Boska komedja (Dante, 1909)/Raj/Pieśń XXVII
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Boska komedja III. Raj |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1909 |
Druk | W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Edward Porębowicz |
Tytuł orygin. | Divina Commedia |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
PIEŚŃ XXVII.[1]
1 Ojca i Syna i świętego DuchaRaj cały zabrzmiał niemilknącą chwałą:[2] 4 Uśmiechem mi się wszechświata wydałoTo, com oglądał; słodkie upojenie 7 O radość, szczęście, o niewysłowieniePiękny kochania i miru żywocie! 10 Stały przedemną, zatlone w ochocieCztery pochodnie[3]. I jęła ta, która 13 Przeobraziła się wtem jej natura:Jakby z Jowiszem Mars postać lataczy 16 Opatrzność, z której każdemu się znaczyKolej i służba, nakazało ciszę 19 »Żem pąsem spłonął« — takie słowa słyszę, —»Nie dziw się, bo gniew, co we mnie dygoce 22 Ten, co przywłaszczył sobie na OpoceTo moje miejsce, moje miejsce, moje 25 Zmienił mych kości cmentarne pokojeW krwi i plugactwa cuchnącą kałużę, 28 Jakie w wiszącej przeciw słońcu chmurzeRankiem lub zmierzchem barwy widzieć można, 31 A jak niewiasta o siebie nietrwożnaZlęknie się przecie i wstydem zapała, 34 Tak Beatrycze wszystka pokraśniała:Podobna była ciemność firmamentu, 37 Duch mówił tonem żałoby i wstrętu:Jak mu się przedtem zasępiły lica, 40 »Po to-ż karmiła się oblubienicaPańska krwią moją i Lina i Kleta[6], 43 By dojść tu, gdzie jest życia szczęsna meta,Syksta, Piusa, Kaliksta, Urbana[7] 46 Intencja była, aby armia PanaPrzez naśledników na dwojaką stronę: 49 By klucze[9], straży mojej powierzoneMiast godeł świętych na sztandarach szyto, 52 By wizerunek mój w pieczęciach rytoNa fałszowane, kupne przywileje; 55 W skórach pasterzy wilki wyszły z knieje;Kolejno wszystkie zwiedzają owczarnie... 58 Już z Kaorzanem Gaskończyk[10] się garnieSpijać krew naszę; o początku prawy, 61 Jednak Opatrzność, która rzymskiej sławyObrońcę światu dała w Scypionie, 64 Ty synu, gdy cię ku padolnej stronieCiało znów ściągnie, nie chowaj języka 67 Jako się na dół od nieba pomykaZamrożonego powietrza płat biały 70 Taki się czynił eter pełny chwały,Gdy górą płatki tryumfalne ronił, 73 Wzrok mój światełka znikające gonił,Aż wreszcie przestwór porwał je za progi 76 Pani ma widząc, żem od skier pożogiOderwał oczy, rzekła: »Pochyl głowę 79 Ziemia, odkąd ją oglądałem, noweJawiła lico; snać łukiem zwrotnika 82 Stąd me spojrzenie za Gadem spotykaSzlak Ulyssesa szaleństw; stąd znów morze, 85 Więcejbym odkrył miejsc na ziemskiej korze,Lecz pod mą stopą okrężnymi loty 88 Myśl do mej pani lecąca w zaloty[14]Kieruje memi oczyma, że muszą 91 Kunszt i natura, co się o to kusząCzy w kształcie żywym, czy w kreślonem dziele, 94 Razem zebrane nie miały tak wieleWładzy, jak cud ten, którym mię olśniła, 97 A jej spojrzenia potajemna siłaZ gniazda mię Ledy wyrwawszy[15], w regiony 100 Jej najgórniejsze, jej najniższe stronyTak jednolite są[16], że nie obliczę, 103 Lecz ona wiedząc, czego w sercu życzę,Rzekła, — a taka biła z niej poświata, 106 »Natura ruchu, który środek świataTrzyma w bezwładzie, a resztę w pęd rączy 109 Z niczem to niebo swych wirów nie łączyPrócz z Myślą bożą[18]; z niej miłość wynika 112 Miłość i blask je swym kręgiem zamyka,Jak ono mniejsze kręgi; po swej chęci 115 Samo się ruchem niewymiernym kręci;W niem inne ruchy mieszczą się wymiernie 118 Oto jak Czasu krzew rośnie misternie:Korzeń zapuszcza w tym szczytnym wazonie, 121 Chciwości![20] wir twój śmiertelników chłonie:Kto weń popadnie, pewny jest zatraty, 124 Pięknymi kwitnie wola ludzka kwiaty,Lecz ustawiczny deszcz zawiązki psowa, 127 Wiara, niewinność dziś chyba się chowaŚród dzieci: zanim broda stanie w krasie, 130 Ow, który dzieckiem pościł, w prędkim czasie,Gdy przyjdzie piątek, głodem się nie morzy: 133 Ów, który dzieckiem przed matką się korzy,Ledwo językiem władać się nauczy, 136 Tak się to z białych szat w czarne obłóczyCóra płanety, co przed sobą pędzi 139 Mowa ci moja pytania oszczędzi:Oto ród ludzki wnet prawdy odwyknie, 142 Zato nim styczeń w szczęt z zimy wyniknieDzięki tej drobnej cząstce poniechanej, 145 Iż los od wszystkich nas oczekiwanyW kierunku rufy dziób obróci statku 148 A kwiecie owoc prawy da w ostatku«[22].
|
- ↑ VIII. Niebo gwiaździste. C. d. IX. Niebo kryształowe.
- ↑ W. 1—2. Święci śpiewają hymn dziękczynny: Chwała Ojcu etc.
- ↑ Cztery pochodnie: Św. Piotr, Jakób, Jan i Adam.
- ↑ W. 13—15. Gwiazda Jowisza zazwyczaj biała, pokraśniała z gniewu, nawzajem gwiazda Marsa pobladła.
- ↑ to miejsce moje — w obliczu Chrystusa sieroce. Ton i poniekąd treść tego namiętnego ustępu przypominają proroctwo Jeremiasza VII. 4, 11. Inwektywa jest zwrócona do papieża Bonifacego VIII, którego Dante uważa za uzurpatora stolicy apostolskiej.
- ↑ Linus i Cletus, według tradycji pierwsi następcy Piotra św.
- ↑ Sykstus, Pius, Kalikst, Urban, biskupi rzymscy II. i III. w., męczennicy.
- ↑ armia roztargana, Gwelfi i Ghibellini.
- ↑ Klucze. Wojsko papieskie od r. 1229 nosiło godło kluczów na sztandarach.
- ↑ z Kaorzanem Gaskończyk, papieże Jan XIII. i Klemens V.
- ↑ nie osłaniaj. Dante umacnia prawo swego posłannictwa, tłómacząc je rozkazem niebieskim.
- ↑ Słońce stoi na Koziorożcu w połowie stycznia.
- ↑ W. 79—87. Przedziwnej piękności określenie momentu i miejsca, w których poeta obecnie się znajduje: Zawisnąwszy w konstellacji Bliźniąt czyli w południku Jerozolimy (porów. Raj, XXII. 112 i nast.), odbył drogę o 90° ku zachodowi, skąd widzi Ocean Atlantycki poza Kadyksem i brzeg afrykański, gdzie to Jowisz porwał Europę. Tymczasem słońce, które miał wprzód pod stopami, posunęło się o jeden znak Zodjaku, ku Bykowi i część wschodnia ziemi zaczęła zachodzić w cień.
- ↑ Myśl do mej pani lecąca w zaloty, por. R. XXIV. 118. Rzadki u Dantego wypadek dwukrotnego użycia tej samej przenośni.
- ↑ Z gniazda Ledy, tj. z konstellacji Kastora i Polluksa, synów Ledy, poeta przelata w niebo kryształowe czyli Primum mobile, sferę najrozleglejszą i najszybszą.
- ↑ Tak jednolite. W sferze poprzedniej poeta odróżnił konstellację Bliźniąt; tutaj z powodu jednolitości sfery nie mógł rozeznać punktu, w którym się zatrzymał.
- ↑ W. 106—108. Wszelki ruch bierze początek w Primum mobile, który toczy wszystkie sfery wokoło ziemi nieruchomej, będącej środkiem świata (dla Dantego i jego spółcześników nie ulegało to jeszcze wątpliwości).
- ↑ W. 110—14. Prócz z Myślą bożą. Każde niebo porusza się w wyższem niebie; to ostatnie jest poruszane miłością bożą, a zawarte jest w niebie miłości i światła, tj. w empireum.
- ↑ W. 118—20. Śmiała metafora. Ruch będący miarą czasu tutaj ma swoje źródło niewidzialne, a sam widzialny jest w sferach niższych.
- ↑ Chciwości! Poeta gromi ziemskie zabiegi człowieka, nie pozwalające mu zająć się wysokiemi tajemnicami.
- ↑ W. 136—138. Córa płanety, tj. natura ludzka, córa słońca, z jasnej i czystej przemienia się w ciemną i występną. Inni przez »córę słońca« (duchowego) rozumieją Kościół.
- ↑ W. 142—8. Poeta przepowiada jeszcze raz karę bożą, która nastąpi, zanim Styczeń zacznie przypadać na porę wiosenną. Według kalendarza Juliańskiego rok ma 365 dni i 6 godzin, czyli jest mniejszy o 13 minut od roku astronomicznego. Błąd ten został sprostowany przez papieża Grzegorza XIII; różnica kalendarzy wynosi dzisiaj jak wiadomo, dni 13; gdyby trwała dalej, to styczeń po tysiącach lat przypadłby istotnie na miesiące wiosenne.