Jezuici w Polsce (Załęski)/Tom I/078

<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Załęski
Tytuł Jezuici w Polsce
Podtytuł Walka z różnowierstwem 1555—1608
Wydawca Drukarnia Ludowa
Data wyd. 1900
Druk Drukarnia Ludowa
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały Tom I
Indeks stron


§. 77. Kongregacye prowincyonalne 1576—1608.

Opowiedziałem dotąd dzieje i prace polskich Jezuitów, o ile się one ujawniały na zewnątrz i pod oko spokojnego widza podsuwały, a więc na pierwszem miejscu ich prace naukowe w jednej akademii i kilkunastu szkołach średnich, bo nie zapominajmy, że głównie i przedewszystkiem dla szkół i edukacyi młodzieży sprowadzono ich do Polski i fundowano kolegia. Obok szkół i równocześnie z niemi idzie praca kapłańska w podwójnym kierunku: walka z równowierstwem i dźwiganie katolicyzmu. Owocem tych wszystkich półwiekowych prac razem: odnowienie na ducha i liczebne pomnożenie świeckiego a w wielkiej części i zakonnego kleru, przełamanie potęgi i położenie walnej tamy dalszemu pochodowi różnowierstwa, odświeżenie i wzmocnienie życia katolickiego i pobożności po miastach głównie, bo acz nie zaniedbywano religijnej pracy nad ludem, ale dla braku sił a nawał u prac innych, doba szerszej, na wielkie rozmiary pracy nad ludem przypada na późniejsze lata. Nie tak pomyślne, prawie nieudałe nazwać należy polityczno-religijne zabiegi i wysilenia nad nawróceniem Szwecyi, Siedmiogrodu, Moskwy i Mołdawii, ale in magnis voluisse sat est, w trudnych przedsięwzięciach samo usiłowanie zasługuje na uznanie.
Teraz wglądnąć nam trzeba we wnętrze zakonu, w ducha, który go ożywiał.
Polscy Jezuici, to odłam zakonu już po świecie całym rozkrzewionego, najbardziej na wschód Europy wysunięty. Rządzili się więc tym samym „instytutem i konstytucyami“ i owiani byli tym samym duchem spiritu Societatis co reszta zakonu Dzieje więc i losy całego zakonu odbijały się echem i na nich a prowincyonalne, właściwe polsko-litewskie wewnętrzne ich życie, skupiało się w kongregacyach, czyli sejmikach prowincyonalnych. Dla tego o nich najprzód mówić trzeba.
Odbyło się w tym pierwszym „rozwojowym“ okresie po wprowadzeniu zakonu w Polsce, do 1608 r. tych sejmików czyli kongregacyj dwanaście. Przypomnieć nie zawadzi, że od 1564—1576 r. Jezuici polscy, należąc do prowincyi austryackiej, osobnych kongregacyj nie mogli odprawiać, wysyłali tylko na kongregacyę austryacką swego deputata, którym zazwyczaj był viceprowincyał. Dopiero po utworzeniu przez jenerała Mercuriani prowincyi polskiej, odprawiać mogli własne kongregacye[1]. Wiemy już, że odpowiadały one polskim sejmikom przedsejmowym a poniekąd i gospodarskim, bo i ekonomiczne sprawy kolegiów i prowincyj były na nich roztrząsane, a odbywały się z wielką powagą i z skrupulatnem przestrzeganiem regulaminu w instytucie przepisanego[2].
Protokoły tych kongregacyj dokładnie sporządzane, zaginęły, ale ocalały postulata i responsa ad postulata, żądania prowincyj i odpowiedzi jenerała na nie. Jedne i drugie dla historyka cenne, bo dozwalają wglądnąć w życie wewnętrzne, w duszę niejako polskich Jezuitów, i dają miarę o ich poziomie umysłowym, o ich cnocie i zakonności, ale także o brakach i wadach. Na każdej z tych kongregacyj uchwalano po kilka, kilkanaście, aż do 30 postulatów, ale nie na wszystkie odbierano odpowiedź. Na jedne dawał ją jenerał pisemnie, na inne ustnie, inne zaś pomijał milczeniem. Odnosiły się zaś jedne do rzeczy ściśle zakonnych i rozumienia reguł, inne do domowych i gospodarskich, inne do szkól i nauk, inne wreszcie do poszczególnych spraw i wypadków. Oto dla próbki z pierwszych sześciu kongregacyj przytoczmy kilka, bo niepodobna wyliczyć wszystkich, na które w latach 1576—91 odpowiedź dano z Rzymu.
Dla srogiej zimy w Polsce pozwala się na czapki i kaftany futrzane, ale barankowe tylko, aby ubóstwo zakonne nie cierpiało (1576). Łacińskie słowa Societas Jesu przełożyć można: „Zgromadzenie Towarzystwa Jezusowego“. Podczas sumy w kościele świece woskowe dawane być mają tylko fundatorom kolegiów i ich spadkobiercom (1581). Nie należy dawać protekcyi w sądach lub polecać na beneficia kościelne tych, których się zna tylko z konfensyonału. Niema potrzeby tłumaczyć „Postylle“ ks. Wujka na język łaciński, za to pozwala się na przekład polski Pisma św. Vulgatae (1585).
Najwięcej postulatów odnosi się do rzeczy szkolnych. Nie należy żądać egzaminów publicznych od tych, którzy po nowicyacie powtarzają retorykę, ani zmuszać uczniów, aby sobie wykłady profesorów spisywali. Komedye i dyalogi w szkołach dawane być mogą raz tylko do roku i to za pozwoleniem prowincyała (1581). W szkołach brunsberskich pozwala się trzy razy na tydzień dawać dla synów mieszczan i rzemieślników lekcye języka niemieckiego i rachunków, ale nadobowiązkowo. Przy wileńskiej akademii wolno urządzić szkołę ruską, w którejby uczono religii, czytania i pisania po rusku (1579), dla akademickiej zaś młodzieży, aby się nie psuła, mieszkając po prywatnych gospodach, założyć należy konwikt szlachecki i bursę ubogich (1585). Dla sądzenia ciężkich wykroczeń akademików ustanowiony ma być sędzia królewski i adwokat obrońca; w zwyczajnych studenckich przekroczeniach wystarczy władza rektora; za mniejsze, jak uderzenie w zwadzie, on sam wymierza karę; za cięższe, zwłaszcza gdy o wydalenie ze szkół chodzi, rektor składa sąd czterech konsultorów i prefekta szkól i ten sąd o winie i karze orzeka (1585).
Częste są też wołania kongregacyi i prowincyałów o ludzi do zarządu i do udzielania nauk wyższych, których brak uczuwała prowincya polska dotkliwie, a jenerał, zewsząd o „ludzi“ proszony, nie zawsze słusznym tym postulatom mógł zadość uczynić. Pozwolił więc na vice-prowincyała dla Siedmiogrodu, na rzecznika spraw (procurator causarum) w sądach królewskich, któryby jeździł za dworem i był towarzyszem kaznodziei i spowiednika królewskiego; ale odmówił teologa Belarmina dla króla Stefana Batorego i „tęgiego“ teologa Hiszpana dla krak. biskupa Myszkowskiego; nie przysłał też zdolnego profesora retoryki, ani rektorów Niemców do Rygi i Gdańska, ani dwunastu nowicyuszów Włochów z mistrzem nowicyackim, „którzyby Polskę i Litwę zasilili i mieli odwagę znosić zimę twardą, pić zamiast wina piwko lekkie“, jak o to prosiła IV i V prowincyonalna kongregacya.
Brakowi profesorów zaradził wizytator, a potem prowincyał O. Maselli, w ten sposób, że młodych Polaków nie pozwolił odrywać od nauk do ambony i innych zajęć, ale kazał im kończyć porządnie wyższe kursa filozofii i teologii, które uorganizował, i tym sposobem w ciągu lat kilku prowincya miała zastęp własnych zdolnych profesorów.
Wspomnieliśmy, że król Batory zawezwał na kaznodzieję nadwornego O. Ariasa, Hiszpana, a po nim O. Laternę. Słuchał chętnie kazań obydwóch, bo „ten mówi jak uczony, a tamten jak święty“. Za przykładem króla zapraszała szlachta Jezuitów z kazaniami na sejmiki. Z natury rzeczy kazania te musiały mieć zabarwienie polityczne, więc trzecia kongregacya bossowska (pułtuska) swoje w tej mierze wątpliwości przedłożyła IV-ej jeneralnej kongregacyi, na co (1581) taką odebrała odpowiedź: „Pozwala się Jezuitom polskim miewać kazania na sejmach i sejmikach, ale tylko kiedy są zawezwani i bardzo o to proszeni przez biskupów, panów i szlachtę, a niech się strzegą przechylać się w nich do tej lub owej partyi, jeno przedmiotowo cel i zadanie takich zjazdów i obowiązki obywatelskie niech przypominają“.
W tym czasie (koło 1590) na Zachodzie, w Hiszpanii zwłaszcza, zbierała się nad zakonem burza, tem groźniejsza, że przez własnych synów wzniecona. Hiszpańscy Jezuici stanowili istotnie czoło zakonu. Pierwsi jenerałowie Ignacy, Lajnez i Borgiasz byli Hiszpanami, najtężsi teologowie, mistrze i profesorzy byli Hiszpanie, uczyli na wielu akademiach i u nas w Wilnie, dostarczali dzieł podręcznych mistrzom i uczniom. Do tej rzetelnej zasługi przymięszało się coś i dumy narodowej, a jedną i drugą, jak się zdaje, wyzyskać chciał Filip II, „najbardziej katolicki“ syn Kościoła, ale który ten Kościół chciał mieć zależniejszym, jak dotąd, od swej królewskości. O. Hieronim Acosta, brat jego Józef, powiernik Filipa II i O. Carillo, a po za nimi OO. Henryk Henryąuez i Jan Mariana, „najśmielszy pisarz swego wieku“, stanęli na czele ruchu w Hiszpanii; OO. Coelho i Carvalho w Portugalii, której się ten duch niezgody udzielił.
O co chodziło, do czego zmierzali ci „reformiści?“ Zmienić chcieli instytut zakonu pod pozorem, że zakon przez to stanie się pożyteczniejszy Kościołowi, mianowicie zaś znieść chcieli różnicę stopni profesów i nieprofesów, zmienić przepisy dopuszczające do profesyi i ułatwiające dymisyę z zakonu, a przedewszystkiem zdecentralizować władzę zakonu, skoncentrowaną w ręku jenerała. On nie ma być dożywotni, ale na pewien przeciąg lat wybierany; nie ma mieć prawa nominowania prowincyałów, rektorów, superiorów, ale urzędy te będą wybieralne; co lat 6, chce czy nie chce, zwołać musi kongregacyę generalną, przed nią zdać sprawę z swych rządów i od niej zasięgnąć informacyi do rządów dalszych[3]. Hiszpanie poszli w swych zapędach reformatorskich dalej; w porozumieniu z Filipem II domagali się osobnego vice-jenerała dla Hiszpanii i jej kolonij, niezależnego od jenerała zakonu całego, i osobnej kongregacyi hiszpańskiej, niezależnej od jeneralnych kongregacyj; chcieli stanowić zakon w zakonie, państwo w państwie, a tworzyli schizmę i ani domyślali się, że tak oddzielonych od ciała zakonu mniej pobożny król, niż Filip II, łatwo mógłby użyć za narzędzie do osłabienia łączności Kościoła hiszpańskiego z Stolicą św. i zamienienia go w służebnicę państwa.
Przez lat 12 borykał się jenerał Akwawiwa, po św. Ignacym największy bezwątpienia z jenerałów zakonu, z niesforną gromadą, która króla Filipa II i ministrów jego, inkwizycyę hiszpańską, święte officium rzymskie, kilku kardynałów i biskupów potrafiła wciągnąć w swoją kabałę, i stawił jej dzielny opór. Ale gdy na Stolicy św. zasiadł Klemens VIII, kardynał Aldobrandini, któremu on 1588 Possevina jako teologa i sekretarza legacyi do Austryi i Polski użyczyć nie chciał i przez to niechęć jego na siebie ściągnął, dalszy opór stawał się niemożliwym. Reformiści przez O. Franciszka Toleta, kaznodzieję papieskiego, wnet potem kardynałem mianowanego[4], pozyskali dla swej planty Klemensa VIII, który pod pozorem zapośredniczenia zgody między książętami Parmy i Mantuy wyprawił Akwawiwę na trzy miesiące z Rzymu, a tymczasem OO. Toleto i Józef Acosta z hiszpańskim ambasadorem Olivarezem kuli żelazo póki gorące i dokazali tyle, że Klemens VIII przez O. Toleta, mianowanego już kardynałem, rozkazał jenerałowi zwołać kongregacyę jeneralną dla rewizyi instytutu i uspokojenia zakonu. Akwawiwa usłuchał, kongregacyę na dzień 3 listopada 1593 r. do Rzymu zwołał, śledztwo i sąd nad sobą odprawić kazał, instytut zakonu ażali i w czem ma być zmieniony, pod obrady wziąć polecił.
Kongregacya, w której zasiadało 64 profesów z różnych narodów, z Polaków OO. Wujek i Grodzicki, zdumiona była błahością zarzutów, jakie partya reformistów jenerałowi czyniła, pochwaliła we wszystkiem jego dotychczasowe rządy, poleciła czuwać nad nietykalnością instytutu, zmian istotnych w nim nie dopuszczając, oświadczyła swój żal głęboki nad tem, co się stało i domagała się przykładnego ukarania wichrzycieli. Nie mogło być inaczej, bo prawie wszystkie kongregacye prowincyonalne dały podobne instrukcye swym deputatom, jak polska, siódma z rzędu, zebrana w Pułtusku 15 lipca 1593; brzmiała ona tak: „Polscy Jezuici, niezmiernie zmartwieni machinacyami niektórych hiszpańskich współbraci, dopraszają się od jeneralnej kongregacyi surowych na nich kar, a dla uchylenia wątpliwości i uspokojenia zakonu, proszą o dokładne oznaczenie, które to ustawy należą do istoty zakonu, sunt substantialia instituti“.
Jenerał pochwalił wielce tę miłość polskich Ojców do swego zakonu i instytutu, a dzięki temu usposobieniu całej niemal kongregacyi, odniósł nad reformistami najzupełniejsze zwycięstwo.
Ale Klemens VIII nie ze wszystkiem podzielał usposobienie kongregacyi. Niespodziewanie d. 4 stycz. 1594 w towarzystwie kardynała Toleta zjawił się w domu profesów w sali kongregacyjnej i przemówił do zebranych Ojców bardzo twardo... „Mamy się czego cieszyć z was, bo tylu was i tak dzielnych pracowników, tylu uczonych, którzy i w krajach heretyckich i pogańskich i tu we Włoszech i indziej do obyczajów apostolskich i karności kościelnej nakłoniliście wielu, tak że powiedzieć o was można: Quae regio est in terris vestri non plena laboris, któryż kraj na święcie nie zapełniony pracą waszą? Oto powód do gratulacyi, ale tem większe niebezpieczeństwo do pychy, bo scientia inflat, nauka nadyma, mówi apostoł. Lękać się wam, mówię to otwarcie, lękać się wam pychy i pilnie się jej chronić“. Kończył, wzywając zebranych Ojców, aby sami potrzebne zmiany uchwalili, inaczej, zmusimy was rękę do dzieła przyłożyć; przyłożymy zaiste rękę, o przyłożymy, ale spodziewamy się, że tego nie będzie potrzeba“[5].
Łatwo pojąć, jak przykre były te słowa z ust papieża, zwłaszcza jenerałowi. Wysłuchali jej stojąc, z uszanowaniem, ale w duszy każdy czuł dobrze, że przez papieża kto inny przemawia[6]; więc milcząco zgodzili się na to, że do zmiany instytutu sami „ręki nie przyłożą“. Przyłożył ją papież i 13 stycz. 1594 przez kardynała Toleta oznajmił kongregacyi, że wolą jego jest, aby za sześć lat znowu zebrała się kongregacya, a na razie, aby asystenci Włoch, Hiszpanii i Portugalii, złożyli swe urzędy, bo je już zbyt długo piastują, a na ich miejsce aby wybrano innych. Na pierwsze zgodziła się kongregacya, co do drugiego punktu uchwaliła przedłożyć papieżowi swe przeciw-wywody, ale papież, dowiedziawszy się o tem, ponowił przez Toleta stanowczy rozkaz, aby do wyboru nowych asystentów natychmiast przystąpiono, co się też stało 18 stycznia, w którym tę pamiętną kongregacyę zakończono.
Polscy Jezuici nie zmaczali palców w tej nieczystej robocie niektórych hiszpańskich braci, owszem, jak widzieliśmy, potępili ją wymownie na kongregacyi pułtuskiej.
Wnet potem 10 sierp. 1594 odbyła się zwyczajna kongregacya prow., także w Pułtusku, VIII z rzędu. Dopraszano się na niej o pewne zmiany w Ratio studiorum, którą świeżo ogłosić kazał jenerał, stosownie do potrzeb kraju. Proszono i o to, aby prowincyał polski mógł wysyłać Jezuitów misyonarzy w charakterze członków poselstwa polskiego lub innego nad Czarne morze do Tatarów i Turków, lub do Lapończyków, dla ochłody i pomocy jeńców wojennych i innych chrześcijan, bo to im ułatwiało wstęp i zabezpieczało pobyt w tych niegościnnych krajach. Żądali jeszcze, aby im wolno było w swych kościołach odprawiać msze śpiewane przy grze organów, pomimo że zabrania tego instytut[7]. Jenerał przychylił się do pierwszych dwóch postulatów, dodając wszelako, aby ci misyonarze pilnowali prac i zajęć z powołaniem swem zgodnych, a nie podejmowali się żadnych spraw innych, zwłaszcza polityczno-handlowej natury. Co do organów, to nietylko ich zabronił na przyszłość i złożyć z urzędu kazał rektora, któryby je zaprowadził, ale nawet nie pozwolił naprawiać starych, gdyż zaprowadzono je subreptitie, podstępnie, wbrew konstytucyom (część III. rozd. 1 § 14). Natomiast wolno używać w kościołach instrumentów muzycznych dętych, ale nie smyczkowych. Pomimo to organy pozostały w kościołach jezuickich, przezwyciężył zwyczaj polski i jenerał, upoważniony zresztą do tego przez kongregacyę III. jeneralną (dekretem 36), dał w końcu na to swoją sankcyę.
Kwestye ekonomiczne, jak fundacye i dochody kolegiów i domów, były częstym przedmiotem narad kongregacyjnych. Tak n. p. r. 1590 uchwalono przyjąć fundacye misyi kamienieckiej i mołdawskiej, a z dochodów kolegium w Rydze, rozpędzonego przez heretyków, przeznaczono 300 złp. rocznie na rzecz domu nowicyatu w Krakowie. Na kongregacyi prow. 1593 dopraszano się pozwolenia jenerała, bo wszystko co pozór handlu (speciem negotiationis) nosi, instytutem zabronione, na wypalanie popiołu w swoich lasach, z którego wyrabiano potaż i na wymianę popiołu w Gdańsku lub innem portowem mieście na zboże i sól, dla braku bowiem dróg a nieprzystępnych puszcz, nie miano innego sposobu spożytkowania przerostego drzewa; na pędzenie i szynkowanie piwa; na sprowadzanie win z Węgier i na tuczenie wołów. Jenerał pozwolił tylko na pierwszy z tych postulatów, inne wydały mu się mieć pozór handlu, wskutek jednak dalszych przedstawień polskich Ojców, że tu nie o zyski chodzi, ale o racyonalną gospodarkę, bez której kolegia utrzymać się nie są wstanie, udzielono z Rzymu potrzebnej dyspensy.
Dotychczas rządzili Jezuitami polskimi prowincyałowie lub ich zastępcy cudzoziemcy. Markotno to było wielu Ojcom, bo rzucało cień na prowincyę, jakoby w niej zdolnych do rządzenia ludzi nie było. Niektórzy znowu wręcz przeciwnego byli zdania i wypowiadali je głośno, że Polacy rządzić się nie umieją i dlatego prowincyałów cudzoziemców mieć muszą. A zdaje się, że to mniemanie podzielano w kuryi jenerała. Bolało to tamtych, kwestya poruszona została na IX kongregacyi prowinc. w Poznaniu 1598 i d. 21 września polecono prokuratorowi do Rzymu, był nim O. Wojciech Mroskowski, złożyć jenerałowi oświadczenie tej treści: „Ponieważ niektórzy są zdania, że O. jenerała zapewniano, iż milszym tej prowincyi jest przełożony cudzoziemiec, jak to dotąd bywało, niż rodak, przeto kongregacya objawia swe zdanie i oświadcza, że Jezuici polscy gotowi są słuchać każdego przełożonego, jakiego im z którejkolwiek narodowości jenerał wyznaczy, ale że równie ochoczo przyjmą Polaka, jak skądinąd przysłanego“. Akwawiwa zbył to delikatne upomnienie się o krajowych przełożonych milczeniem, zdaje się, że był niem niemile dotknięty[8]. Po 9 dopiero latach dał im prowincyała rodaka.
Na X-tej kongregacyi prowincyonalnej w Kaliszu 12 sierp. 1603 r. obrano prokuratorem do Rzymu O. Frydryka Bartcza. Między innymi postulatami dopominano się o zaprowadzenie w kolegiach i domach carceres więzienia, na wzór wielu innych zakonów. Oparł się temu jenerał, zezwolił tylko na reclusio, odosobnienie w celi wykraczającego zakonnika od reszty braci i to z tem zastrzeżeniem, że karę tę wymierzyć może tylko prowincyał i tylko za ciężkie przewinienia, aby winowajca „w samotności przyszedł do upamiętania“. Zgodził się zaś jenerał, o co także prosiła kongregacya, aby Ojciec Justyn Rab, krakowianin, był teologiem i sekretarzem w czysto kościelnych sprawach krakowskiego biskupa Maciejowskiego, aby Jezuici nieświescy przystąpili do fundacyi kcia Radziwiłła Sierotki na wykupienie niewolników z rąk pogan corocznym na ten cel podatkiem, bo tak sobie książę życzył, ale samym wykupem więźniów zajmować się nie mają.
Studenci, rodowita szlachta, zwyczajem swych ojców nosili karabelę przy boku, a że krew młoda nie woda, więc w lada studenckiej zwadzie przychodziło do rąbania i kalectw. Kongregacya tedy prowincyonalna XI-ta w Wilnie 17 lip. 1606 r. uchwaliła, aby zakaz noszenia broni a zwłaszcza karabeli, regulaminem szkolnym został objęty, i wykonany ściśle we wszystkich szkołach zakonu. Zdziwił się jenerał, gdy o studentach „przy karabeli” usłyszał, zatwierdził więc ów zakaz i polecił, aby Jezuici użyli wpływu panów a nawet samego króla i usunęli co prędzej ten „niewłaściwy i niebezpieczny obyczaj“. Ale ta wojna wypowiedziana karabelom studenckim nie poszła gładko; upatrywali w tem ujmę rycerskości szlacheckiej; musiano im pozwolić na noszenie „obuszków“, lasek z toporkiem u rękojeści; zamiast więc rąbania były bijatyki[9].
Na XII. kongregacyi prowincyonalnej w Jarosławiu 3 czerw. 1607 dobito nareszcie targu o podział prowincyi na polską i litewską. Rzecz ta wymaga dłuższego nieco objaśnienia.





  1. Najwięcej kongregacyj odbyło się w Pułtusku, w środku prawie Polski, dla dogodności położenia, ale odprawiano je i w innych kolegiach, zależało to od woli prowinoyała I tak:
    I Kongregacya prow. odbyła się w Bossowie, willi kolegium pułtuskiego 18 stycz. 1576.
    II Kongregacya tamże, 22 wrześ 1578.
    III tamże 25 listop. 1583.
    IV w Kaliszu 10 maja 1584.
    V w Jarosławiu w lipcu 1587.
    VI w Nieświeżu w lipcu 1590.
    VII w Pułtusku w lipcu 1593.
    VIII tamże 10 sierp. 1594.
    IX w Poznaniu 1598.
    X w Kaliszu w sierpniu 1603; było na niej 40 profesów.
    XI w Wilnie 16 lipc. 1606.
    XII w Jarosławiu 11 czerw. 1607 (Responsa ad postulata. Prov. Pol. Ms. bibl uniw. Wiedeńskiego nr. 11977. Rostowslu, 417, 418).
  2. Porównaj rozdz. II. §. 10.
  3. Chcieli więc, krótko mówiąc, urządzić zakon na modłę innych zakonów.
  4. Ur. 1532 w Kordowie w Hiszpanii. Kończył nauki teol. w Salamance pod słynnym profesorem Dominikiem Soto, który go prodigium ingenii, cudo zdolności nazywał. Zostawszy Jezuitą, zasłynął jako profesor filozofii i teologii w kolegium rzymskiem i autor kilku dzieł teologicznych. Papież Paweł V powołał go na kaznodzieję i konsultora św. inkwizycyi. Grzegorz XIII powierzył mu misyę w sprawach kościelnych do Belgii. Niemiec i Polski (1572). Papieże Grzegorz XIV, Innocenty IX i Klemens VIII używali go do wielu spraw ważnych a trudnych. Król Henryk IV jemu głównie zawdzięczał swe pojednanie się z Kościołem i Stolicą św. Wynagradzając tyle zdolności, nauki i zasług, Klemens VIII, pomimo oporu Akwawiwy, zaszczycił Toleta 1593 r. kardynalstwem. Był on pierwszym jezuitą-kardynałem. Wnet potem umarł 1596 r. Henryk IV wyprawił mu wspaniałe egzekwie w Paryżu i Rouen (Dictionnaire hist par F. X de Feller I, 212).
  5. Wielewicki I. 173, 174, 181—183.
  6. Autorstwo tej mowy przypisywano Toletowi. (Wielewicki I, 183). Kongregacya ta wydała 81 dekretów i 20 kanonów, objaśniających w wielu ważnych punktach instytut i konstytucye zakonu, w niczem wszelako nie zmieniając jego istoty. (Inst, Soc. Jesu II, 262—288, 545—549).
  7. Tom II str. 45, 49, 165.
    Niech nas to nie dziwi. S. Ignacy kładł główny nacisk na ambonę i konfesyonał, chciał, aby w kościołach jezuickich miewano częste kazania i lectiones sacras, słuchano pilnie spowiedzi, ażeby zaś na to mieć więcej czasu i ciszy w kościele, ograniczyć się kazał na cichą mszę św., dlatego i organy nie były potrzebne. Wnet jednak przekonano się, że do ogółu pobożnych więcej przemawiają wspaniałe, wystawne nabożeństwa i zaprowadzono organy. Kongregacye i jenerałowie opierali się temu, jak długo mogli — w końcu ustąpili (Inst. S. J. II, 198, 227, 539).
  8. Wielewicki I. 270—71.
    Prowincyałowie polscy od 1576—1608. O. Franciszek Sunnier Hiszpan 1576—80, O. Paweł Jan Campano 1581—94, O. Bernanard Confaloneri 1594—99, O. Hieronim Dandini 1599—62, O. Decyusz Striveri 1603—1608, — wszyscy Włosi. Dopiero 1608, doczekali się polscy Jezuici prowincyała Polaka O. Piotra Pabrycyusza (Kowalskiego); drugim był O. Stanisław Gawroński 1614—17. Po nich znów Włoch O Argenti i dopiero od r 1622 z Jerzym Tyszkiewiczem rozpoczyna się szereg prowincyałów Polaków.
    Wizytatorów jednak przysyłali jenerałowie aż do końca XVII wieku wyłącznie prawie Włochów, na co sarkano nieco w Polsce; bywało bowiem, że ci, nie mogąc w tak krótkim czasie poznać kraju i ludzi i stosunków miejscowych, wydawali rozporządzenia, które okazały się niewykonalne i jenerał zmieniać albo odwoływać je musiał Wada to podobno Włochów mniemać, że oni szczególne jakieś talenty do rządów mają, nie sądzę żeby w kuryi jeneralskiej temu mniemaniu hołdowano, ale taki był w Polsce nawał pracy w szkołach, kościołach, misyach, obozach i t. d., że polscy Jezuici nie zawsze sprostać jej mogli i dlatego do jenerała o pomoc wołali. On im też przysyłał tych, których miał pod ręką najbliżej i najwięcej, a więc Włochów i Hiszpanów. Ci zaś, nie znając języka krajowego, użyci być mogli tylko na przełożeństwa i na katedry najwyższe profesorskie. Nie podobało się to Władysławowi IV, ujął się za polskimi Jezuitami listem do jenerała, o czem będzie mowa w tomie II.
  9. Archiv. Prov. Pol. t. I, Congregationes Provinciales, pag. 219.
    Ms. bibl. Wiedeń, nr. II 977. Responsa ad postulata. Prov. Pol. 1576—1607.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Załęski.