Stuartowie (Dumas)/Tom I/Rozdział VI
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Stuartowie |
Wydawca | Merzbach |
Data wyd. | 1844 |
Druk | J. Dietrich |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | anonimowy |
Tytuł orygin. | Les Stuarts |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tom I Cały tekst |
Indeks stron |
Po uspokojeniu kraju, Jakób mógł oddać się ulubionéj swojéj zabawie, biegania po kraju przebrany; w czem naśladował go Henryk IV, który z nim wielkie miał podobieństwo. Dla tego też kroniki Szkockie, dostarczają anegdotek mniéj lub więcej wątpliwych, które wszystkie, z tego zamiłowania w przebieraniu się wypłynęły, a między niemi przytaczają tę, która szczególnym trafem doszła aż do nas wraz z odpowiedzią wieśniaka; ten na zebranie myśliwskie, przyjechał oklep za Bearneńczykiem. »Na słowo, rzekł albo ja albo waćpan jesteś królem, bo tylko my dwaj mamy czapki na głowach«.
Jakób V w swoich wycieczkach miał zwyczaj przybierać nazwisko, tylko od jego najbliższych znane i wtedy kazał się nazywać dzierżawcą z Ballengiech[1].
Pewnego dnia kiedy był na łowach z psami, i kiedy z gronem swoich towarzyszy znaczną ilość ubił dzików, jeleni i sarn, sam powrócił do Stirling, a zwierzynę kazał przywieść do kuchni zamkowéj, aby z niej zaraz wieczerzę sporządzić. Nieszczęściem wozy obciążone ubitą zwierzyną, musiały przechodzić przez ziemię Buchanan, któréj właściciel, mając mnóstwo gości w większym był kłopocie niż król Jakób, nie wiedząc co dać zaproszonym. Postrzegłszy ten piękny łup przesuwający się przed oknem, Buchanan sądził że samo niebo zsyła mu tę piękną zdobycz, aby go wywieść z przykrego położenia, wybiegł więc wraz ze swojemi gośćmi i zastąpił drogę dojeżdżaczom. Biedni ludzie nadaremnie mu mówili, że ta zwierzyna należy do króla Jakóba, Buchanan odpowiedział: że jeżeli Jakób jest królem Szkocji, on jest królem w Kippen. Ze zaś Kippen było okręgiem, w którym był jego zamek, nie było co na to odpowiedzieć. Słudzy widząc że wszelki opór byłby nadaremnym, postanowili odjechać zwierzyny i wrócili jak najprędzéj do Stirling z uwiadomieniem króla o niespodziewanym wypadku, który go pozbawił wieczerzy.
Jakób, któremu jakby na nieszczęście dzisiaj bardzo jeść się chciało, widząc ze przez zabranie zwierzyny nie szczególniéj wieczerzałby w Stirling, kazał przyprowadzić sobie konia i wsiadłszy nań, prosił pozostałych aby spożyli wieczerzę jaka będzie a sam udą się prosto, do zamku Buchanan’a, dokąd przybył właśnie w chwili kiedy siadano do stołu. Ze zaś Buchanan nie lubił bydź niepokojonym w godzinach obiadowych, przeto Jakób zastał przy bramie górala z miną odrażającą, z siekierą na ramieniu, który mu wzbronił wejścia. Jakób prosił go, nie żeby przestąpił polecenie mu dane i wpuścił go, lecz żeby doniósł swojemu panu, że dzierżawca z Ballengiech przyszedł wieczerzać u króla Kippen. Buchanan nie znając żadnego dzierżawcy tego nazwiska, podniósł się natychmiast, przyrzekając biesiadnikom że żartownisia który się ukazał w chwili niewłaściwej, ukarze tak, że aż psy szczekać będą. Dla tego więc, wziął bat myśliwski i zeszedł na dół, aby spełnić przyrzeczenie; znano go, że w podobnem zdarzeniu zawsze okazywał się najskrupulatniejszym. Lecz w połowie schodów zatrzymał się osłupiały, poznał albowiem króla stojącego i czekającego na progu. Wtedy wypuściwszy bat z ręki, rzucił się do nóg Jukóba, prosząc o przebaczenie za zuchwalstwo, i poddając się z uległością karze, jaką mu się podoba oznaczyć.
Jakób podniósł go z uśmiechem mówiąc że podobne upokorzenie pomiędzy monarchami jest nie stosowne; że ponieważ był tylko pozbawiony wieczcrzy przez stratę zwierzyny, przybył prosić go bez ceremonji, aby mu w swojéj udział mieć pozwolił, Buchanan, znając surowość Jakóba którą za powinność uważał w tysiącznych podobnych okolicznościach, nie był zupełnie uspokojonym okazaną względnością swojego współkolegi. Jednak zaprowadził go do biesiadniczéj sali, z odkrytą głową i pochodnią w ręku; tam przybywszy wskazał mu pierwsze miejsce i chciał stać za nim aby mu usługiwać; lecz król pozwolił usiąść mu przy stole, i dając przykład wesołości i dobrego apetytu, jadł i śmiał się, mówiąc że już bardzo dawno nie był w tak dobrym humorze.
Wszystko skończyło się na bojaźni Buchanana, i od tego dnia nazywano go królem z Kippen.
Jakób słysząc że w niektórych okolicach Szkocji, mianowicie w Clydesdale znajdowało się wiele rzecz niosących cząsteczki złota, wnosił że w okolicy musi się znajdować pokład tego metalu: sprowadziwszy więc górników z Niemiec, kazał im przeszukać ziemię, w któréj znaleźli dość znaczną żyłę tego metalu, zupełnie czystego z którego następnie Jakób kazał bić monetę z swoiém popiersiem; monetę tę nazywano monetą czapkową, albowiem król miał zwyczaj prawie zawsze czapkę nosić na głowie. Skoro te kopalnie w zupełnéj były czynności, Jakób zaprosił pewnego dnia posłów Francji, Hiszpanji, i Portugalji na wielkie polowanie w Clydesdale, gdzie właśnie były te kopalnie, uprzedzając, że muszą poprzestać na obiedzie ze zwierzyny i płodów téj ziemi. Posłowie, wiedząc że trudno jest dostać co innego, w okolicy odległéj od stołecznego miasta, zawczasu usprawiedliwiali tę dziką gościnność; a ponieważ polowanie było nader obfite w zwierzynę, z radością przyjęli królewskie zaproszenie. Cały dzień polowali dostojni goście, i widzieli że na najważniejszej części objadu, to jest na zwierzynie nie zbywa; lecz myśląc o płodach ziemi na któréj znajdowały się tylko lasy, krzaki, i bagna, pytali się nawzajem siebie jakie owoce mogą rosnąć na takim gruncie. Niepewność ta trwała, przez cały obiad, który się składał zupełnie z zwierzyny, stosownie do przyrzeczenia króla; późniéj, kiedy miano dać wety, przyniesiono przed każdego biesiadnika przykryty półmisek; wszyscy spojrzeli na siebie z zadziwieniem, kiedy król prosił aby odkryli półmiski. Dopełniwszy tego zaproszenia, ujrzeli pełno sztuk złotych. Wtedy król tłumaczył się, że niepłodność ziemi nie pozwalała mu innymi owocami przyjąć swych gości. Wety te, lubo jednego tylko gatunku, przecież bardzo mile były przyjęte od gości.
Ta zbytkowa gościnność była jedną z cech tej epoki. W krótce po owéj uczcie, Jakób zaproszonym został przez hrabiego Athol, aby wraz z legatem papiezkim trzy dni na jego ziemi przepędził. Król przyjął to zaproszenie, i w towarzystwie posła stolicy Apostolskiej udał się do niego. Kiedy zbliżali się do zamku, służący ustawieni na drodze postąpili ku królowi, prosząc go z uszanowaniem, aby udał się za nimi, albowiem hrabia Athol chwilowo zmienił mieszkanie. Król, spodziewając się jakiejś przyjemności, udał się za nimi i wkrótce w pośród zielonéj łąki, za którą wielka ciągnęła się dąbrowa, ujrzał zamek o którym zupełnie nie wiedział. Pałac ten na prędce wybudowany, uzbrojony był wieżami i składał się ze stu pokojów ozdobionych najpiękniejszemi i najrzadszemu kwiatami. Prócz tego, otoczony był czystą wodą, w której pływały najpiękniejsze ryby jeziora, w lesie zaś obocznym zamkniętym do koła płotem, znajdowały się mnóstwo nieprzeliczone łań, sarn i jeleni. Trzy dni trwała uczta, godna opowiadania książęcia tysiąca i jednej nocy, w wieczór trzeciego dnia, kiedy Jakób ucieszony doznanem przyjęciem, wsiadał na koń, aby wraz z legatem do Stirling powrócić, hrabia Athol wziął zapaloną głownię i dla oświecenia drogi królowi, podpalił zamek, który spłonął ze wszystkiemi sprzętami.
Tak upływało życie Jakóba wśród dziwnych wypadków i wspaniałych uroczystości, i jego panowanie zaczęte pod szczęśliwą wróżbą, zapowiadało szczęśliwy koniec, kiedy słowo jednego człowieka zrodzonego w innéj części świata, zmieniło postać Europy: Luter ukazał się, i reforma powstała w Niemczech przebywszy morza, przeszła z Anglji do Szkocji.
Pierwszym z monarchów który ją przyjął był Henryk VIII. Nie mogąc zyskać od papieża, który się bał narazić Karolowi V, rozwiązania małżeństwa z Katarzyną Arragońską chwycił się téj sposobności, aby tym sposobem ujść prześladowania papieża. Ale nie na tém koniec:
Jak wszyscy nawróceni do wiary nowéj i on, miał słabość tworzenia nowowierców. Dla tego to ofiarował Jakóbowi V rękę swojéj córki Marji i tytuł Xięcia York, jeżeliby przyjął religię reformowaną i uczynił ją religją panującą w Szkocji.
Jakub, jak mówią, wahał się przez chwilę, pomiędzy dawną a nową religią; lecz wkrótce zastanowiwszy się, że wyższe oświecenie posiadało tylko duchowieństwo, i że duchowieństwo było mu potrzebniejsze do administracji państwa niż szlachta, któréj dumę trudno mu było uskromić, podziękował Henrykowi za jego ofiary, i nadał większy jeszcze wpływ niż przedtem arcybiskupowi Béaton i jego siostrzeńcowi Dawidowi Béaton, swoim najzaufańszym doradzcom. Później zwróciwszy oczy na połączenie się z Francją, zaślubił Magdalenę córkę Franciszka Igo, która w czterdzieści dni po ślubie umarła, a następnie Marją de Guise córkę księcia Guise, którego familja znaną była w całéj Europie, nie tylko ze względu wiary, ale nawet z fanatyzmu do wiary Katolickiéj. Przykład monarchy nie był jednak prawem dla jego poddanych, kilku uczonych Szkockich którzy na stałym lądzie kończyli nauki, przyjęli reformę kalwina; powróciwszy do kraju z zapałem nowowierców, przywieźli z sobą exemplarze pisma świętego, podług nowego rytuału; zostali publicznymi kaznodziejami i zaczęli w kazaniach wykładać różnicę wiary hugonotów i katolików rzymskich.
Wtedy zaczęły się sprzeczki religijne i charakter gwałtowny i nieubłagany króla, który zdawał się usypiać, w długo trwałym pokoju, zbudził się wraz z wojną. Joanna Douglas, siostra hrabiego Angus, oskarżona o czarnoksięstwo została spaloną żywcem, a James Hamilton de Draphane. nazywany bękartem Arran’a, obwiniony o zbrodnię stanu, został straconym bez dowodów nawet. Dwa te wyroki oburzyły całą szlachtę, która i tak była nienawistną królowi, że całą władzę przelał na duchowieństwo; i od tej chwili zaprzestał król uczt, łowów, i przechadzek incognito.
Tym czasem, Henryk ustawicznie namawiał swego siostrzeńca, aby przyjął religję reformowaną, i to z takiém naleganiem, że Jakób obawiając się zupełnego zerwania stosunków, nie mógł odmówić zejścia się w Yorku ze swoim wujem, gdzie właśnie ta sprawa między dwoma monarchami miała bydź rozstrzygniętą. Lecz doradzcy Jakóba, w obawie się aby to widzenie się z Henrykiem nie miało złych skutków, użyli zręcznie całego wpływu młodéj królowej, która właśnie dwóch synów bliźniąt powiła, że Jakób mimo danego przyrzeczenia nie pojechał do Yorku i pozostał w Edymburgu wtenczas, kiedy wuj jego nadaremnie oczekiwał w York jego przybycia.
Henryk nie umiał znieść spokojnie podobnéj zniewagi. Wysłał w tej chwili znaczne wojsko, które wkroczyło do Szkocji i wszystko ogniem i mieczem niszczyło. Jakób napadnięty niespodzianie, odwołał się do szlachty, która mimo nieukontentowania, zapomniała o wszystkiem, skoro szło o obronę kraju, i pierwszego Listopada 1542 roku, Jakób w liczbie trzydziestu tysięcy znajdował się na granicach królestwa; i powziął wiadomość że dowódzca Angielskich wojsk już wrócił do Anglji. Król widząc sic na czele znakomitéj siły, postanowił go ścigać z kolei, ponieść w odwecie Henrykowi wojnę, którą on wniósł do Szkocji. W tym celu zgromadził na radę szlachtę i myśl jéj swoje objawił. Lecz wtedy każdy z naczelników odrzekł, że stawił się na wezwanie króla, gdy szło o wyparcie nieprzyjaciela ze Szkocji; lecz ponieważ Anglicy cofnęli się, nie będą ich wcale ścigać daléj, pomnąc z doświadczenia pod Flodden, jakiem niebezpieczeństwem zagrażają obce wycieczki. Jakób rozgniewany, nalegał i groził; lecz zaraz następnéj nocy szlachta z wojskiem rozeszła się, i król pozostał tylko z Sir Johnem Scott de Thirlstan, który mu przyrzekł wszędzie towarzyszyć.
Jakub wynagrodził mu to poświęcenie, pozwalając dodać w jego herbie pęk włóczni z napisem: Zawsze gotów!
Poświęcenie to było bezużyteczném, bo Jakób opuszczony od szlachty, powrócił do Edymhurga gdzie zamknął się w swoim pałacu oddany na łup rozpaczy.
Nowe zbiegostwo które okazało się w armji dziesięcio tysięcznéj, wysłanéj do zachodnich prowincji, pod dowództwem Sir Olivier’a Saintclair, zadało ostatni cios wytrwałości królewskiéj, i ten brak męztwa, który zdawał się znikać zwolna, zmienił się w głęboką melancholję, w czasie tych klęsk dwaj synowie jego umarli.
Wówczas życie króla było tylko nieprzerwaną rozpaczą, której nawet sen nieprzerywał; albowiem zaledwie usnął, krwawe zjawisko stawało przed nim, było to widmo Jakóba Hamiltona, tego dzikiego wodza górali, którego stracić rozkazał nie przekonawszy się o jego zbrodni. Zdawało mu się, że on przybliżał się do niego, ucinał mu jednę rękę po drugiéj, następnie oddalał się mówiąc: że wkrótce powróci uciąć mu głowę. Jakób w dzień dręczony smutkiem, w nocy obłąkaniem, uczuł nakoniec trawiącą gorączkę, która go na śmiertelne rzuciła łoże. Znajdował się na niem, kiedy dano mu znać że królowa powiła córkę, i że tym sposobem przy pomocy Boga; korona zostanie w jego zstępnej linji. Wtedy, smutnie wstrząsnął głową, mówiąc: Kobieta była pierwszą i kobietą będzie ostatnią w téj linji, potém odwróciwszy głowę do muru, skonał.