Boska komedja (Dante, 1909)/Raj/Pieśń XV

<<< Dane tekstu >>>
Autor Dante Alighieri
Tytuł Boska komedja
III. Raj
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1909
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Edward Porębowicz
Tytuł orygin. Divina Commedia
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
PIEŚŃ XV.[1]

Ta dobra wola, w której się wykrywa

Miłość, będąca z wolą boską w mirze,
Jak jest w rozterce wola niegodziwa,

Milczenie słodkiej nakazała lirze[2],

Pokojąc struny w szczytnym instrumencie,
Na których sam Bóg swoje nuty niże.

Mogłybyż modłom moim stać na wstręcie

Istoty, które zgłuszyły swe pienia,
Ażeby moje usłyszeć zaklęcie?

10 
Taki doczeka duszy potępienia,

Kto się pozbywa sam miłości czystej
Dla rzeczy marnej, dla rozkoszy cienia. —


13 
Jako przez lazur cichy i przejrzysty

Ciągnąc za sobą zadumane oczy
Nagle przebieży lotem smug ognisty,

16 
I zda się gwiazdą która z drogi zboczy,

Tylko że tamta, w miarę jak się zniża
Gaśnie, a ta trwa, ani się nie mroczy,

19 
Tak porzuciwszy prawe ramię krzyża,

Od konstellacji gdzie mieszka, jak strzała
Do stóp krzyżowych zbiegła iskra chyża.

22 
Ni się od wstęgi perła odrywała:

Z bieli jarzącej swój ognik wyłoni
I jak za płytą alabastru pała.

25 
Potem się ku mnie jak Anchiz[3] przykłoni

Wedle powieści poety, tą chwilą,
Gdy syna ujrzał na Elizjum błoni.

28 
»O ty krwi moja, obsypana tylą

Łask bożych, komuż tak szczęśnie jak tobie
Po dwakroć wrota niebios się odchylą?«[4]

31 
Tak rzekła światłość. Więc w jasnej osobie

Wzrok utkwię i znów pani mojej lice
Podziwiam; dwojgiem kras swój zachwyt zdobię.

34 
Takim uśmiechem grały jej źrenice,

Żem się swojemi zdał zapadać do dna
Po łask i rajów ostatnie granice.

37 
W słuchaniu słodka, w widzeniu pogodna

Postać zaczęła mówić dziwne rzeczy:
Ich sensu moja myśl była niewłodna

40 
Nie przeto, by duch tajność miał na pieczy,

Ale że nabył przez swe wniebowzięcie
Znamion szczytniejszych nad umysł człowieczy.


43 
Lecz gdy gorącej miłości napięcie

Tak odtężało, że tajników zjawa
Zdołała w moje utrafić pojęcie,

46 
Pierwsze, co mi się wyrozumieć dawa

Było: »Sławię cię, trójjedną Istotę,
Żeś była dla mej krwi taka łaskawa«.

49 
A dalej: »Słodką i dawną tęsknotę,

Wyrosłą z wróżby zapisanej w księdze,
Kędy konieczność nie chybia na jotę,

52 
Koisz[5] przechodząc za jasne wrzeciędze

Bytów niebiańskich, dzięki tej co z twego
Świata wyniosła cię nad ludzką nędzę.

55 
Ty wiesz, że ku mnie myśli twoje biegą

Odbite z Boga i obraz zeń wstaje
Twych chęci, jako cyfr szereg z jednego.

58 
Nie pytasz zatem, ktom ja, przecz się zdaję

Płonąć jasnością czerwieńszych korali,
Niż inne duchy zdobiący te raje.

61 
I wiesz prawdziwie, bo wielcy i mali

Tych nieb są jeno odbiciem zwierciadła,
Gdzie, ledwie błyśnie ich myśl, już się pali.

64 
Lecz aby miłość, która mną owładła

I ma wnet moję tęsknotę uzdrowić
Za twą osobą, w pełni cię posiadła,

67 
Szczerze, wesoło, ufnie spiesz wysłowić

Jaka się w tobie myśl i chęć poczęła;
Wiedz, że gotowa już im jest odpowiedź«[6].

70 
Na Beatryczę spojrzałem; pojęła,

Nim rzekłem słowo; uśmiechu wymowa
Wraz prędkie skrzydła mym chęciom przypięła.


73 
Potem zacząłem: »Odkąd Pierwsza owa

Równość wam błysła, wszak się w was kochania
I wiedzy zdolność stała jednakowa?

76 
Bowiem je Słońce grzeje i rozsłania

Ciepłem i światłem w takiej równej mierze,
Iż między niemi niema stopniowania.

79 
Zato chęć a moc w naszej ziemskiej sferze,

Z powodów, które poznali niebianie,
Mają w swych skrzydłach różnej mocy pierze.

82 
W tym ja śmiertelny znajduję się stanie,

Przeto jedynie sercem niosę do cię
Za twój ojcowski afekt dziękowanie[7].

85 
Topazie żywy[8], który w tym klejnocie

Niezrównanymi blaskami wykwitasz,
Mów mi, jak zwałeś się w ziemskim żywocie«.

88 
»Szczepie mój miły, że tu wnet zawitasz,

Czekałem. Jam jest twego rodu korzeń«.
Tak począł mówić niebieski dygnitarz.

91 
Ten, który żyjąc śród padolnych stworzeń

Dał ci nazwisko i sto lat z okładem
Już błądzi w pierwszym kręgu upokorzeń,

94 
Był synem moim a twoim pradziadem;

Słuszna żebyś mu w tej ciężkiej przygodzie
Modłami rajski wypraszał dyjadem[9].

97 
— Florencja w starym mieszcząca się grodzie,

Skąd jej jak dzisiaj wydzwaniały wieże,
Podówczas żyła w skromności i zgodzie.

100 
Nie były modne kosztowne odzieże,

Manele, wieńce, trzewiczki i pasy:
Jeszcze je liczka zaćmiewały świeże.


103 
Córka rodząc się, rodzica nie straszy

Że wyjdzie za mąż, nim doczeka pory;
Zamiast posagu wystarczało krasy[10].

106 
Nie stały pustką pałace i dwory,

Ani był znany kunszt Sardanapala,
Który znieprawia małżeńskie komory.

109 
I nie prześcigał jeszcze Montemala

Uccellatoio[11], a nie tak upadła
Roma, jak on się upadkiem pokala.

112 
Szlachta jak Berti[12] pas rzemienny kładła

Z kościaną sprzączką; niewiasty wstawały
Z nieubieloną twarzą od zwierciadła.

115 
Nerli, Vecchietti[13] w proste samodziały

Chodzili strojni; żony u wrzeciona
Siedząc, z kądzieli nitki wysnuwały.

118 
Szczęsna z nich każda, że w ojczyźnie skona,

Lub że od męża, samotna w izdebce
Dla dziewek z Francji[14] nie będzie rzucona.

121 
Inna, bywało, ślęczy przy kolebce

I ową gwarą właściwą dziecinie,
Kołysząc, słowa pieszczotliwe szepce.

124 
Ta u przęślicy długą nitkę winie

Snując powieści, — tak wieczór ulata, —
O Troi, Rzymie, fiesolskiej dziedzinie[15].

127 
Tak trudno było spotkać w owe lata[16]

Cianghellę, albo Lapa Saltarella[17],
Jak dziś Kornelę albo Cyncynata.

130 
Do tej siedziby miru i wesela,

Do tego cnego, wiernego narodu
Powołała mię na obywatela


133 
Marja, od matki mej w bólach porodu

Wzywana; imię i chrztu szatę nową
Brałem w kościele chrzcielnym twego grodu.

136 
Bracia się moi Elizeusz zową

I Moront; żony ojczyzna nad Padem[18]:
Od niej wywodzisz swą nazwę rodową.

139 
Potem chadzałem z cesarzem Konradem[19];

On mię pasować raczył na rycerza,
Tak za mą prawą służbę był mi radym.

142 
Lud wojowałem, co święte wybrzeża

Fałszywą wiarą plugawi, w zdobyczy
Zabrane z winy niecnego pasterza.

145 
A potem byłem od szkaradnej dziczy

Zbawion żywota, który w mętnym zdroju
Da czerpać duszom ułudnej zdobyczy

148 
I z męki wszedłem do niebios pokoju.









  1. V. Sfera Marsa. Bojownicy wiary.
  2. W. 1—4. Natchnione razem dobrą wolą płynącą z miłości, duchy zamilkły, aby zwrócić się ku poecie.
  3. Anchizes, ojciec Eneasza. Patrz Virg. Aen. VI. 684 i nast.
  4. W. 28—30. Mówiącym jest Cacciaguida, pradziad poety. — po dwakroć: teraz i po śmierci. Poeta niejednokrotnie wyraża pewność, że będzie zbawiony; por. Cz. II. 91; R. X, 87.
  5. W. 49—52. dawną tęsknotę — Koisz. Cacciaguida znający przyszłość oczekiwał zdawna przybycia poety.
  6. W. 55—69. Poeta nie potrzebował wyznawać swego życzenia, gdyż wiedział, że jego myśli odbite z Boga wszechwiedzącego są widne duchowi niebiańskiemu. Ten jednak pragnąc spotęgować swą miłość ku krewniakowi, każe Dantemu objawić swe chęci. Szczerze, wesoło, ufnie: trzy znamiona prawdziwego afektu człowieka do człowieka, a zwłaszcza krewniaka do krewniaka.
  7. W. 73—84. Dante usprawiedliwia się, że nie umie godnie wyrazić swego uczucia. Wy — powiada — odkąd Bóg wam się objawił, posiadacie w równej mierze wiedzę i uczucie; moja moc jednak nie dorówna chęci.
  8. Topazem nazywa go dla barwy złota.
  9. W. 91—96. Synem Cacciaguidy był Aldighiero I. cierpiący w pierwszym okręgu czyścowym, gdzie pokutują pyszni. Jego synem był Bellincione, którego synem był Aldighiero II, ojciec poety.
  10. W. 103—5. To samo kronikarze: »Wychodzą za mąż w dziesięciu latach i mniej..., daje się po 400 złotych posagu, jakby grochu« (Buti, por. Villani, VI. 70).
  11. W. 109—10. Montemalo, dziś Montemario, góra w pobliżu Rzymu; Uccellatoio, góra w pobliżu Florencji; poeta chce rzec, że widok z tej ostatniej góry nie był jeszcze tak pyszny, jak widok na wspaniałe gmachy Rzymu.
  12. Bellincion Berti, zacny obywatel florencki, żył w drugiej połowie XII. w.
  13. Nerli i Vecchietti, stare rodziny florenckie ze stronnictwa Gwelfów.
  14. z Francji, dokąd nie wyjeżdżali jeszcze tak często z towarami kupcy florenccy.
  15. O Troi etc., podania i baśni z dziejów tych miast, zastępujące jak widzimy, dzisiejszy skarbiec baśni ludowych.
  16. W. 97—127. Cacciaguida sławi prostotę starej Florencji, ograniczonej murami z 1078 r.; nowa, rozleglejsza została murem otoczona 1284 r.
  17. Cianghella, spółcześniczka Dantego, z domu Tosa, żona Alidosiego z Imoli, po śmierci męża powróciwszy do Florencji, żyła rozpustnie. — Lapo Saltarello, spółwygnaniec Dantego, prawnik i poeta, człowiek próżny i rozrzutny. Rzecz uwagi godna, jak poeta nie oszczędza ludzi żyjących.
  18. W. 136—7. O Elizeuszu i Moroncie niema wzmianek historycznych. — Ojczyzną Alighierich, od których Dante wziął nazwisko, była Parma, Ferrara lub Werona.
  19. z cesarzem Konradem. Zdaje się, że Dante pomieszał Konrada III., który wyprawił się do Ziemi świętej w 1147 r., z Konradem II. (1024—1039), który wojował Saracenów w Kalabrji.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Dante Alighieri i tłumacza: Edward Porębowicz.