Boska komedja (Dante, 1909)/Piekło/Pieśń XXII
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Boska komedja I. Piekło |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1909 |
Druk | W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Edward Porębowicz |
Tytuł orygin. | Divina Commedia |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
PIEŚŃ XXII.[1]
1 Widziałem w życiu wojowników rotyNa bój idące; widziałem ataki 4 Widziałem na harc wodzone rumaki,Aretynowie![2] i rycerskie gony, 7 Podczas gdy trąby huczały i dzwonyI bębny i twierdz wołające straże 10 Nigdym nie widział przy takiej fujarzeWymarszu pieszych, ni jezdnych, ni floty, 13 Szliśmy śród biesów dziesięciorga roty,Straszna kompania!... Ale cóż? W kościele 16 Ja wszystką baczność na wrzątku zestrzelę,By lud ogarnąć w tę fosę wchłonięty 19 Jako delfiny, kiedy grzbiet wygiętyZ podmorskiej fali jawią marynarzom 22 Tak ci, by ulżyć mąk, w których się prażą,Coraz to plusną, skryją się i znowu 25 Albo jak żaby w kałuży, gdy z rowuNad wodę pyszczki prężą za oddechem, 28 Tak wysterczali ci skalani grzechem;Ale gdzie Kudłacz przejdzie, zaraz sami 31 Wtem, na wspomnienie jeszcze serce drga mi,Jeden się spóźnił, jak żaba, w bagnisko 34 Lecz Ostry-Pazur, który stał tuż blizko,Śmignął, za zlepły włos hakiem do góry 37 Z imienia znałem już djabelskie ciury,Bo werbowanych znaczyłem w pamięci 40 »Hej, Opętańcze, nie szczędź mu dziesięciSzponów i nadrzej no porządnie łyka!« 43 »Mistrzu«, do mego rzekę Przewodnika,»Spytaj gdy wolno, o imię maszkary, 46 Więc Wódz natychmiast przystąpił do maryI pytał, co zacz, a duch krzyknął z dołu: 49 Matka mię moja u dworskiego stołuSłużyć oddała, zrodziwszy z hultaja, 52 Król Tybalt, bywa, rad mię słucha, a jaWnet szalbierstwami żywot swój zachwaszczę, 55 Tu djabeł, co miał uzbrojoną paszczęW parę sterczących kłów, jak dzikie knury, 58 Popadła biedna mysz w kocie pazury!Lecz Kudłacz ducha objąwszy ramiony, 61 Potem do Mistrza pyskiem obrócony:»Pytaj, co jeszcze chcesz wiedzieć«, powiada, 64 Więc Wódz zagadnął: »Śród topielców stadaJest tu z łacińskiej włości ziomek jaki?« 67 Jeno co-m widział w głębi smolnej młaki;Bogdaj-bym przy nim warem się napawał, 70 A Łasy: »Dość-em cierpliwie wystawał«.I wysunąwszy nagle harpun chwytki, 73 Smoczy-Pysk znowu widłami do łydkiRwał się, dziesiętnik jednak skoczył żwawy 76 Gdy uciszyli nieco wielkiej wrzawy,Tego, co ranę swą oglądał, spyta 79 »Kto owa dusza, tak dobrze ukryta,Coś ją porzucił i z lichej porady?« 82 Z Gallury rodem, naczynie wszej zdrady,Który miał wrogów swego pana w saku, 85 Brał od nich dzięgi, wypuszczał bez braku;W innych urzędach zdzierstw popełnił sporo; 88 Z nim siedzi Michał Zanche z Logodoro[7];Tam o Sardynii gawędzą do syta: 91 Aj! tamten, słyszę, kłami na mnie zgrzyta!Rzekł-bym coś jeszcze, alem pełen strachu, 94 Więc na Szaleja, co go trzymał w szachuI białkiem toczył, stając jak do sztyku, 97 »Gdyś rad usłyszeć coś o Toskańczyku,Albo Lombardzie«, rzekł duch zastraszony, 100 Lecz niech się nieco odsuną Złe-Szpony,Bo tamci wyjrzeć nie śmią, w strachu kary; 103 Za mnie jednego zwabię całe chmary,Gdy tylko świsnę, co u nas jest znakiem, 106 Psia-Morda słowem oburzony takiem,Łbem zaczął kiwać, uniósłszy paszczęki: 109 A on, co w głowie nosił kruczków pęki,Powiada na to: »Ha, dowcipnie wcale, 112 Wiła na przekór krzyknął: »Doskonale!Spróbuj-no czmychnąć, omyliwszy warty, 115 Lecz w locie ponad smołą rozpostarty,Dopędzę: pójdź tu i stań za urwiskiem, 118 Nowem, słuchaczu, zdziwię cię igrzyskiem:Wszyscy się biesi tyłem obrócili, 121 Chytry Nawarczyk dobrał sobie chwili,Odbił się piętą na urwiska spadku, 124 Na brzegu stali markotni z wypadku,Ale najbardziej ów pokpiwca sprawy: 127 Lecz nadaremnie, strach był bardziej żwawy;Spadł potępieniec w smołę, i dał nura, 130 Tak sokół kiedy poluje kaczóra,Już, już go sięga, gdy ten w wodzie znika, 133 Wściekły, lecz i rad z tej psoty grzesznika,Powstrzymał druha w locie Tłumirosa, 136 Więc kiedy oszust czmychnął im z przed nosa,Wbił w towarzysza szponiaste ostrogi 139 Ale i ów był raróg nad rarogi,Więc pazurami zadzierżył go krzepko, 142 War zapaśnikom prędką był rozczepką,Ale nie mogli wygrzebać się z młaki, 145 Kudłacza skwasił kłótni obrót taki:Pchnął czterech lotem na drugi brzeg jaru, 148 W różnych zlecieli miejscach i z wiszaruWidły podając, przybyli ratunkiem 151 I zostawiliśmy ich z tym frasunkiem.
|
- ↑ Koło VIII, jar 5 (c. d.).
- ↑ Aretynowie! Poeta zwraca się do Aretynów, gdyż w ich kraju zdarzały się w owym czasie ciężkie utarczki: w dwu Dante brał osobiście udział.
- ↑ hasła — z cudzej strony. Wojska francuskie, niemieckie, szwajcarskie grasujące po Włoszech, przyzwyczaiły Włochów do różnojęzycznej komendy.
- ↑ Jako delfiny... Według wiary żeglarzy, delfiny mają przepowiadać burzę.
- ↑ Urodziłem się w królestwie Nawary. Ciampolo lub Giampolo dzięki marnotrawstwu ojca musiał być oddany w służbę dworską. Król Nawary Teobald II polubił go tak, że uczynił swym powiernikiem. Ciampolo jednak przez chciwość począł bawić się intrygami i kupczeniem urzędów.
- ↑ Krajów łacińskich sąsiada, tj. pochodzącego z Sardynii brata Gomitę. Ten brat Gomita, niewiadomo jakiego zakonu, wkradłszy się w łaski Viscontiego z Pizy, gubernatora Gallury na wyspie Sardynii, wyzyskiwał swe stanowisko, sprzedając urzędy. Dostawszy w ręce kilku wrogów swego pana, pozwolił im uciec. Wreszcie sprawki jego zostały odkryte, a on wbity na pal.
- ↑ Michał Zanche, podczaszy króla Enza, kochanek, później mąż jego matki Blanki (czy też wdowy po nim Adelazji), ambitny i chciwy samorządca prowincji Logodoro na wyspie Sardynii. O nim jeszcze raz mowa w p. XXXIII, w. 134 i nast.