Boska komedja (Dante, 1909)/Czyściec/Pieśń XIII
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Boska komedja II. Czyściec |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1909 |
Druk | W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Edward Porębowicz |
Tytuł orygin. | Divina Commedia |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
PIEŚŃ XIII.[1]
1 Doszliśmy szczytu kamiennej drabiny,Gdzie po raz drugi stożek się wycienia, 4 A tam go taras gładki opierścieniaBieżący w okół, jak pierwszego razu, 7 Figur tam rytych niema, ni obrazu,Ale jednego szarego koloru 10 »Jeśli czekamy kogoś z tego dworu,Nim się u niego drogoskaz wyprosi, 13 Rzekł i wzrok bystro ku słońcu podnosi;Bok prawy czyni obrotu ośrodkiem[2], 16 »O słońce!« wołał, »ty, którego słodkiemWiedziony światłem, na tor nowy wchodzę, 19 Poucz; ty grzejesz świat, ty jego drodzeŚwiecisz; póki nic nie staje na wstręcie, 22 Jużeśmy uszli po owym zakręcieNa tysiąc kroków swego rachowania, 25 Kiedy wionęły ku nam skrzydeł wianiaDuchów niewidnych, ale nas przelotem 28 I był głos pierwszy[4] usłyszany potem:Wina nie mają — wymówił dokładnie 31 A nim ten jeszcze w powietrzu pobladnie,Inny zawoła: Abyście wiedzieli, 34 »Jakiej to, Ojcze, są głosy kapeli?«Pytam; a oto duch trzeci zakrzyczy, 37 Na to Mistrz luby: »W tem kole się ćwiczyWinę zazdrości; tu więc miłość miecie 40 Wędzidło z głosów odmiennych się plecie;Zaznasz ich jeszcze, jeśli mię nie myli 43 Teraz niech wzrok twój w przestrzeń się wysili:Ujrzysz gromadę mar siedzących razem; 46 Tedy rozwarłszy oczy za rozkazem,Popatrzę ku nim; siedzieli opięci 49 Gdyśmy podeszli, owi smutkiem zdjęci,Wołali: »Módl się za nami Maryja, 52 Nie wiem, jest-li kto tak surowy, czyjaLitość od tego nie zadrży widoku, 55 Skoro tak blizko podsunąłem kroku,Że mi ich postać była ukazana, 58 Szata ich nędzna, jakoby włósiana;Jeden drugiemu wspierał się o plecy, 61 Tak wyglądali, jak ślepi kalecy,Gdy na odpuście w kościelnej zagrodzie 64 Spółczucie zbudzić w pobożnym narodzie,Wiedząc, że niemniej jak skarga, nędzarzy 67 A jako ślepcom słońce za nic waży,Tak i tym duchom do miejsca przykutym 70 Jak czyni ptasznik z zuchwałym birkutem,Kiedy nie może nad nim zyskać władze, 73 Zdawała mi się rzecz równa zniewadzePatrzeć, niewidny będąc ich wzrokowi; 76 A On, co giestu znaczenie w lot łowi,Niemieszkający rzecze: »Niech pospołu 79 Wirgili przy mnie z tej strony cokołuStąpał po ścieżce, skąd łacno spaść można, 82 Po mojej stronie ślęczała nabożnaDuchów gromada, którym szwu szczeliną 85 Podszedłszy, tak się ozwałem: »Drużyno,Owej światłości szczytnej niedaleka, 88 Niech Łaska zmyje pianę, co oblekaTwoje sumienie, aby w nie bezpieczna 91 Powiedz, rzecz będzie i luba i grzeczna:Jest tu gdzie dusza italskiego rodu? 94 »Bracie, wszystkieśmy prawdziwego groduObywatelki[9]; rozumiesz pątnicę, 97 Taką odpowiedź lecącą pochwycęZ miejsca, gdzie cieniów siedziała gromada; 100 Sądzę, że na mnie jedna dusza bladaCzekała, brodę wysunęła bowiem 103 »Ty, co się zniżasz, by wznieść się«, tak powiemDo ducha, »twej-że głos to odpowiedzi? 106 »Sieny mieszkanką byłam[10]; tu się biedziDuch nasz«, odrzekła, »i pył ziemski myje 109 Głupie czyniłam, choć imię ZofijeNosząc, bo o swe korzyści nie dbałam: 112 Lecz abyś wierzył, że szczerością pałam,Słuchaj, szał jaki zrodził się w mej głowie, 115 Pod Colle moi gdy stali ziomkowiePrzeciw wrogowi, ja podnosząc dłonie 118 Rozbici poszli po gorzkim wygonieUcieczki, a ja świadek tej przygody, 121 I wzniosłam w niebo zuchwałe jagodyMówiąc: — Już teraz ciebie się nie boję! — 124 Pod koniec życia z Bogiem się pokoję;Ale podobno bogobojne chęci 127 Gdyby nie szczęście, że się mej pamięciRuszyła litość w Pietrze Pettinagnie[12]; 130 Lecz ty kto jesteś, co o naszym stanieChcesz wiedzieć? Ócz twych niespięta powieka, 133 »I moje oczy równa kara czeka,Ale nie długa«, rzekłem, »gdyż na świecie 136 Ale się duch mój bardziej lęka przecieKary, co w kręgu niższym[13] się wygładza; 139 »Kto on«, duch pytał, »co cię przyprowadza,Iż tuszysz wrócić na padolną drogę?« 142 Żyw jestem; pytaj, czem ci pomóc mogę,Jeżeli pragniesz, o wybrany cieniu, 145 »Rzecz to zaiste dziwna ku słyszeniu;Poznaję teraz, że ci Bóg łaskawy; 148 Nadto cię błagam w imię świętej sprawy:Gdy będziesz kiedy deptał grunt Toskany, 151 Znajdziesz ich między próżnymi ziemiany,Co w Talamonie dufni[14], choć opłacą 154 — Lecz więcej od nich admirali stracą[16]...
|
- ↑ Taras II. Zazdrość. Pokutnicy siedzą oparci o skałę, w lichych włósienicach; powieki mają pospinane drutem.
- ↑ Bok prawy czyni obrotu ośrodkiem. Poeci mają słońce po prawej ręce, Wirgiljusz zatem zwracając się ku słońcu, czyni pół obrotu w prawo.
- ↑ Brać trzeba zawsze twe blaski za wodze. Wirgiljusz przypomina radę Katona, (p. I, w. 108), że należy postępować za biegiem słońca. Słońce jest symbolem prawości.
- ↑ głos pierwszy. Na tym tarasie zazdrość jest karcona przykładami miłości, wyrażonymi już nie w płaskorzeźbach, ale w głosach aniołów i duchów. Okrzyk Wina nie mają, przypomina troskliwość Marji na godach w Kanie galilejskiej.
- ↑ Orestes jestem. Słowa Piladesa, który chciał poświęcić się za przyjaciela skazanego na śmierć wyrokiem króla Egista.
- ↑ Kochajcie swoich krzywdzicieli. Słowa Chrystusa (św. Mat. V, 44) powtórzone tu ustami Anioła.
- ↑ W. 58—61. Zazdrośnicy są zrównani nędzną szatą; wspierają się wzajemnie wbrew dawnym nienawiściom: śpiewają litanię miłościwą, wyrażającą »świętych obcowanie«.
- ↑ Powieki mieli pospinane drutem. Zazdrośni według etymologii średniowiecznej są jakby niewidomi, in-vidiosi. Albo: mają oczy zamknięte, gdyż za życia nie mogli poglądać radośnie na szczęście cudze.
- ↑ prawdziwego grodu obywatelki: w Czyścu i Raju niema rozróżnienia ojczyzny.
- ↑ Sieny mieszkanką byłam. Sapia (Zofia), żona Ghinibalda Saraciniego, szlachcianka seneska wygnana z miasta, żyła w Colle. Kiedy w 1269 r. pod Colle rodacy jej ponieśli klęskę (patrz p. XI, w. 121), Sapia objawiała z tego powodu niepomierne ukontentowanie.
- ↑ Jak ów kos głupi. Stara bajka ludowa opowiada, że kos w Styczniu poczuwszy trochę ciepła, uciekł z klatki śpiewając: »Panie, już nie dbam o ciebie, bo skończyła się zima«, — na swoję niedolę, gdyż wkrótce powróciły mrozy.
- ↑ Piotr Pettinagno, kupiec grzebieni w Sienie, człowiek wielkiej uczciwości i pobożności, stojący in odore sanctitatis. Był tak sumienny, że kiedy nakupił grzebieni w Pizie, a znalazł między nimi sztukę nieco wadliwą, rzucał ją do Arna. Sieneńczycy wystawili mu nagrobek i ustanowili nawet w 1328 r. na jego cześć obchód doroczny.
- ↑ Kary, co w kręgu niższym. Dante wyznaje, że grzeszył nie tyle zazdrością, co pychą.
- ↑ między próżnymi ziemiany — Co w Talamonie dufni. Mieszkańcy Sieny pragnęli napróżno zkolonizować Talamon w niezdrowej Maremmie pełnej bagien, spodziewając się z tego portu wielkich korzyści.
- ↑ źródła Dyjany. Dyjana, podziemna żyła wodna, której Sienejczycy, ubodzy w wodę, napróżno przez długi czas szukali. Ta »studnia Dyjany« znajduje się dziś w górnej części miasta, w klasztorze Karmelitów.
- ↑ Lecz więcej admirali stracą. Admirałami Dante nazywa tutaj komendantów floty, albo dyrektorów robót w porcie talamońskim, którzy pomarli na malarję.