Przygotowanie do nadzmysłowego poznania świata i przeznaczeń człowieka/IV/1

<<< Dane tekstu >>>
Autor Rudolf Steiner
Tytuł Przygotowanie do nadzmysłowego poznania świata i przeznaczeń człowieka
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1912
Druk L. Biliński i W Maślankiewicz
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Jan Rundbaken
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


TRZY ŚWIATY.

I. ŚWIAT DUSZY.


Badania nasze okazały, że człowiek do trzech światów należy. Ze świata fizycznej cielesności pochodzą materye i siły, budujące jego ciało. Poznaje on ten świat za pomocą swych zewnętrznych zmysłów fizycznych. Kto tylko tym zmysłom zaufał i rozwija jedynie ich zdolność postrzegania, ten nie może wytworzyć sobie nawet przybliżonego pojęcia o pozostałych obu światach, o świecie duszy i ducha. — Człowiek wyjaśnić sobie może prawdziwość rzeczy albo istoty, zależnie od tego, czy na to posiada narząd odbiorczy, zmysł. — Oczywiście, że łatwo można sprowadzić nieporozumienie, kiedy nazywamy wyższe narządy odbiorcze duchowymi zmysłami, ponieważ z pojęciem „zmysłu“ łączy się nieznacznie myśl o jego „fizyczności“. Tembardziej, że określa się właśnie świat fizyczny jako „zmysłowy“ w zestawieniu z duchowym. Dla uniknienia nieporozumień trzeba wziąć pod uwagę znaczenie porównawcze, w jakiem się używa wyrazu „zmysł wyższy“. Fizyczne zmysły spostrzegają to, co fizyczne; zmysły duszy i ducha to, co należy do duszy i ducha. Tylko jako „narząd spostrzegania“ użyto wyrazu „zmysł“[1]. Człowiek nie miałby pojęcia o świetle i barwie, gdyby czułego na światło nie miał oka; nie wiedziałby nic o dźwiękach, gdyby nie miał ucha czułego na dźwięki. Pod tym względem zupełnie słusznie mówi niemiecki filozof Lotze: „Bez oka, wyczuwającego światło, i bez ucha, wyczuwającego dźwięki, byłby cały świat ciemny i niemy. Równie byłby dlań niemożliwy odgłos czy światło, jak w pozbawionym nerwu zębie ból zęba“. — Żeby to, co powiedziane, w dostatecznej mierze zrozumieć, trzeba sobie przedstawić, jak zgoła inaczej, niż dla ludzi, objawia się świat niższym żyjątkom, które mają tylko pewnego rodzaju zmysł dotyku czy wyczucia rozpostarty na powierzchni całego ciała. Światło, barwa i dźwięk nie mogą dla nich w żadnym razie w tym sensie istnieć, jak dla tych, którzy posiadają oczy i uszy. Drganie powietrza, sprawione wystrzałem z fuzyi, wywrzeć może na nich również jakiś skutek, o ile dosięgną je te drgania. Żeby te drgania przybrały formę huku, na to potrzebne są uszy. Ażeby pewne działania w subtelnej materyi, zwanej eterem, objawiły się jako światło i barwa, do tego trzeba mieć oczy. — Tylko przez to wie człowiek o jakiejś rzeczy czy tworze, że odbiera od nich za pomocą swych organów pewne oddziaływania. Stosunek człowieka do świata rzeczywistości znalazł trafne ujęcie w następujących słowach Goethego: „Właściwie daremnie usiłujemy wyrazić istotę rzeczy. Pewni jesteśmy oddziaływań i całkowita historya tych oddziaływań zawiera zawsze istotę tej rzeczy. Daremnie staramy się określić charakter człowieka, kiedy jednak zestawimy jego czyny i postępowania, to obraz jego charakteru zarysowuje się wyraźnie. Barwy są czynami światła, czynami i cierpieniem.., Barwy i światło znajdują się wprawdzie do siebie w najściślejszym stosunku, ale my musimy uzależnić je myślowo od całej natury; ponieważ ona w całości chce się przez nie objawić zmysłowi wzroku. Podobnie odkrywa się przyroda wobec innego umysłu... Tak mówi ona do innych zmysłów, do znanych, zapoznanych, nieznanych zmysłów; a tak mówi do siebie i do nas po przez tysiące zjawisk. Dla uważnych nie bywa nigdzie martwą, ani niemą“. Niesłusznem byłoby, gdybyśmy chcieli rozumieć to zdanie Goethego, jako zaprzeczenie poznawalności istoty rzeczy. Goethe nie miał myśli, że postrzegamy tylko oddziaływanie rzeczy, a istota jej utaja się za niemi, ale myślał raczej, że o tak „utajonej istocie“ niema co mówić. Niema istoty po za jej przejawem; ona okazuje się przezeń. Ale istota owa jest tylokrotnie bogatą, że różnym zmysłom okazywać się może w różnych kształtach. Co się pojawia, należy do istoty, jest zaś tylko, z powodu ograniczoności zmysłów, nie całą istotą. Ten pogląd Goethego jest nawskroś teozoficznym.
Jak rozwijają się w ciele oko i ucho jako narządy odbiorcze, jako zmysły dla cielesnych zjawisk, tak samo może człowiek rozwinąć w sobie narządy duszne i duchowe, przed którymi otworzy się świat duszy i ducha. Bez tego wyższego zmysłu światy powyższe są „martwe i nieme“, jak dla pozbawionych oczu i uszu „ciemnym i niemym jest“ świat cielesny. Jednak stosunek człowieka do tych wyższych zmysłów jest czemś innem niż do zmysłów cielesnych. Że te ostatnie doskonale się rozwinęły o to troszczyła się z reguły dobrotliwa matka natura. One utworzyły się bez jego współudziału. Nad rozwojem swych wyższych zmysłów musi sam człowiek popracować. Musi duszę i ducha wykształcić, kiedy chce ich światy oglądać, podobnie jak przyroda, tworzyła jego ciało, żeby mógł spostrzegać fizyczne środowisko i w nich się orjentować. Takie ukszałtowanie wyższych narządów, których natura jeszcze nie rozwinęła, nie jest nienaturalnem, ponieważ w wyższem rozumieniu należy do natury wszystko, co człowiek wykonywa. Tylko ten, kto utrzymuje, jakoby człowiek miał pozostać na tym stopniu rozwoju, jaki od natury otrzymał, tylko ten mógłby nazwać nienaturalnem wytwarzanie wyższych zmysłów. Przezeń właśnie są „zapoznane“ te organy, w sensie cytowanego zdania Goethe’go. Powinien również zwalczać wszelkie wychowywanie człowieka, ponieważ ono także prowadzi dalej dzieło natury. A szczególniej powinien protestować przeciwko operowaniu ślepych od urodzenia. Gdyż podobnie, jak z operowanymi ślepymi od urodzenia, rzecz się ma z tym, w kim się zbudzą zmysły wyższe. Pełen nowych własności, zjawisk i faktów, których fizyczne zmysły nie wykazują, objawia mu się świat. Pojmuje on, że dowolnie nic nie dodaje do rzeczywistości za pomocą tych wyższych narządów: bez nich pozostałaby dlań skrytą istotna część tej rzeczywistości. Świat duszy i ducha nie znajduje się ani obok, ani po za fizycznym, ani nie jest przestrzenią od niego oddzielony. Jak dla operowanego ślepego od urodzenia, ciemny poprzednio świat, opromienił się światłem i barwą, tak samo ujawniają rzeczy przed rozbudzonym w duszy i duchu swe własności duszne i duchowe, które przedtem objawiały się mu tylko cieleśnie. Napełnia się ten świat zdarzeniami i jestestwami, dla dusznie czy duchowo nie rozbudzonych zupełnie nieznanemi. — (Na innem miejscu tej książki omawiane będzie bliżej wytwarzanie zmysłów duszy i ducha. Tu Przedewszystkiem zostaną opisane tylko te wyższe światy. Kto je odrzuca, ten daje tem tylko dowód, że nie rozwinął jeszcze swoich wyższych organów. Zdarza się to u większości ludzi we współczesnej epoce świata.
Ale rozwój ludzkości nie zatrzyma się na żadnym stopniu; on musi iść wciąż dalej. Co tu oznaczamy jako świat duszy, opisują w potocznej teozoficznej literaturze, jako „astralny“, świat ducha zaś „mentalny“).
Ludzie wyobrażają sobie często mimowolnie „wyższe zmysły“, jako podobne do fizycznych. Trzeba sobie uprzytomnić, że się ma do czynienia w tych narządach z utworami ducha albo duszy. Nie powinno się tedy oczekiwać, że to co się spostrzeże w światach wyższych, jest tylko pewnym rodzajem mglistej bardziej rozrzedzonej substancyi. Dopóki się spodziewamy czegoś podobnego, nie możemy osiągnąć żadnego wyobrażenia o tem, co się rozumie przez „światy wyższe“. Byłoby łatwiej dla wielu ludzi wiedzieć coć o wyższych światach, wprawdzie z początku tylko elementarne rzeczy — gdyby nie wyobrażano sobie tego, co się ma spostrzedz, jako przesubtelnionej substancyi. Ponieważ z góry sobie to uroili, nie chcą zasadniczo uznać tego o co tu istotnie chodzi. Znajdują nierzeczywistem, są niezadowoleni z tego, co spostrzegają i t. d. Zapewne, wyższe stopnie duchowego rozwoju nie łacno są dostępne, ale niższe — a tych jest wiele — nie byłyby tak ciężkie do osiągnięcia, gdyby nie przesądy, które na tem polegają, że to co duszne lub duchowe wyobraża się jako fizyczne, tylko subtelniejsze.
Jak nie możemy zupełnie poznać człowieka z jego fizycznej zewnętrzności, tak samo nie poznamy świata otaczającego, kiedy chcemy o nim tylko z tego sądzić, co nam zmysły fizyczne ukazują. A jak fotografia staje się dla nas pełną życia i zrozumiałą tylko wtedy, kiedy osobie fotografowanej jesteśmy tak blizcy, że poznajemy jej duszę, równie możemy tylko wtedy istotnie zrozumieć świat cielesny, kiedy nauczymy się poznawać jego podstawy duchowe i duszne. Dlatego jest wskazanem, najpierw mówić o światach wyższych, dusznym i duchowym, a potem dopiero rozważać świat fizyczny z punktu widzenia teozofii.
Trudno mówić we współczesnej kulturze o światach wyższych, ponieważ wielkość epoki współczesnej leży przedewszystkiem w poznaniu i opanowaniu świata cielesnego. Słowa nasze otrzymują najpierw znaczenie i piętno od świata cielesnego. A jednak trzeba posługiwać się temi używalnemi słowy, ażeby nawiązać nieznane ze znanem. Przeto dla tych, którzy zechcą ufać tylko ich zewnętrznemu sensowi, „drzwi i wrota dla nieporozumień otwarte“. — Niektóre rzeczy można tylko napomknąć i porównawczo omówić. Ale tak być musi, ponieważ takie porównania są tylko środkiem za pomocą którego człowiek jest skierowany ku wyższym światom i który pomaga do wzniesienia się ku nim. (Uwidoczni się to w jednym z późniejszych rozdziałów, gdzie omawianem będzie kształtowanie dusznych i duchowych narządów spostrzegania. Z początku może człowiek tylko przez podobieństwa przyjmować poznanie wyższych światów. Potem dopiero sam sobie stworzy „wgląd“ w te rzeczy).
Jak substancye z których się składają i siły, które władną naszym żołądkiem, sercem, płucami, mózgiem i t. d., wyrastają ze świata cielesnego, tak samo wyrastają nasze duszne własności, nasze popędy, żądze, uczucia, namiętności, życzenia, odczucia i t. d. ze świata duszy. Dusza ludzka jest ogniwem świata dusznego, jak ciało jest częścią świata fizycznego. Dla uwydatnienia różnicy pomiędzy światem cielesnym a dusznym, można powiedzieć, że ostatni jest we swych przejawach i istotach daleko subtelniejszy, ruchliwszy i podatniejszy do kształtowania niż pierwszy. Trzeba jednak wiedzieć, że w przeciwstawieniu do fizycznego wstępuje się w zupełnie nowy świat, wstępując w świat duszny. Kiedy się używa wyrażeń „grubszy“ czy „subtelniejszy“, to trzeba sobie uświadomić, że się porównawczo zaznacza, co zasadniczo jest rożnem. To odnosi się do wszystkich wyrażeń zapożyczonych ze świata fizycznego a określających świat duszy. Mając to na względzie można powiedzieć, że utwory i istoty świata duszy składają się z substancyi dusznej i siłom jej podlegają tak, jak to ma miejsce w świecie fizycznym z substancyą i siłami fizycznemi.
Jak cielesnym tworom właściwa jest przestrzenna rozciągłość i ruch w niej, tak samo utworom i przejawom dusznym — pobudliwość, żądze popędowe. Dlatego można określić świat duszy jako świat żądz albo chcenia, albo jako świat „pożądań“. Te wyrażenia pochodzą ze świata duszy człowieka. Niezbędnem jest przeto zapamiętać, iż przejawy świata duszy po za naszą duszą leżące, równie od jej władz są odmienne, jak fizyczne cząsteczki składowe ciała od przedmiotów i sił świata zewnętrznego. (Popędy, życzenia, pragnienia są określeniem na materyalną stronę świata duszy. Literatura teozoficzna oznacza ją przez „astral“. Kiedy chodzi zaś o siły świata duszy, to mówią w teozofii „kama“. Nie powinno się zapominać, że tutaj różnica między „materyą“ a „siłą“ nie może być tak ścisłą jak w świecie fizycznym. Popęd może równie dobrze być nazwany „siłą“ jak „materyą“).
Kto po raz pierwszy osiągnie wgląd w świat duszy, na tego oddziaływa zawrotnie odrębność tego świata od świata fizycznego. Ale dzieje się podobnie przy otwarciu nieczynnych uprzednio zmysłów fizycznych. Operowany ślepy od urodzenia musi się naprzód nauczyć orjentacyi w świecie, znanym mu poprzednio tylko przez dotyk. Widzi np. przedmioty najpierw w swoim oku. potem spostrzega je po za sobą; ukazują się jednak zrazu, jakoby wymalowane na jednej płaszczyźnie. Tylko stopniowo pojmuje pogłębienia, przestrzenne odległości między rzeczami i t. d. — W świecie duszy rządzą zupełnie inne prawa, niż w fizycznym. Chociaż z drugiej strony wiele utworów dusznych styka się z utworami innych światów. Naprzykład dusza człowieka związana jest z jego ciałem i duchem. Zjawiska, które w niej obserwujemy, są zależne zarówno od świata cielesnego jak duchowego. Na to trzeba zwrócić uwagę przy postrzeganiu świata duszy i nie można za przejawy świata duszy uważać tego, co z innych światów wyrasta. — Kiedy np. człowiek wysyła jakieś życzenie, to niosą je myśli i wyobrażenia ducha, i prawom ducha podlega. Jak jednak prawa fizyczne można ustalać, kiedy się wpływy człowieka na nie usunie, możliwem to jest również w świecie duszy.
Ważka różnica zdarzeń dusznych a fizycznych zawiera się w ich działalności wzajemnej, jest ona bardziej wewnętrzną dla pierwszych niż dla drugich. W przestrzeni fizycznej istnieje np. prawo „odbicia“. Kiedy kula z kości słoniowej uderzy nieruchomą takąż kulę, to popycha ją dalej w kierunku, który pozwala się obliczyć z ruchu i elastyczności pierwszej. W przestrzeni dusznej wzajemna działalność dwóch obrazów, kiedy się spotykają, zależy od ich wewnętrznych własności. One przenikają się wzajem i jakby przerastają, kiedy są sobie pokrewne. Ale odpychają się, kiedy ich treści ścierają się ze sobą. — W cielesnej przestrzeni istnieją np. określone prawa widzenia. Widać oddalone przedmioty w perspektywicznem zmniejszeniu. Kiedy się patrzy w głąb alei, to — zgodnie z prawami perspektywy — drzewa bardziej oddalone zdają się stać w mniejszych odstępach od siebie niż bliższe. W przestrzeni dusznej ukazuje się wszystko inaczej jasnowidzącemu; rzeczy blizkie i dalekie w takich odstępach, jakie wedle swej wewnętrznej natury posiadają, Stąd płyną naturalnie najróżnorodniejsze omyłki, kiedy wstępuje ktoś w przestrzeń duszy a chciałby się w niej wyznać wedle praw do których nawykł w świecie fizycznym.
To z czem Przedewszystkiem należy się zaznajomić dla orjentacyi w świecie dusznym, jest rozróżnianie tworów jego, podobnie jak w świecie fizycznym na twarde, płynne i powietrzne albo lotne. Trzeba więc poznać dwie zasadnicze siły, które tu decydują. Można je nazwać sympatyą i antypatyą. Wedle tego, jak te siły zasadnicze w tworze dusznym pracują, określa się jego rodzaj. Sympatya oznacza siłę, przez którą jeden twór duszny inne przyciąga, z niemi stopić się stara i uwydatnia swe z niemi pokrewieństwo. Antypatya jest przeciwnie siłą, przez którą twory duszne się odpychają, wykluczają i zachowują swą odrębność. W jakiej mierze zawierają się te zasadnicze siły w danym tworze dusznym, od tego zależy rola, jaką on w tym świecie odgrywa. Zależnie od działania sympatyi i antypatyi, rozróżniamy trzy rodzaje tworów dusznych. Te trzy rodzaje różnią się między sobą stosukiem w jakim pozostaje sympatya do antypatyi w każdym z nich. We wszystkich trzech rodzajach są obie siły obecne. Weźmy najpierw twór pierwszego rodzaju. Przyciąga on inne twory swego otoczenia za pomocą rządzącej w nim sympatyi. Ale prócz tej sympatyi znajduje się w nim jeszcze antypatya, przez którą odpycha pewne rzeczy w swem otoczeniu. Zewnętrznie może wyglądać taki twór, jako złożony tylko ze sił antypatyi. Tak jednak nie jest. Sympatya i antypatya są w nim zawarte. Tylko ta ostatnia przeważa, Ona góruje nad pierwszą. Takie twory grają samolubną[2] rolę w środowisku dusznem. One odpychają wiele, a mało co przyciągają miłośnie. Przeto poruszają się w przestrzeni dusznej jako formy niezmienne, Przez tę siłę sympatyi, która w nich się zawiera, ukazują się jako chciwe (zaborcze). Chciwość okazuje się jednak nienasyconą, nigdy niezaspokojoną, ponieważ górująca antypatya tak wiele ze spotkanego odpycha, że nie pozwala na zadowolenie. (Mamy tu do czynienia z tem, co w literaturze teozoficznej opisują jako najniższą sferę świata astralnego). Chcąc twory duszne tego rodzaju porównać z czemkolwiek w świecie fizycznym, powiedzieć można: one odpowiadają ciałom fizycznym stałym. Ogień żądz, tak powinna nazywać się ta sfera materyalizacyi dusznej. — To co z tego ognia żądz zawiera się w duszach ludzi i zwierząt, wyraża się w zmysłowych popędach niższych, w górujących instynktach samolubnych. — Drugi rodzaj tworów dusznych cechuje się tem, że w nim obie zasadnicze siły są w równowadze, zatem sympatya i antypatya z równą mocą w nim działają. Ten rodzaj spotyka inne twory z pewną neutralnością; oddziaływa na nie jako pokrewny, nie pociągając ich ani odpychając szczególnie. Niema między nim a środowiskiem stałej granicy. Pozwalają one stale innym tworom z otoczenia oddziaływać na siebie; można je przeto przyrównać do ciał płynnych w świecie fizycznym. W charakterze ich przyciągania nie leży chciwość. Działaniem, które tu mamy na myśli będzie np. odbieranie barwnych wrażeń przez ludzką duszę. Kiedy odbieram wrażenie czerwonej barwy, chwytam pewną neutralną podnietę z otoczenia, Dopiero kiedy pojawi się na skutek tej podniety upodobanie do czerwonej barwy, rozważać można inne działania duszy. W tworach dusznych, które powodują tę neutralną podnietę, sympatya i antypatya znajdują się we wzajemnej równowadze. Te substancye duszy muszą być określone jako doskonale podatne, płynne. Nie poruszają się tak egocentrycznie w przestrzeni dusznej jak pierwsze, ale byt ich jest doświadczaniem ciągłego wrażenia powinowactwa z tem, co spotyka. Stosownym dla nich wyrazem może być: płynna pobudliwość. W trzecim rodzaju tworów dusznych sympatya ma przewagę nad antypatyą. Antypatya wytwarza samolubne somowyniesienie się, ono jednak ustępuje przed skłonnością do rzeczy otoczenia. Pomyślmy sobie taki twór wewnątrz przestrzeni dusznej. Ujawnia się on jako punkt środkowy sfery przyciągającej, która rozciąga się na przedmioty otoczenia. Taki twór można określić jako substancyę życzeń. Określenie to jest słusznem, ponieważ przez zachodzącą antypatyę przyciąganie w ten sposób działa, że przyciągnięte przedmioty zostają w obrębie danego tworu. Sympatya otrzymuje przeto egocentryczny ton zasadniczy. Tę substancyę życzeń można porównać z ciałem powietrznem lub lotnem w świecie fizycznym. Jak gaz zdolny jest do rozprzestrzeniania się na wsze strony, podobnie rozszerza się substancya życzeń, we wszystkich kierunkach.
Wyższe stopnie substancyi dusznej wyróżniają się przez to, że w nich jedna z sił zasadniczych mianowicie antypatya chowa się zupełnie, a tylko sympatya właściwie działa. Może ona silnie zaważyć pośród składników tworu dusznego. Składniki te działają na siebie wzajemnie przyciągająco. A siła sympatyi wewnątrz tworu dusznego daje wyraz temu, co nazywa się ochotą. Każde pomniejszenie tej sympatyi jest niechęcią. Niechęć jest tylko zmniejszoną ochotą, jak chłód jest zmniejszonem ciepłem. Ochota i niechęć żyje w człowieku jako świat uczuć — w ścisłem znaczeniu. Czucie jest czynnem życiem duszy w sobie samej. Od sposobu w jaki się zesnuwają ochoty i niechęci wewnątrz czynnej duszy, zależy t. zw. upodobanie.
Do jeszcze wyższego stopnia zaliczają się te twory duszne, w których sympatya nie zamyka się w granicach życia osobistego. Od trzech niższych stopni, odróżniają się one, jak również i czwarty, tem, że działająca w nich sympatya nie znajduje przeciwdziałania antypatyi. Dopiero przez te wyższe stopnie dusznej substancyi zwiera się różnorodność postaci dusznych w jeden wspólny świat duszy. Dopóki antypatya w grę wchodzi, dąży twór duszny do czegoś innego, aby przez to inne, własne życie wzmocnić i zbogacić. Gdzie antypatya milczy, tam owo „inne“ odnajduje się jako objawienie, jako zwiastowanie. Podobną rolę, jak światło w przestrzeni fizycznej, gra ta wyższa forma substancyi dusznej w przestworach duszy. Ona sprawia, że taki twór chłonie inne jakoby dla nich samych, albo można powiedzieć, daje się przez nie prześwietlać. Przez to, że istoty duszne czerpią z tych wyższych regionów, budzą się do prawdziwego życia. Ich przytłumione życie w ciemnościach odmyka się na zewnątrz, świeci i promieniuje samo w przestworach duszy; to bezwładne, przytłumione snucie wewnątrz, które przez antypatyę chce się zamknąć w obecności materyi dusznej niższych regionów, staje się siłą i motorem kiedy płynąc nazewnątrz się wylewa. Płynna pobudliwość drugiego regionu działa tylko przy wzajemnem spotykaniu się tworów. Wtedy przepływa jeden przez drugi. Ale styczność jest tu niezbędną. W wyższych regionach panuje swobodne promieniowanie, wylanie. (Słusznie określają istotę tej sfery jako „promieniowanie“, ponieważ sympatya, rozwijając się działa tak, że na to możemy używać obrazowego wyrażenia wziętego z działania światła). Jak roślina niszczeje w ciemnej piwnicy, tak samo postacie duszne bez ożywczej substancyi wyższych regionów. Światło duszy, czynna moc duszy i właściwe jej życie należą — w ścisłem znaczeniu — do tych regionów i udzielają się istotom dusznym.
Rozróżniamy trzy niższe i trzy wyższe regiony świata duszy, które łączy czwarty. Zkąd wynika następujący podział świata duszy:
1) Region ognia żądz
2) płynnej pobudliwości
3) życzeń
4) ochoty i niechęci
5) światła duszy
6) twórczej mocy dusznej
7) życia duszy.
W trzech pierwszych regionach otrzymują twory duszne swe własności ze wzajemnych ustosunkowań między antypatyą i sympatyą; w czwartym regionie działa sympatya wewnątrz tworu dusznego; w trzech wyższych staje się moc sympatyi coraz swobodniejszą, świecąc i ożywiając przelatują przestrzeń duszną substancyę tych regionów, budząc do życia to, co pozostawione samo własnemu bytowi zginąćby musiało.
Powinno to być zbytecznem, jednak podkreśla się tu dla jasności, że siedem podziałów świata duszy nie stanowi czegoś złożonego z siedmiu odciętych sfer. Jak w świecie fizycznym przenikają się ciała stałe, płynne i lotne, tak samo przenikają się: ogień żądz, płynna pobudliwość i siły świata życzeń w przestrzeni dusznej. A jak w świecie fizycznym ciepło przenika ciało, a światło je oświeca, podobnie dzieje się w świecie dusznym z ochotą i niechęcią oraz ze światłem duszy. Podobnie też dzieje się z czynną mocą duszy i właściwem życiem duszy.

∗             ∗





  1. Co w tej książce tylko krótko powiedziano w rozdziale „Droga poznania“ o duchowych narządach postrzegania, o tem znajduje się wyczerpujący wykład w moich książkach „Jak osiągnąć poznanie wyższych światów“ i w mojej „Wiedzy tajemnej“ [Tłomaczenia w opracowaniu. (P. W.).].
  2. eigen = süchtig, dokładnie znaczy egocentryczny, ześrodkowujący na sobie, na swej osobowości.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Rudolf Steiner i tłumacza: Jan Rundbaken.