Boska komedja (Dante, 1909)/Raj/Pieśń XXX
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Boska komedja III. Raj |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1909 |
Druk | W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Edward Porębowicz |
Tytuł orygin. | Divina Commedia |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
PIEŚŃ XXX.[1]
1 Gdy sześć tysięcy mil od nas godzinaSzósta najwyższą gorącością zionie, 4 Zaś u nas niebo w swej najgłębszej stronieCzyni się takie, że w niem gwiazda srebrna 7 Stąpi-li słońca przejasna służebnaJeszcze krok dalej, to idąc, wypruwa 10 Tak ów korowód, gdy ciągle przefruwaDokoła punktu, co mię spiorunował, 13 Bladł jak te gwiazdy u niebieskich pował;Więc miłość i gwiazd zdziałało zniknięcie, 16 Gdybym to wszystko chciał w jednym momencieSkupić, co o jej powiedziałem krasie, 19 Tak zmysły ziemskie zwycięża, iż zda się,Że tylko jeden On, co dał ją światu, 22 Bardziej się czuję od jej majestatuPrzybity, niźli w którąkolwiek porę 25 Jako się słońca lęka oko chore,Tak ja uśmiechu jej rażon postrzałem 28 Od dnia pierwszego, gdy jej twarz ujrzałemNa naszym świecie, do tych chwil zachwytu 31 Teraz nie mogę iść dalej, bo mi tuSiła ustawa poetyzująca, 34 Taką przepiękną kiedyś głośniej brzmiącaTuba wysławi, niż to słabe pienie, 37 Z głosem i giestem jak wódz nad stworzenieMówiła; »Otośmy z najszerszej włości 40 W jaśnię duchową[4] a pełną miłości,Miłości dobra, które trwa w uciesze, 43 Tu ujrzysz obu wojsk niebiańskie rzesze:Jednę tak, jak się przystroi do lotu 46 Jak się duch wzroku od słońca migotuRozprzęga, poczem przestaje być czuły 49 Tak gdy mię żywe jasności osnuły,Źrenica ślepnie i nic nie dostrzega 52 »Miłość kojąca od brzega do brzegaTo niebo, wita błyskiem każdą świécę, 55 Zaledwie krótkie te słowa pochwycę,Gdym poznał, że się w mej górnej podróży 58 A wzrok mój nabrał takiej mocy dużej,Tak stał się zdolny wszelkiego widoku, 61 Ujrzałem światłość w postaci potoku[7]:Światłość ognistą między brzegów dwoje, 64 Ze strugi iskier wytryskały rojeI zapadały w ukwieconej błoni 67 Potem jak gdyby omdlałe od woniZanurzały się znowu w cudną pianę: 70 »Szczytne tęsknoty, po których w nieznaneKraje wylatać taki żar cię piecze, 73 Napić się musisz wody[9], co tu ciecze,Nim swoje wielkie ugasisz pragnienie«. 76 Rzeka, topazów przeźrocze kamienieW nurtach wędrowne, zieleń uśmiechnięta, 79 Nie, by rzecz była przez się niepojęta,Lecz to ci pełne widzenie zakłóca, 82 Nigdy dziecina, kiedy się ocucaW późniejszej, niźli jeść zwykła godzinie, 85 Jak ja, zwierciadło kiedy z oczu czynięI całem ciałem chylę się po leki 88 A ledwo z niej się napiły powiekiI duch mój ledwo z niej światłości zarwie, 91 Jak w czasie zapust człek chodzący w larwie,Skoro ją zdejmie, zmieniwszy pozory 94 Tak się zmieniły we wspanialsze tworyIskry i kwiaty — i oto widziałem 97 O blasku boży, przez który widziałemKrólestwa prawdy chwałę nadobłoczną, 100 Światłość to zatem, czyniąca widocznąTwarz Stworzyciela po przed stworzeń wzrokiem, 103 A rozciąga się kolistym otokiemTyle, że całe jego rozpowicie 106 Całe z promieni, przegląda się w szczycieOwego pierworuchowego koła, 109 A jak pagórek od stóp aż do czołaOdbija w wodzie kształt swój, gdyż mu miło 112 Tak ponad światłem wokół się piętrzyłoW tysiąc tysięcy stopni każdą stroną 115 A gdy najniższe stopnie tyle chłonąWielkiego światła, pomyśl, jak go wiele 118 Ile więc liści wszerz i wzdłuż się ściele,Tyle mi widne było w swej postaci, 121 Dalekość ani blizkość tam nie płaci,Albowiem w sferze Boga majestatu 124 W ośrodek żółty wieczystego kwiatu,Co się rozrasta, piększy i śle wonie 127 Jak ten co milczy, ale chęcią płonieMówienia, rwany-m był od Beatryczy: 130 Zmierz, ile gród nasz w głąb i wokół liczy:Patrz, tak są świętych pełne nasze ławy, 133 Na wielkiem krześle, któregoś ciekawy,Bo się w królewskim błyszczy dyjademie, 136 Usiędzie dusza Henryka[16]; on ziemięItalską przyjdzie ratować z ruiny 139 Chciwości ślepa! z czyjej władasz winy?Przez ciebie ludzie równi z niemowlęty: 142 A będzie siedział na stolicy świętejPodówczas taki, co królowi wszędzie 145 Ale go krótko na świętym urzędziePan Bóg zachowa; strącon do otchłani, 148 Przywali sobą owego z Anagni«.[17]
|
- ↑ Niebo empirejskie. Bóg, aniołowie, święci. Róża mistyczna.
- ↑ W. 1—9. Starożytni obliczali obwód ziemi na 24 tys. mil, więc gdy w odległości 6 tys. mil od Italii było południe, to w Italii był poranek. Poeta na przykładzie gwiazd blednących i znikających o świcie przedstawia kolejno znikanie chórów anielskich. Słońca przejasna służebna, to jest Jutrzenka.
- ↑ wsnutym w to, co sam osnuwa. Punkt świetlny, jako symbol Boga, mieści się w ognisku sfer; jako Bóg, sam je w sobie mieści.
- ↑ W. 38—40. z najszerszej włości — W jaśnię duchową, tj. z Pierworuchu w niematerjalne niebo empirejskie. Temu ostatecznemu wzlotowi odpowiada takie spotęgowanie się piękna Beatryczy, że poeta już nie znajduje wyrazu na jego oddanie.
- ↑ W. 43—45. obu wojsk, tj. aniołów i świętych, — tych ostatnich w postaci jak po zmartwychwstaniu.
- ↑ W. 52—4. wita błyskiem każdą świécę: Bóg każdą duszę wstępującą do nieba błyśnięciem sposobi do najwyższych widzeń. Słowa te wymawia Beatrycze już niewidzialna oczom poety, olśnionym światłością.
- ↑ światłość w postaci potoku, wizja przypominająca ustęp Apokalipsy XII. 1.: »I ukazał mi rzekę wody żywota, jasną jako kryształ«. Jasnym potokiem jest łaska oświecająca.
- ↑ W. 64—6. Iskrami są aniołowie, kwiatami święci. Nie objaśniam tu drobiazgowo symboliki tego obrazu, aby nie zacierać piękności jego artystycznej.
- ↑ Napić się musisz, tj. rozjaśnić wzrok światłością bożą.
- ↑ zwiastuny — cienie. Rzeka, iskry (topazy), kwiaty nie są rzeczywistością, ale zwiastunami symbolicznymi cudów, które poeta za chwilę ma oglądać. Oczy jego nie są jeszcze dość hartowne, aby w nie patrzeć bezpośrednio.
- ↑ Kula, niezmierzony glob światłości.
- ↑ W. 94—9. Tak się zmieniły. Napełniony łaską poeta przejrzał: w miejsce symbolów ukazała się mu szczera jawa. Wyraz widziałem wracający po trzykroć oznacza symbolicznie, że najwyższa rozkosz boskiej ekstazy wynikła poecie z kontemplacji.
- ↑ W. 100—14. Pod światłością, która padała z góry ogromnym kręgiem, szerszym niż obwód słońca i przeglądała się w szczycie Pierworuchu, poeta spostrzega kształt Róży zwężającej się ku dołowi a złożonej z duchów błogosławionych; po przez topiel blasków, z góry na dół i z dołu do góry przepływają wciąż aniołowie, pośrednicy między Bogiem a świętymi.
- ↑ białych szat, wedle widzenia w Apokalipsie, VII. 13.
- ↑ już niewiele dusz. Beatrycze powiada, że wnet Raj się wypełni i nastanie dzień ostateczny. W wiekach średnich raz w raz oczekiwano końca świata.
- ↑ W. 133—8. dusza Henryka VII. zmarłego 1313 r. Dante przeznaczał mu w niebie miejsce tak wysokie, ile że pokładał w nim nadzieję zbawienia Italii.
- ↑ W. 139—48. Wspomnienie cesarza wywołuje w nim jeszcze raz gniew przeciw Kurji rzymskiej, a zwłaszcza przeciw papieżom Klemensowi V. i Bonifacemu VIII. (więźniowi z Anagni). Ten umarł w 1303 r., ów zaś niedługo po cesarzu Henryku, 1314 r. Rzecz znamienna, że straszna groźba kary, opisanej w XIX. pieśni Piekła, jest ostatniem słowem wyszłem z ust Beatryczy, która po niem wznosi się na swoje miejsce w glorji niebieskiej.