[73]WIRYDARZ
ZAMKOWY
FAUST / MEFISTOFFLES / CESARZ /
MARSZAŁEK / HETMAN / SKARBNIK /
KANCLERZ / PAZIOWIE / SZAMBELANOWIE
CHORĄŻOWIE / BŁAZEN
PORANEK SŁONECZNY
(Faust i Mefistofeles ubrani skromnie)
(obaj klęczą)
FAUST
Czyż nie był zbyt ogniowy ten żart mięsopustu?
CESARZ
Przeciwnie! Krotochwila była nam do gustu.
Nagle, patrzę, aż oto w wnętrzu wyognionem
czarciej czeluści jestem — jakoby Plutonem.
Podłoże całe z nocy i węgla — w płomieniu —
fontanna iskier wartkich wyrasta w podcieniu,
wznosi się, kłębi, burzy, wichr ją w górę żenie —
aż zawisła nademną, jak żywe sklepienie;
raz po raz skwarny podmuch wiązania rozedrze,
lecz wraz się zrasta przestrzeń podobna katedrze;
olbrzymie ścian kwadraty, słupy, kolumnady,
a poprzez fajerwerków płomienne pokłady,
ujrzałem ludów mnogość; wzrok ich nieprzeliczy —
szli przedemną w postawie kornej, hołdowniczej;
tu i tam — dworzan zastęp z pochodem się wiąże,
a ja stoję w płomieniach — salamandrów książę!
[74]MEFISTOFELES
Jesteś nim panie! Oto wszystkie elementy
uznają z poważaniem twój majestat święty;
ogień co innych zżera — ciebie tknąć nie może;
gdybyś się panie rzucił w zbałwanione morze
w samą burzę, w sam zamęt, odmęty i wiry —
zcichłoby, jak pod czarem arjonowej liry;
zaledwiebyś dna dotknął swoją stopą władną —
a oto gniewne fale do stóp ci się kładną.
Blado-zielone nurty w ogrodach korali
ustawiają się wkoło kryształowej sali;
kędy idziesz, o pierwsza morskich den osobo,
szklane pałace idą przed tobą, za tobą;
pałace, rojne krain podwodnych żywiołem,
otaczają cię kornem, zapatrzonem kołem,
lecz żadna z mątw i meduz, żaden z głowonogów,
nie odważy się śmiele przekroczyć twych progów.
Smoki o złotych łuskach błyszczą; lśnią rekiny;
a ty spoglądasz na nie pełen cichej drwiny —
a choć wzwyczajon jesteś do pokłonów dworu,
jako żywo — nie znałeś takiego splendoru;
bo nawet przerozkoszne nachodzą cię zwidy:
oto ciekawe, płoche płyną nereidy —
najpierw w ten wodny pałac, w tą lśniącą pagodę,
mkną gibkie i lubieżne nereidki młode.
Starsze są rozważniejsze; lecz oto Tedyda
sama ci chłodne piersi na łup żądzy wyda —
uzna w tobie drugiego władcę — Peleusa —
a stąd już, przyznaj panie, na Olimp dać susa...
CESARZ
Ach! tego nie chcę! — brama powietrznych przestworzy
i tak się sama w porze sposobnej otworzy.
MEFISTOFELES
A ziemię, wasza mości, posiadasz już całą!
[75]CESARZ
Jakież cię dobre bóstwo tu do nas przysłało;
przywodzisz na myśl baśnie cnej Szecherezady;
jeżeli równie płodne będą twoje rady,
jak jej wschodnia fantazja — bądź pewien mej łaski;
zabawiaj mnie i wspieraj w złych chwilach niesnaski.
MARSZAŁEK
(wchodzi z pośpiechem)
Monarcho! Radości posłem
jestem — furda z niepokojem!
Lepszej wieści nie przyniosłem nigdy,
w całem życiu mojem!
Zważ —: rachunki popłacone,
weksle wszystkie umorzone —
już nas nie zniszczą procenty!
Czyż nie wesołe orędzie?
Będę już miał spokój święty —
no i jakoś przecie będzie!
HETMAN
(śpiesznie)
Jurgelt cały wypłacony,
żołnierz nabiera ochoty —
na sztandar zaprzysiężony
rwie się do krwawej roboty;
w armji dobry duch i radość;
wiechy pełne! — piją, wrzeszczą —
no i dziewki mają zadość,
że się tak w pobrzęku pieszczą.
CESARZ
Wesoło patrzycie oczyma,
pierś wasza radością się wzdyma,
czyjaż zasługa w tej zmianie?
[76]SKARBNIK
(zjawił się)
Sprawców zapytać racz panie.
FAUST
Raport zdać, rzeczą kanclerza.
KANCLERZ
(zbliża się powoli)
Gdy mnie się raport ten powierza
powiem, iż szczęsne moje lata —
z radością zejdę z tego świata,
bo widzę udręk kres;
oto jest papier, wrzeczy mały,
lecz tenor treści — przewspaniały!
Lecz wejdźmy in medias res —
(czyta)
„wiadomem czyni się w imię cesarskiej mości,
że papier ten tysiąca złotych ma w sobie wartości;
pokrycie nań, niejako zastaw, to bogaty
skarb skryty w łonie ziemi; nikt nie dozna straty;
zanim go wydobędzie poczęta robota —
papier ten jest jak złoto i ma wartość złota“.
CESARZ
W tem wszystkiem fortel widzę szczwany,
mój podpis — tu — jest sfałszowany!
tego nie mogę puścić płazem.
SKARBNIK
Przypomnieć sobie racz cesarska mości,
że dzisiaj w nocy my z kanclerzem razem,
gdyś tonął jako Pan w szale radości —
rzekliśmy: „pociągnięcie pióra!! Panie — widzisz —
jednym podpisem lud swój uszczęśliwisz“!
[77]
I podpisałeś —;— tejże samej nocy
przy sztukmistrzowskiej i sprytnej pomocy
podpis w tysiącach mnogich egzemplarzy
kazaliśmy odbijać; — niech się wszystkim darzy;
więc dziesiątki, dwudziestki, setki i tysiączki
pójdą od dziś, aż miło, tak —: z rączki do rączki!
Spójrz co za zmiana olbrzymia odrazu:
miasto co miało wygląd, jakby w czasach dżumy,
podobne do pięknego, jasnego obrazu,
tłumy się przewalają, roześmiane tłumy!
Imię twoje, cesarzu, imię najłaskawsze,
w pamięci ludzkiej odtąd zostanie na zawsze;
niepotrzebne już książki, ślęczenia, nauki —
ta jedna karta uczy całej życia sztuki!
CESARZ
Poddani godzą się na te
papiery? biorą za złoto?
żołnierze przyjmują zapłatę?
Dziwią mnie taką ochotą!
Lecz jeśli tak — no to zgoda.
MARSZAŁEK
Jednem słowem — powiedzmy, panuje pogoda —!
Zresztą nikt karteluszków nie dogoni przecie —
tak się szparko i zwinnie rozniosły po świecie.
Banki wszystkie otwarte — — wymiana, wymiana!
złoto, srebro na papier od wczesnego rana!
Potem jatki, szyneczki, cukiernie, piekarnie,
chyba trzy ćwierci świata do jadła się garnie —;
stroją się wszyscy; kupiec kraje, krawiec zszywa;
w piwniczkach przy szklenicach, gwar, rozmowa żywa—:
niech żyje cesarz —!— krzyczą — przypijają szczerze —
dymią misy, drżą szyby i dźwięczą talerze.
MEFISTOFELES
Wystarczy przejść samotnie tarasy zamkowe,
[78]
a już tam utrefioną spotkasz białogłowę;
jedno oczko piórami wachlarza zasłania,
drugiem zerka wymownie — choć się niby wzbrania;
jeśli jeno obaczy bankową cedułę,
już rzęskami trzepoce, słówka grucha czułe.
Napróżno się dowcipniś i mówca utrudza —
szeleszcząca wymowa snadniej miłość wzbudza.
Tyle o tem; — a dalej — na cóż wór, sepecik?
duży pieniądz skryć można za mały gorsecik;
z westchnieniem się go przyjmie, z afektem radosnym,
zwłaszcza, jeśli go podasz w liściku miłosnym.
Banknotem i ksiądz lubi brewiarzyk założyć,
aby wiedział nazajutrz, gdzie go ma otworzyć;
żołnierz w mustrze swobodny, obrotny jest w ruchu,
bo już nie musi trzosa przytraczać na brzuchu.
Wybacz mi wasza miłość — małe daję próby
wynalazku wielkiego — rządów twoich chluby.
FAUST
Bezmiar skarbów ukrytych w dzierżaw twoich łonie,
w bezużytku zaiste, w bezpamięci tonie.
Myśl najbystrzejsza bogactw przeliczyć nie może —
i fantazja upada w nazbyt górnym torze;
lecz umysły co w przyszłość jasną patrzą twarzą
bezgranicza nieznane zaufaniem darzą.
MEFISTOFELES
Papier ten perły, złoto zastąpi, bo przecie
jest wygodniejszy; — wie się ile jest w kalecie;
nie trzeba kupczyć, mieniać — nabyć można wino
łatwo zań — łatwo też się pokumać z dziewczyną —
wygody wszelkie! Kruszcu chcesz? na każdym kroku
kantory znajdziesz; zmienisz; tu czy tam — na oku.
Łańcuch, pierścionek, puhar, noś bracie pod młotek —
papier zamortyzujesz bez krzyku, bez plotek.
Ludność się do banknotów przyzwyczaja chętnie,
[79]
co więcej — przywiązuje mocno, bezpamiętnie.
Od dziś nie braknie w państwie twem wielkiego miru,
złota, srebra, klejnotów, a zwłaszcza — papieru!
CESARZ
Za tyle dobra państwo dank szczery wam składa —
— wie ono dobrze, że was nagrodzić wypada.
Lecz przecież nie słowami słodkiemi, ni groszem;
jednego i drugiego mianuję kustoszem
skarbów podziemnych! — Czcigodni strażnicy,
świadomi wnętrza ziemi złotej tajemnicy,
rządźcie nią, zawiadujcie; na wasze rozkazy
będzie się podkopywać i rozsadzać głazy;
siły wasze potrafią w zespolonym wtórze
połączyć to co w dole z tem co jest na górze.
SKARBNIK
Nie będziem swarzyć się — przy tobie stoję!
Upodobałem sobie czarnoksięstwo twoje.
(odchodzi z Faustem)
CESARZ
Teraz obdarzę wszystkich; lecz proszę, panowie,
niech mi każdy swój sposób zużycia opowie.
PAŹ
(przyjmując banknoty)
Ja pieniądze na radość i hulankę zmienię.
PAŹ DRUGI
Ja kochance kolczyki kupię i pierścienie.
SZAMBELAN
Ja vinum hungaricum kupię, pierwszej marki.
SZAMBELAN DRUGI
Ja kości będę rzucał przez cały dzień z czarki.
[80]CHORĄŻY
(z namysłem)
Spłacę długi — oczyszczę zamek z nich i pola.
CHORĄŻY DRUGI
Ja w skarbczyku skarb zamknę; obol do obola.
CESARZ
Mniemałem, że porwiecie się do chwał, do czynów,
lecz znam was nazbyt dobrze, wam nie trza wawrzynów;
nie zmieni was dostatek, nie popchnie do pracy —
byliście, zostaniecie sobą — ladajacy.
BŁAZEN
(nadchodzi)
I mnie pozwólcie pstrążka wyciągnąć z połowu.
CESARZ
Więc żyjesz? Chcesz pieniędzy? Przepijesz je znowu.
BŁAZEN
Te papierki? to żarty! Nie znam się nic na tem.
CESARZ
Wierzę! — Wszak byłeś jeno do kieliszka chwatem.
BŁAZEN
Znowu! Lecą jak liście! — Co robić? Pozbierać?
CESARZ
To twoje, wszak nie zechcesz groszem poniewierać.
(odchodzi)
BŁAZEN
Co? sto tysięcy złotych? Co — tyle pieniędzy?
[81]MEFISTOFELES
Już zmartwychwstałaś kufo ze śmierci i z nędzy?
BŁAZEN
Jeszczem się tak, na honor, nigdy nie ozłocił!
MEFISTOFELES
To z nadmiaru honoru pewnoś się tak spocił!
BŁAZEN
Spójrzno! — Czy to pieniądze naprawdę, mój Panie?
MEFISTOFELES
Czego brzuch twój zapragnie, to za nie dostanie.
BŁAZEN
I mogę kupić bydło, dom, obejście, pola?
MEFISTOFELES
I to — i wszystko czego zażąda twa wola.
BŁAZEN
Las, zamek, charty, rybki w stawie przezroczystym?
MEFISTOFELES
Widzę cię już, mopanku, dziedzicem siarczystym.
BŁAZEN
W swoim zamku — dziś jeszcze pan sobie podchmieli!
(odchodzi)
MEFISTOFELES
(sam)
Któż o dowcipie błazna wątpić się ośmieli!