstwa musi być pogarda wszystkich „nuchrów“ (obcych), „gojów“, (cudzoziemców), „akumów“ (czcicieli planet, pogan).
A nuchrami, gojami, akumami są wszyscy nieżydzi, nasamprzód: Babilończycy, Asyryjczycy, Persowie, Midyanici, Edomici, Amelekici, Kanaanici, następnie: Rzymianie, Germanowie, Słowianie, czyli wszystkie ludy chrześcijańskie.
Ci wszyscy goje są według Talmudu: „koszami, do których się wrzuca słomę i gnój; mają oni tylko zwierzęcą duszę.“ — „Wy jesteście ludźmi — schlebia żydowska księga ksiąg Żydom — reszta zaś narodów to bydło.“ — „Żydzi są ludźmi, albowiem dusze ich pochodzą od Boga, gojów zaś, których dusze pochodzą od nieczystego ducha, można tylko świniami nazwać“: — „Chociaż innowiercy mają postać ludzką, mimo to są tylko małpami w porównaniu z człowiekiem (t. j. Żydem); — „nasienie nieżyda jest jako nasienie zwierzęcia“; — „od akumów bierze się lekarstwo tylko dla zwierząt, nigdy dla siebie.“
Celem tego zohydzenia innowierców miało być wstrzymanie Żyda od asymilacyi z innymi narodami. Rabi Menachem uczył wyraźnie: „Strzeżcie się, nie mieszajcie się z gojami, nie bierzcie od nich żon i nie dawajcie im swoich kobiet za żony.“ „Jestem człowiekiem, przeto nie mogę się ożenić z bydlęciem,“ miał odpowiedzieć Ben Sura, gdy mu Nabuchodonozor chciał oddać własną córkę w małżeństwo.
Że gorliwcy talmudyczni nie oszczędzali chrześcijan, gdy zabrakło Midyanitów, Edomitów, Kanaitów i t. d., nie trudno się domyślić, dziwić się im zresztą nie można. Krzyż bowiem zgromił ich gwiazdę salomońską, która powinna była, według ich pojęć, panować nad całą ludzkością.
Możnaby przejść po tych dziecinnych wybrykach megalomanii „wybranego narodu“ do porządku dziennego, możnaby nawet pominąć z pobłażliwą wyrozumiałością żółciową nienawiść sponiewieranego, prześladowanego Żyda do zwycięzkich „gojów“ (ludzka to nienawiść), gdyby ta megalomania i nienawiść nie okazały się w skutkach szkodliwemi tak dla „akumów,“ jak i dla „wybranych“ dzieci Jehowy.
Nienawiść nie była nigdy dobrym doradcą. Poddała ona komentatorom talmudycznym mnóstwo wskazówek, wrogich nieżydom, za co się ci nieraz okrutnie mścili.
Nienawiść autorów Talmudu do nuchrów, akumów, gojów podyktowała im podwójną moralność — inną względem Żydów, inną względem innowierców.
Pierwsza moralność jest w istocie moralną, powstrzymującą nieszlachetne, złe instynkty człowieka, uczy nawet miłości bliźniego, druga zaś oddaje innowiercę na pastwę Żyda, pozwala mu na wszystko, coby goja mogło zniszczyć, zrujnować: na podstępne szachrajstwo, oszustwo, kradzież, lichwę, krzywoprzysięstwo.
Mściwość deptanego niewolnika była tej drugiej (względem nieżydów) etyki bez etyki matką.
Rabi Izak uczy: „niewolno wam litować się nad innowiercami.“
W Jad Chazaka czytamy: „zakazano wam litować się nad innowiercami.“ Mojżesz Bar Majmon przykazał: „pięćdziesiątem naszem przykazaniem jest, abyśmy nie litowali się nad innowiercami.“
„Gdy Żyd przechodzi obok świątyni innowiercy, która się rozpadła, powinien wyrzec: chwała Tobie, Panie, żeś zdruzgotał dom bałwochwalców.“
„Gdy przechodzi obok stojącego jeszcze domu goja, powinien zawołać: Bóg zniszczy mieszkanie pysznych.“
Tak głęboko wżarła się mściwa nienawiść do innowierców w duszę Żyda, iż nawet taki Majmonides, człowiek oświecony, wychowany na filozofii greckiej, komentując traktat Aboda sara, nie mógł jej w sobie stłumić.
Mówi on: „jeśli się w pewnym domu wśród tysiąca innowierców znajdzie jeden Żyd, a dom ten zapadnie się, wtedy trzeba gruzy dla tego jednego Żyda usunąć. Gdy się z całej liczby odłączy jeden człowiek, przechodząc do innego domu, który się również zawali, wtedy trzeba także zwaliska uprzątnąć, bo ten jeden człowiek może być właśnie Żydem. Lecz, gdy się wszyscy z pewnego miejsca oddalą, przechodząc na inne, a tylko jeden człowiek zostanie w zawalonym domu, który go gruzami swymi pokryje, wtedy nie potrzeba w ruinach poszukiwać, trudno bowiem przypuścić, aby ten jeden miał być właśnie Żydem.“
Wiele krzywdy wyrządziły Żydom do końca XVIII w. wskazówki, dane im przez mędrców talmudycznych.
Ponieważ, według pojęć Talmudu, panem świata jest tylko Żyd, ponieważ do niego należą: ludzie, zwierzęta, ziemia, morza, domy, wszystko, słowem, co istnieje na ziemi, bo tylko dla niego stworzył Bóg to wszystko, przeto wolno mu się posługiwać wszystkimi środkami, godziwymi i niegodziwymi, by odzyskać tę swoją własność. Żyda, swojego brata, bliźniego, powinien oszczędzać, powinien go nawet w razie potrzeby wspomagać, nuchra, jednak, akuma, goja, może wyzyskać, oszukać, zgubić bez odpowiedzialności przed Bogiem.
Wiadomo, że Żydzi korzystali chętnie i przebiegle z tych nauk swoich mistrzów, że byli i są dotąd szachrajami w handlu i typowymi lichwiarzami na całym świecie.
Za pomocą tych drapieżnych środków bogacili się wszędzie, gdziekolwiek osiedli, nadzwyczaj szybko, nie cieszyli się jednak nigdzie długo swojemi zdobyczami.
Lichwa głównie wywoływała przez całe wieki średnie i przez nowsze czasy aż do r. 1820 owe straszliwe pogromy, które pędziły Żydów z kraju do kraju, zabierając im cały dorobek.
Każdy pogrom zaczynał się od napadów na domy kupców i lichwiarzów żydowskich, na paleniu wszystkich obligów, wekslów i na rabowaniu kas.
Papieże, począwszy od Eugeniusza III, książęta bawarscy, wolne miasta Szwajcaryi i t. d. kasowali od czasu do czasu długi, zaciągnięte u Żydów. Czynił to samo jeszcze Napoleon I.
Szczęścia nie przyniosła Żydom mądrość autorów i redaktorów Talmudu. Zamiast im oddać całą kulę ziemską na własność, jak zamierzała, zamiast rzucić nuchrów, gojów, akumów pod ich „wybrane“ stopy, naraziła ich na prześladowania długiego szeregu wieków.
Aż do końca XVIII wieku nie byli oni uważani za ludzi przez tych, których oni spychali w głębi swojej duszy do rzędu zwierząt. Pogardę, nienawiść siali, pogardę i nienawiść zbierali.
W głębi swojej duszy... Na zewnątrz bowiem, w życiu umieli się naginać do warunków, w jakich się w danej chwili znajdowali.
Późniejsi redaktorowie skróconego Talmudu, przekonawszy się, że nie można pyszną wyłącznością i chytrą przebiegłością zmódz mocniejszego wroga, łagodzili twarde, bezlitosne nauki, nakazy i wskazówki.
Już Majmonides uczył: „trzeba karmić ubogich bałwochwalców razem z ubogimi Żydami — dla utrzymania pokoju; nie brońcie także bałwochwalcom zbierania kłosów, pozostałych na polach i ziół, rosnących na urwiskach — dla utrzymania pokoju; należy odwiedzać chorych bałwochwalców i grzebać ich umarłych — dla utrzymania pokoju... Poprawki te jednak odnoszą się tylko do czasów, w których Żydzi żyją w niewoli.“
Dla utrzymania pokoju... i tylko wtedy i tam, kiedy i gdzie wychowańcy Talmudu nie mogą okazać gojom swoich pazurów...
Na szczęście ludzkości nie znaleźli się jeszcze dotąd talmudyści nigdzie w takiem położeniu, w któremby mogli stosować do wszelkich nuchrów, gojów i akumów recepty ich księgi ksiąg. Bo oto, coby nas wszystkich „niewybranych“ przez Jehowę czekało, gdyby się Żydom udało wziąć nas na obrożę poddanych.
Według przepowiedni Talmudu ostatnia walka Żydów i innowierców odbędzie się nad ogromną, szeroką rzeką, na której znajdować się będą dwa mosty, żelazny i papierowy. Po tym drugim moście, podtrzymywanym przez aniołów, przejdą Żydzi bezpiecznie, innowiercy zaś przejdą po żelaznym i zapadną się. Którzy ostaną się żywi, będą musieli stoczyć z Żydami walkę. Ta walka zniszczy trzy czwarte narodów. Jedna czwarta, ocalona z pogromu, przyjmie wiarę żydowską. Z zaszczytu tego, z łaski tej będą wyłączeni tylko chrześcijanie, jako dzieci dyabła. Tak wielką ilość innowierców zabiją Żydzi, iż będą potrzebowali aż 7 lat do spalenia zdobytej zbroi. Każdy Żyd będzie posiadał po 310 światów i 2,800 niewolników, a tym niewolnikom wyrosną zęby długie na 22 łokcie. Bogactwa Żydów będą tak wielkie, iż będzie potrzeba 300 oślic do noszenia kluczów od tych skarbów. Ziemia będzie dla Żydów wydawała sama placki, odzież wełnianą i ziarna pszenicy tak duże, jak nerki najtęższego wołu.
Fantazyi nie można odmówić temu prorokowi talmudycznemu.
Żydzi strzegli bardzo troskliwie swojej księgi ksiąg. „Zabronionem jest — przykazali rabinowie — zdradzić innowiercy tajemnice Talmudu; ktoby zakaz ten przestąpił, dopuściłby się takiego czynu, jak gdyby cały świat zburzył.“
Całym światem był w istocie dla Żydów Talmud, formował bowiem ich duszę i podtrzymywał ich istnienie wśród wrogich warunków.
Mówi znany historyk żydowski, H. Graetz:
„Świat zewnętrzny, przyroda i ludzie, potęgi ziemskie i zdarzenia dziejowe wydawały się pokoleniom przez lat tysiąc z górą czemś przypadkowem, nic nieznaczącem, widziadłem po prostu; istotną rzeczywistością był dla nich Talmud. Nawet Biblia, dawniejsze dzieje narodu, płomienne i jak balsam kojące słowa proroków, wylewy duszy psalmistów — były im znane tylko przez Talmud i w świetle Talmudu.“
Jakże Żydzi nie mieli miłować i strzedz Talmudu, kiedy on miłował ich i strzegł, pocieszał i wynosił ponad wszystkie narody? Kto nie jest Żydem, ten nie ma według niego, żadnego znaczenia przed obliczem Pana. Żyd jest osobą tak świętą, że ktoby go spoliczkował, popełniłby równie wielką zbrodnię, jak gdyby samego Jehowę uderzył.
A i sam Jehowa nie gromił już Żydów w Talmudzie za ich nieposłuszeństwo. Przeciwnie. Płacze on ciągle nad zburzeniem Jerozolimy, rycząc w nocy często z bólu, niby lew: „biada mi, żem pozwolił zburzyć dom mój i uprowadzić moje dzieci.“ Opłakując niedolę Żydów, „roni Jehowa codziennie dwie wielkie łzy, które spadają do morza z takim odgłosem, że ziemia drży w swoich posadach i tym sposobem powstają trzęsienia ziemi.“
Nietylko Talmudu strzegli Żydzi zazdrośnie, ale także języka hebrajskiego, rozumiejąc, że ktoby posiadł ten język, zdobyłby klucz do Talmudu.
Z tych dwóch powodów był Talmud bardzo długo wyłączną własnością Żydów.
Dopiero pod koniec wieków średnich otworzył humanizm bramę do ksiąg hebrajskich. Głównie Niemcy przyczyniły się do zdjęcia pieczęci z mądrości rabinicznej. Słynny humanista, Jan Reuchlin, był doskonałym znawcą hebrajszczyzny.
Nie chrześcijanie jednak rozpoczęli walkę z Talmudem, nie oni denuncyowali żydowską księgę ksiąg, jako dzieło szkodliwe dla innowierców.
Zanim się humaniści niemieccy dobrali do dzieł hebrajskich, zwrócił Żyd francuski, Donin czy Dunin, około roku 1230 uwagę papieża Grzegorza IX na nienawiść Talmudu do innowierców.
Nie wszystko, czego go uczono w szkole żydowskiej, podobało mu się; ośmielił się on dysputować sceptycznie z rabinami, za co go ukarano klątwą. Przeto ochrzcił się i zemścił się. Zemsta była skuteczna, bo na rynku paryskim spalono 24 wozy ksiąg talmudycznych, skonfiskowanych Żydom.
I w Hiszpanii był najzacieklejszym wrogiem Żydów neofita Henryk Nunes. (Firne-Fé, około roku 1500).
W Niemczech wydał wychrzta Józef Pfefferkorn cały szereg polemicznych broszur przeciw Żydom (1508 r.). I głośny swojego czasu profesor języków wschodnich w Heidelbergu, Andrzej Eisenmenger, (ur. 1654 † 1704), autor słynnego Entdektes Judenthum“ i t. d. był neofitą.
Wychrzczonym antysemitom szło głównie o te ustępy Talmudu, które obrażały wierzenia i uczucia chrześcijańskie.
Nie wiele ich w Misznie, ale za to w Gemarze więcej, niż potrzeba do oburzenia wyznawców Chrystusowych.
Dziwić się należy, że komentatorowie talmudyczni nie zdobyli się na nic mądrzejszego, jak tylko na brutalne obelgi. Zamiast pienić się na fakt historyczny, na pogrom judaizmu przez Krzyż, co ich najwięcej boleć było powinno i coby można odczuć i rozumieć, pluli bezmyślnie na świętości chrześcijańskie.
Stawiani w wiekach średnich i później przed sądy duchowne i świeckie, bronili się zwykle uczeni żydowscy: nie do chrześcijan odnoszą się wycieczki Talmudu, zwrócone przeciw innowiercom, lecz do dawniejszych narodów.
Była to obrona niezręczna, po Midyanitach bowiem, Edomitach, Kanaanitach, Babylończykach zostały w owych czasach zaledwie ślady, a Szulchanaruch, zredagowany z r. 1576, nie uważał za potrzebne usunąć miejsc obelżywych. Wiadomo zresztą, że Niemców nazywają prawowierni talmudyści dotąd Kanaanitami.
Wie każde dziecko w Polsce, że jesteśmy dla Żydów ciągle „gojami.“
W miarę, jak język hebrajski przestawał być wyłączną własnością Żydów, wcielony przez naukę do programów uniwersyteckich, zrozumieli rabini, że trzeba być jednak ostrożniejszym.
W celu odwrócenia uwagi „gojów“ od Talmudu, rozesłał pomiędzy innemi główny kahał polski w r. 1630 następujący list do wszystkich rabinów naszego kraju:

— „Pokój naszym braciom z domu izraelskiego! Ponieważ doszło do naszej wiadomości, że wielu chrześcijan stara się nauczyć języka, w którym nasze księgi święte są napisane, przeto nakazujemy wam pod karą wielkiej klątwy, którą rzucamy na nieposłusznych, abyście nie pomieszczali w żadnem nowem wydaniu Miszny i Gemary jakichkolwiek uwag, odnoszących się do Jezusa z Nazaretu, mianowicie zaś zwracamy waszą uwagę na to, abyście nie pisali nic, coby się Jego Osoby tyczyło, czyby to było złe, czy dobre, byśmy z tego powodu nie byli narażeni na prześladowania, bo wiemy, co ci ludzie belialscy już zdziałali i jaką wiarę znaleźli u swoich. Bądźcie więc ostrożni! Dlatego rozkazujemy wam opuszczać w nowych wydaniach wszystkie ustępy, odnoszące się do Jezusa z Nazaretu, wypełniając miejsca puste tym oto znakiem „()“. Rabini zaś i nauczyciele młodzieży wiedzą dobrze, jak owe luki wytłumaczyć.“


By odwrócić nienawiść gojów od prawowiernych talmudystów, oczyszczono w Polsce w XVII wieku Talmud z miejsc dla nich niebezpiecznych, zostawiając jednak wykład właściwy rabinom i mełamedom.
Rabini polscy zastosowali się do rozporządzenia głównego kahału, wynagradzając sobie oczyszczenie Miszny, Gemary wypuszczeniem pomiędzy Żydów wielkiego mnóstwa tajnych broszur, które obecnie Żydzi, śmielsi już, odważniejsi z powodu zmienionych, a sprzyjających im warunków, skwapliwie przedrukowują.
Talmud przestał być księgą zamkniętą, tajemnicą, dostępną tylko dla Żydów. Od Reuchlina począwszy, aż do Augusta Rohlinga, profesora starożytności hebrajskich w uniw. praskim, wydały czasy nowsze tylu znakomitych oryentalistów i hebraistów, iż wiemy już wszystko, co rabini przed innowiercami tak zazdrośnie ukrywali. Nawet bez znajomości języka hebrajskiego można sobie na podstawie dobrych przekładów i streszczeń (łacińskich, francuzkich, niemieckich), wyrobić jasny pogląd na treść i cel żydowskiej księgi ksiąg.
Jak wszystkie dzieła myśli ludzkiej, przepojone mocno wycieczkami polemicznemi, nie doczekał się dotąd i Talmud jednolitej, objektywnej oceny. Jest on sam zanadto wojowniczy, by można patrzeć na niego spokojnem okiem obojętnej krytyki. Jedni, jak: Reichlich, Buksdorf, Wagenseil, Besnage, Michaelis, Delitsch, Ernest Renan, bronią go, inni, jak w czasach nowszych, głównie prof. Rohling, nie zostawiają na nim suchej nitki.
Najmniej oczywiście spokoju zachować umieją rabini, gdy idzie o Talmud.
Rabini wiedeńscy: dr. M. Güdemann, dr. Ad. Jellinek i dr. Bloch, polemizując z Rochlingiem, dali dowód, jak daleko namiętność może ponieść nawet oświeconego człowieka, gdy walczy o cześć czegoś bardzo drogiego. — Trudno im się dziwić. Bronili swojej księgi ksiąg, swojej duszy.
Oceniając Talmud ze stanowiska względnie objektywnego, na jakie się człowiek na tej ziemi zdobyć może, dochodzi się do następującego rezultatu: dla Żydów, jako narodu, chcącego żyć, istnieć odrębnie, samodzielnie po za resztą ludności, był Talmud wielkim mistrzem i dobrodziejem, bo nauczył ich nieugiętej niczem odporności, wytrwałości, trzymając ich żelazną ręką w kleszczach raz na zawsze wytyczonego programu — dla Żydów, jako bezdomnych wygnańców, pozbawionych własnego oparcia, skazanych na życie koczownicze w pośród obcych ludów, był złym doradcą, bo, utwierdziwszy się w megalomanii, w nienawiści, pogardzie do wszelakich gojów, naraził ich na odwet tych gojów, na prześladowania — dla innowierców był zawsze wrogiem, co wynika samo przez się z jego ducha.
Zarzuci kto: był, ale już nie jest...
Był i jest jeszcze.
Wystarczy wsłuchać się w gwarę pierwszego lepszego chałaciarza żydowskiego, gdy usiłuje powiedzieć coś mądrego, uczonego, jakieś porównanie, jakiś aforyzm, by się przekonać, jak głęboko tkwi w jego duszy duch Talmudu, choćby go nawet nie czytał. Z pokolenia na pokolenie szła tradycya i wsiąkła w krew Żyda.
Wystarczy wejść z prawowiernym talmudystą w jakieś stosunki handlowe, finansowe, by się przekonać, jak trzeba być czujnym przed jego „etyką“ talmudyczną w stosunku do innowierców.
Wystarczy potrącić z lekka, od niechcenia o „wybraństwo“ Żyda, by megalomania błysnęła płomieniem.
Podupadły panicz warszawski żeni się z córką znanego powszechnie, zbogaconego lichwiarza. Mówię do jakiegoś handlarza: spotyka was wielki honor. A on na to: jaki honor, co za honor? Przecież to Żydówka! — Cóż z tego? — pytam. — Żydówka to więcej od waszej królowej — odpowiada.
Trzeba było widzieć błysk dumy, jaki zamigotał w oczach łapserdaka.
Idzie ulicą pogrzeb żydowski; chowają jakiegoś wielce uczonego w Talmudzie. Pogrzeb musi minąć po drodze kościół katolicki. Więc wydobywają nieboszczyka z pudła i niosą go, otoczywszy zewsząd szczelnie, tuż nad ziemią, aby nie widział, odchodząc w inne światy, świątyni gojów.
Prosi na wsi faktor o butelkę wina dla chorej żony. Wino przyszło co dopiero w skrzyni z miasta. Mówię: proszę; weź sobie! A Żyd stoi i drapie się po głowie z miną bezradną. — No, weźże, wybierz sobie sam! — Żyd drapie się ciągle. — Czego stoisz? Otwórz skrzynię i bierz! — Przepraszam łaski pana, coby się pan odwrócił. — Dlaczego? — Bo u nas stoi napisano, że jak goj spojrzy na butelkę, to ona będzie strefiona (zanieczyszczona) i mnie nie wolno...
Takich drobnych dokumentów wpływu Talmudu na Żyda można po wsiach nazbierać dużo, gdy się umie słuchać i patrzeć.
Prawowierny tłum żydowski stoi dotąd pod urokiem Talmudu, a ten tłum, to miliony, to właściwy naród żydowski.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Teodor Jeske-Choiński.