Noc listopadowa/Scena II
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Noc listopadowa |
Podtytuł | Sceny dramatyczne |
Wydawca | nakładem autora |
Data wyd. | 1904 |
Druk | Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
SALON W BELWEDERZE.
(Dwoje drzwi z prawej. Dwoje drzwi z lewej. JOANNA
(wchodząc)
Patrzajcie, łuna pożaru! W. KSIĄŻE
(wchodząc)
Gdzie pożar? KURUTA
(wchodząc)
Miasto się pali. GENDRE
(wchodząc)
Nie miasto. W. KSIĄŻE
Gdzie? GENDRE
Tam, w oddali. KURUTA
Dwa się szwadrony zerwały JOANNA
(wychodzi) GENDRE
Konia dla księcia! KURUTA
Już wiodą. W. KSIĄŻE
Nie, — pozostanę. — KURUTA
A coby książe powiedział, W. KSIĄŻE
Że to powstanie. KURUTA
A tak — tak — ogień — bunt, ogień pożarny; W. KSIĄŻE
Z złotem Runem GENDRE
A jeźli Car nie zechce — ? KURUTA
Będziem wierni. GENDRE
(wychodzi)
W. KSIĄŻE
Postój sam! KURUTA
Słuszajus. W. KSIĄŻE
Ot ty durny. KURUTA
Ja ludzki. W. KSIĄŻE
A potrafiłby ty, jak jaki kniaź Zarudzki, KURUTA
Wy gospodyn, — ja sługa. W. KSIĄŻE
No ja znam. KURUTA
Wierny. W. KSIĄŻE
Głupi zadość. KURUTA
Mudry po rozkazu. W. KSIĄŻE
Przebiegły Grek; na tonie pozna się do razu. KURUTA
Paplać swobodno. W. KSIĄŻE
Małczaj, — — — no ruszaj won, — — a służyć! KURUTA
Niezawodno. W. KSIĄŻE
A potrafiłby ty w ogień za Carem skoczyć? KURUTA
Choćby i carski brat, — W. KSIĄŻE
Nóż jemu w pierś, — ubroczyć KURUTA
Wasza miłość... W. KSIĄŻE
Filozof ja, — tak po omacku KURUTA
Dar boski wasz. W. KSIĄŻE
Tak ja wam się wynurzę, KURUTA
Dyabeł bierz, — cóże jest to — — ? W. KSIĄŻE
... Że książe będzie Car. KURUTA
(zaśmiał się)
Cha, cha cha. W. KSIĄŻE
(pchnął go)
Precz! — czego ty się zaśmiał, jak czart? KURUTA
(milczy)
W. KSIĄŻE
Precz, — no nie trza służby mnie. KURUTA
(pozostaje)
W. KSIĄŻE
Precz. Ruszaj do kart. (wypycha Kurutę za drzwi)
(został sam) (puka do drzwi na lewo) (z tychże drzwi wychodzi:) JOANNA
(podeszła ku środkowi salonu)
W. KSIĄŻE
(zamyka wszystkie drzwi)
(idzie do biórka)
Od samego rana dziejowym, taka znaczyła się pora (uderza ręką o biórko)
Tu — list Cesarza — JOANNA
Cara!? W. KSIĄŻE
Cara brata. JOANNA
Na zbawcę! W. KSIĄŻE
Na kata! JOANNA
Co to jest — ?! W. KSIĄŻE
Car oszalał JOANNA
Co znaczy,...? W. KSIĄŻE
— Milczenie, JOANNA
W ogniu cały... W. KSIĄŻE
I we krwi się zjawię i będę czemś, — nie błaznem, nie kpem, JOANNA
Ty!!! W. KSIĄŻE
Polakiem. JOANNA
Łżesz. W. KSIĄŻE
Małczaj! JOANNA
Ty łasisz się i klniesz, — — W. KSIĄŻE
Słuchaj, — ty milcz, — ja mówię świętą rzecz; JOANNA
Łżesz. W. KSIĄŻE
Ty piękna, — ciszej ty, bo ty mnie słowem gniesz. przebojem wzdłuż i wszerz! Co? Napoleonidzi JOANNA
A serce moje widzi. W. KSIĄŻE
Zblednie Car. JOANNA
Przeciw bratu, — ty brat — — W. KSIĄŻE
Wot rzucił na cię czar. JOANNA
Zamach. W. KSIĄŻE
Wsiej czas, — mój los. JOANNA
W obłędzie ty, — chcesz mnie udaniem zwieść. W. KSIĄŻE
(otwiera biórko,)
(podaje list)
Czytaj. — Co wiesz? Plein pouvoir. — Co? — Znasz! Ha mów, ze słowem spiesz. JOANNA
Precz. W. KSIĄŻE
Ty się boisz. — JOANNA
Ty bankrot. W. KSIĄŻE
Ty lalka, — pić duszy czystość, — w uścisku rozpalić JOANNA
Puszczaj, — W. KSIĄŻE
Krew, lice się rumieni. JOANNA
Puszczaj. W. KSIĄŻE
Czuj moc. JOANNA
Precz. W. KSIĄŻE
— Ty będziesz chwalić JOANNA
Ty cham. W. KSIĄŻE
Ha, — ty słaba — ty kwiat, bierz rozkosz, lubość dam. — JOANNA
(oddala się)
W. KSIĄŻE
Postój! JOANNA
(staje)
(chwila milczenia) W. KSIĄŻE
(opuszcza wzrok ku ziemi)
(stoi obezwładniony) JOANNA
(zwraca głowę ku oknu)
Czy nie wydaje się, że ot tam jacyś ludzie W. KSIĄŻE
(nie poruszył się)
Może to być, — to i cóż? Myśl moja w trudzie. JOANNA
Spojrzno tam. W. KSIĄŻE
Sumienie. (ostro)
Czego chcesz? (czule)
Pójdźno ku mnie. — Nie pragniesz się tulić? JOANNA
Spojrzno, — patrz, — jakieś smugi odbite na wodzie W. KSIĄŻE
Ty marząca, — luba, — jeśli się duch nie wzmoże, w moc się nie rozpręży. JOANNA
Krocie iskrzących gwiazd... W. KSIĄŻE
Ty myślą w niebie, JOANNA
Chłód. W. KSIĄŻE
Po oknach cienie gonią, JOANNA
Tam jacyś ludzie są. — W. KSIĄŻE
Przystępu straże bronią. JOANNA
Zaczęłam dziś rano. W. KSIĄŻE
Tak więc masz idejami duszę zadumaną JOANNA
Tak duszy oczyma W. KSIĄŻE
Francuskiemu hrabi, JOANNA
— Nikt. — — Może drzewa tam gałęźmi trzęsą — ? W. KSIĄŻE
Łzy masz pod rzęsą. JOANNA
To nic. W. KSIĄŻE
Pokorny ja, — bez gniewu, — jużem rozczulony, — JOANNA
Ten tam oddalony W. KSIĄŻE
Dosyć. JOANNA
Na ogród pójdę. — — W. KSIĄŻE
(tupie nogą)
Nigdzie krokiem. JOANNA
To nie. — Już zostaję. — W. KSIĄŻE
To idź. JOANNA
Tam. — A po co? W. KSIĄŻE
Urok, czarodziej biały, — świecący bohater. JOANNA
Szept. W. KSIĄŻE
W gałązkach szemrze wiater. JOANNA
Cicho znów. W. KSIĄŻE
Tym głazem JOANNA
Może. W. KSIĄŻE
Ja go każę zrzucić z konia! JOANNA
Już nie patrzę. — — — W. KSIĄŻE
Wysadzić go każę. JOANNA
Ech. — W. KSIĄŻE
Każę ozłocić, — blachą okuć złotą. JOANNA
Z hołotą. W. KSIĄŻE
Małczaj! (chwyta ją za rękę)
JOANNA
Ot żeś co jest — ? W. KSIĄŻE
Ty dumą i pychą JOANNA
Ty wstrętny. W. KSIĄŻE
Ot ty kochanica. JOANNA
Puszczaj. W. KSIĄŻE
Pójdź. JOANNA
Precz. W. KSIĄŻE
Suko! Ruszaj! JOANNA
Najświętsza Panno! — Nie — ty, nie wymuszaj. W. KSIĄŻE
Zapomnisz. — Czego chciałaś? Tam, — już ciebie widzę, JOANNA
Najświętsza Panienko. — W. KSIĄŻE
Precz ręce! JOANNA
Łamiesz. O wstydzie, o męko. W. KSIĄŻE
Znaj rozkosz. — Ty kobieta, — jak panna wstydliwa, — JOANNA
(upada)
Ja nieszczęśliwa. W. KSIĄŻE
Nie klnij, — — nie płacz, — milcz! — cicho — cicho! JOANNA
Precz. W. KSIĄŻE
Gniewna, żałosna. JOANNA
Odejdź, — ja szalona. W. KSIĄŻE
Ty głupia. — Ty obłędna. — Obłęd moja siła. JOANNA
Ja się w męczeństwie wiję, W. KSIĄŻE
Jak wichr, — ja byłbym wichr, huragan... JOANNA
Jak z podwórza W. KSIĄŻE
Czar. JOANNA
Ty... W. KSIĄŻE
Chodź do łóżka. JOANNA
Daj ust, — ty mój, — — — o bierz tę twoję moc, — W. KSIĄŻE
To miłość, — ura! JOANNA
Ha — W. KSIĄŻE
Pocałuj. JOANNA
Cyt... W. KSIĄŻE
To nic. — — JOANNA
Co to? — po oknach śwista — zgrzyt — W. KSIĄŻE
To wiatr północny dmie. — JOANNA
Wichr wyje. W. KSIĄŻE
W oczach łza, — JOANNA
Ja obłąkana, — W. KSIĄŻE
Daj ust — JOANNA
Pocałuj, — skon. W. KSIĄŻE
Daj ust, — pocałuj — JOANNA
Tyś dla mnie rzucił tron. W. KSIĄŻE
Dla ciebie tron zdobędę, koronę dam na skroń. JOANNA
Ty mój, — kochanku, — panie — W. KSIĄŻE
Dam tobie królowanie. JOANNA
W kościele Świętego Jana. W. KSIĄŻE
Carstwo. JOANNA
Korona zmartwychwstana. W. KSIĄŻE
Co!? — wiesz!! JOANNA
Wiem. Tam w sercach ogień wre. W. KSIĄŻE
Tam?! — gdzie?! JOANNA
Ty patrzaj w twarz. W. KSIĄŻE
(odstępuje od niej)
Ja sam... (dzwoni) JOANNA
(omdlała)
W. KSIĄŻE
(otwiera z kluczów wszystkie drzwi)
(przenosi ją do innych pokojów) PANNY
(wbiegają)
(otaczają zemdlałą) (oddalają się) W. KSIĄŻE
(wbiega)
(idzie ku jednemu z pokojów) (rozmawia z kimś we drzwiach) (po chwili wchodzi na salon) (obok W. Księcia wchodzi:) GENDRE
(z pochyloną głową)
W. KSIĄŻE
Ot, co ty mówisz? Na śmierć? — Generał? GENDRE
Ot, czemuby ja nie umieràł? — (opiera czoło o pierś W. Księcia)
Daj ochłodzić kamykiem czoło. — — — — Carski dar, — W. KSIĄŻE
Biedny ty, — duràk, — — GENDRE
Tak Carstwo czar. — W. KSIĄŻE
Rzewny ty, — czy pijany — ? GENDRE
Wasza miłość? — W. KSIĄŻE
Obraza — ? GENDRE
Tak kto mnie wydarł serce — ? W. KSIĄŻE
Ty chcesz na tamten świat, — ty brat — ?, a co cię zmusza? GENDRE
Duch. — Tak ja tu widzę wstyd, — bezczelny wstyd; W. KSIĄŻE
Tak ty urlop weź, — poczekaj. — GENDRE
Urlop duszy. W. KSIĄŻE
Tak ty duràk, — weź ty teorban, dzwoń; — GENDRE
Tak książe dziewkę rai... KURUTA
(wszedł cicho i szepce)
Majestè, — nadbiegł właśnie ów człowiek z donosem. W. KSIĄŻE
Niech-że wejdzie. — (do Gendra)
Adieu — (do Kuruty)
A przycienić światło, KURUTA
Wiem kto jest. W. KSIĄŻE
Co mnie to? GENDRE
Addio! (odchodzi)
W. KSIĄŻE
Włóczęga, hołota, MAKROT
(wchodzi)
KURUTA
A ty masz dla mnie co — ? MAKROT
Dla księcia słowo. KURUTA
A czemu dla mnie nie — ? MAKROT
Dla majestatu. KURUTA
No tak, ja ci pozycyę dał. MAKROT
Więc za umową KURUTA
Daj go katu, — — (szepce W. Księciu)
(do Makrota) No tak, co ty wynalazł — ? MAKROT
Słowa, — gesta, — cienie. KURUTA
Któż co z tego odgadnie, — he, — kto? MAKROT
Złe sumienie. KURUTA
Tak my najszczersi, — MAKROT
Szajkę. KURUTA
Można pójść — ? MAKROT
Można. W. KSIĄŻE
Jawno? MAKROT
Niewygodnie. W. KSIĄŻE
I cóż tam knują — ? MAKROT
Oni — ? — Knują zbrodnie. W. KSIĄŻE
Jak na Sanszo-pansie. MAKROT
Garść, partye, — gromada. KURUTA
I gdzież to? MAKROT
Kto przyjdzie, to gada W. KSIĄŻE
Tak gdybym ja tam poszedł sam....? MAKROT
To nie wypada. W. KSIĄŻE
I gdzież to — ? MAKROT
Rzecz doniosła, — niejawna, nietajna. W. KSIĄŻE
Byłeś tam? MAKROT
Wracam. KURUTA
A sprytna sobaka! W. KSIĄŻE
Gdzie to? MAKROT
Na Świętojurskiej uliczna kloaka. KURUTA
(zaśmiał się)
Cha, cha. MAKROT
Spisek odkryłem, — wyjawię dowody. W. KSIĄŻE
Łajdaku, coś ty chciał, — ja mam pójść w łajna? MAKROT
Tam mówiono o księciu słowy szkaradnemi. W. KSIĄŻE
I ty podły przychodzisz obrzucać mnie niemi? MAKROT
Ja tam stałem na zimnie, o głodzie, — z rozkoszą stój, postój, — czekaj jeszcze, zapłacą dukatem, W. KSIĄŻE
Co? I cóż? — Co przyniosłeś, — co? MAKROT
Ja cały w słuchu, W. KSIĄŻE
(rzuca pieniądz)
Masz. Gadaj. MAKROT
»Pojednał się z bratem W. KSIĄŻE
Gadaj. MAKROT
»Dziś jeszcze trzeba w pysk tego Mogoła«. W. KSIĄŻE
Mnie!? MAKROT
Ja tak myślę. W. KSIĄŻE
Precz! — Mnie!? MAKROT
To wyraźne, — które wskazują, — że się dziś — coś ma pojawić. W. KSIĄŻE
Ale co!? — Co?! — Precz-ty!, — albo zostań jeszcze chwilę; MAKROT
Oni się modlić przychodzą na groby (dobywa papierów)
Co — ? — Foliały całe? W. KSIĄŻE
Listopad, to dla Polski niebezpieczna pora — ? MAKROT
Znacząca. — — W. KSIĄŻE
A ty, widzę, jesteś zmora. MAKROT
Tak teraz jest Listopad, — więc baczne mam słuchy. Jest to pora, gdy idą między żywych duchy — KURUTA
(wybucha śmiechem)
Cha, cha, cha, W. KSIĄŻE
(śmieje się)
Poeta. KURUTA
Bo jest. W. KSIĄŻE
Co dzień nowy. KURUTA
Co dzień nowy. MAKROT
Jest wszędzie. KURUTA
W zawiązku. MAKROT
Gotowy. W. KSIĄŻE
A wszystko pierzchnie z rankiem, — ze dniem, — nocne mary. KURUTA
Wasza Książęca Mość nie drży, — człowiek wojenny, no to dość; — trzeba, książe, wydać rozkaz dzienny, W. KSIĄŻE
Ty żartowny. KURUTA
Tak ja się na wszystko zgotuję. W. KSIĄŻE
Tu ja panuję. KURUTA
Ja miał na myśli Cara. W. KSIĄŻE
Milcz. KURUTA
I zamach stanu. W. KSIĄŻE
Słyszałeś — ty, — ja cię zakuję KURUTA
Tak się dowie Car. W. KSIĄŻE
Car się nie dowie. precz wy odemnie, precz, — krew mi wyssali, (wypędza obydwóch)
Ja sam, — — skąd czekać mnie zwiastuna? (widać łunę)
Co to? — — Pożarna łuna, — (dzwoni)
A co? OFICER SŁUŻBOWY
(wchodzi)
(salutuje) Raport złożony, — pożar ugaszony. W. KSIĄŻE
Słomiany ogień, — zgasł, — OFICER SŁUŻBOWY
Cztery szwadrony W. KSIĄŻE
Pożaru powód — ? OFICER SŁUŻBOWY
Niewiadomy. W. KSIĄŻE
Jakto — ? — Ha, — nic, — — tak, — nic niewiadomo; tak, — że to wszystko nic, — — kto ma łakomą (do oficera)
Rozpędzić straże. OFICER SŁUŻBOWY
(salutuje)
(wychodzi) W. KSIĄŻE
(klaska)
LOKAJE
(wchodzą)
W. KSIĄŻE
Gasić lichtarze.
|