[9]RZECZ DZIEJE SIĘ W WARSZAWIE
29-EGO LISTOPADA ROKU 1830.
[11]
Korytarz w Szkole Podchorążych,
przez całą sceny szerz szeroki,
do pół drugiego planu w głąb.
Z lewej księżyca zieleń wpada
przez okna ścianę szklaną;
pośrodku brama, nad tą bramą
chorągwi czworo w pęk złożono;
giwery w rzędów dwa pod ścianą.
Noc, — wieczór, — pusto; — szum od pola,
z Łazienkowskiego parku...
Warta gdzieś stąpa, — słychać kroki.
Na kozłach bębny, dwa moździerze
i kopczyk kul i szpada.
Podziemu prysną wraz ościeże:
w tym korytarzu wstaje Dziewa,
hełm z kitą na jej karku,
prawicą włócznia, tarcz jej lewa;
jej pierwszy głos i rola.
Ze spiżu czerwony kask kryje jej lica
a oczy jej górą w przyłbicy;
jej szata się łyska w odblasku księżyca;
tarcz wielka na złotej pętlicy:
Egida śrebrzysta, przez ramię rzucona,
wężami szeleści żywemi.
Wężami ciążące podźwiga ramiona
i spisę wbija do ziemi.
I głosem zawoła, aż gromem uderzy,
że ku niej skrzydlatych chór dziewek nadbieży
a każda na skrzydłach niesiona.
[12]PALLAS
Do mnie! Do mnie! Do mnie!!
Zwycięskie duchy w orli lot
powietrznym szlakiem
biegajcie we wichrowym szumie;
potrząsam władnym znakiem!
Wy wszystkie razem,
mężobójczem sprzysięgłe żelazem,
co byt poświęcacie dumie;
na szczytach Hymetu, Ossy
Słońcu ślubujecie niezłomnie!
Ze szczytów Pelijonu
biegajcie, biegajcie tłumnie,
śmiertelnych żądne zgonu.
Oto stawiłam grot!
Hej ku mnie, ku mnie, ku mnie!!
(gromy)
Ty, co zwyciężyłaś pod Maratonem,
że Ateny radośne nowiną;
ty, co zwyciężyłaś pod Salaminą,
że Pers smagał morze rózgami,
że w złości nurzał się w pył;
ty co byłaś pod Termopylami;
ty coś wiodła Alexandra pod Tyr,
przydając mu Achillesowych sił;
ty, którą wieść wędrownych lir
pod Troją wsławiła Hektorem;
ty, co wiodłaś Cezarów Romy,
że świat zeszli taborem
wszerz i wzdłuż.
[13]
Gdy gasły gwiazdy Północy,
ty, coś Sławie przydała mocy;
ty, coś zwyciężała Teutony,
gdy Witołd, jako Ares, szalony,
odbywał kąpiel krwi;
coś wiodła Boży-Bicz w łunach
we chwałę przekleństw ognistą,
że zachwiał się krzyż
śród miasta siedmiu wzgórz,
gdyś we światło rzuciła miot lwi!
Do mnie sam! Do mnie w piorunach!
(pioruny)
Przyzywam was władnym znakiem,
na Egidy złoto, kość i spiż;
zaklinam przez Noc wieczystą,
kędy was siłą pchnąć mogę,
na Słońce zaklinam palące,
na Zewsa kędziory straszliwe,
na moc wężową Gorgony,
w drogę!!!
Wy, którym nieśmiertelność dam,
stawajcie żywe, przytomnie!
Powietrznym okrążajcie szlakiem!
Do mnie sam! Do mnie! Do mnie!
I otóż lecą ku niej, lecą
zwycięztwa dziwne Panie:
skrzydlate wielkim skrzydeł lotem.
Wielkim kołują wprzód zawrotem,
nim w kole która stanie.
[14]PALLAS
Ten, co z zawrotnych szczytów
Olbrzymów pchnął w głąb Tartaru
i włada w państwie chmurnem błękitów,
skąd gromem i błyskiem spada,
przezemnie każe!
Niechaj błysk piorunowy
zapala ognie-ołtarze!
Szał być ma Aresowy!!!!
Pobierajcie z bożego daru:
Zews nawołuje sług!
CHÓR
PALLAS
Oto Ares, zwalony z pętów,
uleciał z Olimpu bram,
jako burza
i opadł nad miastem sam
a teraz przelatuje konny
i krzyczy i podjudza i podburza.
CHÓR
PALLAS
CHÓR
Hej! skrzydła porozwijane
nad miastem szeroko rozprężem,
aż one uzbrojone dosiężem,
dopadniem, pochwycim siłą;
[15]
rola się stanie mogiłą
narodom; przez krew zwyciężem!!
PALLAS
Nad ludami uderzą gromy,
chmury się zapalą pożarem,
w gruzy zapadną domy,
ogień z niebios wyleci widomy,
zaciąży Gniew!
CHÓR
PALLAS
Polska z Carem! — —
Powołane są i wysłane
Kery, sine dajmony,
z przeklętych nor Tartaru, —
Harpije, co ssają krew
konających...
Znacie tę Nike Fidyaszową,
jak sandał wiąże szybka,
jak ze zwróconą w górę głową,
(tej brak, gdyż dzieło jest fragmentem)
wstrzymana w locie, gibka,
sandał chce splątać rozplątany
a strój jej, taśmą nie wiązany,
z polotnych fałdów tors odkrywa
i pierś na ciele wpół przegiętem.
Otóż to ona się odzywa
jako:
[16]NIKE NAPOLEONIDÓW
Pod Moskwę, na gniazdo Carów,
wiodłam Cezara Franków.
W orłowej leciałam chmurze,
nad lasem sztandarów,
w górze! w górze!
Szczęście unosiło skrzydła:
Rycerzy wiodłam kochanków...
PALLAS
Odzyszczesz rycerzy kochanków:
leć...
NIKE NAPOLEONIDÓW
Nad duszami zaciążę.
Zwycięzców ramiony uniosę
na bój.
PALLAS
NIKE NAPOLEONIDÓW
Sandały zwiążę;
biegłam z Olimpu chyża,
na twoje zaklęcia zlękła;
o olimpijskie dźwirza
uwadziłam; — ażem uklękła, —
(zawiązuje sandały)
PALLAS
NIKE NAPOLEONIDÓW
[17]PALLAS
NIKE NAPOLEONIDÓW
PALLAS
Oni tam wlecą gromadą
i pochwycą książęcia w pół-śnie.
Pójdziesz za nimi!
NIKE NAPOLEONIDÓW
Nie!! — —
Niech walczą twarzą w twarz,
niech pierś o pierś ubroczą,
niech działa na się zatoczą,
tej nocy walce wydolę,
niech wyjdą w pole!
Uderzą miecz o miecz!
PALLAS
Przeznaczeniu ty nieposłuszna;
Rzecz ma się dopełnić już.
NIKE NAPOLEONIDÓW
Ty wielka, a ty małoduszna!
Niechaj podejmą oręże
i idą walczyć, jak Bogi!
Olimpu zeszłam progi!
PALLAS
Spalę cię w ogniach rumieńca:
poznajesz Gorgony węże?!
NIKE NAPOLEONIDÓW
[18]PALLAS
Więc nie! — i bez ciebie poradzą.
NIKE NAPOLEONIDÓW
Nie poradzą! — Zwycięża ten, kto z nami:
patrzaj, my ze skrzydłami.
PALLAS
Trojej dobyłam tą władzą,
wsławiłam Odysa nad męże;
Księcia pochwycę jeńca.
NIKE TROJAŃSKA
Dobywcom Trojej biada,
nie zwyciężysz.
PALLAS
Zwyciężę!!
Losów dopełnić muszę.
Kajdany zejmę i pokruszę!
NIKE NAPOLEONIDÓW
PALLAS
Orlico!
Gdy rzucę tarcz strasznolicą,
drży tron Zeusa skrzydlaty orłami;
gdy widmem zatrwożę duszę
i najmocniejszy pada.
NIKE Z POD TERMOPIL
Byłam pod Termopylami:
krocie bohaterów we krwi
zdradzieckimi zabiłam mieczami,
[19]
zdrada nie plami!!!
Gdy legną pobici zdradą,
te ręce wawrzyn pokładą.
Zamęczyłam je w zwycięzkiej dumie;
padli, przykryci chmurą strzał,
w grotów zabójczych szumie,
w jarach niedostępnych skał.
Do czynu siostry, do czynu!
Jeśli podstęp przyspieszy wawrzynu, —
podstępem! —
NIKE Z POD SALAMINY
Narodom stanę się sępem;
byłam pod Salaminą!
Których losy dopełnione, niech giną.
Jeśli-że za zaborem szli,
niechże je ziemia pochłonie;
jeśli-że ognie ma w łonie;
na cudzym-że chcą orać zagonie
i cudze plony kraść — ?
Lepiejże trupem paść,
niżal dopuścić tę właść! —
Czego-że to pragniemy?!
CHÓR
NIKE Z POD SALAMINY
Jak sięgniem po wawrzyny — ?
CHÓR
PALLAS
[20]NIKE Z POD SALAMINY
CHÓR
NIKE Z POD SALAMINY
Kto weźmie wieniec róż — ?
CHÓR
NIKE Z POD SALAMINY
PALLAS
NIKE Z POD MARATONU
Czyli będzie rówien, jak mój,
któren wzeszedł w gaju Maratonu,
we szczęku krwią płynących zbrój,
nim Helios z nieśmiertelnych dróg
przebieżał połowę skłonu.
Jego imię?
PALLAS
Wołane w skrach i dymie,
w mgławicy Napoleonidów.
On pierwszy i on jedyny.
CHÓR
NIKE NAPOLEONIDÓW
Czyny!!
Mnie jego daj i zwól;
[21]
pożądaniem jemu krew rozpalę.
Jak poznać?
PALLAS
Chodzi w chwale;
wszyscy ku niemu drżą.
NIKE NAPOLEONIDÓW
PALLAS
Satyry
bawią go śpiewem i grą
na teatrze.
NIKE NAPOLEONIDÓW
Satyrom skruszę liry,
przy nim stanę i w oczy popatrzę
i krzyknę: w mieście bój!!
PALLAS
Leć, skrzydła nad nim sprząż,
unieś go i skryj w arsenale.
NIKE NAPOLEONIDÓW
PALLAS
NIKE Z POD CHERONEI
Posępna weszła i cmentarna
i wiew przynosi grobów, blada
i wieńce niesie choinowe
i ciska, — ręce składa, —
to wznosi je tragicznie nad głowę
[22]
i jakby wieszczka rozpowiada
gestem,
wróżąca jedno słowo: biada.
Czarne welony, czarne chusty;
z zaciśniętemi idzie usty;
że cała onych Bogiń gromada
przystanęła przycichła i bada.
NIKE Z POD CHERONEI
Oto wieńce wam niosę wiązane
z choin; przystanęłam w ogrodzie
i rwałam —
NIKE Z POD SALAMINY
NIKE Z POD CHERONEI
Róż niema, róże pomarły;
badyle kwiatów suche
wichry przegonne w puch starły;
z liści złotych kobierzec na wodzie.
NIKE NAPOLEONIDÓW
Chcę wawrzynu wieńców i dębu.
Jakoż zwycięstwo się ziści — ?
NIKE Z POD CHERONEI
Dęby odarte z liści.
Wichr przegnał zimną zawieruchę
nad ogrodem; — i liście opadły;
ogrody puste i głuche
a gałązki zmartwiałe i kruche;
ni ptaków świergoty letnie,
ni Marsyasowe fletnie;
[23]
zbłąkane dzieci Eola
dmą mierzwę przegniłą z pola,
słomę dziergają na drzewa,
że drzewo, jak arfa śpiewa
we wichrze miotem gałęzi;
a krzewy, co najdroższe,
w zimowej słomianej uwięzi;
a krzewy, co najuboższe,
w łachmanach zczerniałych liści.
CHÓR
Jakoż zwycięstwo się ziści — — ?
NIKE Z POD CHERONEI
Uprzołek suchy jaśminu
i perły owocu, jako łzy
duże, —
krwawe po jarzębinach korale —
NIKE Z POD MARATONU
Gdy zwycięskie proporce zawarczą,
po kierz bohatery nie sięgną.
NIKE Z POD SALAMINY
Nędzą zmartwiałe badyle;
oto je stopą podepcę, —
i w pierwszym ogniu spalę.
Wstanąli to pieśniarze i ślepce
lirni, — czy męże, jako spiż?!
NIKE Z POD CHERONEI
Onym te wieńce wystarczą
za róże, —
[24]NIKE Z POD SALAMINY
NIKE Z POD CHERONEI
Drwisz!
Będą jaśnieć przez chwilę.
NIKE Z POD SALAMINY
NIKE Z POD CHERONEI
Wzrośli w mękach i trudzie.
CHÓR
PALLAS
NIKE Z POD CHERONEI
Na urwiskach jałowiec i sosna,
przygięta wichrem, drży...
NIKE Z POD MARATONU
NIKE Z POD CHERONEI
Siostry!
Krzew zwarzył wicher ostry
i szron bieluchny mrzy.
Laurów niema a róże pomarły.
CHÓR
Jakoż zwycięstwo się ziści — ?
NIKE Z POD CHERONEI
Niech giną, synowie moi, —
kres hańbie, wstrętom, zawiści;
[25]
łza już się w oczach nie ląże,
do lotu się skrzydła rozwarły...
CHÓR
NIKE Z POD CHERONEI
Oto po Śmierć dążę.
Obaczę ich znowu we krwi.
Pozwalasz mi znowu wstać,
poległym łoże słać.
O Pallas, Zewsowa dziewo,
jakożem dzisiaj szczęśliwą.
O Sławo, przecz znowu mogę
dziełami znaczyć drogę.
Widziałam Maciejowice
i ległą zakłutą brać.
Na bój, na bój!
Podajcie ręce siostrzyce:
otośmy przymierze zawarły.
CHÓR
(podają sobie ręce)
Cyt! — — — Stój.
Krzew zwarzył wicher ostry;
wylękłe, wyschłe drzewa,
w nich Eol, jak w arfach śpiewa;
laurów nie ma a róże pomarły — —
NIKE Z POD CHERONEI
Siostry!
Otośmy przymierze zawarły:
oto po Śmierć, po Śmierć dążę:
[26]
niech giną we chwale zbroi,
łza już się w oczach nie ląże.
(ujmuje za ręce Chór)
PALLAS
Ujrzycie bohatery i karły
i wojenniki i gachy
i dumne, pychą pojęte
i podłe, jako gad liche
i wyniosłe i groźne i ciche
i zbrodnicze i jako cud: święte. —
Leć! leć! w puste, w ciemne ulice!
Wołajcie, tam Ares goni,
uderzcie o dzwon błyskawice,
niech trwogą przez miasto dzwoni!
Krzyczcie: do broni!!..
CHÓR
Do broni!!!
Chór odlatuje; — zaś Pallada
ze smugi świetlnej w cień wstępuje
i kęs przystaje, czatująca. —
I tejże chwili samej wpada
Wysocki Piotr do korytarza,
od prawej biegnąc strony.
Ku drzwiom środkowym prosto bieży;
płaszcz wielki kryje go po oczy;
biegnie, — drzwi pchnął do sali;
dobył szpady — i tą koło zatoczy;
płaszcza odkrył, — oni już go poznali;
do drzwi się cisną: chór młodzieży;
słuchają, a on nawołuje:
[27]WYSOCKI
Hej bracia, dzieci, żołnierze
za broń, za broń, za broń!
Niech każdy za giwer[1] bierze
i ustawia się w szeregu, w podwórze.
Hej bracia, oto budzą się burze:
za broń, za broń, za broń;
przyszedł czas, gdy zrywamy obroże,
co gardła i ręce porze
i święcim noże!!!
Śmierć przywłaszczycielom,
tyranom,
co nasze kalają trony,
co brudem ołtarze ścielą!
Bóg wziął nasze obrony:
Śle wolność ludom i stanom!
Czas pomsty za bezprawie,
czas pomsty, lećcie żórawie,
roznieście po polach skry
z płonących chat!
Za łzy, za urąganie męce,
hej bracia, rycerze, dzieci,
młodzieńcze sprzęgajcie ręce.
Oto godzina wybija,
gnana tęsknotą lat:
do broni, Jezus, Maryja!
Do broni za Polskę, za krew,
za lata niewoli i nędz,
za widma, upiory jędz,
co nasz obsiadły dom,
niosąc srom;
[28]
niech krzyż upiory wyżenie,
spełniajcie przeznaczenie:
Czas przyszedł, zwyciężym dziś.
Hej dzieci, rycerskie łupy
dla was, czas iść!
Drogę zaścielą wam trupy;
to wam ratować się z toni,
wasz los od waszych dłoni,
wam serca! — Mężowie dzieła!
Już za nim Dziewa znów się zjawia
i słowem-ogniem go zaprawia
i słowem-ogniem go porywa,
płonąca wiedźma łun straszliwa:
PALLAS
Niech płoną grody i miasta!!
Do broni, do broni, do broni!
WYSOCKI
Tyżeś to koło mnie stanęła,
we wieńcu błyskawic niewiasta:
łuną palisz się jasną...
PALLAS
Oto jestem przy tobie siostrzyca;
błyskawice w mem ręku się palą
i gwiazdy w mem ręku gasną.
CHÓR PODCHORĄŻYCH
Patrzajcie, gorą mu lica.
WYSOCKI
Hej, naszym krzywdom granica!
[29]PALLAS
Opętańcze mieczowy, do dzieła!!
WYSOCKI
Poprzysięgam się tobie: miecz;
zgaduję cię radosne widziadło;
tyżeś mnie za włosy ujęła,
Córo Zewsa, dziewo nieśmiertelna;
tysiące mężów pobladło,
przed tobą upadło w pył...
CHÓR PODCHORĄŻYCH
Dla nas Sława, Sława niepodzielna!
Wyżeniem księcia precz!
PALLAS
Patrz, jak się prężą do sił;
patrz, lecą, ja z nimi orlica;
zapalę ich duchy, jak pochodnie;
niech lecą spełnić zbrodnię;
wężami osmagam twarze.
Zaklinam je w wojennym gniewie;
zapalę, jako zarzewie;
duchy młodzieńcze obnażę,
rozedmę piersi okrzykiem,
każden wstanie skrzydlatym orlikiem
i wzleci w śmiertelnym śpiewie.
WYSOCKI
Przez krew, przez krew, wy w gniewie:
rycerze krwawego przymierza,
słuchajcie, piorun uderza
przez pierś, przez polskie serca.
[30]
Oto wszystko wam odebrał wydzierca!
Pallado! tyżeś z piorunów urosła,
potrząśnij tarcz gromowładą,
niechaj patrzą w płomień uniesieni,
niech się łuna nad nimi rumieni!
Rozedrzej piorunem mrok!
(gromy)
CHÓR PODCHORĄŻYCH
Łuna się na niebie uniosła — !
WYSOCKI
Zapamiętajcie rok
trzydziesty,
dzień dwudziesty dziewiąty
Listopada:
dzień wzeszedł dla was, ta noc!
(łuna)
PALLAS
WYSOCKI
Wskrześnijcie mściwce!
Krzepcie się, orężna gromada!
PALLAS
Zdobywce;
Tratujcie, depczcie Centaury!
WYSOCKI
Na mojem stawajcie Słowie:
Do broni!
PALLAS
[31]CHÓR PODCHORĄŻYCH
Każesz iść, o ty oczekiwany,
mówiono, że przyjdziesz k’nam.
PALLAS
Na Słowo pękają kurhany.
Wam duch, latami wołany,
poima serca łańcuchem;
kto się oprze tej wolej serdecznej,
tego tarczy uderzę obuchem
i męce przekażę wiecznej.
Oto głos, co wam woła: Sława!
Hej stado orłów szeleści,
powietrze skrzydłami porą,
łuna tęczą ogniową je pieści.
Niechaj duchy płomieniem zagorą!
Miecz świętość, miecz twoja Sprawa,
Los w wasze ręce dan.
CHÓR PODCHORĄŻYCH
WYSOCKI
Bierzcie za giwery, —
oto stoją rzędami u ścian;
chwyć w lot;
czas ucieka, trza nam chyżo do wrot,
nim was ubiegą.
Jest tu cała hurma Moskali,
co wrót strzegą.
Trza, by was niepoznali;
trza nam wpaść na koszary na Solcu;
to tam się pali szopa
[32]
opodal przedmiejskich kopców
i to jest umówiony znak.
Iluż was tu jest chłopców?
Stu sześćdziesięciu?
CHÓR PODCHORĄŻYCH
WYSOCKI
CHÓR PODCHORĄŻYCH
Wszyscy są.
Patrz, pełnią się korytarze...
WYSOCKI
Dostajecie do działania część lwią:
trza rozbroić trzy pułki ułanów,
most zająć, omylić straże.
Dam naboje, sam sprawię waćpanów.
Potem zejdziem na miejski szlak.
(do nowych, którzy nadbiegli)
CHÓR PODCHORĄŻYCH
WYSOCKI
Czas mija, nie trza dzieła odwlekać.
Przelecimy koło Belwederu ku miastu,
by przedostać się do Arsenału.
Zaliwski Arsenału dobędzie.
PALLAS
(szeptem za jego uchem)
[33]
Nie zazdrosnyś-że jego udziału,
że i on sławę równą posiędzie — ?
WYSOCKI
W ogrodzie, koło mostu-posągu,
jest młodych, umówionych szesnastu;
wszystko z uniwersytetu studenty
i literaci,
Tym trza dać broń
i drogę do pałacu pokazać;
dwóch przydzielę i sam ich wyznaczę;
oni mają pochwycić książęcia,
gdyby zechciał ogrodem uciekać.
CHÓR PODCHORĄŻYCH
Więc to dziś, — to nie do pojęcia...
WYSOCKI
Dziś dzień wyzwolin braci!
CHÓR PODCHORĄŻYCH
Leć z nami, jako orzeł z orlęty!
Już biegą, już biegą,
Już nic ich nie wstrzyma,
Już bronie mają w ręku;
do niego, do wodza przykuci oczyma,
śród gwaru, rumotu, śród szczęku.
Kurty w granat a żółte rabaty;
białe spodnie i białe kamasze.
Na giwerach piętrzą bajonety
przypasują do boków pałasze,
tornistry przytroczą na grzbiety,
[34]
na krzyż pasy przez pierśne kolety.
Już się stawią we czwórki-kwadraty,
Już w rząd długi wyciągli się sznurem
a wesołym radują się chórem.
WYSOCKI
To dziś, — do broni! za giwery!
Bajonety nasadzić!
W podwórzu się gromadzić,
przeć do wrot!
Żeby wrot wam nie zamkli, — w lot!
Dostaniecie ładunki u bram.
Ja z wami, — ja powiodę was sam!
Do broni, godzina wybiła,
przy nas Potęga, Siła.
Za wstyd, za lata niewoli,
za lata, lata łez
przywłaszczycielom kres!
Miecz wyoralim z roli,
Będziemy tym, co naszą łamali cześć,
grób grześć,
na piersi kolanem sieść
i łamać kości.
PALLAS
Będziesz nieśmiertelność mieć!
WYSOCKI
Wnijdziecie do nieśmiertelności!
Hej dzieci, męże, rycerze!
PALLAS
Niech każdy płomieniem płonie,
[35]
lećcie gorejące pochodnie,
ozwarte świątyni ościeże.
We światło przez mieczów zbrodnie!
WYSOCKI
Hej bracia, żołnierze, dzieci!
PALLAS
Gwiazda wam wzeszła i świeci!
WYSOCKI
PALLAS
WYSOCKI
CHÓR PODCHORĄŻYCH